Rauko 2
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 04 2011 22:00:01
Chyba najbardziej sadystyczny rozdział w całym opowiadaniu. Wrażliwym odradzam.
Ami
Rozdział II
Przez kilka tygodni Armin wracał do sił. Ku jego wielkiej uldze, Shabru nie wspomniał więcej
o przemienianiu go w demona. Ogólnie, rzadko u Armina bywał...Pewnego wieczoru przyszedł do niego bardzo zmartwiony, przygnębiony
- Arminie, proszę Cię...Zgódź się na zostanie demonem. Proszę Cię...- patrzył się w spokojne, ciemne oczy Armina z poczuciem winy, i tak........z troską. Chłopak uśmiechnął się blado, jego głos był łagodny, czysty
- Nie, panie...Podjąłem już decyzję. Wiesz, że nigdy jej nie zmienię - Mroczny Władca wyraźnie posmutniał, schował twarz w dłoniach odzianych w czarne, skórzane rękawiczki
- Nie mogę Cię dłużej chronić. Moje demony się buntują. Są niezadowolone....
- Więc zrób to, co musisz...Shabru... - spojrzał na niego ciepło - Dziękuję za to, że chroniłeś mnie przez tyle czasu.
Władca Inferno zerwał się z fotela bez słowa, wyszedł trzaskając drzwiami. Armin usłyszał jak w sąsiednim pokoju jakiś ciężki przedmiot roztrzaskuje się o ścianę z ogromnym hukiem. Posmutniał, przymknął powieki, ukrywając swoje uczucia. Bał się tego, co go czekało....
Tej nocy nie mógł zasnąć.
Rano w komnacie pojawiły się dwa vroki, potężnej budowy demony o sępich głowach. Jeden z nich podszedł do przestraszonego Armina. Potężnym, brutalnym ruchem ogromnego, szponiastego łapska zrzucił elfa z łoża na podłogę. Potem poderwał go za włosy do pozycji stojącej, wywołując cichutki syk bólu i nienawistne spojrzenie Armina. Mag szarpnął się i splunął w dziób demona. Gdyby tylko mógł rzucić czar z tej bestii została by tylko tląca się kupka popiołu.
- Zobaczymy, czy będzie taki zadziorny za kilka godzin- skrzeknął trzymający Armina demon do towarzysza, wlokąc chłopaka do sali tortur. Serce elfa biło bardzo szybko, w jego głowie pojawiło się dziwne pragnienie, by zobaczyć Shabru, jego łagodne spojrzenie, poczuć jego zapach... Potrząsnął głową odganiając natrętne myśli. Źrenice zwęziły się z przerażenia, gdy zobaczył wnętrze komnaty, do której go przyprowadzili. Kurczowo zacisnął powieki przywołując w myślach obraz twarzy ojca...Nigdy tak bardzo nie pragnął znaleźć się powrotem w Perłowym Pałacu. Z nienawiścią spojrzał na przytrzymujące go demony.
Brutalnie pchnięty upadł na kamienną podłogę. Jeden z oprawców zszarpnął z niego koszulę. Poderwał
go do góry niemal łamiąc mu ramię w żelaznym uścisku. Położyli go na ławę, zaczęli naciągać. Armin zacisnął zęby starając się nie okazać po sobie cierpienia. Nie mógł jednak powstrzymać okrzyku bólu, kiedy po kilkunastu minutach zaczęły go kąsać czarne skorpiony chodzące po jego ciele. Oprawcy wspaniałomyślnie wysypali na niego całe wiaderko tych pajęczaków. Elf zamknął powieki, przywołując w myślach obraz przepięknych ogrodów pałacu ojca, wprowadzając się w pewnego rodzaju trans(autohipnoza- przyp. red.). Przestał odczuwać ból. Nie trwało to jednak długo. Zawył, gdy jeden z oprawców przykręcił kolbę ławy, rozrywając mu tym samym stawy łokciowe i nadgarstkowe.
Po policzkach pociekły mimowolnie łzy. Pojękiwał cichutko. Nie zauważył nawet jak do sali wsunął się Shabru. Z gardła młodego maga wyrwał się mimowolny, bezsilny jęk w mowie Pradawnych
- Ojcze...pomóż mi...- spod zaciśniętych powiek wypływały łzy bólu.
