Cz臋艣膰 15.
Miko艂aj rzuci艂 si臋 na sof臋 w salonie, a偶 stary mebel zatrzeszcza艂 pod jego ci臋偶arem. Co mu przed chwil膮 odbi艂o? Bo odbi艂o mu na pewno! Rzuci艂 si臋 na Radka jak wariat. Kompletnie mu odwali艂o! M贸g艂by zwali膰 ca艂膮 win臋 na alkohol, wypity tej nocy w towarzystwie Reda, ale prawda by艂a taka, 偶e na chwil臋 zupe艂nie straci艂 nad sob膮 kontrol臋. Poza tym po drodze do domu, kt贸r膮 przeby艂 pieszo, zd膮偶y艂 ju偶 nieco wytrze藕wie膰. Zamkn膮艂 oczy. Im szybciej za艣nie, tym pr臋dzej wytrze藕wieje i b臋dzie m贸g艂 na spokojnie porozmawia膰 z Radkiem.
Ledwo zasn膮艂, kto艣 szturchn膮艂 go mocno w rami臋. Miko艂aj otworzy艂 oczy, zdziwiony. Nad nim sta艂 Radek.
- Wsta艅 - szepn膮艂 partner. Jego g艂os, cho膰 spokojny i cichy, co nie wr贸偶y艂o dobrze.
- Po co? - spyta艂 Miko艂aj asekuracyjnie.
- Wstawaj! - Powiedzia艂 g艂o艣niej blondyn, zaciskaj膮c pi臋艣ci. Co艣 zatrzeszcza艂o w jego lewej r臋ce, ale Miko艂aj nie zwr贸ci艂 na to szczeg贸lnej uwagi. Wiedzia艂, 偶e z Radkiem lepiej nie zaczyna膰 k艂贸tni o g艂upoty, wi臋c pos艂usznie wykona艂 polecenie.
- Co... - Zacz膮艂, kiedy nagle pi臋艣膰 Radka wyl膮dowa艂a na jego szcz臋ce. 艢wiat wok贸艂 m臋偶czyzny zawirowa艂, a on sam pad艂 jak d艂ugi na pod艂og臋, po raz kolejny tego dnia obijaj膮c sobie 艂okcie. Zamroczy艂o go na chwil臋, a kiedy ju偶 odzyska艂 wszystkie zmys艂y, z艂apa艂 si臋 za twarz.
- O 偶esz... - J臋kn膮艂, rozmasowuj膮c obola艂e, piek膮ce miejsce. Cios by艂 wyj膮tkowo bolesny, ale Miko艂aj poczu艂 ulg臋. Dosta艂 to, na co zas艂u偶y艂. - Bola艂o - poskar偶y艂 si臋, zerkaj膮c na blondyna. Niewiele widzia艂 w p贸艂mroku, ale przez chwil臋 wydawa艂o mu si臋, 偶e Radek dr偶y. A mo偶e to otumaniony alkoholem umys艂 p艂ata艂 mu figle?
Radek podszed艂, przykl臋kn膮艂 obok niego i z艂apa艂 za materia艂 koszulki. Teraz Miko艂aj m贸g艂 si臋 upewni膰, 偶e kochanek naprawd臋 dr偶a艂. A raczej telepa艂 si臋 z w艣ciek艂o艣ci.
- Co znowu zrobi艂em? - zapyta艂 brunet, przygotowuj膮c si臋 na kolejny cios. Radek bez s艂owa poda艂 mu telefon, wciskaj膮c wcze艣niej kilka przycisk贸w. Miko艂aj zerkn膮艂 na wy艣wietlacz. Z pocz膮tku nie mia艂 poj臋cia na co w艂a艣ciwie patrzy. Potem zblad艂 i wytrzeszczy艂 oczy, na ko艅cu obola艂a szcz臋ka opad艂a mu z wra偶enia. Co, do diab艂a?! Czy on 艣ni?! Nie, to zdecydowanie nie jest sen! Ale jak? Gdzie? Kiedy?! Nagle stan膮艂 mu przed oczami obraz Karola, zalewaj膮cego si臋 艂zami na chodniku przed klubem.
- "Po偶a艂ujesz tego"- powiedzia艂 wtedy m臋偶czyzna. Czy w艂a艣nie o tym m贸wi艂?
Co teraz? Co teraz?! Jak to wyt艂umaczy膰 Radkowi? Jedno spojrzenie na twarz kochanka wystarczy艂o, 偶eby upewni艂 si臋, 偶e 偶adne t艂umaczenia mu teraz nie pomog膮.
- Radek... - Zacz膮艂, nie bardzo wiedz膮c, co w艂a艣ciwie chce powiedzie膰.
- Masz mi co艣 do powiedzenia? - zapyta艂 blondyn przez zaci艣ni臋te z臋by.
