Więzi 2
Dodane przez Aquarius dnia Maja 08 2017 07:27:18



Rozdział 2: Przyjaciele
Ciężko było mu się dobudzić. Głowę miał ciężką, chociaż czuł, że się wyspał jak nigdy dotąd. Rozejrzał się powoli po pokoju nie mogąc do końca uwierzyć, że spędził noc w takich luksusach. Nie miał przy sobie zegarka, a żaden też nie stał na nocnej szafce, więc włączył wiszący na ścianie telewizor. Zdziwił się, że było już po dziesiątej, a Jakub go nie obudził, przecież był czwartek, on na pewno szedł do pracy. Patryk szybko zwlókł się z łóżka zakładając tylko spodnie i wyjrzał za drzwi. Na korytarzu panowała cisza i ciemność. Pokój Jakuba był zamknięty, więc chłopak skierował się do salonu. Drzwi przesuwne również były zamknięte i nie słyszał żadnego dźwięku dochodzącego zza nich. Wychodząc z korytarza oślepiło go światło, dzień dzisiaj był wyjątkowo słoneczny, a okna niczym nieprzesłonięte. Kiedy po chwili przyzwyczaił się do jasności, rozejrzał się po pomieszczeniu, ale nikogo w nim nie zastał. Zawołał Jakuba po imieniu, ale nie usłyszał odpowiedzi. Dopiero, gdy podszedł do kuchni, na blacie ujrzał karteczkę opartą o małą butelkę z wodą zaadresowaną na jego imię. Patryk ledwo rozczytał informację w niej zawartą, gdyż Jakub pisał prawie jak rasowy lekarz. Jednak udało mu się dojść do sensu wypowiedzi i okazało się, że gospodarz pojechał na spotkanie biznesowe i wróci dopiero około trzynastej. Do tej pory Patryk może się rozgościć i korzystać z zawartości lodówki. Zostawił mu również sto złotych, gdyby chciał coś zamówić do jedzenia. Poza tym, Patryk znalazł na blacie ładowarkę, którą Jakub znalazł gdzieś po jakimś starym telefonie.
Chłopak rozejrzał się po pustym mieszkaniu zdziwiony takim zachowaniem właściciela. Przecież w ogóle się nie znali. On tak mu zaufał, a Patryk mógł przecież z łatwością go obrabować. Chociaż... rozejrzał się po mieszkaniu podejrzliwie. Może Jakub miał zainstalowane gdzieś kamery, przez które obecnie podglądał chłopaka? A zresztą, w takim budynku na pewno jest ochrona i kamery, jak nie w mieszkaniu, to na pewno w garażu i w holach. Jeśli Patryk by coś ukradł, z pewnością by go potem szukała policja.
Westchnął ciężko, a w brzuchu mu zaburczało. Zajrzał do lodówki, niewiele w niej było. Zrobił sobie kanapki z serkiem topionym i wędliną. Natomiast uradował go ekspres z dużym wyborem smakowych kaw. Nie była to wprawdzie mielona kawa, jaką można było kupić w porządnych kawiarniach, ale zawsze lepsza niż zwykła sypana. Postanowił spróbować karmelowej i dolał odrobinę mleka. Z takim zestawem zasiadł przed telewizorem i rozkoszował się chwilą.
Czekając aż naładuje mu się telefon, po śniadaniu, postanowił zwiedzić włości Jakuba. Tak jak się spodziewał, przy drzwiach wejściowych, biała ściana okazała się ukrytą szafą, w której znajdowały się płaszcze, kurtki, oraz zimowe cieplejsze ubrania. Drzwi obok ukrywały niewielką toaletę. W samym salonie niewiele było szafek, w których można było coś schować. W rogu stał wielki regał z książkami, a w stojącej pod telewizorem komodzie z szufladami, znajdowały się filmy na DVD oraz płyty z muzyką. Na samej komodzie stała wieża, do której zapewne przynależały kolumny rozstawione w odległych rogach pokoju. Patryk pomyślał, że na tych samych kolumnach może być pewnie puszczany dźwięk do filmów, miał tu cholerne stereo i doznania pewnie jak w kinie.
