Wierszokleta 22
Dodane przez Aquarius dnia Pa¼dziernika 27 2015 06:15:29


ObudziÅ‚ siÄ™ z dziwnym uczuciem, że Å›niÅ‚o mu siÄ™ coÅ›, co powinien zapamiÄ™tać. OsobiÅ›cie nigdy nie wierzyÅ‚ w sny, chociaż w swoich książkach czÄ™sto wykorzystywaÅ‚ sny do wytÅ‚umaczenie niewytÅ‚umaczalnego i gdy potrzebowaÅ‚ czegoÅ› tajemniczego. Jednak to nie byÅ‚a fikcja, tylko rzeczywistość, a tutaj sny siÄ™ nie speÅ‚niajÄ…, bez wzglÄ™du na to czy dobre czy zÅ‚e. WestchnÄ…Å‚ i spojrzaÅ‚ na stojÄ…cy na nocnej szafce budzik. ByÅ‚a piÄ…ta rano. To stanowczo zbyt wczeÅ›nie. OdkÄ…d straciÅ‚ wenÄ™ i pisanie nie cieszyÅ‚o go już tak bardzo jak wczeÅ›niej, nie widziaÅ‚ potrzeby by zrywać siÄ™ tak wczeÅ›niej. Przedtem każdÄ… chwilÄ™ w której nie pisaÅ‚ uważaÅ‚ za straconÄ…, a teraz… teraz po prostu egzystowaÅ‚ z dnia na dzieÅ„. Nic go nie cieszyÅ‚o. Jedynie kociaki trzymaÅ‚y go przy życiu.
Kociaki! Błyskawicznie podniósł się do pozycji siedzącej. Przecież trzeba dać im jeść! One są jeszcze malutkie, nie mogą głodować! Stanowczym ruchem odrzucił kołdrę i wyszedł z łóżka. Przeszedł do salonu, gdzie Bolek urządził kącik dla kociaków.
- Jedynka! – jÄ™knÄ…Å‚, gdy zobaczyÅ‚ kociaka wspinajÄ…cego siÄ™ po zasÅ‚once. Szybko go zdjÄ…Å‚. – Ile razy ci mówiÅ‚em, że nie wolno niszczyć zasÅ‚onek? – Zwierzak miauknÄ…Å‚, co wywoÅ‚aÅ‚o uÅ›miech na twarzy Marcina. – Też ciÄ™ kocham, ale w tej kwestii musze być stanowczy. Jeszcze raz to zrobisz, a siÄ™ pogniewam i nie dostaniesz tych pysznych paluszków, które tak uwielbiacie. A wÅ‚aÅ›nie, gdzie reszta? – rozejrzaÅ‚ siÄ™ uważnie w koÅ‚o. Na szczęście pozostaÅ‚e kociaki spokojnie siedziaÅ‚y na posÅ‚aniu. PostawiÅ‚ JedynkÄ™ na podÅ‚odze i pogÅ‚askaÅ‚ pozostaÅ‚e zwierzaki. – Chodźcie, czas na Å›niadanie. – Po czym ruszyÅ‚ w stronÄ™ kuchni. Wprawdzie kociaki nie ruszyÅ‚y za nim, ale wystarczyÅ‚o, że postukaÅ‚ Å‚yżeczkÄ… w miseczkÄ™ i cztery maÅ‚e kuleczki wparowaÅ‚y do kuchni. UsiadÅ‚ i rozbawiony wpatrywaÅ‚ siÄ™ rozbawiony, jak maluchy przepychajÄ… siÄ™, wÅ‚ażą jeden na drugiego, aby tylko dorwać to, jego zdaniem najlepsze jedzenie. Pięć minut później doszedÅ‚ do wniosku, że sam chyba też zgÅ‚odniaÅ‚. PodszedÅ‚ do lodówki. ZobaczyÅ‚ na niej kartkÄ™ napisanÄ… rÄ™kÄ… Bolka.

Niestety dzisiaj wrócę później do domu, mam sporo zajęć. Będziesz więc musiał sobie sam zrobić obiad.

Marcin przestraszył się. On i obiad? Ale przecież on nie umie gotować. Jak on ma to niby zrobić? Ponieważ list był dłuższy więc czytał dalej.

Ale nie przejmuj się. Wiem, że jak bym spuścił z ciebie oko, to byś pewnie puścił z dymem nie tylko mieszkanie, ale i cały blok.