- Nie zrobi艂em nic, poza tym, co ju偶 widzia艂e艣.
- Serio? I my艣lisz, 偶e ci uwierz臋? Tak na s艂owo?
- Przez chwil臋 mia艂em tak膮 nadziej臋.
- Obawiam si臋, 偶e nadziej膮 w艂a艣nie zgin臋艂a tragicznie, zdeptana pod moimi butami. - Radek nie podnosi艂 g艂osu, ale za to nadrabia艂 min膮, kt贸rej Miko艂aj troch臋 si臋 wystraszy艂. Nagle stan膮艂 mu przed oczami obraz Wro艅skiego i brunet a偶 si臋 wzdrygn膮艂. - Chcesz mi powiedzie膰 co艣 jeszcze? Na przyk艂ad, dlaczego dosta艂em to od Karola?
- Na tym powinienem chyba oprze膰 lini臋 obrony - odpar艂 Miko艂aj.
- Wi臋c zr贸b to, zanim znowu ci przy艂o偶臋! - Warkn膮艂 Radek, uspokajaj膮c si臋 nieco. Mia艂 tylko nadziej臋, 偶e wyja艣nienia partnera b臋d膮 si臋 trzyma艂y kupy.
- Obieca艂em pogada膰 z Karolem, pami臋tasz, prawda? Nie mog艂em go znale藕膰, a Red jest prawdziwym bankiem informacji. Pom贸g艂 mi z tym, w efekcie czego trafili艣my do jakiej艣 knajpy, gdzie Karol odstawia艂 wyj膮tkowo zboczone show. Pogada艂em z nim, wi臋c nie b臋dzie nas wi臋cej nachodzi艂. Nie wiem kiedy zd膮偶y艂 nakr臋ci膰 ten film, ale przysi臋gam ci, 偶e to by艂 tylko g艂upi 偶art Reda, nic wi臋cej.
- Nic wi臋cej?
- Nic wi臋cej! Karol przys艂a艂 ci to z zemsty, bo powiedzia艂em, 偶e nie boj臋 si臋 jego gr贸藕b.
- Nie pytam teraz o Karola, do ci臋偶kiej cholery! - Wykrzykn膮艂 Radek. Miko艂aj odetchn膮艂 z ulg膮. O wiele pro艣ciej by艂o si臋 k艂贸ci膰 z Radkiem, kiedy si臋 w艣cieka艂, ni偶 z Karolem, kt贸ry zalewa艂 si臋 艂zami jak te wszystkie primadonny z oper mydlanych, kt贸re cz臋sto ogl膮da艂. Miko艂aj uni贸s艂 si臋 na 艂okciach.
- Kumplujemy si臋 z Redem od dziecka. Nigdy nie by艂o mi臋dzy nami nic poza przyja藕ni膮. I nie b臋dzie! Red jest draniem, z kt贸rym nie chc臋 mie膰 do czynienia. Przynajmniej na tym polu.
- Nie o to pytam! Czy ty mnie w og贸le s艂uchasz?
- Wi臋c powiedz mi, co chcesz wiedzie膰! - Wybuchn膮艂 w ko艅cu Miko艂aj. - Czy spali艣my ze sob膮? Nie. Poca艂owa艂 mnie, ale to by艂 tylko poca艂unek. Tylko jeden! Nie zdradzi艂em ci臋, ani nie mia艂em zamiaru tego robi膰. Zreszt膮 to on si臋 na mnie rzuci艂!
- Jako艣 nie wida膰, 偶eby艣 si臋 przed tym broni艂! - zauwa偶y艂 Radek.
- Co nie znaczy, 偶e mi si臋 to podoba艂o. Radek - Miko艂aj usiad艂 na pod艂odze i chwyci艂 d艂onie partnera, wci膮偶 zaci艣ni臋te na jego koszulce. - Nikt poza tob膮 dla mnie nie istnieje. Taka jest prawda. Nawet kilku Red贸w i t艂um Karoli nie mo偶e si臋 z tob膮 mierzy膰. 呕aden inny facet nie dorasta ci do pi臋t. Wiesz, 偶e nigdy nie zrobi艂bym nic, 偶eby艣 cierpia艂. Kocham ci臋 i chc臋 z tob膮 zamieszka膰 w ma艂ym bia艂ym domku z ogr贸dkiem, jaki ci si臋 marzy.
- Wi臋c dlaczego? - spyta艂 Radek zimno.
- M贸wi艂em ci ju偶, to by艂 偶art Reda. Wiem, 偶e nie rozumiesz, ale gdyby艣 go zna艂 wiedzia艂by艣 o czym m贸wi臋. Red zawsze by艂 Piotrusiem Panem, nigdy nie bra艂 odpowiedzialno艣ci za swoje czyny i nie przejmowa艂 si臋, 偶e krzywdzi kogo艣 swoim post臋powaniem. Zrobi艂 to, bo by艂 zazdrosny.
