- Nie mogę uwierzyć, że w końcu jesteście razem! – Natalia, która dwa dni temu wróciła ze Szwecji, zachowywała się jak Pola. Kiedy tylko zobaczyła Krystiana w kamienicy, pląsającego między gabinetem a salonem, z kubkiem kawy i rozanielonym uśmiechem – wiedziała. Dopadła przyjaciela, żądając wyjaśnień. Śmiejąc się, potrząsała mężczyzną, trzymając go za koszulkę. Dopiero, kiedy minęła jej pierwsza euforia, zastanowiła się nad jego wyglądem – Z kim się biłeś? – Była zdziwiona, bo taki widok był co najmniej niecodzienny.
- Ze mną – Wymamrotał Krystian, wpychając sobie do ust pół mandarynki
- Co?!
- Nie słuchaj go. Z nikim się nie biłem. To był wypadek.
- Ale co się stało?
- Dostałem kopniaka od niego, ale zupełnie przypadkiem – Usprawiedliwił go od razu, obejmując ramieniem.
- Kopniaka?! To co wyście robili? – Zastanowiła się – Albo nie! Nie, nie chcę wiedzieć – Zrobiła minę, jakby sobie wyobraziła, co mogli robić...
- Natalia, nie bądź taka pruderyjna, oboje wiemy, że uwielbiasz szczegóły.
- Jesteś wredny.
- A ty zboczona.
- Czy wszystkie kobiety, które lubią gejów są niewyżyte i takie głośne? – Krystian pociągnął przekomarzającą się dwójkę w stronę tarasu, na którym stał rozpalony grill. Dookoła było straszliwie mroźno i śnieżno, ale na szczęście nie padało i można było zrobić dobry obiad. Przyjaciele usiedli na fotelach, a Krystian zajął się jedzeniem. Jednym uchem słuchał ich trajkotania. Był niesamowicie szczęśliwy, patrząc na takiego Aleksa – radosnego, szczerego, na którego twarzy był tylko uśmiech i śmiejące się oczy bez cienia złośliwości i ironii. Milczał, wsłuchując się po prostu w jego śmiech. Nie reagował nawet, kiedy zaczęli rozmawiać o nim, jakby go tu nie było.
- I co w nim jest takiego fajnego? – Zapytała dziewczyna – No... oprócz tego zgrabnego tyłeczka – Dodała, po chwili zapatrzenia w rzeczoną część ciała.
- Gotuje, sprząta, lubi się udzielać towarzysko, nieźle wygląda, jak już sama wspomniałaś.
- A można z nim porozmawiać? – Natalia udawała, że nie widzi morderczych spojrzeń, które posyłał jej chłopak i z uśmiechem kontynuowała konwersację
- Nie jest zbyt bystry, ale się stara
- O nie! – Zaprotestował w końcu Krystian, siadając mu na kolana – Nie zrobisz ze mnie blachary.
- A nie jesteś blacharą? – Roześmiał się Sasza, przytrzymując chłopaka w pasie, żeby mu nie uciekł.
- A jestem? – Krystian z oburzenia otworzył usta i zrobił wielkie oczy
- No wiesz, poleciałeś na zawodowego kierowcę, to coś znaczy... – Natalia hamując śmiech, wtrąciła się do ich dialogu.
- No nie, nie będzie mi się tu heteryca wtrącała w życie intymne! – Dla żartu trzepnął ją w rękę
- To my już rozmawiamy o życiu intymnym? – Zdziwił się uradowany Alek – Dobrze wiedzieć, będę uważał, żeby nie chlapnąć niczego w stylu tego, że rano chciałeś zrobić nam w kuchni 9 i ½ tygodnia, a wyszła ci relacja z walki kickbokserskiej.
- Miałeś mi nie wypominać! – Krzyknął Krystian
- Miałeś nie mówić! – Krzyknęła Natalia
- Nie mogłem się powstrzymać – Sasza wyszczerzył się do nich w uśmiechu i cmoknął chłopaka w usta.
- Jakby to Tomas zobaczył... – Pokręciła głową Natalia, udając oburzenie
- Tomas chciał mi lecieć z bieguna po prezerwatywy, żebym tylko się odważył zbliżyć do młodego
- CO? – Wykrzyknął Krystian
- No. Andrzej mi powiedział.
- Słychać was odkąd weszliście do budynku – Jussi podciągnął się na łóżku, patrząc z uśmiechem w stronę pary, która właśnie weszła do pokoju.
- Nic mi nie mów, tylko go weź! – Sasza podszedł do łóżka i pocałował przyjaciela w policzek na przywitanie. Usiadł na fotelu pod oknem, zakładając ręce na piersi. Krystian patrzył na niego wilkiem.
