Tylko ty 7
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 24 2018 10:37:26



Stragany z przyprawami, warzywami, zabawkami, pamiątkami, ubraniami i innymi rzeczami rozciągały się na przestrzeni kilku ulic. Między nimi znajdowało się kilka restauracji z tradycyjną kuchnią japońską. Wszędzie wokół świat mienił się różnymi kolorami tęczy, a głosy sprzedawców, nawołujących do kupna swoich produktów, roznosiły się echem po całej handlowej dzielnicy. Tłum ludzi chodził spokojnie kupując coś lub tylko z ciekawości oglądając towary.
- Co my tu robimy? - zapytał jasnowłosy.
- Dawno tu nie byłem i pomyślałem, że fajnie było by zobaczyć co tu nowego się dzieje - powiedział Shin - Mam nadzieję, że nie boisz się tych ludzi. To w większości kobiety z dziećmi.
- Spokojnie. Powiedziałem ci, że muszę sobie jakoś radzić, a to dobre ćwiczenie. Będziesz coś kupował?
Blondyn nie odpowiedział, ponieważ zadzwoniła jego komórka. Popatrzył na wyświetlacz i odebrał.
- Gdzie jesteś?
=Niedaleko tego miejsca gdzie ten stary Japończyk sprzedaje lampiony - powiedział szeptem Eiji.
- Rozumiem - rozłączył się - Pytałeś czy chcę coś kupić i tak chcę, lampiony.
- Po co ci one? W domu jest ich masa.
- Eee, przydadzą się. No chodź, nie marudź.
- Ja nie marudzę. Słyszałeś, żebym to kiedyś robił?
Przeszli kilka metrów i Shin w końcu wypatrzył Eijiego, który rozglądał się wokół.
- O patrz tam jest Eiji, chodź przywitamy się z nim - pociągnął brata za rękę.
- No ty to na pewno masz na to wielką ochotę.
Shin poczuł jak go policzki zaczynają piec.
- Nie wstydź się braciszku.
W mgnieniu oka znaleźli się tuż przy czarnookim.
- Część Eiji.
- Cześć blondasku - och jakże miał ochotę wpić się w te jego cudne usteczka, ale nie mógł tego zrobić wśród ludzi - Cześć Ryu. Miło cię widzieć.
- Ciebie też - lubił Eijiego i również ucieszył się z tego spotkania. Za nim jakaś mała dziewczynka krzyczała głośno.
- Kup to mi, kup.
I głos, który usłyszał sprawił, że Ryu poczuł dreszcz przyjemności, ale i złości.
- Nic ci nie kupię ty mały sępie.
Ryu się odwrócił, a Shin i Eiji popatrzyli na siebie, potem kolejno na Ryu i Kei?a, który niczego nieświadomy kupował siostrze figurkę drewnianego konia. Miyo była miłośniczką koni i wszystko co się z nimi wiązało chciała mieć. Ukucnął i podał figurkę siostrze. Ta objęła go za szyję i dała całusa w policzek, uśmiechnął się. Wstając odwrócił głowę w poszukiwaniu brata i natknął się na trzy pary oczu w niego wpatrzone. Szczególnie ta jedna sprawiła, że poczuł skurcz w żołądku.
- Ryu? - wstał i patrzył na chłopaka. Widział, że jasnowłosy jest równie mocno zaskoczony tym spotkaniem jak i on.
- To co może pójdziemy na lody - zaproponował Eiji - obiecaliśmy Miyo lody to mam nadzieje, że nie odmówicie nam towarzystwa.
- Chętnie przyjmiemy zaproszenie, prawda Ryu? - zapytał Shin.
Dziesięć minut później siedzieli w jednej z lodziarni, a przed nimi kelnerka postawiła duże puchary lodów i colę. Miyo od razu zabrała się za swoją porcję nie zwracając uwagi na napiętą atmosferę między chłopakami.