- Zazdrosny?
- Tak, tak samo jak ty. Do tej pory wypominasz mi Adama, chocia偶 wiesz, 偶e go艣cia nie lubi臋. Juliusz po prostu zauwa偶y艂, 偶e jest mi臋dzy nami co艣 powa偶nego i przestraszy艂 si臋, 偶e nie b臋dzie ju偶 d艂u偶ej jedynym facetem w moim 偶yciu, do kt贸rego ci膮gle wracam.
- Rozumiem. - Radek uspokaja艂 si臋 powoli. Mo偶e rzeczywi艣cie nieco przesadzi艂, ale, do diab艂a, mia艂 przecie偶 pow贸d! Pu艣ci艂 koszulk臋 partnera, opar艂 obie d艂onie na jego piersi i pozwoli艂 si臋 obj膮膰.
- W porz膮dku? - spyta艂 Miko艂aj przytulaj膮c ostro偶nie kochanka. Radek dr偶a艂 na ca艂ym ciele i brunet kl膮艂 si臋 w my艣lach, wyrzucaj膮c sobie, 偶e dopu艣ci艂 do takiej sytuacji.
- Nie r贸b tego nigdy wi臋cej - mrukn膮艂 Radek, wtulaj膮c twarz w zgi臋cie szyi partnera.
- Nie zrobi臋 - obieca艂 Miko艂aj.
- A je艣li to si臋 powt贸rzy - Radek oderwa艂 si臋 od niego na chwil臋, uj膮艂 jego twarz w d艂onie i musn膮艂 wargami jego wargi.
- Co zrobisz?- Spyta艂 Miko艂aj z lekkim u艣miechem. Czu艂, 偶e Radek ju偶 si臋 uspokoi艂. Blondyn odetchn膮艂 g艂臋boko. Nie chcia艂 si臋 k艂贸ci膰, nie wiedzia艂 te偶, czy Karol nie mia艂 w tym jakiego艣 udzia艂u i czy nie zrobi艂 tego wszystkiego, 偶eby wytr膮ci膰 go z r贸wnowagi. Nerwy te偶 nie pomaga艂y w rozwi膮zaniu zagadki.
- My艣l臋, 偶e po prostu pozwol臋 ci wybra膰 sobie jak膮艣 kar臋 - odpar艂 i u艣miechn膮艂 si臋. Miko艂aj poczu艂 jakby co艣 d藕gn臋艂o go prosto w serce. Dopiero teraz tak naprawd臋 zrozumia艂 co zrobi艂. Nie do艣膰, 偶e go ok艂ama艂 i kombinowa艂 za jego plecami, omal go nie zdradzi艂, wykorzysta艂, zdenerwowa艂 i zrani艂, to jeszcze teraz... Teraz Radek praktycznie mu wybaczy艂. Kiedy zda艂 sobie z tego spraw臋, poczu艂 si臋 jak ostatni dra艅.
- Przepraszam chyba nie wystarczy, co? - Zapyta艂, z uczuciem ca艂uj膮c d艂onie kochanka.
- My艣l臋, 偶e powt贸rzone jakie艣... sto razy, da rad臋 - zastanowi艂 si臋 Radek.
- Przepraszam.
- Dobry pocz膮tek - przyzna艂 blondyn. Zach臋cony jego ostro偶nym u艣miechem Miko艂aj, przyci膮gn膮艂 go do siebie i cmokn膮艂 w usta.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam! - Chwyci艂 Radka w talii, przewracaj膮c na pod艂og臋.
- Dobra, wystarczy!
- Jeszcze dziewi臋膰dziesi膮t sze艣膰! - Przypomnia艂 Miko艂aj, po ka偶dym „przepraszam“ obsypuj膮c twarz i szyj臋 kochanka poca艂unkami. Radek dusi艂 si臋 ze 艣miechu, nie broni膮c si臋 przed pieszczotami.
Miko艂aj kontynuowa艂 przepraszanie. Nawet je艣li mia艂o mu to zaj膮膰 ca艂膮 noc, zamierza艂 zrobi膰 to sto, dwie艣cie, a nawet tysi膮c razy, je艣li by艂o trzeba.
- Boli - mrukn膮艂 Radek, przesuwaj膮c d艂o艅 partnera na sw贸j brzuch. 呕ebra szpeci艂 fioletowy siniak, kt贸rego kraw臋dzie ostro偶nie bada艂y palce Miko艂aja.
- Przepraszam - szepn膮艂 mu wprost do ucha m臋偶czyzna, wyrzucaj膮c sobie w my艣lach g艂upot臋.
