Poor twisted me 12
Dodane przez Aquarius dnia Listopada 22 2017 11:36:27


8.1. LUKA

Dawid faktycznie nie odezwał się słowem na temat Filipa i Kacpra, co mnie trochę zdziwiło, ale odetchnąłem z ulgą. Może jego podpity umysł od razu wyparł ten widok? Oby tak było, nie byłem w nastroju, żeby świecić oczami za kogoś, bo sam nie chciałem być oceniany.
Wypiliśmy jeszcze kilka kieliszków wesoło rozmawiając z różnymi ludźmi aż w końcu zbliżała się północ, a ja nigdzie nie mogłem dojrzeć Marka i Zuzy. Kowal był w międzyczasie na fajku na balkonie i tam też ich nie było. W końcu zacząłem ich szukać po mieszkaniu po drodze wpadając na wściekłego jak osa kolesia, z którym tańczyła Zuzka.
- Hej, Zuza była z tobą? Gdzie jest teraz? - zapytałem grzecznie, na co on mnie spiorunował wzrokiem.
- W dupie mam tą sukę! - odgryzł się ostro i poszedł, zostawiając mnie w lekkim szoku.
O co mu chodziło? Palant.
Zajrzałem do łazienki i jakiegoś pokoju, ale były puste, aż w końcu w jednym z nich ujrzałem Zuzę i Marka.
- Tu jesteście! - krzyknąłem zadowolony, ale zamarłem widząc ich siedzących razem na kanapie w objęciach. - Już prawie, e... północ. - Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Marek będzie musiał mi się grubo tłumaczyć z tego, co tu zastałem i z tego, że mnie perfidnie okłamywał na temat Zuzy. Ale jak na razie wyglądali na szczęśliwych. Pewnie to dlatego tamten koleś był taki wkurzony, Marek podebrał mu Zuzkę! - To ja nie przeszkadzam - wtrąciłem z uśmiechem, pewien, że coś z tego może jednak być. Wyszedłem zamykając drzwi i oparłem się o ścianę.
Czyżby naprawdę mieli być ze sobą? Tylko dlaczego czułem się z tym tak dziwnie, przecież do tego dążyłem. Ja mam swojego MM, Marco ma Zuzę, trzeba tylko dotrwać do koncertu i poznać MM na żywo. Złapała mnie nuta nostalgii, którą szybko musiałem zapić żeby nie zacząć ryczeć. Wróciłem do Dawida, tylko okazało się, że nie ma go w kuchni, a tańczy w salonie z... Aśką z naszej klasy! Co tu robiła i kiedy ją zauważył, nie wiedziałem, ale wyglądali, jakby się dobrze bawili. Tego już było za wiele, i Dawid sobie kogoś znalazł? Chociaż nie sądziłem, że ma jakieś ciągoty do Aśki, nic nigdy nie wspominał. Czułem się coraz bardziej samotny i kłucie w sercu rosło. Wybiła północ, a Marek z Zuzą nie przychodzili. Wtedy zacząłem szukać wzrokiem Filipa i Kacpra i dojrzałem ich gdzieś przy balkonie obserwujących jak inni strzelają petardami. Gdy wszyscy krzyknęliśmy "Nowy rok!", to tamci zaczęli się całować, a moja gula zazdrości urosła, uderzona potrójnie.
Ledwo stałem na nogach i chciałem napić się z Markiem. Dosyć gruchania gołąbeczków, czas napić się jak prawdziwy facet. Poszedłem znowu do tamtego pokoju, a oni nadal tam byli. Razem. Znowu gula zazdrości, że mogą być razem, dotykać się i całować, czego ja nie mogę robić z MM. Jeszcze tylko miesiąc, tylko miesiąc. Muszę to sobie powtarzać w głowie.
- Ale napić to się musimy z okazji nowego roku! - krzyknąłem, żeby zagłuszyć smutek i wyszczerzyłem zęby w uśmiechu. Marek wstał i klepnął mnie w ramię.
- Musimy, to spadać z tej imprezy, bo inaczej komuś przywalę - stwierdził nagle.
- Komu chcesz przywalić?
- Idziemy po Dawida - powiedział tylko i wyszedł z pokoju a za nim Zuza z grobową miną, więc i ja poczłapałem za nimi.
W końcu Marek wypił z nami jeden, ostatni kieliszek wódki i zebraliśmy się do domów. Nie potańczyliśmy, nie pobyliśmy długo razem, a mi było źle, bo musiałem zrzucić na kogoś ciężar z serca.
Odprowadziliśmy Zuzę, po drodze poszedł Kowal, z Markiem rozeszliśmy się w połowie drogi. Nie miałem ochoty teraz z nim o tym gadać, obaj wyglądaliśmy na przemęczonych z jakiegoś powodu. Mi dodatkowo wirował świat i bałem się, że zwymiotuję. W domu zastałem ciszę. Rodzice jeszcze nie wrócili z imprezy a Paula już spała w swoim pokoju. Poszedłem do łazienki się umyć i pod prysznicem najpierw stałem a potem siedziałem, nie wiem ile czasu, mając w głowie różne dziwne myśli po dzisiejszej nocy, zakrapiane nutką alkoholu. Nie byłem w stanie wstać i tylko czułem jak woda spływa po moim ciele. Nim się obejrzałem, po policzkach spływały mi łzy, chociaż nie wiedziałem do końca, dlaczego płaczę. Chciałem mieć normalne życie, normalnego chłopaka. Może powinienem był poszukać go w realu niż ciągnąć jakąś mrzonkę, którą był MM? Pół roku rozmów to niby nie dużo, ale na tyle długo, że się zakochałem. W kimś może nieistniejącym, kimś, kogo nigdy nie widziałem. Może go zobaczę na koncercie. Ach, koncert! Mail! Zerwałem się na równe nogi prawie wywracając się w wodzie. Owinąłem się jedynie ręcznikiem i pobiegłem do komputera. Specjalnie wyłączyłem powiadomienia o mailach na telefonie, żeby nie myśleć o tym podczas naszego wyjścia. Był!

