Ciocia miała przyjść za dwie godziny, więc miałem dużo czasu na długą, relaksującą kąpiel. Nalałem różanego olejku do wanny, rozebrałem się i powoli wszedłem do gorącej wody.
- Ach ja dobrze.
Nie chciałem myśleć o Arturze o tym, że jemu może chodzić tylko oto, aby zaciągnąć mnie do łóżka. Słodkie słówka mogą być tylko po to, aby mnie zdobyć. Nie, jak zwykle szukam dziury w całym. Zawsze znajdę sobie powód, aby cierpieć? Umyłem się i odprężony wyszedłem z wanny. Zawinąłem zielony ręcznik wokół bioder po czym podszedłem do umywalki. Starannie umyłem zęby, uczesałem się, spsikałem dezodorantem i skierowałem swoje stopy do wielkiej szafy w pokoju. Wyciągnąłem z niej moje nowe ubrania. Miały być na randkę z nim, ale ta się raczej nie szykowała, więc co mi tam. Wczoraj byłem na udanych zakupach i dzisiaj założyłem czarne obcisłe jeansy ze srebrnymi ozdobami na prawej nogawce, niebieską koszulkę, która dobrze przylegała do mojego ciała oraz czarny pasek ze srebrną klamrą. Słyszałem jak w domu dzwoni telefon. Może ciocia nie przyjdzie. Uniknę pytań o to czy mam dziewczynę. A co będzie jak wyrwie mi się i powiem, że mam chłopaka? W dodatku chłopaka, który mnie zasmuca. Dla którego jestem tylko kimś z kim się zabawi i... nie wyrzuć te myśli.
Po godzinie dzwonek do drzwi oznajmił przybycie gościa. Zszedłem na dół.
Moja chrzestna ściskała po kolei moich rodziców, moją siostrę, a później mnie.
- Zmężniałeś przez ten rok. Uuu widzę, że przybyło ci trochę ciałka.
Spojrzałem na swój brzuch.
- Nie patrz tu kochanieńki. Brzuszek masz plaski jak deska. Patrz tutaj – pomacała moje bicepsy.
- Ostatnio trochę ćwiczyłem – odpychając klejącego się Artura od siebie. Żartuję, czasem odwiedzałem siłownię na uczelni.
- Dziewczyny pewnie się koło ciebie kręcą. Jesteś śliczny chrześniaku. A ty Ewuś...
No to miałem na razie spokój. Moja ciocia jest osobą bezpośrednią, nie boi się mówić tego co akurat myśli. Wygląda jakby miała trzydzieści lat, a ma trzydzieści osiem, ubiera się jak dwudziestolatka. Ma czarne długie włosy, figurę jak modelka i wielkie zielone oczy. Mama jest o rok od niej starsza. Jak sobie policzycie to zaszła w ciążę mając siedemnaście lat. Pierwszy raz i chop siup dziecko. Na szczęście tata bardzo ją kochał i nie uciekł od odpowiedzialności, został przy niej. Pobrali się jak ja miałem trzy latka. Chcieli być pewni, że nie tylko dziecko ich łączy. Mama nie raz mnie uświadamiała, abym nie śpieszył się z seksem, bo to wielka odpowiedzialność, może pojawić się ciąża i takie tam rodzicielskie rady. Nie mogłem jej powiedzieć, że chłopak na pewno nie zajdzie ze mną w ciążę, a z seksem to faktycznie się nie śpieszyłem. Wracając do cioci, lubiłem ją i to bardzo. Może dlatego tak łatwo uległem mamie. Artur niech poczeka, co mi tam, rodzina też jest ważna. Dzwonek do drzwi wyrwał mnie z moich myśli.
-To pewnie Monika, otworzę – krzyknąłem, bo jak głupi sam stałem w holu podczas gdy inni już siedzieli w salonie.
Kiedy otworzyłem drzwi od razu wmurowało mnie w podłogę. Obok Moniki stał uśmiechnięty Artur.
- Możemy wejść? - zapytała Monika.
Odsunąłem się i wpuściłem ich do środka.
- Artur co ty tu robisz?
- Uznałam, że dobrze będzie jak go tutaj zaproszę. Twoja mam się zgodziła.
Ach ten telefon był od niej. Mama uwielbia gości i nawet jakby miało w ostatniej chwili przyjść dziesięć osób zgodziła by się. Monia weszła do salonu, a Artur szepnął do mnie.
- Musimy pogadać.
- Nie teraz – odrzekłem i również udałem się do pokoju. Artur podreptał za mną. Kiedy weszliśmy do salonu. Ciocia popatrzyła na nas, a w jej oczach zauważyłem dziwny błysk.
