Aleks wrócił do domu później niż zwykle. Kiedy wchodził do kamienicy, w środku było ciemno, chociaż auto Krystiana stało zaparkowane przed wejściem. Powoli zapalał światła w kolejnych pomieszczeniach. Znalazł go w salonie, śpiącego na kanapie. Nie chciał go budzić. Dzięki temu, chociaż przez chwilę mógł udawać, że jest dobrze.
Kiedy Krystian przyjechał i wrócił do niego, przywracając spokój i ład, wiedział, że to na chwilę. Był pewien, że prędzej czy później nadejdą wątpliwości i będzie musiał za to zapłacić. Było mu przykro, że stało się to „prędzej”. Usiadł na fotelu, który był najbardziej oddalony od jego kanapy i usiadł na nim. Założył nogę na nogę, oparł na niej ramiona i przyglądał się kochankowi. A raczej od kilku tygodni „współlokatorowi”. Czuł, że w końcu będą musieli porozmawiać. Próbował wyobrazić sobie i ułożyć w głowie tą konwersację. Próbował przygotować się na to, co miał usłyszeć. Krystian go zdradził. Miał kogoś. Myśli o odejściu. Serce podeszło mu do gardła. Nie widział innego wytłumaczenia dla jego zachowania. Przestał z nim rozmawiać, przestał z nim sypiać. Udawał, że zasypia pierwszy, a potem nie spał godzinami. Myślał, że Aleks nie wie. Wybaczy mu, chociaż czasem, kiedy przeprowadzał w głowie tę rozmowę, myślał że nie da rady. Miał wtedy ochotę podejść do niego i nawrzeszczeć. Uderzyć, popchnąć, kazać mu się przyznać. Tylko dopóki nie wiedział na pewno, była nadzieja, że nie ma racji. Tylko w takim razie, co mogło się stać?
Ciemną, głuchą ciszę przerwał dzwonek telefonu stacjonarnego. Aleks znalazł się przy nim w jednym kroku. Odebrał szybko, żeby nie zdążył obudzić Krystiana.
- Halo?
- Krystian? – Aleks chciał zaprzeczyć, ale coś go tknęło.
- Tak, kto mówi?
- Dobry wieczór, tu Hans Juve. Zostawiłeś dzisiaj w gabinecie telefon, pewnie wypadł ci z kieszeni.
- Och, nie zauważyłem.
- Miałem powiadomić cię wcześniej, ale miałem pacjentów. Będę dzisiaj w gabinecie jeszcze dwie godziny, jeśli chcesz możesz po niego podjechać, albo zostawię go w rejestracji i będziesz mógł go odebrać jutro.
- Dziękuję. Odbiorę go rano – Rozmawiał udając Krystiana, ale myślami błądził już gdzie indziej.
- W porządku. Do zobaczenia.
- Do widzenia.
Odłożył telefon i chwycił tablet z podstawki.
„Hans Yuve gabinet Oslo” wpisał w wyszukiwarkę i natychmiast pojawiły się wyniki.
Psychoterapeuta? Krystian chodził na terapię i nic mu nie powiedział? W salonie dało się słyszeć ruch. Odwrócił się i zobaczył chłopaka siedzącego na kanapie. Dłońmi przecierał twarz i włosy. Narzucił na głowę kaptur bluzy, w której spał. Klapiąc bosymi stopami przeszedł obok Aleksa i wszedł do kuchni. Zapalił światło i nastawił wodę na herbatę. Sięgnął do kieszeni, potem do drugiej. Rozejrzał się dookoła i jeszcze raz obmacał kieszenie dresu.
- Szukasz czegoś? – Aleks przełamał ciszę
- Telefonu.
- Zostawiłeś go u terapeuty, możesz odebrać jutro w rejestracji – Wypowiedział to na tyle gładko i bez emocji, na ile umiał. Patrzył na partnera, oczekując reakcji. Nie widział jego twarzy, bo przysłaniał ją materiał, ale domyślał się jak wygląda. Jego pierś uniosła się i nie opadła. Krystian spanikował. W końcu odetchnął i odwrócił się w jego stronę. Na twarzy znowu miał maskę.
- Ok.
- Ok? Tylko tyle masz mi do powiedzenia?
- Dziękuję za informację – Odwrócił się i z kubkiem herbaty wyszedł na taras. Aleks podążył za nim.
- Krystian – Miał nadzieję, że spojrzy na niego, ale się pomylił – Kocham cię – Kontynuował pomimo tego – Ale wiedz, że kończy mi się cierpliwość. Nie będę na ciebie czekał w nieskończoność.
