Poor twisted me 8
Dodane przez Aquarius dnia Pa糳ziernika 25 2017 04:53:22


5.0. LUKA & MARCO

Nie przyzna艂em si臋 Zuzi, 偶e wypapla艂em o niej Markowi. Powiedzia艂em jej tylko, 偶e og贸lnie gadali艣my o dziewczynach i 偶e Zuza jest 艂adn膮 dziewczyn膮 i od s艂owa do s艂owa wysz艂o, 偶e on traktuje j膮 jak siostr臋, co w sumie by艂o prawd膮. Posmutnia艂a troch臋 wtedy, ale si臋 nie odezwa艂a. Tylko rzuci艂a zdawkowe "dzi臋ki" i przesz艂a do porz膮dku dziennego. Szkoda mi jej by艂o, ale nie pr贸bowa艂em jej na si艂臋 pociesza膰.
Zacz膮艂em chodzi膰 na spotkania grupy teatralnej, gdzie by艂o omawiane przedstawienie. Wszystkie szczeg贸艂y, kto kogo gra艂, krok po kroku wszystkie sceny i okaza艂o si臋, 偶e faktycznie mam gra膰 jakiego艣 elfa z doklejanymi uszami i butami z dzwoneczkami, zupe艂nie jakbym czyta艂 im w my艣lach. Nie b臋d臋 tylko robi艂 sztucznego t艂umu, ale b臋d臋 ta艅czy艂 w pierwszej linii zaraz za g艂贸wnymi aktorami! Sam nie wiem, czy to dobrze, czy 藕le, ale tak czy inaczej by艂em zafascynowany. Kiedy zacz臋艂y si臋 pr贸by w sali teatralnej, Marek przychodzi艂 zawsze ze mn膮, posiedzie膰 na trybunach. Wiedzia艂em, 偶e siedzi tam i 艣mieje si臋 ze mnie, kiedy paradowa艂em w tych 艣miesznych ciuszkach, ale nie obchodzi艂o mnie to. Czasami, kiedy nie mieli nic do roboty, Zuza i Dawid te偶 przychodzili i niekiedy nauczyciel musia艂 ich stamt膮d wyrzuca膰, bo za g艂o艣no gadali i si臋 艣miali.
Listopad by艂 bardzo wietrzny i mokry. Siedzia艂em w艂a艣nie jeden taki deszczowy p贸藕ny wiecz贸r, a w艂a艣ciwie w noc, w internecie w poszukiwaniu niczego, kiedy na czacie odezwa艂 si臋 do mnie MM. Ostatnio polepszy艂o si臋 mi臋dzy nami i w og贸le u niego chyba og贸lnie by艂o lepiej, bo znowu pisali艣my do siebie regularnie maile i czasami udawa艂o nam si臋 siebie z艂apa膰 na czacie.

MetallicaMan: wpad艂em na chwilk臋, nie s膮dzi艂em, 偶e ci臋 tutaj spotkam
PierwszyGej: znaczy si臋 szuka艂e艣 tutaj kogo艣 innego?
MetallicaMan: wiesz, 偶e nie
MetallicaMan: Jak teraz to czytam, to faktycznie kiepsko zabrzmia艂o
MetallicaMan: ale raczej stwierdzi艂em przed p贸j艣ciem spa膰 "hej, wejd臋, mo偶e PG te偶 tu jest?"
PierwszyGej: i mnie masz :)
MetallicaMan: nie 艣pisz jeszcze?
PierwszyGej: Nie mog臋 zasn膮膰, w g艂owie pl膮cz膮 mi si臋 piosenki o elfach i 艣niegu
MetallicaMan: Rozumiem, 偶e przedstawienie pe艂n膮 g臋b膮?
PierwszyGej: tak, fajnie jest
PierwszyGej: tak, jak ci pisa艂em: szpiczaste uszy, dzwoneczki, zielone wdzianko. Jak na filmach. Z przytupem
MetallicaMan: dzwoneczkowym przytupem
PierwszyGej: a ty czemu nie 艣pisz?
MetallicaMan: nie mog臋 zasn膮膰
PierwszyGej: wow, te偶 mi wyznanie
MetallicaMan: zwykle nie mam z tym problemu
PierwszyGej: 偶eby spa膰 ju偶 o 24?
