Ibara 10
Dodane przez Aquarius dnia Pa糳ziernika 25 2017 05:01:49




Roz艂膮czy艂 si臋 po pi臋tnastominutowej rozmowie.
- Zda艂e艣 mu niez艂e sprawozdanie - stwierdzi艂 Raidon le偶膮cy obok na trawie bez koszulki. Kropelki wody sp艂ywa艂y mu po torsie.
- Wiesz co on sobie wyobrazi艂, kiedy mu powiedzia艂em, 偶e si臋 k膮piemy?
- Co? - brunet domy艣li艂 si臋, ale chcia艂 to us艂ysze膰 od Shi.
- No wiesz. Wanna, piana ty i ja razem, nadzy - zamilk艂.
- Masuj膮cy swe cia艂a doprowadzaj膮c je do na skraj...
- Stop! Nie chc臋 tego s艂ucha膰 - na policzki wst膮pi艂 mu rumieniec. Po艂o偶y艂 si臋 na plecach, zak艂adaj膮c r臋ce pod g艂ow臋. Wzdrygn膮艂 si臋, kiedy nic st膮d ni zow膮d Raidon zawis艂 nad nim - Co robisz?
Czarne oczy b艂膮dzi艂y po jego twarzy. Nie umia艂 z nich nic wyczyta膰. Wci膮gn膮艂 g艂o艣no powietrze w chwili, kiedy palce d艂oni bruneta otar艂y si臋 o jego pier艣.
- Co robisz? - powt贸rzy艂 s艂abym g艂osem.
- Jestem spragniony - pochyli艂 si臋 ni偶ej.
Shi prze艂kn膮艂 z trudem 艣lin臋. Poczu艂 przyjemne ciep艂o w podbrzuszu. I rozczarowanie, kiedy r臋ka bruneta si臋gn臋艂a przez niego po butelk臋 wody. Nie poca艂owa艂 go.
Raidon usia艂 i odkr臋ci艂 nakr臋tk臋. Cholera by艂 podniecony. Chcia艂 go poca艂owa膰. Bardzo chcia艂. Po raz pierwszy widzia艂 go bez koszulki i z mokrymi w艂osami. Nie wyrzuci艂 by go ze swego 艂贸偶ka. Dziwny strach w oczach ch艂opaka powstrzyma艂 go przed tym krokiem. Opiera艂 si臋. Ciekawe jak d艂ugo b臋dzie m贸g艂 to robi膰. Widzia艂 jego wzrok na sobie, kiedy wychodzi艂 z wody i by膰 mo偶e op贸r nie potrwa艂 by d艂ugo. Brunet lubi艂 seks, kocha艂 seks, a teraz by艂 skazany tylko na swoj膮 r臋k臋 lub na Shi, nie chc膮c wzbudzi膰 plotek i da膰 argumenty ojcu spotykaj膮c si臋 przelotnie z kim艣 na jedn膮 noc, czy numerek w dark roomie.
Sakate spod wp贸艂 przymkni臋tych powiek obserwowa艂 plecy m臋偶czyzny. Czy m贸g艂by z nim, wbrew swoim zasadom, by膰 blisko? Nie chcia艂 samego seksu. Pragn膮艂 czego艣 wi臋cej. Brunet mu tego nie da. Przecie偶 Rai najdalej za miesi膮c b臋dzie ju偶 m贸g艂 by膰 z kim艣 innym. Nie b臋d膮 zmuszeni udawa膰 pary i zostawi膮 za sob膮 udawanie. Najgorzej, 偶e by艂 na wp贸艂 twardy. Dobrze, 偶e szorty nie wyby艂y za w膮skie, bo brunet wszystko by widzia艂.
Nad ich g艂owami zebra艂y si臋 czarne chmury i dopiero, gdy rozleg艂 si臋 odg艂os grzmotu, zwr贸cili uwag臋 na niebo.
- O nie - Shi zerwa艂 si臋 na r贸wne nogi i zacz膮艂 ubiera膰 koszulk臋 - Rusz si臋 idzie burza. Musimy schroni膰 si臋 w tej starej chacie - pokaza艂 mu palcem na ma艂y budynek w oddali.
- To tylko grzmot.
Br膮zowooki zagapi艂 si臋 na niego przez chwil臋 po czym szybko schowa艂 telefony i aparat do szczelnej foliowej torebki, kt贸r膮 wyj膮艂 z torby.
