(Nie) tylko przyjaciele 9
Dodane przez Aquarius dnia Pa糳ziernika 06 2012 13:06:00
Radek sta艂 przy oknie w kuchni z u艣miechem a'la Mona Liza. Miko艂aj obserwowa艂 go od d艂u偶szego czasu. Metr siedemdziesi膮t kilka centymetr贸w zgrabnego cia艂ka, nie licz膮c burzy rozwichrzonych blond w艂os贸w, niesamowite niebieskie oczy, buzia jak u anio艂ka i diabelski charakterek, a to wszystko nale偶a艂o tylko do niego.
- Widzisz tam co艣 ciekawego? - spyta艂. Zauwa偶y艂 ostatnio, 偶e Radek coraz cz臋艣ciej wygl膮da przez to okno, albo odwraca si臋 na ulicy, tak jakby czego艣 lub kogo艣 szuka艂. Teraz r贸wnie偶 wygl膮da艂 na plac przed budynkiem z wysoko艣ci dziewi膮tego pi臋tra, wpatruj膮c si臋 z uporem maniaka w jeden punkt. Wygl膮da艂 niezwykle poci膮gaj膮co w koszulce, kt贸r膮 najcz臋艣ciej zak艂ada艂 specjalnie dla Miko艂aja, a na kt贸rej widnia艂 wielki 偶贸艂ty napis: "Jestem twoim ciasteczkiem" na granatowym tle.
- Czy to zabrzmi dziwnie, je艣li powiem, 偶e chyba kto艣 mnie 艣ledzi? - zapyta艂 Radek.
- Powiedzia艂bym, 偶e zabrzmia艂o to bardzo hollywoodzko - stwierdzi艂 Miko艂aj.
- M贸wi臋 serio! Kto艣 za mn膮 艂azi! Najpierw widzia艂em go wracaj膮c z pracy, potem na mie艣cie, a teraz stoi na parkingu pod blokiem. Zaczynam si臋 czu膰 jak Michael Douglas w "Fatalnym zauroczeniu".
- Jego 艣ledzi艂a kobieta - przypomnia艂 Miko艂aj.
- W takim razie to gejowska wersja filmu, kt贸ra powsta艂a w mojej g艂owie. To troch臋 straszne. I podniecaj膮ce - doda艂 z u艣miechem. Miko艂aj podni贸s艂 wzrok znad jakich艣 dokument贸w, kt贸re zabra艂 ze sob膮 z firmy w ramach pracy domowej.
- A co w tym niby podniecaj膮cego? - spyta艂 skonsternowany.
- Jeszcze nigdy nikt mnie nie 艣ledzi艂. To co艣 nowego.
- I podniecaj膮cego?
- A nie? Ten dreszczyk emocji.
- Przesadzasz. Mo偶e po prostu ci si臋 wydaje, 偶e kto艣 za tob膮 chodzi?
- Sam zobacz!
Miko艂aj pokr臋ci艂 g艂ow膮 z niedowierzaniem. Podszed艂 do Radka od ty艂u, obj膮艂 go w pasie i wyjrza艂 przez okno.
- No i gdzie ten tw贸j prze艣ladowca? - spyta艂 lustruj膮c wzrokiem ulic臋 poni偶ej. Nie zauwa偶y艂 niczego dziwnego.
- Znikn膮艂 - Radek wygl膮da艂 na zawiedzionego. Wida膰 艣wietnie si臋 bawi艂 obserwuj膮c swojego obserwatora.
- 艢wir. Jeste艣 pewien, 偶e w og贸le tam by艂?
- BY艁! - warkn膮艂 Radek wyrywaj膮c si臋 z obj臋膰 kochanka.
- St贸j, ciasteczko! - Zawo艂a艂 za nim Miko艂aj. - Przecie偶 nie powiedzia艂em, 偶e ci nie wierz臋.
- Ale mi nie wierzysz, co?
- Ale tego nie powiedzia艂em - zaznaczy艂 Miko艂aj.