- Sam się weź – Chwycił leżącą na szafce gazetę i rzucił nią w kierowcę
- Ej, ej, bez przemocy! – Jussi złapał lecący magazyn i popatrzył na nich z dezaprobatą – O co znowu?
- Bo on udaje mądrzejszego niż jest! – Wrzasnął oskarżycielsko Aleks, celując palcem w kierunku swojego chłopaka.
- A on za to głupszego! – Odszczeknął pilot.
- Spokój! – Najstarszy mężczyzna był już zmęczony ich krzykami. Ledwo weszli już robili zamieszanie.
- Jussi, wytłumacz mu, że nie jechanie w Monte Carlo to głupota – Powiedział już spokojniej Krystian. Od rana kłócili się o to, czy wystartują w pierwszym rajdzie sezonu czy też nie. Pilot uważał, że trzeba się dobrze zaprezentować, a z kolei Aleks chciał przedłużyć sobie czas bez wyjazdów z Norwegii, usprawiedliwiając to tym, że po Dakarze i tak połowa rajdowców się nie zgłosi. Jussi na nowo musiał wysłuchać utyskiwań przyjaciela i jego chłopięcia. Po kilku minutach, kiedy znudziła go ta kłótnia, przesunął się na łóżku i sięgając po kule, wstał. Wolno przeszedł w stronę półki z książkami i wziął jedną. Usłyszał, że za jego plecami nagle zrobiło się cicho. Odwrócił się i zobaczył wlepione w niego dwie pary zszokowanych oczu. W końcu kierowca ocknął się z szoku.
- Ty chodzisz – Wydukał, zasłaniając sobie usta dłonią. Jussi uśmiechnął się tylko i dokuśtykał do fotela – Jak to możliwe? Przecież... O boże... Przecież lekarze mówili, że...
- Nigdy nie lubiłem lekarzy – Jussi potarmosił mu włosy, a Krystian rzucił w niego paczką chusteczek, widząc, że fontanna łez wzruszenia jest nieunikniona.
- Czemu nie powiedziałeś mi, że wstałeś!? – Aleksander zapytał z wyrzutem.
- Miałeś więcej swoich spraw – Mężczyzna znacząco zerknął w stronę chłopaka, którzy przyglądał im się uważnie.
- Jesteś moim przyjacielem! Przeze mnie miałeś wypadek i mówisz, że to nie moja sprawa!? Och, jakbym mógł, to skopałbym ci ten tyłek!
Tak jak przewidywał Krystian, chwilę potem mężczyzna rozkleił się zupełnie i dalsza część wizyty przebiegła im na uspakajaniu skołatanego serca kierowcy. Kiedy wracali już do Aleksa, całą drogę w samochodzie milczeli. Krystian, który postanowił poprowadzić, udawał, że musi skupić się na, jakże znanej mu trasie i w spokoju zatopił się we własnych myślach. Aleksander skulił się na tylnim siedzeniu Land Rovera i nawet nie patrzył w jego stronę. Chłopak doskonale wiedział, o czym myśli mężczyzna. Chociaż wydawało się, że pogodził się z wypadkiem i z tym, że nie mógł nic zrobić, to kiedy natykał się na telewizyjne relacje o nich, albo na puchary, to wszystkie wyrzuty sumienia wracały. Jussi nie będzie mógł chodzić, już nigdy nie usiądzie obok niego i nie poprowadzi go do zwycięstwa. Teraz wszystko wywróciło się do góry nogami. Wszystko mogło wrócić do normy. Jussi nic sobie nie robił z lekarskich wyroków i zagrał im wszystkim na nosie, wstając z łóżka po kilku miesiącach rehabilitacji. Aleks na pewno myślał o tym, co stało się we Włoszech i o tym, jakie to miało skutki. Krystian wiedział, bo sam nad tym rozmyślał. Przyjechał do Norwegii tylko przez tamten wypadek. Nigdy tak o tym nie myślał, ale robi karierę na czyjejś tragedii. Znalazł miłość, bo ktoś cierpiał. Nie wiedział co zrobi, jeśli teraz to się skończy. Jeszcze kilka miesięcy i od nowego sezonu Aleks może już go nie potrzebować. Nie będzie się dziwił, jeśli będzie wolał jeździć z Jussim. W końcu to jego najlepszy przyjaciel, jeden z najlepszych pilotów na świecie. Jego własne sukcesy, to duża doza wyczucia, szczęścia i świetny kierowca, z którym dane mu jest jeździć. Jussi miał doświadczenie i znał Saszę na wylot.