Ryu i Kei nic nie mówili nawet na siebie nie patrzyli. Ich wzrok wbijał się to w Shina to w Eijiego.
- No to który z was wpadł na ten idiotyczny pomysł, niby przypadkowego spotkania?
- Ja - przyznał się starszy Tanaka - uważam, że czym prędzej się spotkacie to będzie wam łatwiej porozmawiać.
- Mając za świadków was i ich? - powiódł ręką wokół wskazując innych gości lodziarni - sorry, ale nic z tego nie będzie - wstał od stolika.
- Nie chcesz już nawet przebywać w moim towarzystwie? - zapytał Ryu.
- To nie tak. Ja tylko?
- To siadaj i jedz te? - już miał powiedzieć, cholerne, ale zreflektował się widząc wlepione w siebie oczy dziewczynki - lody.
Kei posłusznie usiadł i zabrał się za skonsumowanie swojej porcji Nastrój panujący przy stoliku był ciężki, a czas mijał powoli. Ryu i Kei nie odezwali się już do siebie. Ryu był zły na niego za to, że ten nie przeprosił i traktował go jak powietrze. Miał ochotę rzucić się na niego i powiedzieć mu prawdę co o tym myśli.
Shin i Eiji patrzyli po sobie zrezygnowani. Obaj mieli nadzieję, że chłopcy odejdą do innego stolika i porozmawiają. Jednak żaden nawet tego nie zaproponował. Shin i tak miał wątpliwości co do tego, aby obaj chłopcy się spotkali. Dopiero po krótkich wyjaśnieniach, że obaj mają na siebie pozytywny wpływ, zgodził się na to.
- Shin ja chcę wracać do domu - powiedział Ryu, patrząc na Kei?a przenikliwie.
- Dobrze. Dzięki za lody Eiji.
- Eiji chwycił go za rękę i pogładził wierz dłoni kciukiem.
- Jutro cały dzień pracuję, ale jak możesz to wpadnij do mnie koło 13 do szpitala pójdziemy do stołówki coś zjeść.
- I będziemy wkurzać panią bufetową?
- O tak.
Kiedy Ryu i Shin wyszli z lodziarni, Eiji popatrzył na brata karcąco.
- No co?
- Ty już wiesz co. Miyo my również wracamy do domu. Musisz odrobić lekcje.
Haru Nakamura wprowadził długowłosego do swojego mieszkania. Przestronny salon powitał ich czerwono- biało- czarnymi kolorami, dużym oknem, przez które wpływało światło ulicznych lamp i kominkiem. Pomieszczenie było duże połączone z jadalnią i kuchnią ukrytą za ścianą nośną. Z salonu na prawo był korytarzyk z którego wchodziło się do sypialni i łazienki w kolorze bieli i czerwieni z dużą narożną wanną z hydromasażem, przestronną kabiną prysznicową, szafkami, umywalką, ogromnym lustrem i sedesem umieszczonym za niską ścianką.
- Czuj się jak u siebie w domu. Możesz korzystać z wanny, oczywiście jak nie będziesz miał już opatrunku, i szwów, teraz to powinieneś brać tylko letni prysznic, jak powiedziała ta twoja lekarka. W szafce na dolnej półce jest szczoteczka i pasta do zębów dla ciebie, oraz potrzebne kosmetyki, jakbyś czegoś potrzebował to mów. Pokażę ci teraz sypialnię.
Weszli do dużego jasnego pokoju w którym centralne miejsce zajmowało ogromne łóżko. Mebli nie było wiele tylko szafka, stolik i dwa czerwone krzesła postawione obok niego oraz stolik z telewizorem.
- Sypialnia jest jedna także oddaję ją do twojej dyspozycji.
- A pan gdzie będzie spał?