- Chrza艅 si臋! - burkn膮艂 ura偶ony Radek opuszczaj膮c pomieszczenie. Miko艂aj za艣mia艂 si臋 cicho, na wszelki wypadek raz jeszcze wygl膮daj膮c przez okno. Na szcz臋艣cie nikogo podejrzanego nie zauwa偶y艂.
Od tego czasu jednak sam mia艂 mani臋 ogl膮dania si臋 za siebie, z czego najwi臋kszy ubaw mia艂 Radek i Miko艂aj zaczyna艂 si臋 zastanawia膰, czy przyjaciel przypadkiem nie robi go w balona. A jednak blondyn obstawa艂 przy swoim. K膮tem oka widzia艂 pod膮偶aj膮cego za nim wysokiego m臋偶czyzn臋 w bluzie z kapturem. Z pocz膮tku wydawa艂o mu si臋 to zabawne, mo偶e troch臋 intryguj膮ce, ale z czasem sta艂o si臋 irytuj膮ce, a nawet zacz臋艂o mu przeszkadza膰. B膮d藕 co b膮d藕, kole艣 chyba co艣 do niego mia艂 skoro za nim chodzi艂 i chocia偶 Radek nie pami臋ta艂, 偶eby w ostatnim czasie nadepn膮艂 komu艣 na odcisk, to zastanawia艂 si臋, czy jego prze艣ladowca nie ma czasem z艂ych intencji w stosunku do niego. Z ka偶dym dniem stawa艂 si臋 coraz bardziej dra偶liwy i nie do zniesienia. Mia艂 obsesj臋 na punkcie zamykania drzwi i wygl膮dania przez okno, by sprawdzi膰 czy pod blokiem nikt nie stoi. Przera偶a艂 tym troch臋 Miko艂aja, kt贸ry postanowi艂 go troch臋 rozerwa膰 zabieraj膮c do kina. Wypad cz臋艣ciowo si臋 uda艂. Film by艂 niez艂y i Radkowi poprawi艂 si臋 humor, kiedy jednak wracali do domu zdawa艂o mu si臋, 偶e s艂yszy za plecami czyje艣 kroki. Miko艂aj niczego nie zauwa偶y艂. Radek wiedzia艂, 偶e je艣li to potrwa d艂u偶ej, to w ko艅cu zwariuje i odwioz膮 go do pokoju bez klamek, w bardzo niegustownej kamizelce z przyd艂ugimi r臋kawami. Pr贸bowa艂 nie okazywa膰 zdenerwowania, 偶eby nie martwi膰 niepotrzebnie Miko艂aja, ale wyj膮tkowo kiepsko mu to wychodzi艂o.
- Wszystko w porz膮dku? - spyta艂 kt贸rego艣 dnia Miko艂aj. Tego dnia uda艂o mu si臋 wyci膮gn膮膰 Radka na kr贸tki spacer po parku. Chcia艂 go jako艣 rozweseli膰, ale partner by艂 zamy艣lony i nie reagowa艂 nawet na jego z艂o艣liwo艣ci. Mrukn膮艂 co艣 tylko w odpowiedzi.
- Chcesz ju偶 wraca膰?
- Nie, id藕my dalej - poprosi艂 Radek. Skierowali si臋 do parku. By艂a sobota i jak zwykle w weekend alejkami przechadza艂o si臋 mn贸stwo ludzi. Widok dw贸ch obejmuj膮cych si臋 m臋偶czyzn wzbudzi艂 niema艂e zaciekawienie, jak zreszt膮 ka偶de publiczne pojawienie si臋 gejowskich par w tym mie艣cie. Miko艂aj ju偶 dawno przesta艂 zwraca膰 uwag臋 na gapi贸w i nic sobie nie robi艂 z ich g艂upich komentarzy, cho膰 tym razem, o dziwo, nie by艂o ich znowu tak wiele. Ot, raz si臋 zdarzy艂o, 偶e kto艣 co艣 mrukn膮艂 pod nosem, jednak wi臋kszo艣膰 mijanych przez nich ludzi po prostu ogl膮da艂o si臋 za nimi z ciekawo艣ci膮. Radka dra偶ni艂y nawet te spojrzenia. Ju偶 i tak mia艂 obsesj臋 na punkcie obserwacji swojej osoby. W ko艅cu nie wytrzyma艂. Kiedy kolejna mijaj膮ca ich grupka m艂odych dziewcz膮t zerkn臋艂a na nich z zaciekawieniem, szepcz膮c co艣 do siebie, Radek u艣miechn膮艂 si臋 uroczo i zapyta艂:
- Chcecie sobie z nami strzeli膰 fotk臋, 偶e tak si臋 gapicie?