MetallicaMan: tak, k艂ad臋 si臋 do 艂贸偶eczka grzecznie o 10 i chrapi臋 ju偶 o 10:10
PierwszyGej: prawdziwy sprinter
MetallicaMan: a tak serio, to po艂o偶y艂em si臋 jako艣 o 23, ale wierci艂em z boku na bok
PierwszyGej: I postanowi艂e艣 zajrze膰 na czat w poszukiwaniu mnie
MetallicaMan: Zgadza si臋. Bo niby o kim mia艂em my艣le膰 o takiej porze, jak nie o moim ch艂opaku?
PierwszyGej: oooooo?
MetallicaMan: Co "oooo?"
PierwszyGej: Bo to tak dziwnie s艂ysze膰
PierwszyGej: tzn. czyta膰, 偶e jest si臋 czyim艣 ch艂opakiem
MetallicaMan: mog臋 ci to m贸wi膰 zawsze
MetallicaMan: m贸j ch艂opaku :)
PierwszyGej: na razie mi tylko piszesz
MetallicaMan: szczeg贸艂y
PierwszyGej: Wola艂bym to us艂ysze膰 patrz膮c na ciebie
MetallicaMan: Znowu b臋dziesz m贸wi艂 o spotkaniu?
PierwszyGej: A co w tym z艂ego, 偶e chcia艂bym ci臋 pozna膰?
MetallicaMan: przecie偶 ju偶 mnie znasz
PierwszyGej: no chyba nie bardzo
MetallicaMan: Wolisz si臋 teraz k艂贸ci膰 czy porozmawia膰?
PierwszyGej: to ty od razu si臋 denerwujesz, gdy tylko wspominam o tym. A sam pisa艂e艣 w mailach, 偶e chcia艂by艣 abym by艂 obok. Ja te偶 tego chc臋. To ty si臋 boisz, nie ja
MetallicaMan: Ty niczego si臋 nie boisz?
PierwszyGej: tylko tego, 偶e mog艂oby ci臋 nie by膰 ze mn膮?
MetallicaMan: ju偶 p贸藕no, powinni艣my i艣膰 spa膰. Szko艂a jutro.
PierwszyGej: Znowu si臋 wymigujesz
MetallicaMan: :*
PierwszyGej: nie chc臋 sztucznych ca艂us贸w, chcia艂bym realnego
MetallicaMan: Kiedy艣 b臋dzie
PierwszyGej: kiedy?
MetallicaMan: kiedy艣. Obiecuj臋.
PierwszyGej: Trzymam ci臋 za s艂owo.
MetallicaMan: Dobranoc :*
PierwszyGej: Dobranoc :*


I jak ja mia艂em go zapyta膰 o spotkanie na koncercie? Skoro jak tylko wspomina艂em o czymkolwiek, on od razu si臋 je偶y艂? Nie chcia艂em naciska膰, bo przecie偶 z tego nic dobrego nigdy nie b臋dzie.


* * *


Lubi艂em patrze膰 na niego na scenie, jak ta艅czy i robi te g艂upie wygibasy. Wygl膮da艂 wtedy 艣miesznie, ale jednocze艣nie jakby robi艂 co艣 z pasj膮. Nigdy bym go nie podejrzewa艂 o interesowanie si臋 teatrem, czy czymkolwiek z wyst臋powaniem na scenie. Ja sam w 偶yciu bym si臋 nie odwa偶y艂 tak wyst臋powa膰 na forum publicznym. Nie lubi艂em nawet czyta膰 na g艂os wypracowa艅 przed ca艂膮 nasz膮 klas膮, a co dopiero przed ca艂膮 szko艂膮! Jednak jemu to ewidentnie sprawia艂o przyjemno艣膰. Nic dziwnego, 偶e nie chcia艂 nic powiedzie膰, 偶e si臋 zgodzi艂 Filipowi. Wiedzia艂, 偶e b臋d臋 si臋 z niego 艣mia艂, a teraz w艂a艣nie mog艂em to robi膰, prawie bezkarnie, widz膮c go na pr贸bach.
