Rozdział 3: Powroty
Patryk spędził noc w hostelu dzieląc pokój z chrapiącym kolesiem. Na szczęście ten zebrał się z samego rana i chłopak mógł jeszcze dospać kilka godzin, nadając się, jako tako do życia. Miał jeszcze wałówkę zabraną z kuchni Jakuba, więc zrobił sobie skromne śniadanie w ogólnodostępnej kuchni. Siedział, popijając kawę i przeglądał komórkę zastanawiając się, do kogo może zadzwonić. Wczoraj, po spotkaniu z Witkiem, nie miał ochoty wysłuchiwać, że mógłby być dla kogoś wrzodem na tyłku, więc tylko w myślach przeleciał listę znajomych. Dzisiaj, już na spokojnie, mógł podzwonić i popytać się. Może czyiś rodzice wyjechali, albo ktoś miał namiary na tani pokój? Przewijał numery telefonów aż natknął się na kontakt ?Tomek <3? i zmarszczył brwi. Od razu powrócił obrazek jego, już byłego, ukochanego całującego się z cholernym Mariuszem w magazynku. Pamiętał, że rzucił się na Mariusza, za dowalanie się do jego faceta, ale Tomek zamiast zacząć przepraszać czy się tłumaczyć, doskoczył do obitego Mariusza wykrzykując pretensje do Patryka. Tak na siebie krzyczeli, że kierownik kazał im wyjść na dwór. Wtedy Tomek z wyższością w głosie stwierdził, że Patryk był tylko przygodną dupą w jego życiu. To był cios poniżej pasa. Bielański myślał, że w końcu znalazł jakiś azyl na wzburzonym morzu swojego życia, że mógł wreszcie zrzucić maskę powstrzymującą uczucia, którą nałożył dawno temu w domu. Ale w tamtym momencie, na tyłach baru, maska ponownie zakryła mu twarz i chociaż bardzo chciał, to nie uronił ani jednej łzy przed tym dwulicowym dupkiem. Nawet głos mu nie zadrżał, kiedy obrzucił go obelgami i zamachnął się na jego śliczną buźkę. Zdążył uderzyć go tylko raz nim kierownik przytrzymał go próbując uspokoić. Patryk zdjął swój fartuch, oddał go i pożegnał się dziękując za pracę. Nawet nie obejrzał się na Tomka, który coś krzyczał, gdy lała mu się krew z rozbitego nosa. Zabrał swoje rzeczy i wybiegł w ciemną noc zaledwie godzinę przed końcem swojej zmiany.
Jego palec od razu wybrał opcję ?usuń kontakt?, a potem wszedł jeszcze do galerii i usunął wszystkie fotki, na których był sam z Sobczykiem. Wyglądał na tych zdjęciach na szczęśliwego, ale to minęło. Teraz usuwał każde zdjęcie po kolei z beznamiętnym wyrazem twarzy, a gdy skończył, szybko wrócił do listy kontaktów i zatrzymał się przy tym o nazwie ?Zygi?. Nie był to żaden numer telefonu, ale kontakt z adresem klubu Zygiego, który otwierał swoje imprezowe podwoje w każdą sobotę. Pomyślał, że tam popyta znajomych, którzy się ewentualnie pojawią, o jakieś mieszkanie czy pokój, gdzie będzie mógł zostać na dłużej, żeby nie szlajać się po hostelach. Tymczasem dokończył śniadanie, zabrał wszystkie swoje rzeczy i ruszył w miasto.
