Tylko mój 5
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 01 2011 21:49:20
5
Dochodziła dwudziesta trzecia. Dom zmienił się nie do poznania. Panował okropny bałagan. Stół kleił się od rozlanego alkoholu. Poduszki wylądowały na podłodze obok rozsypanych chipsów. Do tego dudniąca muzyka. Teofil starał się jakoś to wszystko ogarnąć, ale w końcu dał za wygraną. Wysączył do końca drinka i zarumieniwszy się opadł na tapczan obok roześmianej Basi. Michał, najlepszy w nodze zaraz po Tomku, stanął na stole i kopnąwszy fantę zawołał:
-Zagrajmy w butelkę, co?
Dziewczyny popchnęły go ze stołu.
-Zboczeniec!!
Tomek zanurzył wzrok w drinku. Wypił zaledwie trzy łyki. Wolał się nie wstawiać. Nie wiadomo jakby się zachowywał przy Teofilu. Obawiał się, że mógłby się nie kontrolować.
-Nic nie wypiłeś?- zauważyła koleżanka Basi.
Pytanie nie było jednak skierowane do Tomka, tylko do Patryka. On również pił z umiarem.
-Ktoś musi pilnować, aby nie rozniesiono domu.
Roześmiała się filutnie. Tomek zmrużył oczy ledwo się powstrzymawszy przed kpiącym parsknięciem. Nie cierpiał dziewczyn. Tego ich zmanierowania. Tego sztucznego figlarnego uśmiechu...Zastanawiał się czy Patryk też to zauważył.
Spojrzał na Basię. Ona była inna. To dlatego Teofil się w niej zakochał.
Zacisnął palce na szklance, poczym wlał w siebie całą zawartość krzywiąc się przy tym. Kiedy się podniósł odrobinę go zakręciło. Natychmiast dopadł do niego Michał i przerzucając mu rękę przez ramię wyszeptał:
-Trza rozkręcić imprezkę.
-A nie jest już wystarczająco rozkręcona? Tylko na nich spójrz. Ledwo trzymają się na nogach.
Chciał zdjąć jego rękę, która uciskała go w szyję.
-Zagrajmy w butelkę! Chcę zobaczyć nagusieńkie panienki.
-Wszystko słyszałam ty zboczona świnio!!- zawołała Basia podrywając się z poduszką w ręce- Nawet nie myśl, że mogłabym ci się kiedyś obnażyć!!- Mówiąc to cisnęła w ich stronę poduszką przewracając obydwu na podłogę.
Tomek był naprawdę wściekły. Kiedy się podniósł zdał sobie sprawę, że oblał się czymś. Plama była naprawdę wielka. Natychmiast przykleiła się do jego ciała. Rozciągnął koszulę czując nieprzyjemną lepkość.
-Banda idiotów!!- jego głos został zagłuszony przez wrzaski innych. Wyglądało na to, że jednak odbędzie się gra w butelkę.
Spojrzał na przyjaciela, który brał akurat łyk czwartego drinka. Tomek nie mógł w to uwierzyć. On również chciał się do nich dołączyć. Podszedł do niego.
-Teofil? Mam problem- Pokazał mu plamę. Przyjaciel spojrzał na niego zamglonym wzrokiem.
-Zdejmij! I tak po grze wszyscy będziemy nadzy!
Tego się po nim nie spodziewał. Teofil był nieźle upity. Potknął się omal nie wywracając. Musiał go podtrzymać.
-Naprawdę chcesz w to zagrać?
-A czemu nie? Będzie zabawnie!!
-Zawsze uważałem, że to prostacka i głupia zabawa.
-Co?...- uniósł na niego mętne oczy.- Napij się!- poklepał go po ramieniu.
Miłość ogłupia- szepnął do siebie- To przez Basię doprowadził się do takiego stanu!
-Masz!
Chłopak odwrócił się dostając koszulą w twarz.
-Jak poplamisz będziesz bulić. - Mrugnął do niego.
Patrzał na koszulę to znów na Patryka, nie mogąc z początku wyksztusić z siebie żadnego słowa.
