Na zakręcie 5
Dodane przez Aquarius dnia Maja 16 2015 09:38:09


Tego dnia Darek dał Adamowi kartkę z nazwiskiem i adresem.
- Zgłosisz się do tej kobiety. Ona da ci pracę.
- A jeśli… - zaczął Adam niepewnie, ale Darek zmarszczył brwi i już nie skończył, co miał na myśli.
Godzinę później stał przez pięciopiętrowym budynkiem. Serce waliło mu jak oszalałe. Mimo tego, co powiedział Darek, bał się. Popatrzył na swoje ubranie. Niestety wśród ubrań, które dostał, nie było garnituru, jedynie jakieś materiałowe czarne spodnie i biała koszula. Krawat musiał pożyczyć od Darka. Przełknął ślinę i wszedł do środka.
- Dzień dobry – powiedział do siedzącego przy wejściu strażnika. – Ja do pani – spojrzał na trzymaną w ręku kartkę – pani Jolanty Marczewskiej.
- Dowód poproszę. – Strażnik spisał go i wydał identyfikator gościa. – Pokój pięćset jedenaście, piąte piętro – powiedział, po czym otworzył bramkę. Adam wszedł do windy. Na szczęście na żadnym z pięter nikt nie wsiadał. Dzięki temu miał okazję trochę się uspokoić. Szybko znalazł właściwy pokój. Na szczęście nikt z kręcących się po korytarzu ludzi nie zaczepiał go. Zapukał niepewnie, a gdy usłyszał przytłumione „Proszę” odetchnął głęboko i wszedł. Znalazł się w niedużym sekretariacie. Za biurkiem siedziała młoda blondynka.
- Dzień dobry – powiedział. – Ja do pani Jolanty Marczewskiej. Miałem się dzisiaj zgłosić w sprawie pracy.
- Pana nazwisko?
- Adam Janowski.
Sekretarka spojrzała w dokumenty i mruknęła:
- Chwileczkę – Po czym podniosła słuchawkę telefonu. – Pani dyrektor, przyszedł pan Janowski. – Odłożyła słuchawkę i zwróciła się ponownie do Adama, wskazując obite skórą drzwi. – Może pan wejść.
- Dziękuję – wybąkał i nacisnął klamkę wskazanych drzwi. Pierwszym co mu się rzuciło w oczy był regał wypełniony różnymi segregatorami i innymi dokumentami. Dopiero gdy odwrócił głowę w prawo, zobaczył stojące pod oknem biurko i siedzącą przy nim kobietę na oko pięćdziesięcioletnią. Czarne włosy miała spięte w kok, ubrana była w prostą kremową bluzkę i szarą marynarkę.
- Proszę siadać – powiedziała suchym głosem. – Poproszono mnie bym dała panu pracę w tej firmie. Niestety nic mi więcej nie powiedziano ani o panu, ani o pańskim doświadczeniu. Ma pan chociaż swoje CV?
- Mam, chociaż nie ma w nim nic specjalnego – powiedział Adam wyciągając z przyniesionej ze sobą teczki dokument. – To byłaby moja pierwsza praca, nie mam żadnego doświadczenia.
- A dotychczasowe zajęcia? – zapytała dyrektorka czytając CV.
- Tylko na czarno, w budownictwie, jak facet do wszystkiego, nie jakiś specjalista. Więc to się raczej nie przyda.
- Tego niech pan nie będzie taki pewny – mruknęła odkładając kartkę. – Pan w ogóle wie, co to za firma?
- Eeee, nie bardzo.
Marczewska westchnęła ciężko.
- Jesteśmy firmą usługową oferującą różnego rodzaju usługi, od naprawy komputerów poprzez przeprowadzki i sprzątanie, aż po, tak ostatnio popularnych, męża i żonę na godziny.
- Mąż i żona na godziny? – zdziwił się.