- Sko艅cz z tym - j臋kn膮艂 blondyn przekr臋caj膮c si臋 na drugi bok, twarz膮 do kochanka. - Nie zmru偶y艂em oka przez to twoje cholerne „przepraszam“.
Miko艂aj u艣miechn膮艂 si臋 z dum膮. Oko艂o trzeciej w nocy Radek gorzko po偶a艂owa艂 swojego pomys艂u. Partner dr臋czy艂 go i m臋czy艂 p贸艂 nocy, a偶 blondyn w ko艅cu skapitulowa艂. Miko艂aj 艣ci膮gn膮艂 z sofy koc i poduszk臋, i zasn臋li na pod艂odze, pomi臋dzy kanap膮 a stolikiem. Dwie godziny p贸藕niej w sypialni rozdzwoni艂 si臋 budzik, co wyci膮gn臋艂o bruneta spod koca. Kiedy wr贸ci艂 do Radka, nie m贸g艂 ju偶 zasn膮膰 ponownie.
- Bardzo boli? - spyta艂 z trosk膮, g艂aszcz膮c plecy partnera.
- Prze偶yj臋 - odpar艂 Radek. Wyci膮gn膮艂 r臋k臋 spod koca i ostro偶nie dotkn膮艂 opuszkami palc贸w si艅ca na twarzy kochanka. - A ciebie?
- Prze偶yj臋 - u艣miechn膮艂 si臋 ciep艂o Miko艂aj. - Wi臋c, czy ta ilo艣膰 „przepraszam“ wystarczy, 偶eby艣 mi wybaczy艂?
- Pierwszy i ostatni raz! - oznajmi艂 surowo Radek, ale u艣miech b艂膮kaj膮cy si臋 po jego ustach z艂agodzi艂 nieco ca艂y efekt.
- Jeste艣 cudowny - stwierdzi艂 Miko艂aj, wzdychaj膮c teatralnie.
- No przecie偶 wiem! - Prychn膮艂 blondyn.
Roze艣miali si臋 obaj.
- Musimy wstawa膰 - powiedzia艂 Miko艂aj i wbrew swoim s艂owom, mocniej przytuli艂 do siebie blondyna, otulaj膮c go szczelnie kocem.
- Jest niedziela, nie musimy nic robi膰.
- Chcesz przele偶e膰 na pod艂odze ca艂y dzie艅? Jutro nie b臋dziesz m贸g艂 ruszy膰 r臋k膮.
- Mo偶emy zrobi膰 kilka 膰wicze艅, 偶eby si臋 porozci膮ga膰 - zaproponowa艂 Radek z figlarnym u艣miechem.
- St贸艂, pod艂oga, czy jest jakie艣 miejsce, gdzie by艣 tego nie zrobi艂?
- W autobusie?
- I zawsze jeste艣 ch臋tny - Miko艂aj za艣mia艂 si臋 kr贸tko. - A ludzie dziwi膮 si臋, 偶e wol臋 facet贸w.
- I nigdy nie boli mnie g艂owa - stwierdzi艂 Radek.
- A jak trzeba, to i po mordzie przywalisz - doda艂 brunet.
- Na to zawsze mo偶esz liczy膰.
- Spodziewam si臋.
- Nie jeste艣my do ko艅ca normalni, co?
- Nie bardzo.
- Przeszkadza ci to?
- Nie, nie bardzo. Przynajmniej si臋 nie nudz臋.
- Czy Karol by艂 nudny?- Spyta艂 nagle Radek.
- By艂 m臋cz膮cy. Do znudzenia powtarza艂, 偶e mnie kocha i chcia艂, 偶ebym robi艂 to samo. Gdybym wtedy wiedzia艂, 偶e nie jestem jedynym, kt贸remu to m贸wi, nie bawi艂bym si臋 w to.
- Zdradza艂 ci臋?
- Owszem.
- Wiedzia艂e艣 o tym?
- Nie, dowiedzia艂em si臋 kilka dni temu. By艂em w jego dawnym mieszkaniu i jego wsp贸艂lokator mi powiedzia艂. Okaza艂o si臋, 偶e niez艂e zi贸艂ko z tego Karola. Szkoda, 偶e nie widzia艂e艣 tego, co ja wczoraj - za艣mia艂 si臋 Miko艂aj.
- Zdaje si臋, 偶e co艣 wspomina艂e艣 - przypomnia艂 sobie Radek. - Opowiesz mi?
- O niemoralnych zabawach Karola?
- O wczorajszym wieczorze.
- Je艣li chcesz - odpar艂 Miko艂aj po chwili milczenia. Radek skin膮艂 g艂ow膮.
