***
Tego dnia mijało pół roku od podpisania kontraktu i Haruki musiał podjąć decyzję, która tym razem była bardzo łatwa. Za pierwszym razem bał się tego, co go czeka, teraz takich obaw nie było. Nie wyobrażał sobie życia bez BlueRiver.
W sali konferencyjnej, tej samej, co wtedy, byli obecni wszyscy zainteresowani. Producenci, szefowie wytwórni, adwokat, zespół... Te sześć miesięcy zleciało w mgnieniu oka. Tyle się wydarzyło w jego życiu. Zyskał sławę, niemałe pieniądze, spełnił swe marzenie o śpiewaniu i znalazł to, co najważniejsze, miłość. Popatrzył na Keizo. Chłopak nie miał już tego odstraszającego lodu w oczach. Teraz był w nich żar, tak wiele mówiący o jego zaangażowaniu uczuciowym. Uczuciowym i cielesnym, bo Ueda był doskonałym, nienasyconym kochankiem i ku jego radości, uniwersalnym, co zaspokajało wszystkie potrzeby ich obu. Nie miał wątpliwości, że dobrali się doskonale. Potrząsnął głową, pozwalając tym myślom uciec i skupić się na czynności, którą miał zrobić. Nie miał wątpliwości, biorąc pióro do ręki, że chce zostać w zespole. Podpisał nowy, tym razem dwuletni, kontrakt i odetchnął szczęśliwy.
- To teraz mamy co świętować – zaklaskał Seiki.
Dla niego i jego brata było to podwójne święto. Nie dość, że ich przyjaciel zostawał z nimi, to rodzice wyszli na prostą drogę. Przed nimi jeszcze wiele lat leczenia i spotkań z AA, ale obaj wiedzieli, że już im się udało. Dziś mijał kolejny pełny dzień, od kiedy nie pili.
Isao, który miesiąc wcześniej zaręczył się z Mineko, też miał co świętować. Za pół roku miał wziąć ślub, czego nie mógł się już doczekać i był zadowolony, że jego narzeczona nie namawiała go do odejścia z Blue. Tego by nie zniósł. Oboje zamierzali kupić dom w pobliżu ich willi, aby mieszkać bliżej chłopaków, a także mieć takie miejsce, gdzie założą swoją rodzinę.
Tomiji także miał się z czego radować. Pierwszą rzeczą było oczywiście pozostanie Hamady z nimi, a drugą to, że był już zdrowy. Mógł śpiewać, a tęsknił za tym tak bardzo, że czasami nie mógł znieść psychicznego bólu, który go przytłaczał. Na szczęście był z nim Aki. Jego kochany chłopak, którego z każdym dniem kochał coraz mocniej. To on go ratował przed zamartwianiem się i skutecznie zamykał mu usta, kiedy zielonowłosy powtarzał, że jest już niepotrzebny w zespole i na pewno nie będzie mógł już śpiewać. Piwnooki podnosił go na duchu, a rodzice chłopaka przyjęli do rodziny. Niestety, jego właśni rodzice niezbyt miło odebrali wiadomość o tym, z kim się związał oraz to, że jest gejem. Zabolało go to, ale poradził sobie z ich odrzuceniem. Fani różnie przyjęli wiadomość na temat tego, kim jest. Jedni się cieszyli, inni psioczyli na niego i Akiego, wypisując podobne rzeczy, jak przy Haru i Keizo. A wszystko zaczęło się od oficjalnego przyjęcia na promocji nowej płyty, kiedy wszedł do sali z Akim, co było pomysłem piwnookiego, trzymając go za rękę. Od razu zwrócili na siebie uwagę. Nastolatek nawet na chwilę nie przestraszył się ich reakcji oraz pytań obecnych reporterów. Trwał przy nim dzielnie. Wtedy oficjalnie przyznali, że są parą. Bali się tylko sytuacji, a ich ujawnienie się było bardzo ryzykowne, że ludzie wypomną wiek Akiego i obaj będą mieć kłopoty, a szczególnie Tomi, za uwiedzenie nieletniego. Ale wszystko przeszło bez echa, prawdopodobnie ze względu na wiek Ikedy. Uznano, że taka mała różnica w latach może być do zaakceptowania i dano temu spokój. Zwłaszcza, że rodzice Kaimy nie mieli nic przeciw ich relacji. Po miesiącu wszystko się uspokoiło, jak w przypadku Hamady i Uedy, reporterzy poszukali sobie nowej sensacji, a oni mogli żyć spokojnie. Dziennikarzom nie uśmiechało się pisać o nudnych, wiernych sobie partnerach.