- Pięknie razem wyglądacie.
Wzrok rodzinki skupił się na nas.
- Ciociu my nie jesteśmy parą.
- No wiem, żartowałam. Mimo wszytko gdybyście nie byli hetero pasowalibyście do siebie.
Mama wstała z fotela.
- No to jesteśmy w komplecie, więc zapraszam do stołu. Aniu przygotowałam twoje ulubione jedzenie. Ewa chodź pomożesz mi.
Usiadłem obok Moniki, a Artur i ciocia po przeciwnej stronie prostokątnego ośmioosobowego stołu. Tata zajął miejsce na jego szczycie.. Mama z Ewą podały pyszną zupę, a potem kaczkę pieczoną z jabłkami, ziemniaki i surówkę. Mama przeszła samą siebie. Nam nigdy tak nie gotowała. Zazwyczaj nie miała czasu, bo ciągle pracowała. Ciocia popatrzyła na mnie i zapytała.
- Piotr widzę po tobie, że jesteś zakochany. Bardzo bym chciała poznać twoją wybrankę, a może wybranka.
Puściłem widelec, który trzymałem w dłoni.
- Ja... - jąkałem się – dla... dlaczego ty sądzisz, że jestem zakochany?
- Obserwuję cię i twoje oczy błyszczą przepełnione radością, ale z nutą melancholii. Jesteś rozmarzony i milczący. No mów kto to jest i jakie masz z nią problemy.
- Nie mam dziewczyny.
- Aaaa to masz chłopaka.
- Ciociu ja nie mam chłopaka – moje oczy na chwilę skierowałem na Artura, który uniósł jedną brew do góry.
- Anka czy ty sugerujesz, że mój syn jest pedałem? - głos ojca nie spodobał mi się.
- Nic nie sugeruję, ale sam mówi, że nie ma dziewczyny i nigdy z żadną go nie widziałam. Więc pytam czy ma chłopaka, chociaż w męskim gronie przebywał tylko z Arturem. Nie twierdzę, że jest gejem, ale... ktoś skradł mu serce. A ty szwagrze nie powinieneś...
Ciocia kontynuowała swoje kazanie do ojca, ale jej nie słuchałem. Moją głowę zaprzątały pewne myśli. Czy coś wiedziała o mnie, ale nie możliwe bo skąd? Była za bardzo spostrzegawcza. Typ taki jak Monika. Poza tym zabolała mnie reakcja ojca, że mógłbym mieć chłopaka. Nie spodziewałem się, że będzie zły. No, spodziewałem, bo to normalne, że rodzice nie chcą, aby ich dziecko pociągała ta sama płeć, ale rzeczywistość, a nadzieja to u mnie czasami dwie różne rzeczy i zawsze łudziłem się, że ojciec będzie skakał z radości. Jednak nie i to mi się nie spodobało, samo słowo pedał w jego ustach było dwukrotnie obrzydliwe. Szybko wróciłem do rzeczywistości po tym jak ktoś kopnął mnie w kostkę.
- Ałł, co jest?
- Gdzie ty błądzisz myślami? - zapytała Monika – mówię, że muszę wracać do domu.
- Sorry mam na głowie jutrzejszy egzamin – skłamałem.
- Piotr ja też mam jutro ważny test, a ty masz moją książkę. Oddasz mi ją? - zapytał Artur.
- Jaką książkę? - popatrzył na mnie znacząco – aaa tą książkę. Chodź ze mną pomożesz mi jej szukać. Monia trzymaj się. Zobaczymy się jutro.
Weszliśmy do mojego pokoju.
- Nie masz chłopaka, tak? Podszedł do mnie i położył swoje dłonie na moich biodrach i przyciągnął do siebie. Ja swoje umieściłem na jego torsie – a ja niby kim jestem?
- Oficjalnie to my nie jesteśmy parą, a poza tym – odepchnąłem go lekko od siebie i oparłem się o biurko – nie wiem czy w ogóle nią jesteśmy, bo jak mam być z tobą tylko dla seksu...
- I o tym chciałem z porozmawiać. Tak, bardzo bym chciał się z tobą kochać. Czekałem na ciebie dwa długie lata. Myślałem, że skończy się to tylko na marzeniach. Teraz, kiedy mogę cię mieć, całego, trudno mi się opanować. I zapamiętaj to sobie raz na zawsze ja nie traktuję cię jak zabawki. Nie chcę cię tylko na jedną noc. Ja chcę cię na wszystkie noce w moim życiu – podszedł do mnie. Palcem wskazującym podniósł moją brodę, zmuszając mnie abym popatrzył mu w oczy – i dnie również. W każdej minucie i sekundzie mojego życia. Kocham cię – pocałował mnie namiętnie, a przez moje ciało przeszła fala gorąca. Oddałem pocałunek z taką samą pasją jaką ją dostałem.