Miko艂aj grzecznie opowiedzia艂 ca艂膮 histori臋, pocz膮wszy od poszukiwa艅 Karola, przez Reda, podejrzan膮 knajp臋, seks ekscesy by艂ego ch艂opaka, po niezamierzony poca艂unek i nocne picie z Redem.
Radek s艂ucha艂 uwa偶nie, nie przerywaj膮c ani nie pytaj膮c o nic. Ufa艂 Miko艂ajowi i wierzy艂, 偶e to, co m贸wi艂 mu partner jest szczere. By艂 mu za to wdzi臋czny i cieszy艂 si臋, 偶e dawny Miko艂aj wr贸ci艂 na swoje miejsce. Mia艂 tylko nadziej臋, 偶e tak ju偶 zostanie.
- Karolek bawi si臋 na ca艂ego – stwierdzi艂. - Ale skoro prowadzi takie... ekscytuj膮ce 偶ycie, to dlaczego si臋 nas czepi艂? - spyta艂, kiedy partner sko艅czy艂 opowie艣膰.
- Bo by艂 zazdrosny? Nie podoba艂o mu si臋, 偶e kto艣 inny zaj膮艂 jego miejsce? Bo facet go rzuci艂, wsp贸艂lokator, kt贸remu nadepn膮艂 na odcisk nie chcia艂 z nim gada膰, a ja naiwnie czeka艂em na niego przez dwa lata? Wybierz kt贸r膮艣 opcj臋.
- Mog臋 wszystkie?
- Mo偶esz.
- Pewnie to pod艂e z mojej strony, ale mam nadziej臋, 偶e 藕le sko艅czy.
- Rzeczywi艣cie, to by艂o pod艂e.
- Przyznaj, 偶e sam o tym pomy艣la艂e艣.
- Nie b臋d臋 si臋 zni偶a膰 do jego poziomu.
- A ja i owszem! - Oznajmi艂 Radek z szelmowskim u艣miechem. Wygrzeba艂 si臋 spod koca, odnalaz艂 telefon, ustawi艂 samowyzwalacz i ustawi艂 urz膮dzenie na stoliku, tak, by aparat skierowany by艂 na nich. Podni贸s艂 si臋 do pozycji siedz膮cej, nakazuj膮c rozbawionemu Miko艂ajowi zrobi膰 to samo. Nie trac膮c czasu na zb臋dne wyja艣nienia, poca艂owa艂 go nami臋tnie. Po kilku sekundach pojedynczy d藕wi臋k oznajmi艂 im, 偶e zdj臋cie jest gotowe. Radek przyjrza艂 si臋 swemu dzie艂u.
- Ca艂kiem nie藕le - oceni艂, pokazuj膮c fotk臋 Miko艂ajowi. Aparat 艣wietnie uchwyci艂 ich profile, ucinaj膮c czubki ich g艂贸w. Ale to nic, najwa偶niejsza cz臋艣膰 zosta艂a uchwycona. Radek przezornie zakry艂 siniak na twarzy Miko艂aja d艂oni膮, tak, 偶e nie by艂o go wida膰 na zdj臋ciu.
- Co z tym teraz zrobisz? - zapyta艂 brunet. Wredny u艣mieszek, kt贸ry pojawi艂 si臋 na ustach kochanka, nie wr贸偶y艂 najlepiej.
Radek wys艂a艂 zdj臋cie pod numer Karola, dopisuj膮c do wiadomo艣ci dwa kr贸tkie s艂owa:
„Go艅 si臋“. U艣miechn膮艂 si臋 szeroko.
- Uwielbiam ci臋, ty m贸j ma艂y okrutniku! - Miko艂aj roze艣mia艂 si臋 w g艂os, zastanawiaj膮c si臋 jak膮 min臋 b臋dzie mia艂 Karol, kiedy dostanie wiadomo艣膰.
Radek poci膮gn膮艂 partnera z powrotem na pod艂og臋.
- Wiesz na co mam ochot臋? - spyta艂 zmys艂owym szeptem, przyci膮gaj膮c go do siebie.
- Domy艣lam si臋 - u艣miechn膮艂 si臋 Miko艂aj. Blondyn by艂 podniecony, co wcale go nie zdziwi艂o. Brunet nigdy wcze艣niej nie by艂 z kim艣 takim jak Radek. Zanim go pozna艂, to on by艂 tym napalonym mi艂o艣nikiem ca艂onocnych pieszczot, co nie podoba艂o si臋 jego partnerom, kt贸rzy wy偶ej stawiali mi艂osne wyznania i wszystkie te s艂odkie, czu艂e i kolorowo pudrowe rzeczy, kt贸re robi膮 zakochani, spychaj膮c blisko艣膰 fizyczn膮 na dalszy plan. Radek by艂 zupe艂nie inny. On nie dzieli艂 mi艂o艣ci na kategorie. Dla niego seks by艂 cz臋艣ci膮 jednego i tego samego uczucia, kt贸rym ch臋tnie dzieli艂 si臋 z Miko艂ajem. A 偶e seks by艂 艣wietny, nader cz臋sto pokazywa艂 partnerowi jak bardzo go kocha.