- Widz臋, 偶e jeste艣 zabezpieczony na wszystkie okazje.
- Tu pogoda si臋 cz臋sto zmienia. Nie chc臋, 偶eby sprz臋t zam贸k艂. Nie rozumiem jak mog艂em przegapi膰 t膮 chmur臋.
- My艣la艂e艣 o czym艣 innym - u艣miechn膮艂 si臋 Raidon.
- Wstawaj - poci膮gn膮艂 go za r臋k臋 w g贸r臋.

Nie musia艂 si臋 艣pieszy膰 ju偶 do chatki, bo krople deszczu spad艂y na niego w po艂owie drogi. Tak czy owak i tak b臋dzie ca艂y mokry zanim tam dotrze.
Raidon szed艂 krok za nim, r贸wnie偶 przemokni臋ty, bo deszcz ju偶 la艂 obficie. Tu偶 przy chatce nie wytrzyma艂 i chwyci艂 Shi mocno rzucaj膮c go na 艣cian臋 i ca艂uj膮c zaborczo. Ch艂opak zacz膮艂 si臋 wyrywa膰. Walsh szybko unieruchomi艂 mu r臋ce nad g艂ow膮 nie przestaj膮c napiera膰 j臋zykiem na jego wargi, zmuszaj膮c go do poddania si臋. Po d艂ugiej walce Shirai w ko艅cu uleg艂 i j臋kn膮艂 czuj膮c gor膮cy i mokry j臋zyk w swych ustach. To by艂o takie inne od tego poca艂unku na bankiecie. Wezbra艂a w nim pasja i resztki rozs膮dku chcia艂y opu艣ci膰 umys艂 oddaj膮c ch艂opaka jego instynktowi.
Brunet wsun膮艂 jedn膮 nog臋 mi臋dzy uda Sakate i napar艂 mocniej na jego krocze. Sam ocieraj膮c si臋 o jego udo. Czuj膮c to Shi zn贸w zacz膮艂 si臋 wyrywa膰.
- Przesta艅.
- Ciii.
- Przesta艅 - j臋kn膮艂, kiedy otar艂 si臋 o ch艂opaka - Nie chc臋.
- Nic ci nie zrobi臋. Damy sobie tylko troch臋 pieszczot i przyjemno艣ci, a z tego co czuj臋 - pu艣ci艂 jego r臋ce, kt贸re opad艂y w d贸艂 cia艂a. Deszcz nadal pada艂 mocz膮c ich coraz bardziej - Jeste艣 tak samo podniecony jak ja - r臋ka pow臋drowa艂 ku rozporkowi br膮zowookiego i pomasowa艂a mu krocze. Wywo艂a艂o to u Sakate niekontrolowane dr偶enie przyjemno艣ci i sprawi艂o, 偶e zacz膮艂 oddycha膰 p艂ytko i szybko. Rozpi膮艂 mu rozporek i wsun膮艂 d艂o艅 pod bielizn臋. Ponownie ich usta si臋 spotka艂y, kiedy musn膮艂 kciukiem czubek cz艂onka br膮zowookiego. Chwyci艂 go pewnie w swoj膮 d艂o艅 i przesun膮艂 ni膮 w g贸r臋 i w d贸艂. Ruch bioder upewni艂 go, 偶e ch艂opak chce wi臋cej. Sam rozpi膮艂 swoje spodnie i z艂apa艂 za jego d艂o艅 i pokaza艂, 偶e sam te偶 chce by膰 pieszczony. Prawie krzykn膮艂, kiedy mokre palce przedosta艂y si臋 pod bielizn臋 i dotkn臋艂y jego penisa.
Shi w tym momencie sta艂 si臋 jednym wielkim, rozdygotanym pragnieniem. Tak, na to m贸g艂 mu pozwoli膰. Schowa艂 twarz w szyi m臋偶czyzny przy艣pieszaj膮c ruch bioder,odbieraj膮c rozkosz i samemu j膮 daj膮c. Czu艂 gor膮cy oddech na swojej szyi i urywany oddech bruneta b臋d膮cego blisko spe艂nienia. Pieszcz膮ca go r臋ka przy艣pieszy艂a i Shi zadr偶a艂 osi膮gaj膮c spe艂nienie rozla艂 si臋 na d艂o艅 m臋偶czyzny. Raidon czuj膮c to napinaj膮ce si臋 cia艂o i gor膮co uderzaj膮ce na jego sk贸r臋, r贸wnie偶 szybko do艂膮czy艂 do niego.
