Bestia 3
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 04 2011 22:13:32
Tu na początku muszę zauważyć, że trochę zmieniam styl...w tym opo trudno mi utrzymać tylko jeden sposób pisania, więc w niektórych miejscach będzie się to zmieniać...mam nadzieję, że nikt mnie za to nie ukatrupi? ^^ Tak czy inaczej miłego czytania życzę.
Poza tym dedykuję tę, i następne części, Schensi za miłe meile i podtrzymywanie mnie na duchu ^^ Pozdrufka skarbie!
Drzwi do, oświetlonej jasnymi promieniami słońca, komnaty otworzyły się powoli. Do środka wszedł wysoki, białowłosy mężczyzna. W czarnych, lekko skośnych oczach migotały wesołe iskierki.
- Drogie panie...
Szatynka z radosnym okrzykiem rzuciła mu się na szyję
- Nemezis! Jak się cieszę!
Głośno cmoknęła go w policzek. Mężczyzna roześmiał się głośno
- Spokojnie skarbie...Skoro twoja siostra już mnie tu przywlokła, to chętnie pomogę...Co mam dla ciebie zrobić?
Szatynka, z niewinną minką, wskazała na dwie, już średniej długości, sąsiadujące ze sobą nici.
***
Młody, może 23 letni mężczyzna siedział na trawie, opierając się plecami o drewnianą ścianę domku. Naprawiał długi, elficki łuk, obserwując elfkę zbierającą, przy blasku zachodzącego słońca, jagody. Co chwilę nerwowo odgarniał spadające mu na oczy czarne włosy
- Nianiu...nie sądzisz, że już wystarczy?
- Znając twój apetyt Koe raczej nie... A poza tym prosiłam cię żebyś wreszcie zaczął mówić mi po IMIENIU!! Wiesz jak to brzmi dla innych?! Przecież wyglądasz na starszego ode mnie!
Młodzieniec roześmiał się
- Ale ty masz już ponad 300 lat!
- NO I CO Z TEGO!!! Nie jestem aż taka stara! Jak na elfa to 300 to wcale nie jest dużo!
- No już dobrze, dobrze...Zatem kończ już to zbieranie Naja. Chodź do domu.
- Tak...masz racje, mam już tyle, że starczy NAWET dla ciebie. A poza tym ktoś nadjeżdża...Zajmij się tym.
Elfka zniknęła w głębi domu. Czarnowłosy przerwał swoją pracę najwyżej na sekundę, by schować pod koszulę srebrny medalion. Z zachodu nadjeżdżała niewielka kawalkada. Młodzieniec z daleka zobaczył królewski herb - płonące drzewo na czarnym tle, i herb książęcy - srebrne drzewo na czarnym tle.
Z lekkim uśmiechem pochylił głowę nad swoją robotą. Był absolutnie pewien, że obcy miną polankę, nawet się nie zatrzymując i jadąc prosto do zamku. Po chwili usłyszał tętent kopyt końskich. Uniósł zdziwiony głowę gdy jeden z koni zatrzymał się przed nim.
Młody, może 18 letni chłopak właśnie zeskakiwał z siodła. Był dość wysoki, ale szczupły. Miał krótkie, nastroszone, rude włosy. Koe był pewien, że spotkał go już...dopiero gdy młodzieniec spojrzał na niego swoimi złotymi oczami rozpoznał go i uśmiechnął się ciepło. Chłopak zamrugał patrząc w szmaragdowe oczy, siedzącego jeszcze, mężczyzny. Sam nie zdawał sobie sprawy, że odwzajemnił jego uśmiech. Koe wstał. Przewyższał chłopaka prawie o głowę. Młodzieniec skłonił się przed nim lekko
- Panie...jestem Shita, ani ja, ani moi ludzie nie znamy dobrze tych lasów...Nie było nas tu przez kilka lat. Czy mógłbyś Panie wskazać nam właściwą drogę do zamku Ertre?
- Nie nazywaj mnie panem. Jestem Koe. Przeprowadzę was przez puszczę, ale teraz jest już za późno. W nocy te lasy nie są zbyt bezpieczne...Na razie mogę zaproponować Ci nocleg w moim domu. Twoja drużyna może spać bezpiecznie na polanie.
Chłopak z westchnieniem zerknął na kilku stojących z tyłu żołnierzy. Mężczyźni byli wyraźnie zmęczeni. Rudzielec spojrzał Koe w oczy
- Chyba jestem zmuszony przyjąć twoje zaproszenie. Dziękuję...Jeśli pozwolisz porozmawiam teraz z moimi ludźmi.
Mężczyzna znów się uśmiechnął
- Doskonale, zaczekam na ciebie w środku.
Podniósł łuk i skierował się do domu. Zanim wszedł do środka, obejrzał się przez ramię. Shita rozmawiał z żołnierzami, którzy najwyraźniej chętnie przystali na jego propozycję. Koe wszedł do środka
- Naja, będziemy mieli...