Usłyszałem, że drzwi do pokoju otworzyły się.
- Chłopcy...
Oderwaliśmy się od siebie gwałtownie. Mój wystraszony wzrok powędrował ku drzwiom. Stała w nich ciocia Ania z szeroko otwartymi oczami.
- Nie przeszkadzajcie sobie – odwróciła się na pięcie i wyszła.
- Widziała co robiliśmy. Ciociu zaczekaj! - wybiegłem za nią na korytarz – Ciociu błagam nie mów rodzicom co widziałaś. Oni nic nie wiedzą, nie zrozumieją kim jestem i z kim. Błagam ciociu – w moich oczach pojawiły się łzy. Artur stanął koło mnie.
- Za kogo mnie uważasz? Jestem tolerancyjna. Sama mam kolegów gejów. Domyśliłam się, że coś was łączy jak tylko weszliście do salonu. Naprawdę tworzycie piękną parę. Przepraszam za moje głupie pytania. Moja ciekawość bierze górę nad rozsądkiem. Od razu domyśliłam się, że ukrywacie swój związek, a po tym co wygadywał twój ojciec nie dziwię się wam. Czemu tak na mnie patrzysz?
- Nie spodziewałem się, że znajdziemy sprzymierzeńca. Powiedz mi jeszcze skąd wiedziałaś, że Artur i ja, no wiesz i że ja wolę chłopców.
-Mówiłam, po twoich oczach. Kiedy przyszedł Artur wyczytałam w nich szczęście i miłość. A że do niego, a nie do Moniki domyśliłam się po tym jak na siebie patrzycie. Ty Arturze gapiłeś się na niego całe popołudnie. Śledziłeś go wzrokiem gdziekolwiek się ruszył. Dla dobrego obserwatora to oczywiste co was łączy. I to co zobaczyłam w pokoju utwierdziło mnie przy tym. Od dawna domyślałam się, że jesteś homoseksualistą. Twoje zauroczenie aktorami, piosenkarzami, wzdychanie na ich widok na pewno nie oznaczało fascynacji ich twórczością.
- Pani jest spoko. Chciałbym, aby inni byli tacy.
- Może kiedyś... Ty też jesteś spoko, mam tylko jedną prośbę. Piotr jest cholernie delikatny i wrażliwy nie skrzywdź go.
- Ciociu...
- Nie mam takiego zamiaru. Kocham go.
- To dobrze, myślę, że co nieco wyjaśniliśmy sobie, a teraz chodźcie, bo chciałam was zawołać na deser.
Wszyscy poza Moniką, która musiała iść do domu, siedzieliśmy w salonie. Ciocia tak wykombinowała, że Artur siedział obok mnie na kanapie dość blisko, czułem bijące od niego ciepło. Wieczór upływał dobrze, aż do momentu, kiedy ja zamiast milczeć zadałem głupie pytanie.
- Tato, co masz do gejów?
W pokoju zrobiła się absolutna cisza.
- To chorzy ludzie i powinni się trzymać od normalnych z daleka.
I we mnie zawrzała krew.
- Z daleka, chorzy?! Myślałem, że jesteś osobą tolerancyjną. Co byś zrobił gdybym ja był gejem?! - Czułem intensywny wzrok Artura na sobie. Zawsze wiedziałem, kiedy na mnie patrzył.
- Nie jesteś taki.
- A gdybym był taki?!
- Nie był byś już moim synem.
- Aha... - głos utkwił mi w gardle. Przełknąłem głośno ślinę. Zacząłem szybko mrugać powiekami, aby powstrzymać napływające łzy. Miałem ojca homofoba. Ojca, który wyrzekł by się mnie – ale to, że wolałbym facetów, nie oznacza, że był bym kimś innym niż byłem wczoraj. Nadal bym był taki sam. Taki jak teraz...
- Syn pedał byłby dla mnie hańbą! Wszyscy w pracy by mnie wytykali palcami, a sąsiedzi... Skończ już ten temat, obrońco maluczkich, bo na szczęście nie jesteś ciotą.
Już miałem coś powiedzieć gdy wtrąciła się ciocia.
- Chłopcy mówiliście, że macie jakąś imprezę. Idźcie już, bo się spóźnicie.
