Światło i cień 2
Dodane przez Aquarius dnia Grudnia 13 2014 08:32:19


Jeszcze przez chwilę uczniowie patrzyli na oddalający się tłum wiwatujący na nabrzeżu. Amard robił się coraz mniejszy, aż w końcu stał się tylko odległym punktem na tle błękitnego nieba i morza. W końcu uczniowie usłyszeli głośny dzwon wołający na zbiórkę i ustawili się w szeregu na głównym pokładzie i przemówił do nich Konsul Ammar.
- Do Idy dotrzemy jutro wieczorem, do tego czasu możecie odpocząć w kajutach pod pokładem. Lecz najpierw chcę abyście opanowali emanację swojej energii, obecnie bije od was mocny blask, który zaraz stanie się dla was i innych męczący.
Uczniowie skupili się wokół Rayko Ammara a ten wyjaśnił im jak zagłębić się w swój umysł i okiełznać blask mocy. Po chwili błękitne lśnienie Świateł oraz czarna emanacja Cieni zgasła i chłopcy wyglądali jak dawniej, mając jedynie zmienione kolory włosów i oczu. Rozejrzeli się wokoło rozradowani ze swojego sukcesu i powoli rozeszli się po statku. Większość faktycznie była wyczerpana, czuli się jak po kilku dniach treningu bez snu i teraz, mimo jeszcze wczesnej pory, chętnie układali się w kojach, których znajdowało się po dziesięć w każdym kubryku.
Senka i Lior również ułożyli się w jednym z kubryków, Lior wskoczył na koję wyżej, Senka ułożył się na dole, ale nie mógł się odprężyć, a co dopiero zmrużyć oka. Cały czas słyszał myśli Liora, co doprowadzało go do obłędu. Nigdy wcześniej nie doświadczył czegoś takiego i teraz, mając w swojej głowie lokatora, nie mógł się uspokoić.
Lior próbował zasnąć zmęczony dzisiejszym dniem, ale nadal rozmyślał o tym co się wydarzyło. To, że Senka został Cieniem wydawało mu się bardzo dziwne. Byli przyjaciółmi od wielu lat, ale jednak pozostawali osobnymi bytami, osobami z różnym charakterem, mogli uczęszczać różnymi drogami, a teraz ich losy splotły się na zawsze. Doszedł do wniosku, że może dobrze się stało, że Senka został jego Cieniem, bo pomimo chęci pozostania razem i walki obok siebie, coraz bardziej by się od siebie oddalali scalając się ze swoimi partnerami, a w końcu może i by się całkiem od siebie oddalili, a tego Lior nie chciał, nawet kosztem pozostania Senki jako Światła. Teraz już nigdy nie zostaną rozdzieleni i z tego Lior się bardzo cieszył.
Senka się zdenerwował. Słyszał i czuł każdą jedną myśl Liora i nie dość, że samo to go drażniło, to jeszcze jego przyjaciel cieszył się, że on został Światłem, a Senka Cieniem. Zacisnął zęby i wstał gwałtownie kierując się do wyjścia. Lior obrócił się w jego stronę i nie chcąc budzić pozostałych, jedynie w myślach zapytał jakby siebie, co się stało Sence, na co ten już na głos rzucił, że musi się przewietrzyć. Nawet nie wiedział, że Lior wypowiedział te słowa w myślach.
Przeszedł długim korytarzem wyłożonym eleganckim drewnem mijając inne kubryki, w których spali uczniowie. Jak na przewóz młodych adeptów Zakonu, statek Nerida wydawał się bardzo elegancki. Może wozi nie tylko nowicjuszy, pomyślał przelotem Senka spoglądając na zamknięte ozdobne drzwi niektórych kajut. Wyszedł po schodach na górny pokład, gdzie uderzyła go w nozdrza świeża morska bryza. Od razu skojarzył ten zapach z Liorem, który uwielbiał wodę, lecz szybko wyrzucił myśli o przyjacielu z głowy.
Po pokładzie kręcili się marynarze, ale też kilku uczniów, którzy nie odczuwali zmęczenia. Było dopiero późne popołudnie i słońce ledwie kierowało się w stronę horyzontu, aby ukryć się za nim przed księżycami. Senka podszedł do prawej burty i wyjrzał na fale. Morze mieniło się teraz zielenią, a w wodzie gdzieniegdzie można było dostrzec grzbiety ryb, próbujących utrzymać tempo ze statkiem. Nieco dalej na pokładzie Senka dostrzegł dwóch chłopców ze swojego dawnego zespołu, z którymi zaledwie wczoraj pił piwo u Radovana. Oni także zmienili się w Cienie.
- Erki, Lasse. - Senka podszedł do nich i przywitał się podając im dłoń. - Jak się czujecie?
- Cześć Senka. No cóż, bardzo dziwnie, pewnie tak jak wszyscy - zaczął Erki. - Jednak miałem nadzieję na coś innego. - Spojrzał trochę smutno na Lasse, który przytaknął mu głową.
- Ja też jestem trochę zawiedziony, ale w sumie to lepsze niż nic. Moim Światłem jest Peio, więc dobrze zostaliśmy dobrani, nie narzekam. - Uśmiechnął się Lasse.
- Ja zostałem Cieniem Liora, ale mimo to... - Senka nie dokończył, gdyż Erki i Lasse prawie krzyknęli uradowani jednocześnie:
- Po was to się można było spodziewać, jesteście najlepszymi przyjaciółmi, ciągle nierozłączni, nie dziwne, że magia sparowała was razem!
Senka spojrzał na nich z uczuciem goryczy.
- Spodziewałem się zostać Światłem - mruknął cicho.
Chłopcy spojrzeli po sobie lekko zmieszani.
- Słuchaj, magia się nie myli skoro zostaliście spleceni razem. Zawsze razem walczyliście, znacie się najlepiej na świecie. Kto inny mógłby zostać Cieniem Liora, jak nie ty? Kto inny by wspierał go w walce i najlepiej by odczytywał jego myśli? - pocieszał go Lasse wierząc w każde wypowiedziane słowo.
- Wy też słyszycie myśli swoich Świateł? - zapytał Senka po krótkiej chwili gdy przetrawił te informacje.
- Gdy wszyscy emanowali mocą to słyszałem, ale teraz po wyciszeniu się, już nie - odparł Erki, a Lasse mu przytaknął.
- Tak, ja też już nie słyszę - cicho skłamał Senka.
Chłopcy porozmawiali jeszcze chwilę, ale potem słońce zaczęło chować się za horyzontem i jeden z oficerów kazał im zejść pod pokład by iść spać.
Gdy Senka wrócił do swojego kubryka Lior już spał i nie słyszał jego myśli. Ułożył się na swoim posłaniu, przykrył kocem i też szybko zasnął czując jak zmęczenie ogarnia jego ciało.