- Są osoby samotne, albo takie, które nie potrafią wykonać pewnych prac domowych. Wtedy dzwonią do nas i my wysyłamy odpowiednią osobę, by naprawiła co trzeba, posprzątała, zrobiła zakupy czy pomogła w inny sposób. Oprócz tego naprawiamy wszelkiej maści sprzęt komputerowy, rozliczamy księgowo firmy i sprzątamy biura. Oczywiście nie poprzestajemy tylko na tym. Cały czas się rozwijamy i jesteśmy otwarci na wszelkie nowości, które mogą nam zapewnić zyski. Dlatego też staramy się przyjmować każdego, kto coś potrafi.
- Ale ja nic nie potrafię.
Kobieta zamknęła na chwilę oczy, jakby chciała policzyć do dziesięciu, by się opanować, lecz szybko je otworzyła i powiedziała:
- Ma pan wykształcenie ekonomiczne. Brak doświadczenia można nadrobić odpowiednim szkoleniem. Poza tym pracował pan na budowie, to tez może nam się przydać.
- Ale zawsze byłem wyłącznie jako pomocnik. Przynieś to, wynieś tamto. A jeśli już mogłem coś robić, to tylko jako pomocnik. Podaj to, podaj tamto i patrz jak robi to fachowiec.
- A może by tak więcej wiary w siebie, co? – Kobieta nie wytrzymała i odezwała się niezbyt profesjonalnie. – Jestem pewna, że uda nam się w jakiś sposób wykorzystać pańskie umiejętności. – Podniosła słuchawkę telefonu. – Pani Krysiu, proszę przygotować umowę dla pana Janowskiego. Na stanowisko księgowego, standardowa stawka. A jak już podpisze umowę, proszę wezwać do mnie Mariankową. – Odłożyła słuchawkę. – Pójdzie pan do mojej asystentki, ona przygotuje wszystkie niezbędne dokumenty.
Adam tylko skinął i wybąkawszy „Dziękuję” wyszedł. Kiedy zamknęły się za nim drzwi, dyrektorka podniosła słuchawkę i wykręciła numer.
- Co jest, Jolka? – usłyszała zamiast powitania.
- Może pan gadać, szefie?
- Jestem zajęty, ale mów.
- Co mi pan za faceta przysłał? Totalna sierota – skrzywiła się. – Ja się dziwię, ze on jeszcze chodzi po tym świecie.
- Wiem – westchnął ciężko. – Nie wiem co mnie podkusiło, żeby mu pomóc. Ale nie mogę się wycofać.
- Ale ja wiem, szefie. Ty po prostu jesteś typowym tsundere. – Zachichotała.
- Że co?
- No tak mówi moja siostrzenica. Ostatnio ma fazę na japońskie anime i mangi. Za każdym razem jak ją widzę, opowiada mi takie różne ciekawostki i co ostatnio oglądała, że jestem prawie na bieżąco w te klocki. Podobno tsundere to taki typ, co jest szorstki na zewnątrz, niewychowany, czasami nawet chamski i wulgarny, a w środku jest ciepły i czuły i gotowy pomagać innym. Zupełnie jak pan, szefie – zachichotała.
- No pięknie, teraz awansowałem na bohatera jakiejś mangi.
- No co ja na to poradzę szefie?
- Ech Jolka, Jolka, co ja z tobą mam… - westchnął Darek. – A na poważnie: zajmiesz się wszystkim?
- A czy ja pana kiedyś zawiodłam, szefie?
- Uznam to za pytanie retoryczne. Co jakiś czas dawaj mi znać jak mu idzie.
Tymczasem Adam siedział przed sekretarką i podając odpowiednie dane, czekał aż sporządzi ona odpowiednią umowę. W końcu wydrukowała dokument i podała mu.
- Proszę sprawdzić czy wszystko się zgadza i podpisać.
Adam przebiegł wzrokiem po piśmie.
- Przepraszam, tu na pewno jest dobrze napisane?
- W którym miejscu?
- No… pensja. Cztery tysiące brutto.
- A ile by pan chciał? To jest podstawowa stawka jaką możemy zaoferować na początek. Na podwyżkę musi pan zasłużyć. A jeśli panu to nie odpowiada, nie musi pan pracować w naszej firmie.
- Ależ skąd – odpowiedział szybko - odpowiada. Po prostu myślałem, że to będzie mniejsza kwota. Jeszcze nigdy tyle nie zarabiałem, musze się do tego przyzwyczaić.