Od: metallica.master000@gmail.com
Do: dust_to_dust@gmail.com

Dziękuję za życzenie dobrej zabawy, ja też ci jej życzę... i...
Tak PG, zgadzam się. Chcę się z tobą spotkać. Chce skoczyć na głęboką wodę i wreszcie poczuć wolność.
Kocham cię.
Twój MM

Serce zabiło mi mocniej i ciężko oddychałem. Znowu napisał, że mnie kocha. Na serio. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Chciałem mu coś odpisać, ale ręce mi zawisły nad klawiaturą na dłuższy czas nie mogąc znaleźć słów.


Do: dust_to_dust@gmail.com
Od: metallica.master000@gmail.com

Hej. Niedawno wróciłem z Sylwestra. Może trochę wcześnie, ale hmm, o, w sumie to jest już 3, nawet nie zauważyłem. Ale to i tak wcześnie, ty pewnie jeszcze balujesz :) Ja się nawet dobrze bawiłem, chociaż hmm, jestem nieźle wstawiony, więc za jakiekolwiek błędy przepraszam, ale no... kiedyś rozmawialiśmy o sekretach, pamiętasz. Moi przyjaciele nie są lepsi, ktoś ciągle coś ukrywa. Właśnie dzisiaj dowiedziałem się, że jednak nie tylko ja okłamuję w żywe oczy, a para moich znajomych chyba jest... parą właśnie, chociaż żadne z nich nie chce nic powiedzieć. Czy to źle, że jestem na nich za to zły? Przecież sam unikam jak ognia powiedzenia komukolwiek, że jestem gejem. Może w końcu powinienem to zrobić? Przyznać się, komukolwiek. Może nawet obcej osobie, ale na żywo, a nie przez internet.
Jestem trochę zazdrosny. Też chciałbym mieć życie miłosne jak inni... Ach, znowu truję, przepraszam. TAK! No właśnie, TAK! Cieszę się, że chcesz się spotkać! Tak bardzo się cieszę i nie mogę się już doczekać. Kocham cię MM, ja Ciebie też kocham...
PG