* * *
Wieczór ze znajomymi Jakub spędził w modnej knajpce w centrum miasta. Około północy wszyscy postanowili przenieść zabawę do klubu. Nikt się nie przejmował, że był czwartek, po kilku drinkach to przestało mieć znaczenie. Grała głośna muzyka, na parkiecie wił się tłum ludzi. Dwie pary poszły tańczyć, a koło Jakuba zostały dwie koleżanki i kolega, którego awans właśnie opijali. Wyrzykowski patrzył na nich ospale zastanawiając się, po co tutaj przyszedł. Zupełnie nie miał ochoty tańczyć, a alkoholu dosyć się opił. Kolega poszedł do baru, a koleżanki szczebiotały o czymś radośnie, gdy Jakub zauważył przechodzącego obok chłopaka, który wydał mu się bardzo podobny do Patryka. Zerwał się szybko i poszedł za nim, jak się okazało, do toalet. Już po drodze doszedł do wniosku, że to nie on, patrząc po markowych ubraniach, a w toaletach, przy lepszym świetle upewnił się w swoim przekonaniu. Zresztą, co taki chłopak jak Patryk robiłyby w snobistycznym klubie, jak ten? Jakub dobrze pamiętał jego wygląd, wytarte trampki, znoszoną kurtkę. Nie mógł być hipsterem, jak sobie wcześniej mówił, który ma modne ciuchy, a jedynie zwykłym dzieciakiem z problemami. Zaczął się zastanawiać, co on teraz porabia i uśmiechnął się na wspomnienie jego niebieskich oczu. Tymczasem chłopak z klubu, który Wyrzykowskiemu przypominał Patryka, podszedł do niego i uśmiechnął się zalotnie.
- Widziałem jak mi się przyglądasz - zagadał gładząc go dłonią po rękawie koszuli. Chłopak, mimo, że ogólnie przypominał Patryka, tak z twarzy był jednak dużo brzydszy. Nie był odpychający, jednak twarz, którą zapamiętał Jakub, jawiła mu się, jako dużo bardziej przystojna niż osobnik stojący przed nim.
- Za stówkę ci obciągnę - powiedział przyciszonym głosem ocierając się lekko o niego. Jakub spojrzał zdumiony i rozejrzał się po pomieszczeniu, już chciał coś powiedzieć, gdy chłopak pogładził go po kroczu, co stępiło lekko jego zmysły. Został poprowadzony do kabiny, ale w drzwiach przyjrzał się jeszcze chłopakowi i trzeźwo stwierdził, że jednak nie ma ochoty na przygodnego orala. Jego fiut nie potrzebował jakiegoś obciągania w kiblu. Wyrwał rękę z jego uścisku i wyszedł z łazienki rzucając oschłe ?cześć?, na co usłyszał bluzgi za plecami, ale chłopak już go nie obchodził.
Kiedy wrócił do stolika, tylko pożegnał się ze znajomymi i wyszedł z klubu. Wiatr zawiał mu prosto w twarz, więc postawił kołnierzyk kurtki. Na ulicy stało kilka taksówek i Jakub spytawszy się kierowcy pierwszej z brzegu, czy jest wolny, wsiadł po przytaknięciu. Był to modny drogi klub w centrum, więc taksówkarze akurat bez zlecenia, lubili tutaj stawać, wiedząc, że zawsze trafi się jakiś klient.
W drodze powrotnej zastanawiał się, czy Patryk jest gejem. Nic na to nie wskazywało, a Jakub nie zauważył, aby chłopak się czymś zdradził, kiedy on wyszedł spod prysznica bez koszulki. Zrobił to bezwiednie, ale potem cały czas się zastanawiał, że to właściwie mógłby być test. Jak facet się zagapi na klatę innego faceta, to jest osiemdziesiąt procent szans, że jest homo. Ale Patryk nie tylko dlatego zaprzątał jego myśli, pozostawała również kwestia tego, że chciał się zabić, a potem jakby o tym zapomniał. Zawsze mu się wydawało, że samobójcy nie robią tego pod wpływem nagłego impulsu, tylko jest to przemyślana decyzja, długotrwała depresja lub coś podobnego, ale on wydawał mu się tylko zagubiony, nie tak zdesperowany, aby odebrać sobie życie. Może to chęć zwrócenia na siebie uwagi? Tylko czyjej, skoro na moście niby był sam? Nie chciał dłużej myśleć o tym, bo sam jeszcze wpadnie na pomysł odebrania sobie życia. A przecież kiedyś był temu bliski. Ileż to razy, po zakończeniu związku z Michałem myślał o tym, czy by się nie zabić? Wprawdzie zawsze znajdował argumenty za pozostaniem na tym świecie, ale to właśnie z tego powodu ostatnio jeździł nad most i zaglądał w nurt rzeki myśląc, jakby to było rzucić się w jej odmęty. Jak widać, Patryk miał tej nocy podobne myśli, tylko prawie zrealizował swój cel.