Bielański szybko przeszedł ze swoim zwiedzaniem do części sypialnej. Pierwsze drzwi po lewej okazały się zamknięte.
- A jednak, nie dałeś mi samowoli. - Uśmiechnął się pod nosem.
Jedne drzwi po prawej okazały się następną łazienką, mniej więcej wielkości tej w pokoju Patryka. Pewnie dodatkowo gościnna. Za następnymi drzwiami ukazała mu się niewielka pralnia, z pralką, suszarką elektryczną, zwykłą suszarką, deską do prasowania i żelazkiem. Patryk zastanawiał się czy Jakub sam sobie pierze gacie, czy może robi to gosposia. Zaśmiał się na głos z tej myśli. Ostatni pokój należał do jego gospodarza i tak, jak myślał, on również był zamknięty na klucz.
Wrócił do salonu i zapalił papierosa pod okapem w kuchni, nie miał ochoty jeszcze się ubierać a tym bardziej wychodzić na dwór. Słońce świeciło piękne, ale termometry pokazywały zaledwie trzy stopnie, do tego znajdował się na jedenastym piętrze, a tak wysoko nie może być zbyt ciepło.
Czas do trzynastej strasznie mu się dłużył. Oglądał trochę telewizji, słuchał muzyki, nawet przejrzał czy Jakub ma jakieś ciekawe książki. W końcu, gdy telefon naładował się w stu procentach, a trwało to chyba wieczność, postanowił zadzwonić do Agaty.
- Halo? Czy to syn marnotrawny? - odezwał się kobiecy głos z drugiej strony.
- Cześć piękna - oznajmił Patryk. - Tak, to ja.
- Masz czelność do mnie wydzwaniać - fuknęła.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Po stokroć przepraszam i kajam się nisko. Całuję rączki i nóżki. Wybaczysz mi?
- Wiesz, że to nie chodzi o jakieś tam przepraszam i będzie po sprawie. - Westchnęła.
- Wiem, jednak na razie, tak na szybko przez telefon mogę tyle powiedzieć. - Próbował się pokajać. - Słuchaj, nie dzwonię tylko po to, żeby przeprosić, ale mam sprawę.
- Mogłam się tego domyślić - powiedziała sarkastycznie.
- Mogę dzisiaj wpaść- Potrzebuję małej pomocy.
- Coś nabroiłeś?
- Można tak powiedzieć.
- Wpadaj, jestem teraz w domu.
- Dzięki. Będę za niecałą godzinkę. Buziaki.
Po skończeniu rozmowy Patryk zebrał się prędko. Oprócz swoich rzeczy przywłaszczył sobie kosmetyki i przybory z łazienki, skoro i tak z nich korzystał. Zabrał też trochę jedzenia, bo równie dobrze mógł je zjeść na miejscu. Przygarnął również ładowarkę do telefonu, skoro była odnaleziona gdzieś w czeluściach mieszkania, od starego telefonu. W każdej z tych sytuacji usprawiedliwiał sam siebie, nie chcąc dopuścić myśli, że mogłaby to być zwykła kradzież. Przecież Jakub sam pozwolił mu się rozgościć.
Już chciał wychodzić, gdy jeszcze postanowił napisać liścik, żeby Jakub nie martwił się o niego.
Kurde, a dlaczego miałby się o mnie martwić? - pomyślał, gdy dotknął kartki długopisem. - Bo uratował mi życie, pozwolił zanocować i zaufał. Cholera by go...
Napisał po krótce, że skontaktował się z przyjaciółką i ona już się nim zaopiekuje. Nabazgrał podziękowania i odłożył kartkę na blat. Rzucił okiem na nieruszone sto złotych, po czym z wahaniem zabrał je wsadzając do kieszeni spodni. Wyszedł na korytarz i zerknął jeszcze na numer mieszkania widniejący na drzwiach - 11B. Sam nie wiedział, dlaczego to zrobił, przecież nie miał zamiaru tutaj wracać. Zjechał na parter elegancką windą, w której rozbrzmiewała cicha muzyczka i przeszedł trochę niepewnym krokiem przez obszerny wypolerowany hol. Przy wejściu za ladą siedział ochroniarz, który spojrzał na niego podejrzliwie, po czym zatrzymał go.
