Poor twisted me 14
Dodane przez Aquarius dnia Grudnia 05 2017 14:20:04


9.0. LUKA & MARCO

Po szkole znaleźliśmy się u mnie. Nie było odwrotu. Musiał powiedzieć nam wszystko. Nie mógł dłużej się ukrywać, a my nie byliśmy ślepi.
- Kowal, o co chodzi z Aśką? - zaczął Marek, gdy już usiedliśmy otaczając Dawida, który już nie mógł udawać, że nic się nie dzieje. Asia chodziła do naszej klasy, była mądrą, miłą blondyneczką o ładnym uśmiechu. Nigdy nie wydawała się zainteresowana Dawidem, a on nią, ale na Sylwestrze tańczyli ze sobą. Musiała przyjść na zaproszenie Rafała i była tam chyba z jakąś swoją koleżanką, której nie znaliśmy. Nie wiedzieliśmy czy zgadała się z Rafałem o imprezie, czy to może on ją tam zaprosił dla siebie lub dla kogoś. Wtedy dowiedzieliśmy się, że Rafał już nie jest z tą swoją dziewczyną, z którą przyszedł na urodziny Marka, więc może zarywał do Aśki. Tylko chyba ktoś tu go ubiegł. I Kowal mizdrzył się do niej w klasie na przerwach i był dla niej miły i usłużny. Kurde, ale nic nam nie mówił!
- Widziałem jak tańczyłeś z nią na Sylwku, a teraz się do niej mizdrzysz, co jest? - wtrąciłem, a on się totalnie zarumienił i spuścił wzrok.
- No, ten, podoba mi się - wydukał. Spojrzałem na Marka, a on na mnie. No takiego Dawida jeszcze nie widzieliśmy.
- O matko, Dawid! - wybuchnęła Zuza radośnie. - Czemu nic nie mówiłeś? Ukradkiem ją podrywasz a nam nic nie mówisz.
- Ostatnio każdy z was ma jakieś tajemnice - westchnął. - Stwierdziłem, że przez chwilę i ja mogę jakąś mieć. - Teraz cała nasza trójka spojrzała po sobie i się zaczerwieniliśmy. To była bardzo głupia sytuacja. - A poza tym, nie chciałem zapeszyć. Zawsze mi się podobała, ale nie jakoś tak, że chciałbym z nią być. Na Sylwku gdzieś zniknęliście - wskazał Marka i Zuzę. - A Luka po was poszedł i chciałem wyjść zapalić i wtedy wpadłem na Asię. Zaprosiła mnie do tańca. Była taka wesoła i ładna w obcisłych dżinsach i kusym topie i potańczyliśmy trochę i pogadaliśmy i coś kliknęło. To znaczy nie do końca wiem, czy z jej strony też, ale ja wpadłem. - Miał różowe policzki i rozmarzony wzrok. To było fajne, bo nigdy nie widziałem Dawida zakochanego. Coś w tym było. I było mi głupio. Za te wszystkie nasze tajemnice. Moje, Marka i Zuzy. Nie byliśmy fair wobec Dawida, który wydawał się z naszej czwórki najnormalniejszy. Mieliśmy być jak czterej Muszkieterowie a jak na razie wychodziła z tego dupa. Wziąłem kilka głębszych oddechów.
- Ogłaszam wszem i wobec, że dosyć tych tajemnic - powiedziałem poważnie. Oczywiście nie miałem zamiaru mówić im WSZYSTKIEGO. Najpierw miało być spotkanie na żywo z MM a potem dopiero ewentualne wyjście z szafy przed przyjaciółmi. Zrobiłem dramatyczną pauzę. Dawid spojrzał lekko zdziwionym wzrokiem, Marek i Zuza wyglądali na bardziej przerażonych czy coś. - Poznałem kogoś przez internet i flirtujemy ze sobą już od pół roku. Mam się z nią spotkać na żywo po koncercie Metallici. - Uszy zaczęły mnie piec i chrząknąłem.
- Ale to już wiemy - stwierdził Dawid.
- Ja nie wiedziałam. - Zuza podniosła rękę nieśmiało.
