Zwykły anioł 5
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 04 2011 22:17:16
Część 5: Smoczy Terror
Epizod 95
Z ociężałego, nieistotnego snu wyrwały Daniela dobiegające z zewnątrz krzyki. Rozpoznał śmiech brata i radosne szczekanie Inukiego. Powoli, ospale otworzył oczy i przeciągnął się w rozgrzanej pościeli. Chwilę nasłuchiwał zdziwiony, po czym uniósł się z posłania. W pokoju panował przyjemny półmrok, zasłony szczelnie oddzielały go od rażącego odblasku śniegu otulającego świat na zewnątrz.
- Przestańcie już! - Rozpoznał głos Dawida. - Ania, ja już jestem cały mokry..
Ania?
Gdzieś już słyszałem to imię.. Ach, prawda.. Od Tomka..
Serce Daniela zabiło niespokojnie.
- Nie pękaj, Malinka! - Usłyszał śmiejący się, dziewczęcy głos - Nie jesteś chyba taki cherlawy jak twój brat! Trochę wody ci nie zaszkodzi!
Czarnowłosy zmarszczył brwi i odsunął kołdrę. Usłyszał jak coś zsunęło się z łóżka i upadło na podłogę. Raz jeszcze przetarł oczy i zerknął na przedmiot leżący teraz obok jego kapci.
Książka. Fantastyka z jego półki. Zakładka..
Zaraz, czy to nie tę książkę czytał..
Daniel podpierając się o ścianę podszedł do okna i odchyliwszy zasłonę wyjrzał na podwórze.
Dawid stał odwrócony do niego plecami, schowany za śniegowym murem. W pośpiechu lepił kulki i układał je z boku, by mieć amunicję pod ręką w razie najwyraźniej oczekiwanego ataku. Jednocześnie nie przestawał przekonywać, że jest już cały mokry i nie ma siły do walki - najwyraźniej kupując sobie tym trochę czasu. Dalej stały jeszcze dwa mury zza których od czasu do czasu leciały w siebie śniegowe kule.
- Jakby Daniel cię usłyszał, to by cię ukatrupił! - Krzyknął Dawid. Chwilę potem zaopatrzony w amunicję wybiegł zza muru i z głośnym bojowym okrzykiem ruszył przed siebie, by po chwili wskoczyć za jeden z murów.
Daniel usłyszał pisk dziewczyny.
- Malinka! Ty małpo! Nie za kołnierz!!
Zza trzeciego muru wybiegła jeszcze jedna postać, na której widok Danielowi serce poczęło bić żwawiej, niemalże wyrywając się z piersi. Wciągnął powietrze i natychmiast zaniósł się kaszlem. Tomek śmignął mu przed oczami niczym zjawa i zniknął za murem, gdzie Dawid właśnie znęcał się nad rozkrzyczaną dziewczyną.
Daniel nakrył usta dłonią i usilnie starał się powstrzymać atak. W napięciu obserwował owo miejsce, gdzie przed chwilą zniknęła ukochana postać. Zza muru wybiegła niewysoka osóbka odziana w żółty kombinezon i zieloną czapkę. Tegoż samego koloru szalik legł wyciągnięty na śniegu, najwyraźniej zgubiony w trakcie rozpaczliwej ucieczki.
- Zdrajca!! - Krzyczała dziewczyna. Danielowi rzuciły się w oczy dwa złocisto-rude warkocze. Za nią z opętańczym, dzikim śmiechem wyskoczył Tomek. W ręku miał potężną kulę śniegu. Zamachnął się jak dyskiem i rzucił w dziewczynę. Siła uderzenia powaliła ją na śnieg.
Nie minęła minuta jak dziewczyna podniosłą się i otrzepała leniwie. Wzięła do ręki trochę śniegu i ugniotła w palcach niewielką lodową kulkę. Spojrzała na roześmianego Tomka spod półprzymkniętych powiek, Daniel wyczytał w całej jej osobie rosnącą irytację i żądzę krwi.. Znał już to spojrzenie, znał tą sylwetkę, ten sposób gotowania się do skoku na ofiarę i w końcu ten atak. Dziewczyna z wściekłością rzuciła się w pogoń za uciekającym Tomkiem. Ten śmiał się wniebogłosy, czerpiąc najwyraźniej dziką przyjemność z widoku uganiającej się za nim rozjuszonej małej dzieweczki. Uciekający zniknął Danielowi z oczu, ale już po chwili usłyszał go, jak wpada do domu i przebiega przez korytarz. Z impetem wpadł do jego pokoju i zamknął za sobą drzwi. Oddychał szybko i nierówno, rumiany na policzkach, uśmiechnięty, ze lśniącymi oczyma. Danielowi zdał się teraz mniej realny niż kiedykolwiek, a równocześnie tak bardzo, bardzo upragniony. Tomek spostrzegł go dopiero po jakimś czasie; ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy ruszył w jego stronę. Wyciągnął do niego ramiona i objął jego szyję. Przygarnął go do siebie i odetchnął głęboko, nie odzywając się słowem.
- Wróciłeś. - Zauważył Daniel, nic nie mogąc poradzić na ton swojego głosu. Zagrała w nim melodia, która w tym momencie napędzała jego życie. Nadzieja i uwolnienie.
Tomek wreszcie odsunął się od niego i zaprowadził go na powrót do łóżka. Zzuł buty i zrzucił z siebie kurtkę. Gdy Daniel wrócił pod kołdrę, Tomek dodatkowo przykrył go kocem i sam legł obok. Z głową opartą na ramieniu obserwował go w ciszy i choć milczenie zdawało się trochę kłopotliwe, jego twarz niczym książka, stanowiła dla Daniela źródło pewnej informacji o myślach i nastrojach ukochanego. Długowłosy zaśmiał się powściągliwie i wyciągnął do niego rękę. Tomek pochwycił ją i wtulił policzek w wewnętrzną część dłoni.
- Wszyscy tak bardzo się martwiliśmy. - Westchnął w końcu rudowłosy. - Dawid, Kruk i ja sam odchodziliśmy od zmysłów..
- Jak długo tu jesteś?
- Przyjechaliśmy z Anią pięć dni temu.
- Pięć?! - Daniel z niedowierzania otworzył szerzej oczy. Tomek przysunął się odrobinę i pochylił nad nim ze zmartwionym wyrazem twarzy.
- Nic nie pamiętasz?
Daniel w odpowiedzi pokręcił głową.
- Nie rozumiem dlaczego doprowadziłeś się do takiego stanu - stwierdził szybko z irytacją w głosie. - Prawie cały czas jak się tobą zajmowaliśmy byłeś nieprzytomny i majaczyłeś. A gdy sprawiałeś wrażenie przytomnego, tak naprawdę byłeś jeszcze dalej, niż gdy spałeś..
Daniel nie wiedział co powiedzieć. Po głowie chodziło mu tylko porównanie z błądzeniem w ciemności w poszukiwaniu promienia, który na powrót wskazałby mu drogę ku słońcu.
A słońcem miał być Tomek..
Ta myśl wywołała nieprzyjemne uczucie frustracji.
Pięknie. Chciałem go usidlić, omotać, zawłaszczyć a tymczasem sam stałem się kukiełką w jego rękach, zależną całkowicie od jego nastrojów.
Daniel poczuł zapach chłopaka i uśmiechnął się błogo, równocześnie przeklinając w duchu swoją słabość.
Wrócił.. I teraz na pewno już zostanie. Nic mi go już nie odbierze. I nikt. Ja na to nie pozwolę..
- A kim jest ta dziewczyna? - Zapytał w końcu.
- A.. Ona.. Musiałem ją wziąć ze sobą, bo bałem się, że beze mnie nie wytrzyma w domu. Jest strasznie narwana i wygadana. Lepiej byś nie wspominał przy niej gestem ani słowem o tym co między nami zaszło.. - Purpura wpełzła na i tak już zaróżowione policzki chłopaka.
Daniel uniósł brew. Zaprawdę dziwnie to zabrzmiało..
- Poza tym ma fioła na punkcie gejów.
- Jak to?
- Takie ma zainteresowania. Jak widzi pedała to skacze i leje po gaciach. - Tomek roześmiał się, najwyraźniej zadowolony ze swojej wypowiedzi. - Zboczona jest po prostu. A Kruk najwyraźniej wpadł jej w oko, bo wybrała sobie jego na ofiarę. Dlatego poprosiłem go by został dłużej. Dziupla wrócił już do siebie. Kilka dni temu przyjechał po niego Michał, drugi gitarzysta z waszego zespołu..
- Micho? - Przerwał Daniel. - To już niedługo Sylwester? Kiedy?
Tomek uśmiechnął się przepraszająco.
- Sylwester był dwa dni temu. Dziś jest drugi stycznia. A ja, najwyraźniej, jestem pierwszą osobą, którą widzisz w Nowym Roku.
Milczeli chwilę, w końcu Tomek poruszył się chcąc wstać z łóżka, ale Daniel powstrzymał go, chwytając za przegub dłoni.
- Tomek.. - Zaczął cicho i wysłał mu wymowne spojrzenie. Chłopak drgnął, ale pochylił się i zbliżył usta do warg czarnowłosego. Jego dłoń powoli wplątywała się w gęstwinę rozrzuconych na poduszce loków.
- Nie wiem czy wciąż chcesz bym cię całował - szepnął rudowłosy a delikatny podmuch jego słów owiał policzki i rozwarte, tęskniące za pocałunkiem wargi Daniela. - Nie jestem pewien, czy powinienem.. - Zdawało się, że musnął powietrze, które chwilę potem przekazało pieszczotę leżącemu mężczyźnie. Rudowłosy uniósł się i spojrzał z góry na wyczekującą, zmieszaną twarz Daniela.
- O tym jeszcze zdążymy porozmawiać - wyjaśnił Tomek, nie ukrywając smutku, który nie wiadomo czemu zagościł w jego sercu. - Najważniejsze, że masz się już lepiej. Masz na coś ochotę?
To przez nią - pomyślał Daniel i jakby przyzywając dziewczynę, usłyszał dobiegający zza okna jej wesoły śmiech. Zaklął w duchu. Do jego uszu dotarł podniesiony głos Kruka oznajmiający, że obiad jest gotowy.
- Umieram z głodu - oznajmił zgodnie z prawdą..
Epizod 96
Z niemałym zaskoczeniem przyjął wiadomość, że Krzysztof zabawia się w kuchni w gosposię i gotuje obiadki dla całej ich piątki. Poprosił Tomka by ten nie zamykał drzwi do sypialni, dzięki czemu mógł, nie wychodząc z łóżka, obserwować, co dzieje się w domu. Szczerze mówiąc korciło go by wypytać Tomka o tajemniczą dziewczynę, ale sam nie wiedział co go powstrzymywało. Być może niepewność? A może strach? Tak czy inaczej wiedział, że ośmieszył się już wystarczająco, pozwalając przez swą słabość na to, by ktoś się nad nim użalał.. Dawid, Kruk, Tomek.. I ta dziewczyna..
Niedługo po tym jak Tomek opuścił jego pokój, by przyszykować mu coś do picia, do domu wszedł Kruk a za nim niczym śniegowa kulka wtoczył się obszczekiwany przez dokazującego Inukiego Dawid. Zanim zdołał się do końca rozebrać Tomek poinformował go, że "nareszcie się obudził". Czarnowłosy chłopak jak strzała pomknął do pokoju brata i rzucił się na łóżko wprost w ramiona zaskoczonego Daniela. Uściskał go mocno.
- Daniel!
Nie minęła chwila jak Kruk znalazł się przy nich.
- No kochany! Napędziłeś nam stracha! - Przyznał ujmując jego twarz w dłonie i ucałował go po ojcowsku w czoło.
- Przestań wariacie - odezwał się Daniel odwracając wstydliwie wzrok.
- Uwielbiam jak się rumienisz! - Kruk przyciągnął go do siebie i odetchnął z ulgą.
Usłyszeli cichy chichot w progu.
- No nie! - Jęknął Tomek. Daniel zerknął niespokojnie zza ramion przyjaciela i ujrzał w progu swojego pokoju młodą dziewczynę. Jej niebieskozielone oczy błyszczały intensywnie wpatrując się w ich przytulającą się na łóżku trójkę. Tomek stał za nią zasłaniając twarz dłonią. Chwilę później dziewczyna zniknęła Danielowi z pola widzenia i nim się zorientował leżała już obok nich na łóżku.
- Nie przeszkadzajcie sobie - poprosiła i uśmiechnęła się szeroko pokazując rząd białych zębów. Jej dłonie wplątały się w długie czerwone proste włosy Kruka.
- Tooomek.. - Zawołała przeciągle chwilę później. - No nie stój tam jak słup soli tylko się przyłącz! - Zaczęła się wiercić i po chwili usiadła. - He, he. - Zaśmiała się spoglądając wprost w demoniczne oblicze nie spuszczającego jej z oczu Daniela. - Ale masz głupią minę.. Jakbyś zobaczył reptiliona! - Kruk wstał z łóżka i wraz z Dawidem podejrzanie szybko wycofali się z pokoju. Tomek przepuścił ich i sam podszedł bliżej. Oparł się plecami o drzwi szafy i przyglądał się strzelającym między dziewczyną a Danielem iskrom..
- Jesteś pedałem? - Wypaliła Ania twardo stawiając opór skanującemu spojrzeniu.
Daniel nie mógł nie zauważyć urody dziewczyny. Miała delikatne rysy twarzy, mały, lekko zadarty nosek i zawadiacki, szeroki, wesoły uśmiech. Cerę świeżą, brzoskwiniową, na policzkach raz po raz zroszoną piegami. Twarz okalała aureola niesfornych, złocistorudych włosów, grzywką opadających na czoło i brązowe naturalnie ukształtowane brwi. Dwa warkocze upięte za uszami spływały miękko po ramionach i zwisały, raz po raz obijając się o raczej skromny, niemniej jednak kształtnie zarysowany i apetyczny biust. Sylwetkę miała raczej dziewczęcą niż kobiecą, szczupłą i umięśnioną, nie dało się jednak ukryć, że dziewczyna z pewnością nie należała do wysokich. Daniel nie mógł oderwać wzroku od jej lśniących, pięknych oczu. Tęczówki okolone były ciemnym, granatowym odcieniem, przechodzącym w akwamaryn i skropionym obficie przy źrenicach intensywną zielenią wiosennej trawy. Efekt niemalże baśniowy..
Muszę przyznać, przeleciało mu przez myśl, że jeśli to dziewczyna mojego Tomka, to ma on dobry gust..
W mig się zreflektował i jego myśli na powrót powróciły na właściwy im tor. Jego postawa tym mocniej przybrała na demoniczności a uśmiech zamienił się z ironicznego na arogancki.
- Taak.. A kim ty jesteś.. Pipi?
Usłyszał tylko jęk Tomka i jego cichy komentarz.
- O stary.. Przegiąłeś..
Chwilę potem ujrzał ogień płonący w oczach dziewczyny. Ułamek sekundy później poczuł cios z pięści na swoim prawym policzku. Zakręciło mu się w głowie i opadł ciężko na poduszkę.
- Mam na imię Ania - syknęła dziewczyna przez zęby usilnie starając się pohamować ogarniającą ją złość. Daniel spoglądał zaskoczony to na nią, to na przewracającego oczami Tomka.
- Jeśli jeszcze raz odezwiesz się do mnie inaczej niż po imieniu to nie będę zważać, czy jesteś chory, czy jesteś pedałem ani nawet czy jesteś uroczy jak mój kochany Dawid! Po prostu obiję ci tą twoją piękną buziuchnę!
Usłyszał jak Tomek stara się powstrzymać wzbierający w nim śmiech. Warknął i spojrzał wyzywająco na śliczną ale niebezpieczną drobną osóbkę.
- Tknij mnie jeszcze raz a zleję cię na kwaśne jabłko! - Pogroził głębokim głosem. Dziewczyna fuknęła jak kotka i pochyliła się nad jego twarzą.
- Nie myślisz chyba, że się przestraszę!
Zaśmiała się ironicznie schodząc z jego łóżka. Spojrzała na niego z góry kładąc dłonie na biodrach i westchnęła.
- Ha, ha, ha.. Takie chucherko jak ty?
Daniel przygryzł ze wściekłości wargę. Już dawno nikt świadomie tak bardzo go nie prowokował, a teraz ta mała pchła która rości sobie prawa nie tylko do Tomka, ale i do jego własnego brata..
Powoli wstał z łóżka i wyrósł nad dziewczyną niczym czarna, lodowa góra. Sięgała mu zaledwie do piersi i musiała wysoko zadrzeć głowę. Mina z lekka jej zrzedła.
- I co teraz pchełko? Będziesz się biła z rozpędu czy w podskokach?
Nie mogło ujść jego uwadze jak ze złością zaciska dłonie w pięści.
Tomek śmiał się głośno i podszedł do zastygłej w impasie dwójki. Stanął za dziewczyną i położył jej dłonie na ramionach.