Zupełnie odruchowo roześmiał się rozbawiony, chociaż ostatnio w ogóle nie było mu do śmiechu. Bolek miał rację, Marcin do gotowania miał nie dwie, a cztery lewe ręce i niepilnowany robił więcej szkód niż słoń w składzie porcelany.

Dlatego też narobiłem jedzenia na zapas, wystarczy tylko podgrzać.. W dużym garnku na samym dole lodówki masz zupę. Tylko pamiętaj by nie podgrzewać całego garnka, a jedynie przelać sobie z niego porcję do tego mniejszego, który stoi na zmywarce.

Marcin odruchowo obejrzał się na wskazane miejsce i faktycznie zobaczył tam niewielki garnek z przykrywką.

W garnku obok zupy masz gulasz. Jego możesz spokojnie podgrzać całego. Tylko pamiętaj, by co chwilę mieszać, bo jak nie będziesz pilnował to się przypali i będzie niezdatny do jedzenia. W garnku półkę wyżej, tym emaliowanym, w kwiatki, masz obrane ziemniaki. Woda jest już osolona, więc wystarczy je tylko wstawić na gaz. Gotować jakieś 20 minut na średnim gazie. Później jeśli chcesz możesz je tylko pognieść, albo zrobić pure dodając do gniecenia łyżkę śmietany i łyżkę masła.

Oj, nie był pewny czy mu wyjdzie takie dobre pure jak to bolkowe. A co jeśli je kompletnie zepsuje. Lepiej jednak tylko je pognieść, to nie powinno Stanowic problemu nawet dla niego.

Przyrząd do gniecenia ziemniaków wisi na haczyku, tym pierwszym od strony ściany.

Marcin podszedł do wieszaków na ścianie, gdzie wisiały wszystkie chochle i inne łyżki specjalnego zastosowania i odnalazł wspomniany przyrząd.
- Strasznie dziwny – mruknÄ…Å‚ oglÄ…dajÄ… go ze wszystkich stron. OdwiesiÅ‚ go na miejsce i wróciÅ‚ do czytania listu.

Jako dodatek do obiadu możesz sobie wziąć buraczki, albo ogórki z octu. Oba są w słoikach na drzwiach lodówki.
Jeśli zaś chodzi o śniadanie i kolację, to chyba potrafisz sobie zrobić kanapki bez większych szkód w wyposażeniu kuchni?


No, bardzo śmieszne.

Co, zdenerwowaÅ‚em ciÄ™? Wybacz, ale nie mogÅ‚em siÄ™ powstrzymać. Twoje gapiostwo w kuchni jest czasami rozbrajajÄ…ca…A poważnie, jeÅ›li chcesz sobie zrobić kanapki, to masz wÄ™dlinÄ™, keczup, majonez i musztardÄ™. Do tego możesz wziąć pomidora i ogórka. ZresztÄ… co ja ci bÄ™dÄ™ tÅ‚umaczyÅ‚, zrobisz sobie to, na co bÄ™dziesz miaÅ‚ ochotÄ™. Tylko bardzo proszÄ™, niech ci siÄ™ nie zachce jajecznicy czy omletu. Tego nie byÅ‚em w stanie ci wczeÅ›niej przygotować, byÅ› mógÅ‚ bezproblemowo je sobie przygotować. WiÄ™c bardzo ciÄ™ proszÄ™, zostaÅ„ przy tym, co ci przygotowaÅ‚em, a jeÅ›li tak bardzo bÄ™dziesz chciaÅ‚, to ci w sobotÄ™ albo niedzielÄ™ przygotujÄ™ omlet albo jajecznicÄ™. Tyle chyba możesz wytrzymać?

