Beyblade 2 2
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 14:04:02
ROZDZIAŁ 2
"Wahanie"
Cała drużyna weszła do autokaru. Pan Dickinson już tam oczywiście był i powitał ich po kolei. Kiedy jechali zaczął tłumaczyć im zasady i przypomniał by mistrzostwa , które były z dwa lata temu i próbował wmówić , że to nie jest coś , za co powinni kiwnąć głową. Tyson jak zwykle powiedział , że to drobnostka. Potem każdy zajmował się sobą. Kenny sprawdzał dyski, a Tyson, który koło niego siedział, spojrzał do tyłu, gdzie siedział Kai. Jak zawsze odosobniony , opierał się na prawej ręce , która była łokciem na oparciu i wpatrywał się w okno. Tyson z powagą patrzał się na niego ukradkiem zastanawiając się, czy nie spytać go o to zdjęcie. Przez chwilę popatrzał w przód autobusu, lecz nie na długo, gdyż byli już na miejscu. Poszli do szatni, Tyson pod nieuwagę innych chwycił Kai'a za łokieć, prosząc by poszedł z nim na chwilę na tyły.
-, O co ci chodzi? - spytał Kai.
- Jest, coś, o co chciałbym cię spytać.
- Właśnie teraz? No dobra, pytaj.
-...
-, Ale byle szybko, bo musimy iść. - przerwał mu zanim Tyson zdążył otworzyć usta.
- Wiesz....No to może porozmawiamy o tym wieczorem. - Kai wyglądał jakby chciał kiwnąć ręką i pójść mówiąc "to, czego mi zawracasz głowę?!", ale powstrzymał się widząc poważną twarz Tyson'a. Przez chwilę popatrzał na niego, wyraźnie czując, że jest, coś nie tak.
- Powiedz mi teraz. - powiedział donośnie.
- Nie, nie....Później.
- Mów teraz!
-, Ale....
- Teraz, albo nigdy!
- To nie jest sprawa na pięć minut, poza tym nie jest to takie straszne. Słowo. To normalka. - Kai chwilę popatrzał mu w oczy i po chwili odszedł.
- Dobrze.
Po meczu, który trwał dobre parę godzin, wszyscy udali się do hotelu, ale już bez niektórych rzeczy, gdyż rano mają samolot. Wszyscy usiedli w głównym salonie, po tym jak pożegnali pana Dickinson'a. Tyson wstał, jak tylko Kai zobaczył, że to robi również z nim wstał.
-, Co chciałeś mi powiedzieć?
- Nie wiem, czy zapytać przy wszystkich, czy na osobności.
- Mów, w końcu nie mamy ze sobą żadnych tajemnic...- mówił Max.-..prawda Kai?
- Tak. - powiedział nie zastanawiajšc się nawet.
- No, więc, mów. - powiedział Ray.
- No dobra. Kai...? Kiedy się rano szykowaliśmy .... z plecaka wypadło ci zdjęcie... - Kai zrobił przerażoną minę. - No i właśnie...Kai!!! - zanim dokończył , Kai wybiegł z pokoju , nie chcąc usłyszeć dalej. Stanął przed drzwiami do ich hotelu opierając się o nie i patrząc w sufit.
- Niech to....- szeptał sam do siebie. - ...Jak wielce się starałem , żeby to się nie wydało. To miała być moja tajemnica do końca życia. Nasza tajemnica.