Krystian skinął głową. Wiedział to bez jego ostrzeżenia. Aleks wrócił do domu, zasuwając za sobą drzwi. Miał ochotę wrzeszczeć z bezsilności. Wbiegł po schodach na piętro. Wszedł do sypialni i kilka razy uderzył w stos poduszek leżący na łóżku. Za plecami usłyszał kroki Krystiana. Nie odwrócił się, kiedy ten wszedł do pokoju. Nie odwrócił się, kiedy poczuł jego oddech za plecami. Drgnął, kiedy dotknął jego ramienia. Zamknął oczy, kiedy chłopak stanął przed nim. Krystian oburącz chwycił go za sweter. Z całej siły zacisnął na nim pięści i przysunął się do niego.
Aleks zorientował się, że znowu stoi sam, kiedy usłyszał trzaśnięcie drzwi łazienki.
***
- Nie wiem czy ja w ogóle kwalifikuję się do pomocy. Po prostu, coś we mnie… Po katastrofie samolotu Aleks był dla mnie tak dobry, że mało by mnie zagłaskał. Doprowadzał mnie do furii. Uciekłem od niego. Nie chcę, żeby to się powtórzyło. Chcę umieć panować nad tymi emocjami i umieć rozumieć Aleksa.
- Ostatnio mówiłeś, że go znasz.
- To, że go znam, nie oznacza, że rozumiem.
To było trzecie spotkanie Krystiana z terapeutą. Nie chciał się do tego przyznać, ale zaczynał je doceniać. To było jedyne miejsce i jedyna osoba, z którą ostatnio normalnie rozmawiał.
- To prawda. Ale wiesz, że jedyny sposób to rozmowa z nim?
- Wiem.
- Jak jest teraz między wami? Coś się zmieniło?
- Nie. Nie umiem się przemóc. Boję się, że jeśli mnie dotknie, to się rozkleję. Poza tym nie mam ochoty na seks.
- Nie pytałem o seks.
- Ostrzegł mnie, że odejdzie.
- Jeśli nie będziesz się z nim kochał?
- Nie… To znaczy też, ale nie tylko to miał na myśli.
- A co?
- Odejdzie, jeśli nic się nie zmieni.
- Co ma się zmienić?
- Chciałby, żeby było jak kiedyś.
- A jak było kiedyś? – Terapeuta nie dawał za wygraną.
Krystian uśmiechnął się sam do siebie.
- Ciągle się kłócimy, ale tylko wtedy się naprawdę dogadujemy. Kiedyś dostaliśmy zakaz kłótni przed rajdami i zaczęliśmy przegrywać. Wygrywamy, kiedy buzuje w nas testosteron i adrenalina. Tak samo w życiu.
- Obaj jesteście przed trzydziestką, prawda?
Krystian skinął głową.
- I dziwisz się, że buzuje w was testosteron? To tak, jakby wpuścić do jednej klatki dwa tygrysy. W końcu zaczną walczyć o terytorium.
- Ja nie mam siły już walczyć. Ktoś mi stępił pazury.
- To może pozwól mu być samcem alfa? – Trzymali się zwierzęcej metafory.
***
- Obiecaj mi, że nie wyciągniesz konsekwencji z tego co ci powiem – Aleks zatrzymał się na progu, kiedy Krystian wyrósł przed nim tak niespodziewanie.
- Nie mogę – Odpowiedział od razu – Nie wiem co zrobiłeś, nie mogę obiecać, że nie będę zły.
- Nie chodzi o to czy będziesz zły. Chodzi o to, żebyś wysłuchał mnie do końca i nie robił nic pochopnie.
Aleks dawno nie słyszał od niego tylu słów na raz. Nie wiedział co zrobić. Całą drogę do domu obmyślał jak mu powie, że miara się przebrała, a teraz on zaskakuje go od wejścia.
- Daj mi się rozebrać i idź do salonu. Zaraz do ciebie przyjdę – Zarządził stanowczo. Skoro tak, to dzisiaj on musi być twardy. Krystian zniknął w korytarzu, zostawiając go samego. Najwolniej jak umiał ściągał kurtkę i buty. Wszedł do toalety i spojrzał na swoje odbicie. Umył twarz zimną wodą, ale nie pomogło na rumieniec gniewu, który wykwitał mu na twarzy. Cicho wyszedł z pomieszczenia i skierował kroki do salonu. Krystian stał twarzą do okna. Słyszał jak Aleks wszedł i odsunął krzesło od stołu w jadalni. Odwrócił się i oparł o parapet. Mierzyli się na spojrzenia i żaden z nich nie chciał ustąpić. W końcu starszy mrugnął i przeniósł spojrzenie na swoje dłonie.