Dziewcz臋ta zachichota艂y i szybciutko si臋 oddali艂y. Miko艂aj parskn膮艂 艣miechem.
- Kiedy艣 kto艣 si臋 zgodzi i co wtedy?
- Zrobi臋 sobie z nim, t膮 cholern膮 fotk臋 - mrukn膮艂.
- Nie dziw si臋, 偶e wszyscy si臋 gapi膮. M贸wi艂em ci, 偶e tak b臋dzie.
- Jako艣 do tej pory mi to nie przeszkadza艂o.
- Mo偶e po prostu zda艂e艣 sobie spraw臋 z odpowiedzialno艣ci? - podsun膮艂 Miko艂aj.
- Nie, raczej zastanawiam si臋, kt贸re z nich jest moim prze艣ladowc膮 - odpar艂 Radek. - Mam dosy膰 bycia obserwowanym.
- B贸g po to da艂 im oczy, 偶eby patrzyli.
- A nas z艂膮czy艂 w par臋, 偶eby mieli si臋 na co przygl膮da膰, tak?
- Zawsze to jaka艣 atrakcja - Miko艂aj wzruszy艂 ramionami.
- Wiesz co zrobi臋 temu go艣ciowi jak wpadnie w moje r臋ce? - Radek zmieni艂 temat.
- Boj臋 si臋 spyta膰.
- Zrobi臋 sobie breloczek z jego...
- Dzieci! - przerwa艂 mu Miko艂aj.
- Co?
- W parku s膮 dzieci, wi臋c nie nadu偶ywaj brzydkich s艂贸w.
Radek zamy艣li艂 si臋.
- Z uszu - powiedzia艂 w ko艅cu. - Zrobi臋 sobie breloczek z jego uszu. Tak! Albo lepiej z oczu. Dzi臋ki temu b臋dzie mnie m贸g艂 do woli obserwowa膰. Po 艣mierci.
Miko艂aj zatrzyma艂 si臋 raptownie.
- Radek, co ty pieprzysz? - spyta艂 nieco przera偶ony. Na ustach blondyna pojawi艂 si臋 pierwszy tego dnia u艣miech. Bardzo z艂o艣liwy u艣miech.
- Ciebie! - Odpar艂 weso艂o i Miko艂aj po偶a艂owa艂 nagle, 偶e w og贸le spyta艂. Ale przynajmniej przyjaciel si臋 u艣miechn膮艂.
- Wracajmy do domu - zaproponowa艂. Blondyn ch臋tnie przysta艂 na t臋 propozycj臋. Mia艂 do艣膰 bycia jedyn膮 atrakcj膮 w parku.
Miko艂aj nie pozwala艂 ju偶 wi臋cej tego dnia wygl膮da膰 partnerowi przez okno i atmosfera w ko艅cu troch臋 si臋 rozlu藕ni艂a. Sp臋dzili mi艂y dzie艅 w swoim towarzystwie i planowali posiedzie膰 do p贸藕na przed telewizorem. Akurat mia艂a lecie膰 jaka艣 艣mieszna komedia, wi臋c Radek przygotowa艂 popcorn. Kiedy ju偶 rozsiedli si臋 na kanapie w dobrych nastrojach, rozleg艂 si臋 dzwonek do drzwi.
- O tej porze?- j臋kn膮艂 Miko艂aj. - Je艣li to znowu tw贸j ojciec, to nie wiem co mu zrobi臋.