Spojrzałem na nią pytająco. Nagle poczułem jak Artur wstaje, chwyta mnie za ramię i ciągnie za sobą.
- Chodź laski czekają. Dziękuję za gościnę.
Za nim zdążyłem się zorientować Artur posadził mnie na siedzeniu swojego samochodu.
- Zapnij pas.
Po chwili usiadł za kierownicą i ruszył.
- Coś ty zrobił? Ja mu chciałem powiedzieć co o nim myślę i kim jestem.
- Tak to był najlepszy moment na wyznania. Na pewno twoja nieświadoma niczego rodzina nie powinna się w taki sposób dowiedzieć o twoich preferencjach.
- Jak on śmie tak traktować ludzi? Osądza ich nic o nich nie wiedząc! Hańbą, bym był dla niego hańbą?!!! Już nie synem tylko śmieciem. Nie wiedziałem, że taki jest. Nigdy o tym nie mówił!!! – byłem tak wściekły, że darłem się przez całą drogę. Nawet nie zauważyłem, że jesteśmy pod akademikiem Artura – Co my tu robimy?
- Zostaniesz dzisiaj u mnie. Musisz się uspokoić. W takim stanie nie możesz rozmawiać z ojcem. I bądź cicho, nie chcę, aby cały akademik zwrócił na nas uwagę.
- Chcę wrócić do domu i wykrzyczeć mu całą prawdę.
- Wysiadaj.
Wysiadł i okrążył samochód ja oparłem się wygodniej i założyłem ręce na piersi. Będę twardy nie posłucham go. Otworzył drzwi z mojej strony.
- Wysiadaj.
- Nie. Chcę wrócić do domu. Nie ruszę się stąd dopóki mnie nie odwieziesz.
- Wysiadaj!
- No już, już nie złość się – wysiadłem. On zamknął auto i poszliśmy do budynku.
- Nie zatrzymasz mnie, zaraz wracam do domu i mu wszystko wygarnę.
- I wszystko zniszczysz. Jesteś wzburzony i nie myślisz o konsekwencjach.
- To on będzie miał konsekwencje. Wracam do domu.
Artur wepchnął mnie do pokoju.
- Nigdzie nie wrócisz. Zostaniesz tutaj i się uspokoisz!!!
- Nigdzie nie wrócisz. Zostaniesz tutaj i się uspokoisz!!!
- Nie mam zamiaru tu zostawać! - byłem tak wściekły i zraniony słowami ojca, że miałem ochotę rozwalić cały pokój po którym teraz chodziłem tam i z powrotem – Chcę wracać do domu i wygarnąć mu prawdę o jego synku! Wszytko się we mnie gotuje. Co za sukinsyn z niego. Co on ma do gejów? Co ma do mnie?! Rozumiesz nie byłbym jego synem. Zhańbił bym go. Co ja mówię ja jestem gejem, więc nie jestem jego synem! W sumie dobrze po co mi taki ojciec!
- Kochanie nie osądzaj go tak prędko. On nic nie rozumie, jest nieświadomy wielu spraw, ale na pewno cię kocha.
- Kocha, tak jak będę normalny to będzie mnie kochał. Nie on mnie nie kocha, bo by mnie zaakceptował takim jakim jestem...
- Przecież on nic o tobie nie wie.
- No właśnie dlatego chcę wracać do domu!
- O tym trzeba powiedzieć na spokojnie, nie w nerwach.
- On mnie znienawidzi jak się dowie – spanikowałem.
- Nie zrobi tego.
- Skąd wiesz?
- Jesteś jego synem, a to jest bardzo ważna rzecz. Mój ojciec też miał wielki problem jak się o mnie dowiedział...
- Twoi rodzice wiedzą? – zdziwiłem się i to bardzo. Myślałem, że nikt nie wie.
- Dowiedzieli się przypadkiem. Wyjechali na weekend, ale z powodu złej pogody wrócili w sobotę wieczorem i zastali mnie i mojego byłego partnera – jak na ukrywanie się miał zbyt wielu partnerów. Skąd on ich brał? - w niedwuznacznej sytuacji w kuchni.
- W kuchni?
- Na stole jak leżałem na tym chłopaku i go rozbierałem. Uwierz mi to był dla nich szok. Dla ojca bardziej, bo matka się czegoś domyślała. Nie chciałbyś, aby twój się w taki sposób dowiedział. Awantura była wielka. Chłopak mnie zostawił. Ojciec długo się do mnie nie odzywał, ale w końcu przełamał się, przeprosił, porozmawialiśmy szczerze i teraz po ponad dwóch latach sam by mi wybierał facetów.
