Stali tak jakąś chwilę, a płacz Adama powoli cichł aż w końcu mężczyzna podniósł głowę i siorbiąc nosem, unikając wzroku Darka, powiedział:
- Przepraszam, rozkleiłem się jak baba.
- Ty to powiedziałeś, nie ja – mruknął Darek, który odetchnął z ulgą, że nikt akurat nie miał potrzeby wyrzucić śmieci – ale zgadzam się z tobą w stu procentach.
- Masz może jakąś chusteczkę? – wybąkał starając się wytrzeć oczy.
Darek pogrzebał w kieszeniach spodni i wyją strasznie zmechłaną paczkę z dwoma chusteczkami higienicznymi. Bez słowa podał ją Adamowi. Ten wysmarkał się i popatrzył niepewnie na Darka.
- To co teraz?
- Najpierw chodźmy stąd – mruknął ruszając w stronę samochodu. – Nie mam ochoty tłumaczyć się jakiemuś pochrzanionemu palantowi, któremu nie spodoba się, że się kręcę w jego śmietniku.
Wrócili do samochodu. Darek bez słowa ruszył i po jakimś czasie dojechali do bloku w którym mieszkał. Weszli do środka. Darek skierował swoje kroki do trzeciego, nieużywanego pokoju.
- Możesz tu spać póki nie będziesz w stanie znaleźć sobie czegoś własnego. Pościel już jest w łóżku, wystarczy ją tylko trochę odświeżyć na balkonie. Szafę możesz zapełnić w całości. Półki też. Chociaż właściwie to nie masz czym. Chodź. – Przeszedł do sypialni, a Adam posłusznie za nim. Otworzył szafę i zaczął wyciągać różne ubrania i przyglądać się im uważnie.
- Przymierz to – W pewnym momencie rzucił w stronę Adama jakąś bluzkę. Tamten posłusznie wykonał polecenie. Darek spojrzał na niego i skrzywił się. – Cholera, wygląda na tobie jak na wieszaku. Ściągaj to. Ty na pewno pracowałeś pięć lat na budowie? – zapytał widząc gołą klatkę piersiową Adama. – Żebra można ci policzyć. – Podszedł bliżej i przejechał palcem po rysujących się pod skórą żebrach. – Powinieneś mieć rozwinięte mięśnie, a ty wyglądasz jakbyś uprawiał ekstremalną głodówkę.
- Pracowałem, ale nie zawsze miałem możliwość zjedzenia obiadu. Mówiłem ci, często nic nie zostawało jak już przychodziłem z roboty, a ja nie miałem siły żeby coś gotować, więc szedłem spać głodny.
- Trzeba będzie cię podtuczyć – mruknął i wrócił do grzebania w szefie. Po krótkiej chwili, wyraźnie niezadowolony zamknął szafę i przeszedł do przedpokoju, gdzie podstawiając stołek przyniesiony z kuchni, zajrzał do pawlacza. Mocując się, wyciągnął duży worek na śmieci.
- To moje ciuchy z okresu studiów. Już dawno się w nich nie mieszczę, ale jakoś nie miałem serca ich wyrzucać. Były dobre gatunkowo i mimo iż używane, to wciąż dobrze wyglądają. – Rozwiązał worek i wyciągnął pierwsze z brzegu ubranie. Była to jakaś bluzka w czarnym kolorze. – Przymierz to. – Adam posłusznie założył. – No, teraz wyglądasz jak człowiek – stwierdził Darek z zadowoleniem, po czym przesunął worek w stronę Darka. – Przejrzyj to. Co będzie na ciebie dobre weź sobie, a resztę schowaj z powrotem do pawlacza. Nigdy nie wiadomo kiedy znowu będę musiał ratować jakaś sierotę – mruknął na koniec nieco ciszej.
Adam nic nie odpowiedział, tylko pokiwał twierdząco głową i wziął worek do pokoju, który od teraz miał być jego pokojem.