- Bardzo przepraszam, ale nie kojarzę pana wchodzącego do budynku. Może mi pan powiedzieć, z którego mieszkania pan wychodzi?
Ochroniarz był młody, acz pulchny, na pewno nie dogoniłby Patryka, gdyby ten chciał w tej chwili uciec. Lustrował go ze skwaśniałą miną, zdziwiony, co taki chłystek jak on, może robić w takim budynku, jak ten.
- Przyjechałem tu wczoraj z Jakubem spod 11B, właśnie wychodzę. - Uśmiechnął się przyjacielsko, chociaż miał ochotę spuścić mu wpierdol za to jego przygłupie gapienie się. Próbował nie odwracać się do niego stroną, gdzie miał wielką śliwę pod okiem.
Ochroniarz cmoknął zastanawiając się nad czymś.
- W porządku. Życzę miłego dnia - odpowiedział, po czym usiadł z powrotem przed swoimi monitorami.
Pewnie gra tam w pasjansa - pomyślał Patryk i wyszedł szybko na dwór, gdzie uderzyło go zimne powietrze. Zerknął na budynek żeby zapamiętać adres, okrył się szczelniej i ruszył na autobus.
Po co mi pamiętać, gdzie on mieszka? - przeklinał się w myślach, kiedy jechał przez miasto. - Co on mnie w ogóle obchodzi? Zostałem na noc, jak chciał, żeby miał czyste sumienie. A teraz już się nigdy nie zobaczymy. Jest ode mnie starszy i żyjemy w dwóch różnych światach. Ale kurde, ciacho z niego było. - Patryk przypomniał sobie jak Jakub wyszedł do niego po prysznicu w samych spodniach. Był dobrze zbudowany, a jego brązowe oczy świdrowały go, kiedy przyszpilił go do ściany. Patryk musiał przyznać, że było w tym coś podniecającego.
Kiedy dotarł do mieszkania Agaty, ta powitała go od razu z otwartymi ramionami, chociaż on spodziewał się prędzej policzka w twarz.
- Jak ty wyglądasz?! - krzyknęła dziewczyna. - Masz wielkiego siniora na pół twarzy!
- Weź przestań. Żadne pół twarzy, tylko lekki siniak pod okiem - odparł zawstydzony.
Przeszli do kuchni i Agata zrobiła im kawy, nie tak pysznej, jaką rano pił u Jakuba, ale o tamtej mógł już zapomnieć. Podpalił dziewczynie i sobie papierosa i opowiedział jej o Tomku i rodzicach.
- Tylko nie mów ?a nie mówiłam? - skwitował Patryk.
- A nie mówiłam? - odparła z wielkim uśmiechem Agata mrużąc swoje i tak wąskie oczy. - Tomek to niezły skurwysyn, tak z tobą pogrywać! Mam nadzieję, że już jest skreślony, że nie będziesz chciał go odzyskać, czy coś? - Wydmuchała dym nosem i popiła kawy. Siedzieli przy kuchennym stole, ona opierała gołe nogi o blat. Ubrana była jedynie w kuse szorty i luźną bluzkę, przez którą prześwitywały jej sutki nieskrępowane biustonoszem. Czarne długie włosy miała spięte w wysoki kucyk. Nigdzie się nie spieszyła, bo do pracy szła wieczorem, była kelnerką w klubie, starszą o kilka lat od Patryka.
- Na pewno nie zamierzam go odzyskiwać, nie po tym jak się zachował -odpowiedział Patryk.
- A z twoimi rodzicami to niezła heca. Cieszę się, że w końcu się od nich uwolniłeś.
- Tylko nie sądziłem, że odbędzie się to w taki sposób. - Westchnął. - Nie zaplanowałem tego, nic nie odłożyłem. W kieszeni mam tylko dwie stówy. Nie mam gdzie mieszkać, nie mam gdzie spać, a cały mój dobytek mieści się w tym plecaku. - Spojrzał na kostkę leżącą w przedpokoju.