- Tylko delikatnie - upomnia艂 Miko艂aja, wci膮偶 czuj膮c jeszcze efekty nocnych igraszek.
- Spokojnie, tym razem b臋d臋 grzeczny - obieca艂 solennie brunet.
– Z grzeczno艣ci膮 te偶 nie przesadzaj - za艣mia艂 si臋 blondyn. - Mo偶e powinni艣my to nakr臋ci膰 i wys艂a膰 Karolowi? - Zaproponowa艂 ocieraj膮c si臋 udem o biodro kochanka.
- Nie b膮d藕 pod艂y. Chocia偶, je艣li chcesz nakr臋ci膰 ma艂e porno ze swoim udzia艂em, to czemu nie, ale pod warunkiem, 偶e tylko ja b臋d臋 m贸g艂 je ogl膮da膰.
- Masz mnie na 偶ywo, po co ci film? - spyta艂 Radek dopieraj膮c si臋 do rozporka partnera.
- Racja - zgodzi艂 si臋 brunet, zanurzaj膮c palce w burzy blond w艂os贸w, rozsypanych na poduszce. Uca艂owa艂 usta kochanka, najpierw delikatnie, potem coraz 偶arliwiej. Odpowiedzia艂 mu mi艂y dla ucha pomruk.
- Kocham ci臋 - wyzna艂 Miko艂aj patrz膮c prosto w dwa turkusowe nieba jego oczu.
- Wiem o tym - Radek u艣miechn膮艂 si臋.
- I... - zacz膮艂 brunet, czuj膮c jak niecierpliwe palce kochanka kombinuj膮 przy pasku od spodni.
- I? - Blondyn przerwa艂 na chwil臋 swoje niecne czynno艣ci.
- I chcia艂bym zosta膰 z tob膮 na zawsze - doko艅czy艂 Miko艂aj. Radek zarumieni艂 si臋 uroczo.
- 呕e te偶 musisz m贸wi膰 co艣 takiego, tak nagle - mrukn膮艂 uciekaj膮c wzrokiem na boki.
- A ty niby od kiedy jeste艣 taki wstydliwy, co? - spyta艂 ze 艣miechem m臋偶czyzna..
- Od zawsze, pod艂y!
- Wi臋c?
- Wi臋c, co?
- Nie chcesz ze mn膮 zosta膰?
- Chc臋.
- Ale?
- „Zawsze“ to takie du偶e s艂owo. Mo偶e zacznijmy od : miesi膮c albo rok?
- Zgoda. Wi臋c, miesi膮c czy rok?
- Dlaczego to ja mam wybiera膰?
- 呕ebym m贸g艂 zwali膰 na ciebie win臋 w razie czego.
- To by艂a chyba najbardziej pod艂a rzecz, jak膮 od ciebie us艂ysza艂em - stwierdzi艂 Radek wybuchaj膮c 艣miechem.
- Je艣li chcesz ze mn膮 sp臋dzi膰 ten miesi膮c, b臋dziesz musia艂 si臋 przyzwyczai膰 - ostrzeg艂 Miko艂aj.
- Rok! - Poprawi艂 go szybko Radek.
- Rok? Jeste艣 pewny?
- Jestem.
- Mo偶esz jeszcze zmieni膰 zdanie.
- Nie chc臋.
- Na pewno? Ok, skoro tego chcesz, to chyba wiesz co robisz.
- Wiem.
- Oferta wygasa za dziesi臋膰 sekund. Jeste艣 g艂臋boko przekonany o s艂uszno艣ci podejmowanych przed siebie decyzji? - Upewni艂 si臋 Miko艂aj. Radek chichota艂 jak g艂upi, kiwaj膮c potakuj膮co g艂ow膮. Partner podni贸s艂 r臋k臋 i zerkn膮艂 na zegarek.
- I... - Zrobi艂 dramatyczn膮 pauz臋, doprowadzaj膮c Radka do kolejnego wybuchu 艣miechu. - Koniec! Oferta jest niewa偶na. Wi臋c - cmokn膮艂 kochanka w usta. - Wybra艂 pan roczn膮 taryf臋.
- Przesta艅 ju偶! - Poprosi艂 Radek z trudem opanowuj膮c 艣miech. - Je艣li b臋dziesz mnie ci膮gle rozbawia艂, to z seksu nici!
- Mi to nie przeszkadza.
- Ale mi i owszem!
- O? Czy偶by?
- Po prostu si臋 zamknij i we藕 mnie na pod艂odze!
