Nadszedł marzec a wraz z nim ciepło i deszczowa pogoda. Któregoś razu, kiedy Igor wrócił ze szkoły, zauważył, że Michał jest jakiś nieswój. Nie uśmiechał się tak jak zawsze, tylko smutno i jakby wymuszenie, chodził zamyślony, Igor musiał powtarzać niektóre pytania dwa razy. Trochę go to niepokoiło, bo już zdążył się przyzwyczaić do wiecznie szczerzącego się Michała, jego zwariowanych odzywek i tego, że wszędzie go było pełno. Jednak wszelkie pytania Michał zbywał, zapewniając, ze wszystko jest w porządku i że po prostu jest niewyspany, bo całą noc i ranek musiał pracować nad pilnym projektem. Wyjaśnienie brzmiało dość sensownie, więc Igor nie zawracał sobie tym więcej głowy. Zmienił zdanie parę godzin później.
Obudził się w środku nocy za potrzebą. Cicho wyszedł z pokoju i odruchowo cofnął się do tyłu. I chociaż nie miał powodu by się chować, to jednak stał cicho, czekając aż ktoś zejdzie po schodach. Po sylwetce poznał, że to Gabriel. Zainteresował się co on takiego ma do zrobienia w środku nocy, ze aż się skrada. Łazienkę na górze przecież też mieli, wiec nie musiał schodzić do tej na dole. Stał wiec Igor, starając się oddychać jak najciszej i uważnie obserwował poruszającą się sylwetkę. Tymczasem Gabriel przeszedł do salonu. Igor po cichu podkradł się za nim. Zauważył, że pali się niewielka stojąca na stoliku nocna lampka, oświetlając leżącego na kanapie Michała.
Gabriel podszedł do niego i kucnął tuż przy jego twarzy.
- Kochanie, wszystko w porządku? – zapytał cicho. Igor aż zdumiał się, słysząc tyle troski w jego głosie.
- Nie – odparł cicho Michał. Jego głos drżał.
- Bardzo boli?
- Bardzo. Jakby mnie coś od środka rozrywało.
- Czemu nie wziąłeś ketonalu?
- Nie chcę brać. Boję się, że za bardzo to polubię i będę brać tak często, że w końcu się uzależnię.
- Ale przez to cierpisz. – Odparł Gabriel i pogłaskał Michała po twarzy. – Skoro nie chcesz brać leków przeciwbólowych, to co powiesz na masaż? Wymasuję każde bolące miejsce. Będę masował tak długo, aż cały twój ból odejdzie.
- Brzmi kusząco. – Michał uśmiechnął się z trudem. – Ale może być z tym mały problem.
- Jaki?
- Będziesz musiał wymasować mnie całego.
- Nie ważne. Będę masował wszędzie tam, gdzie będzie potrzeba. Aż ból odejdzie.
- Jesteś kochany. Ale jest jeszcze jeden problem.
- Jaki? - zapytał z niepokojem.
- Nie mam siły ruszyć nawet ręką czy nogą, a co dopiero wdrapać się na górę i rozebrać. Kiedy tak leżę bez ruchu to mniej boli.
- Nie martw się – Gabriel wziął w dłonie rękę Michała i delikatnie ją pocałował – będę twoimi rękami i zrobię za ciebie wszystko co trzeba, żebyś tylko nie czuł bólu. Będę twoimi nogami i zaniosę cię wszędzie gdzie zechcesz, abyś tylko był szczęśliwy. Będę szedł tak daleko jak trzeba. Będę szedł tak długo jak to konieczne, nawet gdybym miał poświecić samego siebie. Bo dla mnie ty jesteś najważniejszy. Nic innego się nie liczy, tylko ty, przy moim boku.
Igorowi od tego wyznania aż zwilgotniały oczy, a w gardle zaczęła rosnąć ogromna gula. Czuł się jak złodziej, który okrada Michała i Gabriela z ich najintymniejszych chwil. Wiedział, że nie powinien tego robić, jednak mimo to stał za progiem i podsłuchiwał dalej.
- Zabiorę cię wszędzie tam, gdzie będziesz chciał – mówił dalej Gabriel. – Chodźby to miał być Mount Everest. Wejdę na sam szczyt, jeśli tylko ty będziesz przy mnie.
Michał roześmiał się cichutko.
- Wariat z ciebie.
- Nic na to nie poradzę, że kocham cię jak szalony – odparł Gabriel i pocałował Michała w czoło.
