Druga żona 2
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 08 2011 14:16:52
Draco obudził się z ulgą. Zanim otworzył oczy zażyczył sobie, że jest w domu, w Brazylii. Kiedy je otworzył i zobaczył, że leży na kanapie w salonie w Malfoy Manor uznał, że czytanie testamentu było snem. Następnie pojawił się Potter, za którym wbiegły rozradowane skrzaty. Przymknął oczy. Może chociażby i ostatnie trzy godziny były snem?
-Panie Potter, jajecznicy?- krzyknął Bibo, jeden ze skrzatów
-Panie Potter, placka jabłkowego?- Przekrzyknął go Hali
-Panie Potter, kanapki z tuńczykiem?-Nie tracił nadziei Palu. Draco zamknął oczy by odgonić te okropne obrazy.
-Och, Draco obudziłeś się już? Severus mówił, że nic ci nie powinno być. To podobno przemęczenie.
-Przemęczenie?
-Za dużo pracujesz, skarbie i jesteś przemęczony.
-Zniknij.
-Hm?
-Zniknij...rozpłyń się w powietrzu, wybuchnij, skocz, cokowiek....nie jesteś w ciąży, prawda?
-Eee...nie rozumiem o co ci znowu chodzi.
-Potter...
-Harry, nie lubię jak mnie tak nazywasz nawet kiedy jesteś na mnie wściekły.
-Ja zawsze cię tak nazywam, Potter!- Harry zrobił dziwną minę i zamrugał niewinnie.
-Może jeszcze trochę odpoczniesz? Ja zawołam Severusa.
-Ty go nie nazywasz Severus.
-Ależ oczywiście, że nazywam. Od dobrych dwóch miesięcy, wiesz mimo wszystko noszę dzieci jego chrześniaka.
-Nie wiem co ci się popierdoliło, Potter, ale to nie moje dzieci tylko Lucjusza, mojego ojca!
-Przecież Lucjusz nie żyje od czterech miesięcy Draco, a ja jestem w trzecim. Nie rozumiem o co ci chodzi, przestań się wygłupiać. - Potter obdarzył go chłodnym spojrzeniem i zajął się dokumentacją.
-Hej! Zostaw to!- zawołał Draco.
-Odpoczywaj, Draco, jak trochę odpoczniesz to wszystko powinno znowu wrócić do normy.- Draco rzeczywiście poczuł jak zamykają mu się oczy i zasypia.
Obudził się na kanapie, słońce nieprzyjemnie wbijało mu się w oczy. Wstał i przetarł twarz. O dziwo poczuł lekki zarost na twarzy.
-Bibo!- zawołał. Skrzat pojawił się natychmiast.
-Tak, panie Malfoy?
-Zrób mi kawę, coś źle się czuję, chyba będę musiał porozmawiać z Severusem.
-Panie Malfoy, Severus Snape nie żyje.
-Co?
-Severus Snape umarł rok temu.- Draco patrzył na niego w osłupieniu.
-Co to za głupie żarty...
-Draco, już wstałeś?- Do salonu wszedł Potter. Ale nie całkiem normalny Potter. Tak jakby starsza wersja Pottera o...pięć? Siedem? lat starsza.
-Głowa mnie boli.- zagrał o czas Draco nie wiedząc co się dzieje. Potter uśmiechnął się do niego łagodnie i podszedł.
-Chodź, pomasuję i przestanie. Mamy jeszcze chwilę zanim pojawią sie dzieci.
-Dzieci?- Potter spojrzał na niego dziwnie.
-Och, pewnie dlatego boli cię głowa, zapomniałeś wypić swojego lekarstwa, nie pamiętasz co mówił Severus?
-Severus nie żyje od roku- użył nowo zdobytej wiadomości. Potter rzucił mu zagadkowe spojrzenie.
-Czyli wypiłeś lekarstwo?
-Oczywiście, Harry, nic się nie martw tylko głowa mnie trochę boli.- Draco szybko składał wszystko co pamiętał. Uśmiechnął się ciepło do Pottera, a ten oddał uśmiech, najwyraźniej uspokojony.