Tyle może wytrzymać. Aż tak bardzo mu się nie chce jajecznicy czy omletu. Wziął wszystko co trzeba do przygotowania kanapek. Nie zdając sobie nawet z tego sprawy wszystkie udekorował keczupem, jak to miał w zwyczaju Bolek, gdy chciał go rozweselić.
Kiedy siedział nad talerzem, naszła go smutna refleksja, że chyba jednak nie chciało mu się tak bardzo jeść, jak mu się wcześniej wydawało. Westchnął ciężko odkładając na talerz ledwo nadgryzioną kanapkę. Spojrzał w stronę kociaków, które biegały po kuchni.
- Dobrze, ze chociaż wy potraficie siÄ™ bawić beztrosko – powiedziaÅ‚. – Ja… jakoÅ› straciÅ‚em radość życia. Chociaż tak naprawdÄ™ to nie wiem czy jÄ… kiedykolwiek miaÅ‚em. Może tylko siÄ™ Å‚udziÅ‚em? Jestem gÅ‚upi – westchnÄ…Å‚ i podparÅ‚ brodÄ™ rÄ™kÄ…. – Nawet nie zdawaÅ‚em sobie sprawy tego, jak bardzo mi zależy na Bolku. On pewnie nawet mnie nie lubi… przecież jest tutaj tylko po to by mi sprzÄ…tać i pilnować mnie, za to mu Marta pÅ‚aci. WiÄ™c to musi robić. Ale nie musi mnie lubić, prawda? Bo i po co miaÅ‚by mnie lubić? Po co miaÅ‚by lubić takÄ… sierotÄ™ jak ja? Nic nie potrafiÄ™, nawet gÅ‚upiego obiadu zrobić, żeby czegoÅ› nie zepsuć. Aż siÄ™ dziwiÄ™, że tyle ze mnÄ… wytrzymaÅ‚. A może za to Marta tez mu zapÅ‚aciÅ‚a? No wiecie, żeby mnie lubiÅ‚? Jak myÅ›licie, powinienem o to spytać Marty?
W tym momencie Czwórek podszedł do niego i zaczął się ocierać o jego nogi, mrucząc przy tym na całego.
- Masz racjÄ™, zadzwoniÄ™ do niej. – WziÄ…Å‚ Czwórka na rÄ™ce i poszedÅ‚ do sypialni po komórkÄ™. – Marta… - odezwaÅ‚ siÄ™ niepewnie, gdy w koÅ„cu nawiÄ…zaÅ‚ poÅ‚Ä…czenie.
- Co siÄ™ staÅ‚o Marcin? – zaniepokoiÅ‚a siÄ™ agenta sÅ‚yszÄ…c żaÅ‚osny gÅ‚os swojego podopiecznego.
- Ty mu zapłaciłaś?
- Komu? Za co? O czym ty mówisz?
- No, Bolkowi.
- No pewnie, że zapłaciłam. Ty myślisz, ze on chciałby to wszystko robić za darmo? Musze mu normalnie wypłacać pensję.
- A czy… może jednak źle myÅ›lÄ™… a co jeÅ›li nie? Może on jednak… - Marcin jÄ…kaÅ‚ siÄ™ coraz bardziej, nie mogÄ…c kompletnie wysÅ‚owić.
- Marcin, weź mów normalnie, bo kompletnie cię nie rozumiem.
- A nie, nic, to tylko takie moje gÅ‚upie myÅ›li, nie musisz ich sÅ‚uchać. Wybacz, ze ci przeszkadzaÅ‚em. – I zanim agentka zdążyÅ‚a zareagować rozÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™. WestchnÄ…Å‚ ciężko. WziÄ…Å‚ Czwórka na rÄ™ce. – Jednak nie mogÅ‚em siÄ™ jej zapytać. MiÄ™czak ze mnie, co?
- Jego oczy zaszkliły się, a chwile potem łzy powoli pociekły po policzkach. Nawet nei wyciągnął ręki, by je zetrzeć, tylko przycisnął Czwórka do piersi.

