Na zewnątrz 1
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 02 2011 20:30:23
Dzień 4
Nazywam się Nijan i należę do Dawców. Postanowiłem pisać pamiętnik. Dowiedziałem się o czymś takim od swojego Żywiciela - Bennutiego. Jesteśmy zaprzyjaźnieni i czasem przynosi mi coś z Zewnątrz. Tym razem był to stary zeszyt i Bennuti właśnie twierdzi, że to jest właśnie pamiętnik i pochodzi jeszcze sprzed Wybuchu. Nie mam pojęcia skąd on i inni Żywiciele czerpią taką wiedzę. W każdym razie postanowiłem pisać pamiętnik! I zapisywać w nim swoje myśli, gdyż po Obchodzie mam dużo wolnego czasu. Obchód to grupa Nauczycieli chodząca codziennie po jaskini i ucząca Dawców, którzy są jeszcze za młodzi by mieć określone zadanie, coś jak zawód. Za nim przyjdą i po ich odejściu trzeba robić coś pożytecznego....albo się uczyć. Ja robię matę. O kiedy tylko Obchód dotyczy także mnie. Nie żebym oszukiwał! Po prostu...No dobra, oszukuję, ale naprawdę - robienie maty jest najnudniejszą czynnością na świecie! Czemu nie robię, czego innego? To nie takie proste, jak się może wydawać, bo niby, co mam robić? Nie jestem Uczonym, czy Członkiem Rady, jestem nikim. I chcę nim jak na razie pozostać. Wiem, że mógłbym zostać Lentanem, a co za tym idzie, Uczonym, albo Członkiem Rady. Ale to taaaakie nudne! I co miałbym robić? Uczony cały czas próbuje skonstruować Skafander, dzięki którym moglibyśmy wyjść na Zewnątrz. Natomiast Członek Rady uchwala z innymi członkami durne zasady. Chciałbym zostać Myśliwym albo Pilotem, ale obydwa zajęcia są zarezerwowane jedynie dla kobiet. Bennuti zgadza się ze mną, że to niesprawiedliwe, że nie mogę zostać Pilotem. O tym, że jeszcze bardziej pragnę być Myśliwym nie mówiłem mu, bo...w końcu Myśliwi likwidują Żywicieli, a on jest Żywicielem. Szkoda, że mój jedyny przyjaciel jest Żywicielem, chociaż to może i dobrze. Przyjaciel-Dawca nie mógłby opowiadać mi takich wspaniałych historii o świecie Zewnętrznym. To dzięki nim, a może przez nie tak bardzo chcę wyjść na Zewnątrz. No i na przykład to Bennuti opowiedział mi, dlaczego dzielimy się na dwie grupy, i że kiedyś tak nie było! Otóż po Wybuchu jednak ocalało trochę ludzi. Zwykły błąd mechaników, a uratował ludzkość przed wyginięciem. Niektórzy z Ocalałych schowali się pod ziemię, a inni pozostali na Zewnątrz, wystawieni na niszczycielskie promieniowanie. Okazało się, że potomstwo tych, którzy się nie schowali zmutowało, i ginęło po pewnym czasie, jeśli nie dostawało regularnie niezmutowanej krwi. Przez pierwsze lata Dziecko żyje dzięki Matce, lecz później....i mniej więcej wtedy zawiązało się porozumienie między Ocalonymi. My, Dawcy, którzy schroniliśmy się pod ziemią dajemy im, co tydzień swoją krew, a oni, Żywiciele przynoszą nam codziennie pożywienie. Porozumienie trwa już przez tysiąclecia, i jest cały czas udoskonalane. Wprowadzono kontrolę urodzeń. Dziecko Żywicieli rodzi się w tym samym czasie, co dziecko Dawców. Przez pierwsze pięć lat Matki zajmują się Dziećmi, a później pięciolatek Dawców oddaje swoją krew pięcioletniemu Żywicielowi, który przynosi mu jedzenie. I trwa to do ich śmierci. Jeśli zginie Dawca to automatycznie ginie i Żywiciel. Jeśli zginie Żywiciel, umiera Dawca. Ale to tak tylko oficjalnie. Zazwyczaj Osieroconymi zajmują się Członkowie Rady lub Uczeni. To się im opłaca, bo dostają wówczas więcej jedzenia i nie muszą oddawać własnej krwi, sprytne, prawda?