Agata zasępiła się. Patryk wyglądał jak siedem nieszczęść, a przecież, kiedy ostatni raz go widziała, latał pod sufitem ze szczęścia i miłości podczas związku z Tomkiem. Mimo, że ona mu to odradzała. Zresztą, to było podwaliną ich krótkiego konfliktu. Agata wiedziała, że Tomek jest playboyem i obawiała się, że prędzej czy później wystawi Patryka do wiatru. On oczywiście nie chciał tego słuchać, zakochany po uszy. Ale wyszło szydło z worka a teraz przyjaciel nie dość, że stracił faceta, to jeszcze dach nad głową. Nie mogła go przecież tak zostawić.
- Czemu nie zadzwoniłeś wcześniej? No i gdzie się podziewałeś całą noc? - Dotarło do niej, że przecież od rodziców wyszedł około pierwszej.
- Dzwoniłem, tylko? - Speszył się trochę. Na pewno nie mógł jej powiedzieć o tym, że prawie się zabił. Sam nie rozumiał, czemu w ogóle do tego doszło, że stał tam, na barierce, a w głowie kłębiły się te dziwne myśli. Miał to za sobą, nie chciał tego roztrząsać. - Przy moście spotkałem kolesia, który zagadał o fajki, chwilę gawędziliśmy i nagle pojawiło się dwóch typków chcących nas okraść. - Agata prychnęła śmiechem. - No nie mnie. - Patryk przewrócił oczami. - Ten koleś, Jakub, to taki elegancik, wiesz, lakierki, garnitur i te sprawy. Więc stanąłem w jego obronie, jak się okazało niepotrzebnie, bo on sam jednemu skopał tyłek. Ja dostałem strzała w to samo miejsce, co od ojca, ale Jakuba też walnęli nieźle. W końcu udało nam się uciec i wsiedliśmy do jego Audi. Komórka mi padła, więc pojechaliśmy do niego. Od słowa do słowa, nie wyjaśniając mu wprawdzie całej sytuacji, zaproponował mi nocleg, ale bez żadnych takich! Nic nie było. Jak rano się obudziłem to go nie było, zostawił mi jedzenie, stówę i informację, że wróci o trzynastej. Tyle. Nie miałem po co na niego czekać, więc przyjechałem do ciebie.
- Czyli ten nieznany numer to od niego?
- Tak, przepraszam, że dzwoniłem o takiej porze. Domyśliłem się, że gdzieś balujesz.
- Byliśmy u Lidki.
- No tak.
W ciszy, jaka nastała słychać było spalający się żar w papierosach, drugich już, oraz grający telewizor w pokoju. Patryk dopił swoją kawę.
- Przystojny ten Jakub? - zapytała nagle Agata.
- Jak ciasteczko z kremem - odparł Patryk.
- Jak nie za seks, to, za co zostawił tyle kasy?
Chłopak uwielbiał Agatę. Nie zadawała zbędnych pytań, nie dziwiła się, że Patryk nocował u obcego faceta.
- Raczej na co. Żebym mógł kupić sobie coś do jedzenia, jeśli nie zadowolę się tym, co ma w lodówce.
Oboje parsknęli śmiechem. Nie znali takich ludzi, nie obracali się w takim towarzystwie. A tym bardziej nie poznali jeszcze osoby, która ot tak przygarnęłaby obcą osobę do luksusowego mieszkania i jeszcze zostawiła jej aż sto złotych. Aż do teraz. Dla Jakuba może to były niewielkie pieniądze, ale dla takich jak oni, odkładający każdy grosz żeby jakoś przetrwać, to było dużo. Wyjście do knajpy dla kilku osób, albo tygodniowe zakupy. Agata przyjrzała się banknotowi.
- Wygląda na prawdziwy.
- Bo na pewno taki jest. - Patryk zabrał jej papierek i schował z powrotem do portfela.
