Czy mógłbyś mnie pokochać? 3
Dodane przez Aquarius dnia Czerwca 29 2011 18:06:55
Luuuuuuudzie! Uwierzycie? - to już trzecia część tego "poślizgu myślowego"!!!
Heyaaaa;) Ale się cieszę, może jak mi dobrze pójdzie to powstaną również dalsze części... ale, ale nie rozpędzajmy się...
A tak przy okazji - odnalazłem moją zaginioną muzę - schowała się spryciara za lodówką, wyobrażacie sobie? Jak się wam taka jedna zgubi, to najpierw patrzcie za lodówkę (hehehe).


Kiedy się ocknął, pierwszą rzeczą, którą zauważył nad sobą były zatroskane, rubinowe oczy.
- Powiedz mi, czy ty reagujesz tak na wszystko co obce, czy tylko z mojego powodu mdlejesz z regularnością wręcz zegarkową? -no...no nie musisz się rumienić - tylko żartowałem.
-W sumie mówiąc, masz rację - Naya przyznał zawstydzony - to prawda, że ostatnio zdarzyło mi się "odpłynąć" kilka razy... - zarumienił się znów uroczo - ale to z przepracowania - wyjaśnił, szczęśliwy, że udało mu się znaleźć jaką-taką wymówkę.
Spostrzegł, że wciąż leży na kanapie oparty na demonie, podniósł się więc co prędzej i chcąc ukryć swe wciąż wzrastające zmieszanie, zaczął przechadzać się po pokoju.
Zamyślenie przerwał mu jakby niepewny głos Ainan:
- Wiem, że nie powinienem, ale czy mogę cię o coś poprosić? - spojrzał niepewnie na zaintrygowanego Naya - Bo widzisz, ja od ostatniego pobytu tutaj nic nie jadłem...
Naya popatrzył się na niego i wybuchnął śmiechem:
-Czy....hahaha....chcesz...haha....coś ...ddo jedzenia...hahaha....Weź ...sobie...hahaha...jest w lodówce...hahaha! - zaczął zataczać się ze śmiechu. W końcu Ainan nie wytrzymał i zapytał:
- Przepraszam, czy ty się nie śmiejesz przypadkiem ze mnie? - w jego głosie można było wyczuć drażliwy ton. Naya, który już częściowo spoważniał posłał mu jeden ze swych najpiękniejszych uśmiechów.
-Ja się nie śmieję z ciebie, ale do ciebie, a to jest różnica...
Demon jednym skokiem znalazł się przy nim i mocno pocałował go w usta.
-Hej, co to miało być?! - krzyknął purpurowy Naya.
-Musiałem sprawdzić, co jest słodsze - ty, czy twój uśmiech.
Odwrócił się i rozpłynął w powietrzu - tak po prostu...


*******


Ich znajomość trwała już tydzień, Naya myślał, że zdążył się już przyzwyczaić do niespodziewanych wizyt demona, ale zdarzały się wciąż sytuacje wielce żenujące jeśli nie dla nich obojga, to przynajmniej dla Naya.
Na przykład wczoraj.
Naya przezornie unikał chodzenia po domu w negliżu, ale wyjątkowo uznał, że przynajmniej w łazience może czuć się bezpieczny - było to niestety błędne przekonanie.
Był akurat w trakcie golenia, gdy nagle usłyszał szum prysznica. W sumie wcale nie był zaskoczony obecnością Ainan, ale szczerze się dziwił, że demony również biorą kąpiele. Wzruszywszy ramionami wrócił do wcześniej przerwanej czynności.
W chwilę później zirytowany głos oznajmił: masz wstrętną pastę do zębów, bueeeee, jak ty możesz tego używać?!
- Po pierwsze - nie ruszaj mojej szczoteczki do zębów, ty wścibski potworze! Po drugie, to nie jest pasta tylko pianka do golenia.
Zawstydzony demon z opuszczoną głową starał się przecisnąć między Nayą a umywalką, niestety nie wyszło mu to i wpadł na niego.
-Kyaaaaa!!! - rozległ się okrzyk Naya, a z zaciętego policzka spłynęła cienka stróżka krwi. Ainan przestraszony chwycił w obie dłonie twarz Naya i uważnie przyjrzał się ranie. Co prawda nie była to rana śmiertelna, ale zanosiło się na to, że zostanie blizna. Niewiele myśląc pochylił się i zaczął przesuwać ustami po zranieniu, następnie wysunął język i jego końcem systematycznie zlizywał pokazujące się na skórze czerwone kropelki.