***

- Witaj, kochanie – seksowny pomruk sprowadziÅ‚ go do rzeczywistoÅ›ci z krainy snu. Wraz z nim przyszÅ‚o otrzeźwienie. No tak, Karolina. Przyjemność snu przeszÅ‚a w ohydność dnia codziennego. Jeszcze przez chwilÄ™ poudawaÅ‚, ze Å›pi, aż w koÅ„cu przykleiÅ‚ na twarz uÅ›miech i odwróciÅ‚ siÄ™ do kochanki.
- Witaj. - CmoknÄ…Å‚ jÄ… delikatnie w usta. – Co tak wczeÅ›nie wstaÅ‚aÅ›? Jest dopiero piÄ…ta.
- Niestety wzywajÄ… mnie do biura. – zrobiÅ‚a smutnÄ… minÄ™. – Spotkamy siÄ™ wieczorem?
- Nie wiem. Mam dzisiaj sporo trudnych zajęć, mogę być wykończony.
- Szkoda. No ale trudno. Ja tez mogę mieć trochę roboty, ostatnio trochę ją zaniedbałam.
- Ty? – zdziwiÅ‚ siÄ™. – taki pracuÅ› i zaniedbaÅ‚aÅ› robotÄ™? Nie poznajÄ™ ciÄ™.
Karolina roześmiała się, po czym przytuliła się do nagiego torsu Bolka.
- To wszystko twoja wina – powiedziaÅ‚a, chociaż w jej gÅ‚osie nie byÅ‚o sÅ‚ychać wyrzutu,
- Niby dlaczego moja?
- Zajmujesz moje myśli.
- To jawne pochlebstwo.
- Ależ oczywiÅ›cie – rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ i pocaÅ‚owaÅ‚a go. – DziaÅ‚asz na mnie jak narkotyk. Przy tobie nie myÅ›lÄ™ racjonalnie.
Uważaj, bo uwierzÄ™ – pomyÅ›laÅ‚ Bolek uÅ›miechajÄ…c siÄ™.
- W takim razie uciekaj, nie możemy pozwolić by przeze mnie ucierpiaÅ‚a twoja praca. – UÅ›miechajÄ…c siÄ™ cmoknÄ…Å‚ jÄ… w usta i lekko wypchnÄ…Å‚ w łóżka.
Bez słowa wstała i wyszła do łazienki. Kiedy tylko drzwi się za nią zamknęły Bolek błyskawicznie wyskoczył z łóżka i zaczął przeszukiwać najpierw jej torebkę, a potem wszystkie możliwe kieszenie. Niestety nie znalazł nic podejrzanego, ani nawet interesującego, tylko typowe kobiece drobiazgi. Syknął zirytowany. Niestety nie miał czasu na wymyślenie czegoś innego, bo nagle Karolina skończyła poranna toaletę. Szybko wskoczył z powrotem do łóżka.
- Seksownie wyglÄ…dasz w tym komplecie – powiedziaÅ‚ kiedy wyszÅ‚a z Å‚azienki.
Kobieta tylko uśmiechnęła się.
- Pokój jest opÅ‚acony do czternastej, wiÄ™c możesz spokojnie jeszcze pospać – powiedziaÅ‚ cmokajÄ…c go w usta.
- A żebyÅ› wiedziaÅ‚a – mruknÄ…Å‚ przewracajÄ…c siÄ™ na bok. – Dla mnie to zbyt barbarzyÅ„ska godzina.
ChwilÄ™ potem szczÄ™knęły drzwi, a Bolek zamknÄ…Å‚ oczy. Pierwszy miaÅ‚ wykÅ‚ad, który spokojnie mógÅ‚ opuÅ›cić, wiÄ™c postanowiÅ‚ pospać trochÄ™ dÅ‚użej, biorÄ…c pod uwagÄ™ fakt, że w nocy niewiele snu zaÅ‚apaÅ‚. Nie sÄ…dziÅ‚, ze z Karoliny wyjdzie taka nienasycona seksualnie bestia. Chociaż to go specjalnie nie martwiÅ‚o. ByÅ‚ w stanie sprostać jej oczekiwaniom, wiÄ™c siÄ™ nie przejmowaÅ‚. Także fakt, że sypia z kobietÄ…, którÄ… nienawidzi też mu nie przeszkadzaÅ‚. Kiedy prawda wyszÅ‚a na jaw i kieÅ‚kujÄ…ca miÅ‚ość umarÅ‚a, nie miaÅ‚ problemów by potraktować KarolinÄ™ jak każdÄ… z którÄ… zdarzyÅ‚o mu siÄ™ przespać tylko po to by zaspokoić swoje potrzeby seksualne. MiaÅ‚ już wprawÄ™ w postÄ™powaniu z takimi. Na szczęście wszystkie one byÅ‚y seksowne, wiÄ™c nie byÅ‚o problemu w odpowiednim „nastrojeniu” organizmu by mu stanÄ…Å‚ i zaspokoiÅ‚ kochankÄ™. Jedynym, co mu spÄ™dzaÅ‚o sen z powiek byÅ‚ sposób wyciÄ…gniÄ™cia z Karoliny prawdy.

