Poor twisted me 3
Dodane przez Aquarius dnia Lutego 13 2017 12:18:03



2.1. LUKA

W szkole nie potrafiłem się skupić, bo ciągle myślałem o MM, czyli o Adamie. Zapomniałem nawet o tym, że miałem wypytać Marco o Zuzkę. Tak wysoko bujałem w obłokach, że nawet dostałem pałę z matmy, bo nie wiedziałem o czym nauczyciel mówi na lekcji, co mi się wcześniej nie zdarzało. Aż Marek zdziwił się, co się ze mną działo i musiał kilka razy mnie pytać na przerwie czy po lekcjach idziemy do Kowala pograć w coś.
Do tej pory prawie codziennie gdzieś chodziliśmy po szkole, we czwórkę, ale ja coraz częściej miałem ochotę po prostu zaszyć się w domu i łapiąc MM na czacie, gadać z nim godzinami. Niestety od ostatniej rozmowy coraz rzadziej nam się to zdarzało i częściej wymienialiśmy się mailami. MM miał jakieś nowe zalecenia od rodziców w temacie korzystania z komputera, podobno żeby móc bardziej skupić się na nauce.
Jednak wyciągnęli mnie po ostatnim dzwonku do Dawida, a w drzwiach jego mieszkania przywitał nas najsłodszy pitbull, jakiego znałem – Kaczka. Obślinił nas wszystkich po kolei aż w końcu został odciągnięty przez jego tatę, a my wcisnęliśmy się do pokoju Kowala. Dosłownie wcisnęliśmy się, bo to było chyba najmniejsze pomieszczenie w całym mieszkaniu i nie wiem, jakim cudem byku taki jak Dawid może w ogóle się tutaj mieścić. Już nie mówiąc o wąskim łóżku, z którego nawet ja bym spadał przekręcając się w nocy z boku na bok.
Zacząłem się zastanawiać dłużej nad samym Dawidem, czy gdyby dowiedział się, że jestem gejem, to czy najpierw rozkwasiłby mi nos, czy podbił oko. Powszechnie było wiadomo, że nie przepada za homosiami… Wyznanie prawdy mojej grupie przyjaciół chyba nie wyszłoby mi na dobre. Oni mościli się na łóżku i podłodze a ja wcisnąłem ręce głębiej w kieszenie i naburmuszyłem się. Chyba nigdy nie zbiorę się na odwagę.
Musiałem usiąść obok Kowala na podłodze, co zrobiłem z lekką niechęcią i obawą, chociaż on nic o mnie przecież nie wiedział. Natomiast, gdy dotarło do mnie, że Marco i Zuza siedzą razem na kanapie, uśmiechnąłem się pod nosem na myśl o moim planie swatania, o którym zapomniałem na dłuższy czas. Tylko przecież najpierw miałem pogadać z Marco o tym, albo chociaż z Zuzą. No bo jak cokolwiek w nich rozpalić jak jedno nie pomyśli w ten sposób o drugim?
Nagle Kowal wstał.
— Idziecie ze mną zapalić?
Ja nie lubiłem palić, dym papierosowy też mi trochę przeszkadzał, ale lubiłem czasami te pogaduszki przy fajku. Tym razem jednak pomyślałem o zimnicy, jaka panowała na dworze i odmówiłem.
— Tylko jednego — rzucił Marco, który palił. — Zamierzam w końcu rzucić.
Spojrzał na nas jak zbity pies. Dobrze wiedzieliśmy, że mimo ciągłych zapewnień nie rzuci tak szybko palenia. To była jedna z nielicznych wad mojego przyjaciela. Oprócz tego bałaganiarstwo, większe niż moje, przesadna punktualność, dla spóźnialskich jak ja to jest naprawdę upierdliwe, oraz to, że mógłby sam się domyślić, że jestem gejem, to byłoby mi łatwiej.
Jednak poszli na balkon a ja zostałem sam z Zuzą, co mi dało możliwość zasiania ziarna miłości. Usiadłem obok niej na łóżku i zwróciłem uwagę na nowe kolczyki w kształcie dużych pająków, których rubinowe oczy łypały na mnie z podejrzliwością. Zuza wydawała się równie zdenerwowana, co ja. Siedziała z kolanami pod brodą i zdrapywała resztki fioletowego lakieru z paznokci.
— Czy Marco ma kogoś? — wypaliła nagle, kiedy ja myślałem jak zacząć rozmowę.
— Co? — Musiałem mieć głupią minę, bo zmarszczyła brwi.
— Jesteś jego najlepszym przyjacielem, to powinieneś wiedzieć.
— Ty też jesteś jego przyjaciółką — odparłem głupio. Nie powinienem był użyć tego określenia, nie o to przecież mi chodziło. Ale ona tylko przewróciła niebieskimi oczami.
— Wiesz, o co mi chodzi, przecież jesteście kumplami, facetami, no wiesz.
— Zuza. Czy ty chcesz mi powiedzieć, że Marco ci się podoba? — dowaliłem z grubej rury. Koniec z subtelnościami, ale to ona zaczęła.
Widziałem jak na jej policzki wpływa czerwień kontrastując z jasnymi długimi włosami.
— Mówił coś o mnie? — spytała cicho.
Musiałem to dobrze rozegrać, bo przecież Marek nic o niej nie mówił.
— Niby nic nie mówił, ale pewnie mu głupio było, bo teoretycznie wszyscy trzej traktujemy cię jak najlepszą przyjaciółkę, może nawet jak siostrę. Ale jak tak stawiasz sprawę i chwilkę pomyślę, to chyba widziałem jak kilka razy patrzył na ciebie w taki sposób, że mógłby być zainteresowany.
Przecież nie mogłem wprost skłamać, że mówił, że ją lubi. To wyszłoby prędzej czy później i to ja bym wyszedł na idiotę. Jest duża możliwość, że Marco również leci na Zuzę, więc ewentualne kłamstwa w temacie spojrzeń wchodzą w grę.
— Tak sądzisz? Że mogę mu się podobać?
— Dobra, wypytam go o to i zobaczymy.
— Nie, nie! — zerwała się. — Nic mu nie mów!
— Spokojnie, nic mu o tobie nie powiem, to znaczy, nie powiem, że on ci się podoba, tylko w drugą stronę. Wypytam go o ciebie, czy ty mu się podobasz.
Ech, to było skomplikowane. Czemu to nie może być proste jak ze mną i MM? Ja go lubię, on mnie lubi, obydwaj o tym wiemy, to widać. Wprawdzie nie padło żadne słowo, ale na razie nie musi. Powoli, powoli wszystko się rozwija. Ale wiemy, przynajmniej ja wiem, że jestem po uszy zakochany.