- Ja w salonie na kanapie. Nie martw się jest rozkładana i bardzo wygodna. Lekarka mówiła, żebyś odpoczywał, więc możesz się umyć przebrać w piżamę - to mówiąc wyjął z szafy piżamę, którą rano kupił jak wyszedł ze szpitala - to twój rozmiar, powinna być dobra i położyć do łóżka. Pościel też zmieniłem także wszystko masz świeże i czyste. Ja tymczasem zrobię coś lekkiego na kolację, a potem jak zjemy to będę musiał iść do klubu. Ty masz tu telewizor, nie powinieneś się nudzić. Tylko nie waż się podejmować jakiekolwiek pracy. Czemu tak na mnie patrzysz? - zapytał, kiedy chłopak nadal stał na środku pokoju i gapił się na niego.
- Ja nie jestem przyzwyczajony do tego, że ktoś mi pomaga i takiego miejsca.
- To się przyzwyczaisz. A teraz znikaj do łazienki - podał mu piżamę i chłopak powoli wyszedł z pokoju.
Haru odetchnął, miał nadzieje, że Yamadzie tu się spodoba i chłopak nie będzie tu czuł się jak piąte koło u wozu. Polubił go i bardzo chciał mu pomóc.
Tej nocy wiele razy zaglądał do mieszkania i sprawdzał czy wszystko jest w porządku. Gdy zaglądał do sypialni, Katsumi spał i wyglądał słodko. O drugiej w nocy klub został zamknięty i sam poszedł spać na swoją, nie tak jednak wygodną kanapę. Od dawna z nikim nie mieszkał i dni zapowiadały się ciekawie.
Jak tylko obaj pojawili się w szkole unikali się wzajemnie. Kei nie umiał go przeprosić, a w Ryu coraz bardziej narastała złość. Siedzieli na lekcjach nie słysząc co nauczyciele mówią. Po korytarzach snuli się smętnie. Etsu dotrzymywała towarzystwa Ryu.
- Może pójdziemy zjeść na dwór, usiądziemy na trawniku, jest taki piękny dzień.
- Dobrze.
- Słyszałam od Dai, że nasz wychowawca ma zamiar zorganizować wycieczkę szkolną po koniec miesiąca do Tokio. Byłeś tam już kiedyś, bo ja byłam. Miasto jest potężne, w porównaniu z nim nasze to zapchlona dziura.
- Byłem wiele razy, dla mnie nie ma tam nic ciekawego.
- No nie mów, byłam raz w jednej dzielnicy handlowej. Tam jest tyle sklepów, że głowa boli, a i klubów nocnych też jest multum.
- Do takich klubów cię nie wpuszczą.
Usiedli na trawie pod rozłożystym drzewem. Etsu wyjęła z plecaka drugie śniadanie.
- A ty nie jesz? - zapytała.
- Nie jestem głodny. Nie krępuj się jedz.
Kei u którego boku szedł Isamu nie odstępując go na krok, oparł się o szkolny mur otaczający zewnętrzny basen. Wpatrywał się w Ryu, próbując nabrać odwagi do rozmowy z nim.
- No i zdecydowałeś się?
- Na co?
- Na zakład. Ostatnio nie odpowiedziałeś mi.
- O tak głupie rzeczy ja się zakładał nie będę - popatrzył na niego, a na jego twarzy pojawił się grymas złości - i jak jeszcze raz usłyszę jak mi proponujesz coś takiego to pożałujesz!
- Ale nie raz tak robiliśmy. Jeżeli chodzi o to co zaproponowałem, gdy przegrasz możemy to zmienić.
- Posłuchaj mnie uważnie Isu, nie ważne co zaproponowałeś, to już nie ma znaczenia. Nawet jakbym się wtedy zgodził teraz zakład byłby nieważny. Nie patrz na to co robiłem w przeszłości.
- To przez niego.
