Czy mógłbyś mnie pokochać? prolog
Dodane przez Aquarius dnia Czerwca 29 2011 17:39:05
To mój pierwszy fanficzek, więc nie spodziewajcie się niewiadomo - czego (^abuuuuuuuuu!^*^) To tylko wytwory mojej - niezbyt zdrowej - wyobraźni.
Może nawet przekształci się to później (duuuużo później!!!) w lemon...

To na razie prolog - nie wiem, czy będą dalsze części - to zależy od tego czy bardzo przywiążę się do bohaterów i czy czasem nie uśmiercę ich już w prologu.
;)
Heyaa!!!



Czy to aby na pewno sen?!?

"Ostatni lot... Na dzisiaj to już koniec, wreszcie gorąca herbata i do łóżka - może się dzisiaj nawet wyśpię?"
Myśli przelatywały mu przez głowę niczym woda z kranu, by za chwilę przestać płynąć. Może to to wina niedożywienia, a może krańcowego wyczerpania, że nagle odpłynął w krainę sennych marzeń. Na całe szczęście stery przejął drugi pilot, który widząc stan kolegi zdecydował, że da mu się zdrzemnąć - w końcu w razie czego w każdej chwili może go obudzić, lot przebiegał spokojnie.
Naya w pewnym momencie otworzył oczy - mimo najszczerszych chęci nie mógł nie słyszeć narastającego w ciszy szeptu: "Nayaaaaaaa! Nayaaaaaaaaaa...
Zniecierpliwiony, wtulił głowę głębiej w ramiona, chcąc się od niego uwolnić, ale miał wrażenie, że głos nie dochodzi z zewnątrz, lecz z niego samego. Coraz wyraźniej słyszał wezwanie i całą siłą woli powstrzymywał się by na nie nie odpowiedzieć. W końcu nie wytrzymał:
- Jestem, czego ode mnie chcesz!?! - zawołał zmęczonym głosem. W tej samej chwili głos ucichł, by powrócić z jeszcze większą mocą:
- Nayaaaaaa! - i głośniej - Nayaaaaa! - w wołaniu można było odkryć ogromną rozpacz i desperację. I co dziwniejsze, wrażliwsze ucho wychwyciłoby w nim tony upodabniające głos do syku węża. Naya jednak nie był na tyle przytomny, by doszukiwać się w nim czegoś szczególnego, po prostu stwierdził, że przeszkadza mu on w upragnionej drzemce. W końcu pewien, że kolega - pilot robi z niego żarty podniósł się i niewybrednymi słowami dał mu do zrozumienia, co o nim myśli. Ten natomiast przeżył szok, gdyż nie tylko się nie odzywał, ale starał zachowywać jak najciszej, co też mu powiedział. Naya zmieszał się pod bacznym okiem kolegi i po namyśle uznał to wszystko za sen.
"Co tam, wyśpię się, to może przestanę mieć omamy słuchowe"- roześmiał się z samego siebie i serdecznie przeprosił partnera.



*****************


"Co za korek, najpierw długi lot a później przymusowa jazda z prędkością 25 km/h po A4, cholera, czy ja nie mam prawa do chwili odpoczynku?!" - myślał zirytowany, wchodząc na schody.
Zamknął drzwi, kopiąc w nie nogą i z westchnieniem ulgi rzucił płaszcz na kanapę. Siadł na fotelu pocierając piekące oczy, zaczął się zastanawiać, czy jest w ogóle jakiś sens w transportowaniu się do łazienki w takim stanie - jeśli wybierze kąpiel, to nie wiadomo, czy nie obudzi się jutro rano w wannie, a na prysznic już totalnie brakowało mu sił.
Ciepła woda przyjemnie relaksowała ciało, a niczym niezmącona cisza pozwalała odpocząć skołatanemu umysłowi. By nie zasnąć, zaczął namydlać całe swoje ciało, poczynając od smukłego karku, a kończąc na masażu ładnie sklepionych stóp.
Nagle ogarnęło go niespodziewanie miłe uczucie, jakby ktoś powoli i delikatnie jakąś niewidzialną ręką gładził go po plecach, brzuchu, udach...
Ocknął się, czerwieniąc na widok reakcji swojego ciała na przybyłe nie wiadomo skąd fantazje.
Ale, ale... Czy aby na pewno fantazje? Przecież przez ostatnie pół godziny siedział nieruchomo, a woda w wannie samoczynnie zaczęła się burzyć, przynosząc jego ciału te niesamowite doznania.
Naya nie był w stanie tego zrozumieć.
Wyszedł właśnie z wanny i wzruszywszy beztrosko ramionami wziął ręcznik i zaczął się wycierać.
W momencie, gdy wiązał końce ręcznika na biodrach poczuł na sobie czyjś wzrok.
"To absurd" - pomyślał, ale zaczął się rozglądać, szukając domniemanego podglądacza.
W końcu jego wzrok spoczął na lustrze, a tam...


*******************


"Aaaaaaaa!!!" - krzyknął. W lustrze spotkał rozbawiony wzrok wpatrzonych w niego pary ogromnych, czerwonych oczu. Naya doznał nagłego, najdłużej trwającego przypadku szczękospadu, który udało mu się w swym 24-letnim życiu zaliczyć.



***********************




The End



P.S.: Czy pisać dalej, oto jest pytanie...
Ale chyba za bardzo ciekawi mnie, co może spłynąć z mojej - niezbyt - zdrowej wyobraźni
hehehe!
To paaa!
Heyaaaaaa ^^