* * *

Od: metallica.master000@gmail.com
Do: dust_to_dust@gmail.com

Drogi Łukaszu,
Czy ty też nienawidzisz sprawdzianów z historii? Mówią na tych lekcjach ciągle o tym samym a ty i tak nic nie zapamiętujesz. Wlatuje jednym uchem, wylatuje drugim. Początek liceum był taki sam jak w gimnazjum, ciągle zaczynamy od dinozaurów. Na pewno nie wybiorę historii jako tematu na maturę, a tym bardziej nie będę studiował nic z nią związanego. To same nudy.
Pisałeś, że wybierasz się do kina na nowy Marvelowski film. Z chęcią poszedłbym z tobą, ja również je lubię. Ale w dzisiejszych czasach trudno znaleźć osoby, które by się tym nie interesowały. Mnóstwo osób nie czytało komiksów, a mówią, że są wielkimi fanami. Teraz kasę trzepią na wszystkim, a ja jednak lubię od czasu do czasu przeczytać dobry stary komiks.
Czy tobie też rodzice dogryzają w sprawie nauki? Ja sądzę, że oni sami nie uczyli się tyle, co my obecnie i teraz chcą ten czas nadrobić nami właśnie. My mamy się uczyć, żeby nie popełnić ich błędów. To takie wydumane. Gdyby przysłuchać się jednej z rozmów naszych rodziców z ich znajomymi, z którymi się przyjaźnią od czasów studenckich, to trzeba by było nieraz walnąć się w głowę, czego to oni nie wyprawiali. A teraz znowu mama puka do moich drzwi z pytaniem czy odrabiam lekcje. Tak mamo, wypracowanie pod tytułem „Mail do mojego chłopaka – zalety i wady znajomości internetowej” hehe.
Twój MM