Akiego nie widział od przedwczoraj, bo odkąd chłopak rozpoczął nowy rok szkolny, wziął się solidnie za naukę i wczoraj uczył się do dzisiejszej klasówki z historii. Chciał skończyć szkołę z dobrymi stopniami i w przyszłości pracować z zespołem, wyjechać z nimi na turnee po Europie. Pragnął zająć się realizacją dźwięku, scenografią i wizualizacją świetlną ich koncertów. Dlatego chciał się wszystkiego w przyszłości nauczyć, aby do nich dołączyć. Aki znalazł swój cel, do którego dążył i Ikeda był z niego bardzo dumny. Tylko strasznie za nim tęsknił.
- Chłopaki, chcę was widzieć dzisiaj na przyjęciu – zabrał głos Ogata. – Wynająłem na całą noc wasz ulubiony klub nocny i uczcimy pozostanie Harukiego z nami – wziął do ręki kieliszek szampana.
- I opijemy... - Seiki przerwał, widząc ich karcący wzrok. – Dobrze, wy opijecie sukces w sprawie negocjacji, co do turnee po Europie. Haru przyniósł nam szczęście i w końcu nas tam zauważyli, i chcą. Za Haru – podniósł szklankę z sokiem.
- Za Haru – odpowiedzieli obecni.
Keizo pocałował swego chłopaka w rozchylone usta. Szalenie go kochał i śmiać mu się chciało, jak długo bronił się przed tym uczuciem. Teraz za każdym razem, patrząc na niego, miał motylki w brzuchu, a wokół głowy latały mu ptaszki i ćwierkały miłosne piosenki, co dało odniesienie w kilku nastrojowych balladach. Zupełnie oszalał i był z tego powodu szczęśliwy. Nawet jego wiecznie zapracowani rodzice byli zadowoleni z jego wyboru, bo Haru w końcu potrafił utemperować zimny charakterek ich syna.
- Za ciebie, kochanie, i twoje nowe życie – powiedział.
- Kei, ono rozpoczęło się w chwili, kiedy wyznałeś mi swoje uczucia – trącił nosem jego policzek. Dawniej nie zdobyłby się przy ludziach nawet na mniej znaczący gest w stosunku do swego chłopaka.
- Będziecie się migdalili, jak wrócimy do domu. Teraz przed wytwórnią czekają fani spragnieni naszych autografów – poinformował Seiji. – Nie zawiedźmy ich.
***
Wyszli w szóstkę, otoczeni ochroniarzami, w stronę zebranego tłumu wykrzykującego: „Kochamy was”. To oni dawali im siłę i chęci do tworzenia muzyki, nowych piosenek, grania koncertów dzień w dzień i do takich właśnie spotkań. Podpisywali swoje zdjęcia z szerokimi uśmiechami na ustach. Wymieniali spostrzeżenia. Haruki usłyszał wiele gratulacji i pełnych ciepła słów dotyczących jego związku z liderem i pracy. Miło było odczuwać sympatię fanów. Tak mógł żyć i jego przyjaciele również.
***
Aki wraz z Mary opuścili klasę wymęczeni trudnym testem. Był pewien, że poszło mu dobrze.
- Jeszcze dwie lekcje i do domku – mruknęła dziewczyna.
- Co ja słyszę, tobie się spieszy do domu?
Nie odpowiedziała, gdyż jej uwaga została odwrócona, kiedy obok nich przeszedł Ayu, udając, że ich nie widzi. Mary zazgrzytała zębami.
- Mam ochotę mu przywalić – dowiedziawszy się o reakcji tego chłopaka na wyznanie przyjaciela, cieszyła się, że jest w Paryżu, gdyż inaczej z miejsca by go dopadła i uszkodziła w kilku miejscach. Może nawet nie miałby w przyszłości dzieci po jej solidnym kopniaku w strategiczne miejsce.