-Dajesz mi swoją koszulę? To miłe z twojej strony. Wygląda na to, że nie jesteś takim wrednym, zimnym i nieczułym palantem, za jakiego cię kiedyś brałem. Jestem pod wrażeniem- Zacisnął zęby gotując się w sobie ze wściekłości. Że też to właśnie on musiał użyczyć mu koszuli. Co on sobie wyobrażał? Znów chciał go upokorzyć!
Patryk uśmiechnął się do niego ukazując biel swoich zębów.
Tomek spuścił wzrok i biorąc szklankę odszedł od stołu. Rozpiął koszulę zrzucając ją na podłogę. Zatrzymał się przed kominkiem zapatrując w wesoło iskrzące płomienie.
-Teofil!! Zdejmuj ubranie!!- zawołał ktoś za nim.
Aż się wzdrygnął na myśl, że miałby zobaczyć przyjaciela nago. To było nie do przyjęcia. Teofil był dla niego utożsamieniem idealnego piękna. Wcale nie miał ochoty widzieć go całego w negliżu. Nigdy nie myślał o nim jako o mężczyźnie, z którym mógłby robić coś więcej. Teofil był nieosiągalnym snem. Kimś, kogo się podziwia i wręcz wielbi. Jak greckiego boga.
Dlatego też Teofil nie mógł tak po prostu się rozebrać!! Do tego nie można było dopuścić!
Założył koszulę na odwagę wypijając drinka. Zawahał się przy zapinaniu guzików. Miał na sobie ciuch należący do tej gadziny! Jak mógł na to pozwolić?! Strasznie niewygodnie było wdychać jego zapach. Poczuł dziwne mrowienie.
Przestraszony odstawił szklankę.
-Tomek!!- zawołała Basia robiąc mu miejsce. Nie miała na sobie jednej skarpetki- Też grasz! Cudnie!
Sam nie wiedział, czemu to zrobił. Poczuł na sobie zaskoczone oczy Patryka. Siedział naprzeciwko niego.
Teofil nie stracił na szczęście zbyt wiele odzienia, co przyjął z wielka ulgą.
-Jak odzyskujemy ubrania?- zapytał lekko zaniepokojony.
-Trzeba mnie pocałować- oświadczyła Basia.
Rzucił w jej stronę zniecierpliwione spojrzenie. Zaczęło mu dziwnie szumieć w uszach. Nie dosłyszał odpowiedzi. Alkohol zrobił swoje.
Michał właśnie pozbył się swoich spodni. Machnął nimi do tyłu zawieszając je na stojącej lampie. Wszystkich porwał śmiech. Nawet Tomek nie mógł powstrzymać łez napływających mu do oczu. Jakaś dziewczyna nalała mu wódki. Napił się bez wahania. Już nie czuł jej ostrego smaku. Kiedy musiał pozbyć się koszuli zawołał:
-Nie mogę tego zrobić!! Jestem za nią poważnie odpowiedzialny!- Objął się ramionami przyciskając policzek do miękkiego materiału. Patryk uniósł do góry brwi.
-Dawaj cwaniaczku!!- Ktoś pociągnął go za rękaw.
Koszula została zdjęta. Natychmiast przysunęły się do niego dziewczyny, które miał po swoich bokach. Jaka by się oparła śniadej, ładnie wyrzeźbionej sylwetce.
-Tomek...Dziś samotnie spać nie pójdziesz.
Basia zwęziła jadowicie oczy.
Kiedy jedna z nich podała mu wódkę ten wyciągnął śmiało rękę. Ale jej nie dostał. Patryk wstał i wyrwał butelkę z jego dłoni.
-Masz już dość.
Tomek zachmurzył się próbując wstać i wyszarpnąć mu ją.
-Patryk...nie bądź dupkiem! Trzeba się bawić.- Złapał go za nogę, za co dostał porządnego kopniaka.
W pewnym momencie dało się słyszeć chrapanie. Chłopak spojrzał na zegarek. Dochodziła trzecia.
-Imprezka dobiegła końca.- Odstawił butelkę z dala od chłopaka.
Teofil podniósł się z wielkim wysiłkiem. Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć. W końcu wysapał.
-Niedobrze mi.
-A jakże!- prychnął brat- Basia? Zrób im kawy.
Następnie wziął Teofila do łazienki.