* * *

— Janowski Łukasz. — Cisza. — Łukasz Janowski! Obecny?!
— Luka!
Dopiero, gdy Marco szturchnął mnie łokciem zdałem sobie sprawę, że siedzę na lekcji polskiego a nauczycielka czyta listę obecności.
— Jestem!
— Najwyższa pora się obudzić, panie Janowski.
— Znowu bujasz w obłokach? Ostatnio coraz częściej ci się to zdarza — mruknął Marco.
Kiwnąłem tylko głową, bo co miałem powiedzieć? Marek miał rację, myślami ciągle byłem gdzie indziej, a słowa „mój chłopak” cały czas pokazywały mi się przed oczami, gdy je zamykałem. Jeszcze mu nie odpisałem na tego maila, nie wiedziałem jak. Czułem się onieśmielony przez to, co napisał, chociaż wcześniej sam przed sobą deklarowałem wielkie zakochanie.
Na długiej przerwie siedzieliśmy w bufecie i dyskutowaliśmy o zbliżających się urodzinach Marka. Już wstępnie rozmawiał z rodzicami żeby pozwolili mu je wyprawić w domu, tak żeby ich wtedy w nim nie było.
— Zgodzili się, ale tylko do północy. Potem, jako te kopciuszki, wszyscy muszą wrócić do domu, bez jednego buta ma się rozumieć.
— Przydałoby się jeszcze skołować alkohol — stwierdziłem, bo cóż to za urodziny bez alkoholu?
— Nie ma sprawy, poproszę Piotrka — odezwała się Zuza.
— Na pewno się zgodzi? — spytał Marek.
— Ubłagam go, w końcu to twoje urodziny.
Widziałem błysk w jej oku, jak chciała się przypodobać Markowi, żeby zwrócił na nią uwagę większą niż zwykle.
— Super, dzięki. — Uśmiechnął się szeroko, a ona zaczęła się bawić swoimi długimi włosami jakby nigdy nic, ale to oznaczało, że była przejęta.
Do stolika przysiadła się Nina, która siedziała w ławce z Zuzą. Postawiła na stole tackę z wielkim hamburgerem i wzięła wielki kęs, po czym z pełną buzią zapytała:
— Zapraszasz całą klasę? To dwadzieścia osób, pomieścimy się?
— Nie, nie wszystkich. Właśnie się nie pomieścimy, a poza tym na pewno nie mam ochoty zapraszać śmierdziucha Czarka i cnotki Beatki. Kilka osób też nie zostanie dłużej niż do dziesiątej, jak Adam, który ma szlaban przez kiepskie oceny.
Serce zabiło mi mocniej na wzmiankę tego imienia, ale zaraz doszedłem do siebie wiedząc, że przecież nie o MOIM Adamie jest mowa.
— I pewnie nie wszyscy zdzierżą słuchania non-stop Metallici. — Nina zaśmiała się przeżuwając hamburgera, a nasza trójka posłała jej śmiercionośne spojrzenia. Jedynie Kowal olał sprawę cały czas trzymając nos w jakimś komiksie o Batmanie. W sumie on i tak nie był Wielkim_Fanem Najlepszej_Kapeli_Świata, tylko ich zwyczajnie lubił.
Gadaliśmy dalej o szczegółach imprezy, gdy do naszego stolika podeszło trzech chłopaków z jakimiś ulotkami. Moje spojrzenie spoczęło na Filipie ubranym w bluzę koloru jego oczu.
— Cześć. Jesteśmy z kółka teatralnego i robimy duże przedstawienie Bożonarodzeniowe, w tym roku takie z przytupem. Potrzebujemy trochę statystów, może bylibyście zainteresowani?
Rozłożył na stoliku kilka ulotek reklamujących ich kółko teatralne z wielkim napisem „Spektakl Świąteczny” i datą.
— Łukasz, prawda? — Filip zwrócił się do mnie, a ja tylko mogłem przytaknąć głową, ponieważ gardło mi ścisnęło ze stresu. — Powinieneś wpaść, nadawałbyś się na scenę, przekonaj kolegów żeby też przyszli. Na ulotce są terminy spotkań w październiku, w listopadzie zaczynają się już próby.
Rozumiem, że mnie znał z imienia, ale czemu stwierdził, że akurat ja byłbym zainteresowany udziałem w przedstawieniu? Na odchodne tak ślicznie się uśmiechnął, że aż jęknąłem mimowolnie w końcu odzyskując głos. Poczułem mocne uderzenie w plecy.
— Wszystko w porządku? Zakrztusiłeś się czy coś? — Marco spojrzał na mnie z dziwną miną, troski czy przestrachu, a ja tylko uśmiechnąłem się głupio, zakasłałem i przytaknąłem, że owszem, coś mi siedziało w gardle.
— Chyba nie będziemy brać udział w żadnym przedstawieniu? — zapytała Zuza z pogardą. Nie lubiła być w centrum uwagi, chociaż sama się o to prosiła paradując w czarnych gotyckich ciuchach mocno kontrastujących z jej blond włosami sięgającymi prawie tyłka.
— Po co to komu, nie, Luka? — Marek szturchnął mnie ramieniem i wszyscy się zaśmiali. Nie wracaliśmy już do tematu teatru a niedługo później zadzwonił dzwonek kończący długą przerwę i Nina musiała w pośpiechu dokańczać swojego hamburgera.

