Ukryci przed światem 1
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 02 2011 20:28:08
"Ukryci przed światem"
Najdłuższy korytarz w całej willi, to właśnie ten którym teraz szedłem. Kiedyś czerwone, dziś brudnoszare tapety z delikatnym, obecnie prawie niewidocznym wzorem. Krok za krokiem, bardzo powoli poruszałem się po brudnym również czerwonym dywanie. Wzbijałem coraz to nowe tumany kurzu. Krok dość rytmiczny odbijał się echem w pustym domu. Odruchowo poprawiłem spadające mi na oczy włosy. Uważnie rozglądałem się w około. " Dużo kasy, dużo pracy, dużo seksu" - pomyślałem- Niestety dokładnie w tej kolejności. Najpierw moje pieniądze które zainwestowałem.. w tę… jakimś cudem słowo rudera nie pasowało mi do tego domu, mimo wszechobecnego kurzu i oznak starości miejsce nadal miało swój styl?! Styl to raczej też nie było słowo które to pasowało. Kiczowaty urok? Hmm tak, to chyba było dobre określenie. Widziałeś kiedyś tawerny z starych filmów typu western? To chyba właśnie taki wystrój. Główny hol z barem i małe dosyć "spelunkowe" pokoje u góry.
Pchnąłem drzwi do jednego z pokojów. Ten jeden, już odnowiony przeze mnie miał typowo miejski wygląd. Zależy tylko od tego co chcemy rozumieć przez stwierdzenie "typowo miejski"? Ja po prostu rozumiałem niczym nie wyróżniający się pokój, dobrze oświetlony w stonowanych ciepłych barwach.
Usiadłem wygodnie opierając głowę o oparcie fotela i przymykając oczy. Przeczesałem dłońmi włosy. Z radia popłynęła muzyka. " Co dalej jest, co dalej jest.. Jeśli zawsze zdążysz kochać. Jeśli wiesz. Mów do mnie szeptem mów do mnie jeszcze." Wsłuchiwałem się w słowa piosenki, a przez moją głowę nie przepływały żadne myśli. Taka chwila spokoju w której to ja jestem źródłem wszystkiego co mnie otacza. Ludzie prawie zawsze są źródłem tego co ich otacza. Nie jest to żaden egoizm raczej stwierdzenie. Każdy z nas jest demonem własnego losu. Różnica między nami a prawdziwymi demonami jest taka że nam brakuje jakiegoś rodzaju przebiegłości która chroniłaby nas przed niszczeniem samych siebie. Mamy w sobie coś z aniołów. Tyle tylko że nie mamy mieczy i białych skrzydeł. Jesteśmy raczej jak anioły doskonałe, doskonalsze nawet od tych które znamy z opowieści i bajek. My posiadamy tę dziwną pełnie wiedzy która pozwala nam odróżniać dobro od zła. I właśnie dlatego jesteśmy w pewnym sensie doskonalsi. Jak niewinny anioł ma odróżnić dobro od zła kiedy tak naprawdę zna tylko dobro? Jesteśmy pełni, tak od środka i od zewnątrz. Pełni obaw, i rządz. Te dwie rzeczy które zawsze żądzą naszymi ruchami, a nawet tym kogo ruchamy.. Zaśmiałem się cicho.. nie, ja nie jestem pruderyjny. Wiele rzeczy można o mnie powiedzieć ale tego jednego zarzucić mi nie sposób.
Rozchyliłem usta wydychając ciepłe powietrze w górę, moje włosy lekko poruszyły się popychane tym podmuchem. Tak lepiej, grzywka na oczach przeszkadza mi zawsze nawet wtedy gdy mam je zamknięte.……
….Wgryzł się w moje usta.. Tak, tak po prostu wgryzł. Nie przywarł, nie przyległ a po postu wgryzł. Niemal natychmiast poczułem gorzki smak krwi. Dla mnie była gorzka, gdy tylko pozwolił zaczerpnąć mi oddech oblizałem językiem wargę i błyskając oczami odepchnąłem go od siebie. Złapałem za koszulę popychając na ścianę całym swoim ciałem. Jego ciało uderzyło głucho o twardą powierzchnię, Oparłem się o nią i poczułem pod palcami chropowatą materię tapety. Ugryzł mnie w ucho… Bezczel mały. Roześmiałem się głośno i patrząc mu w oczy z wrednym uśmieszkiem błąkającym się na twarzy, złapałem silnie za jego krocze. W jego oczach widziałem prawdziwy ból, jednak nie krzyknął. Przyjął wyzwanie. Przesunął językiem po mojej dolnej szczęce. I widząc mój przez chwile zdezorientowany wzrok, wybuchnął nie pohamowanym śmiechem. Trochę mnie to otrzeźwiło, jeśli w ogóle mogę to tak ująć. Przybrałem znów stalowy wyraz twarzy. Złapałem go w pasie i przeniosłem, lecz ku jego zaskoczeniu nie do łóżka. Zatrzymałem się przed tą częścią ściany która była cała oszklona. Widziałem chwilowe niedowierzanie w jego oczach. Jednak szybko się zreflektował, jego ręce powędrowały za moją koszule i poczułem wbijające się paznokcie w moje ciało. Delikatny ból rozszedł się po moim ciele. Tak, właśnie.. delikatny w porównaniu z jego możliwościami to była istna pieszczota. Pociągnąłem za jego koszulę, usłyszałem trzask rozrywanego materiału. Po jego twarzy błądził kpiący uśmiech. Jego wzrok mnie prowokował. Rozmyśliłem się. Podszedłem do biurka i wziąłem fotel. Obserwował moje ruchy uważnie nie dając po sobie poznać zaskoczenia. Ustawiłem go naprzeciw oszklonej ściany. Zacząłem rozpinać zamek swoich spodni. On, odruchowo sięgnął do swojego paska. Złapałem go mocno za rękę.. Zostaw!.. szybkimi ruchami zdjąłem spodnie i przyciągnąłem go do siebie. Usiadłem w głębokim fotelu on stanął koło mnie, patrząc w szyby, złośliwie, lekko ironicznie zapytał:
-Będziemy podziwiać widoki czy może mam oglądać twoje… roślinki. Znacząco spojrzał na smętnie zwisające kwiaty i parę kaktusów.
