Szkolne Au 1
Dodane przez Aquarius dnia Maja 24 2014 11:18:28


Pisane z Miho <3


Uczenie się. Z kujonem. Serio, dyrektorku? - myślał wkurzony Teru. Jakby nie miał nic lepszego do roboty, jest przecież tyle zajęć POZA szkołą. WAŻNIEJSZYCH. A w ogóle to, jako gitarzysta, powinien chyba rzucić szkołę. No dobra, może jednak nie, trzeba by było mieć cokolwiek na świadectwie, nie? No ale kujon? I to jeszcze ten, jak mu tam, Zin czy jakoś tak. On jest nudny, nic, tylko trzyma nos w tych swoich książkach i kuje. Pff.
Kolega z klasy wyglądał na równie niezadowolonego, kiedy wychowawca go poinformował. Albo wręcz zrezygnowanego. Poproszono go, aby pomógł koledze poprawić oceny. Z Teru, na dobrą sprawę, nigdy nie zamienił słowa, ale czuł, że chyba się nie dogadają. Zin, dobry chłopak w okularach, wiedział, że klasa uważała go za kujona. Nie była to do końca prawda. Lubił się uczyć, wcale nie musiał spędzać aż tyle czasu w książkach. Za to Teru przyjaźnił się z klasowymi łobuzami, uczyć się nie znosił, a z przerw wracał, pachnąc papierosami. Sam może nigdy nie powiedział Zinowi złego słowa, ale jego koledzy uwielbiali go zaczepiać. Blondyn chętnie pomagał wszystkim w nauce, ale ten przypadek go nieco przerażał.
Teru wszedł do biblioteki z niezadowoloną miną. Jak zwykle jego marynarka była rozpięta, koszula niechlujnie zapięta, a krawat zwisał luźno z szyi. Jego srebrno-czarne włosy tworzyły niezły bałagan na głowie. Ręce miał w kieszeniach, a z ramienia zwisała szkolna torba. Rozejrzał się po po pomieszczeniu, po czym skierował w stronę Zina.
- Cześć, kujonie – mruknął, siadając niedbale na krześle. Rzucił mu zeszyt. - Zrób te zadania i spadam, mam ważniejsze rzeczy do roboty – dodał i wyjął komórkę z kieszeni.
Drugi chłopiec zamrugał gwałtownie, wyraźnie zakłopotany. Tego się właśnie spodziewał. Wziął głęboki oddech i delikatnie wyjął koledze telefon z dłoni.
- Hej, oddawaj!
- Mam ci pomóc - powiedział Zin łagodnie. - A nie robić zadania za ciebie. Inaczej nie poradzisz sobie sobie na egzaminach końcowych.
- Może jakoś sobie poradzę - warknął Teru. - I nie mów do mnie jak do dziecka.
- Nie poradzisz sobie jeśli nawet nie zajrzysz do tych zadań - odparł Zin spokojnie. - Nie będę tak mówił, jeśli nie będziesz się jak dziecko zachowywał.
Teru ostentacyjnie sięgnął po zeszyt, otworzył go i popatrzył na zadania.
- Ładne są. A teraz je zrób
- A sam nie umiesz?
- Nie chce mi się.
- Nie są wcale takie trudne, wiesz.
Teru zerknął z niezadowoleniem na zegarek. Robiło się późno, a ten cholerny kujon był strasznie uparty. Może zrobi te zadania dla świętego spokoju. Ale... Chyba się nie przyzna, że nie bardzo rozumie, co on ma tam zrobić. Tak szczerze mówiąc, o ile radził sobie z innymi przedmiotami, tak fizyka go wykańczała.
- Wszystko ci wyjaśnię - zapewnił Zin i uśmiechnął się przyjaźnie. - Zrobimy je szybko i będziesz miał z głowy.
Srebrnowłosy wyjął tylko pióro z torby i otwarł zeszyt. Im szybciej, tym lepiej.
Z pomocą Zina naprawdę poszło mu sprawnie. Chłopak tłumaczył wszystko dokładnie, upewniał się czy kolega wszystko rozumie. Chwalił, jeśli szło mu dobrze. Teru był całkiem zadowolony z... 'lekcji'. Może wcale nie będzie tak źle...