Gdy wysyłałem te słowa wyrwane z mojego alkoholowego umysłu, serce waliło mi jak młot. Nawet po kliknięciu "Wyślij" czułem się, jakbym dopiero co przebiegł maraton. Uścisk w brzuchu, bynajmniej nie od alkoholu, był ciężki i stanowczy, ale głowa to już mnie zaczęła boleć od nadmiaru wódki.
Wyszedłem do kuchni żeby wziąć proszek i w tej chwili do domu weszli moi rodzice, uchachani jak zwykle po imprezie. Mama podtrzymywała tatę, który ledwo trzymał się na nogach. Mimowolnie kąciki moich ust uniosły się w górę.
- Ciszej, Paula już śpi - upomniałem ich.
- Cześć kochanie - powiedziała mama całkiem trzeźwym tonem. - Pomożesz mi z tatą? - Cóż miałem zrobić? Ojciec nie był alkoholikiem, ale na imprezach lubił sobie nieźle chlapnąć. To pewnie po nim tak lubię się napić. Pomogłem mamie przetransportować go do sypialni i jako tako rozebrać, a on cały czas gadał jakieś głupoty i nas tym rozśmieszał i musieliśmy uciszać siebie nawzajem.
- A ty co, jeszcze nie w łóżku? I to w samym ręczniku? - Napomknęła mama, gdy już wyszliśmy z ich sypialni a ona ogarniała się w przedpokoju. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, ze właściwie jestem nagi i zrobiło mi się głupio. Policzki zaczęły mnie piec i szybko pobiegłem się przebrać w piżamę. Kiedy wróciłem, mama robiła sobie herbatę w kuchni.
- Też chcesz? - zapytała.
- Z chęcią, trochę wypiłem? - Powiedziałem siadając przy wysokim blacie i ugryzłem się w język bojąc się wzroku mojej rodzicielki. Ale ona tylko wyciągnęła drugi kubek i zalała go wodą, po czym postawiła na blacie i usiadła naprzeciwko mnie.
- Łukasz, wiesz, że nie powinieneś pić, nie masz osiemnastu lat. Ja wiem jak to jest, byłam kiedyś młoda, ale jednak. Nie wyglądasz za dobrze, masz czerwone oczy i chwiejesz się. Ile wypiłeś?
No to jednak wpadłem. A mogłem po prostu położyć się spać a nie pisać do MM i biegać po domu w samym ręczniku. Przebrać się w piżamę i wskoczyć do łóżka.
- Mamo - jęknąłem. - Nie wiem ile, niezbyt dużo. Przecież siedzę tu z tobą i rozmawiam, więc nie jest tak źle. - Uśmiechnąłem się do niej, ale sądząc po jej minie musiałem jednak wyglądać żałośnie. Faktycznie kręciło mi się lekko w głowie i czułem, że język też się trochę plącze.
- To pij herbatę, trochę wytrzeźwiejesz - odparła tylko wzdychając.
- Za to ty mi wyglądasz na trzeźwą - stwierdziłem.
- A tak, wypiłam tylko jednego drinka, jakoś źle się poczułam i wolałam więcej nie pić, znasz mnie.
- No tak, tata pije, ty prowadzisz. - Zaśmiałem się a ona dołączyła. I wtedy patrząc na nią, taką pogodną, uśmiechniętą, dostrzegając zmarszczki wokół jej ust i oczu, stwierdziłem, że to jest chyba mój moment. Siedzimy razem w kuchni w noc sylwestrową, popijając herbatę i swobodnie rozmawiając. Lepszy moment nigdy mi się nie trafi. Nie byliśmy jakoś mega blisko, ale zawsze ceniłem sobie słowo mamy. Zawsze była obok i wspierała. Do tego wiedziałem, że jest bardzo otwarta na takie sprawy.