- Wedle 偶yczenia - odpar艂 Miko艂aj i czule uca艂owa艂 usta kochanka. Nie spieszy艂 si臋 nigdzie. Nie musia艂. Mieli przecie偶 ca艂y rok tylko dla siebie. Przynajmniej do czasu odnowienia umowy.
Zbli偶a艂o si臋 po艂udnie, gdy gdzie艣 po drugiej stronie miasta wysoki, szarooki m臋偶czyzna rozgl膮da艂 si臋 po nowym lokalu, kt贸ry kupi艂 wczorajszej nocy. Knajpa by艂a w kiepskim stanie, ale nowy w艂a艣ciciel nie martwi艂 si臋 tym. Nied艂ugo zrobi z tego miejsca prawdziwy nocny klub, gdzie co wiecz贸r b臋d膮 si臋 schodzi膰 grube ryby, 偶eby wydawa膰 swoje, mniej lub bardziej, legalnie zarobione pieni膮dze na jego alkohol i dziewczynki. Najpierw jednak musi si臋 pozby膰 zalegaj膮cych na cuchn膮cej pod艂odze, by艂ych sta艂ych bywalc贸w.
- Ma艂y! - Przywo艂a艂 jednego ze swoich ludzi. - Wyrzu膰 艣mieci - nakaza艂.
Ma艂y u艣miechn膮艂 si臋 i skin膮艂 na kumpli. Kilkana艣cie minut p贸藕niej, wci膮偶 odurzenie alkoholem i prochami „go艣cie“, budzili si臋 powoli pod 艣cian膮 s膮siedniego budynku. Red mia艂 nadziej臋, 偶e znikn膮艂 kiedy zmarzn膮 im ty艂ki. U艣miechn膮艂 si臋 do siebie i ruszy艂 w kierunku zaplecza.
M艂ody, zielonooki m臋偶czyzna siedzia艂 na 艂贸偶ku, wpatruj膮c si臋 uparcie w wy艣wietlacz telefonu kom贸rkowego. W ko艅cu z w艣ciek艂o艣ci膮 rzuci艂 aparatem o 艣cian臋 naprzeciwko. Urz膮dzenie rozpad艂o si臋 na kilka cz臋艣ci.
- Hej, m艂ody! Nie p艂ac臋 ci za siedzenie na ty艂ku! - Do pokoju wszed艂 szarooki m臋偶czyzna. Jego nowy pan i w艂adca.
- Jeszcze mi za nic nie zap艂aci艂e艣 - przypomnia艂 ch艂opak.
- I nie zrobi臋 tego, je艣li dalej b臋dziesz si臋 obija艂, wi臋c rusz dup臋 i bierz si臋 za sprz膮tanie tego burdelu! - Warkn膮艂 Red z satysfakcj膮 obserwuj膮c jak Karol mocuje si臋 brudn膮 po艣ciel膮. Czu艂, 偶e b臋dzie mia艂 po偶ytek z tego ma艂ego drania. A nawet je艣li nie, to przynajmniej b臋dzie mia艂 niez艂y ubaw z poni偶ania cz艂owieka, kt贸ry skrzywdzi艂 jego przyjaciela. Ju偶 on mu poka偶e, co to znaczy ci臋偶ko pracowa膰.
Przygl膮daj膮c si臋 jak Karol wynosi krzes艂a z pomieszczenia, Red wyci膮gn膮艂 telefon i wybra艂 numer. Odczeka艂 dwa sygna艂y zanim us艂ysza艂 znajomy g艂os.
- Tak?
- Hej! Wr贸ci艂e艣 ca艂o do domu?
- Mniej wi臋cej - odpar艂 rozm贸wca.
- By艂 z艂y?
- W艣ciek艂y.
- Ale?
- Powiedzmy, 偶e wyja艣nili艣my sobie sporne kwestie.
- No, ja my艣l臋! Od rana pr贸buj臋 si臋 dodzwoni膰 do ciebie.
- By艂em zaj臋ty.
- Spodziewam si臋.
- Za艂atwi艂e艣 spraw臋?
- A jak偶e! Jestem dumnym w艂a艣cicielem Red Clubu numer dwa! - Pochwali艂 si臋, dumny jak paw, Red.
- Gratuluj臋.
- Zapraszam na otwarcie. Nie wiem tylko kiedy dok艂adnie, ale macie si臋 zjawi膰 obaj! - Zaznaczy艂 m臋偶czyzna.
- Przyjmujemy zaproszenie. A... ta druga sprawa?
- Druga sprawa uwija si臋 jak w ukropie, 偶eby mnie zadowoli膰.
- To dobrze. Ale wiesz, to zabrzmia艂o jakby艣...
- Nic z tych rzeczy, perwersie! Zagoni艂em go do sprz膮tania. Chocia偶 tyle z niego po偶ytku.