- Ja też cię kocham jak szalony – odparł Michał – i nie chcę cię zostawiać samego nawet na sekundę.
- Samolub. – Gabriel roześmiał się rozbawiony i delikatnie pocałował kochanka w usta. – Chodź, spróbujemy rozmasować twój ból.
- Ale ty masz jutro pracę, musisz się wyspać.
- Mam to gdzieś, ty jesteś moim priorytetem – odparł Gabriel, zgasił lampkę i ostrożnie wziął Michała na ręce.
Ruszył powoli w stronę schodów. Igor szybko przemknął do swojego pokoju, jednak nie zamkną za sobą drzwi. Dzięki temu mógł usłyszeć jak Gabriel śpiewa:
A ja będę twym aniołem
Twą radością, smutkiem, żalem
Będę gwiazdą na twym niebie
Będę zawsze obok Ciebie
Jak, wytłumaczyć Tobie mam
Że jesteś wszystkim, tym co mam
Tym co jest dobre i co złe
Uwierz tak bardzo Kocham Cię***
Chwilę potem do uszu Igora dobiegł stukot drzwi i ogarnęła go cisza. Był pod wrażeniem tego co przed chwilą widział. Jeszcze nigdy nie widział, ani nie słyszał żeby ktoś okazywał drugiej osobie tyle troski. Jeszcze nigdy nie słyszał tyle bólu i niepokoju w czyimś głosie. Był w takim szoku, że zupełnie automatycznie przeszedł do ubikacji, a kiedy zasypiał, wciąż miał przed oczami ten obraz, a w uszach dźwięczały mu słowa, które usłyszał.
Kiedy wstał rano, był zaskoczony, że po kuchni nie krząta się Michał, tylko Gabriel.
- A gdzie Michał? – zapytał siadając przy stole?
- Śpi.
- Wszystko z nim w porządku? – Widząc pytające spojrzenie Gabriela, dodał: - Widziałem was w nocy. To nie tak, że chciałem was podglądać – dodał szybko – po prostu wstałem do ubikacji i was zobaczyłem.
Gabriel westchnął.
- A więc już wiesz.
- Co takiego?
Gabriel usiadł przy stole.
- Kiedy Michał był mniej więcej w twoim wieku, miał wypadek.
- Wypadek?
- Tak. Potrącił go pijany kierowca. I to na tyle poważnie, że lekarze twierdzili, że do końca życia zostanie sparaliżowany od pasa w dół. Jednak on, jakby na przekór wszystkim, wyzdrowiał. Trochę to trwało, wiele czasu spędził na rehabilitacji i jeszcze przez długi czas musiał używać laski, ale w końcu wrócił do dawnej sprawności. Nieraz widziałem jak z bólu zaciskał zęby i dość często płakał w nocy w poduszkę z bólu po całym dniu morderczych ćwiczeń, a mimo to wciąż uparcie parł do przodu, tak, że po jakimś czasie nie pozostał żaden ślad po tym wypadku. I tylko czasami, w deszczową pogodę, taką jak teraz, pojawia się ból, przypominając o tamtych dniach. Ból jest czasami tak ogromny, że Michał nie jest w stanie nic robić, tylko śpi, czekając aż wszystko minie. Po trzech, czterech dniach wszystko wraca do normy.
Igor siedział w milczeniu. Czuł, że powinien coś powiedzieć, ale nie wiedział co.
- Mogę… - zawahał się – mogę mu jakoś pomóc? – zapytał cicho, wpatrując się w Gabriela z napięciem.
- To miłe z twojej strony, że chcesz pomóc – Gabriel uśmiechnął się lekko – ale nie ma takiej potrzeby. Wystarczy jak będzie miał teraz ciszę i spokój, a wkrótce wszystko się unormuje. Co chcesz na śniadanie?
Igor zaskoczony tak nagłą zmianą tematu w pierwszej chwili nie zrozumiał sensu pytania, a gdy w końcu do niego dotarło o co Gabriel pytał, powiedział, że sam sobie zrobi.
Zjadł szybko śniadanie i poszedł do szkoły. Niezbyt uważał na zajęciach, mając wciąż w głowie słowa wypowiedziane przez Gabriela. Nieraz widziałem jak z bólu zaciskał zęby i dość często płakał w nocy w poduszkę z bólu po całym dniu morderczych ćwiczeń, a mimo to wciąż uparcie parł do przodu. Był pod wrażeniem. Myślał, ze już rozgryzł tego faceta, a on wciąż go czymś zaskakiwał.
