***
Obudził go szum deszczu dobiegający zza otwartego okna. A podobno miało być dziś pogodnie. Haruki spał z głową na jego piersi, przez co od razu przypomniał sobie, że razem zasnęli. Tylko czemu, mimo ponurej pogody za oknem, jest tak widno? O czwartej rano przecież było do tego daleko. Haruki przesunął się, tym razem układając głowę tuż przy jego szyi, jednocześnie przerzucając nogę przez jego brzuch.
-Smacznie ci się śpi? No dobra, zobaczmy, którą mamy godzinę – wyciągnął rękę w stronę szafki nocnej, gdzie położył swój telefon. – O kurwa mać – wyrwało się z jego ust, kiedy na ekranie zobaczył, że jest jedenasta trzydzieści. – Ale jak to? Nie słyszałem budzika? Zaraz, przecież go nie ustawiłem.
-Mówienie do siebie nie najlepiej świadczy o stanie psychicznym – zielone oczy wpatrywały się w chłopaka. Obudził go głos jego kochanka.
-Widzę, że wyostrza ci się języczek. Wstawaj, prawie południe. Jak ktoś tu wejdzie, to po nas.
-Nie zabiją nas – odsunął się trochę, żeby się przeciągnąć. Podwinięta kołdra obnażyła mu brzuch.
-Nie zabiją, ale to ma pozostać tajemnicą. Wiesz, co to jest? I jak będziesz wyglądał tak prowokująco, to do jutra nie wstaniemy – mimo słów, podniósł się z łóżka i nagi poszedł w stronę łazienki. - Muszę wziąć prysznic.
Haruki, zamiast wstawać, ułożył się na drugim boku. Dobrze mu tu było. Od dawna nie przespał nocy bez budzenia się. Ponownie zaczął zasypiać, gdy Keizo potrząsnął jego ramieniem.
-Wstawaj.
-Nie mam w co się ubrać.
-Jak to nie masz?
-Pozbyłeś się moich ubrań jeszcze na dole. Mam tylko bieliznę.
-O, cholera. Oni na pewno już wstali i je widzieli, musimy coś wymyślić – znalazł jakieś dresowe spodnie oraz podkoszulek i założył to na siebie. – Tylko nie możesz stąd wyjść nago – podrapał się po głowie. – Dam ci coś swojego. Coś, czego nie skojarzą, że to moje – zaczął grzebać w szafie. Nie wiedział, dlaczego panikował. Może chłopaki jeszcze spali? Znalazł parę jasno niebieskich rurek i białą koszulkę. – Masz, weź prysznic i się ubierz. Jak wpadniemy na kogoś wychodząc z pokoju, powiemy, że przyszedłeś po tekst.
-Ty naprawdę boisz się ujawnić – wziął od niego ubrania.
-Powinieneś to rozumieć. Robię to dla dobra zespołu. Ludzie nie są tolerancyjni.
-Wiem – zniknął za drzwiami łazienki.
W tym czasie Keizo poprawił pościel i przykrył łóżko czarną narzutą. Pukanie do drzwi definitywnie zburzyło jego nadzieje, że wszyscy śpią. Mógłby udać, że go nie ma, ale Seiki'emu nie przeszkodziłoby to we parowaniu tutaj, a pozostali wróciliby ponownie za kilka minut. Obejrzał się jeszcze, czy Hamada nie wyszedł i otworzył drzwi. W progi stał Tomiji z założonymi na piersi rękoma.
-Mogę wejść? Musimy pogadać.
-Może później, jestem teraz zajęty.
Tomi, mimo tego, wszedł do środka. Keizo domyślił się, o czym będzie ta spodziewana konwersacja, ale nie zamierzał jej przeprowadzać, gdy za ścianą znajdował się główny obiekt rozmowy.
-Zawsze mi wszystko mówiłeś. Teraz nawet przede mną masz tajemnice?
-Nie wiem, o co ci chodzi – zaczął zbierać z podłogi porozrzucane ubrania.
-Sypiasz z Harukim. O to mi chodzi.
-Nawet jakby, to co to ciebie obchodzi? – zamknął szafę. – To stało się nagle. Nie spodziewałem się tego.
-Od wieków nikogo nie miałeś. Mogłeś mieć, wystarczyło, żebyś odpowiedział na sygnały innych mężczyzn.
-Żeby któryś wyznał prasie, jaki jestem? Po co ta rozmowa? Do czego ona prowadzi?
-Do tego, że chcę wiedzieć, czy wykorzystujesz Harukiego.