Stali w milczeniu opieraj膮c si臋 o siebie, nadal z d艂o艅mi w spodniach tego drugiego, jakby nie wiedzieli co dalej robi膰, a mo偶e nie mog膮cy znie艣膰 my艣li, 偶e to ju偶 koniec i czas powr贸ci膰 do rzeczywisto艣ci. W ko艅cu Raidon wyj膮艂 swoj膮 d艂o艅. Shi poszed艂 za jego przyk艂adem. Mia艂 czerwon膮 twarz z za偶enowania, kt贸r膮 oblepia艂y mokre w艂osy, ale jego oczy gdy patrzy艂y na bruneta by艂y inne. Co艣 si臋 w nich zrodzi艂o, co艣 pochodz膮cego z serca. Na razie by艂o ma艂膮 mgie艂k膮 w oddali, li艣ciem na wietrze, jednak mog膮cym osi膮gn膮膰 du偶膮 si艂臋 zdoln膮 zburzy膰 wszystkie mury i rozwali膰 przeszkody.
- Ja... Nie my艣l, 偶e jestem taki i robi臋 to z ka偶dym - przerwa艂 milczenie m艂odszy m臋偶czyzna.
- Nic sobie takiego nie my艣l臋 - nadal go nie wypuszcza艂 z obj臋膰 - Jeste艣 pi臋kny. Taki zarumieniony, mokry od deszczu z napuchni臋tymi ustami od poca艂unk贸w. Cudowny - patrzy艂 na niego ciep艂o i sam si臋 dziwi艂 swoim s艂owom. Nigdy tego 偶adnemu facetowi nie powiedzia艂.
- My musimy ju偶 wraca膰 - powiedzia艂 po cichu zaskoczony s艂owami Walsha - Deszcz zaraz przestanie, a jeste艣my tak przemoczeni, 偶e nawet s艂o艅ce nas nie wysuszy. Musimy si臋 przebra膰 i wzi膮膰 prysznic. Zadzwoni臋 do domu - wysun膮艂 si臋 zak艂opotany z jego ramion i si臋gn膮艂 po paczk臋 chusteczek. Poda艂 mu jedn膮. Sam wytar艂 d艂o艅 ze spermy i zasun膮艂 rozporek. - Jak mog艂em o tym nie pomy艣le膰. Pewnie si臋 martwi膮, gdzie jest telefon?
- Shirai - chwyci艂 jego twarz - spokojnie, nie denerwuj si臋. Poca艂owa艂 go w usta delikatnie - Telefony le偶膮 na trawie. Opu艣ci艂e艣 wszystko kiedy si臋 wyrywa艂e艣.
Schyli艂 si臋 i poda艂 mu pakunek. Weszli do chatki. Mia艂a jedn膮 izb臋 z dziurawymi 艣cianami i takim samym dachem.
- To nas mia艂o ochroni膰 przed ulew膮?
- Nie zmokliby艣my tak bardzo - mocowa艂 si臋 z zapi臋ciem worka - Mam nadziej臋, 偶e przy upadku nic si臋 nie porobi艂o - wyj膮艂 sw贸j telefon i zadzwoni艂 do domu. Dzi臋ki za sie膰 nadajnik贸w, kt贸ra nawet na takim pustkowiu dawa艂a zasi臋g kom贸rkom - Mamo to ja. Wracamy do domu.
=Ju偶 zacz臋艂am si臋 martwi膰.
- Przepraszam nie widzia艂em nadci膮gaj膮cych chmur. I tak nie zd膮偶yliby艣my przed deszczem.
=Dobrze, 偶e tylko raz zagrzmia艂o. Ba艂am si臋, 偶e utkniecie gdzie艣 w 艣rodku pot臋偶nej burzy.
- Jeste艣my w chatce starego Yoshizawy. Chwil臋 potrwa zanim b臋dziemy w domu.
Roz艂膮czy艂 si臋.
- Chod藕 - nie patrzy艂 na Raidona, wstydzi艂 si臋 tego co zrobi艂. Mia艂 do tego prawo, nadal by艂 prawiczkiem. Dwudziestopi臋cioletni膮 dziewic膮 czekaj膮c膮 na wielk膮, wieczn膮 mi艂o艣膰. Kiedy podniecenie opad艂o i zda艂 sobie spraw臋 co zrobi艂, by艂 z艂y na siebie, 偶e da艂 zgod臋 na to, nawet nie byli par膮.