Sekretarka nic nie powiedziała, tylko zabrała podpisany przez Adama dokument i poszła do gabinetu dyrektorki. Wróciła dość szybko i oddała jeden z egzemplarzy Adamowi, drugi wpięła do wziętego z półki segregatora. Potem podniosła słuchawkę telefonu i wybrała numer.
- Pani Mariankowa, szefowa prosi do siebie. W tej chwili. – Odłożyła słuchawkę. – Za chwilę przyjdzie tu pana przyszła kierowniczka – zwróciła się do Adama. Zanim zdążyła dodać cokolwiek, zadzwonił telefon. Kiedy sekretarka rozmawiała, Adam jeszcze raz, na spokojnie czytał umowę. I nie mógł uwierzyć, że właśnie dostał pracę i to prawie dwukrotnie lepiej płatną niż wcześniejsza. Ogromna gula wzruszenia ścisnęła mu gardło, a łzy próbowały wydostać się na zewnątrz. Szybko zamrugał oczami, bojąc się, że pociekną. Po jakiś dziesięciu minutach sekretarka zakończyła rozmowę, a drzwi sekretariatu otworzyły się i do środka weszła korpulentna siwiejąca kobieta.
- Szefowa czeka – powiedziała sekretarka i kobieta bez słowa przeszła przez obite skórą drzwi. Nie wychodziła dość długo i Adam już zaczynał się denerwować. W końcu ukazała się w drzwiach z jakimś papierem w ręku. Spojrzała na Adama i powiedziała:
- Idziemy.
- Do widzenia – powiedział Adam do sekretarki i wyszedł za korpulentną kobietą.
Zjechali windą na trzecie piętro i weszli do pokoju z numerem. 302. Siedziały tam przy biurkach trzy kobiety, a czwarta stała z kubkiem w ręku przy oknie. Natomiast przy czwartym biurku…
- Darek? – zdziwił się Adam. – Co ty tu robisz?
- Debilne pytanie – warknął grzebiąc we wnętrzu stojącego na biurku komputera. – Pracuję.
- To jest Adam Janowski – powiedziała Mariankowa. – Od dzisiaj będzie z nami pracował. Na początek trzeba go będzie przeszkolić. Ty się tym zajmiesz Kaśka – zwróciła się do jednej z kobiet.
- Ja? – zdziwiła się młoda, krótko obcięta szatynka. – Ale szefowo, zostało mi jeszcze rozliczenie firmy „Juwentus”, a potem…
- Oddasz wszystko Monice – przerwała jej brutalnie kierowniczka. – Masz trzy miesiące na przygotowanie go. Będzie pracował razem z wami, więc zróbcie mu tu miejsce. I zadzwoń do magazynu, żeby mu przynieśli biurko, krzesło i komputer. Panie Darku, da mu pan wszelkie potrzebne uprawnienia. A teraz wracajcie do roboty – powiedziała po czym wyszła.
- Godzilla odeszła – powiedziała rudowłosa, a pozostałe odetchnęły z wyraźną ulgą.
- To wy się znacie, panie Darku? – zainteresowała się młoda, na oko dwudziestoletnia blondynka, zdaniem Adama zbyt mocno wymalowana.
- Taa – mruknął Darek nie przerywając pracy. Kobiety wszystkie popatrzyły z zainteresowaniem na Adama. Ten wyraźnie zmieszał się.
Kobiety po kolei przedstawiły się.
- Zrobione – powiedział Darek i zaczął skręcać komputer. – A na następny raz niech pani nie próbuje się bawić w domorosłego informatyka, tylko od razu daje mi znać jak coś się zaczyna knocić. Nie mam ochoty stracić przez panią pracy.
- Ależ skąd, panie Darku – odparła właścicielka biurka. – Po prostu nie chciałam panu zawracać głowy bzdurami. Pan taki wiecznie zapracowany… - uśmiechnęła się kokieteryjnie.
Darek tylko na nią spojrzał spode łba, ale nic nie powiedział. Zdjął komputer z biurka i uruchomił go.
- Może się pani już zalogować. – Po czym zebrał swoje rzeczy i wyszedł z pokoju.