* * *
Wszystkie okna w salonie były portfenetrami ze szklanymi balustradami. Jakub otworzył jedno z nich, stanął z drinkiem w ręku i zapalił papierosa. Wspomniał propozycję chłopaka w klubie. Czuł, że jest za stary na takie akcje. Chciał znowu poczuć z kimś więź, tak, jak to kiedyś miał z Michałem. Już dawno minęły czasy, kiedy pieprzył się na prawo i lewo. Kilka lat temu poznał Michała, z którym naprawdę dobrze się dogadywał. Straszy od niego, doświadczony mężczyzna pokazał mu świat seksu, jakiego wcześniej nie zaznał, a z którego zaczął czerpać garściami. Chciał znowu z kimś być, poczuć bliskość ciała budząc się rano i nie czuć obrzydzenia przy tym, jak ktoś robi mu laskę. Patryk, młody dziewiętnastoletni chłopak nadawał się jak każdy inny, do tego miał w sobie jakiś żar, który pociągał Jakuba. Żar, który w nim samym wypalił się chyba już jakiś czas temu. Tylko, że pozwolił chłopakowi zwiać nie prosząc go o żaden kontakt, bo przecież nie mógł tak wprost go o to poprosić. Odnalazł służbowy telefon i sprawdził, gdzie chłopak dzwonił podczas pobytu w jego mieszkaniu. Tylko jeden numer, a mówił, że dzwonił do kilku osób. Czyżby miał tylko jednego przyjaciela? Przecież nie będzie wydzwaniał po obcych ludziach pytając się o Patryka, to było całkowicie niestosowne. Do tego chłopak raczej nie był gejem, więc całkowicie odpadał. Tylko dlaczego tak dużo o nim rozmyślał?
* * *
Rano ledwo wstał z lekkim kacem, ale doprowadził się do porządku i pojechał do biura. Miał kilka ważnych spotkań, oraz kolację z klientem. Na szczęście dzisiaj już nie było widać śladów walki z bandziorami z mostu, także nie musiał się obawiać o swój wygląd.
Po południu, kiedy siedział na nudnej prezentacji dostał smsa na prywatną komórkę.
?Dzień dobry. W holu czeka pan Patryk Bielański, który twierdzi, że był u Pana wczoraj, jednak nie zna Pana nazwiska. Czy mamy usunąć niechcianego gościa z budynku, czy jednak pozwolić mu na Pana zaczekać? Ochrona budynku Apartamenty Plus?
Jakub przeczytał smsa jeszcze kilka razy nim odpisał, żeby pozwolić mu zaczekać, a on będzie na miejscu za jakieś dwie godziny.
Po co ten dzieciak przyszedł? - kotłowało mu się w głowie. - Przecież sam chciałem go jeszcze zobaczyć - odpowiedział sam sobie po chwili. Miał ochotę wyjść od razu, ale nie mógł, miał jeszcze jedno spotkanie w sprawie klienta, z którym miał iść na kolację, na którym mieli ustalić plan działania.
Po skończonej prezentacji spróbował wziąć się w garść i nie myśleć o Patryku, tylko przestawić się na tryb pracy. Nie mógł pozwolić sobie na zawalenie tej kolacji, od której wiele zależało. W przerwie napił się kawy i poszedł na spotkanie całkowicie wyrzucając z głowy chłopaka, który na niego czekał.
* * *
Bielański co chwilę zerkał na ochroniarza siedzącego za biurkiem. Nie miał ochoty czekać w holu, gdzie każdy przechodzący mógł go oglądać jak w jakimś ZOO. Wszyscy, co wchodzili lub wychodzili, wyglądali na snobów i czujnie przyglądali się Patrykowi, chyba sądząc, że zaraz do nich podbiegnie i wyrwie torebkę, lub przystawi broń do skroni i zażąda pieniędzy. Wprawdzie miał za sobą epizody kradzieży portfeli, ale dawno z tym skończył i wolał się nie bawić w takie rzeczy, po tym jak zamknęli kilku chłopaków z osiedla, którzy przeszli zawodowo na przestępczą ścieżkę.