- Jakby chciała zrobić ci krzywdę to dawno leżałbyś już na łopatkach. - Oznajmił szczerze. - Ma dwóch starszych braci. Radziłbym ci jej nie drażnić. Bądź co bądź to moja siostra.
Daniel jakby ocknął się z transu. Spojrzał pytająco na Tomka, który uśmiechnął się drapieżnie.
No jasne! Mogłem się przecież domyślić! Takie dzikie spojrzenia, pewne siebie i wojownicze zaczepki, ogień w oczach, gibkość ruchów.. Burza rudych włosów i..
Daniel uśmiechnął się przepraszająco i wyciągnął dłoń do dziewczyny.
- Przepraszam. - Pochylił się nad nią by spojrzeć jej w twarz. To jeszcze bardziej rozsierdziło dziewczynę, która zaczęła się wyrywać do niego z pięściami, na szczęście jednak silny uścisk Tomka skutecznie ją powstrzymywał. - Myślałem, że jesteś dziewczyną mojego kogu.. Ee.. To znaczy Tomka..
Ania zamarła spoglądając na niego badawczo spod woalu długich ciemnych rzęs. Potem uśmiechnęła się tajemniczo i zapytała szeptam tak by tylko on mógł ją usłyszeć.
- Podoba ci się mój brat?
Daniel uśmiechnął się i pokiwał twierdząco głową. Ania zaśmiała się. Czując że uścisk brata zelżał, w mig się oswobodziła i zarzuciła Danielowi ręce na szyję. Daniel zdrętwiał zdziwiony nagłym pocałunkiem w policzek.
- Macie moje błogosławieństwo! - Zaśmiała się radośnie. Potem puściła czarnowłosego i mijając brata otworzyła drzwi sypialni. Stając w progu odwróciła się jeszcze i spojrzała na wciąż zdumioną, ale uśmiechniętą twarz Daniela. Wysłała mu ciepły uśmiech i puściła doń oko.
- Krzysiu! Jestem głodna!!!! - Krzyknęła zamykając za sobą drzwi i pozostawiając Daniela i Tomka samych.
Mężczyźni patrzyli na siebie przez chwilę w kompletnej ciszy. Potem obaj wybuchnęli śmiechem.
- Naprawdę, jesteście do siebie podobni - stwierdził potem Daniel, kładąc się na powrót do łóżka. - Szczególnie kiedy się złościcie.
- Lepiej jej nie prowokuj. Jeśli dojdzie między wami do bójki stanę zawsze w jej obronie.
- Koguciku, - Daniel złapał Tomka za przegub ręki i pociągnął do siebie, zmuszając, by ten usiadł obok, na brzegu łóżka - dla ciebie zniosę wszystko!
Tomek wysłał mu zamglone, smutne spojrzenie. Potem spuścił głowę i trwał tak przez chwilę. Daniel wyczuł to nagłe uczucie przygnębienia i zaniepokoił się nie na żarty.
- Hej.. Co się stało? Tomek..
Tomek wyrwał rękę z uścisku i wstał.
- Przyniosę ci obiad.. - Oświadczył beznamiętnie i wyszedł z pokoju. Daniel z niepokojem obserwował jak oddala się i ginie za zakrętem, gdzie w salonie pozostali raczyli się już upichconym przez Kruka obiadem.
Epizod 97
Wieczorem wszyscy jednomyślnie przenieśli się do pokoju Daniela. Dawid wykonał telefon do Marka i powiadomił go, że już wszystko z bratem w porządku, i że odwiedzi go na dniach. Ania przyczajona w progu podsłuchiwała jego rozmowę z nieco smętną miną. Daniel nie spuszczał jej z oka. Tomek natomiast zachowywał rezerwę, wzrok miał wbity w dal, smutny, zamyślony. Kruk natomiast dokazywał, najwyraźniej zadowolony z powrotu przyjaciela. Skakał koło niego, co zaczynało już Daniela nieco drażnić, ale im bardziej to okazywał, tym większą radochę i falę niedwuznacznych komentarzy wywoływał w przyjacielu. Kruk uspokoił się dopiero, gdy usiedli wszyscy razem na łóżku i Ania wręcz się na nim położyła. Potem usiadła przed nim, mając pod kolanami jego splecione nogi a bezpośrednio za plecami jego szeroką pierś. Rumieniła się jak słoneczko i śmiała się lekko zawstydzona. Krzyśkowi to bynajmniej nie przeszkadzało. Mówił do niej "siostrzyczko" i ciągał ją za warkocze. Wyglądali razem naprawdę pociesznie, tym bardziej że różnica w wielkościach była przeogromna*.
- Szkoda, że przespałeś Sylwester. - Narzekał Dawid nieudolnie przybierając zbolałą, nieszczęśliwą minę. Oczy miał uradowane i Daniel bez trudu odgadł, że chłopak z chęcią rozszczebiotałby się, chcąc uświadomić go jak wiele stracił. Uśmiechnął się uspakajająco do brata.
- Więc zaprosiliście Marka - raczej stwierdził niż zapytał.
Dawid zrobił wielkie oczy i zaniemówił na kilka sekund. Tomek grzecznie pomógł mu na powrót zamknąć mało inteligentnie otwarte usta. Opanował się w porę by usłyszeć odpowiedź na pytanie które dopiero krystalizowało się w jego przytłumionym umyśle.
- Nietrudno zgadnąć, zważywszy na to jak śmieją ci się oczy. Cieszę się, że humor wreszcie ci się poprawił. Zbawienny wpływ Marka, jak mniemam. Zastanawiam się czy nie powinienem go tu zaprosić na stale.. - zrobił pauzę i badawczo obserwował brata - Choć może nie wyszło by ci to tak zupełnie na zdrowie. - Uniósł brew spoglądając jak dłoń Tomka ponownie zbliża się do podbródka chłopaka.
Oczy Dawida świdrowały desperacko chcąc zmusić go by wreszcie powiedział co chłopak chciał usłyszeć. Daniel westchnął i zapytał wreszcie. Właściwie to był ciekawy. Zastanawiał się jednak, czy opowieść Dawida będzie wystarczająco.. hmm.. obiektywna. Niemniej jednak radowało go bardzo, że Dawid odzyskał swoją dawną radość życia.. Tak jakby pewne wydarzenia nigdy nie miały miejsca. Nie mógł mu odebrać tej przyjemności..
- No więc, co straciłem?
Dawid nabrał powietrza w płuca a potem napędził nim potok słów.
- Szkoda, że tego nie widziałeś. Zaprosiliśmy Marka, a on przyszedł z szampanem i kwiatami. - No tak.. zaczyna się - Wyglądał tak pociągająco, że nawet Ania różowiła się przez pół wieczoru. I tańczyliśmy, a potem graliśmy w butelkę, nie uwierzysz, on też z nami grał! - Czyli tak jak się spodziewałem - Popiliśmy się wszyscy przed północą, Kruk zaczął mnie obmacywać a Marek był ZAZDROSNY!! - Oczywiście - Bo Krzysiek wcześniej porozwieszał jemiołę..
Zaskoczyło go, że chłopak nagle zamilkł. Zastanawiał się czy to z braku powietrza, czy za jemiołą Kruka kryły się jakieś niespodzianki. Rumieniec na twarzy większości zgromadzonych w jego łóżku podpowiedział mu że jednak to drugie. Kruk jak zwykle był niewzruszony..
- No dobra. Macie mnie. Co z tą jemiołą?
W końcu Tomek, który do tej pory zachowywał chłodną obojętność odezwał się
lekko zachrypniętym głosem.
- No.. Wiesz, popiliśmy troszeczkę..
Daniel nie potrafił już ukryć ciekawości. Rzucił Krzyśkowi podejrzliwe spojrzenie.
- Ja nic nie wiem - przyznał a trzy pary oczu zgromiły go wzrokiem. - No co?! Film mi się urwał przed jedenastą!
- No ładnie.. Jak słyszę nieźle się bawiliście beze mnie..
Dawid gwałtownie wciągnął powietrze.
Z niewiadomych przyczyn Daniel poczuł się dziwnie.. wtajemniczony.
- No więc.. - kontynuował Tomek uciekając wzrokiem przed skanującym spojrzeniem czarnowłosego. Zwilżył językiem wargi i po raz kolejny pokrył się purpurą. - Tego.. Kruk polował na Dawida jak opętany. Kilka razy dorwał go i wymusił pocałunek. Marek był wściekły a potem, nie wiem, komu chciał dopiec, chyba też miał nieźle w czubie..
Dawid warknął ze złości i Tomek przewrócił oczami.
- Co zrobił profesor?
O rany, jak to zabrzmiało.. Dawid i Tomek od razu zakrztusili się, jak gdyby dopiero teraz zdali sobie sprawę z tego, że Jankowski w dalszym ciągu pozostawał ich wykładowcą. Tomek zdusił narastające zażenowanie i dokończył opowiadać mocno już zaintrygowanemu towarzystwu.
- Marek na początku strasznie się boczył. Ale po wypiciu ze mną i Anią kilku głębszych, najwyraźniej całkowicie wrzucił na luz. Zaczął polować na wszystkich, którzy tylko znaleźli się w pobliżu jakiejkolwiek jemioły..
Zaległa głęboka cisza a Dawid ukrył twarz w dłoniach.
- Naprawdę nie pamiętam.. - po kilku przedłużających się minutach ciszy Kruk skonsternowany spojrzał na resztę pytającym a zarazem lekko rozbawionym wzrokiem.
- No i Marek wycałował dosłownie wszystkich. - głos Dawida docierający zza zasłony własnych dłoni zdawał się być lekko podłamany..
Daniel wybuchnął śmiechem i ku zażenowaniu wszystkich śmiał się tak długo dopóki nie dotarło do niego znaczenie tych słów. Zamarł na chwilę, a potem spojrzał pytająco na Tomka i mina nieco mu zrzedła..
Nie potrafił sobie tego wyobrazić.
Marek całujący pod jemiołą KRUKA..
..
..
Marek całujący.. Tomka..
?????
..
!!!!!!!!!!!!!!!
- Że niby ciebie też? - zapytał już wcale nie takim zadowolonym tonem jak poprzednio, wyciągając dłoń i chwytając odsuwającego się, zawstydzonego rudowłosego za rękaw zielonego swetra.
Tomek uniósł głowę i wysłał mu mordercze spojrzenie.
- No i proszę! Co alkohol potrafi zrobić z przyzwoitym facetem - żachnęła się dziewczyna z twarzą wciąż zalaną rumieńcem. Niemniej jednak, za chwilę roześmiała się. - Ale co tam! Warto było! Jeszcze w życiu nie widziałam takiej plątaniny ciał! I tylu napalonych pedałów! Suuuuper!
No nie wiem, pomyślał Daniel nieco zeźlony. Już nie jestem jedynym facetem, który całował mojego Tomka..
Oczywiście Daniel nie wiedział, że wcześniej Tomek został pocałowany przez Dziuplę. No i w ogóle nie brał pod uwagę wyczynów Dawida..
- Niewątpliwie, każdy z nas może potwierdzić, że Marek bosko całuje.. - dodała dziewczyna chichocząc i kokosząc w ramionach Kruka, który zdawał się nic sobie nie robić zarówno z tej jak i z sylwestrowej sytuacji.
Dawid wysłał jej mordercze spojrzenie, a potem rozjaśnił się i kontynuował najwyraźniej całkowicie wyrzucając z pamięci niemiłe wspomnienia.
- Po północy trochę temperatura stopniała, bo Kruk odpadł zupełnie, a niedługo potem położyliśmy Anię. Jak zostaliśmy sami to było bardzo, ale to bardzo przyjemnie. Rano okazało się że zarówno Marek jak i Kruk niewiele pamiętają z tej niechlubnej części imprezy, więc tylko my czuliśmy się strasznie zażenowani..
- Marek u nas spał - Daniel stwierdził raczej oczywisty fakt. - Ale gdzie?
- No.. Ania spała u Tomka, Kruk w muzycznym a ja z Markiem u mnie..
Twarz Daniela rozszerzyła się w uśmiechu.
To znaczyło że Tomek spał u niego.. W sypialni.. Och, jakże żałował że się wtedy nie obudził..
Natomiast Tomek już wcale nie wyglądał na takiego zadowolonego..
- Skończmy już ten głupi temat - burknął znowu uciekając gdzieś spojrzeniem. - Jest późno, a my rano wybywamy..
Daniel nie mógł ukryć zaniepokojenia.
- Co? .. Gdzie?
Ania uśmiechnęła się smutno.
- Muszę wracać do domu. Praca czeka.. - wyjaśniła z głośnym westchnieniem.
Ale Daniela nie obchodziło, co stanie się z dziewczyną. Bardziej interesowała go zirytowana mina Tomka, który zerwał się z łóżka i stanął obok Ani, gramolącej się z ciepłych objęć czerwonowlosego.
- Chodź młoda. Spakujemy się.
- A ty gdzie się wybierasz?! - wyrwało się Danielowi i oberwał kolejnym morderczym spojrzeniem. Tomek prychnął tylko.
- Wyzdrowiałeś, więc wracam do domu.
- Och.. no wiesz, aż tak dobrze to się jeszcze nie czuję.. - zaśmiał się Daniel pokasłując lekko, ale spoważniał, gdy jego figlarne spojrzenie natknęło się na pełen irytacji wzrok.. - Nie musicie chyba jeszcze jechać.. - dodał już z powagą.
Tomek i Daniel przez chwile patrzyli na siebie w skupieniu. Kruk nie bacząc na protesty wijącego się ze śmiechu Dawida, zapamiętale kłuł i łaskotał go po bokach. Ania stanęła przed bratem i spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.
- Tomciu, zostańmy jeszcze trochę, co? Proszę cię, błagam.. Ja jeszcze nie chcę wracać..
- Wiesz, że nie mam wyboru - Tomek spojrzał na nią przepraszająco, a uwadze Daniela nie mogła ujść zmiana jaka natychmiast zaszła na jego obliczu. Był taki łagodny, spoglądał na nią ciepło z lekkim smutkiem. - Ojciec jest wściekły..
- No.. ale..
- Mam cię eskortować najbliższym pociągiem. Nie powinnaś aż tak się stawiać.
- To nie jest takie proste! On jest czasem taki irytujący! I zawsze taki oficjalny! Nawet na Sylwestra zaprosił mnie pytając najpierw ojca! A jak ojciec się zgodził to moje zdanie już się nie liczyło!!
Tomek zacisnął wargi w cienką linię i uciekł wzrokiem w bok. Daniel wiedział, że chłopak znów jest zirytowany i walczy z narastającym w nim buntem.
Dawid i Kruk przechodzili samych siebie i Daniel ledwo mógł słyszeć o czym rozmawia rudowłose rodzeństwo.
- Och, to zmień pracę! Właściwie to dlaczego nie pójdziesz na studia? Dadzą ci wtedy święty spokój. A jego to się na pewno pozbędziesz, jak tylko dostaniesz się gdzieś poza Koszalinem..
- To nie jest teraz kwestia pracy czy studiów! - warknęła dziewczyna. Daniel żałował, że stała do niego odwrócona plecami. Nie mógł widzieć jej twarzy, ale był pewien, że miała oczy pełne powstrzymywanych siłą woli łez złości.. - Dobrze o tym wiesz.. - dodała cicho.
Tomek odwrócił się i pomaszerował w głąb mieszkania. Przez chwilę Daniel widział go krzątającego się w kuchni i wyjmującego piwo z lodówki. Chłopak pociągnął z puszki kilka dużych łyków i spojrzał na siostrę, czekającą bez ruchu w progu sypialni na jego odpowiedź..
- I co ja mam mu powiedzieć? Alex się lekko skrzywi, nic nie powie ojcu, ale on jest cholernym empatą i będzie wiedział! I będzie wściekły, bo najbardziej na świecie zależy mu na tym by go zadowolić i dostać tą cholerną placówkę! I tak jest już diabelnie wściekły! Wiesz, że Alex musiał wyjść na totalnego kretyna pokazując się na Gali Sylwestrowej sam jak palec, bo jego towarzyszka, notabene OCZEKIWANA zwiała dwa dni przed imprezą..
- Co.. Ciebie też kupił?! - Dziewczyna krzyknęła i bójka Daniela i Kruka nagle jakoś tak zamarła..
- Nie, do cholery! Po prostu uważam że to porządny facet i nie zasługuje na tego typu traktowanie.
- Jego wina! Odmówiłam mu! To ojciec mnie zmusił!
- Więc powinniście byli porozmawiać! Powinnaś była mu wyjaśnić, że zdanie ojca nie ma dla ciebie znaczenia!
- Oj, nie przekręcaj wszystkiego! Cholera, jakby ojciec w twoim imieniu zorganizował ci sylwestra z osobą, za którą nie przepadasz, to też byś się buntował. I naprawdę nie sądzę by poszedł sam! Na pewno znalazł sobie kogoś do towarzystwa. Damę ze swoich sfer.
- Czy ty jesteś ślepa?! Przecież on świata poza tobą nie widzi. Nawet zaczął traktować uprzejmie ludzi wokół siebie. Przestał się czepiać i warczeć, nawet ja to zauważyłem w święta. Nie mówiąc już o tym jak stara się zasłużyć na akceptację reszty rodziny!