- Ja nie mam żadnych sekretów - stwierdził szybko Marek. W sumie sądzę, że chyba był tylko ten sekret z Zuzką z Sylwestra, ale to już ona musiała powiedzieć prawdę, jeśli oczywiście chciała. Wszyscy spojrzeliśmy w jej stronę. - Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz - powiedział ciepło Marek i zacząłem się zastanawiać, co tak naprawdę się wydarzyło. To musiało być coś poważnego.
- Nie, w porządku. Bez sensu to ukrywać. W końcu i tak nic się nie stało. To znaczy stało się, ale skończyło się dobrze, prawda? - Jej blady uśmiech w stronę Marka zaniepokoił mnie. - Pamiętacie tego chłopaka, który mnie zagadał w Sylwestra? Miał na imię Arek. Dobrze nam się gadało, potańczyliśmy trochę, wypiliśmy. Zaczął mnie obejmować i całować. W końcu pociągnął mnie gdzieś, nie bardzo wiedziałam, o co chodzi, ale znaleźliśmy się w pokoju, sami, a on zaczął mnie całować i dotykać. - Widziałem, że zadrżała, ona i jej głos. Spiąłem się, gotowy do ciosu, jaki zaraz zada. - Mówiłam mu, żeby przestał, bo zaczął wkładać mi rękę pod bluzkę i zaczął wyzywać, twierdzić, że przecież tylko po to mnie wyrwał, żeby przelecieć. - Nie patrzyła na nas, wstydziła się.
- Na szczęście ja tam byłem - dokończył za nią Marco. - Siedziałem schowany za kanapą prawie nieprzytomny, bo wcześniej rzygałem w kiblu. - Zaśmiał się trochę próbując rozładować napięcie. - Ale gdy tylko ich usłyszałem, przerwałem to i mu przypierdoliłem. No, on mi też trochę, ale wyszło dobrze.
- To dlatego taki wkurzony wyszedł stamtąd - zamyśliłem się na głos próbując sobie przypomnieć tamtą noc. - Spotkałem go szukając was, był mocno wkurzony. I to jego byś pobił, gdybyśmy stamtąd nie wyszli?
- Dokładnie tak - odparł.
Milczeliśmy wszyscy, wpatrując się w Zuzę, która skubała skrawek rękawa czarnego swetra. Dawid, który siedział obok niej na podłodze, położył jej rękę na ramieniu i pogłaskał. Uśmiechnęła się do niego.
- Tylko nie mówcie nic Piotrkowi, okej? Nie chcę żeby się martwił, a co gorsza, żeby mi zabronił chodzić na imprezy.
- Zuza, tak mi przykro - powiedziałem. - Mieliśmy być dla ciebie i cię chronić?
- Przecież to zrobiliście! Dokładniej Marek, ale to jednak coś. A wy jesteście dla mnie, prawda? Wspieramy się nawzajem. - Patrzyła na nas po kolei. - Wiem, że dziwny z nas czworokąt, jedna dziewczyna i trzech chłopaków, ludzie mogliby sobie pomyśleć dziwne rzeczy, haha, ale ja was bardzo lubię, jak braci. Tak, Luka, już się nie bujam w Marku.
- Bujałaś się w Marku? - zapytał Dawid. - Czemu ja ciągle o czymś nie wiem? - Uniósł ręce do góry teatralnie oburzony. Zaczęliśmy się śmiać.
- To teraz już wiesz wszystko - skwitował Marek.
I w końcu było jak dawniej. Żadnych tajemnic, żadnych sekretów. Prawie. Ale chyba coś mogę zatrzymać dla siebie? Jeszcze trochę, tylko chwilkę.
Zaczęli mnie wypytywać o moją "dziewczynę", którą mam poznać po koncercie w Spodku. Nic im więcej nie mówiłem twierdząc, że mogą zapeszyć. To już nie była tajemnica, a jedynie osobiste sprawy, których nie mogłem się już doczekać.


