Serca w ogniu 10
Dodane przez Aquarius dnia Wrze秐ia 25 2016 15:58:57


– Co my tu robimy? – zapyta艂 Arion rozgl膮daj膮c si臋 po lesie. – Tu si臋 kr臋ci zawsze du偶o ludzi, nie chcesz si臋 chyba zmieni膰.
– M贸wi艂em ci w nocy, 偶e u nas w lesie ro艣nie pewna ro艣lina i za艂o偶臋 si臋, 偶e tutaj te偶. Dzi臋ki niej, b臋d臋 m贸g艂 zrobi膰 lekarstwo dla Sebastiana.
– W nocy to ja my艣la艂em o czym艣 innym. – Opar艂 si臋 o drzewo przygl膮daj膮c si臋 jak Craig przeszukuje polan臋 w poszukiwaniu jakiego艣 krzaczka wielko艣ci stopy dziecka. Zapomnia艂, 偶e jego partner za cel wzi膮艂 sobie pomoc Sebastianowi. Syna kobiety, kt贸r膮 przedwczoraj operowa艂 ratuj膮c jej 偶ycie. Wydawa艂o mu si臋, 偶e od tej chwili min臋艂y ju偶 stulecia. Z艂o zosta艂o pokonane i zamkni臋te przez Smocz膮 Rad臋 w ich wi臋zieniu, a dobro zn贸w zwyci臋偶y艂o rozsiewaj膮c wok贸艂 przyja藕艅 i mi艂o艣膰. – S膮dzisz, 偶e uzurpatorka kiedy艣 odzyska w艂adz臋 nad umys艂em?
– W膮tpi臋. My艣l臋, 偶e zamkn臋艂a si臋 w swoim w艂asnym 艣wiecie, takim, o kt贸rym marzy艂a.
– Przynajmniej tam nikogo nie skrzywdzi.
– Sp臋dzi tam sw贸j 偶ywot. Szkoda mi tylko Sebastiana. – Craig ukl臋kn膮艂 na trawie.
– Polubi艂e艣 go.
– Fajny ch艂opak. Wierzy膰 si臋 nie chce, 偶e ma dopiero siedemna艣cie lat. Smoczych i ludzkich.
– To szczeniak. Dojrzeje za dwa lata. Wtedy b臋dzie w stanie wyczu膰 swojego partnera lub partnerk臋 i przejdzie pierwsz膮 ruj臋. – Arion ukl臋kn膮艂 przy kochanku. – Powiedz czego mam szuka膰, to ci pomog臋.
– Ma艂ego krzaczka z niebieskimi kwiatami. Teraz ich nie ma, ale w zamian ma ma艂e owoce. S膮 nawet lepsze i偶 napar z kwiat贸w. Przypomina miniaturow膮 porzeczk臋 i zawsze ro艣nie pod sosnami. Ludzie o nim nie wiedz膮. Wracaj膮c do Sebastiana, nie wyobra偶am go sobie z kobiet膮.
– Ja te偶. On potrzebuje m臋偶czyzny, kt贸ry si臋 nim zaopiekuje.
– My艣l臋, 偶e los b臋dzie dla niego 艂askawy i da mu kogo艣 kto go b臋dzie kocha艂 bez wzgl臋du na wi臋藕. – Craig u艣miechn膮艂 si臋 pod nosem, bo w艂a艣nie znalaz艂 czego szuka艂. – Eureka. – Pozbiera艂 owoce, kt贸rych sok zmieszany z innymi zio艂ami b臋dzie mia艂 w艂a艣ciwo艣ci sto razy lepsze ni偶 lek, kt贸ry dot膮d stosowa艂 Sebastian. – Wracajmy, chc臋 przygotowa膰 dla niego mikstur臋.
– Co zrobisz, kiedy ona mu si臋 sko艅czy? Przecie偶 nie narobisz jej na zapas.
– Gdy b臋dziesz przyje偶d偶a艂 do swojej rodziny zaopatrz臋 ci臋 w leki i mu je dasz. Poradzimy sobie. Z czasem mam nadziej臋, 偶e to mu pomo偶e i b臋dzie si臋 czu艂 lepiej.
– Sk膮d o tym wiesz?