- O czym ty bredzisz?! Akceptację?! On się po prostu próbuje wkupić w nasz dom! Marcina ma już w kieszeni i Ewę też, chociaż ona akurat jest jak chorągiewka!
- Tak czy inaczej, powinnaś była go uprzedzić. Jak rozmawiałem z ojcem to musiałem trzymać słuchawkę daleko od ucha, a wiesz, że jeśli ktoś w naszej rodzinie jest opanowany to właśnie on..
Ania uspokoiła się trochę. Kucnęła i schowała twarz w dłoniach. Tomek w kuchni oparł się o lodówkę i podobnie jak siostra kucnął. Daniel już go nie widział.
Siedzieli tak chwile w ciszy. Potem Daniel usłyszał cichy głos Tomka.
- Zadzwoń do niego teraz i przeproś. Jak to zrobisz, to zadzwonię do ojca i jakoś go udobrucham. Mam już pewien pomysł..
Ania uniosła głowę i westchnęła.
- Nie znam do niego numeru.. - och, pięknie potrafiła kłamać.. Niestety ani Daniel, ani najwyraźniej Tomek nie dali się nabrać.
- Więc powinnaś się spakować - sprowokował Tomek i wzruszył ramionami.
Dziewczyna uniosła się i weszła w głąb korytarza. Usiadła na schodkach drabiny i ponownie westchnęła.
- Jest już trochę późno.. Może zadzwonię jutro.
Tomek szybko rzucił okiem na zegarek.
- Ale ściema. Jest dopiero siódma..
- Dopiero.. oh, popatrz, a jest tak ciemno.. Pewnie już śpi.. Założę się że chodzi spać z kurami..
- Jak już to z urokliwymi damami.. Dzwoń albo się pakuj!
- A jak będzie wściekły i nie będzie chciał ze mną rozmawiać?
Tomek wstał i wyjął z lodówki jeszcze jedno piwo. Podszedł do siostry i przyłożył zimną puszkę do jej rozgrzanych policzków. Dziewczyna westchnęła i z wdzięcznością przyjęła poczęstunek. Otworzyła puszkę i łakomie wypiła na raz pół napoju. Potem uniosła się i podeszła do szafki na której obok telefonu stacjonarnego leżał jej osobisty telefon komórkowy. Zmówiła szybką zdrowaśkę i wybrała rozmówcę..
Epizod 98
- Tato, przecież ci mówię, że wszystko z nim obgadała. Przeprosiła go i wyjaśniła, dlaczego postąpiła tak a nie inaczej.. Nie musisz się bać iść do pracy jutro..
Daniel nie spuszczał wzroku z przybierającej coraz to nowe miny twarzy chłopaka. Kipiał ekspresją. Jak zawsze.
- Doprawdy zastanawiam się czy ona aby na pewno nie miała racji. Wszystko za nią ustaliłeś. Nie dziwię się, że się wściekła, skoro nawet suknię dla niej wybraliście..
Tomek przewracał oczami i kilka razy musiał odsunąć od ucha wrzeszczącą słuchawkę. Rzucił Danielowi raczej blady, zawstydzony uśmiech. Czarnowłosy mógł sobie wyobrazić jak bardzo Tomek nie znosił być rugany. To zdecydowanie raniło jego dumę i zagrażało autorytetowi..
- Tato, wrócimy za kilka dni.. Tak, zadzwonię jeszcze. Pozdrów mamę i Marcinów.. No i Alexa.. jeśli możesz..
Chłopak pożegnał się i westchnął. Ania już ciągnęła go za rękaw swetra.
- Masz szczęście młoda, że masz takiego dobrego brata. - Odezwał się i uśmiechnął. Ania zawyła ze szczęścia i zaczęła dziękować bratu.
Po jakimś czasie wraz z Dawidem i Krukiem wyszła na ostatni dziś spacer z Inukim.
Tomek usiadł ciężko na brzegu łóżka Daniela. Jednym haustem osuszył puszkę piwa i zgniótł w dłoni opakowanie.
- Co się dzieje, Tomek? O co poszło? - Daniel usiadł obok niego, ale rudowłosy szybko nakazał mu na powrót się położyć. Potem wstał i zamknął drzwi sypialni. Odwrócił się i usiadł na dywanie, opierając się plecami o brzeg łóżka, zaraz przy głowie Daniela. Ten zaraz przekręcił się na bok i położył ciepłą dłoń na szyi chłopaka. Nie doczekał się odrzucenia, wręcz przeciwnie, rudowłosy przyjął ten gest bardzo naturalnie..
- Och, właściwie nic. Szef firmy ojca, a właściwie szef polskiej filii koncernu, który przejął firmę ojca, zakochał się w młodej. Alexander jest trochę mrocznym typkiem, zamkniętym w sobie, sarkastycznym, powiedziałbym, gnojem, ale od czasu jak spotkał Anię bardzo się stara być.. bardziej ludzki. Ojciec nie omieszkał zauważyć jak dobrze to wpływa na interesy i chce wydać za niego młodą. Popełnił jednak błąd, podejmując za nią kilka decyzji, co tylko pogłębiło niechęć Ani do Alexa.. Szkoda.. Bo zdążyłem go polubić.. Obawiam się jednak, że Ania nie wiele będzie miała do gadania. Ojciec jest strasznie uparty a Alex nieprzyzwoicie bogaty. Nasz starszy brat ciągle jej wierci dziurę w brzuchu, by poprosiła Alexa o samochód dla niego. Zresztą, dla niego to naprawdę żaden wydatek, ale Ania nie chce mieć żadnych długów ani zobowiązań. Nawet jeśli młoda na początku czuła do Alexa coś więcej niż sympatię, to zostało to całkowicie zabite przez ofensywne działanie ojca i reszty rodziny. Natomiast Alex też popełnił kilka błędów. Gdy chodzi o nią, on kompletnie traci głowę. Jest bardzo cichy, czasem sarkastyczny, jak zawsze, ale do niej rzadko się odzywa, tak jakby zapominał języka w gębie.. - Tomek odchylił głowę do tyłu jak gdyby bezwiednie chcąc wtulić się w dłoń czarnowłosego. - Oczywiście jest dla niej bardzo delikatny, pomimo że wobec innych zachowuje się jak ostatnie bydlę.. Nie pomaga również fakt, że nie włada jeszcze językiem polskim na tyle dobrze, by czuć się pewnie.. No i na pewno nie potrafi flirtować. - Chłopak zaśmiał się cicho. - Teraz, przez tych kilka dni świąt, ojciec zaprosił go do nas, bo wszystkie drogi były nieprzejezdne i nie zdążyłby na samolot do Londynu.. Siedział sztywno przy stole jakby połknął kij od miotły. I tylko dbał, by nikomu nie zabrakło wina w kieliszkach. Jadł niewiele, jak gdyby jedzenie w jej obecności było nie na miejscu. Tylko pociągał z gracją z kieliszka i wyglądał jak pieprzony dyktator, czy coś w tym stylu.. Och, rany, wierz mi.. Czego jak czego, ale władczości to mu nie brakuje. Nawet ja przy nim czułem się jak robak.. Okropna atmosfera.. Nie dziwię się, że Ania zwiała.. A jak dał jej prezent, piękną kolię z diamentami, kompletnie nie w jej stylu, a ona oddała mu i grzecznie oznajmiła, że to zbyt wiele, on uśmiechnął się blado i stwierdził, że to nie od niego tylko od świętego Mikołaja. Wyobraź sobie, jak wszyscy zaczęli się dławić, gdy wymówił imię "Mikołaj". Myśleliśmy, że on wierzy tylko w Hrabiego Draculę..
- Przesadzasz.. Nie może być aż tak źle..
- He, he.. Ciekaw jestem co byś mówił jakbyś go poznał osobiście.
- No.. a jaki on jest? Jakiś paszczur?
- Och, nie. Wręcz przeciwnie. Jest dokładnie w typie Ani, męski, wysoki, ładnie zbudowany, powściągliwy, kulturalny i cholernie elegancki. Chodzący ideał.. W dodatku nieprzyzwoicie bogaty. Potrafi doskonale inwestować pieniądze, zarówno firmy, jak i osobiste. Właściwie nie zdziwiłbym się, jakby żył z odsetek bankowych. Oczytany, wykształcony, inteligentny, znający języki i obyczaje.. Potrafi się zachować przy pięknych kobietach, których stadko nieodmiennie zawsze mu towarzyszy.. No właściwie towarzyszyło, bo od czasu jak poznał Anię to żadnej nie pozwala do siebie podejść nawet na krok.. Niewątpliwie facet ma styl i klasę.. No i jest wolny, po trzydziestce.. po prostu idealny kandydat na męża..
- No.. o tym to chyba Ania powinna zadecydować..
- I tu jest pies pogrzebany, bo wszyscy jej to powtarzają i przez to odstręczają ją od tej myśli. Alex może miałby i jakieś szanse ale dzięki rodzince i jego "gestowi" obecnie jest na dużym debecie..
- To co? Impas?
- Impas.. - Westchnął chłopak.
Trwali jakiś czas w milczeniu a potem chłopak odwrócił się do Daniela.
- Zastanawiałem się.. Yyy.. Tego..
- Mów. - Rozkazał Daniel, widząc konsternację na twarzy rudowłosego.
Tomek westchnął głęboko i spojrzał na Daniela nieco zmieszanym wzrokiem.
- Czy tak bardzo ci go przypominam?
Cichy jęk Daniela sprawił, że chłopak skrzywił się nieznacznie.
Daniel wiedział o kogo mu chodzi, więc jednak tak. Tomek zasmucił się, ale chwilę później jego twarz przyjęła zimny ironiczny wyraz.
- Nie uważasz, że to przesądza o wszystkim?
Daniel ściągnął brwi i spojrzał na niego pytająco. Potem gwałtownie nabrał powietrza w płuca, otworzył szerzej oczy tak jakby nagle dotarł do niego sens słów rudowłosego.
- Nie ukrywam, że jestem wściekły - oznajmił Tomek i mimo swojego zapewnienia szczelnie ukrył pod maską ironii swoje uczucia, jakiekolwiek by nie były. - Wiesz, że nie jestem i nigdy nie będę nim. Nie twierdzę, że był ode mnie gorszy.. ale.. nie chcę być dla nikogo zastępstwem. To dla mnie.. zniewaga.
Daniel potrząsał głową na boki. Bał się, że chłopak odejdzie zanim zdąży mu wytłumaczyć, ale Tomek siedział dalej na swoim miejscu. Czekał, najwyraźniej tak samo przytłoczony w tej chwili tą sytuacją jak on sam. Daniel nie dawał mu czasu do namysłu. Chciał wyprostować wszystko, zanim wybuchowy chłopak stwierdzi, że nie jest pedałem, ma to w nosie i wydefiladuje stąd z podniesioną głową prosto do akademików..
- Nie myślę, że jesteś do niego podobny.. To znaczy, w pewnych aspektach jesteś, ale nie kocham cię dlatego.. Ja.. Kocham cię, bo jesteś sobą. I kocham cię tak mocno, jak zdołałem pokochać jego.. a przecież znamy się zaledwie miesiąc.
Chłopak oddychał szybko i ponownie odwrócił się do niego plecami.
- Dla mnie ważne jest, byś był sobą.. Bo ja nie kocham w tobie Michała. Jego nie ma w tobie.. On jest we mnie. Zrozum.. Potrzebuję CIEBIE, Tomka, mojego rudego kogucika.. I nikogo poza tobą.
Tomek odwrócił się z impetem. Miał czerwone policzki i gniewnie ściągnięte brwi. Oczy płonęły złością, zabarwione jednak odrobiną.. satysfakcji?
- Nie możesz się tak ode mnie uzależniać! Wiesz do jakiego stanu się doprowadziłeś? Takim postępowaniem na pewno mnie nie zatrzymasz! To jest jak szantaż! To poniżające i uwłaczające zarówno dla mojej, jak i twojej godności! Nigdy więcej nie zachowuj się w ten sposób! Nienawidzę tego!
- Tak, wiem! Doskonale zdaję sobie z tego sprawę i nienawidzę się za to. I za to, że w chwili słabości podniosłem rękę na słabszego i za to że, do diabła, uderzyłem przyjaciela! Po prostu odszedłeś w momencie, kiedy byłem ciebie pewny, kiedy byłem szczęśliwy, i spojrzałeś na mnie tak chłodno..! To wszystko było tak cholernie chaotyczne, że sam już nie wiedziałem co robię!
W pokoju zapanowała cisza. Żaden z nich nie ośmielił się jej przerwać zanim drugi tego nie zrobi. W końcu Tomek westchnął zrezygnowany:
- Nie powinienem był jechać. No.. przynajmniej, nie na stałe. No i nie w ten sposób. Byłem.. Jestem głupcem.
Daniel poderwał się z łóżka i nie poskutkował nawet ostry rozkaz Tomka, by się położył. Czarnowłosy stanął naprzeciwko siedzącego na podłodze chłopaka. Nawet jeśliby rudowłosy użył całej swojej siły, nie byłby w stanie się obronić. Ale i tak nie zamierzał. Przynajmniej nie naprawdę. Daniel opadł na dół, siadając na wyciągniętych nogach chłopaka i wziął jego twarz w dłonie. Spoglądał wprost w jego zielone, pełne wahania, ale i ciepła oczy. I wiedział. Tomek nie musiał nic więcej mówić. Zostanie z nim, a to było najważniejsze. Nie obchodziły go już słowa, które najwyraźniej nigdy dotychczas nie przeszły przez usta chłopaka. Cóż, może kiedyś na nie zasłuży, ale tak naprawdę to nie było ważne. Oczy Tomka powiedziały mu więcej, niż kiedykolwiek zdołałyby powiedzieć jego usta.
Zostanie.
Bo chce.
Epizod 99
Krzysiek chyba cudem zdołał się opędzić od małej rudowłosej osóbki, kiedy wieczorem, śmiertelnie zmęczony skierował się do pokoju muzycznego w którym znajdowało się jego niezbyt wygodne posłanie. Mieszkanie Daniela było zdecydowanie za małe na taką ilość osób. Dawid zachował swój pokój, ale musiał zaakceptować gościa w swoim łóżku. Ania uparła się, że będzie z nim spała, pomimo protestów zażenowanego brata. Zresztą, oboje, Dawid i Ania byli już do tego przyzwyczajeni. Wprawdzie dziewczyna zawsze unikała chłopców i była raczej negatywnie nastawiona do jakichkolwiek fizycznych kontaktów z płcią przeciwną, ale Dawid był przecież gejem. To oznaczało, że była z nim całkowicie bezpieczna. Więc kiedy pierwszy raz Tomek zabrał go ze sobą do Koszalina, zastał ulokowany z Anią w jednym łóżku. Na początku dziewczyna się boczyła, ale potem zaakceptowała przyjemne ciepło w swoim łóżku, a po jakimś czasie także opiekuńcze ramię, cichy oddech i w końcu męskie ciało tak blisko jej własnego..
Było to dla niej o wiele bezpieczniejsze niż spanie z mężczyzną i mniej żenujące niż spanie z bratem. W czasie odwiedzin Dawida w domu państwa Wiśniewskich w Koszalinie, tych dwoje bardzo się ze sobą zbliżyło i zaprzyjaźniło. Tomek wyjaśnił potem Dawidowi, że od czasu wypadku Ania bardzo się zmieniła, odrzucała wszystkich potencjalnych adoratorów zimnym zachowaniem. Taniec zawsze był dla niej wszystkim. Wiązała z nim swoją przyszłość, koncentrowała się na nim, a gdy lekarz wyjaśnił jej, że jej biodra nigdy nie odzyskają dawnej sprawności załamała się tak jakby świat się dla niej skończył. Nie była kaleką, ale nie miała już takiej siły w nogach, które bolały ją gdy tylko odrobinę je nadwerężyła. Musiała zrezygnować z tańca zawodowego, zrezygnowała z klubu i powoli odsunęła się od przyjaciół, którzy mogli realizować swoje marzenia w czasie gdy ona tak przeokropnie im tego zazdrościła. Potem podjęła pracę, stała się cichą, sumienną pracownicą, tylko w jej wnętrzu wciąż się gotowało, zbijało w kołtun złych myśli i straconych nadziei. Żal przeistaczał małą radosną dziewczynę w warkliwą i zamkniętą w sobie kobietę. I wtedy pojawił się Tomek, jedyna bliska Ani osoba, która znała ją lepiej niż ona kiedykolwiek znała samą siebie, wraz z niewysokim, zamyślonym, smutnym towarzyszem.. Och, Ania zwróciła uwagę na ten delikatny zapach perfum. I na te potajemne, nieśmiałe, pełne podziwu spojrzenia które wysyłał jej bratu. Potem na bliznę na biodrze.. Nie mogła być o niego zazdrosna. Przy nim czuła się tak dobrze. Jakby taniec przestał mieć znaczenie. Zagłębiała się w chabrowe tarcze, które obserwowały ją z ciepłem i spokojem. Sprawiał, że godziła się z losem, że oddychała spokojnie i świat nabierał nie tylko barw ale i odcieni.. Nic więc dziwnego, że którejś nocy pełna wstydu wyznała mu, że jeśli kiedykolwiek miałaby zgodzić się na życie u boku mężczyzny, to chciałaby, aby to był on. Dawid nie mówił nic przez dłuższy czas a potem wstał i wyciągnął do niej dłoń. Przyjęła ją z bijącym sercem i z lękiem spoglądała na rysującą się w mroku sylwetkę. Dawid wziął ją w ramiona i począł delikatnie kołysać. Potem okręcił nią i ponownie chwycił w ramiona. Tańczyli do muzyki która grała w ich sercach, która opatulała ich delikatną, ostrożną więź wzmacniała ją i dodała im nadziei. Dawid znalazł dom, ona oparcie. Tańczyli przez kilkanaście minut, coraz odważniej, dobierając trudniejsze kroki, przybierając bardziej zaawansowane figury.. Potem Dawid chwycił jej twarz w dłonie i uśmiechnął się ciepło. "Obiecuję, że jeśli kiedykolwiek zwiążę się z kobietą, to będziesz to ty." Przypieczętował obietnicę ostrożnym pocałunkiem który rozlał się po ich ciałach niczym powolna, gorąca lawa. Od tamtej pory byli dla siebie kimś więcej niż przyjaciółmi. Byli tajnym narzeczeństwem.. Nic więc dziwnego, że spanie ze sobą uważali za rzecz oczywistą i jak najbardziej naturalną.