Przedstawienie zbli偶a艂o si臋 wielkimi krokami, a listopad si臋 ko艅czy艂. Z PG rozmawia艂o mi si臋 fantastycznie, kiedy tylko nie my艣la艂em o tym, 偶e to Luka i nie wkurza艂em si臋 na siebie, 偶e nadal mu nie wyzna艂em prawdy. To by艂o silniejsze ode mnie, jak narkotyk, kt贸ry uzale偶nia. K艂amstwo by艂o moim narkotykiem i nie potrafi艂em si臋 od niego uwolni膰. Najpierw, jako Marek m贸wi艂em przyjacielowi, 偶eby spr贸bowa艂 spotka膰 si臋 z internetow膮 mi艂o艣ci膮, a potem, jako MM nadal wymigiwa艂em si臋 od takiego ewentualnego spotkania. By艂em jak kameleon albo Dr Jeckyll i Mr Hide, z zaburzeniami osobowo艣ci, ok艂amuj膮cym swojego przyjaciela i swoj膮 mi艂o艣膰.
W ko艅cu dni sta艂y si臋 jeszcze kr贸tsze i mroczniejsze. Czasami pada艂 deszcz ze 艣niegiem. Temperatura by艂a bliska zeru. Na pocz膮tku grudnia zawsze dopada艂y mnie smutne my艣li, 偶e jeszcze pozosta艂o nam jeszcze co najmniej sze艣膰 miesi臋cy do ciep艂ych i s艂onecznych dni, co mnie przybija艂o. Dodatkowo wszyscy zacz臋li ju偶 m贸wi膰 o sylwestrze, gdzie p贸jd膮, ile wypij膮? My postanowili艣my go sp臋dzi膰 jak zwykle we czw贸rk臋, tylko jeszcze nie wiedzieli艣my gdzie. Kto艣 ju偶 gdzie艣 zaprasza艂, co艣 proponowa艂, ale sami nie wiedzieli艣my, co wolimy wtedy robi膰. Dodatkowo Zuza mi przypomnia艂a o naszej dorocznej tradycji dawania sobie prezent贸w 艣wi膮tecznych. Spotykali艣my si臋 dzie艅 lub dwa przed Wigili膮 i dawali艣my sobie kiczowate prezenty. Ka偶dy musia艂 da膰 co艣 pozosta艂ej tr贸jce i musia艂o by膰 to zakupione w jakim艣 sklepiku "Wszystko po 5z艂".
- Nie zapomnijcie o prezentach - wspomnia艂a na kt贸rej艣 przerwie w sto艂贸wce. - W tym roku mo偶emy spotka膰 si臋 u mnie.
Denerwowa艂em si臋 bardziej ni偶 zwykle, bo chcia艂em sprezentowa膰 Luce co艣 specjalnego w tym roku. Po s艂owach ZZ zacz膮艂em w ka偶dej wolnej chwili chodzi膰 po wszystkich sklepach w poszukiwaniu czego艣, co by pasowa艂o mi do Luki i pokaza艂oby mu moje przywi膮zanie do niego. Moj膮 mi艂o艣膰? Nie, ca艂kiem nie mog艂em przecie偶 mu da膰 do zrozumienia, 偶e co艣 do niego czuj臋 i 偶e ja to MM. To musia艂o by膰 co艣 wa偶nego, ale nie nazbyt wa偶nego.


* * *


Po Miko艂ajkach zacz臋艂y si臋 ostre pr贸by do przedstawienia. Wszyscy pracowali dwa razy ci臋偶ej a i ci, co mieli mniej znacz膮ce role, jak ja, i tak musieli przychodzi膰 na wszystkie pr贸by i wyciska膰 z siebie si贸dme poty, jak nie przy swojej scenie, tak chocia偶by przy robieniu dekoracji. Wielkie艢wi膮tecznePrzedstawienie musia艂o wyj艣膰 z pomp膮.