-Słucham? - otworzył szeroko oczy. Zaczynał robić się nerwowy.
-Wiesz, jest na miejscu, pod ręką. Także utrzymuje w sekrecie swoją orientację, więc masz zapewnione, że nie dojdzie to do prasy i...
-Sugerujesz, że sypiam z nim, bo to wygodne? - syknął.
-Może. To dobry chłopak.
-Tak dobry, że nie można się nim bawić? Co powiedziałbyś na idealną zabawkę?
-Bawisz się mną? – Haruki nie wierzył w to, co usłyszał, wychodząc z łazienki. - Jestem twoją zabawką? - czuł silne ukłucie w sercu.
Keizo przełknął ślinę. Nie spodziewał się, że chłopak wyjdzie z łazienki tak szybko.
-Powiedz, bawisz się mną?
-Haruki, ja... - nie wiedział, co miał mu powiedzieć.
-Rozumiem twoje milczenie. Znam już odpowiedź – zburzył ręką wilgotne włosy. Nie spodziewał się, że prawda, której się obawiał, tak zaboli, a nawet okaże się być gorszą od wcześniejszych obaw. Nic nie znaczył dla lidera. – Miałeś mnie pod ręką, tak? A ja łudziłem się, że między nami... bo ja... - szybkim krokiem opuścił pokój.
-Co ty się łudziłeś? Co ty?! – zdenerwował się. Wybiegł za nim. – Odpowiedz! Co masz na myśli? - nie wiedział, dlaczego chce poznać odpowiedź.
-Zostaw mnie – zbiegł na dół. Musiał wyjść z tego domu.
Keizo złapał go u stóp schodów za ramię i odwrócił twarzą do siebie.
-Mów!
-Nie krzycz na mnie – próbował się wyrwać.
-Łudziłeś się, że co?!
-Zapomnij to, co powiedziałem!
-Ty chyba nie... - wolał nie wypowiadać słów „zakochałeś się”. Nie chciał, aby ktoś się w nim zakochiwał. Po co marnować sobie życie na miłostki?
-Zostaw ten temat – ledwie powstrzymywał łzy.
-Ja pierdolę! To miał być tylko seks! Zgodziłeś się na taki układ! Zaczął ci przeszkadzać?! I masz pretensje, że byłeś dla mnie zabawką? A jak cię pieprzyłem, to jakoś nie miałeś nic przeciw tej zabawie! Czy też po prostu mi ulegałeś, tak jak wszystkim innym w swoim marnym życiu, chwilowa gwiazdko?! - krzyczał na niego. Za ich plecami rozległ się odgłos tłuczonego szkła. Zrozumiał, że nie byli sami, ale najmniej go to teraz obchodziło. Zimnym wzrokiem patrzył na Harukiego, który otworzył szeroko oczy w szoku, a który po chwili oddał miejsce bezgranicznemu smutkowi.
Sądził, że między nimi już się jakoś ułożyło. I nie chodziło mu o łóżko, miłość, tylko o zwykłe, międzyludzkie relacje, że Keizo go zaakceptował, w pełni przyjął do zespołu, lecz jednak się mylił.
-Nie martw się, chwilowa gwiazdka wróci do swego marnego życia i na zawsze zejdzie ci z drogi – zieleń oczu przesłoniła niechciana wilgoć, kiedy patrzył wprost w te szare, ale teraz jakby odległe oczy. Wyrwał ramię z jego mocnego uchwytu i wybiegł na dwór, nie zważając na ulewę, a także na słyszane w oddali grzmoty.
Dopiero teraz do Uedy dotarło to, co powiedział. Stał, jak słup soli. Czuł na sobie kilka par zapewne zszokowanych oczu i nie wiedział, co robić. Nie jego wina, że wpadał w nerwy, słysząc, jak ktoś wbrew planowi coś psuł. To był dobry układ. Nie kazał mu się zakochiwać. Lecz czy jemu samemu w jakiś sposób nie zaczynało zależeć na nim?
-Jesteś gejem?
Dobiegł go głos Seikiego, który zbierał z paneli rozbitą szklankę. Rozejrzał się po ich zszokowanych, ale nie zdegustowanych twarzach. Ukrywał to tyle czasu, a teraz, przez własną głupotę, wydał się. Na dworze piorun walnął gdzieś blisko ich domu. Musiał znaleźć Harukiego. Idiota gotów był naprawdę nie wrócić.