- Porozmawiajmy - zaproponowa艂 Walsh.
- Nie ma o czym. Musimy wraca膰 - wyszed艂 z chatki i skierowa艂 si臋 w drog臋 powrotn膮.
- Jak to nie ma o czym?
- Dali艣my sobie wzajemnie rozkosz i koniec kropka. Nie musimy o tym rozmawia膰!
- Hej - ze z艂o艣ci膮 z艂apa艂 go za przed rami臋 - Jeste艣 z艂y. Przecie偶 to normalne co zrobili艣my.
- Nie to nie jest nic strasznego. Ja po prostu nie robi臋 tego cz臋sto i tak jako艣. Jestem z艂y na siebie - w ko艅cu popatrzy艂 na niego. I zn贸w dozna艂 tego ciep艂ego uczucia w swoim sercu. Nie wiedzia艂 co ono oznacza.
- Za co? Za to, 偶e by艂o ci przyjemnie? Za to, 偶e tego chcia艂e艣 w takim samym stopniu jak ja?
- Za to, 偶e jestem 艂atwy - wymskn臋艂o mu si臋.
- Co艣 ty dziewczyna? - patrzy艂 na niego z niedowierzaniem - Zachowujesz si臋 jakby艣 nigdy z nikim nie by艂. Daj spok贸j. I nie jeste艣 艂atwy. Gdyby tak by艂o to w ten wiecz贸r po naszym pierwszym bankiecie pojecha艂 by艣 do mnie, a nie kaza艂 si臋 zawie艣膰 do domu. Tak samo dzisiaj mogli艣my i艣膰 na ca艂o艣膰. Jednak nie zrobili艣my tego. A to co si臋 sta艂o... by艂o mi艂e. Ka偶dy tego potrzebuje. Jeste艣my doro艣li.
- Wiem.
- To si臋 uspok贸j - poklepa艂 go po ramieniu - Dop贸ki tego nie zrobisz to nie wr贸cimy do domu. Twoi rodzice zaraz poznaj膮, 偶e co艣 jest nie tak.
- Ju偶 w porz膮dku - Raidon mia艂 racj臋. Jest doros艂y, chcia艂 tego. Przecie偶 nie odda艂 mu si臋 w pe艂ni i takie rzeczy ju偶 zdarzy艂o mu si臋 robi膰 raz, czy dwa. No dobra raz. Ten by艂 drugi. Ale偶 on jest beznadziejny z tym czekaniem - Faktycznie by艂o mi艂o - u艣miechn膮艂 si臋.
Brunet polubi艂 ten jego rumieniec.
"Jest uroczy " pomy艣la艂.
*
Tego dnia ju偶 s艂o艅ce nie wysz艂o, deszcz ca艂y czas si膮pi艂, tak偶e nic nie mog艂o ich ubra艅 nawet w ma艂ym stopniu osuszy膰.
Stali teraz w przedpokoju, a Kumiko wskaza艂a na przemokni臋te ubrania, z kt贸rych ciek艂a woda mocz膮c ciemne panele.
- Doro艣li m臋偶czy藕ni, a wygl膮daj膮 jak zmok艂e kury. Mam wielk膮 nadziej臋, 偶e si臋 nie pochorujecie. Shi powiniene艣 by膰 rozs膮dny i jak tylko widzia艂e艣 zbli偶aj膮ce si臋 chmury od razu schowa膰 si臋 w chacie. Teraz mi marsz na g贸r臋 wzi膮膰 prysznic i ubra膰 si臋 w co艣 suchego.
- Mamo jest lato nic nam nie b臋dzie.
- Lato, ciep艂o i tak dalej. Rok temu tw贸j ojciec te偶 tak m贸wi艂, a p贸藕niej kicha艂 przez dwa tygodnie.
- Kochanie to by艂a alergia.
- Aha. Zejd藕cie na d贸艂 jak sko艅czycie to podam obiad.
- Kochanie chod藕 - brunet spl贸t艂 palce z Shiraiem - Co艣 suchego nam si臋 przyda.

Gdy znale藕li si臋 w sypialni Raidon zacz膮艂 szuka膰 ubra艅 na przebranie.