Obserwowa艂em wtedy Filipa, jak przyk艂ada si臋 do swojej roli i jako narrator ca艂ego spektaklu. Mimo, 偶e nie gra艂 艢wi臋tego Miko艂aja, G艂贸wnego Ba艂wana, czy 艢wietlistej Choinki, tudzie偶 nawet Jezuska, to jego rola by艂a tak samo wa偶na. Widzia艂em, 偶e dawa艂 z siebie wszystko i wygl膮da艂 na bardzo zadowolonego na koniec ka偶dej pr贸by. A by艂o ich coraz wi臋cej. W tygodniu poprzedzaj膮cym przedstawienie spotykali艣my si臋 prawie codziennie i dzie艅 przed nawet by艂em zwolniony z lekcji 偶eby pom贸c przygotowa膰 scen臋 na Wielki Dzie艅. Moja ekipa zazdro艣ci艂a mi troch臋 tego, 偶e nie musz臋 by膰 na nudnych lekcjach historii, ale ja si臋 m臋czy艂em du偶o bardziej ni偶 oni. Oni zasypiali z nosami wbitymi w zeszyt, ja natomiast ci臋偶ko harowa艂em mocuj膮c miliony gwiazdek i 艣niegu do kotary oraz wykonuj膮c mn贸stwo innych denerwuj膮c prac.
Wreszcie nadszed艂 dzie艅 przedstawienia. Ca艂a szko艂a zosta艂a zwolniona po trzeciej lekcji i wszyscy przybyli do Sali Teatralnej i rozsiedli si臋 na trybunach. Wiedzia艂em, 偶e Marek i reszta b臋d膮 siedzie膰 gdzie艣 z lewej strony sali, ale nie wiedzia艂em dok艂adnie gdzie. Mija艂y minut coraz bardziej zbli偶aj膮ce nas do wyst臋pu, a ja coraz bardziej si臋 denerwowa艂em. Dosta艂em nawet kilka sms贸w od Ekipy, 偶ebym si臋 nie denerwowa艂 i 偶e pewnie p贸jdzie mi 艣wietnie, ale wiedzia艂em, 偶e to nie podniesie mnie na duchu, je艣li naprawd臋 co艣 schrzani臋. Nagle, gdy mia艂em ju偶 przyklejone uszy i makija偶 na twarzy i w艂a艣nie zak艂ada艂em ostatni膮 cz臋艣膰 garderoby, jak膮 by艂y buty z dzwoneczkami, podszed艂 do mnie Filip i po艂o偶y艂 r臋k臋 na ramieniu.
- Ciesz臋 si臋, 偶e tu jeste艣, b臋dziemy 艣wietni - powiedzia艂 z wielkim entuzjazmem i u艣miechem na twarzy, a ja od razu si臋 rozpromieni艂em i lekko zaczerwieni艂em. Na szcz臋艣cie nie by艂o tego wida膰 spod makija偶u elfa.
W ko艅cu kto艣 krzykn膮艂, 偶e ju偶 nadszed艂 czas i przedstawienie si臋 zacz臋艂o. S艂ycha膰 by艂o okrzyki i wiwaty i z ka偶d膮 chwil膮 gula w moim 偶o艂膮dku ros艂a. Ale kiedy nadesz艂a moja kolej, aby wyskoczy膰 na scen臋 z pozosta艂ymi elfami i ta艅czy膰 szalony taniec, adrenalina mi skoczy艂a i da艂em si臋 porwa膰 emocjom. I by艂o cudownie. Ta艅czyli艣my, 艣piewali艣my, bawili艣my si臋 wprost genialnie! Piosenki, kt贸re zosta艂y u偶yte do spektaklu, najbardziej znane ameryka艅skie utwory o zimie i 艣wi臋tach, takie jak "Last Christmas", "Jingle Bells Rock", "We wish you a Merry Christmas" czy "All I want for Christmas is you" sprawi艂y, 偶e ca艂a szko艂a 艣piewa艂a je razem z nami. Kiedy przedstawienie si臋 sko艅czy艂o, by艂em zm臋czony, ale szcz臋艣liwy. U艣miech podczas owacji na stoj膮co wszystkich ludzi ze szko艂y, nie schodzi艂 mi z ust. Szybko zszed艂em ze sceny, jako drugoplanowy elf, kiedy Filip i reszta jeszcze k艂aniali si臋 kilka razy. Usiad艂em w garderobie i spojrza艂em w swoje elfie odbicie. Cieszy艂em si臋, 偶e wzi膮艂em w tym udzia艂, chocia偶 w膮tpi臋 abym swoj膮 przysz艂o艣膰 mia艂 wi膮za膰 z teatrem.