* * *


Następnego dnia późnym popołudniem zbliżyli się do portu w Idzie. Wszyscy wyszli na pokład podziwiać miasto w pełnej okazałości. Razem z Neridą do miasta przybijało wiele innych statków, przede wszystkim handlowych, ale były też i małe prywatne łodzie zamożnych obywateli. Port znajdował się przy ujściu rzeki Sissinqua, która przecinała miasto na pół. Wysokie budynki bieliły się w słońcu, a ich kolorowe kopuły mieniły się wielobarwnie. Przy brzegu rozciągały się niskie budowle, które stopniowo robiły się coraz wyższe, żeby w środku miasta wystrzelić wieżami budynków urzędowych i domostw majętnych mieszkańców. W samym sercu miasta, na wschodnim brzegu rzeki, stała najwyższa, największa i najważniejsza budowla – Zakon Malachi. To wokół niego pierwotnie powstało miasto, które założył najpotężniejszy w dziejach mag Mahesha i objął we władanie całą krainę Anvansi, która teraz była państwem przybyłych do stolicy uczniów.
Na brzegu czekały już na nich odkryte wozy, które zabrały ich szerokimi ulicami w głąb miasta. Gdy jechali, wokół nich powoli zbierał się tłum gapiów co chwilę pozdrawiając ich i wiwatując na ich cześć. Miasto było ogromne, przewyższało swoją wielkością Amard trzykrotnie. Jechali główną ulicą wzdłuż szerokiej rzeki, na której również pływały łodzie bez problemu mieszczące się pod licznymi łukowatymi mostami. Gdy w końcu dotarli do bram Zakonu słońce chyliło się już ku górom na zachodzie, oddzielającym zatokę od oceanu.
Gdy bramy Zakonu się otworzyły ich oczom ukazał się tłum uczniów, którzy wyszli im na powitanie. Teren Zakonu również okazał się większy niż mogli się spodziewać. Wokół placu rozciągały się ogrody, oraz pola do walk, głębiej stało kilka wysokich budynków mieszkalnych oraz z salami do ćwiczeń. Po środku piętrzył się majestatyczny budynek główny, w którym znajdowała się sala spotkań, dom nauczycieli oraz Najwyższego Maga Zakonu, którym był Felim Cianithel, sprawujący również urząd głowy całego państwa. Nowo przybyli uczniowie zostali skierowani do głównej sali i tam przemówił do nich sam Najwyższy Mag Cianithel witając ich ciepło w progach Zakonu. Potem zostali podzieleni na dziesięcioosobowe grupy, po pięcioro Świateł i Cieni, w których będą ćwiczyć parami, dodatkowo na dziesięcioosobowe grupy składające się tylko ze Świateł lub Cieni, gdzie mogą ćwiczyć swoje moce niezależnie od partnera. Ci co nie zostali włączeni do grup, mieli poczekać na przybycie uczniów z innych miast, którzy również mieli zjawić się jeszcze dzisiejszego wieczoru. Reszta, która dostała swój przydział została zaprowadzona przez starszych kolegów do części mieszkalnych, gdzie każda para Aniołów dostała swój własny pokój z łazienką. Anioły nie mieszkały w zbiorowych sypialniach, gdyż najważniejszą rzeczą jest, aby zachowali pełną współświadomość i wspólnotę niezmąconą niczyją obecnością. Najważniejsze jest połączenie dwójek bez żadnych komplikacji. Zostali poinformowani o kolacji, która miała się niedługo odbyć we wspólnej stołówce na parterze tego samego budynku.
Lior i Senka weszli do swojego pokoju, który znajdował się na szóstym piętrze, a jego okna, umiejscowione nad łóżkami, wychodziły ponad murem Zakonu wprost na morze, co ucieszyło Liora. Ich pokój był niewielki. Na wprost drzwi stały dwa pojedyncze łóżka z własnymi szafkami nocnymi, na których stały kule świetlne, teraz jarzące się nikłym światłem. Przy łóżkach po przeciwnych stronach stały małe biurka z przyrządami do nauki, a obok nich w ściany wbite były haki i wieszaki. Na prawej ścianie znajdowały się drzwi prowadzące do równie niewielkiej łazienki, która tak samo jak pokój, wyłożona była jasnym drewnem. Na łóżkach leżały ich nowe ubrania, eleganckie białe stroje na uroczystości, popielate codzienne, czarne na ćwiczenia, piżamy, oraz różne przybory osobiste jak grzebienie czy szczoteczki do zębów. Z domów nie mogli zabrać nic i teraz to było całym ich dobytkiem. Przebrali się w codzienne stroje. Lior ze skrzywioną miną spojrzał na przepaloną na plecach kurtkę i koszulę, ale i tak tutaj dostał nowy zestaw z emblematami Zakonu, więc równie dobrze, zniszczone rzeczy może wyrzucić. Zeszli na kolację, a po niej z zaciekawieniem obeszli teren Zakonu przed ciszą nocną.
Senka na chwilę zapomniał o wszystkim co się wokół nich działo, chociaż wygląd Liora i jego samego całkiem nie zamazały nieprzyjemnych wspomnień z poprzedniego dnia. Senka postanowił przejść się po ogrodach posiadłości, na co Lior z chęcią przystał. Gdy wyszli na dwór, akurat słońce zaczęło znikać za wysokimi murami i nastał półmrok dopóki słońce całkiem nie zajdzie za wysokie góry i niżej, za krawędź świata. O tej porze mało było osób na zewnątrz, większość siedziała w częściach wspólnych, lub uczyła się w różnych salach. W końcu usiedli pod jednym z dużych rozłożystych drzew, którego liście miały soczystą zieloną barwę.
- Właśnie całe nasze życie się zmieniło - westchnął Senka. - Wczoraj za jednym dotknięciem magii staliśmy się innymi ludźmi.