- Mój ojciec nie jest taki jak twój.
- Jest tylko trzeba będzie mu dać czas i powiedzieć wszystko na spokojnie, a nerwy zostawić za drzwiami.
- Za drzwiami? Nie będzie to łatwe – podszedł do mnie i mnie objął. Wtuliłem się w jego szyję. Jego zapach mnie urzekł.
- Dlatego będę wtedy przy tobie.
- Zawsze?
- Zawsze.
Podniosłem głowę i musnąłem jego usta najpierw delikatnie, a potem coraz zachłanniej. Podobno apetyt rośnie w miarę jedzenia i ze mną tak właśnie było. Poczułem jak ciarki przebiegają po moim kręgosłupie, kiedy Artur przyciągnął mnie bliżej do siebie. Rozchyliłem usta i liznąłem jego dolną wargę zapraszając tym gestem język bruneta do wspólnej zabawy. Jego dłonie zaczęły błądzić po bokach mojego ciała delikatnie je masując. Czułem wszechogarniające mnie gorąco. Ręce zarzuciłem na jego szyję pieszcząc ją opuszkami moich palców. Wtem Artur przerwał pocałunek i popatrzył na mnie.
- Słońce wiesz, że ja... - jego szept był zmysłowy, wprawiający w drżenie każdy skrawek mojego ciała. Oczy płonęły pożądaniem – Wiesz jak na mnie działasz.
- To kochaj się ze mną – szepnąłem i zacząłem dobierać się do jego szyi. Poczułem, że spiął się lekko – Co się dzieje?
- Chcę, a byś był pewny, że tego chcesz. Nie chcę, żebyś zrobił coś pod wpływem innych emocji, a potem tego żałował – odgarnął mi kosmyk włosów z czoła, który wpadał mi do oka.
- Ja bardzo chcę się z tobą kochać. Od dawna myślę tylko o tym. Nie daję rady już czekać dłużej. Chcę być z tobą bardzo, bardzo blisko.
- Aniołku ty...
Odsunąłem się od niego, chyba nadszedł czas wyjaśnienia mu mojego zachowania.
- Wiesz, że ja nigdy jeszcze tego nie robiłem. Boję się, że będę złym kochankiem, nie wiem co robić, że będzie bolało, a wiesz jaką mam niską granicę bólu. Po wszystkim mogę ci się znudzić i mnie zostawisz, a ja poczuję się wykorzystany i nikomu niepotrzebny. Poza tym bardzo się wstydzę. Ale bardzo chcę, abyś się ze mną kochał.
Popatrzyłem na niego z miną zbitego psa. Podszedł do mnie. Objął mnie. Ach jak ja kochałem być w jego ramionach. Czułem się w nich bezpiecznie.
- Nie bój się niczego i nie wstydź się mnie.
Poczułem jak jego ręce przesuwają się po moim kręgosłupie, a usta zaczęły całować moją szyję. Przeszedł mnie znajomy dreszcz. Odchyliłem głowę dając mu tym samym pełny dostęp do mojej szyi. Jego język kreślił na niej dziwne wzory, gorący oddech ją ogrzewał a dłonie podwinęły moją koszulkę. Nie pozostałem mu dłużny. Moje ręce również wkradły się pod jego koszulkę czując gorąco aksamitnego ciała. Jęknął zachwycony moją reakcją. Na powrót poczułem jego usta na swoich. On umiał się całować, a ja nie byłem w tym gorszy, miałem przecież dwutygodniową praktykę. Uwielbiałem się z nim całować. Oderwałem się od niego unosząc ręce do góry. Szybko zdjął moją koszulkę, obnażając mój nagi tors. Ja zdjąłem jego koszulkę. Na powrót przyciągnął mnie do siebie i szepnął do ucha przygryzając kilkakrotnie jego płatek.
-Kocham cię.
Przywarłem do niego mocniej i zacząłem całować go po torsie. Miał gładką, delikatną skórę. Po jego reakcji wyczułem, że podoba mu się to co robię. Jego zapach sprawił, że zawirowało mi w głowie, a kiedy jego dłonie zawędrowały na moje biodra przeszył mnie prąd rozkoszy, który skumulował się w podbrzuszu. Oderwałem się od niego. Jego oczy patrzyły na mnie, były zamglone, pełne pożądania, miłości z nutą strachu. Bał się, że znów się wycofam?
- Kochaj się ze mną powiedziałem chrapliwym głosem – kochaj – otarłem się o niego biodrami.