* * *


Musia艂em przyzna膰, 偶e przedstawienie wysz艂o super, chocia偶 nie by艂oby pewnie a偶 tak dobre, gdyby Luka nie bra艂 w nim udzia艂u. Fakt, 偶e ogl膮dali艣my zawsze te przedstawienia k贸艂ka teatralnego, ale raczej dla fanu i z rozbawieniem. Tym razem z ch臋ci膮 obserwowa艂em kogo艣 konkretnego na scenie, na kim mog艂em zawiesi膰 oko. Wygl膮da艂 prze艣miesznie w tym elfim stroju i 艣miali艣my si臋 z niego z ZZ i Dawidem, ale musia艂em tez przyzna膰, 偶e da艂 z siebie wszystko. Zrobili艣my kilka fotek, a nawet filmik. Pewnie PG p贸藕niej mi si臋 tym pochwali.
Gdy jeszcze w sali by艂o pe艂no os贸b i wszystko si臋 ko艅czy艂o, my p臋dem wyszli艣my stamt膮d, aby dotrze膰 do naszych kurtek i nie sta膰 godzin w szatni z t艂umem ludzi. Wyszli艣my przed szko艂臋, 偶eby zapali膰 i postali艣my chwil臋 obserwuj膮c jak ludzie po kolei wychodz膮 ze szko艂y. Luka nie odbiera艂 telefonu, wi臋c napisa艂em do niego smsa, 偶e czekamy na niego, je艣li ma ochot臋 z nami wraca膰.
Palili艣my z Kowalem i gadali艣my nawet z lud藕mi z naszej klasy, kt贸rzy zd膮偶yli wyj艣膰 z budynku, wszystkim podoba艂o si臋 przedstawienie i udzia艂 w nim Luki. Wok贸艂 nas zrobi艂 si臋 ma艂y t艂umek, ale mimo to mia艂em widok na chodnik przed nasz膮 szko艂膮 i nagle ujrza艂em przechodz膮cego obok blondasa. Nie mog艂em si臋 pomyli膰, to na pewno by艂 on. Przeszed艂 dziarskim krokiem ubrany jedynie w sk贸rzan膮 kurtk臋 i z u艣miechem na twarzy wszed艂 do szko艂y. Czy偶by przyszed艂 do Filipa? Je艣li tak, to czemu go nie by艂o na przedstawieniu? Nagle kiesze艅 mi zawibrowa艂a i odebra艂em telefon od Luki.
- S艂uchaj, jeszcze chwilk臋 mi si臋 tu zejdzie, pr贸bujemy jako tako uprz膮tn膮膰 scen臋 - powiedzia艂 sapi膮c g艂o艣no.
- W porz膮dku, je艣li to jakie艣 dziesi臋膰, pi臋tna艣cie minut, to poczekamy.
- Postaram si臋 uwin膮膰, ale nie obiecuj臋. Jakby co, to zadzwoni臋, albo id藕cie beze mnie.
- W porz膮dku - odpowiedzia艂em, chocia偶 mia艂em ochot臋 wr贸ci膰 do 艣rodka i przypilnowa膰 i Luk臋 i blondasa. Ale nie mog艂em, Dawid by mi nie pozwoli艂, gdyby wiedzia艂, po co chc臋 wr贸ci膰.
- Luka dzwoni艂? - zapyta艂 si臋 w艂a艣nie Dawid.
- Tak, z pi臋tna艣cie minut mu si臋 zejdzie, je艣li nie d艂u偶ej.
- Ech, to z nim chcemy obla膰 jego sukces, chyb musimy zaczeka膰 - westchn膮艂, a z pi臋膰 minut p贸藕niej doda艂: - Mo偶e przejdziemy si臋 do sklepu?
- To wy id藕cie, ja poczekam w szkole, w cieple. - Nadarzy艂a si臋 okazja, wi臋c musia艂em skorzysta膰. ZZ i Kowal poszli do piekarni a ja wolnym krokiem wr贸ci艂em do budynku.