Senka znowu słyszał ciche szepty myśli Liora, na których nie skupiał się od wczorajszego wieczoru na statku. Przez cały dzień było dosyć wrażeń wokoło żeby nie myślał o przyjacielu, ale teraz w ciszy szumiących drzew, znowu zostali sami z niechcianymi myślami. Senka zacisnął dłonie na skroniach próbując je wyciszyć, ale przychodziło mu to z trudem, więc w końcu zapytał Liora wprost, żeby usłyszeć wszystko z jego ust.
- Lior, powiedz co myślisz - wypalił szybko.
Lior spojrzał na niego i się uśmiechnął mieląc w palcach zielony liść, który opadł z drzewa.
- Cieszę się z tego wszystkiego wokół - odparł wzruszając ramionami. - Cieszę się, że ty zostałeś moich Cieniem, Senka - spojrzał na przyjaciela, w jego czarne oczy, z których teraz ciężko było cokolwiek wyczytać.
Brakuje mi błękitu twoich oczu, pomyślał Lior, co również usłyszał Senka, ale nie odpowiedział nic na to, tylko odwrócił głowę czekając na dalsze słowa przyjaciela.
- Nie mógłbym wyobrazić sobie kogoś innego w roli mojego Cienia, to byłoby dziwne - ciągnął dalej. - Ciebie znam najlepiej, ty znasz mnie, tak naprawdę byłbym nikim bez ciebie.
- Przestań gadać takie głupoty. - Senka machnął ręką. - Przecież to ty zawsze byłeś najlepszy w szkole.
- Tak, ale dzięki tobie.
Senka lekko zarumienił się na te słowa. Czuł, że coś w nim się zmienia, nie umiał być obok przyjaciela tak samo jak wcześniej, czuł się inny, odmieniony. Spojrzał na swoje dłonie, które były takie jak dawniej, ale wiedział że gdyby tylko spojrzał w lustro napotkałby kogoś innego, nieznanego.
Siedzieli jeszcze trochę delektując się przyjemnym wiatrem na twarzach, a potem wrócili do swojego nowego domu, jakim stał się teraz ich mały pokój. Senka z wahaniem wszedł do łazienki i spojrzał w lustro. Tak jak rozmyślał wcześniej, ktoś obcy na niego teraz spoglądał, zaglądał w jego duszę. Zniknęły jego jasne włosy koloru słońca, zastąpione ciemnością, smołą. W dotyku były takie same, lecz ich kolor nie pozostawiał wątpliwości. Jego oczy nie były jego, patrzył na nie, ale nawet nie widział granicy między źrenicą a tęczówką, którą zresztą nie powinien tak nazywać, bo do tęczy było jej daleko. Gdzieś zniknęły jego niebieskie oczy i już ich nie odzyska. Smoła, wszędzie smoła. Nie umiał myśleć o tej czerni inaczej, niż jak o lepkiej nieprzyjemnej substancji, która ogarnęła jego ciało. Czarny dym, który wszedł do jego serca.
Do łazienki wszedł Lior i wyrwał go z tych rozmyślań. W końcu umyli się i położyli w nowych łóżkach, patrząc jak na ścianie rysują się delikatne światła dochodzące z chyba nigdy nie śpiącego wielkiego miasta. Senka przymknął oczy i nagle usłyszał szelest, a gdy uniósł powieki zobaczył jak Lior odchyla jego kołdrę i gramoli się do jego łóżka.
- Co ty wyprawiasz? - Senka podniósł się na łokciach zmieszany ale przesunął się robiąc miejsce dla przyjaciela.
- Pamiętasz jak w dzieciństwie nocowaliśmy razem opowiadając sobie straszne historie?
Senka przytaknął głową.
- To nasza taka ostatnia noc kiedy możemy się niczym nie przejmować, więc pomyślałem, że będzie miło znowu razem zasnąć. - Uśmiechnął się kładąc bokiem do Senki i nakrywając ich kołdrą.
- Tylko, że jesteśmy już starsi i więksi i ledwo mieścimy się w tym łóżku - zauważył Senka krzywiąc się.
- Może faktycznie, ale poleżmy tak jeszcze chwilę. A w ogóle czemu jesteś taki przybity? - Spojrzał mu prosto w oczy, które ledwo widział w ciemności.
- Nie podoba mi się mój nowy wygląd - wymruczał speszony.
- Czarne włosy? Ja uważam, że ładnie ci w tym kolorze, chociaż faktycznie przyzwyczaiłem się do jasnych. Za to ja nie mogę przyzwyczaić się do swoich białych - pogładził się po włosach.
- Zawsze miałeś jasne, chociaż faktycznie białe to jednak białe - zauważył Senka. - Za to twoje oczy mnie trochę przerażają - i spojrzał prosto w nie.
Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, Senka w białe tęczówki i czarne źrenice Liora, Lior w zlane w jedno czarne oczy Senki. Leżeli blisko siebie, ich twarze dzieliło zaledwie dwadzieścia centymetrów, czuli bicia swoich serc i oddechy na skórze. Senkę zaczęły palić nogi w miejscach gdzie stykały się z nogami Liora. Nie słyszał w ogóle jego myśli i zastanawiał się czy udało mu się je ukryć, czy może naprawdę teraz tylko głupio się w niego wpatruje. Nagle, jak na zawołanie, usłyszał w głowie jego jedną myśl „jednak piękne” i w końcu spuścił wzrok i poprawił się na łóżku żeby nie mieć twarzy zwróconej prosto w przyjaciela. Nic nie powiedział tylko zamknął oczy i poczuł, że odpływa w świat snu, lecz cały czas czuł obserwujące go oczy Liora, ale już bez żadnej palącej jego umysł myśli.
- Mieliśmy opowiadać sobie straszne historie - wymamrotał jeszcze Senka sennie ale nie wiedział czy Lior mu coś odpowiedział czy nie, ponieważ zasnął czując ciepło przyjaciela.
- Teraz żadne historie nie będą dla nas straszne - wyszeptał Lior, objął Senkę przez kołdrę i również zasnął.