- Mamo, chciałbym ci coś powiedzieć - zacząłem, a moje dłonie bawiły się uchem kubka. Niby patrzyłem na nią, ale jednak gdzieś poza nią. Ona zmarszczyła brwi widząc chyba, że to coś poważnego. Jakby już wiedziała, jak to mama. Przypomniała mi się rozmowa z MM o tym, jakby to było powiedzieć matce, że jest się gejem. Że pewnie powiedziałaby, że już od dawna wiedziała, bo matki wiedzą takie rzeczy. I dodałaby, że zawsze będzie cię kochać. Bo matki takie po prostu są. Czy moja taka była? Czy wiedziała, domyślała się?
- Oby nie to, że zapłodniłeś jakąś dziewczynę. - Zaśmiała się i już wiedziałem, że ona nie będzie z tych, co to przeczuwały. Również się zaśmiałem, ale raczej z nerwów.
- Nie, wręcz przeciwnie. Jestem gejem. - Powiedziałem to gładko, bez zająknięcia, którego się spodziewałem. Zrobiło mi się gorąco, kiedy spojrzałem jej w oczy. Mama zamarła a jej twarz stężała. Siedzieliśmy naprzeciw siebie i milczeliśmy dłuższą chwilę. - Hej, powiedz coś. - Zacząłem się denerwować. Moje dłonie leżące teraz na blacie zaczęły drżeć. Nagle jej ciepła ręka spoczęła na nich.
- Kochanie - zaczęła z lekką nutką smutku w głosie. - Jesteś tego pewien? Gejem? Jestem zaskoczona. Jakoś, no, nie spodziewałam się. To nie jest na pewno jakiś pijacki kawał?
- Nie mamo, to najprawdziwsza prawda.
- Och. - Złapała mnie za ręce. - Cieszę się, że mi powiedziałeś. To musiało być dla ciebie trudne, ale wiedz, że kocham cię pomimo wszystko. To nie jest coś, czego trzeba się wstydzić, pamiętaj o tym - powiedziała poważnym tonem nachylając się do mnie. - Jednak wiesz, że przez to będziesz miał pod górkę w życiu? - dodała zmartwiona.
- Tak, wiem. Ale może sobie jakoś poradzę. - Chciałem się uśmiechnąć, ale nie wiem czy ten uśmiech mi się udał. Oczywiście, że się o mnie martwiła, chciała dla mnie jak najlepiej. Tak samo jak ona, zdawałem sobie sprawę, że gej w życiu łatwo nie ma. Ale cieszyłem się, że nie robi mi na ten temat wykładów.
- Ktoś już wie? Marek?
On był chyba ostatnią osobą, której bym chciał to teraz powiedzieć. On, będący z Zuzą, stanowił dla mnie teraz przeciwieństwo mnie. Jemu w życiu będzie dużo łatwiej.
- Nie, nikt jeszcze nie wie. Jesteś pierwsza.
- Och, czuję się wyróżniona - zachichotała. - Dziękuję, że mi powiedziałeś. Kocham cię synku. - Wstała i podeszła do mnie ściskając mnie mocno. - Chcesz rano powiedzieć tacie?
- Nie myślałem o tym. Teraz to w ogóle jakoś samo tak wyszło. Moment był odpowiedni.
- Dobrze, to pogadamy rano, czy chcesz mu powiedzieć. Bo wiesz, ciężko mi będzie trzymać przed nim taki sekret.
- Ale tata to jednak nie ma dobrego zdania o gejach.
- Pomarudzi pewnie trochę, ale nie martwiłabym się o niego. - To mówiąc przytuliła mnie ponownie i kazała zmykać spać. Więc wypiłem jeszcze trochę herbaty i wróciłem do pokoju, lżejszy, może ciut szczęśliwszy. Na pewno spokojniejszy, że komuś wreszcie mogłem to powiedzieć. Z rana będę musiał napisać o tym MM. Może dzięki temu i on się odważy komuś zwierzyć.