- Tu masz kilka jednorazowych maszynek i szczoteczkę do zębów. Zanim je wykończysz powinieneś już być w stanie sam sobie kupić – powiedział Darek wchodząc bez ostrzeżenia do pokoju, w którym Adam właśnie przymierzał ubrania. – Rany, człowieku, ty wyglądasz gorzej niż myślałem. Twój brat to niezły skurwiel.
Adam stał akurat w samych bokserkach, odwrócony tyłem do drzwi. Dzięki temu Darek mógł zobaczyć w pełnej okazałości sińce, które pozostawił Adamowi jego młodszy brat.
- Ty naprawdę powinieneś to zgłosić na policję – powiedział cicho dotykając delikatnie jednego z sińców.
Adam wzdrygnął się od tego dotyku i wyraźnie zakłopotany, odsunął trochę. Darek zabrał rękę.
- Nie. Nie chcę. Zresztą, to już i tak prawie nie boli. Tylko przy gwałtowniejszych ruchach.
- Jak se chcesz – mruknął – ale uważam, że jesteś głupi. I jak ciuchy, pasują?
- Chyba tak. Jeszcze nie przymierzyłem wszystkiego.
- Pewnie trzeba będzie je wyprać – mruknął Adam i wziął pierwsze z brzegu ubranie i powąchał je. – No pewnie. Będziesz miał na to czas. Pralka jest łatwa w obsłudze, wszystko masz wypisane na przednim panelu. Zrobiłem ci miejsce pod lustrem. Piankę do golenia i pastę możesz używać moje, póki nie kupisz sobie własnych.
- Dzięki – wyszeptał Adam.
Darek zamierzał już wyjść z pokoju, gdy przypomniał sobie coś i odwrócił się.
- W łazience masz ręczniki, jeden duży i jeden mały. To te w biało-niebieskie paski.
Adam akurat mocował się z jakaś koszulą, więc tylko mruknął, że usłyszał.
Kiedy Adam zajęty był przeglądaniem ubrań, Darek zadzwonił do Jolki.
- Możesz rozmawiać?
- Mów, szefie. Wprawdzie mam obie ręce zajęte, ale u mnie to zwykle norma.
- A co robisz? – zainteresował się.
- Placek piekę. Mąż mi się z dzieciakami zmówił chyba, bo wszyscy trzej zażyczyli sobie tego samego. I to teraz, natychmiast, bo inaczej nie tkną obiadu.
Darek zaśmiał się.
- Też powinnaś ich zaszantażować, że jak nie zjedzą, to im więcej nie ugotujesz. Zobaczysz, spuchną po dwóch dniach.
- Ty ich nie znasz, szefie. – Darek prawie widział, jak Jolka się krzywi z niezadowolenia. – Padną z głodu, a nie przyznają się, że to ja miałam rację.
- No to masz przesrane – stwierdził współczująco, na co kobieta nic nie odpowiedziała tylko westchnęła ciężko.
- Więc, co potrzeba, szefie?
- Jeśli chodzi o tego faceta…
- Adam Janowski?
- Zgadza się. Wykształcenie ekonomiczne, zero doświadczenia.
- O, to się świetnie składa! – wyraźnie ucieszyła się. – Młoda Kurczewska z księgowości za trzy miesiące ma termin porodu. Będzie można go wsadzić na jej stołek. Znając życie dziewczyna wykorzysta na maksa przysługujące jej z tej okazji wolne. A przez te trzy miesiące facet akurat zdąży się zapoznać z firmą i wdrożyć w robotę. A jak Kurczewska wróci, to się pomyśli co dalej zrobić z nim. Albo z nią. Bo jeśli się okaże, ze on będzie lepszy, to wiadomo. Chociaż nie zdziwiłabym się gdyby siksa sama zrezygnowała.
- Dlaczego?