Gdy Ania i Dawid usnęli już na swoim wspólnym posłaniu, drzwi naprzeciwko ich sypialni uchyliły się lekko. Przez jakiś czas ukryta w cieniu postać stała bez ruchu najwyraźniej w napięciu nasłuchując ewentualnych odgłosów reszty domowników, by po chwili wynurzyć się z wnętrza pokoju i zachowując się najciszej jak to tylko możliwe pomknąć w dół po stopniach drabiny.
Ciche pukanie wybiło Kruka z ledwo kształtującego się snu. Poruszył się niewygodnie skulony na wąskiej kanapie i warkną "czego?" głosem pełnym irytacji. Dlaczego Daniel nie zaproponował mu by legł obok niego w sypialni? Przecież byli przyjaciółmi. Niejednokrotnie dzielili pryczę podchodząc do tego zupełnie aseksualnie - nad czym Krzysiek okrutnie ubolewał. Czy humorki Tomka były ważniejsze od zaoferowania JEMU - WIERNEMU PRZYJACIELOWI - godnego konta do spania? Krzysiek coraz bardziej miał tego dość. Był niańką, gosposią i chłopcem do towarzystwa. Robił dla Daniela więcej niż ktokolwiek inny a wciąż traktowany był okropnie.. Kruk trzepnął poduszką z mocnym postanowieniem, że jutro z samego rana wraca do domu.
Drzwi pokoju muzycznego otworzyły się nieznacznie a do środka wślizgnęła się męska sylwetka. Chwile później Kruk poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu i z irytacją stwierdził, że już dawno nie miał pod sobą żadnego ciepłego ciała. Ktoś usiadł obok niego i po chwili usłyszał cichy głos.
- Śpisz?
Co to za konspiracyjny ton?
- Nie! - Warknął.
- Słuchaj, pomyślałem sobie, że to łóżko jest dla ciebie zdecydowanie za małe.
- No i?
- Chcesz się zamienić?
Kruk uniósł się lekko na łokciach i spojrzał za pochylającą się postać z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
- Możesz spać w mojej pościeli, jest czysta. Po prostu wyśpij się porządnie.. No i rano staraj się unikać młodej, Ok?
Kruk już stał przy drzwiach i uśmiechał się szeroko.
- Miłej zabawy - rzucił i zniknął. Chwilę później słychać było jak potyka się na stopniach drabiny i syczy przekleństwo zirytowanym głosem, starając się przy tym powstrzymać ziewnięcie..
Chłopak rzucił okiem na skopaną pościel i podrapał się po karku. Potem sprawdził oddech i ciało pod pachami. Zrobił kilka przysiadów i rozciągnął mięśnie. Potem cicho wymknął się z pokoju kierując się wprost do sypialni Daniela.
Nie zapukał. Był pewien, że Daniel śpi. Mężczyzna pomimo, że przespał kilka ostatnich dni, nadal czuł się osłabiony po intensywnej walce bezwolnego ciała z chorobą. Nadal miał trudności z oddychaniem, marzł, a wieczorem z zażenowaniem stwierdził, że znowu miał gorączkę. Może nie powinien był wychodzić z łóżka, ale nie mógł się oprzeć wizji gorącego prysznicu. Teraz w lekko wychłodzonym wcześniejszym wietrzeniem pokoju roznosił się intensywny zapach jego szamponu. Ciało mężczyzny spoczywało na łóżku, zwinięte w kłębek i szczelnie opatulone puchową kołdrą w świeżej, dziś zmienionej pościeli.. Wszystko pachniało świeżością i zapowiadało poprawę zarówno zdrowia mężczyzny jak i jego samopoczucia.
Tomek wślizgnął się pod kołdrę i przywarł do ciepłego, odzianego w czystą, ciemną pidżamę ciała mężczyzny. Objął jego ciało ramieniem i splótł dłonie na piersi wtulając twarz w burzę pachnących, czarnych loków za którymi tak tęsknił.
To nie prawda, że się sprzedałem, mówił do siebie, trącając chłodnym nosem ciepłej skóry na karku mężczyzny. Jestem dla niego ważny, tak jak on dla mnie.. Chcę tu być, nie muszę i nie potrzebuję. Chcę. Nie jestem gejem. Chyba.. Eee.. Na pewno! Ale on.. jest inny. Z nim nie czuję się jakbym robił coś złego, czy nienaturalnego. Wręcz przeciwnie. Jestem ponad to. On nie jest ludzką istotą.. -Zaśmiał się do swoich myśli. - W każdym bądź razie.. on nie jest zwyczajny. Jest jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny.. Gdybym go stracił..
Jego ciało zadrżało reagując na tą myśl..
Nie mogę go stracić!
..
Nie. Nie mogę pozwolić by coś mu się stało. Ze mną, czy beze mnie on musi być bezpieczny. Zasługuje na to.
Epizod 100
Daniel zbudził się przed świtem, jego ciało zdrętwiało w czyimś silnym uścisku, a osoba za jego plecami emanowała takim gorącem, jakby była płonącym ifrytem. Minęło kilka chwil zanim zaspany umysł Daniela przyjął fakt, że nie jest sam, ale zaraz potem badawczo spojrzał na splecione desperacko na jego piersi dłonie i zrozumiał.
Nauczył się tego ciała i jego zapachu. Nauczył się tych długich palców, odcienia skóry, brzmienia oddechu, ciepłoty ciała. Nigdy nie sądził, że można tak intensywnie chłonąć drugiego człowieka.
Rozplótł ostrożnie zaciśnięte palce i uwolnił się z gorącego uścisku. Powoli odsunął kołdrę i uniósł się z łóżka. Przeciągnął się z zadowoleniem. Znajoma fala przepłynęła przez jego członki i uświadomił sobie jak pięknie prezentuje się rudowłosy, uśpiony chłopak w nikłym świetle bladego, powoli znikającego w porannej szarości księżyca. Miał na sobie tylko bokserki które teraz leniwie zsunęły się poniżej bioder, wystarczająco prowokując wyobraźnię patrzącego, by po chwili jego pidżama stała się dla niego zbyt irytująca i totalnie zbędna. Toteż pozbył się jej jak najszybciej.
Chłopak zadrżał mimowolnie czując chłodne dmuchnięcie i uderzenie mokrego języka na swoim sutku. Przekręcił się machinalnie na plecy, spełniając niewypowiedziane życzenie pochylonego nad nim mężczyzny. Długie loki załaskotały boki i brzuch chłopaka, a po chwili oczy młodzieńca niechętnie uchyliły się i zarejestrowały usilne starania czarnowłosego. Podświadomość poinformowała go, że jest kompletnie nagi, a pomiędzy jego bezwstydnie szeroko rozstawionymi nogami klęczy, równie nagi, obdarzony silną erekcją mężczyzna. Jego dłonie wsunęły się w loki mężczyzny który najwyraźniej nie zauważył jeszcze, że ofiara jego pieszczot przeszła z trybu głębokiego snu na tryb równie głębokiego podniecenia. Tomek podciągnął jego głowę na wysokość swojej twarzy i uśmiechnął się z zadowoleniem. Jego usta w mgnieniu oka zostały zaatakowane silnym, zazdrosnym pocałunkiem, a agresor zaczął mocno ściskać i ugniatać jego ciało, jakby upewniając się, że każdy jego fragment jest realny..
Dłonie rudowłosego w niemym proteście silniej uchwyciły czarne loki w które się wcześniej wplątały i ostrożnie, ale i z pełną stanowczością, odciągnęły głowę zachłannie całującego go mężczyzny. Ten spojrzał nań pytająco, a głód który odmalował się na jego twarzy spowodował, że chłopak wzdrygnął się mimowolnie.
- Dusisz mnie..
Czy to zabrzmiało wystarczająco dwuznacznie?
Mężczyzna uśmiechnął się demonicznie i oblizał wargi. Jego oczy zaszły mgłą jak gdyby umysł powoli zaczął tracić kontrolę nad ciałem. Jego dłonie dosięgły odsuwających go, zaciśniętych na jego włosach dłoni chłopaka. Odsunął je zdecydowanie i przycisnął swoimi, gdy tylko dosięgły pościeli po obu stronach głowy chłopaka. Młodzieniec zdał sobie sprawę z tego, że jest kompletnie unieruchomiony, ale nie mógł powstrzymać dreszczu podniecenia, gdy poczuł silny ucisk kciuka mężczyzny masujący wnętrze jego własnej dłoni. Jęknął przeciągle, zdając sobie sprawę z tego, że cała jego moc skoncentrowała się teraz w jego erekcji, a bezwolne, oczekujące ciało stało się marionetką w rękach zachłannego kochanka. Daniel raz jeszcze zmiażdżył jego wargi pocałunkiem, a potem jakby na pożegnanie przygryzł jego brodę i skierował się niżej, koncentrując się na szyi i obojczykach chłopaka. Kąsał, dmuchał, lizał i zasysał torturując jego ciało, a jakaś świadoma część mózgu chłopaka przeklęła na myśl o nie dających się ukryć siniakach i malinkach, którymi powita nadchodzący dzień. Daniel wiercił się uderzając raz po raz biodrami w pachwiny i podbrzusze chłopaka, doprowadzając ich obu niemalże do pasji, gdy ich rozpalone, nabrzmiałe fallusy spotkały się i obijały, tak boleśnie wręcz spragnione dotyku. Zanim Daniel dotarł poniżej piersi chłopaka, ten eksplodował już potężną falą, zrosiwszy obficie wytryskiem zadowoloną twarz czarnowłosego.
Tomek wygiął się w pałąk i nie zdołał powstrzymać się od krótkiego krzyku, wywołany przyprawiającym o zawrót głowy orgazmem. Daniel spojrzał na niego demonicznym, zachłannym spojrzeniem, ale nie podążył za nim. Zebrał językiem białą ciecz i pochłonął ją z drapieżną, zadowoloną miną.
Tomek był zdumiony. Eksplodował, zanim poczuł jakikolwiek zamierzony dotyk. To były zaledwie drażniące muśnięcia, a silna dłoń nie zaoferowała mu masażu, nie było ust, które zamknęłyby się wokół niego, nie było palców podrażniających wrażliwą prostatę.. Sapnął cicho gdy jedna z przytrzymujących go dłoni cofnęła się i zaczęła bawić się jego sutkiem.
- Co ty mi robisz?.. - Wychrypiał, ale pytanie, zresztą jak się tego spodziewał, zostało bez odpowiedzi. Usta czarnowłosego ponownie skoncentrowały się na jego torsie, a po chwili poczuł, jak serią ukąszeń i pocałunków mężczyzna toruje sobie drogę ku na nowo budzącemu się do życia, wciąż spragnionemu dotyku podbrzuszu. Druga dłoń uwolniła go i podążyła na sutek, torturując stwardniały guzek, za przykładem pierwszej. Oczy chłopaka uciekły w tył czaszki, a biodra szarpnęły się w górę, gdy wargi mężczyzny po raz pierwszy musnęły jego nabrzmiałego, oczekującego członka. Fallus wyprężył się czując wilgotny język z siłą ściągający i naciągający delikatną skórkę na jego gładką, brzoskwiniową główkę. Potem zachłanne usta pochłonęły go tak głęboko jak tylko było to w zakresie możliwości ich właściciela. Jedna dłoń ześlizgnęła się w dół po ciele Tomka i zaatakowała jego jądra. Czubek męskości Daniela kołysał się niebezpiecznie blisko wilgotnego, teraz bezwstydnie odsłoniętego wejścia chłopaka.
Po kilku chwilach, palce masujące jądra chłopaka osunęły się niżej i jeden z nich powoli wcisnął się do ciasnej szczeliny.
Chłopak syknął i wygiął się w pałąk, by po chwili ponownie dać ujście pożądaniu obfitą fontanną wprost w drugą dłoń mężczyzny, który cofnął głowę w ostatniej chwili przed nagłym zrywem grożącym uduszeniem. Zanim serce i oddech Tomka zdołały się uspokoić, chłopak poczuł jak palec mężczyzny wycofuje się, a chwilę potem wbija się w niego pulsujący fallus, najwyraźniej zwilżony wcześniej jego własnym orgazmem. Nie potrafił powstrzymać krzyku, czując rozdzierający ból. Mózg nie był w stanie rejestrować i przerobić instrukcji które wydawał mu Daniel urywanym głosem. Świat przed oczami Tomka zafalował, a potem młodzieniec poczuł posmak krwi, gdy wgryzł się w ramię drążącego go zapamiętale mężczyzny.
Epizod 101
Kruk, Ania i Dawid zastali ich w salonie, siedzących kolano przy kolanie, odzianych w swetry z wysokimi golfami należące do Daniela, uśmiechniętych, popijających kawę. Gdy trójka weszła do pokoju, żaden z nich nie odezwał się słowem. Dopiero gdy Kruk zapytał czy jedli już śniadanie obaj jednogłośnie zaprzeczyli. Niemniej jednak żaden z nich nie ruszył się z miejsca. Krzysiek zaśmiał się cicho i wyprowadził do kuchni zaspaną jeszcze, ziewającą dziewczynę. Tam wraz z Dawidem zaczęli przygotowywać posiłek.
Po śniadaniu Kruk wyprawił Anię i Dawida z psem na spacer, a gdy po jakimś czasie wrócili zabrał ich do samochodu i udali się do miasta po zakupy.
Dopiero wtedy Tomek zdobył się na lekki ruch i jęknął boleśnie. Daniel od razu przeszył go tym swoim cholernie zadowolonym i pełnym dumy spojrzeniem.
- Boli jak diabli - odezwał się Tomek i zachmurzył się widząc minę Daniela. - Następnym razem twoja kolej, dobra?
Daniel nie przestawał się głupio uśmiechać.
- Prawie nie mogę się ruszać, wiesz?
To nie było oskarżenie. Raczej delikatna dygresja.
- Odezwiesz się wreszcie?
Daniel zachichotał i usiadł na kanapie podwijając pod siebie nogi, przodem do wciśniętego w oparcie Tomka. Przeszywał go oczami, odczytywał każdą minę, ruch, drgnienie powiek. Tomka zaczynało to już odrobinę irytować ale nie był w stanie sprzeciwić się mężczyźnie. Jeszcze nie. Musiał najpierw ochłonąć po obfitej w orgazmy pobudce. Obecnie najchętniej znów położyłby się w puchowej pościeli. Czuł się wycałowany, wyszczypany, wylizany, wykąsany i Bóg wie jak jeszcze.. Miał pełno siniaków i malinek, a jego podbrzusze.. Cóż.. Czuł się wyciśnięty.
- Obierz mi pomarańczę - poprosił cicho zwilżając lekko wargi. Chciał kupić sobie trochę czasu. Daniel nie był usatysfakcjonowany. Przerwał tylko dlatego by dać wytchnienie zmasakrowanemu ciału chłopaka. Tomek był po czterech orgazmach. Jeszcze nigdy w życiu nie doświadczył czegoś takiego. Równocześnie wiedział, że Daniel się powstrzymuje. Doszedł tylko raz, w Tomku.. Chłopak był świadomy, że Daniel nie chce zbyt szybko i łatwo zmarnować swoich witalnych sił.. Czekała go ciężka noc..
No tak.. A teraz pozostali domownicy wyjechali.. Dom jest pusty. Nie mógł się nie zaczerwienić na tę myśl..
Jeśli teraz wrócą do zabawy, to po południu będzie już tylko swoim wrakiem. A Dawid zaprosił na obiad profesora i jeszcze kilka osób.. Nie pamiętał, nie mógł się skoncentrować na szczebiotaniu przyjaciela. Daniel zapewne też nie.. ich kolana były zbyt blisko.