Po chwili przeniósł wzrok na mnie spoglądając na mój twardy organ. Uśmiechnąłem się i powoli rozpiąłem jego pasek, ściągając w dół spodnie. Ruch po ruchu… złapałem go w pół i gwałtownie okręcając usadziłem na swoich kolanach. Moim planem było posadzanie go i choć chwilowe przygotowanie na mnie. Jednak on za dobrze mnie znał i za dobrze w to grał. Praktycznie nabił się na mnie, po czym szybkim ruchem bioder wbił jeszcze głębiej. Moja reakcja tym razem zupełnie nie kontrolowana, utwierdziła go w przekonaniu że wygrał naszą małą bitwę. Jednak walka się jeszcze nie skończyła. A ja zupełnie zaskoczony jego ruchem gwałtownie odchyliłem się w fotelu mocno wciągając powietrze do płuc. Prawie krzyknąłem. On natomiast pochylił się do przodu jak najbardziej tylko mógł by przez chwilę przyzwyczaić się do mojej obecności. Kiedy już oboje zapanowaliśmy na tyle nad sobą by móc dalej rozpocząć naszą "grę" on oparł się o mnie a ja objąłem go w pasie. Usłyszałem roześmiane:
- Czyżby ktoś jednak nie do końca nad sobą panował?- postanowiłem podjąć grę.
- i jak tam widoki? -.
- bardzo… dogłębne- ciągnął ze śmiechem, jednak każde moje dotknięcie palców na jego kręgosłupie utwierdzało mnie w przekonaniu że tak naprawdę to już nie może. Rozkosz go opanowuje całkowicie, jego i jego odruchy. Poruszyłem powoli biodrami, ku mojemu zaskoczeniu jego reakcja była bardzo gwałtowna. Wciągnął ze świstem powietrze i rozchylił usta. Mój język powoli przesunął się po jego karku. Sięgnął dłonią łapiąc mnie za koszulę i przyciągając do siebie.
- Nie baw się…. Pieprz mnie… - warknął cicho.
-, co byś chciał?- zapytałem zaczepnie.
- wiesz dobrze… -zaczął jednak mój ruch biodrami przeszkodził mu z skończeniu zdania.
- Chciałbyś osiągnąć spełnienie? Mam cię przelecieć gwałtownie i szybko? Chcesz już skończyć? Wytrysnąć? - Dręczyłem go setką pytań nawet nie drgnąwszy. Zniecierpliwiony zaczął sam poruszać biodrami. Przytrzymałem go gwałtownie w miejscu.
- Oh.. kurwa… Spraw w końcu żebym zobaczył na tej szybie moje uwielbienie do Ciebie - Wykrzyknął prawie - tylko… mocno…
Zacząłem poruszać się gwałtownie wbijając w niego. Już pierwsze ruchy sprawiły, że zaczął oddychać w szaleńczym tempie. Jego ręka zajęła się kroczem. Poruszał nią w chaotyczny sposób w rytm moich nie składnych ruchów. Jego włosy rozsypały się na ramiona pięknie lśniąc w wschodzącym słońcu.
- Zaczyna się… robić jasno.. ludzie.. wychodzą, oh… to naprawdę ciekawy poranny widok dwóch pieprzących… się mężczyznnn.. w oknie - Mówił przerywanymi zadaniami, ale w jego głosie wyczułem zwykłą mu ironię i przekorę.
Faktycznie na ulicy pojawiało się coraz więcej ludzi. Przystopowałem na chwilę i od razu poczułem mięśnie odbytu zaciskające się na moim członku. Jeszcze chwila i eksplodowałbym.
- Tchórzysz?-.
Chciałem go przenieść do łóżka, osłonić, sam nie wiem. Prawdę mówiąc nie miałem ochoty tego przerywać. Pozostawiłem to bez odpowiedzi. Zamiast tego gwałtownie pchnąłem sprawiając że oparł się rękoma o oszkloną szybę. Wydusił z siebie:
- mocniej..proszę .. mocniej.
Moja ręka zajęła się jego twardym, gorącym i śliskim penisem. A biodra poruszały się szybciej, aż do chwili kiedy usłyszałem jego krzyk i biały płyn rozlał się w mojej dłoni przy okazji opryskując szyby. Chwile później ja rozlałem się w jego wnętrzu.. Zapadła ciemność..
c.d.n( może)




---
-heh, i co?
-I wyszło mi tanie, kiepskawe porno….