Kiedy wracał do domu, odezwała się jego komórka. To dzwonił Gabriel.
- Kiedy kończysz lekcje? – w jego głosie wyraźnie można było wyczuć zdenerwowanie.
- Już skończyłem, będę w domu za pół godziny.
- To dobrze. – Gabriel odetchnął z ulgą. – Muszę pilnie iść do firmy i nie wiem kiedy wrócę. Mógłbyś zajrzeć do Michała i sprawdzić czy czegoś nie potrzebuje?
- Oczywiście. Nie ma problemu.
- Dzięki. Nawet nie wiesz jak mi ulżyło. Strasznie się o niego martwię.
- Nie musisz. Będę przy nim dopóki nie wrócisz.
- Dzięki. Jakby chciał coś zjeść, to obiad jest w lodówce, wystarczy tylko odgrzać. A gdyby coś się dział, to dzwoń bez zastanowienia.
- Możesz być spokojny, zadzwonię.
Gabriel jeszcze raz podziękował i rozłączy się. Kiedy Igor w końcu dotarł do domu, od razu przeszedł do sypialni Gabriela i Michała. Ostrożnie otworzył drzwi. Trochę dziwnie się czuł wchodząc tu. Jeszcze nigdy tu nie był i nie wiedział czego się spodziewać. Kiedy już wszedł, trochę się rozczarował, nie zobaczył tu nic dziwnego, ot zwykłe meble, ściany w kolorze pastelowym. Na łóżku leżał przykryty kocem Michał. Spał. Igor podszedł cicho bliżej i zobaczył ból malujący się na twarzy mężczyzny. Ostrożnie dotknął jego ramienia.
- Michał… - śpiący powoli otworzył oczy i spojrzał na niego nieprzytomnym wzrokiem. – Gabriel musiał iść do pracy i nie wie kiedy wróci. Może potrzebujesz czegoś? Herbaty, albo coś do jedzenia?
Michał przez chwilę patrzył na niego w milczeniu, jakby nie rozumiał pytania. W końcu odezwał się cicho:
- Muzyka… Mógłbyś włączyć … muzykę?
- Jaką?
- Gregorians. Na stojaku… którąkolwiek.
- Oczywiście, zaraz coś włączę – uśmiechnął się ciepło.
- Dzięki – szepnął Michał i przymknął oczy.
Igor podszedł do stojaka z płytami i zaczął szukać płyty. Niestety tego zespołu było trochę i nie wiedział którą Michał by wolał. Już odwrócił się by zapytać, ale widząc ból na jego twarzy zrezygnował. Wziął pierwszą z brzegu płytę i włożył do odtwarzacza. Przyciszył tak żeby nie drażniła uszu, ale by była słyszalna.
- Może być? – zapytał cicho pochylając się nad Michałem.
- Dzięki – wyszeptał otwierając powoli oczy.
- Pójdę teraz coś zjeść, a potem przyjdę do ciebie, więc jakbyś coś jeszcze chciał, to mów.
- Ok. – odparł ledwo dosłyszalnie, po czym przymknął oczy.
Igor zszedł na dół, szybko przebrał się w domowe ciuchy, po czym zabrał się za obiad. Jedząc miał dziwne wyrzuty sumienia, że on tu sobie spokojnie siedzi, a tam Michał może czegoś potrzebować… Jadł więc szybko, wręcz połykał, aby tylko skończyć jak najszybciej. Nawet nie zawracał sobie głowy zmywaniem po posiłku, włożył tylko talerz do zlewu i ruszył w stronę piętra. Jednak cofnął się w połowie drogi, pomyślawszy, że może Michał chciałby coś do picia, albo do jedzenia. Nalał soku z malin do kubka, nie był pewien czy mężczyzna będzie w stanie coś przełknąć, wiec na razie zrezygnował z robienia jedzenia. Kiedy po cichu wszedł do sypialni, Michał leżał tak jak go zostawił. Postawił kubek na nocnym stoliku i poprawił koc, którym Michał był przykryty.
- Pomyślałem, ze może chcesz coś do picia, więc przyniosłem soku malinowego – powiedział niepewnie, pochylając się nad Michałem.
- Dzięki… ale nie – odparł otwierając oczy.
- No to będzie na później. Jak byś coś potrzebował, to mów, będę tu siedział.