Daniel, nie odrywając od niego wzroku, sięgnął do kosza z owocami, stojącego na szafeczce obok kanapy. Palce brutalnie wbiły się w owoc z cichym mlaśnięciem, by po chwili zrywać z niego aromatyczną skórkę. Podzielił owoc na kilka części wciąż bacznie obserwując twarz chłopaka.
Och, jakiż on był pełen emocji, jaki.. otwarty. Sposób w jaki się różowił tak doskonale wypisywał na jego twarzy przelatujące mu przez głowę myśli. Daniel nie mógł być bardziej zadowolony.
A właściwie mógł..
Uniósł kawałek pomarańczy do ust chłopaka i wsunął go do środka.
Rumieniec na twarzy Tomka pogłębił się a oczy uciekły w bok. Dłoń czarnowłosego zatrzymała się na jego gładkim policzku i gładziła go chwilę, potem przesunęła się pod podbródek i uniosła jego twarz zmuszając by spojrzał mu w oczy.
- Smakuje?
Odezwał się. Wreszcie.
Tomek zadrżał słysząc jego głęboki, męski, demoniczny głos. Ponownie poczuł, że chciałby się teraz znaleźć w przytulnej sypialni. Bynajmniej nie sam..
Twarz czarnowłosego pochyliła się nad jego własną a ciepły oddech musnął jego zaczerwienione, nabrzmiałe wargi. Przymknął oczy czując jak przyjemne mrowienie rozchodzi się po dole jego brzucha. Znowu miał erekcję. Doprawdy..
Usłyszeli ciche szczeknięcie Inukiego i obaj rzucili zaniepokojone spojrzenia w stronę drzwi wyjściowych. Ktoś stal na ganku. I uparcie przyciskał dzwonek..
Spojrzeli na siebie sfrustrowani. Dawid miał klucz. Więc kto się dobijał..?
- Niech dzwoni. Będziemy udawać, że nas nie ma.
- Och, doprawdy? Przecież, jeśli to ktoś z twoich znajomych, to na pewno wie, że jesteś po chorobie, i nigdzie nie wychodzisz..
- Pojechałem do lekarza..
Odgłos dzwonka stawał się nie do zniesienia.
- To chociaż zerknij przez judasza. - Zaproponował zirytowany chłopak. Daniel westchnął ciężko i wstał z kanapy.
- Przynieść ci piwo?
- Ty nie możesz pić! - zareagował szybko chłopak. - Bierzesz antybiotyki.
- Nie przesadzaj. - Odszepnął Daniel zbliżając się już do mniejszego przedpokoju. Rzucił okiem przez szybkę judasza i zachłysnął się powietrzem. Wykonał szybki w tył zwrot i chwilę później dźwignął już Tomka na ręce. Chłopak syknął cicho i objął ramionami niosącego go mężczyznę. Gdy tylko Daniel położył go na łóżku zapytał o uparcie dobijającą się osobę.
Daniel warknął: "nikt szczególny" i zabarykadował pokój.
Tomek wywrócił oczami ale już po chwili nie miał czasu na zastanawianiem się nad intruzem u drzwi. Daniel zamknął lufcik, zasunął szczelnie zasłony i legł obok niego na łóżku. Obrócił się na bok i z głową opartą na dłoni spoglądał głęboko w oczy chłopaka.
- Nie powiesz mi?
- Kocham cię.
Tomek westchnął zrezygnowany i przyciągnął do siebie mężczyznę.
- Nawet jakby to była twoja matka, to byś nie otworzył, prawda?
Daniel zesztywniał mimo woli, mięśnie jego twarzy napięły się a brwi zsunęły, tworząc malowniczego marsa. Tomek poczuł się głupio i wybąkał ciche przepraszam. Potem został obdarowany wilgotnym pocałunkiem i poczuł jak zagubiona ręka mężczyzny kręci się niebezpiecznie blisko rozporka jego dżinsów.
Przytulali się dłuższą chwilę, całowali a Tomek uparcie bawił się włosami kochanka. Nie wyplątał się z nich nawet kiedy ten zsunął się niżej i wziął w usta lekko już zmanierowaną, ale wciąż pełną werwy męskość chłopaka. Tomek jęczał czując wyrafinowane pieszczoty.
- Pocałuj mnie - wydyszał chłopak i za chwilę poczuł na wargach ciepłe usta kochanka. Wtedy obrócił go na plecy i sam legł na nim przyciskając go wargami do poduszki. Potem pocałunek stal się bardziej wyrafinowany, wilgotny, pieszczotliwy. Dłonie Tomka desperacko krzątały się przy zamku spodni Daniela, by po chwili ująć w dłoń nabrzmiałą męskość. Masował ją chwilę własną dłonią a potem chwycił swojego fallusa i próbując objąć je oba jedną dłonią ponownie rozpoczął, tym razem podwójny masaż. Daniel jęczał w jego usta i obserwował go spod wpół przymkniętych powiek.
Wtedy usłyszeli ciche chrobotanie a potem zgrzyt otwieranego zamka.
- Dziwne, przecież obaj są w domu. Może są na górze i nie słyszeli.. - Dotarł do nich zatroskany głos Dawida. Zamarli, a potem w mig poprawili ubrania. Daniel rzucił chłopakowi książkę a sam wskoczył pod koc. Tomek ułożył się na brzuchu i otworzył książkę starając się skupić na literkach. Jego policzki dalej płonęły i żałował, że nie przyjął oferowanego piwa. Miałby teraz chociaż jakąś wymówkę..
Dawid i Ania weszli do sypialni chwilę później. Zanim chłopak zadał pytanie, Tomek już odpowiedział.
- Źle się poczuł i położyłem go do łóżka. - Skłamał gładko.
Dawid zatroskany obszedł łóżko i przyłożył dłoń do policzków i czoła brata by po chwili stwierdzić smutnym głosem:
- Jest cały rozpalony. Przygotuję kompresy i dam mu coś na zbicie temperatury.
- Nie - zaprzeczył Tomek i przeklął się w myślach za nieudolną grę. - To znaczy.. Ma temperaturę, ale to chyba chwilowe. Powinien trochę odpocząć. Nie powinniśmy faszerować go lekami.
Zauważył zaciekawioną minę Arka, który właśnie stanął na progu sypialni. "Nikt szczególny" wysłał Danielowi naprawdę troskliwe i przygnębione spojrzenie. Potem jednak jego wzrok padł na Tomka i jakiś czas przyglądał mu się badawczo. Gdy jego oczy rozszerzyły się w nagłym zrozumieniu a policzki oblał śliczny różowy rumieniec, uśmiechnął się do Tomka ciepło. Rudowłosy przeklął się w myślach, że dał się tak łatwo przejrzeć. Spróbował się podnieść, z całej siły starając się zignorować ból wewnątrz i po chwili stał już obok Dziupli w progu.
- Piwa? - zaproponował cicho a blondyn mrugnął do niego konspiracyjnie. Delikatna dłoń wokalisty powędrowała do jego szyi i poprawiła golf swetra, najwyraźniej chcąc ukryć jakąś malinkę. Zaśmiał się uroczo i pozwolił Tomkowi pociągnąć się w stronę kuchni.
W tym czasie Daniel troskliwie opatulany przez brata tworzył w myślach zaskakujące inwektywy pod adresem kolegi z zespołu..
Epizod 102
Po zaledwie piętnastu minutach, gdy totalnie ochłonął z podniecenia a obecność kokieteryjnego blondyna w pobliżu jego kochanka wywołała w nim silne fale zazdrości i pozornie bezpodstawnego gniewu, zdecydował się dołączyć do reszty domowników, ogłaszając swoje cudowne ozdrowienie. Miał cichą nadzieję, że jakimś cudem wokalista już sobie poszedł, ale ta prysnęła gdy tylko zbliżył się do progu salonu, a do jego uszu dobiegł perlisty śmiech. Ze zgrozą stwierdził, że Dziupla siedzi obok Tomka, a jego dłoń spoczywa, nie gdzie indziej, jak właśnie na kolanie rudowłosego. Chłopak najwyraźniej to olewał, przysłuchując się rozmowie Kruka i Micho, którzy dyskutowali o zbliżającej się trasie i o kawałkach jakie kreują im się w głowach.. No tak, zaczyna się okres wytężonej pracy.. a Dziupla jak zwykle się obijał.
Daniel wszedł do środka pewnym krokiem i podszedł wprost do zaskoczonego i z lekka skonfundowanego wokalisty.
- Spadaj z mojego miejsca - przywitał się warknięciem Daniel, a Dziupla aportował się w ułamku sekundy na oparcie fotela Kruka. Micho przez chwile wydawał się być zakłopotany, ale potem uśmiechnął się lekko ukazując dołeczki w policzkach.
- Jak się czujesz? - Zapytał niebieskowłosy uciekając wzrokiem od dokazującego wokalisty. Arek szeptał coś do ucha Kruka a ten roześmiał się i ściągnął młodszego mężczyznę na swoje kolana. Blondyn upewnił się szybkim spojrzeniem, że Michał obserwuje go kątem oka, a jego twarz przybiera to coraz cieplejsze barwy.
- Dużo lepiej. - Daniel zajął miejsce Arka między Anią a Tomkiem a po chwili Dawid przyniósł im z kuchni ciasto i herbatę. Rozmawiali jakiś czas o trasie i o tym co przygotował Micho. Umówili się na najbliższą środę na pierwszą próbę w domu Daniela - jako, że ten nie powinien jeszcze za bardzo ruszać się z domu, jeśli mógł tego uniknąć. Micho wyjął komórkę i zadzwonił do Adama, perkusisty zespołu, i czekał chwilę, zanim jedna z jego malutkich córeczek nie oddała słuchawki ojcu. Złożyli sobie życzenia, umówili się co do godziny i zakończyli rozmowę kilkoma uprzejmymi pytaniami w stylu " A tak poza tym co u ciebie?" i "Jak minął sylwester? Ubawiliście się?" Takie same pytania Michał zbył suchymi odpowiedziami "może być" i Kruk z Danielem słysząc to wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Potem rozmawiający pożegnali się i Michał westchnął uśmiechając się bezradnie do reszty członków zespołu. To zwykle była jego albo Daniela działka by kontaktować się z perkusistą. Adam był zaprzysiężonym hetero i sama obecność Kruka i Dziupli wywoływała w nim zdenerwowanie, jakby jedyne na co tamci mieli ochotę to dobrać się do gaci właśnie jemu. Nawet Dziupli nie przeszłoby to przez myśl..
Jakiś czas siedzieli pogrążeni w rozmowie, obserwując jak Michał skutecznie unika tematu Sylwestra. Nie chcieli drążyć. Mogli się przecież domyślać, zważywszy na to, że Michał tamtej nocy pracował.. A jego współpracownikiem był nie kto inny jak, delikatnie powiedziawszy, lekko się prowadzący Dziupla.
Daniel wysłał Arkowi mordercze spojrzenie, widząc jak ten, kokosząc się na kolanach nieco już zirytowanego przyjaciela, posyła Tomkowi niedwuznaczne, powłóczyste spojrzenie..
- Długo jeszcze zamierzasz mnie irytować swoją obecnością? - wysyczał w końcu, nie spuszczając wzroku z wokalisty. Oberwał kuksańca od Tomka, ale nawet się nim nie przejął. - Nie pamiętam, żebym cię w ogóle zapraszał. Nie byłeś nawet w najmniejszym stopniu zainteresowany sprawami zespołu. Zastanawiam się czy nie lepiej byłoby poszukać bardziej aktywnego MUZYCZNIE wokalisty na twoje miejsce.
Nastała głęboka cisza przerywana jedynie od czasu do czasu jakimiś fragmentami rozmowy dobiegającej z kuchni. Dziupla spąsowiał i niezgrabnie podniósł się z kolan Kruka. Żaden z pozostałych członków zespołu nie zareagował; odwrócili głowy starając się nie ingerować w zaistniały zgrzyt. Być może obaj w duszy czuli się równie zirytowani beztroską i infantylnością wokalisty.
Tomek nie mógł znieść widoku zbitego z tropu, kompletnie zagubionego ślicznego blondyna. Chciał się podnieść, ale silne dłonie przytrzymały go na miejscu. Już miał się odezwać i zwymyślać Daniela od zapatrzonych w siebie bydlaków, kiedy napotkał wzrok Micho. Wyczytał z niego ból. I tęsknotę. I okropne upokorzenie. Stwierdził w duchu, że nie chce więcej uczestniczyć w tego typu scysjach zespołowych, tym bardziej, że chodziło tu najwyraźniej o uczucia niektórych jego członków. Przecież był ich fanem. Nie musi wiedzieć o ich wewnętrznych relacjach. Nawet jeśli sypiał z jednym z muzyków zespołu, nie dawało mu to żadnego prawa do jakiejkolwiek ingerencji.
Z drugiej jednak strony zdawał sobie sprawę z tego, że stosunki między Danielem i Dziuplą uległy zmianie właśnie z jego powodu. Czy to powinno go obligować do jakiejkolwiek ich naprawy? Cóż, szczerze mówiąc, to aż tak mu na Dziupli nie zależało, choć niewątpliwie głos i prezencję miał pierwszorzędną. O tym jednak sami członkowie The White Death wiedzieli najlepiej.
Wysłał więc Danielowi uspakajające spojrzenie i uśmiechnął się przepraszająco do Dziupli. Poczuł dłoń na przegubie ręki, ale gdy wyjaśnił, że idzie do siebie, do góry, uchwyt rozluźnił się. Tomek minął stojącego bezradnie Dziuplę z całych sił starając się zignorować błagalne spojrzenie błękitnych oczu. Westchnął, zawołał Inukiego i wraz z nim wspiął się po stopniach drabiny.
Zespół wciąż tkwił w impasie. Sytuacja była napięta; Dziupla czekał na jakiekolwiek wsparcie ze strony pozostałej dwójki, to jednak nie nadchodziło, a chabrowe tęczówki wciąż wwiercały się w niego, posyłając iskrzące, pełne pogardy i obrzydzenia spojrzenie.
- Próba jest we środę, ale możesz nie przychodzić. Tekstów jeszcze nie będzie, wiec będziesz tylko zawadzał. - Odezwał się zimno Daniel, wypluwając każde słowo, jakby zaopatrywał je dodatkowo w dawkę trucizny. Oczy blondyna stawały się coraz bardziej szkliste, z twarzy spłynęła czerwień i teraz zdawał się być blady jak śmierć.
- . - Otworzył usta by coś odpowiedzieć, ale nie był w stanie. Odwrócił się i poszedł do przedpokoju, gdzie zaczął się ubierać do wyjścia. Na ten widok Micho podniósł się z fotela i cichym, smutnym głosem oznajmił, że i on już pójdzie.
- Zostań na obiedzie. - Zaproponował lekko Daniel. Kruk potaknął. Obaj, zarówno Dziupla jak i Michał, zostali wcześniej zaproszeni przez Dawida, o czym Dawid nie omieszkał poinformować domowników dziś przy śniadaniu, a co kompletnie uszło uwadze pochłoniętego Tomkiem Daniela.
Micho spojrzał tęsknie w stronę ubierającego się w korytarzu młodego mężczyzny. Chrząknął i uśmiechnął się przepraszająco.
- Odwiozę go i wrócę, dobrze?
- On doskonale poradzi sobie sam. Arkadiusz jest dostatecznie dorosły, by zadzwonić sobie po taksówkę. Nie powinieneś mu zawsze..
- Daniel! - przerwał mu szorstko Micho, po raz pierwszy chyba, w ich kilkuletniej znajomości, podnosząc głos w gniewie. - Nie mów nic czego byś później żałował!
- Jego na pewno nie będę żałować! - warknął Daniel.
- On ma rację, Daniel. - wtrącił Kruk przeszywając wzrokiem zirytowanego przyjaciela. - Trochę przesadziłeś. Także wobec Micho. Powinieneś ochłonąć.
Daniel zmrużył oczy i posłał przyjacielowi spojrzenie treści: "I ty Brutusie..?" Na to Kruk westchnął tylko i uśmiechnął się do niego uspokajająco, tak jak tylko on potrafił. W tym czasie usłyszeli już cichy odgłos zamykanych drzwi wejściowych. Micho zreflektował się i pobiegł do przedpokoju. Wcisnął byle jak buty, porwał z wieszaka kurtkę i wybiegł z domu. Daniel uciekł wzrokiem w bok i warknął pod nosem serię barwnych epitetów pod adresem Dziupli i parę, raczej lekkich o Micho.
- Mam nadzieję, że Michał się nie obraził. - Zmartwił się Kruk i wyczytał wahanie na twarzy przyjaciela. - Pierwszy raz widziałem go tak zdenerwowanego.
- Już sam nie wiem, co z nim jest nie tak. Niby hetero, ale jak chodzi o Dziuple to robi się bardzo wrażliwy.. Jakby już nie mógł wybrać sobie lepszego źródła inspiracji..
- Nie byłoby to takie złe, gdyby Dziupla go umyślnie nie prowokował.