– Mam ju偶 swoje lata. Zdarza艂o mi si臋 spotyka膰 zmiennych z astm膮 i wiem jak im pom贸c.
Wr贸cili do domu Sebastiana, bo tylko tam Craig m贸g艂 zosta膰. Niestety, ju偶 nie m贸g艂 wr贸ci膰 do domu Ariona. Nie przeszkadza艂o mu to, bo tutaj poobserwowa艂 m艂odego gospodarza, porozmawia艂 z nim i ju偶 wiedzia艂 czego ch艂opak potrzebuje, by nie by膰 tak s艂aby i jak ma walczy膰 z astm膮. Ju偶 dzisiaj mu uwarzy kilka fiolek leku. Z tego powodu zakupi艂 rano w sklepie medycznym troch臋 rzeczy i stworzy艂 w jednym z pokoi co艣 w rodzaju laboratorium.
– Teraz si臋 pobawi臋 w Severusa Snape’a – oznajmi艂 zak艂adaj膮c fartuch i r臋kawiczki.
– Snape, nie by艂 przystojny i nie u偶ywa艂 r臋kawiczek.
– To b臋d臋 innym Snape’m, skarbie. Mo偶esz poda膰 mi n贸偶?
Arion poda艂 mu le偶膮cy obok n贸偶 i zn贸w przygl膮da艂 si臋 jak jego partner kraje, sieka r贸偶ne zio艂a, mieszkaj膮c je odpowiednio ze sob膮.
– U ludzi wywo艂a艂oby to biegunk臋, ale zmiennym bardzo pomaga – poinformowa艂 lekarz.
– Rzadko zdarza si臋 chory zmienny. – Usiad艂 na krze艣le nie potrafi膮c spu艣ci膰 z niego oka. Podoba艂 mu si臋 ten jego doktorek.
– Tak. Jednak mimo wszystko jeden na dwustu si臋 zdarzy. Nie sied藕, pomo偶esz mi. Musz臋 podgrza膰 do odpowiedniej temperatury ten p艂yn, a ty w tym czasie we藕 nasze cud owoce i je pokr贸j.
– Jak?
– Jakkolwiek. Nie ma to znaczenia jak u Snape’a. – Za艣mia艂 si臋.
Pracowali razem przez kolejne dwie godziny nie szcz臋dz膮c sobie przy okazji czu艂ych spojrze艅, niby przypadkowych dotkni臋膰, kt贸re z czasem przed艂u偶a艂y si臋, prowadzi艂y do poca艂unk贸w. Poca艂unki do zmys艂owych pieszczot, a pieszczoty do westchni臋膰 i szalonego po偶膮dania.
– Craig – sapn膮艂 Arion l膮duj膮c ty艂kiem na stole w艣r贸d menzurek i innych szklanych naczy艅. Kochanek w艂a艣nie niecierpliwymi d艂o艅mi rozpina艂 mu pasek od spodni, by dobra膰 si臋 do niego. – Craig, ten tw贸j p艂yn si臋 zagotowa艂.
– Gotuje si臋 we mnie, ale co innego. – Poliza艂 go po szyi.
– M贸wi臋 o leku.
– Ma si臋 gotowa膰 przez kolejn膮 godzin臋, w tym czasie planuj臋 sprawi膰 mojemu partnerowi du偶o przyjemno艣ci. – Uni贸s艂 go i zsun膮艂 mu spodnie wraz z bielizn膮. – Planowa艂em si臋 kocha膰 z tob膮 dzisiaj rano, kiedy brali艣my prysznic, ale mi uciek艂e艣. – Ukl臋kn膮艂 przed nim i zaj膮艂 si臋 jego butami. Przed twarz膮 widzia艂 twardniej膮cy cz艂onek i ch臋tnie by go possa艂, ale musia艂 si臋 pozby膰 tych przekl臋tych ubra艅. W ko艅cu uda艂o mu si臋 to i zacz膮艂 ca艂owa膰 艂ydk臋 Ariona sun膮c ustami w g贸r臋, a w艂oski m臋偶czyzny 艂askota艂y go po nich. D艂u偶ej zosta艂 przy wra偶liwym wn臋trzu ud, kt贸re mu rozszerzy艂. Poliza艂 sk贸r臋 od kolana ku pachwinom.