- Dzięki niemu docierają do mnie rzeczy jakie robiłem. Ja krzywdziłem chłopaków z którymi byłem. Nie mówię o tych co chcieli tylko seksu, lecz o tych, którzy pragnęli ode mnie czegoś więcej. Nie byłem w stanie im tego dać, ale wiem, że źle robiłem dając im nadzieję. Myślę, że nadeszła pora, abym z kimś porozmawiał.
Odsunął się od muru i poszedł w stronę Etsu i Ryu.
Jasnowłosy widząc idącego w ich stronę bruneta podniósł się z trawy. Kei stanął naprzeciw niego i nie umiał z siebie wydusić słowa.
- Czego chcesz?
- Bo ja? - nigdy tak się nie denerwował.
- Tanaka tak ciężko ci przeprosić, czy może głos ci odjęło? Ach nie ty nie umiesz przepraszać, ty tylko umiesz krzywdzić - zadrwił z niego Ryu i odwrócił się z zamiarem odejścia.
Kei stał jak posąg. Ryu oddalał się z każdym krokiem.
- Przepraszam za to co zrobiłem i przysięgam, że nie dotknę cię dopóki ty tego sam nie zechcesz. Wybacz mi Ryu! - krzyknął.
Kazama zatrzymał się i odwrócił. Nie spodziewał się tego co ujrzał. Kei klęczał na trawie i patrzył na niego z nadzieją.
- Wyglądasz jakbyś mi się oświadczał.
Między chłopakami zapadła cisza, przerywana tylko przez ich szybsze oddechy. Uczniowie na całym dziedzińcu gapili się na nich z ciekawością. Etsu ledwie przełknęła ostatni kawałek kanapki, a Isu podszedł bliżej. Chciał wiedzieć co się dzieje.
- Wybacz mi Ryu. Nie zmuszaj mnie, abym był z dala od ciebie, bo chyba uzależniłem się od twojej osoby. Chcę być z tobą w każdej minucie. Szaleję za tobą. Nic ci nie obiecuję, bo jestem wyprany z uczuć, ale ja? - przerwał, kiedy Ryu tuż przed nim również opadł na kolana.
- Czekałem na to jedno słowo cały czas i tylko ono mi wystarczy Kei - pochylił się w stronę bruneta i musną delikatnie jego usta - możesz mnie pocałować bruneciku.
- Koteczku uważaj o co prosisz? - wyszeptał. W jego brzuchu z radości żołądek robił fikołki.
- Proszę - ich usta od siebie były oddalone o zaledwie milimetr. W czasie tej wymiany słów dotykały się lekko. Sytuacja trwała dłuższą chwilę, kiedy to w końcu Kei skubnął lekko dolną wargę Ryu i już sekundę później ich usta upajały się smakiem ust tego drugiego. Pocałunek nie był delikatny, był zachłanny, zmysłowy, szalony. Co jakiś czas zęby jednego łapały wargi drugiego sprawiając, że usta robiły się bardziej opuchnięte i żądne wrażeń. Ich ciała dotykały się tylko torsami, a ręce wisiały ułożone wzdłuż tułowia. Języki zatańczyły wspólny taniec tocząc walkę o dominację. Ryu uśmiechnął się i pozwolił Tanace na zbadanie wnętrza swoich ust. Jasnowłosy zamruczał, gdy Kei liznął jego podniebienie. Wyglądali tak jakby zapomnieli o całym świecie, był tylko upragniony dotyk ich ust.
Ich gorący pocałunek wiele twarzy, szczególnie dziewczęcych, pokrył purpurą. Jedna została zalana łzami. Isamu otarł łzy i z zaciętą miną patrzył na całującą się na klęczkach parę. Wiedział co się dzieje. Kei nigdy tak się nie zachowywał przy swoich kochankach. Zrozumiał, że stracił Kei?a i winą za to obarczał Ryu. Poprawił swój plecak na ramieniu i poszedł przez siebie, do szkoły nie zamierzał wracać. Kei i Ryu, nie wiedzieli, że oprócz uczniów obserwuje ich jeszcze jedna para oczu. Oczu pełnych nienawiści i żądzy krwi.