- On go niszczy. Co więcej, obawiam się, że jeśli wyrzucimy naszą primadonnę, to Micho też odejdzie. Tego raczej wolałbym uniknąć.
- Ja też. Michał jest z nas wszystkich najzdolniejszy. Bez niego nie mielibyśmy "tego czegoś" - zaśmiał się cicho Kruk, ale po chwili spoważniał. - Serio myślisz o tym wywaleniu Dziupli? Aż tak cię drażni?
- Wystarczy, że na niego spojrzę, a już się we mnie gotuje. On mnie prowokuje swoim jestestwem.. Ale serio, Kruk, nie uważasz, że to jego zachowanie wobec Tomka, no i w ogóle wobec wszystkich, może wzbudzać silną frustrację?
- Och, rano byłem przekonany, że pozbyłeś się wszelkiej frustracji..
Twarz Daniela raptownie pojaśniała na wspomnienie Tomka i rumieńców na jego twarzy, gdy siedzieli razem na tej kanapie po śniadaniu i flirtowali pełni wiary w to, że już niedługo znów razem będą mogli zanurzyć w puchową miękkość pościeli i zapomnieć w pieszczotach..
Daniel wstał z kanapy i uśmiechnął się do przyjaciela.
- Idę wyładować nagromadzoną frustrację. Zawołajcie nas zanim Marek przyjedzie, ok.?
- Miłej zabawy. Popilnuję młodzież. Możecie się spokojnie zrelaksować.
Daniel zaśmiał się pod nosem i już chwilę później kilkoma susami przesadzał stopnie drabiny.
Epizod 103
Tomek siedział na łóżku, oparty plecami o ścianę, pogrążony w lekturze podręcznika do archeologii. Inuki leżał zwinięty na środku dywanu, od czasu do czasu łypiąc znudzonymi oczami na obu panów. Daniel usiadł na krześle przy biurku i spoglądał na skupioną twarz chłopaka. Nie mogło ujść jego uwadze, że wzrok Tomka przestał przesuwać się na linijkach teksu i zakładając że chłopak nie analizował właśnie jakiegoś rysunku, postanowił przeszkodzić mu w i tak już przerwanej czynności.
- Cieszę się, że wszystkie twoje rzeczy znowu tu są.
Tomek nie oderwał wzroku od książki. Może jednak był tam jakiś rysunek?
- Inuki bardzo się do ciebie przywiązał. Strasznie po tobie rozpaczał.
Chłopak zaśmiał się pod nosem i rzucił ciche "nie on jeden". Daniel powoli uniósł się ze swojego miejsca i usiadł obok Tomka na łóżku. Zajrzał mu przez ramię. Nie było rysunku.
- Co jest między Michałem a Dziuplą? - wypalił w końcu chłopak, gdy ciekawość wzięła górę nad rozsądkiem. Tak jak się spodziewał twarz Daniela spochmurniała, więc bąknął tylko - Zresztą nieważne, nie mój interes.
- Ciężko byłoby mi odpowiedzieć na to pytanie. Odkąd pamiętam Michał był hetero. Ale od przeszło roku zachowuje się dziwnie w obecności Dziupli. Jakby.. onieśmielony? Sam nie wiem. A on jest bardzo skryty i nikomu się nie zwierza. Natomiast Dziupla widząc tą nadwrażliwość drażni go jeszcze bardziej, flirtując i wręcz puszczając się z różnymi facetami w jego obecności. Nie wiem czy coś kiedyś między nimi zaszło, czy się pokłócili.. Może Micho mu kiedyś odmówił i teraz Dziupla chce mu coś udowodnić? Diabli go tam wiedzą, zawsze był stukniętą zdzirą - syknął czując kuksańca pod żebrami. - Denerwuje mnie to jak zarywa do ciebie. Mam ochotę go zabić gdy tylko na ciebie spojrzy.
- Wariat jesteś. - odezwał się chłopak koncentrując na nim spojrzenie. Patrzyli na siebie jakiś czas w ciszy a potem Daniel wyciągnął dłoń i pogłaskał nią podbródek chłopaka. - Wiem, że to samolubne, ale nie chcę by ktokolwiek poza mną cię dotykał.
- Masz absolutną rację! - Oburzył się chłopak - Rościsz sobie do mnie prawa, jakbym był twoją marionetką. Nawet w łóżku to zawsze ty jesteś górą. Znęcasz się nade mną w każdy możliwy sposób.
- Przykro mi. - Przyznał mężczyzna cicho.
- Wcale nie jest ci przykro! Tobie to bardzo odpowiada.
- To prawda i dlatego jest mi przykro. Chciałbym abyś był szczęśliwy, ale nie chciałbym widzieć cię w ogóle niż szczęśliwego z kimś innym. Wiem, że tego bym nie zniósł.
Chłopak zaniemówił wyraźnie zaszokowany. Potem oddychał głęboko przez jakiś czas.
- Dla mnie teraz liczy się tylko to, że mogę cię kochać. Jesteś dla mnie jak narkotyk.. i.. nienawidzę tego uzależnienia! Zrozum. To nie ja więżę ciebie swoim uczuciem. Ty jesteś wolny. To ja jestem twoim niewolnikiem. Moje życie zależy całkowicie od ciebie.. I choć wiem, że nie chcesz brać na siebie takiej odpowiedzialności.. nic na to nie poradzisz. Ja także nie.
Tomek nie był w stanie wydusić słowa. Powoli docierały do niego wyznania mężczyzny a rumieńce coraz mocniej rysowały się na jego policzkach.
- Tomek.. Dlaczego wróciłeś?
- Już ci mówiłem - wydusił cicho, uciekając wzrokiem.
- Nie. Powiedziałeś, że nie powinieneś był wyjeżdżać. A to duża różnica.
- Jesteś uparty! - warknął Tomek wywracając oczami.
- Więc?
- Dawid zadzwonił i powiedział w jakim byłeś stanie. Martwiliśmy się o ciebie. Dawid twierdził, że nie będziesz walczyć, dopóki nie będziesz miał.. motywacji.
Daniel prychnął pod nosem.
- A więc z poczucia winy.. - uniósł się z posłania i podszedł do skulonego na dywanie psiaka. Zaczął tarmosić go za uszami pozwalając lizać się po rękach. - Nie wiem dlaczego jestem zawiedziony, przecież dobrze wiem, że nie powinienem oczekiwać niczego więcej.. No nic. - Poderwał się i podszedł w stronę drzwi. Pies wstał i z machającym entuzjastycznie ogonem spoglądał na niego wyczekująco.
Daniel zamarł w pół kroku jakby nagle coś do niego dotarło. Powoli obrócił się w stronę Tomka, i gdyby ten podniósł wzrok na jego twarz zauważyłby, że mężczyzna jest kompletnie odkryty.
- Jeszcze jedno. - jego głos był niemal szeptem i Tomek nie mógł nie jęknąć w duchu - Dlaczego przyszedłeś tej nocy?
- Zadajesz masę niepotrzebnych pytań - uciął chłopak chowając spojrzenie w książce.
Daniel westchnął i wyszedł z pokoju. Inuki przez chwilę oglądał się za właścicielem, po czym podążył na dół za czarnowłosym.
Epizod 104
Dawid wgramolił się na tapczan zaraz obok Tomka. Rudowłosy wyczuł zdenerwowanie przyjaciela, który zaciskając mocno pięści intensywnie się w niego wpatrywał, chcąc przechwycić jego uwagę irytującym zachowaniem. Tomek nie miał ochoty na kłótnie.
- Co znowu zrobiłem? - zapytał w końcu, wkładając zakładkę do książki, i powolnym ruchem odkładając na bok.
- Jeszcze się pytasz! - warknął Dawid.
- Pytam się, bo nie wiem o co ci chodzi.
Dawid warknął.
- A tak, faktycznie, jest kilka rzeczy..
- Wal.
- Nie denerwuj mnie! Wystarczy, że Daniel jest arogancki! Ja tu wychodzę z siebie żeby przygotować przyjemny wieczór, by jakoś dać im okazję do zakopania topora wojennego, a ty pozwalasz mu na coś takiego! I ty się nazywasz ich fanem! Żałosne!
- Ach, więc o to chodzi.. I co, oczekujesz ode mnie, że będę odpowiedzialny za decyzję twojego brata. - odpowiedział spokojnie. - Mam się wtrącać w sprawy zespołu, tak? A niby jakim prawem?
- A takim, palancie, że po pierwsze rżniesz ich basistę, po drugie, że ich animozja zrodziła się ni mniej ni więcej ale z naszego, jeśli nie TWOJEGO powodu, a po trzecie, do diabła, że Ja zaprosiłem ich na obiad a Ty pozwoliłeś Danielowi to odwołać. I to za moimi plecami.
Tomek poczerwieniał na twarzy. Z całej siły starał się zachować spokój, ale jego wściekły przyjaciel najwyraźniej ignorował fakt, że pobielałe dłonie Tomka drżały zaciśnięte w pięści.
- Nie wiem, czy Kruk poinformował cię, że ani on ani Micho nie zrobili nic w tej sprawie. A mieli prawo, jako że są członkami zespołu. I, że nie było mnie do końca - jego głos zaczynał się powoli podnosić, aż w końcu rozniósł się nawet poza cztery ściany pokoju - więc nawet nie wiem jak to się w ogóle skończyło!
Dawid oklapł trochę. Najwyraźniej ochota by sobie pokrzyczeć przeszła, gdy głos przyjaciela zadźwięczał boleśnie w jego głowie. Jednak wciąż gniew malował się na jego twarzy.
- Wy obaj jesteście siebie warci - fuknął chłopak.
- Miło to słyszeć z ust przyjaciela - odwarknął kąśliwie Tomek.
- Cieszę się, że już niedługo nie będę musiał tego znosić.
W pokoju zapanowała nerwowa cisza która w końcu została przerwana przez ostry ton głosu Tomka.
- Co to znaczy?
- To co słyszałeś. Wyprowadzam się do Marka tak szybko jak to tylko będzie możliwe.
Tomek zachłysnął się powietrzem, i trwał tak chwilę w kompletnym oszołomieniu.
- Już nie udawaj, dobrze wiem, że ty i Daniel nie będziecie posiadać się z radości. Cała chata dla was. Szczerze mówiąc mnie też to odpowiada. Przy Marku będę miał wreszcie trochę spokoju. I, szczerze mówiąc, nie wiele będzie mnie obchodziło jak Daniel sobie radzi. Wrócił do zdrowia - znakomicie, więc życzę szczęścia i krzyżyk na drogę.
Chłopak wstał i odwrócił się do wyjścia, ale dłoń Tomka zacisnęła się na przegubie jego ręki i usadowiła go z powrotem na kanapie.
- Dawid, co ty mówisz? Chcesz się wyprowadzić? Kiedy? Teraz? Dlaczego?
- Chyba najbardziej dlatego, że chcę być z facetem którego kocham. To chyba potrafisz zrozumieć..
- Tak, jasne.. ale.. Marek, ma się rozumieć zaproponował ci, że..
- Tak.
Twarz Tomka rozjaśniła się co kompletnie zaskoczyło Dawida.
- Gratuluję! Wreszcie ci się udało - powiedział szczerze i poklepał oniemiałego Dawida po ramieniu.
- Wiśnia, ty..
- Och, daj spokój Malinka! Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Cieszę się z twojego szczęścia.
Dawidowi zrobiło się naprawdę głupio. Uśmiechnął się blado i podziękował skonfundowany. Potem spuścił głowę i wybąkał ciche przepraszam, za które został serdecznie uściskany.
- Miałeś ostatnio ciężkie miesiące. Naprawdę, zastanawiam się jak tak wiele mogło zdarzyć się w ciągu jednego grudnia.. Ty znalazłeś miłość swojego życia i walczyłeś o nią. Znalazłeś brata i zawarłeś nowe znajomości. Byłeś prześladowany, bity.. - zamilkł zanim usta zdołały wypowiedzieć słowo "zgwałcony", ale był pewien, że i myśli Dawida nie ominęły tego skrawka życiorysu, bo chłopak skrzywił się z odrazą. - Potem walczyłeś z chorobą brata.. Do tego musiałeś znosić mnie i tych wszystkich kumpli Daniela.. Ale.. nic nie dzieje się bez powodu jak i nic nie jest pozbawione następstw. Teraz, po wyczerpującej walce, przyjdzie czas na spokój i wreszcie będziesz szczęśliwy. To z Markiem.. to dopiero początek.
Dawid uśmiechnął się nieśmiało. Potem wtulił się w ramiona przyjaciela i ściskał go tak mocno, jak tylko zdołał. Nie chciał już powstrzymywać łez, z którymi walczył już od dłuższego czasu, chciał wyrzucić z siebie cały strach, ból i żal, oczyścić się, a wiedział, że nie ma lepszej osoby u której mógłby się wypłakać niż Tomek.
- Kocham cię. - szeptał przez łzy. - Przepraszam. Kocham cię.
- Wiem Dawid, wiem. Ja też cię kocham - To był prawdopodobnie pierwszy raz kiedy Tomek mówił to komuś, kto nie był członkiem rodziny. Ale w tej chwili te słowa były bardzo na miejscu i nie zmuszał się.. Po prostu.. Były prawdą.
- Kocham Cię. Ty zawsze wiesz.. Kocham cię. Tak dobrze mnie znasz. Tomek.. - chłopak chlipał w ramiona przyjaciela powtarzając wciąż swe zapewnienia niczym mantrę, pozbywając się ciężaru i oczekując rozgrzeszenia.
Tomek głaskał go po włosach i chichotał cicho.
- Teraz będzie dobrze, zobaczysz. Pouczymy się do egzaminów, potem zrobimy coś razem, jeśli będziesz chciał.. I z Markiem, jeśli będzie ci to odpowiadało. Już nie będziesz samotny. Wiem, że odciągałem brata od ciebie..
- Nie. To nie tak. Mnie wcale nie zależy na Danielu. Lubię go.. Ale.. To o ciebie jestem zazdrosny. Dlatego tak mnie złości, gdy wy..
- Ćsiiiiiiii.. Wiem. Naprawdę. Wiem
- Przepraszam - wyjąkał znowu.
- Nie, Dawid. To ja przepraszam.
Epizod 105
Spieprzyłem. Teraz Tomek i Dawid są na mnie obrażeni. Kruk też sprawia wrażenie jakby chciał mnie położyć do łóżka bym zszedł mu z oczu. Micho wrócił ale jest śmiertelnie przygnębiony a ja czuję się winny. I pomyśleć, że jeszcze tego ranka byłem najszczęśliwszym człowiekiem w całym wszechświecie.
..
Dlaczego, do diabła mówi mu, że go kocha, i to z taką naturalnością? Zaczynam wierzyć że nigdy nie usłyszę tego z jego ust. Prędzej odgryzie sobie język.
Uparty gówniarz.
Sam już nie wiem jak go sprowokować. A przecież jestem tego pewien. I jestem pewien, że i on ma tego świadomość. To niczemu by nie zaszkodziło. Wręcz przeciwnie, poczułbym się pewniej..
Psiakrew.
- Czyś ty oszalał? - Kruk wrzasnął od progu. Wściekłość wyrysowała się na jego twarzy i Daniel na ten widok warknął z irytacją.
- Na mrozie, bez płaszcza, z petem w ustach! I to zaraz po chorobie!
Czerwonowłosy już do niego doskoczył i wyrwał papierosa z ust.
- No, kochany. Właśnie mi udowodniłeś jak głęboko nas wszystkich masz!
No dobra. Kruk był wściekły. Na niego. Nie dobrze.
Posłusznie wrócił do domu i ze spuszczoną głową, niczym skarcony dzieciak, szybko minął zdenerwowanego przyjaciela by za chwilę usiąść w głębokim fotelu.
- Masz dzisiaj wyjątkowo ciężki dzień, co? Nieprzespana noc? To dlatego grasz nam wszystkim na nerwach?
- Daj spokój! Poszedłem tylko zapalić.
- Wiesz dobrze o co mi chodzi! I nie ściemniaj mi tu. Koniec taryfy ulgowej!
- Auć.. - górna warga Daniela uniosła się w górę w dosyć jednoznacznym wyrazie.
- Jesteś nie dostrojony do reszty! Zrób coś z tym, bo jak na razie swoim dzisiejszym zachowaniem obraziłeś lub zraziłeś do siebie wszystkich którym na Tobie zależy. - Kruk wędrował po pokoju z miną jakby bolały go wnętrzności. - Nie możesz tak sobie obrażać ludzi!
- Daj mi spokój. Dziupla raz wreszcie usłyszał to co powinien usłyszeć już dawno!
- Zachowuje się tak, jak go do tego przyzwyczailiśmy!
- Mów za siebie! Nie potrzebuje kurwy w zespole, tylko wokalisty! Już mi się rzygać chce jak na niego patrzę.
Kruk dopadł do niego i złapał za materiał ubrania.
- Nie życzę sobie byś go obrażał w mojej obecności. - wysyczał przytłumionym głosem. Daniel zmrużył oczy i równie cicho odwarknął:
- Bo co?