– Ju偶 jestem twardy. – Arion zagryz艂 warg臋 i przesun膮艂 d艂oni膮 po swoim penisie, drug膮 r臋k膮 wci膮偶 za plecami podpieraj膮c si臋 o st贸艂.
– Zostaw. – Odtr膮ci艂 jego d艂o艅 zast臋puj膮c j膮 swoj膮. – On teraz nale偶y do mnie. – Wcisn膮艂 g艂ow臋 pomi臋dzy uda Ariona li偶膮c moszn臋 niemal z lubo艣ci膮. M臋偶czyzna doskonale pachnia艂, a jego feromony czu膰 by艂o w powietrzu. Przez co Craig jeszcze mocniej na niego reagowa艂 got贸w ju偶 go posi膮艣膰.
– Lubi臋 jak mnie tak pie艣cisz.
– Lubisz te偶 co艣 innego. – Pu艣ciwszy jego penisa, z艂apa艂 biodra Ariona i odwr贸ci艂 go ty艂kiem do siebie. Ugryz艂 go w po艣ladek, a m臋偶czyzna tylko zamrucza艂 wypinaj膮c si臋 do niego. W ustach Craiga ju偶 zbiera艂a si臋 艣lina, gdy patrzy艂 na te j臋drne po艣ladki. Rozchyli艂 je i tym razem wcisn膮艂 w nie twarz dostaj膮c si臋 j臋zykiem do miejsca, kt贸re u Ariona by艂o wyj膮tkowo czu艂e, a na ka偶d膮 pieszczot臋 reagowa艂 j臋kiem nie potrafi膮c go powstrzyma膰.
Splun膮艂 na dziurk臋 i poliza艂 j膮 zakre艣laj膮c r贸偶ne wzory, dra偶ni膮c ciasne wej艣cie i sprawiaj膮c, 偶e czu艂 pod j臋zykiem jak po d艂u偶szym czasie otwiera si臋. Kocha艂 Ariona i pragn膮艂 poza mi艂o艣ci膮 da膰 mu jak najwi臋cej rozkoszy. Da膰 to co kochanek lubi. Zapomnia艂 o jego penisie, ale wiedzia艂, 偶e gdyby go zapyta艂, czy ma go ssa膰 czy liza膰, Arion odwr贸ci艂 by si臋 ty艂em do niego i w艂asnymi r臋koma rozchyli艂 po艣ladki. O tak, dziurka jego partnera by艂a bardzo wra偶liwa i pieszczenie jej zar贸wno na zewn膮trz i wewn膮trz dawa艂o m臋偶czy藕nie niesamowit膮 przyjemno艣膰. Jego uleg艂y partner posapywa艂, kr臋ci艂 ty艂kiem wpychaj膮c mu go w twarz i otwiera艂 si臋 dla niego.
Uwielbia艂 to… Nie, on to szalenie kocha艂. A jeszcze bardziej kocha艂 mie膰 penisa swojego partnera w sobie i nie m贸g艂 si臋 go ju偶 doczeka膰, ale nie potrafi艂 zrezygnowa膰 z w艂a艣nie serwowanej mu rozkoszy. Nawet wiedz膮c, 偶e b臋dzie jeszcze lepiej. Rozp艂ywa艂 si臋 pod dostarczanymi mu doznaniami, a w 偶y艂ach krew zacz臋艂a p艂yn膮膰 roz偶arzon膮 law膮. Przesuwa艂 d艂oni膮 po w艂asnej erekcji zbieraj膮c z czubka kropelki prze藕roczystego p艂ynu i rozsmarowuj膮c go kciukiem na g艂贸wce, kt贸ra i tak by艂a ju偶 bardzo 艣liska sprawiaj膮c, 偶e d艂o艅 przesuwa艂a si臋 po niej nie sprawiaj膮c b贸lu. M贸g艂by ju偶 doj艣膰, lecz pragn膮艂 wi臋cej.
– Craig – wypowiedzia艂 prosz膮co imi臋 partnera.
Ostatni raz przeci膮gn膮艂 j臋zykiem po nabrzmia艂ym wej艣ciu i podni贸s艂 si臋 od razu przylegaj膮c cia艂em do kochanka. Ju偶 dawno wyj膮艂 swojego penisa oraz j膮dra ze spodni i zacz膮艂 si臋 ociera膰 o kszta艂tne po艣ladki. Obj膮艂 Ariona jedn膮 r臋k膮 w pasie, g贸ruj膮c nad nim.