Michał nic nie odpowiedział, tylko zamknął oczy. Igor po cichu wyszedł z sypialni. Wziął podręczniki i wrócił. Usiadł przy biurku i najciszej jak tylko mógł wziął się za odrabianie lekcji. Jednak co chwilę zerkał w stronę Michała upewniając się czy na pewno nic on nie potrzebuje. Tak był tym wszystkim zajęty, że nawet nie zauważył upływającego czasu i ani się spostrzegł, a Gabriel już był w domu.
Nie zdejmując butów, ani płaszcza, pokonując po trzy schody naraz, wszedł na piętro.
- I jak kochanie, czujesz się lepiej? – zapytał z troską w głosie, przysiadając na łóżku.
- Nie – wyszeptał Michał.
- Chcesz coś może? Do picia? Do jedzenia?
- Nie chcę. Igor mi przyniósł soku.
- W takim razie śpij. – Pocałował Michała w czoło, poprawił mu poduszkę i sprawdził czy jest dobrze przykryty.
Podszedł do Igora. Objął go mocno i pocałował w czubek głowy.
- Dziękuję.
- Nie ma za co – mruknął zawstydzony chłopak. – Zrobiłem tylko to o co prosiłeś.
- Ale i tak ci dziękuję. Możesz już iść, teraz ja będę przy nim siedział.
- A może najpierw coś zjesz? Ja mogę tu jeszcze trochę posiedzieć…
- Masz rację, pójdę coś zjeść. Jeszcze raz dzięki. – Uśmiechnął się delikatnie i wyszedł z sypialni.
Pół godziny później Gabriel był już z powrotem, przebrany i najedzony. Igor zebrał rzeczy i wrócił do swojego pokoju.
Trzy dni później cały ból zniknął i Michał znowu był sobą, czyli zachowywał się jak beztroski głupek i cały czas szczerzył zęby.
Kilka dni później, kiedy Igor wrócił ze szkoły, ledwo wyszedł z przedsionka, nagle spadło na niego jakieś confetti. Przystanął zdezorientowany. Co jest, do diabła?
Nagle pojawił się przed nim Michał, jak zwykle wyszczerzony, wołając:
- Wszystkiego najlepszego!
- A co to za okazja? – zdziwił się Igor.
- Jak to „co za okazja”? Twoje urodziny!
- To dzisiaj?
- Dzisiaj, dzisiaj – powiedział Gabriel, który pojawił się za plecami Michała.
- Zupełnie o tym zapomniałem – mruknął Igor.
Tak po prawdzie, to nigdy o tym nie pamiętał. Bo i po co? I tak nie było ich nigdy stać na organizowanie imprezy.
- Ale my nie zapomnieliśmy! – Michał poklepał go po plecach i nie czekając na reakcję pociągnął go do kuchni, gdzie na stole stał tort z zapalonymi świeczkami. – Pomyśl sobie życzenie i dmuchaj. No, dalej, nie mamy czasu!
- Ale na co? – zapytał zdezorientowany Igor.
- Zobaczysz jak przyjdzie na to czas. A teraz dmuchaj.
Igor zamknął oczy i zaczął się zastanawiać nad tym czego by chciał. Nic mu niestety nie przychodziło do głowy. Westchnął więc ciężko i pochyliwszy się zdmuchnął wszystkie świeczki jednym dmuchem.
- Brawo! – Michał roześmiał się. – Życzenie się spełni! A teraz idziemy! – złapał Igora i pociągnął go do wyjścia.
- Ej, dokąd mnie ciągniesz? – zapytał Igor.
- No jak do dokąd? – Michał zrobił zdziwioną minę. – Po prezent.
- To co to za prezent ma niby być? – zapytał zdziwiony, a gdy nie otrzymał odpowiedzi, popatrzył na Gabriela. Niestety jego mina mówiła: „Na mnie nie patrz, ja nic nie wiem”. Westchnął ciężko i mruknął: - No dobra, dawaj ten prezent.
Michał roześmiał się i pociągnął chłopaka do samochodu. Gabriel też wsiadł. Jechali jakiś czas. Kiedy dojechali na miejsce, Igor ze zdziwieniem stwierdził, ze są na lotnisku. Michał bez słowa ruszył przed siebie, a Gabriel z Igorem za nim. Chwilę potem siedzieli wraz nieznanym Igorowi mężczyzną w niewielkim samolocie, który szykował się do lotu. Igor z zainteresowaniem wyglądał przez okno. Wzbili się w powietrze. Po chwili Michał i obcy mężczyzna założyli na siebie jakieś dziwne uprzęże.
- Chodź tu – Michał kiwnął na Igora – A ty idź do Mariana – powiedział do Gabriela.