- Id藕 ty najpierw pod prysznic - powiedzia艂 do br膮zowookiego.
- Ty id藕. Ja p贸jd臋 do 艂azienki przy moim starym pokoju.
- Nie pokaza艂e艣 mi go jeszcze.
- Zwyczajny pok贸j nastolatka. Nic wielkiego. Przepraszam ci臋 za matk臋. Zawsze si臋 martwi na wyrost.
- Ciesz si臋, 偶e taka jest. Moja nie jest z艂a, kocha mnie, ale zaczyna艂a si臋 o mnie martwi膰 dopiero jak nie wraca艂em do domu od dw贸ch dni i nie dawa艂em znaku 偶ycia. Nic by jej to nie obchodzi艂o to, 偶ebym przyszed艂 zmokni臋ty do suchej nitki do domu. Nawet w 艣rodku zimy.
- Przykro mi.
- Spoko to ju偶 dawno za mn膮 - wzi膮艂 suche rzeczy i wyszed艂 do 艂azienki.

Shi wszed艂 do swego pokoju. Nic si臋 tu nie zmieni艂o od jego ostatnich odwiedzin, m贸g艂by nawet powiedzie膰 od wyjazdu na studia. Pod 艣cian膮 sta艂o jednoosobowe 艂贸偶ko nakryte kremow膮 narzut膮 z fr臋dzlami. Na oknach wisia艂y ozdobne firanki, marszczone ta艣m膮 u samej g贸ry, a cienkie be偶owe zas艂ony zosta艂y po bokach spi臋te ozdobnymi spinkami. Biurko, fotele, rega艂 z ksi膮偶kami, stara mahoniowa szafa tak偶e nie zmieni艂y swego po艂o偶enia. Nad 艂贸偶kiem na specjalnie przygotowanej 艣cianie, jak przed laty, wisia艂y plakaty. U艣miecha艂y si臋 z niego twarze aktor贸w, piosenkarzy, modeli na widok tych ostatnich mia艂 ochot臋 si臋 roze艣mia膰. Teraz wok贸艂 niego kr臋ci艂o si臋 mn贸stwo takich ch艂opak贸w. Wszyscy na plakatach byli m臋偶czyznami. Kocha艂 si臋 w nich maj膮c szesna艣cie lat w pe艂ni 艣wiadomy swojej orientacji. Zasypa艂 z my艣l膮 o nich i budzi艂 si臋 z nimi. Wiedzia艂, 偶e wtedy potrzebowa艂 kogo艣 偶ywego, ch艂opaka, a nie wyimaginowanych postaci ze zdj臋膰. Co mia艂 jednak zrobi膰? W szkole we wsi nie mia艂 szans do kogo艣 zbli偶y膰 si臋. W liceum, ma艂ym miasteczku po s膮siedzku, te偶 na to nie liczy艂. Zreszt膮 to by艂y czasy, kiedy jego wygl膮d jako艣 nie przyci膮ga艂, by艂 wysoki i zdecydowanie za chudy, kto by zwr贸ci艂 uwag臋 na ch艂opaka o wystaj膮cych 偶ebrach. Dopiero na studiach, kiedy jego anorektyczne cia艂o zmieni艂o si臋 w kusz膮ce, smuk艂e i lekko umi臋艣nione, a ubrania nie wisia艂y na nim jak za du偶e worki zacz臋li si臋 z nim umawia膰. Wtedy poczu艂 smak pierwszych poca艂unk贸w. Och uwielbia艂 si臋 ca艂owa膰 i nadal to lubi. Z jednym ch艂opakiem zaszli nawet do tego momentu co on dzi艣 z brunetem. Nigdy si臋 nie zakocha艂 i nie by艂 kochany, dlatego odmawia艂 seksu, przez co go zostawiali. To upewnia艂o go, 偶e zale偶a艂o im wy艂膮cznie na jednym. 艢miali si臋 z niego, 偶e chce czeka膰, nie rozumieli jego wychowania, a tym bardziej decyzji, kt贸r膮 sam podj膮艂. Chcia艂 odda膰 swoj膮 niewinno艣膰 komu艣 kto b臋dzie go kocha艂. Potraktowa膰 to jako dar dla tej osoby. Wiedzia艂, 偶e tym samym si臋 wyg艂upia, ale zale偶y mu na tym. Znale藕膰 kogo艣 do 艂贸偶ka na jedn膮 noc m贸g艂 i mo偶e. Znale藕膰 kogo艣 do sp臋dzenia 偶ycia z nim, to ju偶 inna sprawa. Ba艂 si臋 tylko, 偶e nie spotka takiej osoby i do ko艅ca 偶ycia pozostanie prawiczkiem.