- Zaprosisz na popcorn? - Radek zrobi艂 min臋 niewini膮tka. Przyzwyczaili si臋 ju偶 do niespodziewanych wizyt g艂owy rodziny Wro艅skich, kt贸ry za punkt honoru postawi艂 sobie dbanie o bezpiecze艅stwo syna. Nigdy jednak nie zdarzy艂o si臋, by m臋偶czyzna odwiedzi艂 ich o tak barbarzy艅skiej porze jak dziewi膮ta wiecz贸r. Miko艂aj wsta艂 niech臋tnie, gdy偶 nie chcia艂 odrywa膰 si臋 od boskiego cia艂a kochanka i poszed艂 otworzy膰. Wystarczy艂o mu wyjrze膰 przez wizjer w drzwiach, 偶eby jego dobry humor opad艂 do poziomu pod艂ogi. Przez chwil臋 zastanawia艂 si臋 nawet czy w og贸le otwiera膰 drzwi, czy udawa膰, 偶e ich nie ma. W ko艅cu jednak nacisn膮艂 klamk臋. Radek podjada艂 popcorn kiedy us艂ysza艂 znajomy g艂os.
- Miko艂aj! - Wykrzykn膮艂 niespodziewany go艣膰. Blondyn omal si臋 nie zakrztusi艂. Jeszcze jego tu brakowa艂o. Podni贸s艂 si臋 z kanapy i cichaczem przemkn膮艂 do przedpokoju.
- Co ty tu robisz? - Us艂ysza艂 g艂os Miko艂aja.
- By艂em w okolicy i pomy艣la艂em, 偶e si臋 z wami przywitam! - oznajmi艂 Karol.
Taa, jasne, pomy艣la艂 Radek. By艂 w okolicy o tej porze.
- To mi艂o z twojej strony, ale akurat mieli艣my i艣膰 spa膰, wi臋c..
- Jest dopiero dziewi膮ta! Kiedy by艂e艣 ze mn膮 k艂adli艣my si臋 spa膰 dopiero po p贸艂nocy!
- Ale ju偶 nie jestem z tob膮 i teraz chodz臋 spa膰 wcze艣niej - wyt艂umaczy艂 spokojnie Miko艂aj. Jemu te偶 nie by艂y na r臋k臋 te odwiedziny, co da艂o si臋 wyra藕nie us艂ysze膰 w jego znudzonym g艂osie. Wida膰 jednak Karol nie nale偶a艂 do ludzi, kt贸rzy rozumiej膮 delikatne aluzje, bo papla艂 dalej.
- Mia艂em nadziej臋, 偶e wyci膮gn臋 was do klubu. Dzisiaj ma gra膰 jaki艣 naprawd臋 dobry zesp贸艂.
- Wybacz, ale woleliby艣my sp臋dzi膰 wiecz贸r sami.
- Ale wy wi臋kszo艣膰 wieczor贸w sp臋dzacie sami!
Ciekawe sk膮d o tym wie, zastanowi艂 si臋 Radek.
- Musicie si臋 od czasu do czasu rozerwa膰!
- Nie dzisiaj Karol. Dzi艣 chcemy zosta膰 w domu. Ale ty id藕, baw si臋 dobrze.
- No wiesz, mia艂em nadziej臋, 偶e mi potowarzyszycie! Wiesz, 偶e nie lubi臋 si臋 bawi膰 sam. No prosz臋, zr贸b to dla mnie - doda艂 przymilnym g艂osem, kt贸ry Radkowi skojarzy艂 si臋 z dziesi臋ciolatk膮 prosz膮c膮 rodzic贸w o lalk臋 Barbie.
- Nie, Karol!
- Ojej, tylko na chwil臋. - Dr臋czy艂 dalej m臋偶czyzna.