Chłopcy oderwali się od siebie. Ryu patrząc zamglonymi oczami na bruneta wiedział, że jest w stanie pozwolić mu na więcej, jeżeli Kei będzie cierpliwy. Tanaka jak obiecał, nie dotykał go i Ryu chcąc mu pokazać, że może to robić, chwycił jego dłoń i położył ją sobie na biodrze.
- Pozwalam ci mnie dotykać, ale nie strasz mnie tak więcej jak to zrobiłeś.
Kei czuł się jakby dostał skrzydeł i unosił się wśród chmur. Drugą dłonią delikatnie dotknął policzka Ryu. Chłopak zamruczał i połasił się o nią.
- Wiedziałem, że jesteś kociakiem Ryu - pochylił się, żeby ponownie złożyć na jego miękkich ustach pocałunek, ale natrętny głos Etsu w końcu do nich dotarł.
- Przestańcie. Wiecie, gdzie wy jesteście? Chłopaki, ej, słyszycie mnie.
- Nie tylko my Saito - Kei wstał i podał dłoń Ryu, aby pomóc mu podnieść się. Ryu chwycił dłoń pewnie i z uśmiechem. Stanął obok bruneta. Nie rozumiał co się stało, ale w chwili, kiedy ujrzał klęczącego Kei?a w jego wnętrzu urosły tak potężne uczucia, że nie miał wyjścia jak odrzucić głos rozumu, który mówił, że on może cię wiele razy zranić, zostawić, a posłuchał serca, które rwało się ku temu chłopakowi.
- Zrobiliście przedstawienie przy całej szkole, nawet nauczyciele się gapili na was. Myślałam, że pan Yoshida was rozdzieli, ale nie, on się uśmiechał. Tak jakby cieszył się z tego co robiliście.
- Saito przymknij się. Ryu chodź urywamy się na dzisiaj ze szkoły. Zabieram cię na przejażdżkę.
- Przepraszam Etsu, ale ten głos mnie woła.
- A spróbuj go skrzywdzić, to będziesz miał ze mną do czynienia! - krzyknęła za nimi.
- Troszczy się o ciebie - stwierdził Kei idąc w stronę swojego motoru.
- Ty myślisz, że ja tym pojadę? - zapytał Ryu patrząc na czarną maszynę.
- Nie bój się jeżdżę bezpiecznie. A tam gdzie chcę pojechać auto może mieć problem.
- Ale nie porwiesz mnie do jakiejś ciemnej jaskini i?
- Ryu, chcę tylko porozmawiać. Nie stanie się nic dopóki ty tego nie zechcesz - musną lekko jego usta.
- No to co jedziemy?
Kei podał mu kask i sam ubrał swój. Siadł na motor i odpalił. Ryu usiadł za nim, mocno go obejmując. Czuł po rękoma drgające mięśnie i sam się dziwił, że to wszystko się tak szybko potoczyło.
Przejechali przez kilka ulic i znaleźli się tuż za miastem. Szeroka ulica zmieniła się w wąską ścieżkę, która pięła się w górę wśród traw, drzew i krzewów. Wkrótce wjechali na płaskowyż z którego roznosił się piękny widok na ocean skąpany w słońcu i miasto leżące na jego brzegu. Ryu podał kask Kei?owi i urzeczony widokiem podszedł do brzegu urwiska. Kei widział w wesołe iskierki zachwytu w jego oczach i rozmarzenie na jego twarzy.
- Tu jest pięknie. Nie znałem tego miejsca - powiedział Ryu.
Kei podszedł do niego.