PierwszyGej: To już za tydzień, nie mogę się doczekać
MetallicaMan: Ja też
PierwszyGej: Jak się umawiamy? Jak się odnajdziemy w tym tłumie?
PierwszyGej: przecież wszyscy będą na czarno i w koszulkach Metallici!
MetallicaMan: spokojnie Kochany :)
MetallicaMan: Mam gdzieś starą bluzkę, która na pewno rzuci ci się w oczy
MetallicaMan: czerwona z logiem Coca-Coli, może być?
PierwszyGej: O, ciekawe. Spoko, jeśli nie będzie ci w niej głupio wśród fanów Metallici ;)
MetallicaMan: Dla ciebie wszystko :*
PierwszyGej: o kurcze.
MetallicaMan: Co?
PierwszyGej: chyba cię kocham
MetallicaMan: ja ciebie też

* * *

- Mamo! Widziałaś gdzieś moją starą koszulkę z Coca-Colą?
Mama weszła do mojego pokoju, kiedy próbowałem znaleźć koszulkę w mojej szafie.
- Matko Boska! Marek! - Podążyłem za jej wzrokiem i się uśmiechnąłem. Okej, mój pokój przypominał pobojowisko, ale czy musiała od razu wzywać boskie istoty? Wyjąłem wszystkie ciuchy z mojej szafy, ale nadal nie mogłem znaleźć tej cholernej koszulki, a pamiętałem, że tam była. Musiała być, bo inaczej w łeb weźmie plan spotkania.
- A do czego ci ona potrzebna? - zapytała mama nadal stojąc w miejscu.
- Mam się z kimś spotkać na koncercie i to ma być nasz znak rozpoznawczy - odpowiedziałem i znowu zająłem się przeglądaniem czarnej kupki ubrań, ale usilnie nie mogłem dojrzeć nic czerwonego.
- Och, czy to jakiś chłopak? - Wyglądała na zachwyconą, jakby oglądała jakiś romans.
- Tak, spotykam się z chłopakiem - odparłem niepewnie.
- Chcę wiedzieć wszystko. Kto to jest i dlaczego nic o nim nie wiem. No i czemu spotykasz się z nim w Katowicach? Tam mieszka? To jak sobie wyobrażasz znajomość na odległość?
- Stop! Jak nie znajdziesz mi tej bluzki to nic ci nie powiem. - Wyszczerzyłem się w uśmiechu, a ona tylko bez słowa odwróciła się na pięcie i wyszła z pokoju. Czekałem chwilę i słyszałem jak przerzuca jakieś worki, gdzieś w mieszkaniu, a gdy wróciła trzymała w rękach poszukiwaną przeze mnie koszulkę.
- Jak Sandra wyjechała to wrzuciłam do jej pokoju trochę nieużywanych rzeczy, w tym twoje koszulki, których już nie nosiłeś. Miałam je wyrzucić do kontenera dla ubogich, ale jakoś nigdy nie miałam czasu. - Była z siebie bardzo zadowolona, a ja, niestety, musiałem odpowiedzieć na jej pytania. Usiedliśmy na moim łóżku, w tym momencie najczystszej powierzchni.
- Poznałem go przez internet, ale jest z Warszawy. Długo nie mogliśmy się zdecydować na spotkanie, więc w końcu padło na koncert. Wprawdzie to aż w Katowicach, ale to idealny moment.
- To ktoś z twoich znajomych?
- Nie. - Kłamanie przychodziło mi bez problemu. Robiłem się w tym bardzo dobry. - Ale bardzo go lubię. Zależy mi na nim.
- Ale wiesz jak wygląda?
- Nie, to znaczy tak, chyba tak. Chyba wiem, kto to jest, z naszej szkoły. Chyba. - Miałem jej nic nie mówić, ale powiedzenie, że nie znam chłopaka, nie byłoby dobrym pomysłem. Zaraz zaczęłaby tyradę, że to może być pedofil czy inny morderca.
- Jak wiesz, to dobrze, już się martwiłam, że jesteś taki lekkomyślny i nie wiesz, z kim tak naprawdę rozmawiasz. - No właśnie. Lepiej żebyś wiedziała to, co uważasz za słuszne.
- Dzięki mamo. Za koszulkę.
- Przepiorę ci ją jeszcze i uprasuję. Musisz jakoś się prezentować. - Puściła do mnie oczko i zabrała koszulkę do łazienki.
Koniec z sekretami, tak?