* * *

- Hej Marco, żyjesz? - Zadzwoniłem do niego w nowym roku grubo po południu zastanawiając się, co takiego wydarzyło się na imprezie. Miałem zaczekać do szkoły, ale zżerała mnie ciekawość.
- Hej, żyję. A ty? Nieźle w nocy popiłeś. - Miał zachrypnięty głos. Słyszałem, że przemieszcza się i odchodzi od grającego telewizora.
- Jakoś wytrzymałem. Trochę kac mnie męczy, ale będzie dobrze. Ale ja nie o sobie a o tobie chciałem pogadać.
- No... - Wydawał się znudzony.
- O co chodziło? Mam jakieś strzępki powyrywane z pamięci, ale na sto procent chciałeś kogoś pobić jak mieliśmy wychodzić. No i o co chodzi z Zuzą? Człowieku, mówiłeś, że ona cię nie interesuje a ja was przyłapuję samych w pokoju. - Wyrzuciłem wszystko jednym tchem, miałem nadzieję, że się nie wkurzy. Chwilę milczał zanim wreszcie odpowiedział:
- Między mną a Zuzą nic nie jest. - Czekałem na coś więcej, ale on widocznie nie miał zamiaru wdawać się w dalsze dyskusje. Musiałem pociągnąć go za język.
- Jak dla mnie coś tu śmierdzi - zacząłem, a on mi przerwał.
- Chyba ty śmierdzisz. Luka, słuchaj uważnie, co mówię. Nic między nami nie jest. - Był wyraźnie wkurzony i ja też się wkurzyłem.
- To o co chodziło? - Podniosłem głos. - Czemu siedzieliście sami w tamtym pokoju przez dłuższy czas? Czemu tamten koleś, który zarywał do Zuzy był wkurzony? Bo jeśli to nie ty wparowałeś między nich, zazdrosny, to ja już nie wiem co!
- Nie mogę ci powiedzieć! - wrzasnął do mnie i usłyszałem dźwięk zapalniczki i Marka zaciągającego się papierosem. - Sorry stary, ale obiecałem Zuzce.
- Czyli to ona jest teraz twoim najlepszym przyjacielem - skwitowałem zawiedziony. Rozumiem tajemnice, ale kurde...
- Wiesz, że to nie tak - westchnął i znowu się zaciągnął fajkiem.
- Dobra, przepraszam. Nie powinienem się wtrącać. Macie jakieś tajemnice, okej, niech wam będzie. Ale czy wy naprawdę nie jesteście razem... Bo to wyglądało jak?
- Naprawdę nie. Już ci mówiłem sto razy, że jest dla mnie jak siostra, nie podoba mi się... w ten sposób. Przepraszam, jeśli cię zawodzę, jako przyjaciela. Masz prawo być zły, nigdy wcześniej nie mieliśmy przed sobą tajemnic, ale to jest coś, co Zuzka powie sama, jeśli będzie chciała. Nie obrażaj się na mnie, że... nie mówię całej prawdy, okej?
W głowie miałem różne myśli. Jego słowa o przyjaźni, zaufaniu i tajemnicach dźgnęły mnie jak sztylet w serce. Ja go przecież tak długo już okłamywałem, a teraz sam żądałem wyjaśnień i odpowiedzi. Byłem hipokrytą.
- Okej, przepraszam. Ale u niej wszystko w porządku? Gadałeś z nią?
- Tak, dzisiaj rozmawialiśmy, właśnie między innymi o tej akcji. Jak ona ją przetrawi to pewnie sama powie. A my jesteśmy tylko przyjaciółmi, naprawdę.
Chrząknąłem.
- Tak, z nią tylko przyjaciółmi, a ja z tobą najlepszymi przyjaciółmi. - Zaczął się śmiać ochrypłym fajkowym głosem.
- I żadnych tajemnic, tak? - Gdy tylko to powiedziałem, znowu sztylet wbił się głębiej.
- Żadnych, obiecuję. - Chociaż wydawało mi się, że się trochę zawahał przy wypowiadaniu tej kwestii, albo po prostu znowu zaciągał się fajkiem.