Wiedział już, że do tego typu apartamentowca nie jest łatwo się dostać, gdy nie znasz nazwiska właściciela mieszkania, do którego chcesz się udać, a nawet jeśli, to wygląd opryszka z Pragi pogarsza sprawę.
Ochroniarz właśnie powiedział, że Jakub pozwala mu tutaj czekać i będzie za jakieś dwie godziny. W sumie mógł się spodziewać, że taki elegancik będzie pracować cały dzień, ale siedzenie tutaj było lepsze niż włóczenie się po jakimś centrum handlowym, a przechadzka na świeżym powietrzu odpadała, gdyż za oknem niedawno zaczął padać deszcz.
Grał trochę na komórce, przeglądał ogólnodostępne gazety, oraz nawet na chwilę przysnął na wygodnej kanapie, aż w końcu drzwi do windy się otworzyły i do holu wszedł Jakub.
- Dzień dobry, panie Wyrzykowski - powitał go z uśmiechem ochroniarz.
- Dzień dobry, panie Pawle - odparł mile Jakub. - Bardzo dziękuję za informację, przejmę mojego gościa.
Patryk spojrzał na niego ospale, jakby dopiero co się zbudził, ale gdy tylko dojrzał jego srogie spojrzenie zerwał się na równe nogi.
- Cześć - rzucił wesoło.
- Chodź - powiedział Jakub ruszając z powrotem do windy, nie oglądając się za siebie. W windzie obydwaj milczeli, a gdy tylko weszli do mieszkania, Jakub zdjął płaszcz i zostawił torbę w przedpokoju nie skupiając większej uwagi na gościu.
- Rozgość się, ja muszę się przygotować do kolacji.
- Dobrze, panie Wyrzykowski - stwierdził Patryk kąśliwie z uśmiechem przyklejonym cały czas na usta. Jakub zatrzymał się w połowie drogi do holu z rękami rozwiązującymi krawat.
- Czego tu chcesz? Zabrałeś kasę i ładowarkę, przyszedłeś po więcej? - spytał szorstko. Rozwiązał krawat i zdjął szarą marynarkę. Przyjrzał się uważnie Patrykowi. - Wyglądasz jak lump z tą śliwą pod okiem - dodał i zniknął w swojej sypialni.
Przez całe spotkanie, jak i po nim, nie myślał w ogóle o Patryku, ale gdy tylko zobaczył go siedzącego w holu, coś w nim pękło. Miał ochotę porwać go do mieszkania i wprost zapytać o seks, ale ochroniarz go przystopował, a kiedy zobaczył uśmiech zadowolenia na twarzy chłopaka, pomyślał, że przecież on przychodzi tutaj nie dla niego, tylko po coś od niego. Patryk miał ze sobą ten sam plecak, był ubrany tak samo, jedynie koszulkę zmienił. Siniak pod okiem był bardzo widoczny. Może i miał gdzie spędzić noc, ale najwyraźniej nie miał zamiaru tam siedzieć dłużej. Od Jakuba pewnie chciał więcej kasy. Wiedział gdzie mieszka, mógł go nachodzić. Wyrzykowski postąpił jak ostatni głupek, zapraszając obcego chłopaka do swojego domu, a do tego cały czas o nim myślał. Zamknął się w sypialni i zaczął przebierać. Miał jeszcze kilka godzin do kolacji, mógł odsapnąć, przejrzeć dokumenty i porozmawiać z niechcianym przybyszem.
Patryk usiadł w kuchni urażony słowami Jakuba, ale nie wiedział, co ma powiedzieć. Mógł się spodziewać takiej reakcji ze strony elegancika, ale nie wiedział gdzie indziej może pójść. O wizycie u Agaty nie było mowy, nie odezwała się w ogóle do niego od wczoraj, znaczy, że kłótnia z Witkiem była sroga. Dotknął lekko policzka i zaklął. Nie dość, że siniak był dobrze widoczny, to jeszcze cały czas go bolał. Że też ten debil na moście musiał go uderzyć właśnie w to samo miejsce, co wcześniej ojciec.