Kawa natychmiast postawiła Tomka na nogi. Rozejrzał się po salonie. Wyglądało jak po pobojowisku. Wstał biorąc się za jako takie sprzątanie. Zrobiło mu się wstyd, że dopuścił do takiego stanu. Czuł się winny.
-Dobrze, że rodzice Teofila wyjechali na te trzy dni.- usłyszał za swoimi plecami.
Myślał, że wszyscy już wyszli.
Był zmęczony. Nie chciało mu się gadać z Basią.
-Idź już do domu. Nie ma sensu abyś tu była. Teofil już śpi i...- zaciął się.
Dziewczyna patrzała na niego zaczerwieniona. No tak. Nie miał na sobie koszuli. Skrępowany zaczął poszukiwać ją wzrokiem.
-Dobrze się dziś bawiłam, a ty?
Odwrócił się, aby coś do niej powiedzieć, kiedy ta niespodziewanie objęła go w pasie i pocałowała. Pocałunek znacznie różnił się od ostatniego. Był niezmiernie natarczywy i chciwy. Chciał się od niej uwolnić. Nim to zrobił ona sama się wycofała. Popatrzała na niego dużymi oczami, poczym się rozpłakała.
Nie mogła się uspokoić. Zakryła dłonią usta. Tomek przełknął ślinę, nie wiedząc co zrobić, był nieźle zaskoczony i zdezorientowany. Uniósł głowę usłyszawszy czyjeś stąpanie. Za dziewczyną zobaczył Patryka. Właśnie schodził na dół. Przystanął na ostatnim schodku zamierając pod wpływem jej płaczu.
Basia wyksztusiła przez łzy:
-Nie mogę zrozumieć!...Ty...Jak można mieć jednocześnie tak zimne i lodowate usta, a przy tym mieć tyle ognia w oczach?! - Cofnęła się dwa kroki potykając o poduszkę.- Nie chcę już nigdy tego lodu na swych ustach!
Wyrwała się zatrzaskując drzwiami.
Tomek patrzał się w nie przez parę sekund. Jeszcze nigdy się z nikim nie całował. Ale czy można było nazwać to pocałunkiem? Zacisnął usta...Czy rzeczywiście były, aż tak lodowate?
Z westchnieniem podniósł poduszkę starając się nie podnosić wzroku na Patryka.
-Kiepski jesteś bracie...
Na oparciu zauważył bluzkę, której szukał. Założył ją niechcący strącając ze stołu butelkę.
-Zostaw to- zatrzymał go Patryk, kiedy ten chciał ją podnieść- Jutro się posprząta.
-Dobrze...- rzucił posłusznie.
-Idź spać. Łóżko już zrobione.
Podwinął ze zmieszaniem rękawy. Nadal bał się na niego spojrzeć.. Powłóczystym ruchem skierował się w stronę schodów. Zatrzymał się jednak odwracając. Patryk stał wpatrując się w niego z wyrazem, którego jak zwykle nie potrafił rozszyfrować.
-Czasem...-zaczął cichym, bez życia głosem- zdaje mi się jakbyś czytał mi w głowie. Jakbyś wiedział co myślę i czuję.
W normalnych warunkach nigdy by mu się z tego nie zwierzył. Tego razu było jednak jakoś inaczej.
Chłopak wpatrywał się w niego milcząco. Słowa być może były dla niego zaskoczeniem, nie dało się tego jednak dostrzec w ciemnych pozbawionych jakiegokolwiek wyrazu oczach.
-A masz coś do ukrycia?
Drgnął rozwierając szeroko oczy. Słowa podziałały jak pocisk.
-Jestem jak robal, którego chciałbyś zgnieść, prawda?!- szarpnął nim gniew- Zamiast dusić to w sobie, możesz to w końcu powiedzieć!! Mam dość tego twojego...
-Czy dałbym robalowi swoją ulubioną koszulę?- uśmiechnął się przelotnie.
Tomek wstrzymał oddech nie wiedząc, co mu jeszcze powiedzieć. Rozmowa wyglądała jednak na skończoną. Patryk pochylił się podnosząc butelkę następnie skierował się do swojego pokoju. Tomek również udał się do siebie. Długo jednak nie mógł zasnąć, a kiedy to nastąpiło...