- Zostaw to. Nie będę go do niczego zmuszał. Ma swoje poglądy...
- Duperele ma w głowie, nie poglądy – usiadła na parapecie i wyciągnęła zeszyt do angielskiego. – Dobrze, że jego brat i Sibut są w porządku.
- Taa – przykro mu było, bo lubił Ayu. Nie mniej, jak powiedział, nie będzie go zmuszał do tej znajomości. Chłopak nie chce go znać, to nie musi... Jego wola.
- Cieszę się, że zaprosiłeś mnie na tą imprezę – kończyła swoje zadanie domowe. – Nareszcie poznam chłopaków. Mogłeś wcześniej mnie do nich zaprosić.
- Nie chciałem im narzucać twojej osoby, smarkulo.
- Nie jestem taka straszna, gówniarzu.
- Owszem, jesteś. Poza tym, Keizo nie reagował najlepiej na obcych w domu.
- A teraz? - popatrzyła na niego błyszczącymi oczyma.
- Teraz, to on się zmienił z groźnego lwa w łagodnego kotka. Nie w sprawach zespołu, kiedy nie może sobie pozwolić na wejście na głowę tym wszystkim ludziom, ale prywatnie jest spoko.
- Haru go obłaskawił, co?
- On też się zmienił. Dawno go nie widziałaś. Nie jest już takim nieśmiałym chłopakiem.
- To fajnie. Może dzięki temu, że stał się pewny siebie i ma u boku kogoś, kto go wspiera – stwierdziła dziewczyna. – A jak ty i Tomi? – pytała o to codziennie. Lubiła o nich słuchać.
- Tomi...
- Ty nic się nie zmieniłeś – zdzieliła go zeszytem po głowie.
- Aj. Czemu się nie zmieniłem?
- Nawet, jak wypowiadasz jego imię, to się czerwienisz. O czym wtedy myślisz?
- O niczym – nagle plama na przeciwnej ścianie okazała się bardzo ciekawym obiektem do rozważania. Kto ją zrobił? Jak długo tam była?
- Powiedz – zeskoczyła z parapetu i stanęła przed nim.
- Nie.
- No Aki. Chętnie posłucham o waszych... ekhem, stosunkach – popatrzyła na niego błagalnie.
- Świntuch z ciebie – roześmiał się.
- I głodna relacji męsko męskich.
- Po co ci to? Wiesz, jak jest.
- O tak. Ciągle powtarzasz, że Tomi jest gorącym kochankiem, miłym, opiekuńczym chłopakiem...
- Bo to prawda, nic nowego ci nie powiem.
- To opowiedz mi wszytko od początku – wzięła go pod rękę i zaczęła prowadzić w stronę klasy, w której miał odbyć się angielski.
- Jak jesteś głodna takich relacji, to poczytaj sobie w necie opowiadania na ten temat.
- Czytałam, ale ciągle mi mało. Wolę coś z życia. Nie daj się prosić.
- Spadaj.
- Jesteś niedobry.
- A ty upierdliwa.
- Oj, czepiasz się – uderzyła go przyjacielsko w ramię i się roześmiała.
Aki zerknął na nią. Dobrze, że ją miał.
Po lekcjach czekał na autobus, rozglądając się wokół. Liście na drzewach robiły się już kolorowe, w powietrzu wyczuwało się jesień, ale słońce nadal potrafiło podgrzać atmosferę. Zdjął swoją brązową bluzę i usiadł na ławce. Po drugiej stronie siedziała starsza kobieta, a obok niej mała, może sześcioletnia dziewczynka, z pewnością jej wnuczka.
Westchnął. Autobus miał przyjechać za dziesięć minut. Potarł palcami oczy.
- Cz...cześć - usłyszał i odsunął dłoń od twarzy. Przed nim stał Ayu we własnej osobie. Wyglądał na zawstydzonego.
- Eee. Cześć – podniósł się. – Nagle się do mnie odzywasz? Nie jestem już wrogiem numer jeden? - wolał pierwszy zaatakować.