Po chwili Jakub zjawił się ubrany w dresy i spojrzał na Bielańskiego pytająco.
- Sorry za najście - zaczął chłopak. - Nie chcę od ciebie kasy, chociaż dziękuję za tamtą stówkę.
- Ona była na ewentualne zamówienie jedzenia - przerwał mu Jakub.
- I wydałem na jedzenie! Tyle, że zjadłem na mieście - odpowiedział wesoło.
- To po co przyszedłeś?
- Chciałbym u ciebie przenocować. - Patryk spróbował zrobić minę z wielkimi smutnymi oczami, ale wyszło mu to karykaturalnie, aż Jakub prawie parsknął śmiechem. Jednak udało mu się zachować powagę.
- A gdzie spałeś dzisiaj?
- Wynająłem pokój w hostelu, ale dzisiaj to wygląda już mniej ciekawie. - Wskazał na podbite oko. - Więc odmówili mi w dwóch hostelach, twierdząc, że nie chcą przyjmować bandytów. Ha! Ja i bandyta! Powinni zobaczyć tamtych dwóch. Nieźle jednemu rozkwasiłeś nos. Ćwiczysz jakieś sztuki walki? - Płynnie zmienił temat szczerze zaciekawiony gospodarzem, który przyglądał mu się w skupieniu.
- Faktycznie nie wygląda to zbyt ciekawie, tak mocno tamten facet ci dołożył? - Wyjął z torby laptopa i przeszedł z nim do gabinetu, Patryk podążył za nim zastanawiając się czy powiedzieć mu o ojcu, czy to raczej niepotrzebne informacje.
- Wtedy nie czułem, widocznie miał mocny ten swój prawy sierpowy. - Zaśmiał się cicho pod nosem. - A więc to swoje biuro przede mną zamknąłeś. - Rozejrzał się po pokoju i cmoknął. Pod ścianą stało biurko z dużym wygodnym krzesłem obrotowym. Przy ścianach były zamykane szafki z dokumentami, a przy drzwiach kusił skórzany fotel. Na podłodze leżała miękka wykładzina. Wszystko było utrzymane w kolorach ziemi, beżu i brązie, w przeciwieństwie do szeroko dostępnego salonu.
- Przytulnie tutaj - powiedział Patryk i rzucił się na miękki fotel. - I wygodnie.
- Nie przyzwyczajaj się, nie zostawię ci tego pokoju otwartego żebyś grzebał w moich firmowych dokumentach. - Jakub na niego nie zerknął, tylko pisał coś w laptopie. Musiał jeszcze przygotować kilka dokumentów na dzisiejsze spotkanie.
- Czy to znaczy, że mogę zostać u ciebie?
Wyrzykowski oparł się wygodnie o swój fotel i spojrzał na wciąż uśmiechającego się chłopaka. Chciał go jeszcze zobaczyć. Chociaż sądził, że taka okazja już się nie nadarzy, to jednak Patryk sam do niego przyszedł. Powinien się cieszyć, ale co mu da jego obecność? Jedynie frustrację i napięcie do rozładowania. Poczuł mrowienie w genitaliach i zmarszczył brwi, nie mógł dłużej patrzeć na niego, musiał zająć się pracą.
- Tak, możesz zostać, noc lub dwie. Ale teraz daj mi popracować, dzisiaj mam jeszcze ważne spotkanie. - Odwrócił się z powrotem do laptopa.
- To nie zjemy razem kolacji? - Patryk się zasmucił. Miał nadzieję na towarzystwo mężczyzny, miło mu się na niego patrzyło.
- Niestety. Idź pooglądać sobie telewizję czy coś. Zostawię ci pieniądze żeby zamówił jakąś pizzę. Alkohol masz w kuchni. - Zbył go machnięciem ręki, więc Bielański odszedł markotny do salonu.