* * *

Od: dust_to_dust@gmail.com
Do: metallica.master000@gmail.com

Adamie,
Historia to mój koszmar, śni mi się po nocach. Ale co poradzić, skoro nasz system edukacyjny tak kuleje. Jedyne co możemy zrobić, to nie zwariować ;)
Film był super, naprawdę polecam. Chciałbyś wybrać się ze mną? Wiesz, że ja nie widzę przeszkód, powiedz tylko słowo, a za 5 minut mogę być pod twoimi drzwiami i zabrać cię do kina. No, może nie 5 minut, bo pewnie mieszkasz dużo dalej. W tyle zdążyłbym jedynie podejść do autobusu. Ale sam widzisz, że jestem zdeterminowany.
Czy u was w szkole też jest kółko teatralne, czy to tylko chory wymysł naszej placówki? W tym roku idą na całość i robią jakieś mega hiper wielkie przedstawienie na święta i zbierają dodatkowe osoby spoza grupy do statystowania. Zapewne stałoby się z tyłu i robiło sztuczny tłok. Co to w ogóle za frajda? Czy ty byś wziął udział w czymś takim? Sądzę, że nie, jesteś raczej osobą nielubiącą rzucać się w oczy.
Twój Łukasz
P.S. Tytuł twojego potencjalnego wypracowania brzmi naprawdę interesująco. Czy chcesz mi nim coś zasugerować?


Od: metallica.master000@gmail.com
Do: dust_to_dust@gmail.com

Drogi Łukaszu,
Obiecuję, że kiedyś dam ci się zabrać do kina, wszystko w swoim czasie.
Rozgryzłeś mnie, nie jestem typem lubiącym wystąpienia publiczne, więc udział w szkolnym przedstawieniu na pewno bym sobie odpuścił.
Sugestia to mocne słowo, może propozycja? Taka zwyczajna propozycja abyś został moim wirtualnym chłopakiem, co ty na to? Mimo, że nie chcę wdawać się w szczegóły ze swojego życia prywatnego i obawiam się naszego potencjalnego spotkania, tak nie mogę ukrywać przed tobą, że po upływie prawie miesiąca znajomości i tak częstych rozmów, poczułem z tobą silną więź. Dlatego cię pytam i przesyłam też wirtualnego buziaka i życzę ci miłego dnia :*
Twój MM

Długo gapiłem się w ekran monitora zszokowany po pierwsze tym, że tak szybko dostałem od niego odpowiedź, po drugie oczywiście zawartą w nim propozycją. Czy tak wyglądają normalne prawdziwe związki? Też po miesiącu „rozmów” proponuje się zostanie parą? Tylko, że normalne związki nie dzieją się w internecie. Ale czy mnie to obchodziło? Nie. To był mój MM, mój Adam, w którym się zakochałem i on chyba we mnie też.
Minęło dobre dwadzieścia minut nim doszedłem do siebie i mu odpisałem.