- Co? – Usłyszał za swoimi plecami.
- Co „co?” – Zdziwił się, po czym zrozumiał, że ostatnie zdanie powiedział na głos – A nic... Tak sobie myślę.
- Martwisz się – Aleks bardziej stwierdził niż zapytał. Podniósł się i klęknął na tylnim fotelu, wyciągając ramiona do Krystiana.
- Ty też – Chłopak zerknął na niego we wstecznym lusterku, kładąc jedną dłoń na jego ręce.
- Nie. Ja myślę – ty się martwisz. Może, jeślibym wiedział czym, to umiałbym ci pomóc – Przysunął się jeszcze bliżej zagłówka nastolatka i oparł głowę zaraz za jego ramieniem.
- Nic takiego. Przejdzie mi.
- Jak wolisz – Sasza zabrał ręce i wrócił do swojej embrionalnej pozycji. Każdy z osobna wrócił do swoich przerwanych myśli, nie zwracając na siebie uwagi. Po kilkunastu minutach nastolatek zatrzymał samochód pod swoim mieszkaniem. Aleks zaskoczony spojrzał w okno – Potrzebujesz czegoś z domu? – Pogłaskał ramię chłopaka, który odpinał pasy i zbierał się do wyjścia. Krystian drgnął pod wpływem delikatnego, czułego dotyku.
- Nie. Chciałem spać dzisiaj u siebie – Aleksander zacisnął usta, żeby nie powiedzieć mu nic przykrego. W końcu nie mieszkali razem i mieli prawo do prywatności. Tylko dlaczego do cholery po dwóch dniach!
- Aleks – Krystian otworzył mu drzwi. Mężczyzna stanął przy samochodzie ze zwieszoną głową.
- Zadzwoń, jeśli będziesz miał ochotę jutro się spotkać – Nachylił się nad nim i lekko pocałował go w usta, bez zbytniego zaangażowania.
- Nie idziesz ze mną? – Zdziwiony przytrzymał jego twarz przy swojej. Patrzył mu w oczy, szukając odpowiedzi na dziwne zachowanie. Aleks zdziwiony marszczył czoło.
- Myślałem, że nie chcesz być dzisiaj ze mną – Krystian odsunął się od niego, na wyciągnięcie ręki.
- Powiedziałem, że chcę tu spać, a nie, że chcę spać sam – Zmył z twarzy nostalgiczną minę i uśmiechnął się przebiegle. Aleks ciągle miał pod okiem okropną śliwę po jego ostatnich erotycznych poczynaniach więc dzisiejsza noc była idealna, żeby to naprawić.
No i musiał mu się odwdzięczyć za tamtą francuską robotę
Zanim doszli na odpowiednie piętro, musieli się kilka razy zatrzymywać. Intensywne pieszczoty, którymi szczodrze się obdarzali na pewno zwróciły uwagę wielu spokojnych skandynawskich sąsiadów, którzy jednak zdążyli się przyzwyczaić do dziwnych zwyczajów polskiego chłopca, który śpiewał pod prysznicem, wychodził w środku nocy, albo słuchał tej szatańskiej muzyki od chwili, kiedy otwierał swoje ciemne, przyjazne oczyska. W chwili, gdy para wpadła na przedostatnią klatkę schodową te oczyska chłonęły widok ust Aleksa, które sunęły po jego na wpół odsłoniętym brzuchu. Chłopak położył dłoń na jego policzku i uchylając się od łaskotek, które powodował język zagłębiający się w jego pępek, uniósł jego twarz tak, żeby na siebie spojrzeli. Sasza uśmiechnął się tylko, mając w oczach taką żądzę, jakiej Krystian jeszcze u niego nie widział. Śliwa oszpecająca mężczyznę bawiła, ale kiedy czuł dłoń ocierającą się o jego krocze nie miał siły zastanawiać się nad tym jak Sasza wygląda. Chciał go po prostu mieć – już, teraz, na tych schodach. Na szczęście (dla sąsiadów) wewnętrzny ekshibicjonista mieszkający w Krystianie, siedział cicho i pozwolił na to, żeby pilot szybkim ruchem podniósł partnera do pionu i pociągnął do mieszkania. Przezornie trzymane w kieszeni klucze, nadzwyczaj łatwo dały się wcisnąć w zamek i po chwili byli już w przestronnym holu, obejmując się i całując. Aleks kopniakiem zatrzasnął drzwi, jednocześnie zrywając z chłopaka kurtkę. Bezpardonowo wpychał mu język w usta, nie natykając się na żaden opór. Ich dłonie dziko błądziły po chętnych i wyrywających się do pieszczot ciałach. Oderwali się od siebie w końcu, spragnieni głębszego oddechu. Pożerali się nawzajem spojrzeniami, ich rozgrzane do czerwoności policzki, przypuchnięte usta, świecące z podniecenia oczy... Krystian doznał nagłego przebłysku zdrowego rozsądku i szybko ściągnął z siebie buty i sweter, rzucając go na podłogę. W jego ślady natychmiast poszedł Aleks, rzucając dodatkowo w kąt swoją torbę, która pałętała im się między stopami. Ciągle milczący przeszli do salonu. Mężczyzna zdziwił się, ze chłopak nie wybrał sypialni, ale bóg mu świadkiem, było mu wszystko jedno gdzie go zerżnie. Tak, właśnie zerżnie – miał ochotę wziąć go dziko, szybko i mocno. Na delikatności mieli jeszcze czas, a teraz czuł, że obaj eksplodują z wypełniającego ich napięcia.