- Wy naprawdę się znacie? Skąd? On ma dziewczynę? Jaka ona jest? – kobiety otoczyły Adama i zaczęły go obsypywać pytaniami.
- Nie wiem – odparł niepewnie Adam przestraszony tym nagłym atakiem.
- No to w końcu się znacie czy nie? – zapytała z niezadowoloną miną blondynka o imieniu Wioletta.
- No tak nie do końca. To tylko znajomy znajomego – odparł nerwowo, usiłując naprędce wymyślić jakąś wiarygodną historię. – Spotkaliśmy się raptem kilka razy.
- Jaka szkoda – odezwała się Kaśka, wyraźnie zawiedziona. – Za tym facetem oglądają się wszystkie dziewczyny w firmie. To takie seksowne ciacho…
- E, chyba pani przesadza… - odezwał się niepewnie Adam.
- Wcale nie przesadzam. I nie pani, tylko Kaśka. Zapomniałeś już? – nadęła się z udawanym oburzeniem. Adam uśmiechnął się przepraszająco.
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi, a chwilę potem do środka weszło dwóch mężczyzn ubranych w robocze kombinezony, z biurkiem, fotelem i sprzętem komputerowym ciągniętym na wózku.
- To gdzie to stawiamy, moje drogie panie? – zapytał uśmiechając się jeden z nich, siwowłosy wąsacz.
- Och, panie Heniu, jeszcze nie zdecydowałyśmy – odparła kokieteryjnie Monika. – Może pan nam pomoże? Trzeba poprzesuwać biurka, zobaczyć gdzie będzie lepiej. Ale one są taaakie ciężkie.
- My pomożemy – odparł żarliwie towarzysz pana Henia, młody, pryszczaty rudzielec.
Przez następne pół godziny kobiety sterowały obydwoma mężczyznami, przekrzykując jedna drugą i co chwila zmieniając koncepcję ustawienia mebli w pokoju. Adam stał w boku i patrzył jak urzeczony jak obaj mężczyźni bez słowa sprzeciwu przesuwali wszystkie biurka. Co jedna wymyśliła, druga zaraz kręciła nosem i przestawiała wszystko po swojemu. W końcu udało im się dojść do jakiegoś kompromisu i nowe miejsce pracy Adama zostało zorganizowane. Dość szybko pojawił się na nim telefon i różne inne niezbędne w biurze drobiazgi. Adam usiadł przy biurku i włączył komputer.
- Dopóki nie dostaniesz własnego loginu – powiedziała Kaśka przysuwając do Adama swoje krzesło – będziesz się logował na mnie. – Adam twierdząco pokiwał głową i zalogował się wpisując dane podane przez kobietę.
Przez następne cztery godziny Adam uważnie słuchał tłumaczeń kobiety i notował wszystko by nie zapomnieć.
- Rany – W pewnym momencie czwarta z kobiet, Zofia, przeciągnęła się. – Głodna jestem, a wy? - Pozostałe kobiety przytaknęły twierdząco. – To idziemy na obiad? – Znowu jednomyślna zgoda.
Wstały od biurek.
- A ty nie idziesz? – zapytała Kaśka, widząc, że Adam nie rusza się.
- Chciałbym sobie jeszcze poćwiczyć – odparł. – Poza tym nie jestem głodny.
W tym momencie można było usłyszeć głośne burczenie jego brzucha. Adam zaczerwienił się zmieszany.
- No i czego kłamiesz? – zapytała rozbawiona Wioletta. – Pewnie zapomniałeś kasy, co? - Adam mruknął coś niezrozumiale. – To dzisiaj my stawiamy, jako, że to twój pierwszy dzień pracy. Następnym razem ty nam postawisz, ok.?