- Dochodziły do mnie plotki, że jest niezadowolona z pensji. Poza tym Mariankowa mówiła mi iż mimo iż młoda pracuje u nas już dwa lata, wciąż popełnia kardynalne błędy, że stale musi ją mieć na oku. No i poza tym zdarza jej się coraz częściej obijać w robocie.
- To czemu nie zwolniłaś jej wcześniej?
- Bo wcześniej nic do mnie nie docierało na jej temat, a jak już dotarło, to się okazało, że jest w ciąży, no i nie możemy jej zwolnić, żeby nie podała nas do sądu pracy o dyskryminację. Poza tym akurat trafił się taki okres, że potrzebna była każda para rąk. Dziewczyny i tak już zostawały po godzinach, żeby się wyrobić. Nie chciałam im dokładać roboty.
- No tak – mruknął Darek. – W takim razie miej ją na oku i jak trzeba będzie, podejmij odpowiednią decyzję.
- Nie ma problemu, szefie. Coś jeszcze?
- Na razie to wszystko. Jakby coś, to dam znać.
- To dobrze, bo jeszcze trochę i by mi ucho przyrosło do telefonu, a garb wyrósł na plecach.
Darek roześmiał się i zakończył połączenie. Ponieważ odeszła go ochota na przeglądanie papierów, postanowił włączyć telewizor. Jakieś dziesięć minut później w drzwiach salonu pokazał się Adam.
- Obiad trzeba zrobić – mruknął Darek nie odrywając wzroku od ekranu. Adam bez słowa poszedł do kuchni. Chwilę potem Darek mógł usłyszeć jak mężczyzna stuka drzwiczkami szafek, jednak kompletnie zignorował ten dźwięki skupiając się na filmie. Akurat w momencie, gdy zaczęły lecieć końcowe napisy, Adam nieśmiało poinformował o gotowym obiedzie. Darek wyłączył telewizor i przeszedł do kuchni. Usiadł przy stole i popatrzył zdziwiony na Adama, który paradował na bosaka, ubrany jedynie w szlafrok.
- Nie masz nic przeciwko? – zapytał. – Wrzuciłem wszystkie ubrania, łącznie z moimi, do pralki. Nie było nic innego, co bym mógł w międzyczasie założyć.
- Spoko – mruknął między jednym kęsem jedzenia a drugim. – I tak go zwykle nie używam.
Obiad zjedli w milczeniu, potem Darek wrócił do salonu, a Adam wziął się za sprzątanie po obiedzie. Kiedy skończył, nie bardzo wiedział co ma robić. Pranie wciąż jeszcze się nie skończyło, więc poszedł do „swojego” pokoju. Wcześniej nie miał okazji, dopiero teraz rozejrzał się po pomieszczeniu. Ściany w kremowym kolorze, dwudrzwiowa szafa ubraniowa w jasnym kolorze stojąca przy drzwiach, trzyszufladowa komoda, zapewne od kompletu, bo miała zarówno podobny kolor, fakturę materiału, jak i kształt. Do kompletu należała też niewielka szafka nocna, na której stała mosiężna lampka z mlecznym kloszem w kształcie odwróconej połówki kuli. Lampka ta była też kompletem, jednak nie do mebli, ale do trzyramiennego żyrandola. Jednoosobowe łóżko wprawdzie nie było częścią żadnego kompletu, jednakże wpasowywało się w ogólną strukturę pokoju zarówno kolorem, jak i kształtem. Nad łóżkiem wisiała pusta w tej chwili półka na ksiązki. Na komodzie stojącej naprzeciwko łóżka stał niewielki telewizor plazmowy. Bez większych nadziei włączył go. I zdumiał się. Było tam mnóstwo programów, niektóre z nich widział po raz pierwszy. Tuż pod oknem stał niewielki stolik i dwa fotele, które bardziej przypominały trochę większe pufy z oparciami i niewielkimi podłokietnikami. Usiadł na jednym z nich i zdziwił się. Mimo niewielkiego rozmiaru były wyjątkowo wygodne. Całości dopełniały kremowe zasłonki. Jeszcze raz uważnie obejrzał cały pokój i westchnął. Dziwnie się czuł. Wprawdzie w domu miał swój pokój, ale nigdy nie czuł, ze należy do niego. Mariusz wiecznie do niego właził i brał rzeczy bez pytania, a jak próbował zamykać drzwi, by mieć trochę prywatności, zaraz słyszał pretensje od ojca albo matki. I nigdy nie mógł oglądać telewizora. Znaczy mógł, ale tylko to, co oglądali pozostali, tych programów które go interesowały, nie mógł nigdy. A teraz… wziął pilota i zaczął bezmyślnie zmieniać kanały. I nikt mu nie zwracał uwagi, ani nikt nie kazał przełączyć na konkretny kanał. Uśmiechnął się zadowolony. Przeniósł się na łóżko, ułożył wygodnie i kontynuował przeglądanie kanałów, jednak tym razem bardziej dokładnie.