* * *


Rankiem obudziły ich promienie słońca. Senka czuł ciężar ręki Liora, która spoczywała na nim przez większość nocy. Przekręcił się w jego stronę i poczuł, że wszystko go boli od niewygodnego spania na tak małym łóżku z lokatorem. Chciał krzykiem obudzić Liora, żeby go zdenerwować ale gdy spojrzał w jego spokojnie śpiącą twarz, zaniechał tego. Lior miał lekko otwarte usta i oddychał wolno i miarowo. Wokoło latały drobinki kurzu oświetlone słońcem, a jego białe włosy wydawały się teraz jak dawniej, lekko żółtawe. Senka poczuł dziwne uczucie w brzuchu gdy tak na niego patrzył. Zarumienił się lekko, gdy Lior powoli otworzył oczy i nikły uśmiech wypłynął na jego usta.
- Dzień dobry - powiedział chrapliwym cichym głosem.
Senka nie mógł wydobyć głosu z gardła. Okręcił się szybko zmieszany i wstał pospiesznie idąc do łazienki.
- Musimy wstawać, niedługo śniadanie - rzucił nie odwracając się i zamknął za sobą drzwi.
Lior leżał jeszcze przez chwilę trochę zdumiony zachowaniem przyjaciela, lecz też w końcu wstał z łóżka i zaczął się szykować.