Urwał widząc, iż elfka kończy właśnie nakrywać stół dla trzech osób
- Gościa. Wiem. Pościeliłam dla niego twoje łóżko. Chyba się nie gniewasz?
Uśmiechnęła się niewinnie.
- Nie, nie gniewam się. Słyszałaś o co prosił?
- Oczywiście, przecież staliście prawie przy drzwiach.
- Pójdę z nim, ale jako...sama wiesz...więc wymyśl jakąś wymówkę.
Dziewczyna skinęła głową i z uśmiechem spojrzała nad ramieniem Koe
- Witam w naszym domu panie. Koe idź do żołnierzy i pokaż im gdzie trzymamy drewno na opał.
Mężczyzna mruknął coś niezadowolony i wyszedł z domku. Dziewczyna rozejrzała się po izbie
- Mam nadzieję, iż zjesz z nami kolację? Jeśli nie chcesz i wolisz się położyć to proszę...
- Nie, dziękuję. Chętnie zjem z wami pani
Dziewczyna prychnęła
- Mów mi Naja, wszyscy tak się do mnie zwracają...
Koe wsunął głowę do pomieszczenia
- Nianiu gdzie schowałaś...
Elfka spojrzała na niego morderczym wzrokiem
- No prawie wszyscy...Czego znów chcesz?!
- Ekhem...gdzie schowałaś zioła NAJU? Jeden z koni kuleje.
- Tu w skrzyni...I streszczaj się! Czekamy na ciebie z kolacją!
Koe zabrał zioła i szybko wyszedł z domku. Dziewczyna machnęła dłonią w kierunku jednego z krzeseł, po czym zaczęła krzątać się przy kuchni.
- Usiądź proszę...chwilę potrwa zanim ten łobuz skończy...
Książę opadł na krzesło i cały czas przyglądał jej się z lekkim uśmiechem
- Dlaczego tak mi się przyglądasz? Coś nie tak?
- No cóż... jesteś młoda...A Koe nazwał cię...nianią...jak to możliwe?
Dziewczyna skrzywiła się z niesmakiem, szybkim ruchem odgarnęła, swobodnie spadające na ramiona, złociste włosy. Chłopak ze zdziwieniem dostrzegł jej spiczaste uszy
- Jesteś elfką Naja?
- Owszem, a dokładniej elficką kapłanką natury! Ale czemu, aż tak cię to dziwi Shun? Nigdy nie spotkałeś elfa?
- Ależ nie! Wręcz przeciwnie. Moja niania również jest elfką...
Młodzieniec przesunął wzrokiem po rozpuszczonych, długich włosach i luźnej, ciemnozielonej sukni elfki. W wyobraźni porównywał ja z zawsze odzianą w lekką skórzaną zbroję i tunikę, brązowowłosą, Nori
- Tylko, że Nori...wygląda trochę inaczej...
- Ach...więc uczy cię Nori wojowniczka?
- Ale skąd ty znasz Nori, Naju?
- To proste. Jestem jej młodszą siostrą... Więc to ty jesteś synem Ertrama...Ciekawe...
Shun lekko się zarumienił. Odpowiedział lekko przygaszonym głosem
- T...tak...niestety jestem...ale nie mówmy o tym dobrze?
Dziewczyna spojrzała w jego, teraz smutne, złote oczy
W tym momencie do domku wszedł Koe. Szybko ogarnął całą sytuację, zmarszczył lekko brwi widząc smutek na twarzy Shuna. Uśmiechnął się lekko
- Czyżbym cos przegapił? Naja, nie znęcaj się tak nad biedakiem. Lepiej daj mi coś do zjedzenia, zanim tu padnę!
Elfka spojrzał na niego z udawaną złością
- Jak zwykle głodny co? Ten twój apetyt kiedyś nas zrujnuje!!!
Cichy śmiech mężczyzny rozwiał nieprzyjemną atmosferę, która jeszcze przed chwilą panowała w izbie.
Po chwili wszyscy siedzieli przy stole, gawędząc wesoło.
***
Białowłosy mężczyzna wstał od krosen z półusmieszkiem
- No i co? Zadowolona?
- Jak najbardziej! Jesteś kochany Nemezis, dziękuje.
- Dla mojej ulubionej dziewczyny wszystko. Ale jeśli pozwolisz, to dam im na razie spokój. Sama wiesz co będzie jeśli będą mieli zbyt wiele szczęścia.
- Oczywiście! To absolutnie wystarczy. Dalej ja się nimi zajmę...
Mężczyzna z delikatnym uśmiechem wskazał jej wolne krzesło przy krosnach.
Szatynka z szerokim uśmiechem zajęła wskazane jej miejsce. Zanim zaczęła dalej prząść, z niewinną minką, związała obie nici w luźny supełek. Dopiero teraz zaczęła je przedłużać.
Niom...koniec części trzeciej. Teraz czekam na entuzjastyczne brawa... ... ... No dobrze, już dobrze wystarczy. Jak zwykle, wszelkie zachwyty i prośby o więcej ślijcie na yourico@o2.pl