- Co ty kombinujesz? – zapytał nieufnie chłopak.
- Jak to co? Skok ze spadochronem! – Michał wyszczerzył się. – Osiemnaste urodziny trzeba uczcić odpowiednio!
- Co?! – Igor wystraszył się. Nigdy w życiu!
- Cykasz się? – Na twarzy Michała pojawił się wyjątkowo wredny uśmieszek.
- Nie cykam się! – wykrzyknął Igor impulsywnie, jednak nie ruszył się z miejsca.
- Udowodnij.
Igor zazgrzytał zębami i podniósł się. Podszedł do Michała.
- Co mam robić?
- Odwróć się.
Chwilę potem Michał motał wokół niego uprząż, a kiedy skończył Igor czuł jak jego plecy przytulają się do michałowej piersi.
- Niestety jako żółtodziób musisz skakać z kimś doświadczonym - wyjaśnił Michał.
- On tez jest żółtodziobem? – chłopak wskazał na Gabriela, który był tak samo zamotany z tym nieznanym facetem.
- Zgadza się. No dobra, zaraz skaczemy. Przygotować się! – odezwał się mężczyzna i podszedł do drzwi.
Chwilę potem drzwi otworzyły się i Gabriel wraz z mężczyzną wyskoczyli. Kiedy przyszła kolej na Michała i Igora, chłopak przestraszył się. Ziemia była tak strasznie daleko… Chciał się cofnąć, ale stojący niczym skała Michał nie pozwolił mu na to.
- Ja nie chcę! – wykrzyknął nerwowo Igor. – Rozmyśliłem się!
- Za późno! – Michał wyszczerzył się, po czym skoczył.
Jakby ktoś go później zapytał o to, to Igor by powiedział, że jedyne co pamiętał to ogromna panika ogarniająca jego serce i rechot Michała. W pewnym momencie poczuł szarpnięcie i szaleńczy lot jakby złagodniał. Ale jego walące jak oszalałe serce nie. W końcu wylądowali.
- Było zajebiście, co nie? – zapytał Michał, kiedy już się wyplątywał ze spadochronu. – Musimy to powtórzyć!
- Wcale nie! – krzyknął Igor ze łzami w oczach. Jego serce powoli uspokajało się, ale nogi i ręce wciąż miał jak z waty, że gdy tylko Michał uwolnił go, kolana się pod nim ugięły.
- Wszystko w porządku? – zapytał Michał próbując mu pomóc wstać.
- Zostaw mnie w spokoju! – wykrzyknął Igor odtrącając Michałowi rękę. Po krótkiej chwili wstał i pobiegł w stronę samochodu. Usiadł na tylnym siedzeniu, a z jego oczu popłynęły łzy. Jedną ręką wycierał je, a drugą starał się rozciągnąć koszulkę, żeby tylko zasłonić mokrą plamę na spodniach. Było mu wstyd.
Po chwili drzwi po drugiej stronie otworzyły się i we wnętrzu samochodu pojawiła się głowa Gabriela. Spanikowany Igor próbował jeszcze bardziej zetrzeć łzy i zakryć wstydliwy dowód swojego tchórzostwa.
- To może ci się przydać – powiedział Gabriel i położył obok Igora niewielką torbę podróżną, po czym usiadł w otwartych drzwiach, tyłem do Igora.
Chłopak zdziwiony zajrzał do torby. Zobaczył tam parę swoich spodni i slipki.
- Skąd wiedziałeś? – wybąkał niepewnie.
- Też tak miałem za pierwszym razem – odparł nie zmieniając pozycji.
- Ty? – zdziwił się Igor.
- Tak, ja. Wiesz, czasami, kiedy człowiek bardzo się czegoś boi, traci kontrolę nad zwieraczami i może się posikać, albo zrobić to drugie. Ja bałem się jak cholera, no i się posikałem. Tak jak ty. Za drugim razem już było inaczej. Nawet mi się to spodobało.
- Dlaczego on to zrobił? – zapytał cicho Igor, próbując się przebrać.
- Bo dla niego skok ze spadochronem to coś świetnego. A że cię lubi, to chciał ci dać coś specjalnego, coś co długo będziesz pamiętał.
- No faktycznie, będę pamiętał – mruknął Igor. – Zwłaszcza ten obciach i obsikane gacie – głos mu się załamał, a z oczu popłynęły łzy. – Pewnie teraz ma radochę nabijając się ze mnie.