- Przepraszam.
Piwnooki zachłysnął się powietrzem, słysząc to. Prędzej spodziewał się usłyszeć jakieś obraźliwe słowa, a nie to.
- Słucham?
- Zachowałem się jak idiota. Zaskoczyłeś mnie. Nie przepadam za gejami...
- Ty ich po prostu nie znasz, a osądzasz.
-Wiem. Przez wakacje przemyślałem sobie to wszystko. Dziwnie mi było usłyszeć, że mój przyjaciel jest... - zerknął na starszą panią. – Nie umiałem przyjąć tego do wiadomości.
- I tak długo zajęło ci zrozumienie pewnych rzeczy. Nawet w szkole mnie unikasz. Nie mogłeś przyjść wcześniej?
- Wstydziłem się. Najpierw faktycznie byłem zły, że jesteś gejem – a co tam, niech staruszka sobie posłucha. – Potem był wstyd, strach, że mi nie wybaczysz. Paraliżowało mnie, kiedy chciałem z tobą pogadać i wolałem uciekać. Ty nie chciałeś się do mnie odezwać – bawił się swoimi palcami, od czasu do czasu zerkając mu w oczy.
- Dziwisz się? Kazałeś mi nie zbliżać się do ciebie.
- Poukładałem sobie wszystko i przepraszam – jego szczerość była prawdziwa.
Na przystanek podjechało auto Tomijiego, a jego kierowca wychylił się przez okno.
- Witaj, piękny.
Aki uśmiechnął się tak, jakby wygrał na loterii. Teraz poczuł, jak bardzo za nim tęsknił. Nie widzieli się już przeszło półtora dnia. W oczach nastolatka odbijało się wszytko, co czuł. Miłość, tęsknota i radość ze spotkania go.
- Ayu – piwnooki zwrócił się do stojącego obok chłopaka, który gapił się na samochód.
- Tak?
- Brakowało mi ciebie. Umówimy się na piwo? Sami lub z chłopakami? Pogadamy tak szczerze ze sobą.
- Chętnie – odetchnął z ulgą.
- Super. Zadzwonię jutro i ustalimy miejsce i czas – podniósł z ławki bluzę i plecak. – Podwieźć cię gdzieś?
- Dziękuję, ale mam jeszcze kółko matematyczne.
- To cześć.
- Nara, Aki.
Piwnooki otworzył drzwi i wsiadł do auta.
- Cześć, kochanie – ucałował zielonowłosego w policzek.
- Wesolutki jesteś – zapalił silnik.
- Właśnie odzyskałem kumpla – wyjrzał przez okno i pomachał Ayu, a potem puścił oczko do zaskoczonej jego zachowaniem kobiety. Nie ukrywał tego, kim jest i z kim się spotyka. Nie miał się czego wstydzić. W szkole spotykał się z przejawami nienawiści, ale radził sobie. Starał się tym nie przejmować. Na szczęście nikt nie stosował wobec niego przemocy fizycznej, co przyjął z ulgą. Umiał się bić, ale nie chciał tego robić. – Zabierzesz mnie do domu czy do was?
- Do nas. U nas zostawiłeś rzeczy, które kupiliśmy na przyjęcie.
- Ok, ale potem wstąpimy w drodze do klubu po Mary?
- Pewnie – Tomi pogłaskał go po kolanie i zatrzymał na nim rękę.
- Kochanie.
- Hm?
- Dźwignia do zmiany biegów jest obok. Nie rozpraszaj się, prowadzisz. Poza tym, nie chcę dziś kończyć na tylnym siedzeniu, jak ostatnio. Masz mieć siłę, aby tańczyć ze mną całą noc. Chcę sobie poszaleć. Dobrze, że jutro nie ma szkoły.
- Tylko na taniec masz ochotę? – wokalista zerknął na niego, zabierając jednak rękę.
- Nie tylko, ale o tym porozmawiamy później – wychylił się i pocałował go w ucho. – Kocham cię – figlarne iskierki błądziły mu w kącikach oczu.
- I ty mówisz, żebym się nie rozpraszał? – westchnął, czując gorący oddech na szyi. – Usiądź normalnie. Proszę.