- Powiesz mi w końcu?
- Boję się.
- Czego?
Kiedy układał tę rozmowę w głowie było łatwiej… Objął głowę dłońmi i pokręcił nią kilka razy.
- Czego się boisz? – Powtórzył Aleks – Mnie?
Krystian niemal niewidocznie zaprzeczył.
- Więc? – Wstał z miejsca i okrążał pokój. Młodszy wodził za nim wzrokiem, patrząc jak zbliża się do niego z prawej strony.
- Wiem, że odejdziesz ode mnie, jeśli nic się nie zmieni – Aleks skinął.
- Masz kogoś – Bardziej stwierdził niż spytał, stając vis a vis niego. Nie miał cierpliwości wysłuchiwać jak Krystian krąży dookoła tematu. Odrobinę zdziwił się, widząc wzburzoną twarz kochanka.
- Nie – Stanął prosto – Skąd ci to przyszło do głowy? – Był autentycznie zaskoczony. Nie przypuszczał, że jego zachowanie można odczytać właśnie w ten sposób. Aleks nie wydawał się przekonany.
- Proszę cię, nie sypiasz ze mną, nie rozmawiasz, nie chcesz, żebym cię dotykał, żebym oddychał tym samym powietrzem. To oczywiste, że masz mnie dosyć. Zastanawiam się tylko co zrobiłem.
- Sasza, nie mam nikogo – Powtórzył jeszcze raz, tym razem spokojniej i pewniej. Starszy wywrócił oczami.
- Krystian sam wiesz, że zniosę dużo, ale nie jak kłamiesz mi prosto w oczy – Skrzyżował ramiona na piersi, robiąc kilka kroków w tył.
- Przysięgam, nie zdradzam cię - Zrobił krok w jego stronę, ale zatrzymał się, zanim był na wyciągnięcie ręki – Przysięgam.
- Przepraszam, ale trudno mi uwierzyć ci na słowo, szczególnie, że wciąż nie wiem o co ci chodzi.
- Wiem.
- W kółko powtarzasz, że wiesz, że przepraszasz, żądasz ode mnie, żebym się nie gniewał, ale nie chcesz mi nic powiedzieć. Wybacz, ale jeśli myślisz, że to uspokoiło napięcie, to się mylisz.
- Wiem.
Starszy prychnął i wywrócił oczami. Był już porządnie zirytowany przebiegiem tej rozmowy.
- No co! Co mam ci powiedzieć, że nie wiem? Wiem jak jest między nami, widzę, tyko nie chcę zepsuć wszystkiego jeszcze bardziej.
- Jak „jeszcze bardziej” chciałbyś to zepsuć, co?
- Aleks – Miauknął prosząco.
- Krystek – Bardzo rzadko mówił do niego zdrobniale, młodszy drgnął i przysunął się trochę.
- Aleks – Stanął jeszcze bliżej, opierając dłonie na jego torsie.
- Jeśli cię teraz pocałuję, uciekniesz, prawda?
Tak bardzo tęsknił do jego bliskości, całowania jego wilgotnych ust. Przez cały czas, kiedy byli razem nigdy nie mieli takiej przerwy. Sasza chciał to zrobić, ale zdążył zauważyć jak młodszy reaguje na każdy przypadkowy i nieprzypadkowy dotyk. Kiedy ostatnio znalazł się tak blisko niego, uciekł szybciej niż przyszedł. Czuł, że teraz będzie to samo. Krystian pokręcił głową przecząco, więc żeby udowodnić mu swoją rację, położył mu dłoń na krzyżu i przyciągnął do siebie. Ten natychmiast napiął każdy mięsień, ale nie odsunął się. Aleks drugą dłoń położył na jego karku i przechylił głowę. Kochanek z całej siły zacisnął oczy. Puścił go. Nie wiedział dlaczego tak na niego reaguje, co zrobił źle, ale nie chciał go zmuszać. Zwolnił uścisk, a chłopak natychmiast się rozluźnił.
- Widzisz? - Odsunął się od niego, ale wciąż trzymał dłoń na jego biodrze. Cieszył się sekundami wyszarpanej bliskości.
- Za dwadzieścia minut mam wizytę u terapeuty – Aleks pokiwał głową. Czyli rozmowa skończona – Chciałbyś… - Krystian nabrał powietrza i wypuścił powoli – Pojedziesz ze mną?