Tomiji stał u szczytu schodów. Poczuł się winny całemu zajściu. Zachciało mu się zaspokajać ciekawość. Chociaż nie chodziło o ciekawość, zwyczajnie nie chciał, by ktoś ranił kogokolwiek, a tym bardziej takie istoty, jak Haruki i Aki. Przeniósł spojrzenie na nastolatka, który był bardzo blady i gapił się w miejsce, gdzie stał wcześniej jego kuzyn. Miał ochotę go przytulić. Odgonił głupie myśli.
-Haruki też jest gejem? Ał – Seiki rozciął sobie palec na szkle.
-Głupolu, patrz, co robisz – jego brat pociągnął go za rękę. – Trzeba to opatrzyć. A z nimi to sobie pogadamy.
***
Nie czuł, że moknie, nie słyszał burzy, szedł na oślep w to miejsce, gdzie zaczęły się ich spotkania. W głowie miał słowa „zabawka”, „chwilowa gwiazdka”, ”marne życie”. Kochał go i dlatego to tak bolało. Jedno złe słowo wypowiedziane przez kochaną osobę bardzo mocno rani, a on na dodatek zrobił sobie nadzieję na coś więcej między nimi.
Usiadł na ławce i objął rękoma nogi. Ukrył twarz w kolanach i gorzko zapłakał. Nie chciał, by zrobił się z niego mazgaj, ale nic nie mógł na to w tej chwili poradzić. Szloch, który w nim rósł, musiał wydostać się na zewnątrz. Ależ był głupi, zakochując się. Do tego oddawał mu się bez oporów. Jak zwykła suka. Zaczął się tego wstydzić. Sam z siebie zrobił zabawkę. Był na każde jego zawołanie, a wszystko przez to, że sam miał ogromne potrzeby seksualne. I tylko jego nieśmiałość uchroniła jego dziewictwo do tej pory. Od pierwszego dotyku lidera chciał się z nim kochać przez cały czas. Jego głupota nie zna granic. I jakby tego wszystkiego było mało, Kei domyślił się, jakie uczucia nim targają. Dla niego to było za dużo. Chętnie cofnąłby czas i nie przyjął oferty menedżera. Żyłby sobie spokojnie razem ze swoją rodziną.
-Chcesz dostać zapalenia płuc?
Wstrzymał oddech. Oto kolejny przykład jego głupoty. Przyszedł w miejsce, w którym Keizo najpierw by go szukał. A może on chciał zostać znaleziony? Nie, na pewno nie przez niego.
-Słyszysz mnie czy ogłuchłeś?!
Nie wytrzymał tego lodowatego głosu. Poderwał się z ławki i podszedł do równie, co on, zmokniętego chłopaka.
-Słyszę. Każde twoje słowo słyszałem od naszego pierwszego spotkania w studio, nie tego na ulicy. Od początku nie chciałeś mnie w zespole. Usilnie starałem się zdobyć twoją sympatię. Chciałem, żebyś patrzył na mnie tak samo, jak na nich. Zacząłeś patrzeć, ale inaczej, jak na kochanka, z którego pewnie po kryjomu się śmiałeś. Fajnie było się mną bawić? - popchnął go. W środku cały wrzał od złości, bólu i zawodu.
-To nie była zabawa, już nie, a nawet wcześniej nią nie była. Tomi mnie wnerwił i dlatego wyparowałem z tą zabawką. Uwierz mi – co miał zrobić, żeby chłopak mu uwierzył?
-Trudno jest ci wierzyć – łzy mieszały się z deszczem i gdyby nie załamany głos chłopaka oraz czerwone, opuchnięte oczy, nie byłoby widać, że cały czas łka.
-Nie cierpiałbyś, gdybyś... Cholera, prosiłem cię, żebyś się we mnie nie zakochiwał!
-Czy ja miałem na to jakiś wpływ?! Nie chciałem, ale nie martw się, niczego od ciebie nie chcę. Odejdę z zespołu, już mnie nie zobaczysz.
-Odejdziesz z zespołu?! – prychnął. – Ty czasami naprawdę nie myślisz.
-Nie mów tak – szepnął. – Wygodnie ci jest mnie obrażać?
-Posłuchaj, twój singiel sprzedaje się, jak świeże bułeczki, ale nie zarobiłeś jeszcze tyle kasy, aby być w stanie zapłacić karę za zerwanie kontraktu. Więc siłą rzeczy jesteśmy na siebie skazani jeszcze przez pięć długich miesięcy! – chciał brzmieć łagodnie, ale i tak mu się to nie udało.