* * *


Zeszli na dół budynku, gdzie znajdowała się stołówka. Tam zastał ich poranny gwar. Stołówka była ewidentnie podzielona na strefy, chociaż podczas wczorajszej kolacji na pierwszy rzut oka tego nie zauważyli. Można było rozróżnić różne kolory stolików, które sugerowały podziały, oraz ich specyficzne ułożenie w różne grupy. Dzieliły się na cztery grupy oznaczające rok nauki w Zakonie. Oni zostali przydzieleni do sektora czerwonego, czyli dla pierwszego rocznika, pozostałe kolory to były kolejno niebieski dla drugiego rocznika, zielony dla trzeciego i żółty dla czwartego. Uczniowie również mieli te kolory wszyte w swoje mundury szkolne galowe jak i te do nauki.
W trakcie półgodzinnej przerwy po śniadaniu mieli czas żeby przebrać się w stroje do nauki i ćwiczeń i udać się do oddzielnych klas, gdzie będą uczyć się w grupach Cieni i Świateł kontrolować swoje moce. Gdy wyszli na dwór, wiatr szumiał wśród drzew a ptaki wtórowały mu śpiewem. Skierowali się do budynku na tyłach mieszkalnego i tam pożegnali, gdyż Lior kierował się właśnie ku niemu, natomiast Senka musiał przejść dalej na zachód, minąć Główny Budynek i tam dopiero znajdował się budynek z salami do nauki dla Cieni.

* * *


Lior zaczął naukę od panowania nad myślami. Wprawdzie większość myśli Światła zblokowały wyciszając swoją energię już na statku, lecz nadal niesforne myśli mogły przenikać do umysłu Cienia. Gdy Lior usłyszał te słowa od nauczyciela, zaczął się zastanawiać czy Senka mógł słyszeć wszystkie jego myśli jakie kłębiły się w nim odkąd zostali złączeni, lecz zaraz głos nauczyciela wyrwał go z rozmyślań i skupił na nauce.
Nauczyciel był wysokim rangą magiem, odpowiednio przeszkolony, rozwinął swoją magię w kierunku, który zadziwiał zawsze pierwszorocznych. Otóż umiał on wychwycać myśli i zamiary Świateł tak samo jak robiły to ich Cienie. W związku z tym, przy nauce poskramiania myśli, czuł i wiedział kiedy dane Światło osiągnęło już umiejętność ukrywania swoich myśli.
Lior, nie mając u boku Senki bardzo łatwo skupiał się na wszystkich poleceniach nauczyciela i pod koniec zajęć ukrywanie myśli miał opanowane prawie do perfekcji. Nauczyciel jednak ostrzegł ich, że na tym nauka się nie kończy, gdyż będą znajdować się w różnych sytuacjach, gdzie opanowanie myśli, kierowanie tych właściwych do Cieni, tak żeby te niepotrzebne nie przenikały do ich umysłu, nie będzie takie proste. W sytuacjach gdzie nagle w grę wchodzą emocje, ciężko jest zapanować nad umysłem. Lecz tego będą się uczyć na następnych zajęciach, gdyż ich kilkugodzinny trening dobiegł końca.

* * *


Senka na swoich pierwszych zajęciach uczył się zmiany kształtu, a zajęcia szybko przerodziły się w dobrą zabawę uczniów i atmosfera rozluźniła się nieco. Chłopcy uczyli się zmiany swojego ciała w dym a potem w różne rodzaje broni i nie tylko, cokolwiek co mogłoby być potrzebne przy obronie lub ataku Aniołów.
Senka zaprzyjaźnił się z innymi Cieniami i już nie czuł się taki wyobcowany, a także nie czuł już tak dużej niechęci do swojego wyglądu obeznany z takim samym wyglądem innych uczniów. Wszyscy mieli tak samo czarne włosy i oczy, co czasami utrudniało rozróżnienie osób, ale powoli przyzwyczaił się do tego i rozpoznawał kolegów z grupy.
Kilka godzin upłynęło im bardzo szybko, na poważnej pracy jak i dobrej zabawie przy zmianie kształtów. Mogli zmieniać swoją całą sylwetkę, ale również pojedyncze części ciała jak nogi czy ręce. Rozdzielać ciało na pół, lub więcej części, stawać się po prostu dymem.