**********


Naya stał spokojnie, czując jak ból powoli przechodzi i zamienia się w rosnącą przyjemność. Mimowolnym ruchem przysunął się bliżej do promieniującego ciepłem ciała demona. Ten zaś położył rękę na jego plecach i przycisnął do siebie. Gdy zaczynało im brakować tchu Ainan zaczął składać leciutkie jak tchnienie pocałunki na brwiach i powiekach Naya, znacząc nimi drogę przez smukłą szyję aż do krągłości nie osłoniętych koszulą ramion. Naya syknął czując jak drobne, ostre ząbki demona wbijają się w jego obojczyk, zaraz potem ugryzienia przenoszą się niżej...
Drażniący jego wrażliwą skórę, Ainan posyłał mu co chwilę uśmiechy pełne skrywanej żądzy.
Pieszczoty jak na razie były jednostronne - Ainan zresztą nie oczekiwał wzajemności, spodziewał się stanowczych protestów, odepchnięcia.
Jakież było jego zdziwienie, gdy niepewne jak skrzydła motyla na wietrze usta spoczęły na wargach Ainana. Równocześnie poczuł oplatające jego kark dłonie. Demon bał się wykonać jakikolwiek ruch, który mógłby spłoszyć nieśmiały objaw wzajemności.
Naya przestał myśleć o czymkolwiek, wszystko odeszło, pozostał tylko chaos, a jedyną ważną rzeczą liczącą się dla Naya w tej chwili, był dotyk ust i dłoni bliskiej mu osoby (sorki za różne niezgodności w texcie ale kumpela - współaut. poszczuła mnie Fiodorem -wolelibyście nie wiedzieć kto to;)).
Po podłodze łazienki zaczął pełznąć dymek ocierając się o stopy zatraconych w pocałunku partnerów, otaczał ich...
-O ty podła gnido!!!!!!!!!!!!!!! - donośny głos zabrzmiał w małym pomieszczeniu niczym uderzenie grzmotu.
Mężczyźni odskoczyli od siebie jak oparzeni. Ainan odwrócił się z furią w oczach wrzasnął:
- Fiooooodoooor!!!!!!!!!!!
Co ty tutaj robisz ty ruda małpiatko?!!!!!!!!!
- Sprawdzam, czy mnie nie zdradzasz, kwiatuszku...
- Ja ci zaraz dam kwiatuszka - wrzeszczał rozwścieczony Ainan do obłoku mgły , która przybierała postać małego demonka o ognisto-rudej czuprynie - Wracaj do domu i nie przeszkadzaj mi, nie widzisz, że Naya się rumieni?
-Sorki, panienko! - w tym momencie zaliczył prawego prostego od Ainana.
Naya z gorejącymi policzkami wybiegł z łazienki, a Ainan przeniósł swoje nader wymowne spojrzenie na Fiodora, który zaczął się wycofywać
-N a y a n i e j e s t d z i e w c z y n ą! - To facet, a tobie nic do tego, ty mała, przebrzydła, wredna, podła, wścibska i wszędobylska istoto!!!!
Czy ja nigdy się nie uwolnię od niańczenia bachorów?!!!!!!
Teraz chodź i wyjaśnij, to co sam namieszałeś!- pociągnął go za ostro zakończone ucho do salonu.