-Chwilowa gwiazdka musi przedłużyć swoją egzystencję tutaj? – spuścił wzrok na swoje stopy. Pociągnął nosem. Kurczę, chciał zostać sam.
-Haruki, nie chciałem tego powiedzieć. Nie jesteś chwilową gwiazdką – chciał go przytulić. Nie był bez serca, chyba.
-Zostaw mnie samego.
-Haruki – wyciągnął rękę, aby go dotknąć, ale chłopak ją odtrącił.
-Nie zbliżaj się do mnie. Nigdy więcej mnie nie dotykaj! Twój dotyk jest obrzydliwy - chciałby stąd zniknąć.
Nie mógł powiedzieć, że te słowa go nie zabolały, ale nie przejął się tym. Chłopak się tylko bronił, jak umiał.
-Nie pierdol – złapał go w ramiona i mocno przytulił, nie zważając na to, że ten się wyrywa i uderza pięściami w jego tors.
-Puść, zostaw, nie zbliżaj się do mnie!
-Wiem, że cię zraniłem. Nie wiem, dlaczego wpadam w złość, kiedy ktoś wyznaje mi miłość – szeptał mu do ucha. - Możliwe, że boję się obowiązków związanych ze związkiem, a poza tym ludzie wmawiają innym to uczucie, aby coś osiągnąć. W moim wypadku miłość to same kłamstwa.
-Ja taki nie jestem. Nic ci nie wyznawałem i niczego nie oczekuję – przestał się wyrywać. Zabrakło mu już sił.
-Wiem – objął go jeszcze mocniej i pocałował w skroń. – Przepraszam.
-Mówisz tak, bo nie chcesz stracić kochanka. Ja przecież wiem, kim dla ciebie jestem – broda zaczęła mu drżeć.
-Nieprawda. Nie wmawiaj sobie tego. Naprawdę cię przepraszam – wsunął nos w jego mokre włosy.
Haruki ponownie się rozpłakał.
-Zachowuję się, jak baba. Wybacz, to silniejsze ode mnie.
-Płacz, chłopaki też mogą to robić – chciał powiedzieć: „Ty możesz zawsze przy mnie płakać, chociaż wolałbym, żebyś się śmiał.”
Zielonooki objął go z wielkim wahaniem i wtulił twarz w jego ramię. Zawsze za szybko wybaczał, co z nim było nie tak?
***
-Może usiądź – Tomi podszedł do piwnookiego. – Jesteś strasznie blady.
-Mój kuzyn jest gejem? Mam ochotę go zabić.
-Aki, to nic złego być innym.
-Nie o to chodzi – po minionym szoku w nastolatku wzrosła złość. Jak Haruki mógł nie powiedzieć mu prawdy? Dobrze, on też miał swój sekret, ale odkrył to w sobie niedawno, a Haruki zapewne od lat znał swoje pragnienia. Do tego sypiał z Uedą? Keizo też jest homoseksualistą? Dlaczego nie jest nim Tomi? Ominął zielonowłosego i usiadł na jednym z krzeseł w jadalnej części salonu.
Ikeda zrozumiał, że chłopak chce zostać sam, więc postanowił się mu nie narzucać. Chociaż najchętniej zamknąłby go w swoich ramionach, tak jak nocą.
Z łazienki wyszli bliźniacy. Seiki miał zabandażowany kciuk u lewej ręki. Po jego minie było widać, że o czymś intensywnie myśli.
-Ty wiedziałeś! – skoczył do wokalisty. – Nie byłeś zaskoczony ich małym przedstawieniem.
-Pamiętaj, że znam Keizo od dziecka.
-Dlaczego, kurde, nam nic nie powiedział?!
-Seiki, postaw się na jego miejscu.
-Nie pieprz o nietolerancji! Musi nam wszystko wyjaśnić. Obaj będą musieli to zrobić, ale Kei szczególnie – klapnął w fotelu, cały nabuzowany. – Okłamywał nas. Teraz rozumiem, dlaczego nie spotykał się z dziewczynami. Właściwie z facetami też – podparł głowę na nadgarstku. – Przez to te tajemnice. Małe i wielkie sekrety, żeby tylko nikt nie dowiedział się, że jest pedałem!
-Gejem – poprawił go brat. Może bardziej wychowała ich ulica niż rodzice, ale dane im było spotkać ludzi, którzy nauczyli ich, co to akceptowanie drugiej osoby i że nie liczy się wygląd, status majątkowy, tylko to, jakie kto ma serce.