Krzyknął przeraźliwie, gdy jeden z oprawców przytknął do jego boku rozżarzony do czerwoności pogrzebacz. Oczy zaszły mu krwawą mgiełką, kiedy demon zaczął "liczyć" mu żebra niemal płonącym żelazem...Vrok zostawił go w spokoju w momencie, w którym elf zaczął tracić przytomność. Chłopak ledwo zdał sobie sprawę, że odwiązują go od ławy. Jak przez mgłę widział dziwne, drewniane rusztowanie w kształcie litery Y. Widok ogromnych metalowych gwoździ otrzeźwił go niemal natychmiast. Nie zważając na ból powyrywanych stawów zaczął szaleńczo wyrywać się z uścisku demonów. Jedna z bestii przydusiła jego dłoń do ramienia tego "urządzenia". Ciemne oczy wypełniły się łzami i skrajną wręcz paniką, głos był urywany, błagalny
- Nie! Błagam...proszę nie!...Nniiiieeeeeeaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ostatni protest przeszedł w nieartykułowany skowyt, gdy metalowy pręt wbił się w delikatną dłoń maga. Młodzieniec zawisł bezwładnie, wstrząsany spazmami szlochu. Wrzasnął, gdy jego druga ręka została przebita w ten sam, okrutny, sposób. Łzy rozpaczy spływały po jego bladych policzkach nieprzerwanym strumyczkiem mieszając się z krwią cieknącą z zagryzionej z bólu wargi. Na jasnych ramionach lśniła rubinową czerwienią krew z przebitych dłoni...
Armin uniósł głowę. Jego przepełnione skrajnym cierpieniem oczy natrafiły wprost na zbolałe spojrzenie Shabru. Mroczny pan siedział na fotelu kurczowo zaciskając dłonie na oparciach.
Biały Mag poczuł na plecach pierwsze uderzenie ognistego bicza. Jęknął...jego powieki zamknęły się skrywając szarpiące nim uczucia. Głowa powoli opadła w dół. Zaczynało już mu brakować sił nawet
na krzyk...Po szóstym razie usłyszał przebijający się przez zasłonę bólu, lekko schrypnięty, niski głos Shabru...Na początku cichy, niewyraźny, potem już stanowczy, władczy...
- Przestańcie.....- kolejne uderzenie...-dosyć.....- i następne...-Wystarczy!!!
Oprawca powstrzymał spadający kolejny raz bat, z cichym pomrukiem niezadowolenia. Zaczynało już być tak fajnie... Odsunął się kilka kroków w tył z pochyloną nisko głową, gdy Mroczny Pan podszedł do Armina. Już po chwili chłopak leżał w silnych ramionach Shabru, głowa opadła mu na lewą stronę jego klatki piersiowej. Słyszał powolne bicie serca Władcy....Otoczyły ich czarne, pierzaste, ogromne skrzydła Anioła Mroku
- Arminie....ja....wybacz mi. Nie powinienem był na to wszystko pozwolić-w odpowiedzi skatowany elf jęknął tylko cichutko, po policzkach potoczyły się kolejne łzy. Biały Mag poczuł wypełniającą go ciepłą, łagodną moc. Ból zaczął ustępować, a rany powoli zanikać, pozostały po nich tylko białawe ślady. Jedna
z jasnych dłoni zacisnęła się kurczowo na szacie Shabru. Mag powoli uniósł głowę patrząc wprost
w rubinowe tęczówki. Druga dłoń elfa musnęła policzek Czarnego Pana. Szepnął cichuteńko, schrypniętym od krzyków głosem
- Nie winię cię Shabru... - Mroczny władca po raz pierwszy zauważył, że tęczówki chłopaka są ciemnofioletowe, a nie czarne jak zawsze mu się wydawało...
- Proszę Cię, ostatni już raz.... Zgódź się zostać demonem, w innym razie będę musiał oddać Cię sukkubom...
Delikatna dłoń dotykająca do tej pory jego policzka opadła bezwładnie. Armin opuścił głowę, czarne włosy zakryły jego twarz. W głosie przebrzmiewały smutne, zrezygnowane tony
- Nie mogę zostać demonem Shabru...Po prostu nie mogę...
Czarne skrzydła schowały się. Mroczny Pan podał Armina jednemu ze swoich sług - Natu.
Jasnowłosy sukkub przesunął spiczastym językiem przez policzek młodzieńca. Biały Mag drgnął, wbił pełne wyrzutu, bólu i strachu spojrzenie w Shabru. Natu uśmiechnął się paskudnie
- Zaopiekujemy się nim, Panie...
Teleportowali się. Armin nagle upadł na coś miękkiego. Przestraszony rozejrzał się dokoła. Znajdował się w małej komnacie. Nie było tu żadnych sprzętów wyjąwszy liczne poduszki i miękkie, bogate materiały zaścielające całą podłogę. Kilkanaście kandelabrów dawało delikatne, czerwonawe światło. Szarpnął się, gdy poczuł jak ktoś unosi go za ramiona. Sukkub trzymał go jednak mocno
- Spokojnie słodziutki...zaraz się tobą zajmiemy...A TO nie będzie ci już potrzebne...