- Przyjechałem tu pierwszy raz jak miałem 15 lat. Bylem zły na ojca i brata, więc uciekłem z domu. Trafiłem tutaj i często tu wracałem, aby posiedzieć w samotności. Nie byłem tutaj, chyba od roku, może dłużej - usiadł na trawie, a Ryu do niego dołączył - Przywiozłem cię tutaj, bo tylko w tym miejscu będziemy mogli porozmawiać. Ryu chciałem? - przerwał i popatrzył na chłopaka. Ryu również patrzył na niego - Wtedy na przyjęciu, nie wiem co mi się stało. Nie chciałem cię skrzywdzić. Nie zrobił bym ci nic złego.
- Bardzo mnie przestraszyłeś. Ze względu na to co przeżyłem, było to cholernie głupie posunięcie z twojej strony.
- Nie wiedziałem, że ktoś cię skrzywdził.
- Samo to, że bałem się dotyku powinno było dać ci do myślenia, że coś złego mogło mnie spotkać - Ryu patrzył na ocean, Kei też.
- Nie myślałem. Tak bardzo mnie kręciłeś, wariowałem. Nie wiem co ze mną zrobiłeś, ale musiałem cie dotknąć.
- Wybrałeś zły sposób. Tamtego wieczoru nawet twój zapach był inny.
- Moje perfumy mi się skończyły, więc pożyczyłem od ojca.
- Zacząłem cię lubić, a ty mnie zawiodłeś. Wiedziałem, że chodzi ci tylko o seks ze mną, ale i tak ciągnęło mnie do ciebie. Chciałem tylko, żebyś jeszcze trochę poczekał - wstał i podszedł do wiśni, oparł się o nią - Teraz też pewnie chodzi ci o to, żeby mnie zaciągnąć do łóżka?
- Gdyby mi teraz tylko o to chodziło - zerwał się z trawy i stanął o krok od Ryu - nie przepraszał bym cię na kolanach na oczach całej szkoły i nie mówił tego co słyszałeś.
- Więc czego ode mnie chcesz? Ja nie mogę ci wszystkiego od razu dać?
- A ty ciągle o seksie - zbliżył się do niego tak, że teraz mógł bez problemu wziąć go za rękę, bawił się jego palcami - owszem ciągnie mnie do ciebie, ale do tego o czym mówisz dotrzemy małymi krokami - Kei nie wierzył, że to mówi. Przecież kochał seks i miał czekać? Co ten koteczek z nim zrobił? - Na tą chwilę wystarczy mi, że będę mógł cię dotknąć - przejechał kciukiem po jego policzku, ustach i szyi - i być z tobą. Lubię czuć twoją obecność i to mi na razie wystarczy.
- Nie zabraniam ci jednak próbować, czegoś więcej, ale słuchaj mnie jak powiem nie i nigdy więcej mnie nie strasz - powtórzył te same słowa co pod szkołą.
- Obiecuję.
- Dawniej byłem inny, ale jak Kaoru?
- Żałuję, że nie wiedziałem o jego czynach wtedy w domu handlowym, zmiażdżył bym go.
- Uważaj na niego. Jest niebezpieczny. Nigdy nie wiadomo co mu wpadnie do głowy. Jest na mnie zły i nie chcę więcej go widzieć, powinien siedzieć za kratami, a nie chodzić po ulicach.
- Nie pozwolę, aby cię ponownie skrzywdził, koteczku, a teraz nie mówmy już o nim - położył dłonie na biodrach Ryu i wpił się w jego usta. Ryu westchnął mocniej napierając na na wargi Kei?a językiem i obejmując go. Brunet pozwolił mu wtargnąć do swego wnętrza, zadowolony z aktywności jasnowłosego.
Usłyszeli warkot motoru, więc oderwali się od siebie. Ktoś na niebieskim motocyklu Yamahy zatrzymał się i zdjął kask. Ryu momentalnie pobladł, a Kei?owi krew wzburzyła się w żyłach.
- No proszę, proszę jakie gołąbeczki.
- Co tu robisz Kaoru? - zapytał Kei.