* * *


Po pierwszych zajęciach nastąpiła przerwa obiadowa po której mieli spotkać się w parach na ćwiczeniach. W stołówce zrobił się jeszcze większy harmider, gdy pierwszoroczne Światła i Cienie z entuzjazmem opowiadali sobie o nowych umiejętnościach. Tutaj Cienie miały większe pole do popisu niż Światła, które jedynie nauczyły się kontrolować myśli, ale i tak większość, w tym Lior, cieszyli się z nowych sprawności. Senka chwalił mu się pokazując jak zmienia się w dym, rozdziela ciało, oraz zmienia ręce w różne bronie, ale w końcu Lior kazał mu usiąść i zjeść obiad, mimo że zaśmiewał się z poczynań przyjaciela.
Gdy w końcu zaczęli już spokojnie jeść, do Senki dotarło wreszcie czego uczył się Lior. Nie słyszał go, nie słyszał żadnych jego myśli, chociaż widział po jego oczach, po jego ruchach, że na pewno jakieś kłębią mu się w głowie. Nagle poczuł pustkę, jakby w całym świecie zaległa cisza, albo tylko on ogłuchł. Nie rozumiał tego dziwnego uczucia, bo przecież jeszcze niedawno tak bardzo chciał się pozbyć natarczywych myśli Liora ze swojej głowy. A teraz chciał aby te myśli wróciły.