- Wybacz, 偶e ci臋 o to poprosi艂em.
- 呕artujesz?! Wiesz jaki mam ubaw?
- Nie b膮d藕 dla niego zbyt 艂agodny, 偶eby si臋 nie rozbestwi艂.
- Ju偶 moja w tym g艂owa.
- W porz膮dku. Dzi臋ki za pomoc.
- Jak dla ciebie, zawsze do us艂ug.
- Do rych艂ego, Red.
- Do zobaczenia, Mika.
M臋偶czyzna roz艂膮czy艂 si臋. Red schowa艂 kom贸rk臋 do kieszeni.
- Oj, Karol, Karol! Je艣li chcesz dla mnie pracowa膰, musisz si臋 bardziej stara膰 - rzuci艂 zaczepnie do przechodz膮cego obok ch艂opaka.
Karol pos艂a艂 mu gro藕ne spojrzenie, ale nie podj膮艂 gry. Potrzebowa艂 pracy i mieszkania, nie m贸g艂 wi臋c sobie pozwoli膰 na k艂贸tnie z nowym w艂a艣cicielem knajpy. I cho膰 czu艂, 偶e b臋dzie do nich dochodzi艂o cz臋sto, nie mia艂 innego wyj艣cia.
Miko艂aj od艂o偶y艂 telefon na stolik i obj膮艂 Radka.
- Kto to by艂?
- Red - odpar艂 zgodnie z prawd膮 Miko艂aj.
- Czego chcia艂?
- Spyta膰 czy trafi艂em do domu i zaprosi膰 nas na otwarcie nowego lokalu.
- Mi艂o z jego strony - stwierdzi艂 Radek.
- Chcia艂by艣 p贸j艣膰?
- Pewnie - u艣miechn膮艂 si臋 blondyn. Mia艂 do艣膰 walki z wiatrakami, nie m贸g艂 przecie偶 podejrzewa膰 ka偶dego faceta, o to, 偶e chce mu zabra膰 Miko艂aja. Poza tym, jak m贸wi przys艂owie: trzymaj przyjaci贸艂 blisko, ale wrog贸w jeszcze bli偶ej.
- Miko艂aj?
- Co?
- Co zrobi艂e艣 z Karolem? - spyta艂 mru偶膮c oczy. Miko艂aj u艣miechn膮艂 si臋 wrednie.
- Powiedzmy, 偶e odda艂em go w dobre r臋ce.
- Dobre dla niego, czy dla ciebie?
- Wsp贸艂czujesz mu?
- Nie, nie bardzo.
- Nie martw si臋, b臋dzie mu dobrze u Reda - powiedzia艂. O ile go czym艣 nie wkurzy, bo wtedy jego g艂owa zawi艣nie nad barem, pomy艣la艂.
Zatrzymanie Karola by艂o pomys艂em Reda. M臋偶czyzna dowiedzia艂 si臋, 偶e ch艂opak zad艂u偶y艂 si臋 u w艂a艣ciciela knajpy, w kt贸rej pracowa艂, a 艂贸偶kowe zabawy dla widowni by艂y cz臋艣ci膮 sp艂aty tego偶 d艂ugu. Kiedy Kwiatkowski kupi艂 knajp臋, Karol automatycznie przeszed艂 w jego r臋ce. Red wymy艣li艂 to jeszcze wczorajszej nocy, kiedy razem z Miko艂ajem wr贸cili do Red Clubu i od razu wcieli艂 sw贸j plan w 偶ycie. Jako, 偶e mia艂 wielu przyjaci贸艂, z kt贸rymi lepiej by艂o nie zadziera膰, w艂a艣ciciel podejrzanego przybytku od r臋ki sprzeda艂 mu knajp臋 wraz ze wszystkimi pracownikami. Kiedy okaza艂o si臋, 偶e znajduje si臋 w艣r贸d nich Karol, Red wymy艣li艂, 偶e b臋dzie mia艂 go na oku i dopilnuje, 偶eby nie naprzykrza艂 si臋 wi臋cej Miko艂ajowi.
- Czy to znaczy, 偶e to koniec? - spyta艂 Radek.
- Na to wygl膮da.
- No, to zosta艂 ju偶 tylko Adam- westchn膮艂 blondyn. Miko艂aj wybuchn膮艂 艣miechem, kt贸ry rozni贸s艂 si臋 po mieszkaniu. Nie chcia艂, 偶eby Radek kiedykolwiek si臋 zmienia艂. Niech b臋dzie ju偶 zawsze tym cholernym zazdro艣nikiem i wariatem. I tym cudownym facetem, kt贸ry wrza艣nie na niego, je艣li co艣 mu si臋 nie spodoba. I niech zawsze b臋dzie tylko jego.