Aki roześmiał się krystalicznie czystym śmiechem, wiedząc, jak na niego reaguje Tomi. Ikeda popatrzył na niego. Lubił, kiedy nastolatek był szczęśliwy.
- Też cię kocham – powiedział, zatrzymując się na światłach. Szybko chwycił w obie dłonie twarz Kaimy, by złożyć na wytęsknionych ustach czuły pocałunek. Nie rozstawałby się z nim nigdy. Na szczęście za parę miesięcy, gdy Aki skończy szkołę będą już mogli być zawsze razem. Szczególnie cieszył się na przyszłe wakacje, zwiedzając, pomiędzy koncertami i spotkaniami, wszystkie kraje Europy.
- Tomi, światło.
- Co?
- Zielone.
- Aaa – ruszył w dalszą drogę.
Aki patrzył na niego. Wierzył już, że ten facet jest jego duszą i ciałem. Tak samo i on należał do niego.
***
Potrzebowali kilku chwil, by pobyć ze sobą w samotności. Wybrali się na krótki spacer do wiśniowego zagajnika. Haruki położył głowę na ramieniu swego chłopaka, który objął go w pasie.
- To tutaj kochaliśmy się pierwszy raz – szepnął.
- Wydaje mi się, że od tego czasu minęły wieki.
- Mnie też. Powtórzymy to jeszcze kiedyś? - zapytał Hamada.
- Latem, kochanie.
- Oczywiście, że latem. Nie odmrożę sobie tyłka przecież. Noce już są chłodne.
Nagle Keizo spoważniał. Chwycił w dłonie twarz swego partnera i, wpatrując mu się uważnie w oczy, powiedział:
- Haruki, przepraszam, że byłem takim idiotą.
- Daj spokój, było, minęło. Teraz patrzmy w przyszłość – pocałował mu wnętrze dłoni.
- Naszą wspólną przyszłość. Kocham cię.
- Ja ciebie też.
- Przestańcie, bo więcej miodu nie zniosę – zza drzew wyłoniła się sylwetka perkusisty.
- Podsłuchujesz? – lider popatrzył groźnie.
- Zostawiliście komórki i musiałem się sam pofatygować, aby powiadomić was, że jedziemy. I nie patrz tak na mnie, w niczym wam jeszcze nie przerwałem. Nie boję się ciebie – pokazał Uedzie język i zawrócił w stronę domu.
- Ja mu naprawdę kiedyś coś zrobię. Psuć taką chwilę – splótł palce z Hamadą.
- Dobrze, że nie psuje innych – mrugnął do niego.
- Wtedy bym mu nogi z dupy powyrywał.
- I tak go uwielbiasz.
- Ciągle mi to mówisz.
- Bo to prawda, białasku.
- Kotuś...
- Dobra, już dobra... białasku – powiedział i zaczął się śmiać.
- Jesteś moim skarbem – szepnął niespodziewanie Keizo.
Tym razem to Haruki spoważniał i wtulił się w niego z całej siły. Walczył ze wzruszeniem.
- A ty moim.
Stali tak dłuższą chwilę, a przed oczami przelatywały im wydarzenia z ostatnich sześciu miesięcy. Ich pierwsze spotkanie. Pierwsze spojrzenie w oczy, seks, okrutne słowa Uedy, żłobiące wielką ranę na sercu zielonookiego. Ciasteczka, kiedy byli cali obsypani mąką... I potem wszystkie cudowne chwile, które tamtą ranę zasklepiły, aby w końcu nie pozostawić po niej nawet blizny.
- Najchętniej to bym został z tobą w domu – wymruczał Kei.
- Muszę tam być. To w końcu dla mnie przyjęcie zostało zorganizowane.
- Jako twój partner jestem zobowiązany ci towarzyszyć.
- Nie mów, że cierpisz z tego powodu.
- No, nie. Tomi i Aki nie jadą z nami?
- Nie. Aki zaprosił swoją przyjaciółkę. Chyba nie masz nic przeciw? - popatrzył na Uedę.
- Pewnie, że nie.
- To fajnie – cmoknął go jeszcze w policzek i objęci ruszyli w stronę budynku.