- To czego ode mnie potrzebujesz młody? - zapytała Agata, chociaż już znała odpowiedź.
- Załatwiłaś mi pracę w ?Indygo?, czy teraz też gdzieś możesz? - Spojrzał na nią błagalnie.
- Mogę spróbować u mnie, w ?2 Światach?. W sumie to chyba lepsze miejsce dla ciebie niż tamten bar. Tutaj się bardziej ceni za wygląd a nie za umiejętności. - Puściła do niego oczko.
- Nadal tam pracujesz? - spytał trochę zniesmaczony. - Niech będzie i tam, gdziekolwiek, potrzebuję na już.
?2 Światy? było luksusowym klubem homoseksualnym. Posiadało dwie oddzielne sale, dla gejów i lesbijek. Obsługa była odpowiednio dobierana pod względem swoich orientacji seksualnych jak i wyglądu. Agata przede wszystkim usługiwała w sali dla pań zbierając sowite napiwki, ale niekiedy odbywały się tam zamknięte imprezy, na których organizatorzy nie życzyli sobie różnych rozpraszaczy, a kasa była z góry umówiona, więc wtedy pracowała wokół panów całkowicie przez nich ignorowana, robiąca tylko swoją podstawową pracę.
Patryk nie lubił tego miejsca, a myśl, że ma chodzić pół nago przed śliniącymi się pedałami nie napawała go radością. Jednak potrzebował jakiejś pracy, a tylko po znajomości mógł znaleźć coś, gdzie przyjmą go od razu, bez zbędnych pytań czy papierków.
- Ładniutki jesteś, to na pewno cię przyjmą, młodego ciałka nigdy za wiele.
Śmiejąc się przeszli do salonu, gdzie zasiedli na kanapie przed telewizorem. Na kolana Patryka od razu wskoczyła szara pręgowana kotka Aurora.
- Jeszcze, co do mojej sytuacji - zaczął Patryk, ale się zawahał.
- Chcesz u mnie pomieszkać, nie ma sprawy - powiedziała szybko Agata. - Dopóki nie zarobisz wystarczająco kasy żebyś mógł sobie coś wynająć. Jak wróci Witek, to uzgodnimy szczegóły twojego pobytu u nas.
- Nadal z nim jesteś? - Patryk uniósł brew pytająco.
- A czemu miałabym nie być? - Dziewczyna wzięła pilota i skakała po kanałach nie patrząc na chłopaka.
- Po tamtych awanturach myślałem, że w końcu z nim zerwiesz. Ty mi gadałaś o Tomku, a Witek?
- Witek nie pieprzy się z innymi babami - wypaliła wściekła.
- Ale jednak?
- Co jednak? - Przerwała mu znowu, a on tylko spojrzał na nią zmieszany. - Słuchaj młody, ja wiedziałam z góry, że Tomek to kutas i cię o tym ostrzegłam. Sam poszedłeś w jego łapy, więc nie pouczaj mnie, co do mojego związku, który jednak trwa trochę dłużej niż kilka miesięcy.
W tej samej chwili zamek w drzwiach wejściowych szczęknął i do mieszkania wszedł Witek niosąc kilka siatek.
- Co ten gnojek tu robi? - powiedział od razu, gdy tylko spojrzał do salonu.
- Nie gnojek, tylko mój przyjaciel - żachnęła się Agata. - A ty, co tu robisz? Miałeś być jeszcze w pracy.
- Okazało się, że potrzebowali mnie tylko rano. Zrobiłem przy okazji zakupy - burknął zły.
- Gnojek zamieszka z nami przez jakiś czas - prychnęła dziewczyna idąc za Witkiem do kuchni. Za nią poczłapał Patryk. Wyczuwał aferę i chyba niepotrzebnie wspomniał o wielkiej kłótni tych dwoje kilka miesięcy temu, zanim jeszcze poznał Tomka. Jego własna osoba też chyba nie była tu mile widziana. Owszem, nie lubił Witka, ale tolerował go z powodu Agaty. Mieszkali już razem, kiedy ją poznał.