Radek wiedzia艂, 偶e bez jego interwencji si臋 nie obejdzie, wi臋c przewracaj膮c oczami wyszed艂 z ukrycia. Jednak w przedpokoju zatrzyma艂 si臋 jak wryty. Nie m贸g艂 uwierzy膰 w to co widzi. Karol zobaczy艂 go i pomacha艂 r臋k膮 z przyjaznym u艣miechem. Miko艂aj te偶 si臋 odwr贸ci艂. Zaniepokoi艂a go mina partnera. Radek poblad艂 wyra藕nie, wpatruj膮c si臋 w Karola.
- Radek, wszystko w porz膮dku? - spyta艂.
Blondyn dr偶a艂 ca艂y ze z艂o艣ci, nie mog膮c wydoby膰 z siebie s艂owa. Nawet nie wiedzia艂 jak i kiedy znalaz艂 si臋 przy Karolu i z ca艂ej dost臋pnej mu w tej chwili si艂y, trzasn膮艂 go po twarzy. M臋偶czyzna zatoczy艂 si臋 i z艂apa艂 za policzek.
- Ty sukinsynu! - wrzasn膮艂 Radek i gdyby Miko艂aj w por臋 nie oprzytomnia艂 i go nie przytrzyma艂, pewnie pola艂a by si臋 krew.
- Radek, co ty robisz?! - spyta艂 zaskoczony i przestraszony. Radek by艂 w艣ciek艂y. Pr贸bowa艂 si臋 wyrwa膰, ale mocny u艣cisk Miko艂aja osadzi艂 go w miejscu. Brunet rzadko kiedy widzia艂 u niego tak膮 furi臋, ostatni raz jeszcze kiedy nie byli par膮, a kiedy to Radek stan膮艂 w obronie kt贸rej艣 ze swoich 贸wczesnych dziewczyn, zaczepionej na ulicy przez dw贸ch dresiarzy. Nie藕le wtedy oberwa艂, ale to nie jego trzeba by艂o zszywa膰. Dresiarze sp臋dzili kilka 艂adnych dni w szpitalu.
- Jeszcze raz si臋 do mnie zbli偶ysz, to ci臋 zat艂uk臋, rozumiesz?! - wrzasn膮艂 blondyn.
- Uspok贸j si臋! - Nakaza艂 mu Miko艂aj. Spojrza艂 na Karola, kt贸ry ku jego wielkiemu zdziwieniu zamiast jak zwykle rozp艂aka膰 si臋 jak dziecko, patrzy艂 z lekkim u艣miechem na ustach na Radka. - Czy ja o czym艣 nie wiem, do ci臋偶kiej cholery?! Co si臋 tu w艂a艣nie sta艂o?
Karol milcza艂, Radek by艂 tak roztrz臋siony, 偶e nie m贸g艂 nic powiedzie膰, a Miko艂aj czu艂 si臋 jakby wpad艂 mi臋dzy przys艂owiowy m艂ot i kowad艂o. Mia艂 dziwne wra偶enie, 偶e jego by艂y partner wie o co chodzi, wi臋c kolejne pytanie skierowa艂 do niego.
- Co zrobi艂e艣, Karol?
- Nic. - M臋偶czyzna z min膮 niewini膮tka wzruszy艂 ramionami.
- Wyno艣 si臋 w tej chwili! - warkn膮艂 Radek. Karol u艣miechn膮艂 si臋 z艂o艣liwie.
- Rozumiem, 偶e nie dotrzymacie mi dzisiaj towarzystwa? - zapyta艂, pos艂a艂 Radkowi ostatnie z艂o艣liwe spojrzenie i odszed艂. Blondyn wyrwa艂 si臋 w ko艅cu z u艣cisku partnera i bez s艂owa, ca艂y w nerwach wr贸ci艂 do salonu. Miko艂aj zamkn膮艂 drzwi za Karolem. Czego w艂a艣nie by艂 艣wiadkiem? Czy mi臋dzy jego by艂ym a obecnym partnerem istnia艂o co艣 o czym nie wiedzia艂?