- Późno już, spadam, do zobaczenia za tydzień - rzekł młody gitarzysta, pakując rzeczy, po czym wyszedł z biblioteki
Zin patrzył za nim gdy znikał w drzwiach. Było lepiej niż myślał.
W podobny sposób przebiegały kolejne lekcje. Jedyną zmianą w zachowaniu Teru było to, że przestał opuszczać zajęcia. Kiedy mógł, patrzył na Zina ukradkiem. Zastanawiał się, czemu ten chłopak był dla niego taki miły. Przecież paczka Teru nie należała do... najgrzeczniejszych w szkole. On sam też nie był święty, a jednak Zin... Zdawał się go lubić.
Sam Zin był całkiem zadowolony z ich lekcji. Teru robił postępy, widać było, że potrzebował jedynie zachęty. Mimo to nie rozmawiali wiele. W towarzystwie swoich przyjaciół zdawał się go nie zauważać. Chłopak też uznał, że lepiej mu się nie narzucać. Wciąż miał wrażenie, że raczej za nim nie przepada.
Przed kolejnymi zajęciami Teru i Zin spotkali się przed wejściem do biblioteki. Ta jendak była zamknięta.
- Chyba zamknęli wcześniej - wyjaśnił Zin niepewnie.
Teru zastanowił się chwilę. Jeśli biblioteka była zamknięta... gdzie mieli się uczyć? Na szkolnym dziedzińcu nie mogli posiedzieć, są tam ławki, stoliki i w ogóle, ale zbierało się na deszcz i było chłodno, a Teru wolał ciepło. W kafejkach za to było za głośno. Cholera, naprawdę nie chciał odwoływać tych zajęć...
- Jeśli chcesz możemy iść do mnie - zaproponował Zin nieśmiało.
- Nie mogę... Muszę dziś wcześniej wrócić do domu... Właśnie, chodźmy do mnie. Tam nie ma nikogo.
Zin uśmiechnął się niepewnie.
- No dobrze.
Teru zabrał kolegę do siebie do domu.
- Tylko się nie wystrasz - ostrzegł, otwierając drzwi. Kiedy weszli, przywitał ich pies rasy shiba inu. Psiak skoczył na młodego gitarzystę, witając go radośnie. Ten od razu z nim klęknął, śmiejąc się i tarmosząc jego uszy. - Siemka, Shiro - rzekł czule, przytulając psa. Zdawał się zupełnie nie przejmować obecnością Zina.
Ten patrzył na nich zaskoczony. To był Teru jakiego nie znał. Powiedziałby, że wrażliwy i...delikatny? Ale on pewnie by się obraził za taką uwagę.
- Shiro - Teru wstał i spojrzał na Zina. - Przedstawiam ci mojego przyjaciela, Zina, Zin, to Shiro, mój pies.
Shiro przyglądał się przez chwilę blondynowi, po czym podszedł, by go obwąchać.
Przyjaciel? Chłopak nie był pewien czy dobrze słyszał.
- Cześć, piesku - odezwał się do futrzaka.
Chwilę później Shiro znudził się nowo poznaną osobą i znów pobiegł do Teru. Szczeknął krótko, machając ogonem. Srebrnowłosy pogładził jego łeb.
- Możemy najpierw z nim wyjść?
- Nie ma sprawy.
Teru zabrał swojego zwierzaka na kilkunastominutowy spacer, a kiedy wrócili, zabrał szklanki i mrożoną herbatę i zaprowadził Zina do siebie do pokoju.
- Wybacz nieporządek, nie spodziewałem się gości - powiedział zawstydzony, odstawiając tacę na komodę. W pośpiechu zaczął zbierać walające się po prawie każdej powierzchni pomieszczenia rysunki.
- Nie wiedziałem, że rysujesz - Zin podniósł jedną z kartek, których kolega nie zdążył zabrać.
Teru zarumienił się.
- Tylko trochę... Ale powiedz komuś o tym, co zobaczyłeś, a cię zabiję - ostrzegł od razu.