Od: dust_to_dust@gmail.com
Do: metallica.master000@gmail.com

Tak!
Twój Łukasz :*

Stwierdziłem, że to wystarczy, byłem zbyt podekscytowany żeby ubrać to, co czuję w jakieś dłuższe i skomplikowane słowa. Na usta cisnęło mi się tylko „tak!”. Tak, chcę być twoim wirtualnym chłopakiem. Tak, chcę być twój, MM!
Otrzeźwiło mnie pukanie do drzwi. Mama weszła z pytaniem czy coś się stało, bo dawno powinienem był być u Marka. Gdy tylko uświadomiła mi, że jest już po dwunastej, nie wdając się w dłuższą rozmowę szybko się ubrałem i popędziłem do Wiśniewskiego. Wspominałem, że jest przesadnie punktualny, a ja właśnie byłem spóźniony do niego o jakieś trzydzieści minut i pewnie będzie mi to wypominał przez cały dzień.
Wczoraj byliśmy w kinie razem z Dawidem i spóźniłem się zaledwie dziesięć minut na przystanek autobusowy, a on całą drogę do galerii wytykał mi moje „spóźnialstwo”. Dzisiaj wprawdzie wpadałem do niego ot tak, na wspólne byczenie się i męskie pogaduchy, ale wyraźnie mi powiedział żebym był na dwunastą a u niego to jak świętość.
— Jak to możliwe, że znowu się spóźniasz? — przywitał mnie w progu.
— Zrzęda z ciebie, wiesz?
— Co cię zatrzymało tym razem? Potwór z bagien?
Rozsiadłem się na jego łóżku przesuwając stertę książek i ciuchów w dalszy kąt.
— A ty mógłbyś tutaj czasem posprzątać — stwierdziłem patrząc się wprost w jego szare oczy, a on zmarszczył gniewnie brwi.
— Ale poważnie. Coś się dzieje? Bo już od dłuższego czasu jesteś jakby nieobecny. Na lekcjach odpływasz a teraz przyszedłeś spóźniony ponad pół godziny.
Siedział na krześle przodem do oparcia opierając na nim łokcie a pół twarzy ukrył w rękach. Wyglądał na zatroskanego i bacznie mi się przypatrywał. Nie mogłem mu przecież powiedzieć prawdy. A może powinienem był? Może to był dobry czas i miejsce na przyznanie się do innej orientacji seksualnej. Otworzyłem nawet usta, ale te słowa nie potrafiły przejść przez moje gardło. Jestem gejem. Jestem gejem. Po prostu powiedz to do cholery!
— Zakochałeś się czy co?
Jego słowa dźgnęły mnie prosto w serce. Tak, pomyślałem, ale powiedziałem:
— Ja? Niby w kim?
— Właśnie nie wiem, chyba coś przede mną ukrywasz.
Mierzyliśmy się wzrokiem, on ewidentnie coś podejrzewał, ale nie mogłem mu nic powiedzieć, powiedzieć, że ma rację. Zupełnie nie wiedziałem jak wybrnąć z tej sytuacji, gdy nagle mnie olśniło.
— Raczej przyznaj, że to ty się w kimś zakochałeś — rzuciłem oskarżycielsko. Chciałem zwrócić jego uwagę na Zuzę, może sam przyznałby się, że ją jednak lubi i on faktycznie się zmieszał. Widziałem to w jego twarzy, że walczy ze sobą, że coś jest nie tak. Miałem go.
— Mówimy o tobie a nie o mnie — wykręcił się szybko.
— Tylko, że widzę, że jednak ty też się w kimś zakochałeś. — Uśmiechnąłem się triumfalnie a potem zbladłem, a Marco tylko uniósł brew.
— A jednak — stwierdził cicho, a ja pragnąłem zapaść się pod ziemię.
Zaciągnąłem kaptur na twarz, nie chciałem na niego patrzeć, nie chciałem, aby on widział jak się rumienię. Nie chciałem na niego patrzeć, gdy będę kłamał mu w żywe oczy. — Czyli przyznajesz, że się zakochałeś?