- Jak tak dalej p贸jdzie to to mo偶e to si臋 sta膰 - mrukn膮艂 do siebie. U艣miechn膮艂 si臋 na wspomnienie tego co prze偶y艂 opieraj膮c si臋 o 艣cian臋 chatki, a d艂onie, usta bruneta doprowadza艂y go do szale艅stwa. Nie mia艂 by nic przeciw powt贸rce, teraz to wiedzia艂, ale sam raczej oto nie poprosi.
Westchn膮艂. Zabra艂 par臋 rzeczy z szafy i poszed艂 si臋 wyk膮pa膰.

***
- Kurcze obejrzyj si臋, on stoi za tob膮. Co za g艂upia baba - zirytowa艂 si臋 Akira. Siedzia艂 po turecku na 艂贸偶ku w samej bieli藕nie. Ogl膮da艂 krymina艂 i zajada艂 si臋 popcornem - Widzisz i jakby艣 by艂a? - dzwonek do drzwi przerwa艂 ochrzanianie m艂odej kobiety, kt贸ra teraz le偶a艂a zakrwawiona na posadzce, a kamera odje偶d偶a艂a powoli od niej. Zmarszczy艂 brwi i sprawdzi艂 kt贸ra jest godzina - Ju偶 po dziesi膮tej. Kogo niesie w 艣rodku nocy?
Wsta艂 za艂o偶y艂 kr贸tki szlafrok w kt贸rym wygl膮da艂 bardzo pon臋tnie, nie zdaj膮c sobie z tego sprawy. Poszed艂 do salonu uderzaj膮c po drodze nag膮 stop膮 w szafk臋.
- A艂. Co to cholerstwo tu robi? A tak sam to tu postawi艂em. Dlaczego ja chodz臋 po ciemku? - kolejny raz odezwa艂 si臋 dzwonek - Ju偶 id臋!
Zapali艂 艣wiat艂o. Wyjrza艂 przez judasza.
- Co on tu robi? - otworzy艂 drzwi - Naoki?
- Przyjmiesz zagubionego w臋drowca? Mam zap艂at臋 - podni贸s艂 do g贸ry butelk臋 dobrego, czerwonego wina. Nie wygl膮da艂 najlepiej.
- Jasne wejd藕 - przepu艣ci艂 go.
- Chyba pierwszy raz jestem u ciebie. 艁adnie tu - zdj膮艂 buty i rozejrza艂 si臋.
- Dzi臋ki. Nie by艂o okazji, 偶eby艣 tu bywa艂.
- Dasz jakie艣 kieliszki?
- Tak ju偶. Przepraszam. A tak w og贸le to co ty tu robisz? - zapyta艂 b臋d膮c ju偶 w kuchni. Nao stan膮艂 obok niego - Jest p贸藕no - wyj膮艂 dwa kieliszki.
- Postanowi艂em wpa艣膰 do kumpla.
- Aha - przeszed艂 do salonu - nigdy do mnie nie przychodzi艂e艣. Nie 艣ciemniaj o co chodzi?
- To co obejrzymy jaki艣 film i wypijemy to? - wskaza艂 palcem na butelk臋 ci膮gle trzyman膮 w r臋ku. Zignorowa艂 pytanie Akiry.
Szarow艂osy j臋kn膮艂 w duchu. Zapowiada艂a si臋 d艂uga noc. Gdyby tylko Nao wiedzia艂, 偶e przebywanie z nim sam na sam jest ostatnio dla Akiry tortur膮.
- Ja ju偶 ogl膮dam film.
- Telewizor masz wy艂膮czony - popatrzy艂 na ten co wisia艂 na 艣cianie.
- Ogl膮dam w sypialni. Po nim mia艂em i艣膰 spa膰.
- Za wcze艣nie na sen. Prowad藕 do swojego kr贸lestwa.
Ju偶 to mu si臋 nie spodoba艂o. Naoki z nim w jednym pokoju, 艂贸偶ku? Zaprowadzi艂 go do sypialni.
