Reminiscence
Wiele lat temu...
Myśliwy przedzierał się przez gęstwinę, zręcznie omijając wystające gałęzie i ostre pnącza. Puszcza była wyjątkowo nieprzyjazna ludziom, ale dawała schronienie wielu gatunkom zwierząt. Polowanie tutaj nie lada wyzwanie, ale dumny mieszkaniec Sadal uważał ryzyko za wpisane w swój zawód. Nagle przystanął, czując na sobie czyjś czujny wzrok. Połamane gałęzie i zeschłe liście zaskrzypiały, kiedy nieznajomy zbliżał się ostrożnie.
- Kim jesteś? - zawołał z wyraźnym imperialnym akcentem.
- Nie chcę kłopotów! - odparł myśliwy, unosząc obie ręce.
- Kim do cholery jesteś? - powtórzył pytanie tamten, coraz bardziej zirytowany. Myśliwy odwrócił się wolno.
- Ork? - zapytał z niedowierzaniem i cofnął się mimowolnie. Przed nim stał prawie dwu metrowy ork, mierząc do niego z kuszy. Czarne włosy swobodnie opadały mu na ramiona, otaczając jego mocno zarysowaną twarz, którą zdobiły bursztynowe oczy. Wyglądem nie przypominał człowieka, raczej coś między istotą ludzką a dziwnym, dzikim zwierzęciem, co potwierdzały dosyć duże kły i spiczaste uszy.
- A czegoś się spodziewał? Wesołej gromady wieśniaków!? Gadaj kim jesteś, ale już – zawołał nieznajomy, machając niebezpiecznie kuszą. Myśliwy przeklął w myślach swoją lekkomyślność. Orkowie nie preferowali przebywania w lesie, ale poruszanie się w nim nie sprawiało im większych problemów. Nie wspominając już, że robili to z największą ostrożnością.
- Nazywają mnie Liam Casius Seanán - przedstawił się.
- Dużo imion jak na myśliwego – przyznał z lekkim rozbawieniem ork. Liam skrzywił się, krzyżując ręce przed sobą.
- Może teraz jaśnie pan zrewanżuje mi się tym samym.
- Jestem Deris Ashghan i jestem królewskim nadzorcą - odrzekł tamten, opuszczając kuszę. – Może wytłumaczysz mi, co tu robisz? O ile mi wiadomo, ta puszcza leży na terenie Imperium.
- Odkąd Imperium pozwala sobie na swobodne najazdy na mój kraj, ja nie mam oporów, żeby polować na jego terenie. To, że jesteś królewskim nadzorcą gówno mnie obchodzi.
- Zapewniam cię, że zacznie, człowieku, kiedy zawiśniesz za kradzież. Chyba nie muszę przypominać, że to królewskie włości... - zaśmiał się ork. - Nie myśl o ucieczce. Kusza jest naładowana, a ja potrafię się nią posługiwać nie zgorzej niż wyszkolony strzelec.
- Grozisz mi, zanim zacznie się proces? - zapytał z ironią Liam.
- Nie mam nic do ciebie, człowieku, jednak wybrałeś złe miejsce i czas na polowanie. Po prostu odejdź - odrzekł na to Deris. Myśliwy przyglądał mu się chwilę, po czym zaśmiał się.
- Cóż, możesz być z siebie dumny. Twoje miłosierdzie uratowało ojca dla mojego dzieciaka - rzucił z sarkazmem. Deris nie pozostał mu dłużny.
- Przypomnij mu o tym.