Kiedy wr贸ci艂 do salonu, Radek chodzi艂 w k贸艂ko, wykonuj膮c jakie艣 chaotyczne ruchy r臋kami. Wida膰 by艂o, 偶e jest zdenerwowany, albo raczej mocno wkurzony. W ko艅cu z艂apa艂 si臋 d艂o艅mi za g艂ow臋, zatrzymuj膮c w miejscu.
- Co jest, stary? - Zaryzykowa艂 pytanie Miko艂aj.
- Wiedzia艂em. Po prostu wiedzia艂em, cholera!
- Co wiedzia艂e艣?
- 呕e znam sk膮d艣 kolesia, kt贸ry za mn膮 艂azi! Wiedzia艂em.
- To by艂 Karol?! - Zaskoczony to by艂o ma艂o powiedziane, Miko艂aj sam nie wiedzia艂 jak opisa膰 to co w tej chwili poczu艂. Zdumienie pomieszane ze z艂o艣ci膮 i jeszcze wi臋ksz膮 ilo艣ci膮 zaskoczenia. - Jeste艣 pewien?
- Br膮zowa bluza Nike!
- Du偶o ludzi takie nosi.
- To by艂 on! - krzykn膮艂 Radek. - Widzia艂e艣 jego min臋? Sukinsyn!
- No dobra, je艣li to nawet on, to po co mia艂by ci臋 艣ledzi膰? - Miko艂aj nadal nie by艂 przekonany. Zna艂 Karola z innej strony, tej p艂aczliwej, m臋cz膮cej i j臋cz膮cej, nigdy by nie pomy艣la艂, 偶e by艂y ch艂opak m贸g艂by kogokolwiek szpiegowa膰. Bo niby po co i dlaczego akurat Radka?
Blondyn odwr贸ci艂 si臋, a Miko艂aj a偶 si臋 cofn膮艂 w przestrachu. Gdyby spojrzenie mog艂o zabija膰, le偶a艂by teraz na pod艂odze w formie kupki popio艂u, albo skamienia艂by na miejscu. Bazyliszek przy Radku z pewno艣ci膮 straci艂by prac臋 lub uciek艂 z podkulonym ogonem. Kochanek by艂 w艣ciek艂y i Miko艂aj wiedzia艂, 偶e lepiej z nim nie zadziera膰 kiedy by艂 w takim stanie. Podni贸s艂 r臋ce w podda艅czo-obronnym ge艣cie.
- Nie zrobisz chyba nic g艂upiego, prawda? - spyta艂 ostro偶nie.
- Zastanawiam si臋 - odpar艂 zapytany, a jego g艂os by艂 jak kostka lodu.
- Radek, pomy艣l rozs膮dnie. Co ci to da je艣li go pobijesz albo zrobisz mu jak膮kolwiek inn膮 krzywd臋?
- Rozbawi mnie to - odpar艂 ch艂odno.
- Daj spok贸j - poprosi艂 Miko艂aj. - Wiem, 偶e ci臋 przestraszy艂 i wkurzy艂, ale nie warto.
- Przestraszy艂? Debil 艂azi艂 za mn膮 codziennie, a偶 zacz膮艂em si臋 zastanawia膰 czy wszystko ze mn膮 w porz膮dku. O ma艂o co nie zwariowa艂em przez niego!
- Wiem, ale zastan贸w si臋 nad konsekwencjami.
- Jako艣 mnie nie obchodz膮 konsekwencje w tej chwili. Nie rozumiem dlaczego si臋 na mnie uwzi膮艂? O co mu chodzi?
- Nie mam poj臋cia i nie chc臋 wiedzie膰. Mo偶e po prostu o tym zapomnimy?
Radek pokr臋ci艂 g艂ow膮 przecz膮co. By艂 z艂y i nie mia艂 zamiaru si臋 uspokaja膰. Miko艂aj u艣miechn膮艂 si臋.
- I z czego si臋 cieszysz? - warkn膮艂 w艣ciekle Radek.
- Bo w ko艅cu wyszed艂 z ciebie diabe艂.
- I to ma by膰 艣mieszne?