– Ju偶 mnie chcesz? – zapyta艂, ale nie doczeka艂 si臋 odpowiedzi, bo us艂ysza艂 tylko krzyk, kiedy wszed艂 w niego jednym pchni臋ciem dobijaj膮c si臋 a偶 po j膮dra. Znieruchomia艂 po艂膮czony z nim i 艣wiadomo艣膰, 偶e jest tak nie tylko fizycznie, otuli艂a jego serce ciep艂em.
– Porusz si臋. – Arion pr贸bowa艂 poruszy膰 ty艂eczkiem, ale przytrzymywany mocno przez partnera mia艂 utrudnione ruchy. Podoba艂o mu si臋 to, gdy czu艂 jego w艂adz臋 w 艂贸偶ku. Ale i chcia艂 wi臋cej, pragn膮艂 by Craig ugasi艂 ogie艅, kt贸ry w nim rozpali艂.
Craig uni贸s艂 jego nog臋 i po艂o偶y艂 j膮 zgi臋t膮 na stole, przez co kochanek otworzy艂 si臋 jeszcze bardziej na niego i m贸g艂 z nim robi膰 co tylko chcia艂. A dzisiaj chcia艂 mocno i szybko, na co Arion od razu przysta艂, bo gdy tylko si臋 poruszy艂 us艂ysza艂 g艂o艣ne „tak”, daj膮ce mu pozwolenie. Poliza艂 go po ods艂oni臋tej szyi, mrucz膮c z zadowoleniem.
Arion odrzuci艂 g艂ow臋 do ty艂u k艂ad膮c j膮 na ramieniu kochanka, kt贸ry z ka偶dym pchni臋ciem bioder wydziera艂 z niego przeci膮g艂e j臋ki, westchnienia i b艂agania o wi臋cej. Jego ognisty temperament od czasu do czasu potrzebowa艂 ostrego seksu, a idealny kochanek dzi臋ki wi臋zi dawa艂 mu wszystko czego potrzebowa艂. Wygina艂 si臋 ku niemu, by czu膰 jak si臋 w nim porusza, dotyk jego r膮k na sobie, blisko艣膰 cia艂a. Czu艂 go ka偶dym fragmentem swojego cia艂a i czym wi臋cej dostawa艂, tym wi臋cej pragn膮艂. Craig pchn膮艂 go na ch艂odny blat, a on rozp艂aszczy艂 si臋 na nim wypinaj膮c ku niemu. Krzycza艂, kiedy brutalne pchni臋cia przy艣pieszy艂y. Kochanek robi艂 mu tak dobrze, 偶e nie by艂 w stanie my艣le膰. Tylko i wy艂膮cznie czu艂. 艢ci艣ni臋ty mi臋dzy nim a blatem penis zacz膮艂 pulsowa膰, a w pachwiny uderzy艂o go niesamowite gor膮co.
Craig posapywa艂 wbijaj膮c si臋 w ukochanego m臋偶czyzn臋. By艂o mu bardzo dobrze w tym ciasnym wn臋trzu, kt贸re, odnosi艂 wra偶enie, 偶e pali go 偶ywym ogniem wsysaj膮c w siebie. Jak ca艂e 偶ycie uprawiaj膮c seks czu艂 si臋 niespe艂niony, tak nawet teraz, kiedy dopiero zbli偶a艂 si臋 do orgazmu tak usilnie powstrzymywanego, w ko艅cu czu艂, 偶e jest tak jak powinno by膰, 偶e 偶yje, bo ca艂kowite spe艂nienie osi膮ga z kim艣 kogo kocha艂. Ta my艣l pos艂a艂a go ku kraw臋dzi z kt贸rej ju偶 nie m贸g艂 si臋 wycofa膰. Pochyli艂 si臋 i zawin膮艂 r臋ce wok贸艂 brzucha partnera, kt贸ry w艂a艣nie szczytowa艂 napinaj膮c ka偶dy miesie艅 i 艣ciskaj膮c go w sobie. Doszed艂 wbijaj膮c z臋by w szyj臋 Ariona oznaczaj膮c go tak, by jego znak by艂 widoczny dla innych tak jak smok, kt贸rego on nosi艂 niczym obr膮czk臋, znak ich zwi膮zku. By艂 szcz臋艣liwy.