- Mam cię zawieźć? – Nie rozumiał.
- Nie, chcę, żebyś poszedł ze mną.
- Na terapię dla par? – Ta myśl była dla niego tak niemiła, że aż się skrzywił.
- Na moją terapię – Poprawił go zawstydzony – Dowiesz się wszystkiego.
Sasza rozważał czy się zgodzić i jechać z nim. Kusząca propozycja, ale wolałby umieć radzić sobie z Krystianem bez pomocy osób z zewnątrz. Bał się tego, co może usłyszeć. Wierzył mu, że go nie zdradza, chociaż wolałby, żeby tak było. To byłoby proste. Prostsze.
- Jedźmy – Gestem wskazał mu korytarz i podążył za nim. Wsiedli do samochodu Aleksa i w ciszy dojechali pod klinikę.
***
- Miło mi pana poznać – Hans Yuve uścisnął rękę Saszy i potrząsnął nią lekko – Domyśla się pan, że trochę o panu słyszałem.
Aleks uśmiechnął się uprzejmie, chociaż wcale nie było mu miło. Ciekawe co mu o nim powiedział. Kierowca usiadł na fotelu, ale Krystian nie skorzystał. Podszedł do okna przysłoniętego żaluzjami. Obaj mężczyźni przyglądali mu się uważnie. Czekali, aż będzie gotowy.
- Krystian? – Yuve przerwał ciszę – Potrzebujesz jeszcze chwili?
Chłopak milczał, nie dając żadnego znaku. Skupiony patrzył na ulicę i zbierał myśli. Powoli odwrócił się w ich stronę. Gryzł usta i ranił zębami policzki. Aleks chciał się podnieść i do niego podejść, ale terapeuta powstrzymał go gestem, tak jakby jego obecność mogła go spłoszyć.
- Może mu pan powiedzieć?
- Nie uważasz, że Aleks zasługuje na to, żebyś sam mu powiedział?
- Halo – Sasza przerwał ich wymianę zdań – Ja tu jestem, nie rozmawiajcie nad moją głową.
Lekarz skinął głową i czekał na reakcję Krystiana.
- Wolałbym, żebyś usłyszał wszystko od niego. Byłoby mi łatwiej.
Aleks był pod wrażeniem tych dwóch zdań. Brzmiały dojrzale i szczerze. Dawno nie usłyszał od niego prawdy.
- Dlaczego boisz się zrobić to sam?
- Bo nie chcę cię zranić.
- Nie wiem czy cokolwiek co powiesz, będzie mnie bolało bardziej niż to, co się teraz między nami dzieje – Niemal zobaczył jak jego słowa smagają Krystiana.
- Powiedz mu dokładnie co czujesz – Yuve wtrącił się, wytrącając Aleksa z myśli. Spojrzał na lekarza z irytacją.
- Nie jesteśmy tu dla mnie – Uciął krótko.
- Właśnie dlatego on powinien to wiedzieć. Jeśli mu powiesz, pozwolisz mu zrozumieć.
Sasza wstał, pomimo tego, że lekarz po raz kolejny kazał mu usiąść. Stanął przez Krystianem, położył ręce na parapecie, zamykając chłopaka między swoimi ramionami.
- Jestem zmęczony martwieniem się – Zaczął niepewnie – Nie mam już siły i boję się, że nie potrafię być dla ciebie tym, kogo potrzebujesz, skoro mi nie ufasz. W tajemnicy przede mną poszedłeś do terapeuty. Wolałeś rozmawiać z obcym facetem, niż powiedzieć mnie. Bałeś się mnie przez ten cały czas, a ja nie wiem czemu i zżera mnie to od środka. Krystian! – Podniósł głos, żeby ten w końcu na niego spojrzał. Chłopak na moment zacisnął powieki, ale spojrzał na niego przerażony – Stoimy tu, bo ty tak chciałeś. Po raz kolejny robię coś wbrew sobie, po to, żeby było ci lepiej. Wiem, że nie ściągasz na siebie nieszczęść specjalnie, ale za każdym razem kiedy z czegoś się wygrzebiemy, wpadamy w kolejne bagno i za każdym razem jest tylko gorzej. Robię co mogę, żeby uczyć się ciebie, nie jestem napastliwy, czekam, nie uciekam – Rozkręcał się, mówił coraz szybciej, głośniej. Patrzył mu prosto w oczy i mówił.
- Zgwałcił mnie – To był jedyny sposób, żeby mu przerwać. Zerwał plaster.