Na jego reakcję nie musiałem długo czekać. Wziął mnie za rękę i poprowadził w stronę łóżka. Powoli położyłem się na pościeli. Serce biło coraz szybciej. Usiadł na moich biodrach. Jego dłonie w delikatnym dotyku pieściły moją skórę. Mój oddech przyśpieszył, kiedy zsunęły się powoli na pasek moich spodni i zaczęły go rozpinać. Artur wyczuł mój strach i nachylił się ku mojej twarzy kładąc ręce oparte na łokciach po obu stronach mojej głowy, aż nasze torsy się dotknęły. Musnął delikatnie moje usta.
- Spokojnie nie bój się kochanie. Zajmę się tobą. Nie będę się spieszył – znów na małą chwilkę nasze wargi się połączyły – Postaram się sprawić ci jak najwięcej przyjemności.
Pocałunki z ust przeniósł na moją szyję. Jęknąłem cichutko, a moje ręce spoczęły na jego plecach, przesuwając się wzdłuż jego kręgosłupa docierając do bioder.
- Kochaj się ze mną – wyszeptałem.
Jego język powędrował z szyi na tors, pieszcząc moją skórę łapczywie. Gdy doszedł do jednego z sutków, który natychmiast stwardniał pod jego dotykiem, kreślił niewielkie kółeczka wokół niego. Wplotłem palce w jego włosy. Było mi przyjemnie, czułem się wspaniale. Artur chwycił zębami mój lewy sutek, z moich rozchylonych ust wyrwało się ciche pojękiwanie. Czułem jak jego ręka wędruje w stronę mojego biodra, wzdłuż uda wracając tą samą drogą kończąc swoją podróż na moim prawym sutku. Teraz oba doczekały się uwagi. Czułem coraz większe gorąco wpływające w każdą część mojego ciała. Bałem się tego co będzie dalej, ale tak bardzo go chciałem.
- Rozbierz mnie skarbie – wyszeptałem. Podniósł się i rozpiął wolno pasek moich spodni. Po chwili ściągając je razem z bielizną. Oblałem się rumieńcem i odwróciłem głowę w bok. Wiedziałem, że teraz widzi mnie w pełnej krasie ze sterczącą moją męskością. On również szybciutko pozbył się swoich ubrań. Zawstydzony zerknąłem na niego. Był równie mocno podniecony jak ja. Jego dłoń zaczęła pieścić wnętrze mojego uda rozchylając je. Uklęknął między nimi. Jego dłonie delikatnie niczym muśnięcie motyla dotykały mojego brzucha. Jedna z nich zjechała niżej w stronę mojego członka. Jęknąłem kiedy poczułem na nim jej dotyk. Przesuwał dłonią w gorę i w dół mojego penisa. Zamknąłem oczy rozkoszując się tym i zaciskając palce na pościeli.
- Ahh...
Artur przerwał pieszczotę co wywołało u mnie jęk niezadowolenia. Byłem bardzo podniecony, chciałem, aby dokończył.
- Błagam dokończ. Dlaczego przerwałeś?
- Nigdzie się nie śpieszymy. Mamy przed sobą całą noc – jego szept był zmysłowy. Miałem wrażenie, że stwardniałem jeszcze bardziej o ile to możliwe.
Położył się na mnie całym ciałem. Poczułem jego nabrzmiałą męskość na swoim brzuchu. Zaczęliśmy się całować gorąco i zmysłowo. Nasze biodra ocierały się o siebie potęgując ogień, który się we mnie rozjarzył. Uniosłem rękę chcąc go dotknąć, ale zrezygnowałem i opuściłem ją z powrotem na pościel. Mimo, że chwilę temu go dotykałem. On chwycił ją i położył na swoim pośladku, który był twardy i przyjemny w dotyku.
- Nie bój się mnie dotykać, patrzeć.
- Kiedy ja się wstydzę.
- Nie wstydź się. Dotykaj mnie gdzie chcesz. Jestem cały twój. - polizał moje usta, a ja rozchyliłem wargi wpuszczając jego język do środka. Zamruczał z aprobatą. Ręką sunąłem po jego rozgrzanej skórze. Drżał. W miarę odwagi przesunąłem dłoń na jego nabrzmiały członek, który spoczywał między nami. Zajęczał mi wprost do ust, kiedy chwyciłem go mocno w swoją dłoń i nią poruszałem. Oddech bruneta przyśpieszył. Po chwili oderwał się od badania wnętrza moich ust i wychrypiał mi do ucha.