Dochodziła dwudziesta, gdy Darek doszedł do wniosku, że przydałoby się coś przekąsić. Przeszedł do kuchni, gdzie zrobił sobie kanapki. Czekając aż zagotuje się herbata na wodę, postanowił zajrzeć do Adama. Drzwi do pokoju były zamknięte. Zapukał, ale nie otrzymał odpowiedzi.
- Wchodzę – powiedział głośno. – Żeby potem nie było, że nie ostrzegałem. – I wszedł. I zobaczył Adama śpiącego z pilotem w ręce. Uśmiechnął się rozbawiony. Ostrożnie wyjął pilota z ręki śpiącego i wyłączył telewizor. Potem otworzył jedne z drzwi szafy i wyciągnął z niej koc i przykrył Adama. Wyszedł zamykając za sobą drzwi. Wrócił do kuchni. Woda na herbatę akurat się zagotowała. Kiedy przechodził z kolacją obok łazienki, w oko wpadła mu migająca lampa pralki. Westchnął ciężko. Wrócił do kuchni, by uwolnić ręce, potem do łazienki by zająć się praniem.
Kiedy Adam w końcu się obudził, był już ranek następnego dnia. Odruchowo poderwał się, by iść do roboty, panikując, że kierownik znowu mu obetnie wypłatę za spóźnienie, jednak przypomniał sobie, że przecież już tam nie idzie. Odetchnął z ulgą i roześmiał się rozbawiony, po czym położył się z powrotem na łóżku. Przez chwilę delektował się tą myślą, aż w końcu dotarło do niego, że coś jest nie w porządku. Był przykryty kocem. Jego umysł wciąż chyba jeszcze odreagowywał ostatnie wydarzenia, bo dopiero po chwili dotarło do niego, że to Darek musiał go przykryć, gdy zasnął nie wiadomo kiedy. I nie wiedzieć czemu zaczerwienił się. Jednak szybko zbladł.
- Pranie! – wykrzyknął i poderwał się. Pobiegł do łazienki. Pralka była pusta. Przeszedł do salonu. Najpierw zajrzał tam niepewnie, a gdy nie zobaczył Darka, podszedł do drzwi balkonowych. Pranie wisiało na sznurkach.
- Cholera – jęknął – jeszcze mnie Darek wywali że nic nie robię. I co ja mam teraz zrobić?