***
W klubie, gdy tylko przekroczyli jego próg, rozniosła się burza oklasków na cześć całego zespołu, a w szczególności Harukiego. Cała ekipa współpracująca ściśle z nimi z zadowoleniem przyjęła informację o pozostaniu Haru w zespole. Wielu nie ukrywało tego, że nie chodziło o sympatię, jaką odczuwali wobec chłopaka o zielonych oczach. Cieszyli się, że nareszcie znalazł się ktoś, kto skutecznie obłaskawiał mordercze zapędy lidera. Nareszcie nie wydzierał się na nich, gdy coś mu nie pasowało. Chociażby nie ta ilość światła, nie ten termin koncertu... teraz wszystko szło gładko.
- Ja im jeszcze pokażę – szepnął białowłosy.
- Schowaj pazurki, tygrysie – Hamada pogłaskał go po ramieniu. – A wam – spojrzał na bliźniaków i Noriko – przydałoby się kupić jakiś rozpuszczalnik.
- Dlaczego?
- Po co?
Zapytali jednocześnie Seiki i dziewczyna. Oboje byli uwieszeni obu ramion keyboardzisty.
- Jesteście przyklejeni do Seijiego, jak rzep do psiego ogona. Ręce mu urwiecie.
- Nie jest tak źle, prawda, misiu? - Noriko zrobiła słodkie oczka.
- Ja się nie odzywam, bo jak coś powiem nie tak, to oberwę z jednej albo drugiej strony – rzekł Seiji.
- Nie rozumiem, jak możesz wytrzymać z takimi wariatami – Isao puścił mu oczko i przeszedł z narzeczoną w stronę ich stolika.
- Jakoś muszę dać sobie radę – szepnął Seiji, za co oberwał po głowie z obu stron.
- Doprawdy, Seiki – odezwał się Ueda. – Jakbyś nie był jego bratem i hetero, pomyślałbym, że jesteś z nim związany, tak jak Haruś ze mną.
Perkusista natychmiast zostawił w spokoju ramię brata.
Natomiast Seiji wzrokiem przekazał podziękowania liderowi. Naprawdę już ramię zaczynało go boleć. Ostatnio jego brat nie umiał odlepić się od niego i Noriko. Podejrzewał, że to dlatego, iż mimo wszystko był troszkę zazdrosny. Dotychczas uwaga Seijiego skupiała się na nim, a zawsze mieli tylko siebie. Do tego mogła dołączyć i druga przyczyna. Każdy kogoś miał, a Seiki pomimo ciągle dobrego humoru, czuł się samotny. Mimo tych wielu fanek, które go otaczały.
- Cześć, chłopaki – podeszła do nich ich była stylistka.
- Cześć, zdrajczyni – opowiedział Keizo.
- Jaka ja tam zdrajczyni?
- Zostawiłaś nas i poszłaś do jakiegoś typka, co to nie umie śpiewać – powiedział Seiki. – I to o jego wizerunek teraz dbasz – udał smutnego.
- Moje biedactwo, musiało się męczyć ze złymi stylistami – pogłaskała perkusistę po głowie.
- Nieprawda, obie panie i pan są bardzo dobrzy w swoim fachu – uśmiechnął się do niej.
- Zwłaszcza ten pan – szepnął zaczepnie Haruki, przypominając sobie, jak Kei uważnie pilnuje, kiedy tamten chłopak go ubiera. Nie lubił zaborczości, ale taka nutka zazdrości podobała mu się w jego chłopaku. Wiedział, że należy do niego.
- Ja ci zaraz dam „pan”. Chodźmy się czegoś napić, bo zabawa rozkręci się bez nas. Reiko, przyłączysz się? - zapytał Keizo
- Chętnie.
***
Tomi z daleka wypatrzył przyjaciół. Widać było, że znakomicie się bawią. Seiki zabawiał Isao, Reiko i Mineko swoimi żartami. Kei i Haru całowali się, mając wszystkich w głębokim poważaniu, a Seiji z Noriko dzielnie im dorównywali w tym miłym pokazie.
- Nie mogą od siebie rąk odlepić – szepnął mu do ucha Aki.