Miko艂aj pokiwa艂 g艂ow膮. Roze艣mia艂 si臋 w g艂os. Radek skrzy偶owa艂 r臋ce na piersi i czeka艂 cierpliwie a偶 partnerowi przejdzie napad weso艂o艣ci.
- I co to mia艂o by膰? - spyta艂 ura偶ony kiedy Miko艂aj zdo艂a艂 si臋 troch臋 opanowa膰.
- Po prostu przypomnia艂e艣 mi za co ci臋 tak uwielbiam - odpar艂 zapytany. Blondyn zmarszczy艂 brwi i zacisn膮艂 usta, uciekaj膮c wzrokiem gdzie艣 na bok.
- 呕e te偶 ty zawsze musisz powiedzie膰 co艣 takiego - mrukn膮艂 naburmuszony. Miko艂aj zaryzykowa艂 i podszed艂 bli偶ej. Radek nie protestowa艂 kiedy partner go obejmowa艂. Ca艂a z艂o艣膰 nagle gdzie艣 wyparowa艂a, jak zwykle zreszt膮, kiedy ciep艂e, kochane ramiona bruneta zamyka艂y si臋 wok贸艂 niego. Czu艂 si臋 wtedy bezpieczny.
- Chcesz 偶ebym z nim porozmawia艂? - spyta艂 Miko艂aj.
- Nie.
- Mnie pos艂ucha.
- Nie chc臋.
- Obiecaj mi tylko, 偶e go nie zabijesz, dobrze? - poprosi艂 Miko艂aj ze 艣miechem.
- Niech b臋dzie - odpar艂 niech臋tnie Radek.
- Chcia艂 偶eby艣 straci艂 nad sob膮 panowanie.
- I uda艂o mu si臋!
- Ju偶 w porz膮dku?
- Tak.
- W takim razie mo偶e podarujemy sobie dzisiaj film i po艂o偶ymy si臋 spa膰, co?
- Zgoda.
Radek zasn膮艂 niemal od razu, kiedy tylko przy艂o偶y艂 g艂ow臋 do poduszki. Miko艂aj d艂ugo jeszcze nie m贸g艂 zasn膮膰, zastanawiaj膮c si臋 nad kwesti膮 Karola. Nie mia艂 poj臋cia, co by艂y kochanek chcia艂 osi膮gn膮膰 przez to, co zrobi艂, ale mia艂 z艂e przeczucia. Mia艂 ju偶 nadziej臋, 偶e Karol zrozumia艂, 偶e nie jest mile widziany, ale z tego co pami臋ta艂 a czego nigdy nikomu nie powiedzia艂, m臋偶czyzna by艂 uparty i potrafi艂 manipulowa膰 lud藕mi wok贸艂 siebie. M贸g艂 im narobi膰 problem贸w, a tego Miko艂aj nie chcia艂. Nie teraz, kiedy tak 艣wietnie im si臋 uk艂ada艂o. Nie wiedzia艂 jednak czego si臋 spodziewa膰 po Karolu, ani po Radku. To, co dzisiaj widzia艂 by艂o jak z艂y sen, z kt贸rego chcia艂by si臋 jak najszybciej obudzi膰. Wiedzia艂 jednak, 偶e by膰 mo偶e nie b臋dzie mu dane.
Radek by艂 od rana w pod艂ym humorze. Wydarzenia ostatniej nocy mocno nadszarpn臋艂y jego nerwy. Postanowi艂 jednak wzi膮膰 si臋 w gar艣膰 i nie przejmowa膰 Karolem. Nie dane mu by艂o jednak zazna膰 spokoju. Wychodz膮c z klatki schodowej zauwa偶y艂 swojego prze艣ladowc臋, teraz ju偶 jawnie czekaj膮cego przed budynkiem. Karol u艣miechn膮艂 si臋 przyja藕nie, ale Radek wiedzia艂, 偶e by艂o to nieszczere. Na lewym policzku m臋偶czyzny prezentowa艂 si臋 艂adny siniak.
- Czego chcesz? - spyta艂 Radek podchodz膮c bli偶ej. Z trudem panowa艂 nad ch臋ci膮 zrobienia mu podobnego si艅ca z drugiej strony.