Krzysiek oderwał się od niego i obrzucił wściekłym spojrzeniem.
- Daj znać jak znowu będziesz sobą.
Potem w mgnieniu oka przeszedł do korytarza gdzie zaczął ubierać się do wyjścia. Zanim Daniel ochłonął na tyle by przemyśleć postępowanie przyjaciela, on i równie niepocieszony Micho wyszli już na mróz.
Daniel powoli schował twarz w dłoniach. Ciche klaskanie dobiegające z korytarza nie poprawiło mu nastroju. Nie podniósł wzroku. Wiedział, że wyraz twarzy Ani za bardzo będzie podobny do Tomka.. A bał się jego pogardliwego spojrzenia.
Westchnął ciężko starając się po prostu nie myśleć więcej. Poczuł drobne ciepłe ciało obok swojego ramienia i spojrzał.
Pomylił się.
Nie kpiła. Nie patrzyła z pogardą. Tylko z troską i zrozumieniem. Bardzo go to zdziwiło, ale za chwilę uświadomił sobie że rudowłosa dziewczyna jest bardziej podobna do swojego brata niż mógłby przypuszczać. Była jak Tomek - nieprzewidywalna.
- Nie łam się szwagrze. - szepnęła, pochyliwszy się, prosto do jego ucha. - Będzie dobrze.
Znowu odetchnął głęboko i nagle zrobiło mu się paskudnie.
To absurd. Ona go POCIESZAŁA.
Musiał naprawdę wyjść na żałosnego głupca.
Przeklął siarczyście w duchu bo tak właśnie się czuł.
Epizod 106
Zanim zjawił się Marek wszyscy jakoś zebrali się do kupy. Dawid i Ania zdążyli z obiadem w samą porę i gdy w domu rozległ się dźwięk dzwonka byli gotowi by serwować gorące danie.
Ciężko było nie zauważyć jak dobrze układały się sprawy między Dawidem i Markiem. Siedzieli blisko siebie prowadząc bardzo spokojną rozmowę, od czasu do czasu przerywaną śmiechem. Z twarzy ich obu można było wyczytać jak bardzo cenią sobie wzajemną bliskość i jak chłoną każde słowo. Przy obiedzie porozumiewali się bez słów. Zanim Marek zdołał otworzyć usta by poprosić o sól Dawid trzymał już w ręku solniczkę i uśmiechał się ciepło.
Dziwny smutek opanował natomiast serca i myśli pozostałej trójki. Daniel był nieswój już zanim zjawił się Marek i choć przybrał swoją zwykłą maskę starannie ukrywającą emocje i starał się lekko prowadzić konwersację z Markiem, w oczach od czasu do czasu ukazywał się wilgotny smutek.
Tomek był chyba w najlepszym z nich wszystkich nastroju, bo potrafił rozsądnie ocenić sytuację. Nie dopuszczał do siebie myśli, że już niedługo straci przyjaciela. Zresztą, czyż wszystko nie zmieniło się już miesiąc temu? Marek i Daniel sprawili, że zawadiacka owocowa para rozbiła się na części pierwsze. Naiwnie było wierzyć, że pozostaną ze sobą na zawsze.
Więc Tomek cieszył się triumfem Dawida, jak na przyjaciela przystało. Ania natomiast, nieoficjalna i potajemna narzeczona, czuła jak coraz bardziej traci grunt pod nogami. Jeszcze nigdy w życiu nie czuła się tak samotna w towarzystwie kochanych osób. I, szczerze mówiąc, nie potrafiła sobie z tym poradzić.
- Tak więc od przyszłego semestru Dawid zamieszka u mnie. Mam nadzieję, Danielu, że nie będziesz miał nic przeciwko.
Dawid wywrócił oczami, ale nie mógł nie zauważyć nagłego skurczu żołądka. Doprawdy, pora obiadowa nie jest najlepszym momentem na prowadzenie stresujących rozmów.
Stresujących? A czym ja się przejmuję? Przecież w tej sprawie Daniel kompletnie nie ma głosu! Jak osoba, którą znam od miesiąca, mogłaby mieć decydujące słowo w sprawach mojego życia?
Dawidowi najwyraźniej umknął fakt, że byli braćmi i że sam zna się z Markiem nie wiele dłużej..
A jednak ważna była dla niego akceptacja Daniela, jeśli nie aprobata. Schlebiało mu, że Marek i Daniel z miejsca się polubili i wierzył, że gdy minie wystarczająca ilość czasu mogliby nawet uchodzić za coś na kształt rodziny. Z Markiem i Tomkiem włącznie, oczywiście.
Jego lekko sfrustrowany wzrok zatrzymał się na cichej, wbitej w fotel osóbce.
I poczuł się podle.
Przecież winien jest jej chociaż wyjaśnienie. Przeprosiny. Po prostu nie pomyślał.. Zapomniał.
- Jeśli się razem pomieścicie, to nie mam nic przeciwko. Mój dom zawsze będzie stał dla was otworem.
- No tak, moje mieszkanie jest raczej ciasne, ale już się szykuję do jakichś poważniejszych zmian by poprawić ten stan rzeczy. Mam już nawet coś na oku, w pobliżu, byście mogli się często widywać..
- To bardzo miło z pańskiej strony, profesorze, że pan o tym pomyślał.
Marek skwitował uwagę uśmiechem i gdyby nie wewnętrzne rozterki większości biesiadników atmosferę przy obiedzie można by było uznać za co najmniej lekką.. do czasu gdy zadzwonił telefon i rozpętało się prawdziwe piekło.
Epizod 107
Daniel odebrał telefon i niemalże natychmiast wbiło go w podłogę. Nie był w stanie odpowiedzieć więcej niż tylko ciche, mrukliwe "yes.." po czym przywołał wzrokiem Tomka. Chłopak stanął obok niego i z pytającym spojrzeniem odebrał słuchawkę. Daniel nie musiał nic mówić. Pierwsze słowa jakie padły po wypowiedzianym pewnym głosem: "Wiśniewski, słucham" sprawiły, że twarz Tomka pobladła jak papier.
"I HOPE YOU HAVE A LOTS OF FUN, MR WISZNIESKI, NEVERTHELESS IT WOULD BE NICE, IF YOU WILL, NEXT TIME, NOT LIED TO YOUR FATHER ABOUT ME AND YOUR.. "
Rozmówca zawahał się chwilę i Tomek boleśnie odczuł ciszę jaka nagle zabrzęczała mu w głowie.
"IRRESPONSIBLE SISTER."
Tomek doskonale wiedział z kim rozmawia. Alexander Blackwood.
- Excuse me, but, what do you exactly mean by "lying to my father"? I`m sure I haven`t..
"OH, PLEASE.. YOU`VE TOLD HIM THAT YOUR SISTER CALLED ME. THAT WAS A LIE."
- But she did! I was here, listening! O cholera! Anka!!!! - Tomek wydarł się już na cały dom, aż Alexowi musiał nieźle zabrzęczeć w uszach..
Daniel w porę złapał słuchawkę. Tomek już pędził do salonu a jego twarz była purpurowa ze złości.
- Mr. Blackwood, I suppose? My name is Nowakowski, Ania nad Tomek are staying in my place, under my protection. I just wanted to sure you that Tomek wasn`t lying to his father. He thoughts he was saying the truth. It was his sister who lied us and made a great credible performance.
Od czasu do czasu do pokoju docierały bardzo dziwne, podejrzane odgłosy i wrzaski rodzeństwa. Przybierały na sile i Daniel nagle starał się przypomnieć sobie czy ma w pokoju coś cennego, czego nie chciałby stracić na zawsze. W głębi ducha stwierdził, że najcenniejszy jest dla niego sam agresor i starał się trochę uspokoić. Głęboki, kąśliwy, zirytowany niski głos w słuchawce znów nakazał mu skupienie.
"CLEARLY.. WELL THEN, TELL ME, MR.NOWAKOSKY, WHERE IS ANN AND WHEN WILL SHE APPEAR IN KOSZALIN?"
- I`m afraid now she has a fight with her brother. I think she will return to Koszalin, in one piece, hopefully, in few days. They mentioned Wednesday, and they are welcome here as long as they want.
"FINE. THEN, PLEASE, LEAVE HER A MESSAGE, THAT I`LL PICK HER UP ON.. WEDNESDAY.. VERY MORNING. AND I WILL NOT ACCEPT A N Y EXCUSE."
Głos w słuchawce zamarł jakby czekając na potwierdzenie ze strony Daniela, tak więc dostał je i po raczej oficjalnym pożegnaniu Daniel z westchnieniem mógł odłożyć słuchawkę.
Tymczasem przez pokój przetaczały się kolejne huragany. Tomek bordowy na twarzy wrzeszczał na siostrę bez opamiętania. A ona odpłacała mu się pięknym za nadobne.
- Mam gdzieś, że okłamałaś mnie i jego! - Wysyczał w końcu Tomek, choć grymas rysujący się na jego twarzy raczej przeczył jego słowom. - Ale zmusiłaś mnie bym postawił ojca w bardzo niezręcznej sytuacji przed jego szefem!
- Nie byłby jego szefem, gdyby ojciec nie zgodził się na współpracę!
- Naprawdę jesteś taka głupia?! Przecież Alex jest przedstawicielem korporacji o międzynarodowym kapitale, wierzysz, że nie stanowiliby dla ojca wystarczającej konkurencji by zbankrutował?! Zresztą, to nie ma nic do rzeczy. Tu chodzi o honor naszego ojca!
- On nie jest moim ojcem!
- Jest, bo nas wychował. Kwestia pokrewieństwa nie ma tu nic do rzeczy!
- Rodzony ojciec nigdy by mnie nie sprzedał!
- Nasz rodzony ojciec miał nas głęboko, więc powinnaś okazać tym większą wdzięczność, że jako obcy człowiek zajął się tobą tak troskliwie, mimo że zawsze byłaś i pozostałaś tylko samolubną rozwydrzoną gówniarą!
- I uważasz, że to fair, tak?! A nie pomyślałeś, że ja nie życzę sobie takiego życia? Że mogę kogoś kochać? Kogoś innego niż życzylibyście sobie ty i ten twój kochany tatusiek?! Wiesz co?! Spadaj! Nie potrzebuje ciebie ani jego! I świetnie sobie bez was poradzę!
Dziewczyna wydefiladowała z pokoju z uniesioną głową, ale gdy przechodziła obok Daniela, ten zobaczył, że oczy lśnią jej od powstrzymywanych łez.
Dawid, mocno pobladły, który dotąd siedział cicho przy boku swego zakłopotanego kochanka, spróbował wstać, ale miażdżące spojrzenie Tomka na powrót wbiło go w kanapę.
- Nigdzie nie łaź! Poradzę sobie. W końcu to moja siostra.
- Tomek, zrób coś zanim zrobi coś głupiego.
- Nie Tomkuj mi teraz! - Wrzasnął rudowłosy wciąż płonąc z wściekłości. - Jesteś współwinny i nic cię nie usprawiedliwia!
Daniel wysłał im zdziwione spojrzenie i w końcu zapytał nieśmiało. Chłopak wbił w niego badawcze, zirytowane spojrzenie i odrzekł ostrym tonem.
- Więc dowiedz się, że osoba, do której dzwoniła wtedy ta oszustka, to nie kto inny, jak twój własny rodzony brat! Mam nadzieję, że chociaż ty nie knułeś z nimi za moimi plecami.
- Ale przecież Dawid był wtedy w pokoju. Dobrze pamiętam jak tarzali się z Krukiem po podłodze i robili okropny hałas.
Dawid spąsowiał a Marek wysłał mu karcące spojrzenie. Chłopak musiał mu szybko szeptem wytłumaczyć, że chodziło o łaskotanie.
- Nagrała wiadomość na skrzynkę, a on dowiedziawszy się o wszystkim, zamiast mnie powiadomić, zmówił się z nią i utrzymał to w tajemnicy.
- Tak czy inaczej, koguciku, jeśli Ania teraz opuści mój dom to nie dosyć, że będziesz miał kaca moralnego to jeszcze będziesz się musiał tłumaczyć przed samą BESTIĄ.
Tomek zachłysnął się powietrzem chcąc nakrzyczeć na Daniela za wtrącanie się w nie swoje sprawy i za "kogucika", ale nagle dotarł do niego sens ostatniej wypowiedzi i zamarł na kilka chwil w ciszy.
- Co masz na myśli? - Wydusił w końcu.
- No, mój bohaterze, - zaczął Daniel uśmiechnąwszy się na widok ponownie przechodzącej w biel twarzy chłopaka - obawiam się, że ten twój Alex przyjedzie tu po nią we środę. Chyba byłoby lepiej gdyby tu była.
Tomek zaczął głęboko oddychać, jego twarz przybierała coraz to nowe wyrazy a Daniel był bardziej niż zadowolony z tak doskonałej możliwości przyglądania się jego emocjom. Bez większego osobistego zaangażowania. Naprawdę bardzo żałował, że nie widział wszystkiego od początku.
- Przyjedzie po nią..
- Tak.
- Będzie jechał specjalnie po to, by ją odebrać?
- Nie wiem. Być może.
- Czy ona nie widzi jak on bardzo się stara? - Tomek opuścił ramiona i usiadł na poręczy fotela. Daniel podszedł do niego i także przycupnął na oparciu najbliższego siedzenia.
- Czy on nie stara się za bardzo?
- Dlaczego musimy być tak bardzo wplątani? Dlaczego nas w to wciągają?
- Bo jesteście rodziną.
Tomek westchnął głośno starając się uspokoić oddech. W końcu uniósł się powoli ze swojego miejsca i pochylił nad Danielem. Delikatnie uniósł jego twarz ku swojej i, ku zaskoczeniu wszystkich obecnych, złożył na ustach Daniela wilgotny, długi pocałunek. Czarnowłosemu zakręciło się w głowie i całym ciałem zapragnął wziąć rudzielca w ramiona i zaprowadzić prosto do sypialni. Nie mógł się jednak ruszyć, sparaliżowany nagłą czułością kochanka.
- Idę - wyszeptał Tomek odrywając się od jego ust z cichym, podniecającym mlaśnięciem. Potem ruszył powoli w stronę przedpokoju, gdzie znajdowała się wysuwana drabina prowadząca na pierwsze piętro.
Epizod 108
Dawid zdecydował się spędzić tę noc wraz z Markiem i wybył ze swoim kochankiem jak tylko zakończyli wieczerzę. Bo obiad przeciągnął się i powoli zamienił w lekką kolację. Daniel i Dawid opowiedzieli pokrótce Markowi, o co chodzi z Alexem, w czasie, gdy wspólnie sprzątali ze stołu i szykowali herbatę. Tomek i Ania nie pokazali się na dole przez cały ten czas, a nikt nie miał odwagi przeszkadzać w konfrontacji.
Muzyk rozłożył się na skórzanej kanapie w pokoju muzycznym i nacisnął guzik pilota. W zatopionym w półmroku pomieszczeniu rozległy się pierwsze takty muzyki. Daniel zamknął oczy i puścił wodze fantazji, jak to miał w zwyczaju gdy myślał nad nowym albumem i tekstami do piosenek. Chciał, by jego słowa komponowały się z muzyką która miała ilustrować jego sny i fantazje. Oczywiście nie on tworzył dźwięki The White Death. Być może był autorem kilku melodii, ale także nie odczuwał większej potrzeby by osobiście się tym zajmować. Jakoś tak się stało, że on i Kruk byli w stu procentach dostrojeni do wzajemnych, w tym zakresie, potrzeb, a pełen wyobraźni, kochający muzyczne wyzwania Micho ubierał ich marzenia w czarodziejską szatę harmonii wykwintnych dźwięków.. Kruk układał melodię i wystukiwał pierwszy rytm. Daniel układał modlitwy, pieśni, zaklęcia - nadawał im sens i moc. A Micho, jakby czytając w myślach i snach ich obu, dodawał osobliwą pieśń skrzypiec i ciche zawodzenie gitary.. Czasem dzielił się z nimi cichym marzeniem o dzwonach, organach lub mocnych acz przytłumionych niczym bicie serca uderzeniach w tamtamy. Szczerze mówiąc, już dzień po tym gdy wspomniał o tamtamach, w muzycznym pokoju Daniela pojawiły się trzy nowe instrumenty - bębny o różnych wielkościach, w których Adam, perkusista The White Death, zakochał się bez reszty. Naprawdę ciężko było go przekonać, że nie powinni stosować ich zawsze, do każdego utworu. W początkowych zamierzeniach, The White Death miało być grupą metalową, względnie ciągnąć do gotyku. Okazało się jednak, że bardziej im wszystkim odpowiada nastrojowa mroczna atmosfera i zabawa instrumentami o raczej fantazyjnym brzmieniu niż "rżnięcie w gitary". Bas oczywiście został, jako jeden z ważniejszych i niezmiennych instrumentów, co Danielowi odpowiadało, bo kochał brzmienie swojej gitary i kochał uczucie jakie wzbierało w nim gdy czuł jej ciężką, głęboką wibrację. Czasem Kruk tylko się skarżył, że musi grać zbyt lekko, lub "co gorsze" przesiadać się na akustyka.