-Hermiona powinna przyjść za dwie godziny ze swoimi. Lily i Lucjusz powinni być za jakiś kwadrans..mogę ci zrobić lekki masaż.- zaproponował Harry, a Draco ledwo powstrzymał się przed zapytaniem kim Lily i Lucjusz są. Miał nieciekawe co do tego przypuszczenia. Jeszcze gorsze chodziły mu po głowie w związku z całą tą sytuacją. Czyżby Potter traktował go jakimś eliksirem przez kilka lat?
-Hm, chyba jednak powinienem wracać do pracy.
-O, Draco, cały czas pracujesz, prawie wcale się nie widujemy, nie wspominając już o tym, że dzieci jedynie gdzie widzą ojca to przy stole i czasami jak coś przeskrobią to w twoim biurze. Musisz spędzać z nimi więcej czasu.
-Staram się, przecież o tym wiesz. To co z tym obiecanym mi masażem?- Potter roześmiał się i podszedł do niego. Draco położył się na brzuchu. Poczuł jak Potter usiadł na nim i zaczął powolny masaż mięśni pleców.
-Głowa, Harry, głowa.- Przypomniał mu Draco zastanawiając się co zrobić. Komu mógł zaufać? Kto mógł mu pomóc? Jak się stąd wydostać? I czy uda mu sie grać wystarczająco przekonująco? Spiął sie lekko czując jak członek Pottera wbija mu się w spodnie. Potter westchnął ześlizgując dłonie z jego głowy, na plecy, a z pleców jeszcze niżej.
-Harry?
-Ciicho...
-Dzieci niedługo przyjdą.
-Tutaj nie wejdą- Potter rzucił zaklęcie milczenia i blokady. Następnie prawie wykręcił głowę Draco zmuszając go do pocałunku. Draco zamknął oczy. Nie był homo, za nic na świecie i jego tajemnica szybko się wyda jeśli czegoś nie zrobi...ale co?!
-Czyżbyś nie był w humorze, skarbie? Tylko troszeczkę...hm?
-Harry..-zaczął, ale zamilkł czując dłoń Pottera na sobie.
-Myślę, że wiem coś co przywróci go do życia...- Potter roześmiał się, a w jego głosie słychać było szaleństwo. Draco drgnął ku satysfakcji Harry'ego, ale to nie z powou pieszczącej ręki, ale nagłego wspomnienia śmiechu Voldemorta.

Draco konsekwentnie wylewał eliksir do jednego z dzbanów, w którym wszystko znikało. Harry prowadził dom żelazną ręką. Dzieci, mała blądowłosa Lily o szklanych oczach i Lucjusz, o rudo-brązowych włosach oraz zielonych oczach Pottera były ciche i jakby zlęknione. Wytresowane. Udało mu się zdobyć stare gazety, w których mniej więcej opisywano śmierć Severusa. Według gazety zwariował na koniec swoich dni mówiąc, że Harry Potter wszystkich mami i zatruwa, popełnił samobójstwo dwa dni później, podobno po szczerej rozmowie z rodziną Malfoyów, której Potter jest członkiem. Draco był niemal pewien, że Potter zabił Severusa. Tak więc był sam, nie wiedział komu innemu mógłby ufać poza Severusem. Ciągle nie mógł się przyzwyczaić do swojego lustrzanego odbicia. Człowiek, który na niego spoglądał wyglądał jak Lucjusz. Miał długie włosy i był blady. Z dokumentów dowiedział się, że mineło już 12 lat od ostatniego wydarzenia jakie pamiętał.
Nawet nie wiedział w jakich domach są dzieci jego ojca. Ale Draco wiedział jedno. To jest wydostać się stąd albo zginąć. A jeśli będzie mógł to powinien zabrać także i dzieci, jakkolwiek na to patrzeć to także Malfoy'owie. Oczywiście zawsze można było marzyć, że uda mu się pokonać Pottera i mógłby wyzwolić całą magiczną Anglię, ale w cuda nie wierzył