* * *


Po obiedzie wybrali się razem na wspólne zajęcia. Do budynku szli w milczeniu, ale w Sence kłębiły się różne uczucia. Mieli znowu się połączyć, pierwszy raz świadomie od pierwszego wymuszonego połączenia przez magię. Serce waliło mu jak młotem gdy o tym myślał. Przed wejściem do budynku stanął i się zawahał. Lior obrócił się w jego kierunku zdziwiony.
- Co się stało?
- Lior, czy ty obawiasz się tego połączenia? - wydukał niepewnie.
Lior spojrzał mu głęboko w oczy, dobrze rozumiał co Senka teraz czuje, sam po obiedzie rozmyślał nad tym.
- Tak, tak samo obawiam się jak ty - przytaknął.
- Ja się wcale nie... - zakrzyknął wzburzony Senka, lecz zamilkł gdy Lior położył mu dłoń na ramieniu.
- Przede mną nie musisz niczego ukrywać, przecież cię znam. - Zacisnął mocniej dłoń. - Nie martw się, przejdziemy przez to razem. W sumie i tak nie mamy innego wyjścia. - Mrugnął jednym okiem i się uśmiechnął. Zdjął rękę z ramienia i skierował się do budynku. - Chodź, bo się spóźnimy.
Na sali stał już nauczyciel i pozostałe cztery pary świeżych Aniołów.
- Wchodźcie, wchodźcie - machnął do nich ręką. - Zacznę od przedstawienia się. Nazywam się Sulai Paora i będę waszym nauczycielem przez następny rok. Pamiętajcie, że ja jestem tutaj dla was i jeśli macie jakikolwiek problem, możecie się do mnie zgłosić.
Sulai uśmiechał się pochlebnie i zmierzył wszystkich wzrokiem. Był wysokim człowiekiem o ciemnej karnacji i mocnej budowie ciała. Miał krótko przystrzyżone czarne włosy i bystre brązowe oczy. Nie był jednym z Aniołów, lecz jak większość nauczycieli, wysokiej rangi magiem, który odpowiednio wyuczony, mógł wiedzieć tyle samo o Aniołach co oni sami. Sala, w której się znajdowali emanowała magiczną energią, którą wcześniej Sulai rozsiał wokoło żeby jakiekolwiek niebezpieczne zaklęcie, czy użycie magii nie wyszło poza salę, nie zniszczyło jej jak i niczego poza nią. Wszystko wokoło było tak samo jak na statku i w pokojach wyłożone jasnym drewnem, w sali nie było żadnych sprzętów ani luster, które mogłyby rozpraszać uczniów. Jedyne dwa okna, które znajdowały się na przeciwko wejścia, były również osłonięte magią, a na tle światła wpadającego do środka dawało się zauważyć nikłą fioletową poświatę energii.
Sulai Paora kazał uczniom zacząć od zwykłego połączenia, pierwszego świadomego odkąd złączyła ich magia. Nie mieli robić nic więcej, tylko Cień miał wejść w Światło, pobyć chwilę w jego ciele i wyjść.
Światła zdjęły koszule aby ich nie zniszczyć i ustawiły się plecami do swoich Cieni. Senka wtedy po raz pierwszy zauważył znamię, które na zawsze miało pozostać na plecach Liora. Między jego łopatkami widniało niewielkie czarne koło, które znaczyło jego przynależność do Cienia. Senka się zawahał. Umiał już zmieniać się w dym, ale teraz musiał to zrobić i wlecieć w ciało Liora. Czy będzie do tego zdolny? Lior stał niecierpliwie czekając na jakąkolwiek oznakę, że Senka jest gotowy, spoglądał na niego ukradkiem przez ramię. Nauczyciel wydał polecenie i wszystkie cienie łącznie z Senką zmieniły się czarne obłoki pary. Senka niewiele już się zastanawiając wleciał przez znamię do ciała przyjaciela i Lior w tym momencie poczuł ogromny ból przez który zgiął się i musiał przyklęknąć na jedno kolano. Zacisnął oczy i zagryzł zęby w próbie przezwyciężenia rwania w trzewiach. Usłyszał głos nauczyciela, żeby się nie martwić bo takie pierwsze uczucia są normalne. Miał głęboko oddychać i pozwolić Cieniowi aby go wypełnił.
Senka w pierwszym momencie spanikował. Nie wiedział co się stało i gdzie się znajduje. Szamotał się po ciele i umyśle aż w końcu po kilku sekundach jego świadomość się przebiła i uspokoił się wiedząc, że znajduje się w ciele Liora. Przestał się szarpać i wtedy zaczął całym sobą wypełniać ciało i umysł Liora jakby rozkoszując się posiadaniem ciała Światła. Lior również uspokoił oddech, stanął równo na nogach i czuł, że Senka przepełnia go całego. Czuł go w umyśle, klatce piersiowej, rękach, nogach, jego Cień wypełniał go całego i byli jednością.
Po tych kilku chwilach spokoju Senka wyleciał z Liora tak jak i pozostali uczniowie i zmaterializował się w swoim ciele. Gdy tylko poczuł podłogę pod stopami zachwiał się i padł na kolana cały spocony.
- To normalne, że pierwsze połączenia są męczące, a nawet sprawiają ból. Z czasem się do nich przyzwyczaicie i ból zniknie, wyczerpanie opadnie, ale musicie się łączyć jak najczęściej żeby stało się to dla was czymś normalnym, naturalnym.
Lior pochylił się nad Senką i pomógł mu wstać.
- Wszystko w porządku? - zapytał z troską w głosie kiedy przytrzymał przyjaciela.
- Tak, dam sobie radę - Senka nie spojrzał mu w oczy i delikatnie odepchnął rękę gdy stanął o własnych siłach. Nie chciał wydawać się nieporadny.
Lior posmutniał. Nie rozumiał czemu jego przyjaciel jest taki markotny. Wprawdzie ich obu po trochu bolało to pierwsze wejście, ale jednocześnie było to coś cudownego, czego mogli doświadczać razem.
Sulai przywołał wszystkich do porządku i zaczął wyjaśniać im jak mają scalić swoje umysły gdy są połączeni. Gdy złączą swoje myśli, Światła będą mogły wydawać rozkazy Cieniom, a ci wykonywać ich zalecenia i zmieniać kształty na ich potrzeby oraz użyczać im własnej siły witalnej.