W szkole zajęliśmy się życiem miłosnym Dawida. To była miła odmiana, zajmować się czyimś życiem, a nie moim, które już mnie męczyło. Zuza z Asią jakoś specjalnie się nie kumplowały, ale na potrzeby Kowala, ZZ zbliżyła się do niej i ukradkiem wypytywała o naszego biednego kolegę. Jednak Asia okazała się bystrą dziewczyną i od razu wyłapała, o co chodzi. Kilka chwil później to ona, poprzez Zuzę zaprosiła Dawida na randkę, a nasz biedny chłopak wpadł w panikę.
- Słuchaj. - Klepnąłem go po ramieniu. - Aśka ewidentnie na ciebie leci, więc nie masz się czym przejmować. Na pewno tego nie spartolisz. - Chyba podobało mu się to stwierdzenie, bo zaczął się śmiać. Finalnie, od razu po szkole, czekaliśmy na Aśkę przed szkołą. My staliśmy w czwórkę i paliliśmy z Kowalem papierosy, a Aśka wyszła ze swoją psiapsiółką Patrycją, cała kwitnąca mimo puchowej kurtki, grubego szalika i ciepłej czapki. Szczerzyła białe ząbki i wyglądała uroczo z małym czerwonym noskiem. Przywitaliśmy się z nimi, a Dawid zabrał ją do kawiarni na spontaniczną pierwszą randkę. To było urocze. Odchodzili od nas, a ja gapiłem się jak ich ręce, okutane w rękawiczki, spotykają się przypadkiem i Kowal łapię ją za dłoń. Gula w moim gardle się powiększyła i ukradkiem spojrzałem na Łukasza, który szczerzył wesoło zęby. Naciągnąłem mocniej swoją czapkę na głowę i ukryłem się w szaliku. Mruknąłem, żeby iść już do domu, bo robi się zimno i nie czekając na resztę obróciłem się na pięcie.

* * *

Ustaliliśmy spotkanie i to, jak się odnajdziemy, jednak cały czas się stresowałem. Widok szczęśliwego Dawida uświadomił mi, jak bardzo chciałbym być normalny. Może nie to, żeby nie być gejem, ale żeby mieć normalnych ludzi wokół siebie, społeczeństwo, które by mnie akceptowało takim, jaki jestem. Żebym mógł normalnie zagadać do jakiegokolwiek faceta, którego spotkam na ulicy i nie być zaraz pobitym. Przecież faceci często podrywają laski na mieście, czemu ja tak nie mogę? Chciałbym, żeby to było takie proste. Spojrzenie na kogoś, zwykła rozmowa, niewinny flirt i już wiesz, że ktoś jest tobą zainteresowany. Ale ze mną to nie jest takie proste. Z gejami to nie jest proste. Owszem, może i jest, kiedy pójdziesz do gejowskiego klubu, ale nie wiem czy dobrze bym się z tym czuł. Czytałem w necie, że większość osób, która chodzi do takich klubów, chodzi tam tylko na seks. No i do tego trzeba być pełnoletnim. Nie kwalifikuję się. Mam dopiero siedemnaście lat i nie chcę tylko seksu. Swój pierwszy raz chciałbym odbyć z kimś, do kogo mam jakieś uczucia. Z MM? Być może. Ponieważ, mimo, że czuję, że go kocham, to go nie znam. Nie prawdziwego jego, bo czuję, że jest kimś więcej niż zamkniętą personą w necie i osobą, która boi się mówić za dużo o sobie. Każdy normalny człowiek pomyśli i mi powie, że raczej powinienem się martwić tym, czy MM jest rzeczywiście osobą, za którą się podaje. Ja sądzę, że tak. Mam głęboką nadzieję, że tak, wierzę w to i przekonam się o tym już niedługo, już za kilka dni. MM będzie moim wymarzonym, wyśnionym chłopakiem, którego zawsze pragnąłem. Może to i głupie, dziecinne; czyżbym był romantykiem?

Zima nie chciała odpuścić, cały czas było mroźnie i padał śnieg. W ostatni weekend, rozpoczynający ferie poszliśmy na sanki. Było cudownie. Zmarzliśmy jak cholera, ale była cudowna zabawa. Poszliśmy do parku większą grupą, Dawid mizdrzył się do Aśki cały czas i tylko z nią zjeżdżał na sankach, trzymali się za ręce. Patrzyłem na nich zazdrośnie i wydawało mi się, że nie tylko ja, bo gdy spoglądałem na Marka to on też patrzył jakimś tęsknym wzrokiem w ich stronę, a gdy nasze oczy się spotykały, odwracał gniewnie głowę, jakby bał się, że czytam mu wtedy w myślach. Mógł być na mnie zły? O to, że mam kogoś w internecie i zaraz spotkam się z tą osobą? Że Dawid kogoś ma, a on nadal pozostaje samotny? Nie myślałem o tym wcześniej, nie mówił nic, raczej mnie zagrzewał do walki o to spotkanie i cieszył się z tego, że gadam z jakąś laską w necie. Może faktycznie, w rzeczywistości był po prostu zazdrosny o przyjaźń ze mną? Widząc jak Dawid wynosi na piedestał Asię, bał się, że i ja go odrzucę, gdy już spotkam swoją ukochaną.