- Jeżeli nie chcesz jeszcze kończyć, to lepiej weź tą rękę kochanie – i wsadził mi język do ucha. Posłusznie cofnąłem rękę i uśmiechnąłem się, wiedząc, że moja dłoń prawie doprowadziła go do spełnienia. Zaczął zsuwać się ustami na moją szyję i barki całując je i podgryzając. Schodząc coraz niżej. Dotarł do pępka zatrzymując się przy nim na dłużej kreśląc językiem różne wzory. Ustami zszedł niżej. Zadrżałem z podniecenia. Moje ciało płonęło. Jego język delikatnie dotknął czubka mojego penisa, a dłoń chwyciła go u nasady. Zaczął go lizać, doprowadzając mnie do szału. Przesunął językiem po całej nabrzmiałej do czerwoności męskości po czym pochwycił go w usta zaczynając ssać. Było w nich gorąco. Z moich ust wyrwał mi się krzyk przyjemności. Mimowolnie zacząłem poruszać biodrami chcąc więcej. Poczułem jak jego usta układają się w uśmiech, a może mi się wydawało. Mój wstyd i zażenowanie ustąpiły miejsca chęci czerpania rozkoszy dążąc do spełnienia. Po raz pierwszy ktoś mi to robił i to ustami. Rozpalało mnie to jeszcze mocniej. Poczułem, że jestem bliski spełnienia.
- Ja...ja długo nie wytrzymam – ostrzegłem go.
On nie przerwał pieszczoty tylko ją wzmocnił poruszając rytmicznie głową i doszedłem z głośnym krzykiem, który stłumiłem zatykając sobie usta dłonią. Mój kochanek połknął całe nasienie, a resztki zlizał. Ustami pieścił główkę mojego członka dłuższą chwilę. Kiedy z trudem uspokoiłem oddech na powrót poczułem, że się czerwienię. Artur położył się na mnie.
- Jesteś słodki i śliczny. Następnym razem nie zakrywaj ust. Chcę cię nie tylko widzieć, ale i słyszeć. To stary budynek. Ściany są grube, drzwi dźwiękoszczelne, więc możesz krzyczeć ile sił w płucach.
Ponownie zaczął mnie całować, pieścić, dotykać. Dłonią na nowo stymulował mój członek. Nie podejrzewałem się, że tak szybko zrobi się twardy. Sam nigdy nie mogłem doprowadzić do tego, aby po przeżytym orgazmie ponownie mi stanął. Ale ten dotyk gorącej dłoni, pożądliwy wzrok i jego rozpalone ciało doprowadziły mnie od uspokojenia do następnej fali pożądania.
Podniósł się i wyciągając swoje ciało sięgnął do szuflady stolika, który stał obok łóżka, wyciągnął z niej jakąś tubkę. Klęknął między moimi nogami.
- To nawilżacz, aby cię nie bolało – odpowiedział na mój pytający wzrok. Nagle poczułem strach. Położył się na mnie.
- Oj ty mój wystraszony aniołku. Nie bój się zrobię wszytko, abyś jęczał z rozkoszy. Mówiłem, że zajmę się tobą.
- Przepraszam, że jestem taki.
- Jesteś wspaniały. Ja też bardzo się denerwowałem za pierwszym razem. Spokojnie, rozluźnij się. Kocham cię.
Podniósł się lekko i wycisnął trochę żelu na palce. Spojrzał mi w oczy po czym pocałował. Wsunął dłoń między moje nogi. Poczułem między pośladkami śliskie palce. Dotknął okolic mojej dziurki lekko je masując. Jego palec zaczął wsuwać się we mnie. Spiąłem się.
- Rozluźnij się kochanie.
Drugą dłonią ponownie stymulował mój członek. Zrobiło mi się przyjemnie. Czułem jak palec Artura rusza się we mnie.
-Dobrze kochanie. Nie spinaj się, bo będzie trudniej mi cię rozciągnąć - uśmiechnął się.
Po chwili dołączył do pierwszego palca, drugi. Poczułem lekki ból, ale szybko ustąpił niezwykłemu uczuciu, którego nie znałem. Odchyliłem głowę do tyłu z głośnym westchnieniem, kiedy już trzy penetrowały moje wnętrze i natrafiły na moją prostatę. Ręka Artura w dalszym ciągu powoli przesuwała się po moim członku. Było mi cholernie przyjemnie, drżałem. Artur podniósł się do klęku przerywając stymulację penisa. Wyjął palce ze mnie. Wycisnął więcej żelu i wysmarował swój dość duży członek.
- Ty chcesz...
- Tak skarbie.
Chciałem tego, ale znów zacząłem panikować.
- Piotr jeżeli nie chcesz...
- Chcę.
- Na pewno?
- Tak.