Podszedł do sypialni Darka i ostrożnie zapukał. Odpowiedziała mu cisza. Tak samo było po drugim pukaniu. Nerwowo przełknął ślinę i nacisnął klamkę. Uchylił drzwi na tyle by wsadzić głowę. Pozwoliło mu to stwierdzić, że Darka nie ma w pokoju. Odetchnął z ulgą i szybko zamknął drzwi. Zastanawiał się co powinien teraz zrobić, gdy odezwał się jego żołądek. Przeszedł do kuchni. W zlewie zobaczył talerzyk i kubek z resztkami kawy. Dopiero wtedy dotarło do niego, że Darek pewnie poszedł do pracy. Trochę go zmartwiło, że przedtem nie powiedział mu, co ma robić. Mógł chociaż powiedzieć co mu wolno, a czego nie… poczłapał do pokoju i wziął komórkę. Zanim zastanowił się, co robi, już czekał na nawiązanie połączenia z numerem Darka.
- Co jest? – zanim się zorientował, usłyszał głos tamtego w słuchawce.
- To ja – wybąkał. – Adam.
- Streszczaj się, nie mam czasu.
- Nie wiem co mam robić…
- Rzucić się z mostu do Wisły – warknął Darek.
- Słucham? – zdumiał się.
- Ty jesteś dziecko czy dorosły facet? Mam ci mówić krok po kroku co masz robić? Bez jaj, dobra? To, że miałem chwilowe zaćmienie umysłu i postanowiłem ci pomóc, nie oznacza, że będę cię przez cały czas prowadził za rączkę.
- Przepraszam…
- Nie przepraszaj, tylko zacznij się normalnie zachowywać. Dopóki ci się gęba nie wygoi, siedzisz w domu. Znajdź se jakieś zajęcie. Posprzątaj, zrób zakupy, żarcie… wymyśl coś, ja nie mam czasu myśleć za ciebie.
- Do… dobrze. A możesz… możesz mi powiedzieć jedno?
- Co jeszcze? – Darek westchnął cierpiętniczo.
- O której wracasz? Znaczy na którą mam robić obiad?
- Jeszcze nie wiem. Zrób jak uważasz, najwyżej sobie odgrzeję. Pieniądze na zakupy leżą na stole w kuchni. – I zanim Adam zdążył się odezwać, połączenie zostało zerwane.
Westchnął ciężko. Odłożył komórkę i poszedł na balkon, zebrać pranie. Zanim wyszedł na zewnątrz, upewnił się, że jest szczelnie okryty szlafrokiem. Nie wiedział co ma zrobić z praniem, więc chwilowo położył wszystko na kanapie w salonie. Wziął swoje ubrania i przeszedł do łazienki. Po szybkiej kąpieli pod prysznicem postanowił dokładnie obejrzeć resztę mieszkania. Gdy nie było właściciela, czuł się nieco swobodniej, chociaż i tak miał wyrzuty sumienia gdy otwierał każdą kolejną szafkę. Jednak za każdym razem powtarzał sobie, że to tylko po to, żeby zorientować się gdzie co jest, żeby później nie zawracać głowy Darkowi, gdy nie będzie mógł coś znaleźć. Wprawdzie był mu wdzięczny za to, co dla niego zrobił, ale szorstkość Darka sprawiała, że trochę się go obawiał i wolał nie nadwyrężać jego cierpliwości, którą, z czego doskonale zdawał sobie sprawę, poddał już wystarczającej próbie. W końcu przejrzał wszystkie szafy, szafki i szuflady i została mu już tylko sypialnia Darka. Stanął pod drzwiami. Nie wiedzieć czemu ogarnął go lęk.
- No i czego się boisz głupku – mruknął do siebie – przecież on jest w robocie.
Wszedł do środka. To co tam zobaczył, rozczarowało go z lekka. Ściany w kolorze zielonym, jednoosobowe łóżko, nocna szafka z lampką, biurko, fotel na kółkach, regał na całej ścianie, obok niego trzydrzwiowa szafa, półki wypełnione różnymi książkami, radiomagnetofon i żadnych bibelotów. Wycofał się po cichu, jakby bał się, że ktoś go usłyszy. Wyciągnął deskę do pracowania, którą namierzył podczas rekonesansu i wziął się za prasowanie ubrań, które dostał od Darka. Na koniec poukładał je w szafie. Potem wziął się za sprzątanie całego mieszkania. Jednak okazało się iż panuje w nim niemal wzorowy porządek, a te odrobiny kurzu, które udało mu się wypatrzyć, szybko zniknęły pod ściereczką. Jeszcze tylko odkurzacz i sprzątanie miał z głowy.