Resztki ubrań okrywających Armina znikły. Demon popchnął go powrotem na ziemię. Gniew i strach zaślepiły maga, wykonał gwałtowny ruch ręką...Zupełnie zapomniał o blokadzie mocy. Sukkub ze złośliwym uśmiechem chwycił za wyciągniętą dłoń. Gwałtownie przyciągnął chłopaka do siebie. Usta Natu znajdowały się o kilka milimetrów od drżących warg elfa.
- Maleństwo chciało mnie zabić? Cóż za wrogość...Ale na pewno jakoś się dogadamy...-długi spiczasty język liznął usta czarnowłosego. Młodzieniec odskoczył do tyłu. Demon z szyderczym śmiechem wyszedł z komnaty zatrzaskując za sobą drzwi.
Armin skulił się na podłodze, potrząsnął głową odganiając napływające do oczu łzy. Nigdy tak bardzo
nie pragnął mieć swej mocy...Z wściekłością szarpnął obręcz na szyi. Gdyby nie to żelastwo mógłby użyć magii, uciec stąd...skontaktować się z ojcem...
Zacisnął zęby, gdy drzwi pokoju otworzyły się cicho. Przerażony usłyszał kilka rozbawionych głosów.
Do komnaty weszło dwunastu sukkubów -pięknych, młodych "mężczyzn", rozmawiających mową demonów. Wszyscy patrzyli na Armina w okrutny, jakby wygłodniały sposób. Jeden trzymał w dłoni bogato zdobiony kielich. Kilku z nich przytrzymało szarpiącego się elfa. Natu uśmiechnął się perfidnie przytykając naczynie do ust maga. Chłopak poczuł metaliczno-słony smak krwi...Jego oczy rozszerzyły się gwałtownie, usiłował wypluć obrzydliwą ciecz. Jednak sukkub skutecznie temu zapobiegł, brutalnie odchylając do tyłu jego głowę. Armin przełknął z obrzydzeniem, bardzo się przy tym krztusząc. Jednocześnie poczuł czyjeś, wsuwające się w niego palce. Krzyknął rozpaczliwie...jeden z demonów uciszył go pocałunkiem. Do ust wślizgnął mu się spiczasty język Natu. Przed oczami zamigotały mu czarne plamki. Palce jednego z demonów wysunęły się z jego wnętrza...jakiś sukkub wbił się w niego brutalnie. Armin czuł jak ogromny członek rozrywa go od środka. Jęknął głośno, resztką sił próbował wyrwać się oprawcom. Jednak demony trzymały go zbyt mocno...Czuł, że jego ciało zaczyna reagować na tak silny afrodyzjak, jakim jest krew sukkuba...Łzy płynęły po jego policzkach małymi strumyczkami. Czuł ból, rozpacz, bezsilność, upokorzenie...Blond-włosy sukkub oderwał się wreszcie od jego ust, przesunął dłoń na kark elfa
- Widzisz?...Mówiłem, że jeszcze nas polubisz...- roześmiał się okrutnie. Szarpnął chłopaka za szyję. Twarz maga znalazła się na wysokości bioder jednego z demonów. Jednocześnie Armin poczuł jak gwałcący go sukkub wymienia się z innym...krzyknął z przeszywającego całe ciało bólu, demon skwapliwie wykorzystał. Młodzieniec czuł brutalne ręce przytrzymujące nieruchomo jego głowę oraz szczękę, by przypadkiem nie zacisnął zębów na penisie demona. Łzy ciekły nieprzerwanie po jego śmiertelnie bladych policzkach... Nie wiedział ile to trwało, ile razy jego oprawcy zmieniali się miejscami. Po jakimś czasie przestał nawet jęczeć z bólu...Przestał odczuwać cokolwiek. Jego wymęczony umysł odciął się od otaczającego go piekła. Zapadł się głęboko w siebie nie reagując już na okrucieństwo oprawców. Łzy przestały płynąć...świat przestał istnieć. Została tylko bezpieczna, cicha, czarna pustka we wnętrzu jego własnego udręczonego umysłu...
* Sukkuby - demony; mają wygląd oszałamiająco pięknego humanoida - idealne kształty, cudownie gładka skóra itp. Zwykle mają ok.1.80 cm wzrostu. Unikają walki, większość nich w ogóle nie umie posługiwać się bronią. Wolą napuszczać wrogów na siebie używając magii. Sukkuby by utrzymać się przy "istnieniu" wysysają energię życiową z innych istot(wyjąwszy krasnoludy), postarzając je fizycznie. Dla człowieka kończy się to śmiercią w ogromnych cierpieniach. W ogóle niewiele istot przeżywa ten proces. Wyjątkami są np. nieśmiertelne elfy - i to nie wszystkie. Sukkuby wysysają energię przez jakiekolwiek fizyczne zespolenie z ofiarą (np. pocałunek, seks) (ten przypis BYŁ potrzebny! - Youri....Nieprawda ;P- Ami)
C.D.N.