Patryk starał się zasnąć, ale w końcu dał za wygraną. Podniósł się udając do łazienki. Schłodził twarz wodą przyglądając się swojemu mizernemu odbiciu.
Był wściekły na Teofila. Ani na moment nie można go było spuścić z oczu. Zachowywał się jak kompletny idiota. Nawet Tomek zdawał się zdegustowany zachowaniem przyjaciela.
Westchnął wchodząc do salonu. Aż bał się włączyć światło. W pokoju panował paskudny bałagan. Tomek trochę to wszystko jako tako ogarnął, wyglądało na to, że było mu wstyd za cały ten bałagan. A to Teofilowi powinno być wstyd! Znów zapaliła się w nim złość na młodszego brata.
Zacisnął usta zapalając małą lampę. Kiedy się odwrócił prawie aby wrzasnął. Opadł na tapczan nabierając do płuc powietrza:
-Co ty tu po ciemku robisz, kretynie?! Prawie zawału dostałem! Przecież powiedziałem, że posprzątamy jutro...
Tomek nie odpowiedział. Stał do niego tyłem układając z niesamowitą dokładnością kieliszki na kominku.
-C...Co ty robisz?
Czynność nie miała najmniejszego sensu. Kieliszki były brudne. Poza tym, dlaczego stawiał je na kominku?
Podszedł do niego i wcisnąwszy do kieszeni ręce z zainteresowaniem zaczął się temu przyglądać. Tomek miał nieobecne spojrzenie. Jak robot stawiał naczynia nie zdając sobie sprawy z tego co robił.
-Tomek?- odezwał się do niego spokojnym głosem. Lunatyków nie powinno się budzić, ale przecież nie mógł tego tak zostawić.
Chłopak postawił ostatni kieliszek swobodnie opuszczając ręce.
Patryk musiał się bardzo powstrzymywać, aby nie parsknąć śmiechem. Jeszcze nigdy nie stał przed tak przedziwną sytuacją. W końcu się opanował. Tomek odwrócił się w jego stronę. Zdawał się go nie widzieć.
-Słuchaj...idziemy spać, okey?- Nie wiedział czy powinien go dotykać. Miał nadzieję, że ten zrozumiał, co do niego powiedział.
-Nie...- usłyszał słabiuteńki głosik- Trzeba posprzątać...
Strasznie go to rozczuliło. Tomkowi tak bardzo zależało na posprzątaniu, że nawet sen nie powstrzymał go przed zrobieniem swojego.
Uśmiechnął się przesuwając spojrzenie po jego ciele.
Nie często zdarzała się taka gratka. Tomek kompletnie nie wiedział, co się z nim działo...Łatwo można to było wykorzystać do swych niecnych celów.
-Nie martw się. Już posprzątałeś...- Wyciągnął dłoń poprawiając mu kołnierzyk.- Już to zrobiłeś. Jest czysto.
-Tak...- odpowiedział z głosem jakby w transie.
Patryk ostrożnie się przybliżył powolutku rozpinając mu bluzkę. Wierzchnią dłoni dotykał jego skóry. Była taka ciepła i kusząca. Czuł jego zapach. Przybliżył się jeszcze bardziej, dotknąwszy czubkiem nosa jego gładkiego policzka. Ogarnęło go silne podniecenie, którego się przestraszył. Przełknął głośno ślinę przerywając czynność. Nie mógł. Jeśli poszedłby dalej...nie byłby w stanie przestać. Starał się wyrównać oddech robiąc dwa kroki w tył. Tomek jednak nieoczekiwanie do niego przystąpił. Zaintrygowany zamrugał oczami. Ten za to nadal pogrążony w głębokim śnie objął go za szyję.
Co on robi?!- zaskoczony stał jak posąg.
Tomek tymczasem podciągnął się do góry i bez najmniejszego zawahania pocałował go.
Patryk myślał, że zaraz się przewróci z wrażenia. Jeszcze nigdy nikt go tak nie całował. Usta Tomka były gorące i niesamowicie wygłodniałe. Przyjął je nie mogąc im się wręcz oprzeć. Jego ciało przeszyło milion dreszczy. Chłopak przyssał się do niego nie przerywając ani na moment.