Jak tylko skończyliśmy, mama zawołała mnie na obiad. Zjedliśmy w miłej rodzinnej atmosferze, a tata miał tylko lekkiego kaca. Paula była oburzona, że ominęły ją bełkotliwe kawały taty, a on tylko uśmiechał się lekko zażenowany, że tak się skompromitował przed dziećmi. Widząc ich wszystkich takich wesołych, rozluźnionych i chyba szczęśliwych, postanowiłem tacie również dzisiaj wyznać prawdę. Paula mogła poczekać, była zbyt młoda i głupia żeby dojrzeć do takiej informacji. Zaraz by zaczęła gadać coś swoim koleżankom i cała Warszawa by wiedziała, że jestem gejem. Także pomagając mamie sprzątać ze stołu szepnąłem jej, że chcę przyznać się tacie, na co ona się bardzo ucieszyła. Potem, już wieczorem, kiedy Paulina poszła do swojego pokoju, aby plotkować z koleżanką, ja stanąłem przed tatą i z mamą wspierającą mnie obok, i wyznałem mu prawdę. Szok, który odmalował się na jego twarzy był trochę komiczny. Marszczył brwi jednocześnie otwierając szeroko oczy i próbując coś powiedzieć. Wyglądał trochę jak ryba pozbawiona życiodajnej wody. Trochę mu się nie spodobała ta nowinka, ale mama powiedziała mu parę słów żeby przemówić do rozsądku i nie dąsać się jak głupi. Dokładnie jej słowa!
- Wolałbym jednak, żebyś miał normalne życie - burknął w końcu.
- Tato, moje życie jest normalne, serio.
- Mam nadzieję, że nie masz teraz jakiegoś chłopaka, który nagle wyskoczy zza zasłonki? - Rozbawiło mnie to.
- Nie, nie mam. Ale kiedyś będę miał i na pewno go wam przedstawię. - Zaśmiałem się, na co on pobladł. Podszedł do mnie i poklepał mnie ramieniu.
- Tylko uważaj na siebie, dobrze?
- Dobrze tato.
Już miałem odejść, ale on nagle objął mnie i poklepał po plecach, bez słowa. Widziałem, jak mama się do mnie uśmiecha, zrobiło mi się miło.
- Tylko nie mów nic siostrze, za młoda jest na takie sprawy - dopowiedział jeszcze i wróciliśmy do normalności. Chociaż ja nigdy nie będę normalny.


Do: dust_to_dust@gmail.com
Od: metallica.master000@gmail.com

Hej MM,
Stało się coś bardzo ważnego. W noc Sylwestrową, jak moi rodzice wrócili z imprezy miałem przyjemną rozmowę z mamą. I nagle ni stąd ni zowąd stwierdziłem, że jej powiem. Wiesz, to że jestem gejem. To przyszło tak naturalnie, tak zwyczajnie, że aż sam się zdziwiłem. Jak to mogło być tak trudne do tej pory? Zawsze wiedziałem, że moja mama jest spoko, ale i tak wyszło super. W ciągu dnia powiedziałem też ojcu. Przyjął to na klatę, chociaż widziałem, że jest mu z tym ciężko. A mi jest jakoś tak... lekko? Czuję się chociaż w połowie wolny od całego tego ciężaru.
Ale też przeszedłem z jednej tajemnicy w drugą. Ty pisałeś, że twoi przyjaciele mają sekrety, o których ty wiesz. Moi mają sekrety, o których nie wiem. Wydaje ci się, że ktoś jest twoim przyjacielem, ale i ty jemu nie mówisz całej prawdy i on tobie. To ciężkie i trudne. Chciałbym, aby życie było łatwiejsze, bo czuję się jak na cholernym dworze w średniowieczu z dworskimi intrygami i takimi tam.
Twój PG