Wyszedł na balkon i rozejrzał się w koło. Mieszkanie było na szóstym piętrze jedenastopiętrowego wieżowca. Z balkonu widać było trzy czteropiętrowe bloki tworzące wraz z wieżowcem czworokąt zamkniętego osiedla teren w środku zagospodarowany był pod niewielki placyk zabaw dla dzieci i spory kawałek zieleni, poprzecinany chodnikami przy których stało kilka ławek, niektóre w cieniu drzew, niektóre na słońcu. A za blokami, z każdej strony widać było ulice pełne samochodów i kolejne bloki i sklepy. Wprawdzie nie wszystko widział wyraźnie, ale kilka ze sklepów udało mu się zapamiętać. Kiedy już znudziło mu się oglądanie okolicy, rozłożył stojący w rogu leżak i ułożył się na nim wygodnie zamknąwszy oczy.
Słońce grzeje w twarz, delikatny wiaterek chłodzi ją, nie trzeba się nigdzie spieszyć. Ach, gdyby można było tak już zawsze…
Kiedy Darek w końcu wrócił do domu, było po dwudziestej drugiej. A w salonie świeciło się światło. Zdziwiony zajrzał do środka i zobaczył grający telewizor i Adama śpiącego w fotelu. Wycofał się po cichu i przeszedł do łazienki. Zmył z siebie brud dnia i poszedł do kuchni by zrobić sobie coś do jedzenia. Przyjemnie się zdziwił, gdy zobaczył na kuchence garnek z zupą, drugi z ugotowanymi i niestety zimnymi już ziemniakami, a na talerzu stojącym na stole, kotlety. Odgrzał sobie wszystko i zabrał się za jedzenie. Prawie kończył, gdy usłyszał odgłosy dochodzące od strony drzwi. Odwrócił głowę i zobaczył wchodzącego do kuchni Adama.
- Dawno wróciłeś? W ogóle nie słyszałem. Jak byś zadzwonił wcześniej, to miałbyś ciepły obiad – powiedział Adam niepewnie.
- Było trochę nieprzewidzianej roboty. Sam nawet nie wiedziałem o której skończę. A jedzenie sobie odgrzałem. Też było dobre.
Adam uśmiechnął się niepewnie. Darek kontynuował:
- Skoro chciało ci się spać, trzeba było iść, a nie siedzieć na siłę.
- Chciałem zaczekać na ciebie – wybąkał. – Pomyślałem, że może się ucieszysz, ze ktoś na ciebie czeka. Mnie zawsze witała cisza, albo pretensje rodziców. A miło jest jak ktoś czeka na ciebie tylko po to by po prostu cię zobaczyć i powiedzieć, że się cieszy, że wróciłeś do domu – dokończył niepewnie i nie wiadomo czemu zarumienił się.
- Wiesz – powiedział Darek po dłuższej chwili milczenia – zachowujesz się jak jakaś cnotka niewydymka, która dopiero co wyszła za mąż. Chociaż masz rację, to było miłe – dodał łagodniej, chcąc zatrzeć niemiłe wrażenie jakie wywołały jego poprzednie słowa. – Tylko nie myśl, że będę cię za to chwalił z każdym razem.
- Nie no, skąd… - wybąkał odwracając wzrok. Słowa Darka, mimo iż niezbyt delikatne, sprawiły mu przyjemność. Po raz pierwszy, ktoś powiedział mu coś miłego i niewymuszonego.
Kilka dni później sińce zeszły z twarzy Adama i nadszedł czas podjęcia przez niego długo wyczekiwanej pracy.