* * *


Wszyscy uwijali si臋 w po艣piechu 偶eby m贸c w miar臋 szybko wr贸ci膰 do dom贸w. Nie musieli艣my od razu sprz膮ta膰 wszystkiego, ale chocia偶 cz臋艣膰 uprz膮tn膮膰 偶eby nie wala艂a si臋 po ca艂ej scenie. Konfetti, sztuczny 艣nieg, wata i inne tego typu ozdoby chcieli艣my od razu wyrzuci膰. Do tego zdejmowanie stroj贸w i zmywanie makija偶u. Nie mai艂em ochoty wychodzi膰 do ludzi z bia艂膮 twarz膮 i rumie艅cami na policzkach.
Kiedy zbiera艂em ostatnie ga艂膮zki choinki podszed艂 do mnie Filip.
- 艁ukasz, naprawd臋 艣wietnie sobie poradzi艂e艣 - zacz膮艂 z u艣miechem. - Jeszcze raz ci bardzo dzi臋kuj臋, 偶e si臋 zgodzi艂e艣, by艂e艣 idealnym elfem.
- Dzi臋ki. Dobrze si臋 bawi艂em - odpowiedzia艂em mile po艂echtany.
- Mo偶e skusi艂by艣 si臋 偶eby na sta艂e pozosta膰 w k贸艂ku teatralnym? - To by艂a ciekawa propozycja. M贸g艂bym znowu wzi膮膰 udzia艂 w jakim艣 fajnym przedstawieniu a i tak jeszcze jeden rok i szko艂a si臋 ko艅czy艂a. Do tego m贸g艂bym wi臋cej czasu sp臋dzi膰 z Filipem. Przyjrza艂em si臋 jego zarumienionym policzkom - efektowi niezmytego jeszcze makija偶u i 艣wiec膮cym si臋 z rado艣ci b艂臋kitnym oczom. I przypomnia艂em sobie o MM. Od razu si臋 zmiesza艂em. Mia艂em przecie偶 ch艂opaka, nawet, je艣li tylko w wirtualnym 艣wiecie, to przecie偶 by艂em z nim i go pragn膮艂em marz膮c o tym, aby okaza艂 si臋 naprawd臋 tym, za kogo si臋 podawa艂. Nie powinienem my艣le膰 o innych facetach, bo sko艅czy si臋 to na poca艂unkach, jak z Kacprem, a to by by艂o nie fair.
- Nie, dzi臋ki. Fajnie by艂o, ale s膮dz臋, 偶e to jednorazowa akcja - odpar艂em w ko艅cu.
- Szkoda - skwitowa艂, ale u艣miech nadal nie schodzi艂 mu z twarzy. - Zbieraj si臋 ju偶, jest p贸藕no, reszt臋 sprz膮tania doko艅czymy jutro.
- Ale jutro jest sobota.
- Jednak my mamy swoje obowi膮zki.
- To mo偶e jutro przyjd臋 pom贸c?
- Nie trzeba. Ju偶 sobie poradzimy - odpowiedzia艂 z u艣miechem i podszed艂 do innych ludzi. Ja wr贸ci艂em do garderoby po swoje rzeczy i wyszed艂em z sali. Poszed艂em opustosza艂ym korytarzem i zacz膮艂em pisa膰 smsa do Marka, kiedy nagle na kogo艣 wpad艂em.
- Och, przepraszam... - powiedzia艂em obijaj膮c sobie o kogo艣 nos. - Kacper?
- Cze艣膰 m艂ody. - Przywita艂 mnie unosz膮c k膮ciki ust. Zmiesza艂em si臋 troch臋 i chyba zarumieni艂em, ale pr贸bowa艂em zachowywa膰 si臋 cool.
- Co tu robisz?
- Przyszed艂em po Filipa.
- Ale przedstawienie ju偶 si臋 sko艅czy艂o.
- Tak, wiem, ale nie mog艂em urwa膰 si臋 dzisiaj z zaj臋膰. Troch臋 szkoda, Filip 艣wietnie wygl膮da, jak gra.
Pomy艣la艂em, 偶e musz臋 z nim co艣 sprostowa膰, bo gryz艂o mnie to strasznie.
- S艂uchaj, Kacper, co do tamtej imprezy... - zacz膮艂em.
- W porz膮dku, nie gniewam si臋 na twojego kumpla, troch臋 go ponios艂o i tyle.