***

Do obiadu siedział i obserwował baraszkujące po salonie kociaki. Był pod wrażeniem ile życia mają w sobie te małe kuleczki.
- ZazdroszczÄ™ wam – powiedziaÅ‚ gÅ‚askajÄ…c każdego po kolei, kiedy zmÄ™czone zabawÄ… uÅ‚ożyÅ‚y siÄ™ na kanapie. – Też bym tak chciaÅ‚. Å»yć beztrosko i niczym siÄ™ nie martwić. Niestety u ludzi tak to nie dziaÅ‚a, no chyba, że jest siÄ™ chorym psychicznie. Wtedy rzeczywistość miesza siÄ™ z fantazjami i czÅ‚owiek żyje we wÅ‚asnym Å›wiecie. Ja niestety jestem normalny. Chociaż niewiele brakowaÅ‚o bym zeÅ›wirowaÅ‚. Gdyby nie doktor Janerski, no i potem Marta… Ale oni i tak nie umywajÄ… siÄ™ do Bolka. Bo Bolek… - przerwaÅ‚ i westchnÄ…Å‚ ciężko. – Wiecie, nawet nie zdawaÅ‚em sobie sprawy jak bardzo zaczęło mi na nim zależeć. Ale dlaczego? Sam tego nie rozumiem. WydawaÅ‚o mi siÄ™, ze po tym, co przeszedÅ‚em nie bÄ™dÄ™ w stanie już nikogo tak polubić jak jego. MyÅ›laÅ‚em, że jestem kompletnie wyprany z wszelkich uczuć, a tu nagle… Powiedzcie, czemu tak siÄ™ dzieje?
Niestety żaden z kociaków nawet nie zareagował na pytanie Adama, wszystkie zbyt były zajęte zabawą. Pisarz westchnął ciężko.
- Może gdybym mógÅ‚ znowu pisać… wtedy skupiÅ‚bym siÄ™ na pisaniu i nie myÅ›laÅ‚bym tak o Bolku. Chociaż wiecie, to w sumie dziwne, ze tak bardzo lubiÄ™ akurat jego. Przecież Marta zrobiÅ‚a dla mnie dużo wiÄ™cej niż on. Ona myÅ›li, że ja nie zdajÄ™ sobie z tego sprawy, ale ja doskonale wiem co ona dla mnie zrobiÅ‚a. Znaczy, wiecie, na poczÄ…tku może nie zdawaÅ‚em sobie z tego sprawy, bo byÅ‚em jeszcze zbytnio rozkojarzony po szpitalu i caÅ‚ym tym nerwowym galimatiasie, ale potem doskonale widziaÅ‚em… jej worki pod oczami, kiedy po pięć razy w ciÄ…gu dnia przyjeżdżaÅ‚a do mnie. Albo jak siedziaÅ‚a tu po nocach nad laptopem by zdążyć z pracÄ… i mieć mnie na oku żebym sobie czegoÅ› nie zrobiÅ‚. Ona tyle dla mnie zrobiÅ‚a, a ja… ja nawet nie potrafiÄ™ siÄ™ jej odpowiednio odwdziÄ™czyć. Nie potrafiÄ™ jej lubić tak, jak na to zasÅ‚uguje. Za to Bolek… Wiecie, mam wrażenie, że na poczÄ…tku chyba nie bardzo mnie lubiÅ‚. Tak strasznie na mnie krzyczaÅ‚… Ale zauważyÅ‚em, że chyba później troszkÄ™ mnie polubiÅ‚. Ale tylko troszkÄ™, tak tyci, tyci. SkÄ…d wiem? A bo jakoÅ› tak mniej na mnie krzyczaÅ‚ i częściej siÄ™ uÅ›miechaÅ‚. I nawet mi kupowaÅ‚ sÅ‚odycze. No wiecie, to tak samo jak te paluszki dla was. Wy je uwielbiacie, a ja uwielbiam jak Bolek bez powodu kupuje mi różne sÅ‚odycze. Niby nic, ale miÅ‚o jest usÅ‚yszeć coÅ› w stylu: „pomyÅ›laÅ‚em, że zrobiÄ™ ci omlet, ten twój ulubiony”, albo „wÅ‚aÅ›nie przechodziÅ‚em koÅ‚o cukierni i zobaczyÅ‚em apetyczne ciastko i pomyÅ›laÅ‚em, że ci kupiÄ™, żebyÅ› miaÅ‚ odrobinÄ™ przyjemnoÅ›ci”. Wam tez by byÅ‚o miÅ‚o jakby wam tez kupowaÅ‚ coÅ› bez powodu, nie? Skoro tak mi czasami kupuje, to może jednak lubi mnie? No bo przecież jakby mnie nie lubiÅ‚, to nie chciaÅ‚by mi robić przyjemnoÅ›ci, no nie? Ale, gÅ‚upoty gadam, nic dziwnego, że wolicie siÄ™ bawić niż mnie sÅ‚uchać. Jak bym byÅ‚ na waszym miejscu też bym tak reagowaÅ‚ na jakÄ…Å› bezsensownÄ… paplaninÄ™ sieroty pisarza, który straciÅ‚ swojÄ… wenÄ™. A może popiszemy trochÄ™ na blogu? Co wy na to? Ostatnio przybyÅ‚o nam fanów. Hehehe. To które z was dzisiaj bÄ™dzie pisać? Może ty, Czwórek? Ostatnio Trójka pisaÅ‚a. Nawet nie wiesz jak siÄ™ rozpisaÅ‚a o tym kocie z jej snu. Marzycielka… Ciekawe o czym ty napiszesz, co? Chodź, sprawdzimy. – WziÄ…Å‚ kociaka na rÄ™ce. – A wy bÄ…dźcie grzeczne, bo wam nie dam patyczków – powiedziaÅ‚ do reszty kociaków i z Czwórkiem na rÄ™ce przeszedÅ‚ do sypialni.