Przez kilka godzin Jakub był pochłonięty dopieszczaniem oferty, zupełnie zapomniawszy o tym, że ma gościa. Kiedy zadzwoniło przypomnienie w komórce, jeszcze raz przejrzał dokumenty i je wydrukował. Poszedł do swojego pokoju, odświeżył się, ubrał w elegancki garnitur i przeszedł do salonu gotowy do wyjścia. Na sekundę stanął zdziwiony, ale zaraz pokręcił tylko głową. Patryk siedział na kanapie i żywo oglądał komentując jakieś zawody w sportach walki. Na stoliku stały dwie puste butelki po piwie, a jedną właśnie popijał, do tego znalazł w jakiejś szafce słone przekąski - paluszki i orzeszki.
- Widzę, że się rozgościłeś - skwitował mężczyzna.
Patryk wzdrygnął się nie zauważywszy Jakuba od razu. Zaczął ogarniać stolik i puste butelki.
- Wszystko posprzątam! - zapewnił Patryk wyrzucając butelki do kosza. Kiedy podszedł do mężczyzny, do jego nozdrzy doleciał zapach przyjemnych perfum. Przyjrzał mu się uważnie. Gładko ogolony, brązowe włosy stylowo zaczesane do tyłu, granatowy garnitur ładnie podkreślający jego wysportowaną sylwetkę, biała koszula i ciemny krawat śledź w delikatne prążki. Do tego brązowe buty i zegarek z brązowym skórzanym paskiem. Wydawał się tak apetyczny, że Patryk miał ochotę zatrzymać go, zerwać tą białą koszulę i pieprzyć się z nim na blacie kuchennym. Zapiekły go uszy, gdy tylko o tym pomyślał i poczuł suchość w ustach. Nagle głośno zaburczało mu w brzuchu i spłonął rumieńcem speszony.
- Nie pij tyle na głodniaka. - Zaśmiał się Jakub rozbawiony. Wyjął z portfela dwie pięćdziesiątki i wręczył chłopakowi. - Nie wiem, o której wrócę, więc nie czekaj na mnie. - Kiedy wypowiedział te słowa, poczuł się dziwnie. Jakby Patryk miał z jakiegoś powodu na niego czekać. Jakby to był jakiś dziwny związek, a przecież on był tylko przelotnym gościem w jego domu.
- Dzięki - odpowiedział i odprowadził mężczyznę wzrokiem. Kiedy tylko drzwi się zamknęły, przylgnął do ściany i głucho zajęczał. - Kurwa, ale on jest seksowny. - Stał przez chwilę pod ścianą z zamkniętymi oczami, próbując się uspokoić, tymczasem znowu zaburczało mu w brzuchu. Zamówił pizzę i później, zajadając ją, otworzył sobie następne piwo. Siedział przed telewizorem oglądając jakieś filmy, podczas gdy zrobiło się późno. Jakub pojechał na spotkanie na dziewiętnastą, tymczasem zegarek wskazywał już godzinę dwudziestą trzecią. Nie mając już co robić, a czekać nie zamierzał, udał się do swojego pokoju, gdzie szybko zasnął.
Niedługo potem wrócił Jakub zmęczony po spotkaniu z klientem. Jadąc na górę windą był pewien, że zastanie go bałagan pozostawiony przez Patryka, jednak ku jego zdziwieniu, wszystko było posprzątane, a resztki pizzy owinięte folią spożywczą i schowane do lodówki. Przez cały wieczór napił się jedynie kieliszek wina, więc teraz nalał sobie whisky do szklanki z lodem. Zorientował się, że przecież na to podbite oko mógł dać Patrykowi właśnie lód, a nie jakieś głupie marchewki. Zaśmiał się i zakrył twarz dłońmi. Ależ był głupi, zapomniał o szufladzie z kostkami lodu. Upił trochę alkoholu i poszedł do pokoju chłopaka. Uchylił otwarte drzwi i zajrzał do środka, znajdując go twardo śpiącego. Przykryty był jedynie do pasa, dodatkowo mając jedną nogę poza kołdrą. Jakub przypuszczał, że jest nagi. Potarł twarz dłonią i potargał wystylizowane włosy. Warknął na siebie i wrócił do sypialni.