- Tak jak ja od ciebie. Mary, gotowa na poznanie chłopaków?
Stojąca u boku nastolatka wyglądała na stremowaną, ale dzielnie kiwnęła głową.
- Gotowa.
Ominęli tańczące osoby, do których podrygów didżej puszczał najnowsze światowe hity. Zbliżyli się niezauważeni do stolika.
- Nie wiedziałem, że urządzacie konkurs całowania – uśmiechnął się Ikeda.
- Namawiam właśnie Isao, by do nich dołącz... - zaczął Seiki i przerwał, kiedy odwróciwszy głowę w ich stronę poczuł się, jakby go piorun walnął. Dziewczyna, którą pierwszy raz widział na oczy, wyglądała niczym wyjęta z żurnala. Po raz pierwszy zaniemówił.
- O, widać, że ktoś stracił głos – powiedział Aki. – Chcę wam przedstawić moją przyjaciółkę Mary. A to są...
- Wiem, kim są. Wiesz, że mam teraz pokój oblepiony ich plakatami – szepnęła nieśmiało i napotkała wpatrzony w nią wzrok perkusisty. Jego plakatów ma najwięcej.
Aki otworzył szeroko oczy, po raz pierwszy widząc na jej twarzy rumieńce zawstydzenia.
- Czyżby ktoś tu dostał strzałą Amora? - wyrwało mu się.
Tomi pociągnął go w stronę miejsc, które zrobili im lider i jego chłopak. Zanim usiedli, Aki popchnął przyjaciółkę, by usiadła obok Seikiego. Dziewczyna chętnie z tego skorzystała.
- Cześć – odezwała się do perkusisty.
- Cześć – odpowiedział.
Keizo podniósł prawą brew zdziwiony tym nagłym obrotem spraw. Czyżby samotność uczuciowa jego młodszego przyjaciela się właśnie skończyła? Chłopak w końcu odzyskał zdolność mówienia i zaczął zagadywać Mary, która chętnie słuchała, od czasu do czasu nawijając włosy na palec lub zakładając je za ucho.
- Trzeba było ich wcześniej zapoznać – rzekł lider.
- To chyba odpowiedni moment – powiedział Aki, opierając się bardziej na swoim chłopaku, który przesuwał palcem po jego szyi. Aki lubił tę drobną pieszczotę. Rozpierało go szczęście i byłby zadowolony, gdyby Mary też miała kogoś do kochania i nie wypytywała go ciągle o jego życie erotyczne. Chociaż to się mogło i tak nie zmienić, bo za bardzo była zafascynowana związkami męsko-męskimi.
- O czym myślisz? - zapytał go Tomi.
- O tym, jak bardzo mi na tobie zależy i chciałbym, żeby inni też czuli, że są dla kogoś ważni – zatopił się w jego oczach.
- Oni na pewno tak czują – wskazał ruchem głowy na parę obok.
Rzeczywiście, Haruki i Keizo patrzyli w tej chwili na siebie z uwielbieniem. Nie zwracali uwagi na innych. W danej chwili byli tylko oni. Nikt inny się nie liczył. Potarli nosy o siebie, tym samym wyrażając więcej niż tysiąc słów.
- Przestańcie się w końcu miziać, bo życie wam na tym zleci. Chodźcie tańczyć - miłosną chwilę przerwał radosny głos Seikiego.
Kei warknął.
- Ja mu kiedyś....
- Tak, wiem, kochanie, co mu zrobisz, ale z tego, co widzę, niedługo to ty będziesz miał okazję mówić mu: „przestańcie się migdalić” – widział, jak Seiki i Mary, trzymając się za ręce, poszli na parkiet. - Zemścisz się, a teraz porwij mnie do tańca. Zobaczymy, czy w parze ruszasz się tak samo, jak na scenie – mówił Haruki.
- Ty już wiesz, jak ja się w parze ruszam – mruknął zaczepnie.
- A tobie tylko jedno w głowie – pocałował go szybko i wstał.
- I kto to mówi – ach, klepnąłby go w ten słodki tyłeczek, ale nie przy ludziach. Już on mu pokaże, jak tańczy.
I pokazał... nie tylko na parkiecie.