- Co?! - krzyknął Witek rozkładając siatki na stole. - Nie, nie, nie. Nie chcę tego małego pedała w naszym domu. Niech sobie coś wynajmie, chyba, że wyrzucili go z pracy- Pewnie się obijał!
- Sam odszedł - powiedziała Agata.
- To tym bardziej! I pewnie wszystko, co miał, przebalował! To niech się teraz martwi. Niech wraca do rodziców.
- Nie może, wyrzucili go z domu! - Oburzyła się. - Nie mogę go przecież zostawić na ulicy.
- I jeszcze pewnie załatwisz mu pracę! W tym swoim cholernym burdelu!
- To nie jest burdel, debilu i dobrze o tym wiesz! - Oboje coraz bardziej podnosili głos nie zwracając już uwagi na Patryka.
- Tylko wszyscy cię tam obmacują! Co za różnica czy to facet czy baba! Pewnie tam nadal spotykasz się ze swoją pizdeczką? - parsknął.
- Co kurwa?! Z Anną nie mam już dawno kontaktu, przecież o tym wiesz! - wrzasnęła Agata już mocno zdenerwowana.
- Może, ale... !
Patryk już więcej nie słuchał. Zabrał swoje rzeczy i wyszedł z mieszkania. Ich krzyki słyszał jeszcze na ulicy, przez uchylone okno. Wtedy też chodziło o taką kłótnię, gdy Agata znalazła pracę w ?Światach?. Jej koleżanka lesbijka załatwiła jej tam robotę, dużo lepiej płatną niż w innych klubach. Rudawska miała ponętne kobiece kształty, idealnie wpasowujące się w standardy pracownic klubu. Witek stwierdził, że to burdel a nie zwykły klub i zarzucał Agacie puszczanie się z babami przychodzącymi tam. Tak się wtedy pokłócili, że Witek wyprowadził się na kilka dni do kumpla. Potem w ?Indygo? zatrudnił się Tomek, którego Agata znała już wcześniej. Ostrzegała przed nim Patryka, ale on jej nie słuchał i się pokłócili, a Patryk z klapkami na oczach, nie widział świata poza Tomkiem i nie wiedział, że Witek w końcu przeprosił Agatę i wrócili do siebie. A teraz, przez niego, oni znowu się kłócili, a Witek jeszcze bezczelnie wypomniał Agacie jej mały skok w bok na początku ich znajomości. Agata, która była biseksualna, zafascynowała się wtedy Anną. To był gorący acz krótki romans, którego jednak Witek nie mógł jej zapomnieć.
Jeśli oni się teraz znowu rozejdą, to na pewno będzie przeze mnie - pomyślał Patryk. Już raz stracił Agatę, przez swoją głupotę, nie chciał jej tracić drugi raz przez jej głupiego faceta. Jak tak krótko ją trzyma, to powinna go zostawić. Dla Patryka to było oczywiste. Ojciec go bił i wyzywał - oczywistym była dla niego odejście z tej patologii. Witek tak samo tworzył patologiczny związek, miał toksyczny wpływ na Agatę, ale w sytuacji, w jakiej się znalazł Patryk, nie mógł zrobić za wiele. Najpierw musiał sam ogarnąć swoje życie, które zaledwie wczoraj legło w gruzach.
Usiadł na ławce w jakimś skwerku i napisał do niej smsa, że przeprasza i jakoś sobie poradzi; da jej znać gdzie się zatrzymał. Zastanawiał się nad swoimi znajomymi, do kogo może zadzwonić i zapytać się o jakieś lokum, ale nie było zbyt kolorowo. Większość jego znajomych to byli studenci, tak samo młodzi jak on. Mieszkali z rodzicami, w akademikach, albo wynajmowali pokoje. W żadnym z tych przypadków nie byłby mile widzianym gościem na dłuższy czas. Przy sobie miał jedynie trzysta złotych, razem z tą kasą od Jakuba, nie stać go było na wynajem czegokolwiek. Jedyne, co mógł teraz zrobić, to udać się do hostelu żeby nie spać na ulicy. Ale najpierw poszedł zjeść kebaba, bo zrobił się strasznie głodny.