"Oby tylko usiad艂 w fotelu. O nie"
Model wpakowa艂 si臋 do 艂贸偶ka i nabra艂 gar艣膰 pra偶onej kukurydzy.
- Dawaj te kieliszki i w艂a藕 - poklepa艂 miejsce obok siebie.
Akira wdrapa艂 si臋 na 艂贸偶ko. Opar艂 wygodnie o poduszki i wyci膮gn膮艂 zgrabne nogi przed siebie. Podstawi艂 mu kieliszki. Naoki nalaz艂 im wina, a butelk臋 odstawi艂 na pod艂og臋.
- To co ogl膮dasz? - popatrzy艂 na niego i upi艂 艂yk wina.
Yoshi zastanawia艂 si臋 nad tym co robi Nao. Facet nigdy si臋 tak nie zachowywa艂. Co艣 musia艂o sprawi膰, 偶e przyszed艂 do niego i siedzi teraz w jego 艂贸偶ku wgapiaj膮c si臋 w sw贸j kieliszek. Nao nie raz mia艂 swoje smutki, ale wtedy ca艂a grup膮 wychodzili na miasto. Teraz jest inaczej.
- M贸w, co si臋 dzieje?
- Nic.
- Ju偶 ci wierz臋. Nigdy do mnie nie przychodzi艂e艣?
- Teraz jeste艣my bli偶ej. Cz臋sto rozmawiamy ze sob膮 - przerwa艂 mu.
- Jak potrzebujesz si臋 wygada膰 to jestem dobrym s艂uchaczem.
Zn贸w nast膮pi艂o milczenie. Akira pokr臋ci艂 si臋 troch臋 na 艂贸偶ku i ugi膮艂 nog臋 w kolanie. K膮tem oka zobaczy艂, 偶e to zwr贸ci艂o uwag臋 modela, kt贸ry wpatrywa艂 si臋 teraz w jego zgrabne udko. Poprawi艂 szlafroczek, bo jeszcze troch臋, by艂o by mu wida膰 co nieco wi臋cej. Nao odchrz膮kn膮艂. Napi艂 si臋 trunku i zacz膮艂 m贸wi膰.
- Ten facet co go dzi艣 widzia艂e艣... Mia艂em nadziej臋, 偶e to b臋dzie co艣 wi臋cej?
- Zostawi艂 ci臋.
- Powiedzia艂, 偶e jestem nudny i nawet pokazywanie si臋 ze mn膮 jako s艂awnym modelem nie wynagrodzi mu tego. Spotyka艂 si臋 ze mn膮 przez to kim jestem. Czy ja jestem nudny? - odwr贸ci艂 si臋 w jego stron臋 chwytaj膮c do艣膰 szybko za nadgarstek r臋ki, kt贸ra trzyma艂a nape艂niony kieliszek. To sprawi艂o, 偶e wino chlusn臋艂o na szlafrok szarow艂osego. Obaj popatrzyli na ten ma艂y ba艂agan na piersi ch艂opaka, a potem na siebie.
- Nie jeste艣 nudny. Nie dla mnie - pog艂aska艂 go po policzku woln膮 d艂oni膮 i zdj膮艂 mu okulary.
- Nie? - przysun膮艂 si臋 do niego.
- Nie - blisko艣膰 tego m臋偶czyzny dzia艂a艂a na niego jak narkotyk. Nie umia艂 si臋 oprze膰 ch臋ci spr贸bowania go. Poczu艂 r臋k臋 na wewn臋trznej stronie swego uda. Przeszed艂 go dreszcz. Zgodzi si臋 na wszystko cokolwiek Nao zechce, tylko 偶eby nie zabiera艂 tej parz膮cej ogniem d艂oni.
- Chc臋 si臋 z tob膮 kocha膰 - szepn膮艂 model, przesun膮艂 r臋k臋 w g贸r臋 uda. Pochyli艂 w stron臋 szyi ch艂opaka i tr膮ci艂 j膮 nosem - Pi臋knie pachniesz. Czego u偶ywasz?
- Myd艂a? K膮pa艂em si臋 - g艂os mia艂 cichy i zachrypni臋ty, nie poznawa艂 go - O cholera - szepn膮艂, kiedy usta modela znalaz艂y si臋 na jego uchu, a j臋zyk poliza艂 jego p艂atek.
- Nie, to tw贸j naturalny zapach - szepta艂, a d艂o艅 przesun膮艂 w pobli偶e jego krocza.