Daniel westchnął głęboko słysząc pierwszą pieśń, zatytułowaną, podobnie jak cała płyta ze ścieżką dźwiękową: "Wiedźmin", i ponownie nie mógł nie docenić obrazowości tej melodii. Pod powiekami widział równinny, zalany karmazynowym światłem krajobraz, słyszał równomierne ciche stąpanie setek żołnierzy elfiego rodzaju, w lekkich, złoconych zbrojach, o srebrnych, migocących w świetle zachodzącego słońca, teraz jakby krwawych prostych kaskadach włosów. Ich sylwetki płynące poprzez przestrzeń w niemej ciszy. Skazani lub zwycięzcy.
A na ich czele, zawsze kilkanaście metrów przed nimi, w obcisłej skórzanej zbroi, lekkim, jednostajnym acz czujnym truchtem, podąża przepatrywacz. Jego zielone tęczówki skanują uważnie wschodnią szarość, wypatrują wroga, baczą na niebezpieczeństwo. Nozdrza co jakiś czas drżą, wrażliwe na wrogi zapach, niemalże jak u leśnej zwierzyny. Zapewne także ostre uszy poruszają się lekko pod osłoną kaptura ciemnobeżowej peleryny. Wiatr lekkiego pędu leniwie przeczesuje rude kosmyki niesfornych włosów. Pierś strojna w magiczny amulet niczym latarnia oświetlający zagłębiającą się w mrok drogę..
Daniel poczuł już jego zapach i niemalże mógł dotknąć, niczym struga owego błądzącego wiatru, ognistych włosów elfiego rangera, gdy nieświadoma, nagła erekcja uświadomiła mu, że ta płyta musi być inna. Będzie pełna magii i walki oczywiście. Ale przede wszystkim będzie pełna zmysłowości i pożądania. Nie tylko cielesnego..
Będzie to historia o zaborczym smoku, który ponad wszelką miarę upodobał sobie przedstawiciela długowiecznej, szlachetnej rasy elfów i pragnie zawłaszczyć go sobie, niemalże pochłonąć.. I nie będzie istotne jak daleko musi się posunąć, by zdobyć to, czego pragnie. Niech upadają królestwa, niech ziemia spęcznieje od krwi, niech wali się świat, ale z nim w moich ramionach..!
Powolna pieszczota ciepłych, miękkich warg jeszcze bardziej utwierdziła w tym dążeniu ukrytego w jego wnętrzu smoka. Długie ramiona oplotły ciało kochanka a delikatna pieszczota stłumiona została zaborczą torturą. Szybki ruch uwięził ofiarę wprost pod ciałem zatopionej w lepkiej słodyczy pożądania bestii. Elf szamotał się, starając uwolnić z jakoby pajęczej pułapki, ale żelazny uścisk i zachłanne pocałunki paraliżowały go i tylko mógł zachłysnąć się powietrzem i poddać..
Silne dłonie starannie obrały ciepłe ciało ze zbędnej oprawy i niestrudzenie badały jego zakamarki. Wargi smakowały nabrzmiałe usta, torowały ścieżkę raz po raz zassawszy skórę długiej szyi, znaczyły ugryzieniami wzgórki obojczyków. Ponownie odnowiły znajomość z ustami, gdy ciało pojękującego elfa zostało mocno przyciśnięte do czarnej szorstkości skórzanej materii, a ostre pchnięcie, niczym histeryczna szarża, rozerwała na pół ciało bezwolnej ofiary.
Krzyk zduszony pocałunkiem. Łza bólu i pełne buntu ręce wpijające się w silne ramiona. Gwałt.
"Kocham cię jak szaleniec"
Wrzące niczym lawa, tryskające zeń w spazmach, gęste nasienie. Bolesny wręcz orgazm zabarwiony jękiem i ryk usatysfakcjonowanej bestii. Ciepłe objęcie kochających ramion, drżenie uwięzionego pod nim ciała i powiększająca się wilgoć między nimi, niczym złudna obietnica.. Uzależniająca..
Epizod 109
Tomek oddychał szybko i głęboko. Chciał coś powiedzieć, zrugać Daniela za to co zrobił, ale nie miał siły. Ciężkie ciało kochanka wciąż wciskało go w kanapę. Czuł w sobie potoki jego gorącego nasienia, i przeklinał go za ból, jaki mu sprawił, wchodząc, nie, wdzierając się w niego bez żadnego przygotowania ani nawilżenia. Wściekał się, ale, pomimo niesłychanego bólu, czuł też rozlewającą się po jego ciele i umyśle ciężką, słodką rozkosz, nieco wymuszoną pośpiesznym dążeniem, powodującą, że jego usta, teraz znów penetrowane przez wargi Daniela, rozchylały się i zapraszały w wilgotną otchłań a jego język bezwstydnie wysuwał się w poszukiwaniu doznań..
- Daniel.. - Sapnął cicho w usta zachłannego, rozmarzonego kochanka. Czarnowłosy wciąż wydawał się być nieobecny. Jego oczy były jasne, ukryte pod wpół przymkniętymi powiekami. Nie zdradzał najmniejszej ochoty by wycofać się z kochanka. Tak jakby pragnął pozostać w nim na zawsze.
"Kocham Cię" - usłyszał znów ten niski, demoniczny szept Daniela i poczuł, jak ciarki przebiegają mu po plecach.
- Puść mnie - poprosił cicho, wypuściwszy powietrze z płuc. Kolejny haust by napełnić, tą odrobiną, na którą przyzwalało ciało czarnowłosego.
" Nigdy. Nigdy Cię nie puszczę."
- Zabijesz mnie - szepnął Tomek intymnie, wprost do jego ucha. - Nie pozwalasz mi oddychać. Znowu.
Daniel na ton jego głosu ponownie zatopił się w pocałunku. I trwał w nim tak długo, aż jego włosy zostały schwytane, a ostre szarpnięcie oderwało jego twarz od łaknących powietrza ust.
- Porąbało cię?! - Krzyknął rudowłosy charczącym głosem, szamocząc się z nieco wybitym z transu Danielem. Męskość mężczyzny wyślizgnęła się z chłopaka, który syknął boleśnie i wyczołgawszy się spod ciężkiego ciała legł na podłodze, jęcząc przez chwilę z potwornego bólu.
Daniel wreszcie odzyskał jasność umysłu i z przerażeniem spostrzegł krwawe ślady na swoim członku i na materiale kanapy. Jednym susem znalazł się przy zwijającym się z bólu chłopaku.
- Tomek, Jezu, co ci jest?
Chłopak nie odzywał się, ale emocje rysowały się wyraźnie na ściśniętej twarzy. Wilgotne krople zbierały się na rzęsach a wargi zniknęły w ustach, ściśnięte grymasem.
Daniel rozejrzał się po pokoju by po chwili owinąć ciało chłopaka odnalezionym kocem i dźwignąć go na ręce. Wydostali się jakoś z pokoju, w którym wciąż rozbrzmiewała dość głośna, piękna pobudzająca wyobraźnię muzyka i udali wprost do łazienki, gdzie Daniel, pod prysznicem, odkręcił ciepłą wodę i postawił chłopaka pod parującym strumieniem. Wycofał się na chwile by wyjąć kilka rzeczy z szafeczki i wrócił z tubką jakiejś maści w ręce.
- Pochyl się.
- Odwal się! - wychrypiał chłopak i zacisnął pośladki czując niecierpliwe dłonie Daniela na swoich biodrach.
- Tomek. Odwróć się i pochyl. Muszę zobaczyć. - Tylko poczucie winy nakazywało Danielowi cierpliwość.
- Pałuj się zboczeńcu! I wara od mojego tyłka! - Głos Tomka wciąż się załamywał, ale poczuł się odrobinę lepiej mogąc rozgrzać się i rozluźnić mięśnie w potokach ciepłej wody. Gdyby jeszcze te okrutne ręce nie starały się go, tak usilnie, obrócić..
- Zraniłem cię! Muszę..
- Hej, mówiłem spadaj! Poradzę sobie!
Daniel puścił jego biodra i wyprostował się. Zmierzył go wzrokiem i szepnął cicho, chcąc ukryć irytację:
- Zaczekam więc w pokoju. Jeśli będziesz mnie potrzebował, zawołaj.
Wyszedł z łazienki a po chwili dźwięki muzyki ucichły i kompletnie umilkły.
Tomek westchnął i przyklęknął pod prysznicem. Ostrożnie dotknął krwawiącego miejsca. Jęknął i sięgnął po tubkę.
Cholera, pomyślał. No przecież nie mogę się na niego gniewać. Sam go rozdrażniłem. Ale leżał tam w półmroku, taki piękny, z ręką penetrującą zawartość spodni. Tak pięknie wygiął szyję i wyciągnął rękę, jakby czekał, aż się tam zmaterializuję.. Wił się na kanapie jak wąż.. Powoli i zmysłowo.. Stanął mi na sam widok. Jak go miałem nie pocałować?
Że też tylko tak często mnie dusi! Jest okropnie władczy i zaborczy. I nigdy nie pomyśli, że może mnie boleć! Cholera jasna! Mógłby chociaż czegoś użyć!
No fakt, nie było niczego pod ręką, a to było bardzo.. Hm.. Spontaniczne.
Tomek uśmiechnął się pod nosem.
Od teraz, chyba, skoro już zdecydowałem się to kontynuować, w tej właśnie formie, sam powinienem dbać o takie "drobiazgi" jak nawilżacze..
Będę musiał podpytać się Daniela, albo, w ostateczności, Dawida.
Gdy stwierdził, że nałożył wystarczająco chłodnego balsamu i zakręcił kurki natrysku. Wytarł się ręcznikiem i opatuliwszy się tym samym kocem w którym został przyniesiony, zakradł się do sypialni Daniela.
Epizod 110
- Przepraszam. Naprawdę nie chciałem zrobić ci krzywdy. Nie wiem co mnie opętało.
Zanim jeszcze Tomek wszedł do pokoju przywitał go szept pełen skruchy. Daniel siedział na łóżku, pod kołdrą, na kolanach trzymał notes w czarnej skórzanej oprawie a jego niecierpliwa dłoń pastwiła się nad wiecznym piórem. Tomek obrzucił go zirytowanym spojrzeniem ale usiadł tuż obok, wkopując się w pościel i poprawiając poduszkę pod głową. Chwilę później syknął i zdecydował się jednak położyć na brzuchu.
- Masz szlaban aż do odwołania. - zawyrokował nie patrząc na zmartwioną twarz czarnowłosego. Sam już nie wiedział jak mu lepiej: z rozpuszczonymi, spływającymi po umięśnionych ramionach falistymi włosami, czy też zebranymi, jak teraz, gumką na karku, ukazujące mleczno-złocistą, długą szyję.
- Uhm..
- Poza tym chcę byś na poważnie rozważył zakup jakiegoś środka.. nawilżającego.
- Jasne. To znaczy mam coś takiego. Nie denerwuj się.
- Tak? Gdzie?
- W łazience.
- Przynieś.
- Ale.. po co?
- Chcę by był pod ręką jeżeli mam tu sypiać.
Nie mogło ujść jego uwadze jak twarz Daniela nagle pojaśniała i zagościł na niej naprawdę zadowolony, jeśli nie zachwycony szeroki uśmiech.
- A ja myślałem, że mam szlaban, aż do odwołania. - Zadrwił Daniel perfidnie.
- Tak jakbyś kiedykolwiek spytał mnie o zdanie! - Warknął chłopak rzucając się na łóżku. Usiadł na poduszce i objął kolana ramionami.
Daniel na widok powiek powoli osłaniających zielone, zamyślone oczy zapragnął wziąć go w ramiona.
Wziąć, i tak po prostu, zazdrośnie, zaborczo trzymać. I nigdy nie puścić.
..
Nigdy by się po sobie nie spodziewał takich uczuć.
Naprawdę był smokiem.
..
Pośpiesznie wykonał polecenie i obserwował Tomka pogrążonego w studiowaniu ulotki, którą wyjął z opakowania specyfiku. W końcu nie wytrzymał i wyciągnąwszy rękę ujął dłonią jego podbródek i zwrócił ku sobie.
- Co znowu? - zapytał podejrzliwie chłopak, ale widząc powagę w oczach Daniela, odłożył pudełko i skoncentrował się na mężczyźnie.
- Jak sprawa z Anią?
Tomek westchnął i zmarszczył czoło. Milczał przez chwilę jakby szukając odpowiednich słów. Potem sapnął i warknął.
- A co cię to?
Daniel zacisnął zęby i zeskanował go wzrokiem, biorąc w niewolę jego zmysły. Tomek przełknął, chcąc przeciwstawić się temu władczemu, demonicznemu spojrzeniu. Postawił mur który jednak runął zanim jeszcze Daniel porządnie zaatakował.
- Ona..
Daniel uśmiechnął się do niego ciepło, z wdzięcznością, a jego wzrok i rysy twarzy zdecydowanie złagodniały. Tomek odwrócił głowę i spuścił wzrok.
- Wiesz, z nią wcale nie jest tak trudno się godzić. Zazwyczaj wścieka się i mówi różne rzeczy, ale gdy tylko odrobinkę ochłonie to robi jej się wstyd i chce wszystkich przepraszać. Więc gdy tylko wszedłem do pokoju i powiedziałem, że ma się nigdzie nie wybierać, bo zostaje do środy, ona mnie przeprosiła i trochę się popłakała. Ucięliśmy sobie pogawędkę, na temat jej zachowania i jej nastawienia do Alexa. I wiesz co? Chyba wiem o co chodzi, chociaż pewności nie mam. Zastanawiałem się, skąd nagle taka antypatia. Taka.. przesadzona. - Tomek urwał na chwilę.
- I jakie wnioski? - ponaglił Daniel.
- Och, sam nie wiem. Okaże się. Wiesz, pojadę z nimi. Szkołę zaczynamy dopiero w przyszłym tygodniu, więc postanowiłem zabrać się z młodą. A, no właśnie, czy bardzo by ci przeszkadzało jakbym sobie przywiózł komputer? Wprawdzie będę się z nim tłukł pociągiem, ale.. chociaż, jak drogi będą już bardziej życiowe, to może przyjadę autobusem. Co ty na to?
- Jedziesz? Ale po co? Przecież, komputer możemy kupić tu, weźmiemy na raty, to znaczy ja wezmę, i tak nosiłem się już z tym zamiarem..
Tomek uniósł twarz i uśmiechnął się do skonfundowanego Daniela. Wyciągnął rękę i położył dłoń na karku mężczyzny, czym zwrócił na siebie jego całkowitą uwagę. Ujrzał gniew w chabrowych oczach. Gniew? Nie, to było coś innego.
Żądza. I desperacja.
Niedobrze.
- Hej, przecież wrócę, i to tak szybko jak to możliwe, prawdopodobnie w sobotę będę z powrotem. Wziąłbym cię, ale nie chcę przeginać z Alexem, a ty jesteś świeżo po chorobie. No, dobrze by było byś do tego czasu pogodził się z chłopakami z zespołu. Sam mówiłeś, że bez Kruka i Micho niewiele byś zdziałał. A jesteście przed trasą.
- Ale przecież, nie musisz jechać tylko dlatego.
- Daniel. - Tomek przysunął się do czarnowłosego i pozwolił się zamknąć w dość silnym uścisku. - Wiesz czym się różnimy? - Odczekał chwilę, choć tak naprawdę nie spodziewał się odpowiedzi. - Ja mam kogoś poza tobą. Mam przyjaciół, mam rodzinę. Mam cały świat. I naprawdę umarłbym bez tego wszystkiego.
Daniel uścisnął go mocniej i wtulił twarz w zagłębienie jego szyi. Trwali tak kilka chwil, pełni sprzecznych uczuć, powstrzymując przykre myśli, które z różnych przyczyn i w różnych formach przelatywały przez ich zaciśnięte w miłosnym uścisku umysły.
- Następnym razem zabiorę cię ze sobą - obiecał cicho Tomek. - Obiecuję.
Daniel poczuł dłonie chłopaka uspakajająco głaszczące jego plecy. A pod jego ciepłymi palcami, wyryty niczym przeznaczenie, spoczywał czerwony smok.
Obietnica. Dziś Tomek dał mu więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
_____________________________________________________________
* Krzysiek ma 194 cm wzrostu. Daniel ma 188 cm, a Tomek zaledwie 183 cm.
Dla porównania: Dawid mierzy niecałe 164 cm, a Ania ma niecałe 157 cm. :D
Dziękuję doskonałym tłumaczkom: Clio, Mirriel za natchnienie. Dzięki dla Emi za korektę i wsparcie. Wielkie dzięki dla pani Rowling za Severusa Snape`a który torturował mnie każdej nocy.. Och tak!!
Pozdrowienia i dzięki dla fanek, w szczególności dla Yoanne, dzięki której znów zabrałam się do roboty..
Hołd browarom TYSKIE - Bez nich to opowiadanie miałoby zupełnie inny smak.. Cześć i chwała Żeńszeniowi który wzmaga moją twórczą potencję.