* * *


Jakub wrócił do domu dopiero około czternastej i w mieszkaniu nie zastał nikogo. Przeczytał kartkę pozostawioną przez Patryka. Mógł się domyślić, że chłopak nie będzie na niego czekał, chociaż miał taką nadzieję. Ale właściwie, dlaczego? Podczas jazdy tutaj, próbował nie myśleć o nim, nie zastanawiać się, co zrobi lub co mu powie, jak zastanie go w mieszkaniu. Właściwie nie wiedział, czego mógłby się spodziewać. Patryk był młody i pociągający, ale i tak Jakub nie sądził, aby młody był gejem. Dzisiejsza młodzież wyglądała tak samo. Ogolone włosy z boków, pełno kolczyków, wąskie obdarte dżinsy.
- Hipsterzy - mruknął pod nosem rozbierając się i obchodząc mieszkanie. W gościnnym pokoju faktycznie nie zastał jego rzeczy a wchodząc do łazienki uśmiechnął się. Nie było ani jednego kosmetyku, zabrał wszystkie żele i przybory. Nie widział też nigdzie ładowarki do telefonu i pieniędzy. Tutaj również wyczuł zapach papierosów, tak samo jak i w kuchni. W sumie mógł się tego spodziewać. Martwił się tylko, że chłopak naprawdę miał jakieś poważne problemy. Próbował popełnić samobójstwo skacząc z mostu, co było już mocnym argumentem, że w jego życiu coś poszło nie tak. Ale był młody, miał zaledwie dziewiętnaście lat, w tym wieku robi się różne głupoty. Tylko, że Patryk naprawdę by to zrobił. Już się przewracał nim Jakub w ostatniej chwili złapał go w pasie i pociągnął na most. Co by było, gdyby nie zdążył... Nie chciał o tym myśleć, chyba nie zniósłby myśli, że miał go w zasięgu ręki i nie zdążył złapać. A potem nawet prasa by nie wspomniała o jakimś tam młodym chłopaku, który rzucił się z mostu. Ciekawe, kto by po nim zapłakał? Czy rodzice wiedzieli, gdzie jest? Pewnie uciekł z domu, dlatego nie mógł tam wrócić i nie miał gdzie spać.
Jakub zadzwonił do ochrony spytać się, o której godzinie chłopak opuścił budynek. Jednak miał nadzieję, że próbował chociaż czekać na Jakuba, ale ten zmył się bardzo prędko. Pewnie niedługo wcześniej też się obudził, miał ciężką noc.
Mężczyzna też miał ciężką noc. Długo nie mógł zasnąć wiedząc, że chłopak śpi w pokoju obok. Kilka razy nawet miał ochotę tam pójść, żeby przynajmniej zobaczyć go śpiącego, ale się powstrzymywał. Coś go do niego ciągnęło. Ta młodość i buńczuczność, te śliczne niebieskie oczy i pełne różowe usta. Już dawno nie miał nikogo. Jego członek stwardniał na myśl o chłopaku i Jakub musiał doprowadzić się do orgazmu.
Kiedy w łazience przeglądał się w lustrze, widział rozciętą wargę i zadarty policzek od uderzeń tamtego bandziora. Dobrze, że nie podbił mu oka, jak Patrykowi, nieźle by wyglądał na dzisiejszym spotkaniu. Wprawdzie trochę spuchł mu policzek, ale nikt nie zwrócił na to uwagi, tak samo na małe zadrapania. Sińce pod oczami od nieprzespanej nocy zdarzały mu się już wcześniej, więc tego również nikt nie komentował. Wszyscy wiedzieli, że czasami pracuje po nocach.
Zaburczało mu w brzuchu. Mógłby pójść z Patrykiem na jakiś obiad, gdyby chłopak tu był. Nie, nie, powinien wybić sobie z głowy takie myśli. Miał jeszcze dzisiaj spotkanie z przyjaciółmi na mieście, więc do tego czasu zdąży zjeść obiad. Wziął prysznic i przebrał się w coś luźniejszego, po czym wyszedł z domu.