Gdy Senka ponownie wleciał do ciała Liora, znowu przez sekundy nie mógł się odnaleźć, potem zgodnie z zaleceniami nauczyciela, połączył się z jego umysłem i teraz również on widział i słyszał wszystko to co Lior. To było dla niego niesamowite przeżycie, czuł jakby to on był Liorem, jednocześnie zatracając samego siebie, nie mając całkowitej władzy nad ciałem, w którym przebywał, ale jednocześnie czuł się jednością z nim. Zdał sobie sprawę, że słyszy myśli przyjaciela, ale nie tak jak ostatnio, wybrane, jak go nauczyli kilka godzin temu, ale wszystkie. Czuł jego emocje, niepowstrzymane przepływy rozmyślań, próby skupienia uwagi, powstrzymywania się przed tym wszystkim, co teraz właśnie odczuwał. Lecz Sence udało się nad tym zapanować, udało mu się wsłuchać w instrukcje nauczyciela i potem wyodrębnić te polecenia z umysłu Liora. Chłopak wyciągnął prawą rękę do przodu i wymusił na Cieniu aby poprzez jego ciało, w tym ręku utworzył miecz. Senka powoli i z trudem wpełzł w rękę obejmując ją cieniem i w czarnej dłoni utworzył miecz, tak jakby zmaterializował go w swojej dłoni, jak to robił na wcześniejszych ćwiczeniach.
Lior poczuł dziwny chłód gdy cień zaczął obejmować jego ramię, a jego dłoń pokryła się czernią. W ręku zmaterializował się długi czarny miecz, który był tak samo ciężki jak prawdziwy i prawdopodobnie ciął tak samo jak prawdziwy. Poznał ten miecz, takiego samego używali w szkole wojskowej w Amardzie. Uśmiechnął się na tą myśl, a Senka ją od razu wyłapał. Tak, sam też się uśmiechnął, tylko taki miecz pamiętał.
- Cienie, zatrzymajcie tą postać broni i spróbujcie utrzymać jak najdłużej - krzyknął mag Paora. Wyciągnął rękę do przodu i przed uczniami pojawiły się słomiane dwumetrowe pachołki. - Pamiętajcie, że ostrze, które tworzycie musi być jak najbardziej prawdziwe, bo musi być ostre i ciąć jak prawdziwe ostrze. Światła, wypróbujcie miecze stworzone przez wasze Cienie. - I usunął się na bok, zostawiając pole uczniom.
Lior przekazał Sence w myślach jak zamierza zaatakować pachołek, a Senka mu odpowiedział, że postarał się jak mógł, żeby ostrze było sprawne i powinno im się udać.
Jak się nie uda, nie martw się, to dopiero początek, pomyślał Lior i odetchnął głęboko. Zamachnął się mieczem, lecz ten jedynie wbił się w pachołek, nie ścinając go. Zdziwił się nieco, ale zrozumiał, że jego przyjaciel jednak nie podołał. Rozejrzał się po innych Światłach i sprawa miała się podobnie, miecze albo w ogóle nie wbiły się w pachołki albo zagłębiły się w nich nieznacznie. Sulai zaniósł się gromkim śmiechem.
- Nie miejcie takich nietęgich min, to zdarza się za każdym razem. - Uśmiechał się pogodnie. - To tylko pokazuje ile jeszcze musicie ćwiczyć zanim przystąpicie do poważnej walki.
Cienie wyszły ze Świateł i stanęli obok. Senka zgiął się w pół i oparł dłońmi o kolana, oddychał szybko i płytko, pot skapywał z jego zmierzwionych włosów. Nauczyciel kolejno podchodził do każdej pary, klepał po ramionach i plecach i mówił słówka otuchy. Gdy położył rękę na ramieniu Senki ten wyprostował się i spojrzał mu w oczy. Sulai był dużo wyższy od niego więc musiał zadzierać głowę.
- Dobrze się spisałeś Senka, twój miecz był najostrzejszy ze wszystkich - odwrócił się do Liora i jemu też położył dłoń na ramieniu - a twój zamach był również najsilniejszy. Sam stworzyłem ćwiczebne pachołki, czułem każdy z nich, wiem co do milimetra jak bardzo zostały zniszczone, więc moje słowa nie są tylko czczym gadaniem. Dobrana z was para.
Po rozmowie z każdym obwieścił, że zajęcia dobiegły końca i mogą się rozejść do swoich pokoi. Lior i Senka nie odezwali się do siebie słowem dopóki nie zamknęli za sobą drzwi pokoju.
- Niech to szlag - krzyknął Senka. - Byłem pewien, że jest wystarczający ostry. - Upadł na łóżko wyprany z sił.
- Przestań, słyszałeś co mówił pan Paora, to zawsze się zdarza za pierwszym razem, a i tak podobno byliśmy najlepsi. - Lior również położył się na łóżku, lecz na boku w kierunku Senki, patrzył i obserwował go.
- No i co z tego? Najlepsi z najgorszych to żadne wyróżnienie - odparsknął.
- Za dużo od siebie wymagasz Senka. Widziałem jaki byłeś dzisiaj zmęczony, ledwie stałeś na nogach - odparł z troską w głosie.
- To też wina tego twojego gadania.
- Jakiego mojego gadania?
- Będąc w tobie ciągle słyszałem myśli, emocje, wszystko. Nie mogłem się skupić.
Lior lekko otworzył usta w zdziwieniu, sądził że panuje nad myślami, przecież udało mu się tego nauczyć na poprzedniej lekcji. Czyżby to nie było wystarczająco skuteczne gdy Senka jest w środku? Teraz na pewno nie słyszał jego myśli, powiedziałby coś chyba, zmienił chociaż grymas twarzy. Lior zaczął zastanawiać się co czuje Senka gdy jest w nim. Na pewno odczuwa to zupełnie inaczej niż on.
- Senka? - zaczął cicho.
- Co chcesz? - odburknął. Leżał z zamkniętymi oczami i Lior przez chwilę myślał, że zasnął.
- Jak to jest być we mnie? Co wtedy czujesz?
Senka otworzył oczy i odwrócił głowę w stronę przyjaciela. Ich spojrzenia się zetknęły i Senka próbował odczytać jego myśli, ale Lior skutecznie je teraz blokował.
- Nie chce mi się teraz o tym rozmawiać, muszę się zdrzemnąć przed kolacją, bo inaczej na nią nie dojdę - bąknął i odwrócił się tyłem do Liora.
Senka, co się z tobą dzieje?, pomyślał Lior zmartwiony. Nie zdawał sobie sprawy, że emocje przebijające się teraz na wierzch utrudniają utrzymanie jego myśli w ryzach. Senka usłyszał to pytanie i zacisnął oczy. Wiedział, czuł, że Lior nie powiedział tego na głos. Nie potrafiłby mu wytłumaczyć tego dziwnego uczucia, które rozpalało go od środka kiedy dzisiaj docierały do niego myśli i emocje Liora, kiedy wiedział że mógłby czytać jego umysł jak otwartą księgę, gdyby tylko chciał. Odczuwał coraz większą więź z nim, jakby się od niego uzależniał, ale jednocześnie nie umiał nazwać uczuć, które zaczynają się w nim kłębić.
Po chwili zasnął oddychając miarowo, ale Lior nie mógł wyciszyć umysłu i czuwał cały czas dopóki nie musieli iść na kolację. Przez cały wieczór nie rozmawiali a Lior próbował trzymać na wodzy swoje myśli. Położyli się spać również w milczeniu i tylko Lior przed zamknięciem oczu życzył Sence dobrej nocy, ale ten nic nie odpowiedział, ale chłopak nie wiedział czy nie chce mówić, czy już śpi. W końcu sam zasnął szybko zmęczony po całym dniu.