- Nie. – Gabriel odwrócił się w końcu w stronę Igora. – Michał może czasami zachowywać się jak głupek, śmiać się, kiedy zrobisz coś śmiesznego, ale nigdy nie śmieje się z czyjegoś nieszczęścia czy chwili słabości. Rozumiesz?
- Na pewno? – zapytał niepewnie, ocierając łzy.
- Oczywiście. Przecież znam go już jakiś czas, no nie? I pamiętaj, jeśli ty nic nie będziesz o tym wspominał, on też nie będzie do tego wracał. Chcesz skoczyć jeszcze raz? – zapytał Gabriel znienacka.
- Nie! – wykrzyknął Igor histerycznie. Gabriel roześmiał się.
- W takim razie powiem Michałowi, że już wracamy. W domu czeka na nas jeszcze tort.
Wrócili do domu. Tak jak powiedział Gabriel, Michał ani słowem nie wspominał o wpadce Igora, nawet nie mówił nic o skoku ze spadochronem. Jakby nic takiego dzisiaj nie robili.
Po obiedzie nałożyli sobie tortu na talerzyki i puścili film z DVD. Właśnie główny bohater rozwalał całą szajkę tych złych, gdy nagle zadzwonił telefon. Gabriel odebrał, by po chwili powiedzieć:
- Igor, to do ciebie, twoja mama.
Mama? Chłopakowi serce aż zaczęło szybciej bić. Zdenerwowany wziął słuchawkę.
- Słucham?
- Witaj synku. Co słychać ciekawego?
- Wszystko w porządku – wybąkał.
- Grzeczny jesteś?
- Jestem.
- A jak ci się układa z tatą? Znaczy z Gabrielem?
- Ujdzie.
- To dobrze. – Igor wyraźnie słyszał jak matka odetchnęła z ulgą. – Bo widzisz… Ja… Obiecałam, ze cię niedługo zabiorę, ale widzisz… sprawy się nieco skomplikowały…
- Jak to „skomplikowały”? – Igor miał złe przeczucia.
- No bo widzisz… kogoś tu poznałam i…
- I już mnie nie potrzebujesz, tak?! – zapytał Igor czując jak w gardle rośnie mu ogromna gula. – Bo będę przeszkadzał tobie i temu gachowi, tak?!
- Igor, to nie tak… - Jagoda próbowała się tłumaczyć.
- A niby jak?! – Igor już krzyczał, a łzy ciekły mu po policzkach. – Przecież widzę, że już mnie nie chcesz! Odkąd mnie tu zostawiłaś, nie zadzwoniłaś ani razu.
- Musiałam uporządkować kilka spraw. Jeszcze trochę ich zostało i…
- Wiesz co?! Nie obchodzi mnie to! Tak samo jak ty mnie nie obchodzisz! Nienawidzę cię! – Wykrzyknął, po czym rzucił telefon a kanapę i ze łzami w oczach pobiegło swojego pokoju, trzaskając drzwiami.
Gabriel podniósł słuchawkę i zaczął coś tłumaczyć Jagodzie, a Michał poszedł za Igorem.
Chłopak leżał na łóżku, z twarzą wtuloną w poduszkę a jego ciałem wstrząsały spazmy szlochu. Michał usiadł obok i niepewnie pogłaskał go po plecach. Chłopak szarpnął się i krzyknął:
- Zostaw mnie w spokoju! Nienawidzę was wszystkich!
W tym momencie do pokoju wszedł Gabriel. Niezrażony Michał objął Igora i nie zważając na jego wrzaski i szarpanie się, przyciągnął go do swojej piersi. Chłopak jeszcze przez chwilę się rzucał, aż w końcu zrezygnował.
- Dlaczego… - załkał. – Dlaczego dwa cholerne pedały mogą okazywać sobie tyle czułości, a normalni ludzie nie?
Słysząc słowo „pedały” Gabriel zmarszczył brwi i ruszył się chcąc skarcić Igora, jednak został powstrzymany przez Michała.
- Dlaczego ja nie mogę mieć normalnej rodziny? – łkał dalej Igor.
Michał objął go jeszcze mocniej i zaczął coś szeptać do ucha. Gabriel, czując, że jest tu zbędny, po cichu wyszedł z pokoju i przeszedł do kuchni. Usiadł przy stole i podpierając brodę rękami, zamyślił się. Zupełnie nie wiedział co powinien w takiej sytuacji zrobić. Był całkiem bezsilny.
*** Sumptuastic „Kołysanka”