Kiwnięcie głową na tak.
— Ktoś, kogo znam?
Zaprzeczenie.
— To coś nowego. Jesteśmy przyjaciółmi od kilku lat, dziwię się, że nic mi nie powiedziałeś. Chyba powinienem czuć się urażony.
Jednak w jego głosie nie było złości.
— To tylko internetowa znajomość, nic więcej.
— Tylko?
— To nie jest zakochanie się, naprawdę.
— Przecież widzę, że kłamiesz. Nigdy nie patrzysz mi w oczy, kiedy kłamiesz, a teraz masz kaptur na oczach, głupku.
Zdjąłem go zamaszyście i pomyślałem, że kolor mojej twarzy musi pasować w tej chwili do koloru moich włosów.
— Tak lepiej? — zawarczałem. Byłem zły na siebie i na niego. Po co to wyciągał? Nie po to tutaj dzisiaj przyszedłem. Miałem go w końcu wziąć na spytki na temat Zuzy, a on wypytuje mnie o MM.
— Wyluzuj Luka. Przepraszam, o nic więcej nie zapytam.
— Ty też coś ukrywasz — bąknąłem obrażony. — Widziałem twoją dziwną minę, gdy wspomniałem, że ty też się zakochałeś.
— Właśnie nie wiem dlaczego tak powiedziałeś, bo ja totalnie nie jestem w nikim zakochany, serio.
Coś ściemniał, czułem to.
— Wydaje mi się, że podoba ci się Zuza — powiedziałem i czekałem na reakcję, jednak dostałem nie taką jak chciałem. Roześmiał się. Cholera.
— ZZ? Żartujesz chyba! Uwielbiam ją, ale nie w taki sposób. Chyba coś ci na głowę padło. Dlaczego tak pomyślałeś?
— No to kicha.
— Ale co?
— Bo ty się jej podobasz.
Zamilkł zdziwiony.
— Naprawdę?
— Tak. Tylko kiepski ze mnie kumpel, bo miałem ci o tym nie mówić. Ale skoro ty i tak do niej nic nie czujesz, to nie ma sensu tego ukrywać. Albo może powinienem był ci nie mówić i teraz nie byłoby głupiej sytuacji a Zuza nie byłaby zażenowana? Cholera, to wszystko twoja wina, bo mi wyskoczyłeś z tym zakochaniem się no!
Byłem wściekły, nie powinienem był mu mówić o Zuzce, to nie fair w stosunku do niej. Chodziłem po jego pokoju jak głupi a on tylko siedział na krześle z zamyśloną miną nic nie mówiąc. Może było mu głupio, że się roześmiał?
— Nie powiem jej, że wiem — zapewnił.
— Ale to nic nie zmieni, bo i tak wypaplałem i jest mi z tym źle.
Usiadłem w końcu z powrotem na łóżku a Marco położył mi rękę na ramieniu.
— Nie zadręczaj się. Obiecuję, że będę milczał w tej sprawie. A Zuzi powiedz, że próbowałeś mnie wypytać, ale wyszło, że nie bardzo na nią lecę. — Westchnął. — To bez sensu, dlaczego ja się jej podobam? To komplikuje tylko przyjaźń. — Spojrzał na mnie nad czymś rozmyślając. A ja nie wiedziałem już jak mam się zachować. Czy powiedzieć jej prawdę? Że schrzaniłem? Ale wtedy się na mnie obrazi na całe wieki. — Ona nie jest w moim typie, a do tego jest dla mnie jak młodsza siostra.
— Ale to ty tak naprawdę jesteś młodszy.
Przez chwilę widziałem jak jego twarz się zmienia z troski w złość, a potem walnął mnie w głowę.
Potem wszystko wróciło do normy. Zaczęliśmy się śmiać i nie rozmawialiśmy już o Zuzce, ani o mojej tajemniczej sympatii z internetu. Rozmawialiśmy o jego urodzinach, o muzyce, filmach i innych pierdołach. Zjedliśmy obiad z jego rodzicami, aż w końcu wróciłem wieczorem do domu i padłem na łóżko wykończony dzisiejszym dniem.