-Masz rację, gejem. Mógł nam powiedzieć. Zna nas.
-Najtrudniej jest wyznać prawdę bliskim.
Odwrócili głowy w stronę lidera. Dwóch młodych mężczyzn stało przy schodach, byli przemoknięci.
Haruki ze wstydu, że oni o nim wiedzą, starał się nie patrzeć na nich. Zerknął tylko na kuzyna, który patrzył na niego wrogo.
-Jesteś nam winien wyjaśnienia – warknął Seiki. Bardzo go bolało to, że Kei im nie ufał.
-Musimy się przebrać. Zaraz do was wrócimy.
Złapał Haru za nadgarstek i pociągnął na górę. Inaczej chłopak stałby tam, po uszy zawstydzony. Wiedział, że Haruki nabrał do niego dystansu. Nie odzywał się do niego od czasu ich uścisku.
-Haruki, posłuchaj, oni są wściekli, zwłaszcza Seiki, więc jak coś, ja będę mówić.
Chłopak tylko przytaknął z pewną ulgą. Jakoś nie zamierzał się tłumaczyć z tego, kim jest. I tak czekała go trudna rozmowa z Akim.
-Zabawka idzie się przebrać - wyrwał rękę z dłoni lidera i zniknął w swoim pokoju.
-Nie jesteś moją zabawką! - usłyszał podniesiony głos lidera.
-To kim dla ciebie jestem? - zapytał, ale po cichu. Tak, żeby Kei tego nie usłyszał.
Dziesięć minut później wrócili do salonu. Zajęli wyznaczone dla nich miejsca na sofie, czując, jakby znaleźli się w sądzie na ławie oskarżonych.
W międzyczasie do domu wrócił Isao, któremu zdano krótką relację z ostatniej godziny.
-Nie ufałeś nam? - Seiki przerwał milczenie.
-To nie tak, chroniłem was.
-Nas?! Może siebie.
-Możliwe, że i tak było. Zrozum... Wszyscy zrozumcie...
-Najpierw odpowiedz na zadane wcześniej pytanie. Jesteś gejem?
-Głupi jesteś, Seiki – Seiji przewrócił oczami. – A kim jest, żabą?
-Tak, jestem homoseksualistą i ukrywałem to przez ostatnie lata.
-Dlaczego? – Isao oparł łokcie na oparciu fotela, na którym siedział starszy z bliźniaków.
-Nie chciałem burzy wokół zespołu. I tego, żeby was nie kojarzyli z tym, że jeden z wokalistów jest ciotą. I tak, Seiki, uprzedzając twoje pytanie, sam też obawiałem się paść ofiarą uprzedzeń. Poza tym, najbardziej obawiałem się waszej reakcji – przesunął wzrokiem po twarzach wszystkich. – Wiem, że jesteście tolerancyjnymi osobami, ale czasem tak tylko ludzie mówią, a kiedy przychodzi do takich chwil, to gdzieś znika cała ta miła otoczka. Bałem się, że jak zrozumiecie, z kim mieszkacie, zażądacie mojego odejścia z zespołu – źle się czuł z tym, że się tak otwierał przed nimi.
-Ale my przecież byśmy tego nie zrobili – Seiji przechylił głowę. – Dlaczego tak myślałeś?
-Czy kiedyś daliście po sobie poznać, jaki macie stosunek do innych orientacji? Nie. Nieraz coś deklarowaliście, ale kiedy chciałem głębiej wejść w temat, to nagle pokój okazywał się pusty. Wasz zimny lider cholernie się bał, a potem postanowił milczeć.
-Pierdolisz – perkusista ponownie przemówił. – Ty się niczego nie boisz. Tym bardziej nas. Gdy podskakujemy, potrafisz dać nam po łbie. I się nas nie bój, na pewno mnie. Ty też – zwrócił się do ciągle zakłopotanego Hamady. – Może jestem zespołowym błaznem, ale nie jestem głupi. Kei, zrezygnowałeś z prywatnego, no, uczuciowego życia dla naszego wspólnego dobra, ale nie próbuj tego więcej robić. Też masz być szczęśliwy. Mnie nie przeszkadza to, że lubicie facetów – przygryzł kciuk. – I to, że sypiacie ze sobą.