* * *

Tego偶 samego dnia, kilka godzin p贸藕niej, Craig podarowa艂 Sebastianowi lek i przykaza艂 jak u偶ywa膰 specyfiku.
– Zawsze miej go przy sobie. Dzia艂a jak inhalator, ale skuteczniej i ta dawka starczy ci na d艂ugo. Co wi臋cej, powinna zminimalizowa膰 si艂臋 atak贸w. Nie stanie si臋 to od razu, ale z czasem jestem pewny, 偶e poprawi si臋 tw贸j komfort 偶ycia.
– Dzi臋kuj臋. Nie wiem co powiedzie膰. – Zak艂opotany odgarn膮艂 w艂osy za ucho. – Dostawa艂em ju偶 nawet z艂oto, ale nic nie cieszy艂o mnie jak to. W ko艅cu kto艣 pierwszy raz w 偶yciu pomy艣la艂 o mnie. Nie licz臋 Jasona, bo on jakim艣 dziwnym trafem zawsze jest przy mnie. Po prostu m贸wi臋 o innych.
– Twoja mama…
– Nie chc臋 o niej m贸wi膰. Nie chc臋 s艂ysze膰, 偶e kocha艂a mnie na sw贸j spos贸b, bo to czcze gadanie. Chcia艂a mie膰 zdrowe, silne dziecko, do tego c贸rk臋, a co otrzyma艂a? Chorego dziewcz臋cego ch艂opaka, kt贸ry jej zdaniem powinien by艂 urodzi膰 dziecko i umrze膰 z czasie porodu, gdyby z艂apa艂 go atak. – Po policzkach ch艂opaka sp艂yn臋艂y 艂zy. Szybko je otar艂 wstydz膮c si臋 ich, bo nie byli sami.
– Nie masz co si臋 wstydzi膰 – powiedzia艂 Christian. – M贸wi to tw贸j starszy kuzyn.
Sebastian u艣miechn膮艂 si臋 i z lekkim wahaniem obj膮艂 go.
– To si臋 nazywa rodzinna mi艂o艣膰 – wtr膮ci艂 Arion posy艂aj膮c czu艂e spojrzenie swojej siostrze, kt贸ra w mgnieniu oka wraca艂a do siebie i zdradzi艂a im, 偶e spodziewa si臋 dziecka. Gdy to sobie u艣wiadomi艂 dostrzeg艂, 偶e gdyby nie sprowadzi艂 Christiana zmar艂yby trzy osoby. Tylko o dziecku nic by nie wiedzieli.
Wszyscy zebrali si臋 na po偶egnalnym obiedzie, kt贸ry ugotowa艂a babcia Ariona ch臋tnie przejmuj膮c na dzisiejszy dzie艅 kuchni臋. Jego rodzice nie pojawili si臋, ale wczoraj wieczorem po偶egna艂 si臋 z nimi, kiedy wr贸ci艂 do domu, 偶eby si臋 spakowa膰. Nadal potwierdzili, 偶e on jest u nich mile widziany, poza jego partnerem. C贸偶, nie wszystko da si臋 pokona膰. Najwa偶niejsze, 偶e jego siostra szcz臋艣liwa i zdrowa siedzia艂a obok, a on nie zdo艂a艂 uciec przed przeznaczeniem.
– Chod藕, przejd藕my si臋 przed podr贸偶膮. – Us艂ysza艂 przy swoim uchu. Wsta艂 od sto艂u i wymkn膮艂 si臋 razem z Craigiem na zewn膮trz.
Spacerowali w milczeniu trzymaj膮c si臋 za r臋ce. Nie potrzebowali s艂贸w, 偶eby doskonale si臋 rozumie膰. Same gesty, poca艂unek w policzek, potarcie kciukiem d艂oni, u艣miech, m贸wi艂y same za siebie. Obaj zdawali sobie spraw臋 z tego, 偶e tej chwili mog艂oby nie by膰. Arion m贸g艂 odrzuci膰 partnera. Craig wtedy, kiedy si臋 spotkali, pojecha膰 inn膮 drog膮.