- Pogada膰 - odpar艂 m臋偶czyzna.
- Niby o czym?
Karol spojrza艂 na niego z wy偶szo艣ci膮. Blondynowi si臋 to nie spodoba艂o.
- Chcia艂bym, 偶eby艣 co艣 wiedzia艂 - zacz膮艂 zielonooki.
- Gadaj i spadaj - po艣piesza艂 go Radek. Nie mia艂 ochoty na t臋 rozmow臋, ale teraz ju偶 jej raczej nie uniknie.
- By艂em pierwszy - powiedzia艂 Karol.
- Co? - Blondyn nie wiedzia艂 do czego ma t臋 informacj臋 przypi膮膰. Bra艂 udzia艂 w jakim艣 konkursie, czy jak?
- By艂em pierwszy - powt贸rzy艂 Karol. - To mnie Miko艂aj kocha, nie ciebie. By艂 m贸j i b臋dzie nadal. Tylko ty stoisz nam na drodze.
- Co艣 ty powiedzia艂?! - Radkowi nagle wyda艂o si臋, 偶e jest w ukrytej kamerze. Czy ten cz艂owiek mia艂 aby r贸wno pod sufitem?
- To co s艂ysza艂e艣. Nie my艣l, 偶e zrezygnuj臋 z niego. On jest m贸j. - Karol by艂 艣miertelnie powa偶ny. Tak powa偶ny, 偶e Radkowi a偶 mina zrzed艂a.
- Co mi pr贸bujesz powiedzie膰?
- Jeste艣 jedyn膮 przeszkod膮 -odpar艂 zielonooki.
- Czy ty mi grozisz?
- Ostrzegam.
- Przegi膮艂e艣!
- I co mi zrobisz? Pobijesz mnie? - Prychn膮艂 Karol. Radek u艣miechn膮艂 si臋 jadowicie.
- Nawet ci臋 nie tkn臋. Ale Miko艂aja te偶 ci nie oddam. I pozw贸l, 偶e powiem ci co艣. - Podszed艂 bli偶ej i spojrza艂 mu prosto w oczy. Karol bohatersko wytrzyma艂 to demoniczne spojrzenie, cho膰 kolana mu si臋 lekko ugi臋艂y. - Je艣li spr贸bujesz mi go odebra膰, ty zniewie艣cia艂y sukinsynu, to zrobi臋 ci takie piek艂o na ziemi, 偶e sam diabe艂 zesra si臋 ze strachu, rozumiesz? B臋d臋 ci臋 gn臋bi艂 i dr臋czy艂 do ko艅ca twoich dni i jeszcze zata艅cz臋 na twoim grobie. A je艣li to nie podzia艂a, to zejd臋 za tob膮 do samego piek艂a i obedr臋 ci臋 ze sk贸ry. - Radek m贸wi艂 spokojnie i cicho, co jeszcze wzmog艂o przera偶enie Karola. Zacz膮艂 si臋 zastanawia膰 czy dobrze zrobi艂 porywaj膮c si臋 na tego cz艂owieka. Ale nie mia艂 zamiaru teraz si臋 cofa膰.
- Grozisz mi? - spyta艂 dr偶膮cym g艂osem, usi艂uj膮c podtrzyma膰 resztki swojej odwagi kpi膮cym spojrzeniem.
- Ostrzegam, Karol, ostrzegam. - U艣miechn膮艂 si臋 Radek, po czym wymin膮艂 m臋偶czyzn臋 i poszed艂 w swoj膮 stron臋. Karol jeszcze przez chwil臋 sta艂 w miejscu, niepewny czy da rad臋 si臋 ruszy膰. Serce wali艂o mu jak m艂otem, ale nie zamierza艂 si臋 poddawa膰. Nie pozwoli, by ten cz艂owiek odebra艂 mu m臋偶czyzn臋 jego 偶ycia. Nigdy. Zrobi wszystko co b臋dzie trzeba, wszystko by odzyska膰 Miko艂aja.