W szkole życie toczyło się swoim własnym torem. Niby wszystko było takie samo, tylko, że nic nie było takie samo. Na Filipa patrzyłem przez pryzmat tego, że jest gejem, chociaż już nie próbowałem się do niego łasić, flirtować z nim. Zazdrościłem mu bycia tym, kim chce być. W szkole pewnie tego nikomu nie mówił, ale też chyba specjalnie się z tym nie ukrywał, nie kłamał. Rafał przecież musiał wiedzieć, prawda? Mieszkali na jednym osiedlu, kumplowali się. Musiał chociaż raz widzieć go z Kacprem. Ale nie pytałem, bo mi było głupio. Dawid zachowywał się, jakby nie widział tej sceny, na Sylwku, może po prostu zapomniał? Obaj dużo wypiliśmy, aż się zdziwiłem, że ja nie miałem zaników pamięci. Kowal nie pisnął słowem. Albo udał, że nie pamięta, albo naprawdę nie pamiętał. W sumie było mi to na rękę.
Patrzyłem też inaczej na Marka i Zuzę. Mieli jakąś tajemnicę, którą nie chcieli się podzielić. Niby Marek mnie zapewnił, że między nimi nic nie jest, ale jednak zachowywał się w stosunku do niej inaczej, jakby bardziej opiekuńczo? To nie wynikało z jakichś konkretnych rzeczy, nie kupował jej nagle jedzenia, nie łaził za nią, nie dogadzał. Tylko jakoś tak subtelnie było widać tą troskę. Zdjęcie paprocha z ubrania, podanie krzesła na stołówce, wypytanie czy z czymś jej pomóc, lekcje, ciężki plecak. A i ona zachowywała się w stosunku do niego bardziej swobodnie. Już się tak nie spinała, nie czerwieniła, nie była taka nieśmiała, jak wcześniej, gdy dowiedziałem się, że się w nim podkochuje.


Od: metallica.master000@gmail.com
Do: dust_to_dust@gmail.com

PG,
Cudownie jest czytać, że się przed kimś otworzyłeś! To chyba zrządzenie losu, albo nasze podobne myślenie, bo ja też komuś powiedziałem w Sylwestra. Na imprezie powiedziałem o tym przyjacielowi. Też samo jakoś tak wyszło. Od słowa do słowa, w końcu powiedziałem i też poczułem, że ten ciężar cudownie znika, jak jakaś zadra, wbita głęboko, która męczyła cię i nie dawała spać. Jedna tajemnica poszła, ale nadal jest ich wiele. Teraz obydwoje z przyjacielem ukrywamy to przed innymi. Teraz nie jestem sam do przechowywania tego sekretu.
Może się odważę i też powiem swoim rodzicom. To by było coś. O ile mama sobie z tym poradzi. Heh, jak to mama chyba, prawda? Bo pewnie i twoja to zaakceptowała, powiedziała, że kocha mimo wszystko, było tak, prawda? One takie już są. Bo to matki. Ale ojciec. Cieszę się, że twój tak łagodnie to zniósł, nie wiem, co będzie z moim, jego się obawiam. Chyba nie jest homofobem, ale nie należy do tych, którzy mówią "jesteś gejem? Hej, to fajnie", nie. On raczej mnie wydziedziczy i powie, żebym spierdalał? Na co dzień jest fajny. Spoko wyluzowany dla swojego syna, ale... No właśnie. Syna hetero, a jaki będzie dla syna homo? W tym będziesz musiał mnie wspierać, Kochany. Jak się zbiorę i odważę, żeby im powiedzieć, to dam ci znać, okej? Jesteś dla mnie wszystkim, moją podporą i moim życiem. Chcę, żeby tak było i tak pozostało.
Twój na zawsze, MM.