– Tak mia艂o by膰 – szepn膮艂 Arion. – To przeznaczenie nas poprowadzi艂o.
– Tak jak zrobi艂o to z Christianem, Luisem, Dariem.
– Dariem?
– Poznasz go, fajny facet. Nie warcz mi tu, jest zaj臋ty. Nad 偶ycie uwielbia Justina i nie widzi nikogo poza nim. – Craig przystan膮艂 i bior膮c obie d艂onie Ariona przycisn膮艂 je sobie do piersi. – Tak jak ja, od kiedy ci臋 spotka艂em nie widz臋 ju偶 innych m臋偶czyzn.
– O艣lep艂e艣? – Arion uni贸s艂 zaczepnie brew.
– Bardzo zabawne. Wiesz co mam na my艣li. Dla mnie istniejesz tylko ty. Z tob膮 chc臋 mieszka膰, 偶y膰, k艂贸ci膰 si臋, godzi膰, kocha膰.
– Kochanie si臋 ze zmiennym Ognistego Smoka daje r贸偶ne wra偶enia, prawda? – Przylgn膮艂 do niego.
– Pali艂e艣 mnie dzisiaj ogniem i to by艂o… Dobra, kierujmy my艣li na inne tory.
– Masz racj臋, kocha膰 si臋 b臋dziemy w domu ton膮c w ogniu mi艂o艣ci naszych serc. – Wyszczerzy艂 si臋.
– Gdyby tw贸j ojciec mnie zabi艂 nie mieliby艣my takiej mo偶liwo艣ci. Nie dane by nam by艂o sp臋dzi膰 偶ycia razem. – Craig spowa偶nia艂.
– I tak zareagowa艂 inaczej ni偶 si臋 spodziewa艂em.
– I dobrze.
– Craig?
– Hm?
– Kocham ci臋.
– Ja ciebie te偶 kocham. – Uca艂owa艂 go tam, gdzie oznaczy艂 go po raz drugi i odsun膮艂 si臋. –Wracajmy, bo Chris chce ju偶 wyjecha膰. T臋skni za swoimi dzie膰mi. Zakochasz si臋 z nich.
– W膮tpi臋 – prychn膮艂 Arion.
– B臋dziesz dobrym wujkiem. – Poci膮gn膮艂 Ariona w stron臋 domu.
– Nie.
– B臋dziesz.
– Nie.
– Tak.
– Nie.
– Arion, nie k艂贸膰 si臋 ze mn膮. Nie mo偶emy si臋 teraz godzi膰. – Pu艣ci艂 mu oczko za co dosta艂 kuksa艅ca prosto w 偶ebra. Nareszcie sko艅czy艂a si臋 jego straszliwa t臋sknota, samotno艣膰. Rozpocz膮艂 ca艂kiem nowy rozdzia艂 偶ycia. Wierzy艂 w to, 偶e cokolwiek robi艂, los prowadzi艂 go prosto w ramiona tego jasnow艂osego m臋偶czyzny.
Przybyli w sam膮 por臋, bo ju偶 kto艣 mia艂 si臋 wybiera膰 i ich szuka膰. Samolot mieli za dwie godziny, ale musieli pojawi膰 si臋 na lotnisku du偶o wcze艣niej. Czw贸rka go艣ci i ju偶 teraz by艂y mieszkaniec tej cz臋艣ci kraju, po偶egna艂a si臋 z pa艅stwem Grimaldi oraz Jasonem i Sebastianem, kt贸rzy przyrzekli by膰 dobrymi zast臋pcami Christiana, a tak偶e z Ailis i Brianem. Kobieta p艂aka艂a 偶egnaj膮c brata, ale przesta艂a kiedy obieca艂 jej, 偶e b臋dzie cz臋sto wpada艂.
W ko艅cu po po偶egnaniach wsiedli do wypo偶yczonego samochodu i ruszyli w drog臋.
– Do domu – szepn膮艂 Arion k艂ad膮c r臋k臋 na udzie Craiga, kt贸ry prowadzi艂 samoch贸d.
– Do naszego domu. – Pos艂a艂 mu szeroki u艣miech, a potem skupi艂 si臋 na drodze do ich przysz艂o艣ci i wierzy艂, 偶e odk膮d ma Ariona, ma ju偶 wszystko.