***

Dzwonek komórki wyrwał go z półsnu, w który zapadł po tym jak Karolina wyszła z pokoju.
- Taaa? – mruknÄ…Å‚, nie patrzÄ…c nawet kto dzwoni.
- No i jak, dowiedziaÅ‚eÅ› siÄ™ coÅ›? – gÅ‚os Janowskiej podziaÅ‚aÅ‚ lepiej niż budzik.
- A skÄ…d – mruknÄ…Å‚. – Ona jest cwana bestia. Nieźle siÄ™ kontroluje, nie przyÅ‚apaÅ‚em jej na niczym.
- A może ty nie masz zamiaru jej zdemaskować, co? – w gÅ‚osie agentki wyraźnie można byÅ‚o wyczuć nieufność. Bolek poderwaÅ‚ siÄ™ do pozycji siedzÄ…cej.
- Baśka, weź mnie nie wkurwiaj, dobra?
- A co, może nieprawdę mówię? Przyznaj się, ze od początku wciskałeś mi kit o tym lubieniu Marcina tylko po to żebym ci dupy nie zawracała, żebyś mógł zaliczyć kolejną dupę?
- Baśka, o co ty się bultasz? Twoja dupa? I nie próbuj mi tu wyjeżdżać znowu z tą solidarnością jajników, bo sama przyznałaś, ze jej nienawidzisz.
- A chuj mnie obchodzi czyjÄ… dupÄ™ obrabiasz! – Nagle Janowska wrzasnęła tak gÅ‚oÅ›no, ze aż Bolek musiaÅ‚ odsunąć telefon od ucha. – Zalicz ich ile chcesz, ale nie wroga! I mi tu, kurwa, nie baÅ„kuj! – I zanim Bolek zdążyÅ‚ zareagować rozÅ‚Ä…czyÅ‚a siÄ™.
- GÅ‚upia krowa – warknÄ…Å‚ Bolek rzucajÄ…c komórkÄ™ na łóżko. Chociaż z drugiej strony ona ma racjÄ™. Już tyle dni próbuje jakoÅ› podejść KarolinÄ™ by czymÅ› siÄ™ zdradziÅ‚a. Za każdym razem mam nadziejÄ™, że w czasie seksu straci kontrolÄ™. Tyle razy to z niÄ… robiÅ‚, że zaczynaÅ‚ już sam o sobie myÅ›leć jak o jakiejÅ› taniej dziwce. Chociaż nie, nie byÅ‚ tani. Ale on niczego nie żądaÅ‚ do Karoliny w zamian za seks, ona sama mu kupowaÅ‚a wszystkie te ciuchy i prezenty i zapraszaÅ‚a do drogich restauracji i na wycieczki. Chociaż to fakt, sprawiaÅ‚o mu to wszystko przyjemność, nawet teraz, kiedy wiedziaÅ‚ kim tak naprawdÄ™ jest Karolina. To wszystko sprawiaÅ‚o, że chociaż na chwilÄ™ mógÅ‚ siÄ™ oderwać od rzeczywistoÅ›ci. I miaÅ‚ zamiar wykorzystać to na Maksa. A Marcinowi przecież nie dzieje siÄ™ krzywda. Z tego, co widziaÅ‚, grzecznie zjada wszystko, co mu przygotowaÅ‚, myje siÄ™ i chociaż wciąż nie pisze, to jednak widać, że dochodzi do siebie. Mieszkanie jest posprzÄ…tane jak należy, nie ma wiÄ™c powodu by nie pomyÅ›laÅ‚ chociaż trochÄ™ o swoich potrzebach.