Dzień 5
Dzisiaj był wyjątkowo męczący dzień. Moja sąsiadka, Madennala zostanie Matką, wbrew prawu....Czyli nie zostanie Matką tylko chyba matką....jeśli w ogóle zostanie...e, nie ważne. Ona jest mniej więcej w moim wieku, wiec nie dość, że nie dostała pozwolenia na zostanie Matką, gdyż jest jeszcze za młoda, to jakby tego było mało to ojcem....dziecka? Czy to będzie dziecko? Czy Dziecko?....ale wyjaśnię, otóż ojcem jest....Żywiciel! Ciekawe, co teraz zrobi...mam nadzieję, że jej zbyt surowo nie ukarzą. Jednego w tym jednak nie rozumiem - jak to możliwe, że zgodziła się być z tym Żywicielem?! No wiadomo, w jaki sposób być...brr...przecież to obrzydliwe! Oni są brzydcy! Co prawda Bennuti chyba brzydki taki nie jest, ale ja się nie znam na urodzie Żywicieli-mężczyzn. Kobiety-Żywiciele nie są ładne. Bo oni, Żywiciele, różnią się od nas nie tylko krwią, ale i wyglądem! Mają taką ciemną skórę(Bennuti mówi, że jest opalona) i są....no, duzi! Albo, jak twierdzi Bennuti, to my, Dawcy jesteśmy mali, drobni i bladzi. Bennuti mówi, że to Żywiciele wyglądają jak ludzie sprzed Wybuchu. Ale to chyba niemożliwe! Ludzkość nie mogła być taka....potwornie brzydka! Biedna Madennala. Chyba pójdę ja pocieszyć. A zapomniałbym! Dostałem wiadomość, że mam iść do Izby za dwa dni. Jestem naprawdę szczęśliwy, a zarazem jest mi szkoda Madennali. Idę do niej. Razem zawsze raźniej!

Dzień 6
Rada zdecydowała, że żywiciel Madennali, Jetenes, wykroczył poza prawo zostanie zlikwidowany przez Myśliwego, a Madennala przechodzi pod opiekę jednego z Członków Rady. Natomiast mieszaniec zostanie zniszczony, jeszcze przed narodzeniem. No, i wszystko dobrze się skończyło! Jutro idę do Izby, szczerze mówiąc trochę się boję, że dowiedzieli się, że chce zostać Myśliwym i chcą mi oficjalnie przekazać, że na przykład zostaję Ojcem...napisałem, że się trochę boję? Poprawka, bardzo się boję! Umieram ze strachu, a Bennuti mówi, że nie można umrzeć ze strachu...kiedy powiedziałem mu, że sprawa z Madennalą się tak dobrze skończyła to tak jakoś dziwnie na patrzył i zapytał, czy aby na pewno, a gdy powiedziałem, że oczywiście, bo przecież Madennala przeżyje to tylko pokręcił głową. Czasami mam wrażenie, że on mi nie mówi wszystkiego, co myśli, tak jak robię to ja...Czasami wydaje mi się, że on mnie nie potrzebuje, a to przecież jest niedorzeczne! Absurdalne! Czasami też wydaje mi się, że on starszy ode mnie, bo ja mam tylko 16 lat (to on nauczył mnie liczyć według lat, a nie tygodni, jak to robią Dawcy)....On niby też, bo się przecież urodziliśmy tego samego dnia! Ale....on czasami jest taki poważny....i jest taaaki mądry, że nie wiem co! Wie dużo więcej niż niejeden Uczony lub Nauczyciel i się bardzo chętnie tą wiedzą ze mną dzieli! Naprawdę dobry jest z niego przyjaciel! Tylko....właśnie! Tylko, że coś jest nie tak, a kiedy go zapytałem o to i opowiedziałem o tym swoim uczuciu 'nie tak' to mnie pogłaskał po głowie jak to robią Matki swoim Dzieciom. Powiedziałem mu to, a on się śmiał. Nie lubię jak się ze mnie śmieje. A już w szczególności nie lubię jak się ze mnie śmieje, a ja nie wiem, dlaczego. Dzisiaj musiał szybko iść, ale przyniósł mi pudełko. Jest naprawdę prześliczne. Ma takie ładne kolory, Bennuti opowiada mi o kolorach, lubię go wtedy słuchać, bo to bardzo interesującego. Szkoda, że nie może mi przynieść żadnej rośliny ani zwierzątka. Opowiadał mi o tym, ale ja nie umiem sobie tego wyobrazić. On powiedział, że kiedyś na pewno zobaczę i znowu posmutniał. Nie lubię jak jest smutny, już wole jak się śmieje, nawet ze mnie. Wtedy nawet nie jest tak strasznie brzydki.


Livella, 22 lutego 2005