Haruki poczerwieniał, miał ochotę zapaść się pod ziemię, wskoczyć do czarnej dziury, byleby tylko stąd zniknąć. Widział, że jego kuzyn nadal siedzi przy stole i podpiera głowę rękami. Słuchał, co mówią, ale i tak był w swoim świecie. Musiał z nim porozmawiać. Obawiał się, że Aki nie przyjął tego zbyt dobrze. Wstał, a Kei złapał go za nadgarstek, co stawało się powoli denerwujące.
-Przepraszam, ale chcę pogadać z kuzynem.
-Nie zamierzasz znów uciekać? Nie będę drugi raz szukał cię w takim deszczu.
-Przestało padać – wtrącił Seiki, po czym zatkał sobie usta dłonią, kiedy spoczął na nim lodowaty wzrok lidera.
-Nie zamierzam uciekać.
-W porządku – puścił go. I tak by za nim poszedł, gdyby zaszła taka potrzeba, jednak do tego nie musi się przyznawać. Odetchnął, że nikt nie zamierza go potraktować, jak śmiecia, a oni nie byli wściekli. Chociaż można powiedzieć, że jeden z nich był, przez to, że kłamał.
-Jesteście razem? - padło pytanie od basisty, zanim Haruki opuścił pokój.
-Nie – odpowiedzieli jednocześnie. Z tymże tylko jeden poczuł z tego powodu głęboki żal.
-Szkoda, tworzylibyście piękną parę. To co, Isao, głodny jestem, kiedy obiad? – Seiki powrócił do swojej codziennej postawy.
-Dopiero wróciłem.
-To powinieneś być głodny po tym, jak cię Mineko wymęczyła. To ja coś zrobię.
-Ani mi się waż zbliżać do kuchenki, mikrofali, tostera i co tam jeszcze mamy niebezpiecznego.
-Ojejku, dobrze. Raz człowiek... a mniejsza z tym – machnął ręką w powietrzu. – Liderze, od teraz, jak nas okłamiesz w tak ważnych sprawach, to masz przechlapane.
-Zapamiętam – popatrzył na milczącego przyjaciela i wstał.– On nie jest moją zabawką - szepnął mu na ucho.
-To dobrze – również szepnął, ale w danej chwili myślał o pięknych piwnych oczach, w które miał ochotę patrzeć. Czuł się taki zagubiony.
-Idę na siłownię. Pójdziesz ze mną? - Kei zapytał już na głos.
-Chętnie. Mam coś do przemyślenia. Nie pytaj – zastrzegł, gdy przyjaciel już otwierał usta.
-Nie ma żadnej siłowni – do salonu wkroczył menedżer. W prawej ręce trzymał torbę na laptopa. – Musimy omówić grafik na następne pięć miesięcy i nową promocję. Nowe gadżety są jednym z pomysłów.
-A wolne? - doczepił się perkusista.
-Co wolne?
-Urlop oznacza przerwę w pracy, a my go od dziś mamy.
-To nie zajmie dużo czasu.
-Tak mówisz. Ostatnio siedzieliśmy nad tym kilka godzin – podparł się pod boki.
-A kto był temu winien? - Ogata wyjął laptopa. – Ty, bo nie podobały ci się plany. Siadaj i nie marudź! Gdzie Haruki?
-Ma ważną rozmowę i jak mu przeszkodzisz, to pożałujesz – zagroził Keizo. – Najpierw, zanim przejdziemy do obowiązków, musisz o czymś wiedzieć. Choć znasz mnie od liceum, to jest coś, czego o mnie nie wiesz. Siadaj i słuchaj – stanowczy głos zmusił Natsuo do uległości.
-O, zanim zaczniecie, to pewnie należy go Harusia – perkusista pokazał mu leżące na krześle w rogu spodnie z marynarką. – Leżały na środku pokoju, kiedy wróciliśmy. Zgubił je wczoraj? - puścił mu oczko i uśmiechnął się przyjaźnie.
-O co tu chodzi? - Ogata przypomniał o sobie.
-Jestem gejem.
-Podobam ci się? - podniósł brwi.
-Przystojny jesteś, ale nie. Zresztą, kiedy mnie uczyłeś, wiele razy byliśmy razem i nic...
-Nie kończ. Liczę, że fani nie poznają prawdy.
-Nie zamierzam tego ogłaszać – włączył laptopa.
-To mój komputer.
-Mój zespół. A tak na marginesie, Haruki też jest gejem.
-I kto jeszcze?
-Nikt więcej. Pokaż ten grafik. Omówimy go w czasie obiadu – zmienił temat. Myślami i tak był przy zielonookim. Miał nadzieję, że Aki jest mądrym chłopakiem.