Od: dust_to_dust@gmail.com
Do: metallica.master000@gmail.com

Nie mogę uwierzyć, że koncert jest już jutro. Wydawałoby się, że coś, na co czekałem całe życie powinno mnie tylko i wyłącznie ekscytować, a ja denerwuję się jak gówniarz. Z powodu koncertu, tego, że zobaczę ICH na żywo, a do tego, że zobaczę ciebie na żywo :) Chyba muszę się zastanowić, co jest bardziej podniecające, bo, wybacz, ale nie mogę się zdecydować :)

* * *

W wieczór poprzedzający wyjazd na koncert przeglądałem zawartość komputera. Niezliczona ilość fotek przyprawiała mnie o zawroty głowy. Prawie na wszystkich zdjęciach był Łukasz. Znaliśmy się od kilku ładnych lat i byliśmy bardzo związani. Znaliśmy wszystkie swoje sekrety? No, prawie wszystkie. Odkrycie tego, że jest się gejem chyba psuje wszystkie szczere relacje z przyjaciółmi. Albo to po prostu dotyczy tylko mnie, tchórza i wszystkich innych tchórzy na tym świecie. Bo przecież nie mogę być sam, takim idiotą, prawda? Nie zniósłbym myśli, gdybym tylko ja na tym świecie był tak durny i zawzięty.
Patrzyłem na nasze uśmiechnięte twarze w promieniach słońca na jakiejś wycieczce rowerowej do lasu. Byliśmy szczęśliwi, wolni od obecnych trosk.
Bałem się. Cholernie się bałem jutrzejszego dnia. Jutrzejszego wyznania. Bo ono przekreśli wszystkie te zdjęcia, spali je żywcem, zatrząśnie światem naszej przyjaźni.
Jego uśmiech, zielone wesołe oczy, piegi i rozczochrane rude włosy. Był przepiękny. Tylko czy uda mi się go jeszcze takiego ujrzeć po jutrzejszym dniu? Czy skazuję się na wyrok śmierci?
Gdybym tylko mógł cofnąć czas, powiedziałbym mu. Powiedziałbym od razu. Jak tylko przyznał się, że ma na imię Łukasz a ja strybiłem, że to nie jest zbieg okoliczności. Powinienem był odpisać "Marek" zamiast się zawahać. A wtedy on by napisał, że zna jednego Marka i jest jego najlepszym przyjacielem i ma ksywkę Marco a ja bym wtedy powiedział "Luka? Czy to ty?" i dalej by już poszło. Poszłoby. Tylko w jaką stronę? Luka by się rozłączył, spanikował. Ja też. Nie odzywalibyśmy się do siebie przez tydzień, a potem udali, że to się nie wydarzyło. Owszem, przyznalibyśmy przed sobą, że jesteśmy gejami, ale nie doszłoby do niczego więcej między nami. Nie spojrzałbym na niego w ten sposób, w jaki teraz patrzę. Nie pokochałbym go. Raczej wspieralibyśmy się nawzajem w podbojach miłosnych, on może by znalazł jakiegoś innego MM w internecie, a ja innego PG. I nigdy nie bylibyśmy razem. Czy tak bym wolał? Fotki śmigały mi przed oczami, grupowe z wycieczek, selfiki z samym Luką. Nie. NIE. Po stokroć. Kochałem tego skurczybyka. Za bardzo się zakochałem. Nie cofnąłbym nic. Poczułem jak po policzkach spływają mi łzy. Luka. Cholera. Chyba zabiję się, jeśli mi tego nie wybaczysz.


Do: metallica.master000@gmail.com
Od: dust_to_dust@gmail.com

Cokolwiek się jutro wydarzy, pamiętaj, że cię kocham.
MM