Adam pokiwał twierdząco głową i wyszedł razem z kobietami. Przeszli do bufetu, który znajdował się na parterze. Był on dość obszerny i siedziało w nim już kilka osób jedząc, albo tylko pijąc. Kobiety podeszły do bufetu i zamówiły dania z wiszącego w pobliżu menu. Adama opierał się przed zrobieniem tego samego bąkając coś o zbyt dużych cenach, ale został zakrzyczany. A gdy nie mógł się zdecydować które danie wziąć, kobiety zrobiły to za niego. W oczekiwaniu na przygotowanie zamówienia kobiety bez skrępowania zsunęły razem dwa stoliki i zajęły miejsca. Zaczęły rozmawiać. A ponieważ Adam nie znał poruszanych przez nie tematów, siedział cicho i przyglądał się im z zainteresowaniem. I nie mógł się nadziwić jak te tak różne kobiety potrafią się dogadywać.
- A ty co się tak szczerzysz? – zapytała w pewnej chwili Mariolka
- Ja? – zdziwił się Adam.
- Ty – odparła Monika. – Szczerzysz się jak szczerbaty do suchara.
- A to jakoś tak… sam nie wiem skąd – wybąkał wyraźnie zmieszany.
Kobiety parsknęły śmiechem. W tym momencie pierwsza z nich została wezwana po odebranie zamówionego jedzenia, potem druga i następna. W końcu wszyscy siedzieli nad talerzami, rozmawiając o różnych sprawach. Nawet Adam brał udział w rozmowie. Po skończonym posiłku kobiety wróciły do swoich obowiązków i wdrażania Adama w jego przyszłe zadania.
Punktualnie o szesnastej wszystkie zaczęły zbierać się do domu. Pożegnały się z Adamem przed budynkiem i rozeszły każda w swoją stronę. Adam zajrzał do kieszeni, by sprawdzić ile pieniędzy ma przy sobie. Wracając do domu zrobił zakupy. Kiedy wszedł do środka, zadzwonił do Darka.
- Em… cześć. Możesz mi powiedzieć o której dzisiaj wracasz?
- Za godzinę będę w domu.
- Ok., czekam z obiadem. – pożegnał się i zakończył rozmowę.
Przebrał się w jakieś mniej wyjściowe ciuchy i zabrał za robienie obiadu i inne domowe prace.
- I jak było w pierwszy dzień w pracy? – zapytał niedbale Darek podczas obiadu.
- Strasznie… hałaśliwie – odparł niepewnie Adam wpatrując się we własny talerz.
- Hałaśliwie? – zdumiał się Darek.
- Te dziewczyny z którymi mam pracować… są takie żywiołowe. Wszystkie one były dla mnie miłe. Nawet dyrektorka, chociaż sroga, to jednak też była miła. Nie jestem do tego przyzwyczajony.
- One miłe? Coś ci się pokręciło – mruknął Darek. – Są upierdliwe i cholernie uciążliwe. Gorsze od wrzoda na dupie.
Adam zachichotał.
- To przez to, że nie dajesz im się poderwać. One wszystkie mają na ciebie ochotę. Mówią, że niezłe z ciebie ciacho – dodał prawie niedosłyszalnie.
- Baby są upierdliwe i męczące. Wiecznie czegoś chcą, o coś stękają…
- To dlatego wolisz facetów? – zainteresował się Adam.
- Że co? – Darek spojrzał na niego groźnie.
- Nie, nic – odparł Adam wystraszony groźną miną rozmówcy.
- Zapamiętaj sobie jedno: pedałem byłem od dawna i baby nie mają z tym nic wspólnego. Nie mam z ich powodu żadnej traumy, po prostu nie cierpię upierdliwych ludzi. Rozumiesz?
Adam pokiwał twierdząco głową.
Po skończonym obiedzie Darek bez słowa ubrał się i wyszedł z mieszkania. Adam posprzątał co miał posprzątać i włączył telewizor w swoim pokoju.
Darek wrócił d domu grubo po północy. Widział, że w pokoju Adama jeszcze świeci się światło. Zapukał, ale nie otrzymał odpowiedzi. Otworzył więc drzwi. I znowu zobaczył Adama śpiącego z pilotem w ręku. Jednak tym razem był już rozebrany i leżał pod kołdrą. Na jego twarzy błąkał się niewielki uśmiech.
- To był niezwykle pasjonujący dzień, co? – zapytał rozbawiony Darek. – Może jeszcze będą z ciebie normalni ludzi. - Wyłączył telewizor i wyszedł.