- Nie, ja nie o tym. To znaczy, fajnie, 偶e wszystko jest ok, ale mi chodzi raczej o ten poca艂unek - to m贸wi膮c rozejrza艂em si臋 po korytarzu, czy nikt nas nie s艂yszy.
- Aaaa, o to. Musia艂em to zrobi膰, wybacz mi. Filip te偶 si臋 w艣ciek艂, jak mu powiedzia艂em, ale sam musia艂 przyzna膰, 偶e jeste艣 s艂odki, a ja troch臋 wypi艂em i jako艣 mnie ponios艂o.
S艂ucha艂em tego chyba z otwartymi ustami, bo Kacper za艣mia艂 si臋 ze mnie.
- Co to za mina? Przecie偶 to oczywiste, 偶e jestem gejem, skoro ci臋 poca艂owa艂em.
- Ale ty, to znaczy ja... Filip... - Chyba z wycie艅czenia ci臋偶ko mi by艂o posk艂ada膰 fakty. - Czemu w og贸le mnie poca艂owa艂e艣?
- Przecie偶 sam zaci膮gn膮艂e艣 mnie do pokoju i powiedzia艂e艣, 偶e jestem przystojny, a ja nie mog艂em odm贸wi膰. Ja i Filip, jeste艣my par膮. Ale w porz膮dku, je艣li nie chcesz si臋 zdradzi膰, 偶e jeste艣 gejem, to ja nikomu nie powiem, s艂owo.
I wszystko sta艂o si臋 jasne. W przyp艂ywie pijackich zwierze艅 powiedzia艂em mu, 偶e jest fajny a on wykorzysta艂 sytuacj臋. Co by si臋 sta艂o, gdyby Marek wtedy nie wszed艂 do pokoju? Czy pr贸bowa艂by czego艣 jeszcze? Drugiego poca艂unku? Pomimo tego, 偶e by艂 ch艂opakiem Filipa. W艂a艣nie, czyli Filip jest gejem! Ha, mia艂em racj臋! M贸j gej-radar nie pomyli艂 si臋, tylko chyba Filip na mnie jednak nie lecia艂, albo chocia偶 odrobink臋 mu si臋 podoba艂em, no ale przecie偶 mia艂 ch艂opaka. On by nie zdradzi艂 swojego ch艂opaka, Kacper tak, jak wida膰, ale tylko troch臋. Czyli by艂em jak Kacper, chocia偶 nie do ko艅ca wtedy wiedzia艂em, co robi臋. Ale czy to tylko nie wym贸wka? Przecie偶 sam z nim flirtowa艂em i to z premedytacj膮. Gdyby MM by艂 w pobli偶u w 偶yciu bym tego nie zrobi艂, prawda?
- Mi艂o by艂o, ale musz臋 lecie膰 po mojego aktorka. Na razie! - Kacper pomacha艂 mi na dowidzenia i znikn膮艂 za zakr臋tem, a ja szed艂em przed siebie lekko oszo艂omiony. Kiedy zbli偶a艂em si臋 do schod贸w znowu na kogo艣 wpad艂em.
- Marco! - Przestraszy艂em si臋 i skr臋powa艂em. Chyba jednak nie s艂ysza艂 naszej rozmowy, by艂 za daleko. - My艣la艂em, 偶e czekacie na zewn膮trz.
- Zuza i Kowal poszli do sklepu, wi臋c pomy艣la艂em, 偶e wr贸c臋 po ciebie, ju偶 chcia艂em dzwoni膰.
- Sorry, 偶e musieli艣cie czeka膰. - Poprawi艂em plecak na ramieniu i ruszy艂em do wyj艣cia 偶wawo, 偶eby tylko Marek nie zobaczy艂 gdzie艣 Kacpra.
- W porz膮dku. Na nasz膮 gwiazd臋 wieczoru warto czeka膰.
Kiedy wyszli艣my, na dworze zacz膮艂 si膮pi膰 deszcz. Postawi艂em ko艂nierz kurtki i zaci膮gn膮艂em mocniej kaptur bluzy na g艂ow臋. Zgarn臋li艣my Zuz臋 i Dawida spod sklepu i poszli艣my do kawiarni na lody, a potem mieli艣my kupi膰 gdzie艣 piwko i skry膰 si臋 z nim u Kowala.