Krystian, kiedy tylko znaleźli się w salonie, pchnął Aleksandra na duże, wygodne krzesło, a zaraz potem usiadł na nim i znowu głęboko pocałował. Kiedy mężczyzna był zajęty eksploracją pleców chłopaka, ten z wyćwiczoną gracją wyszarpnął pasek ze spodni. Korzystając z tego, że kierowcy krew odpłynęła z mózgu i nie był w stanie logicznie myśleć, zagarnął jego ręce ze swoich barków i nie przerywając pocałunku, unieruchomił mu dłonie paskiem, za plecami. Aleks, kiedy usłyszał szczęk klamry o ćwiek oprzytomniał. Skradając chłopakowi ostatniego całusa, odsunął się od niego, próbując zabrać ręce do przodu.
- Uwolnij mnie – Wydyszał. Krystian błysnął tylko zębami i ocierając się o niego, w sposób nie budzący wątpliwości co do jego intencji, upewnił się, że pasek jest wystarczająco mocno zaciągnięty, żeby mężczyzna nie uwolnił się w połowie jego spektaklu, bo inaczej czeka go szybka śmierć, po szybkim i intensywnym bzykaniu. Zszedł z partnera i podszedł do szafki, na której leżały piloty. Wziął do ręki jeden i po chwili w pokoju rozległ się wstęp do piosenki. Nastolatek spojrzał na skrępowanego mężczyznę spod przymkniętych powiek. Zobaczył jak Aleks pomimo tego, że był jeszcze trochę zły, dyszy podniecony. Chłopak stał na środku pokoju, ale na tyle blisko, że mężczyzna czuł ruch powietrza, jaki wywoływało poruszanie się Krystiana. Nastolatek zaczął rytmicznie wypychać biodra do przodu, a do uszu kierowcy dotarły pierwsze słowa
You let me violate you, you let me desecrate you
Krystian patrząc kochankowi głęboko w oczy zbliżył się do niego w dwóch szybkich krokach i usiadł mu na kolanach. Fakt, że mężczyzna nie mógł go dotknąć bardzo go podniecał. Odchylił się do tyłu, wkładając rękę pod koszulkę i unosząc ją, ukazując jeden z sutków. Z ust Aleksa wydobył się gardłowy jęk, ale Krystian nie dał się nim sprowokować. Cały czas rytmicznie poruszając się na jego kolanach, mocno trzymając stopy na ziemi, zaczął się wić i ocierać o Saszę. Czuł jak mężczyźnie co jakiś czas udaje się złożyć na jego szyi szybki, wilgotny pocałunek.
I want to fuck you like an animal
I want to feel you from the inside
I want to fuck you like an animal
Wstał, ponętnie kręcąc biodrami odsunął się trochę od Aleksandra. Szybkim ruchem, chwyciwszy koszulę przy kołnierzyku, szarpnął ją, rozrywając wszystkie guziki i odsłaniając swój brzuch, który w tej chwili prezentował jeden z najbardziej kuszących widoków, jakie Aleks miał okazję widzieć. Chłopak wsunął dłoń w spodnie i pomasował swój sztywny już członek, w tak oczywisty sposób, że mężczyzna prawie zerwał się, na szczęście przypomniał, że w stanie, w jakim się znajduje, nogi pewnie by się pod nim ugięły i rypsnąłby twarzą w podłogę.
- Wypuść mnie, przecież widzę, że już mnie chcesz... – Wyjęczał zbolałym głosem, próbując hamować jęki, które cisnęły mu się na usta, kiedy widział jak rozbiera się na jego oczach, w rytm agresywnie erotycznej piosenki
![]() | ![]() | ![]() |