Uniósł moje biodra podkładając pod nie poduszkę. Nogi położył sobie na ramionach. Zbliżył się do mnie. Serce waliło mi jak szalone. Poczułem jak główka jego nabrzmiałego penisa wchodzi we mnie. Powoli wsuwał się do środka coraz głębiej, a we mnie narastał ból mimo delikatności Artura.
- Kurwa to boli, ty draniu.
Kiedy jego członek był we mnie w całości z moich oczu wypłynęły łzy. Byłem spięty, a dłonie zacisnąłem kurczowo na pościeli. Mój chłopak opuścił moje nogi na swoje biodra, położył się na mnie i scałował łzy w policzków. Nie poruszał biodrami. Czułem, że ledwo się powstrzymuje od tego.
- Przepraszam. Uspokój się, nie myśl, że boli to zaraz minie. Byłeś gotowy na przyjęcie go. Kocham cię. Zaufaj mi.
- To boli.
- Patrz mi w oczy kochanie. O tak dobrze. Bardzo się spinasz. Wiesz, że cię kocham i cię nie skrzywdzę.
- Ale ty nie wiesz jak to jest.
- Wiem, dlatego robię to powoli. Rozluźnij się.
Pocałował mnie z pożądaniem. Wsunął jedną dłoń między nas i dotknął mojego penisa chwytając go mocno i masując. Rozluźniłem się trochę. Zaczął powoli poruszać się we mnie. Było mu dobrze. Przymknął oczy, kiedy je otworzył był w nich żar, którego nie widziałem jeszcze u niego. Czułem jak jego penis mnie wypełnia od środka. Ból mieszał się z przyjemnością. W końcu ustąpił jej miejsca. Zatracałem się w tym uczuciu. Objąłem go i mocno przyciągnąłem do siebie. Jego członek wsuwał i wysuwał się, poruszając coraz szybciej. Oddychał ciężko, jęczał. Ja wiłem się pod nim, a nasze spocone i rozgrzane ciała poruszały się we wspólnym rytmie.
- Szybciej – wyszeptałem pół przytomnie – o tak, mocniej.
Zaplotłem swoje nogi na jego biodrach przyciskając go mocniej do siebie. Jego członek pulsował w moim wnętrzu. Brunet kochał się ze mną długo i namiętnie, męczył mnie cudownym uczuciem. Tak bardzo chciałem już skończyć, a on trzymał mnie na tej granicy, było mi wspaniale.
- Błagam cię... pozwól mi...daj mi to...
Jego ruchy stały się głębokie i niewiarygodnie szybkie. Wygiąłem się w łuk dochodząc pod nim krzycząc jego imię. Artur również doszedł zalewając moje wnętrze swoim nasieniem. Poruszał jeszcze chwilę i opadł na mnie wyczerpany. Próbowaliśmy się uspokoić.
- Kocham cię aniołku.
- Ja ciebie też słońce. Powtórzymy to jeszcze.
- O tak, ale nie teraz. Jestem wykończony. Daj mi odpocząć.
- To może później.
Podniósł głowę i uśmiechnął się.
- Z przyjemnością – pocałował mnie czule i wysunął się ze mnie. Położył się obok przyciągając mnie do siebie. Wtuliłem się w niego całym ciałem.
- Od dziś zacznę nazywać cię tygryskiem.
- Czemu? - zapytałem zdziwiony.
- Bo drapałeś mnie jak dziki kot.
- Drapałem? - popatrzyłem na niego. Jego oczy nadal błyszczały.
- O tak i bardzo mnie to podniecało.
Wpił się w moje usta przygryzając dolną wargę. Po czym mocno mnie przytulił.
- Kocham cię.
Tej nocy kochaliśmy się jeszcze dwa razy. Artur był niesamowitym kochankiem. Zaprowadził mnie na szczyty nieznanej mi namiętności. Miał niespożyte siły. Sam siebie nie podejrzewałem, że dam radę tyle wytrzymać. Ciągle go pragnąłem, byłem nienasycony. Chciałem go coraz więcej. Do rzeczy, które uwielbiam mogę dodać to, że uwielbiam jego ciało na sobie, to jak mnie dotyka, całuje, pieści. Jak kocha się ze mną najpierw powoli, delikatnie, a potem mocno i szybko. Jak nasze ciała w ekstazie połączonej z miłością łączą się w jedno, a serca przepełnia radość. Zasnęliśmy w środku nocy nadzy, wtuleni w siebie, bardzo wyczerpani. Byłem szczęśliwy, nie miałem się czego bać. Nieważne co przyniesie jutro.