**************


Na sofie siedział odwrócony tyłem Naya, sącząc powoli mocnego drinka - musiał się jakoś biedak uspokoić. Policzki paliły go żywym ogniem, ale jeszcze bardziej paliła go urażona duma. "Żeby mnie tak uznać za dziewczynę... Nie do wiary!"
Usłyszał, że ktoś wchodzi do salonu, ale nie chciał się odwracać z powodu rumieńca na policzkach i nie tyko...-całe ciało miało piękny odcień pomidora.
Nie chciał, by go ktoś zobaczył w tym stanie.
Ainan tymczasem wciąż trzymał Fiodora, który jakby przeczuwając, że to już nie pora na żarty, siedział cicho jak mysz pod miotłą rzucając zalęknione spojrzenia w stronę dorosłych. W końcu był tylko dzieckiem.
-Naya, bardzo cię przepraszam za mojego brata, ale ten urwis zawsze pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie, nie gniewaj się już, proszę!
Naya nadal siedział nie odwracając się i czekał, co będzie dalej. W tej chwili Ainan ścisnął ucho Fiodora, który wrzasnął przeraźliwie i szybko zaczął się tłumaczyć:
-Ja i Ainan jesteśmy braćmi, a bracia często robią sobie głupie dowcipy....ałaaaaa!!! To boli!
-To ma boleć, a teraz nie wrzeszcz tylko mów dalej, tak jak cię uczyłem - i ścisnął go mocniej
-Przepraszam pana, naprawdęęęęęęęę! ...ała..to się już więcej nie powtórzy, a teraz błagam, niech pan mu powie, żeby mnie puścił!!!!!!!!!
-Ainan, puść go - odezwał się w końcu Naya - nie gniewam się już, ale zostawcie mnie na razie samego, dobrze? - podniósł głowę i popatrzył każdemu z osobna w oczy. W oczach Fiodora dostrzegł prawdziwy żal i skruchę, ale nic poza tym, więc odetchnął z ulgą - żadnego rozbawienia ni obrzydzenia, czy pogardy - po prostu skrucha. W oczach Ainan dostrzegł natomiast szczere zaniepokojenie i smutek. "Ciekawe dlaczego?" ale nie zadał tego pytania na głos, pomyślał, że jeszcze będzie miał okazję spytać.
-Skoro mnie tu już nie potrzebujecie, to ja znikam i - aha - zapomniałbym, życzę wam wszystkiego najlepszego- po tych słowach zdematerializował się.
Zostali sami. W pokoju zapadła przytłaczająca cisza.
- Chyba już nie namówię cię do powrotu w miejsce, gdzie nam przerwano? - ze słabym uśmiechem rzucił Ainan.
- Masz rację - bąknął zakłopotany Naya - raczej chodźmy coś zjeść, bo przez ten stres zgłodniałem.
Ainan nagle przypomniał sobie o bardzo ważnej sprawie:
- A twój policzek, trzeba go opatrzyć.
Naya uśmiechnął się do demona
-Chyba już jest mi to nie potrzebne, nie sądzisz? - tym żartem rozładował sytuację i mężczyźni już zgodnie się śmiejąc poszli do kuchni w poszukiwaniu lodówki.


************
The End of part III

Czyżby to już był koniec partu III ? Nie wierzę normalnie! Tak mi się dobrze pisze, że pomęczę was, drodzy czytelnicy, dalej moją "twórczością", co wy na to?
Ekhmmmm... chyba jednak wolałbym nie widzieć waszej reakcji na to;)>>>>

P.S.: W tej części możliwe jest spore zamieszanie, bo w pisaniu towarzyszyła mi całkiem pokręcona kumpela, a to co wyjdzie spod jej ręki na pewno nie jest do końca normalne;)
Wprowadziłem postać Fiodora pod "przymusem kaktusowym", którym poszczuła mnie kumpela. Jeśli chodzi o niego, jest postacią epizodyczną, ale być może (jak trochę podrośnie!) stworzę jakiś ficzek o nim...
Pa, pa (ups, za dużo mineralnej się opiłem więc nie piszę już dzisiaj więcej) !!!!!!!!!!!!