Boże! Co on sobie myśli...- Zacisnął oczy starając się zwalczyć w sobie chęć zgniecenia go w swoich ramionach, co na pewno by go obudziło.
Musiał to przerwać. Ale jak? Przed oczami przesunęły się czarne plamy. Było źle...
Z trudem oderwał się od niego i klasnął go w twarz.
Najchętniej sam by sobie walnął na rozbudzenie...
Tomek zachwiał się upadając na podłogę.
Patryk oparł się o kominek wyrównując oddech. Nadal trawiła go gorączka pożądania. Najchętniej wybiegłby na mroźne powietrze.
Usłyszał słabe jękniecie. Odwrócił się. Tomek siedział na dywanie z szeroko rozwartymi nieporadnie oczami. Wyglądał jak spłoszony zwierzak. Ogarnęło nim współczucie. Najwidoczniej nie wiedział, co się wokół niego działo.
-Wszystko gra?- wyszeptał obawiając się, że zdradzi go dziwna barwa głosu.
-Nie do końca...-Serce omal nie wydarło się z jego piersi. Nie potrafił zrozumieć, gdzie się znajdował. Rozpoznał przejmujące uczucie pustki i leku. Najwidoczniej znów lunatykował. Ale było coś jeszcze...Jego ciało drżało. Zdecydowanie nie z zimna. Zdał sobie sprawę ze swego pobudzenia. Co się z nim działo?!
-Lunatykowałeś.- Usłyszał.
-Boże.- Zakrył twarz dłońmi. Odgarnąwszy je nie poczuł się wcale lepiej- To mi się czasem zdarza...- przełknął splótłszy ze sobą mokre dłonie.
Z wysiłkiem uniósł oczy na Patryka. Wydawał się czymś oszołomiony.
Gwałtownie załomotało mu serce. Nagle zapragnął rzucić się w jego objęcia- Ale na tym nie poprzestało- Zapragnął czegoś więcej. Przerażony wycofał się jak rak do tyłu.
-Co ja zrobiłem?! Zzrobiłem coś strasznego, prawda?
-Tak.- odpowiedział mu.
A więc to prawda! Ale jak do tego doszło? I co takiego dokładnie zrobiłem? I czemu?!- Zacisnął pięści nie wiedząc czy chciałby usłyszeć prawdę. Obawiał się reakcji Patryka. Wydawało mu się, jakby się pod sobą zapadał....Nadchodził jego koniec...Jak zniesie pogardę i drwiny? A może na tym się nie skończy?
Tamten przykucnął przy nim. Tomek zaniepokoił się tym. Był zbyt blisko...Wciąż go pragnął.
-Chciałem ci powiedzieć, żebyś poszedł do łóżka, a ty się nagle na mnie rzuciłeś i zacząłeś dusić. Byłem wstrząśnięty. Musiałem ci walnąć, bo byś mnie zabił. Jesteś totalnie obłąkany!
-Cco?- zamrugał.
-Następnym razem zamknij drzwi- pouczył go wściekle ściągając brwi- Jeszcze komuś zrobisz krzywdę.
-Chciałem cię...udusić?- Ciężar spadł mu z piersi. Nadal jednak nie potrafił zrozumieć nagłego podniecenia. Czy aby Patryk powiedział mu wszystko?
Wstał miażdżąc go nieprzejednanym spojrzeniem:
-Idź już wreszcie spać - powiedział udręczony.
Odetchnął, powoli się podnosząc. Zachwiał się jednak dziwnie osłabiony. W ostatnim momencie złapał się Patryka. Nie było to dobre posuniecie. Chłopak był przecież nieźle wkurzony. Łypnął na niego z pode łba. Patryk zaciskał mocno jego łokcie. Spojrzenie miał niezwykle intensywne.
-Sory...-burknął.
Pragnął się wyswobodzić, ale tamten nie puszczał. Ponownie na niego spojrzał. Zrobiło mu się nieprzyzwoicie gorąco.
W końcu ucisk zelżał.
Tomek wyswobodził się szybko.
-Idę...- rzucił totalnie zmieszany.
-To idź.- Wzruszył ramionami odprowadzając go wzrokiem.