Tajemnica 1
Dodane przez Aquarius dnia Czerwca 29 2011 21:25:26
- Uhm... Co się stało? - Taka była pierwsza myśl mężczyzny, kiedy obudził się patrząc na nieznany sobie sufit.
- Gdzie ja jestem? I co do diabła tutaj robię? - Bardzo zdziwiony zaczął rozglądać się po komnacie, w której się znajdował. Kamienne ściany okryte były barwnymi gobelinami oraz różnego rodzaju orężem. Przez wysokie okna wpadało do środka światło poranka. W kamiennym kominku wciąż żarzyły się resztki ognia, oświetlając niedźwiedzią skórę leżącą na podłodze. Pod ścianami stało kilka zamkniętych skrzyń. Dwoje drewnianych drzwi, niewiadomo dokąd prowadzących było zamkniętych. Pośrodku pokoju stał niewielki stolik z nakryciami dla dwóch osób i dwa krzesła. On sam leżał w dużym łożu, okryty jedwabnym prześcieradłem. Z niejaką konsternacją zauważył, że nie jest w łóżku sam. Jego towarzyszem okazał się śpiący chłopak a właściwie młody mężczyzna. Całkowicie nagi młody mężczyzna. Zaczął przyglądać się śpiącemu podziwiając jego urodę. Młodzieniec miał włosy tak ciemne, że aż wpadające w granat. Razem z niezwykle jasną skórą tworzyły interesujący kontrast. Twarz śpiącego była pociągła i miała w sobie coś zwierzęcego. Oprócz tego wysokie czoło, proste brwi nad zamkniętymi nieco skośnymi oczami oraz prosty, wąski nos dodawały jej niezwykłego uroku. Niewielkie usta były lekko rozchylone. Ich czerwień niemalże zahipnotyzowała patrzącego mężczyznę.
Nagle zapragnął dotknąć tych warg, sprawdzić jak smakują. Powoli zaczął pochylać się nad śpiącym. Poczuł jego ciepły oddech na swojej twarzy. Pachniał słodko maciejką i czymś jeszcze, czego mężczyzna nie potrafił nawet nazwać. Serce mężczyzny biło tak szybko, że obawiał się, że pęknie zanim dotknie ust młodzieńca. Prawie już dosięgnął warg śpiącego, jeszcze chwila i...
- Może lepiej byś go nie budził. Co? Wygląda na bardzo zmęczonego- usłyszał cienki, melodyjny głosik tuż koło swojego ucha. Mężczyzna gwałtownie odsunął się od śpiącego i rozejrzał się po komnacie. Nikogo nie zauważył.
- Nie tam głupcze. Spójrz w górę - Głosik znowu się odezwał, teraz z ponad głowy mężczyzny, który ostrożnie podniósł wzrok.
Nad nim latał niewielki nietoperz. Niewielki nietoperz w UBRANIU. Nietoperzowo podobne coś wylądowało obok jego nogi, na łóżku. Człowiek zaczął uważnie się przyglądać istotce. Niewielkie błoniaste skrzydła sprawiały, że na pierwszy rzut oka "coś" rzeczywiście przypominało nietoperza. Niewiększe od jego pięści stworzonko przypominało człowieka, poza skrzydełkami oczywiście. W malutkiej rączce trzymało miniaturowe, srebrne widełki. Całości obrazu postaci dopełniały czarny ogonek, dostrzegalny spod szaty i niewielkie różki widoczne spod potarganych czarnych włosów. Zaskakująco duże oczy istotki, o czerwonych źrenicach, uważnie obserwowały człowieka, oceniając go.
- Zamknij usta. Wyglądasz słodko, ale niezbyt mądrze. I coś może ci w nie wpaść. - Powiedziało "coś". Mężczyzna poczuł, że się gwałtownie rumieni i posłusznie zamknął usta.
- No, tak lepiej. - Powiedziało stworzonko - A już myślałem, że znowu mi przydzielili jakiegoś ciemniaka, który na sam mój widok zaczyna wrzeszczeć. - Westchnęło "coś", sadowiąc się wygodniej na pościeli.
- Masz może jakieś pytania? - Zapytała istotka uprzejmie.
- Kim?.. Czym jesteś? Co to znaczy przydzielili mnie tobie? I co tu do diabła tu robisz? - Mężczyzna wreszcie odzyskał mowę.
- Pomagam ci. Przydzielili mnie do ciebie po to, abym ci pomagał. A jestem diabłem a właściwie diablikiem. Nazywają mnie Malum Parvus Animus. Dla ciebie Malum. I nie patrz tak na mnie. Nic ci nie grozi. Przekwalifikowałem się. - "Coś" odpowiedziało z pewną dumą -Jeszcze jakieś pytania?
- W czym masz mi pomagać? - Człowiek pytał dalej.
- No... We wszystkim. Jeśli uda mi się ciebie przypilnować - abyś przeżył do końca roku awansuję i wreszcie dostanę białe skrzydła. - Radośnie oznajmił Malum. - Jak masz na imię? - Spytał diablik.
- Ja mam na imię... - Mężczyznę zdziwiła kompletna pustka w głowie. - Ja chyba nie pamiętam swojego imienia. - Malum chwilę przyglądał się swojemu rozmówcy następnie zamknął oczy a na jego twarzyczce pojawił się wyraz niezwykłego skupienia. Chwile potem odprężył się i powiedział.
- Masz barierę w pamięci. Nie mogę ci pomóc. Przepraszam. Chyba lepiej abyś trochę pomyślał w spokoju. - Dodał widząc wyraz twarzy mężczyzny. - Jeszcze się spotkamy. I nie martw się. To nie jest śmiertelne.- W następnej sekundzie Malum zniknął a mężczyzna położył się i zaczął rozmyślać patrząc w sufit. W chwile potem poczuł jak czyjeś ciało przytula się do niego w poszukiwaniu ciepła. Młodzieniec zamruczał coś przez sen i jeszcze bardziej wtulił się w mężczyznę. Człowiek znowu zaczął przyglądać się śpiącemu. Szczupłe ramiona delikatnie drżały z zimna. Mężczyzna otoczył swoimi ramionami wąską talię młodzieńca i spoglądał na dłonie tamtego. Smukłe, o długich palcach, zakończonych paznokciami nieco przypominającymi pazury. Człowiek nie mógł się pozbyć wrażenie, że śpiący jest o wiele silniejszy od niego mimo pozornej kruchości. Jedwabna pościel doskonale uzmysławiała mężczyźnie kształt i długość nóg śpiącego. Obserwując tętno na długiej szyi młodzieńca, jeszcze mocniej przytulił go do siebie. Wmawiał sobie, że chce tylko ogrzać nieznajomego, ale w głębi duszy radował się dotykiem nagiej skóry śpiącego, więc sposób, w jaki jego ciało reagowało na bezpośrednią bliskość drugiego nie był dla niego zaskoczeniem. Ponownie zapragnął poznać smak ust młodzieńca. Powoli zaczął zbliżać swoje wargi do warg śpiącego. Wtedy właśnie młody mężczyzna otworzył oczy.