- Nie rozumiem czemu - chłopak spojrzał na niego. - Są świetne.
- Oj tam - zbagatelizował Teru. - Takie sobie. Dopiero się uczę. Poza tym muszę dbać o reputację w szkole.
- Twoim kolesiom nie spodoba się, że rysujesz? - Zin zajął się szukaniem podręcznika w torbie. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że to brzmiało jak zaczepka.
- Może – odparł Teru gniewnie. Czy Zin naprawdę chciał się o to sprzeczać? Usiadł na podłodze, by pogłaskać swojego psa. Cóż, on nie zamierzał.
- Uważam, że masz talent - dodał Zin cicho.
- Dzięki.
- I nie wiem czemu się z nimi zadajesz - dodał szczerze. Od jakiegoś czasu leżało mu to na sercu.
- Jakoś tak wyszło - odparł Teru, nie patrząc na niego. - Zakumplowałem się z nimi dzięki mojemu przyjacielowi...
- Rozumiem. Ale jesteś inny niż oni.
Srebrnowłosy wzruszył ramionami w odpowiedzi. Może i był, ale przynajmniej miał spokój, kumplując się z nimi.
- Chodź, zrobimy te zadania...
Teru podniósł się i usiadł do zadań. Jak zwykle ostatnio, dość sprawnie im poszło. W ciągu kilkudziesięciu minut zadania były gotowe.
- Robisz postępy - pochwalił go Zin.
- Może wcale nie jestem taki głupi, na jakiemu wyglądam - zażartował Teru, nalewając mu herbaty do szklanki.
- Nie jesteś głupi tylko leniwy.
- Dzięki - parsknął jego kolega w odpowiedzi. - Po prostu wolę robić coś innego, niż głupie zadania z fizyki.
- Rysować?
- Też.
- A co jeszcze? - zapytał Zin. Był naprawdę ciekawy.
Teru zastanowił się przez chwilę. Zawsze był ostrożny w kontaktach z ludźmi, nie ufał nikomu i nawet jego najbliżsi kumple nie znali go za dobrze. Wiele rzeczy ukrywał. Wiedział, że ludzie są fałszywi i lubią zdradzać. Przekonał się już o tym. Ale Zin wydawał się być całkiem w porządku. Zdawał się go lubić i... nikomu nic nie opowiadał o ich lekcjach. Może to czas, by komuś zaufać...?
- Cóż... - zaczął powoli. - Chodzę na zajęcia z rysunku, rysuję naprawdę dużo. Lubię spędzać czas z rodziną, z Shiro... Gram trochę na gitarze...
- O - chłopak uśmiechnął się. - Ja na fortepianie. I trochę śpiewam - dodał i zarumienił się.
- To mamy prawie zespół - uśmiechnął się Teru. - Gdzie można cię usłyszeć?
- W domu - odparł Zin, głaszcząc psa, który właśnie postanowił położyć mu głowę na kolanach.
- Kiedy mogę wpaść na koncert?
Ze zdumieniem obserwował zachowanie Shiro. Zwykle tak nie robił. Nie ufał obcym, był pełen rezerwy. Jego zainteresowanie Zinem wziął za dobry znak.
- Kiedy zechcesz - powiedział Zin nieśmiało. - Czasem też ćwiczę w szkole.
- Chętnie cię posłucham.
- I ja ciebie - Zin podniósł wzrok na kolegę i uśmiechnął się szeroko.
- Moja gitara jest u lutnika - Teru podniósł się. - Ale obiecuję, że zagram. Jesteś głodny?
- Um, trochę. Ale nie rób sobie kłopotu.
- Odgrzeję coś, mama nagotowała mi jak dla całego dywizjonu - roześmiał się.
- Och, no dobrze - zgodził się Zin niepewnie.
Teru odgrzał jeden z posiłków od mamy, opowiadając trochę o rodzinie. Zin słuchał go uważnie, zaskoczony tą nagłą zmianą. Do tej pory był przekonany, że Teru go zwyczajnie nie znosi. Tymczasem było całkiem inaczej. Z każdym dniem, z każdą chwilą Teru lubił go bardziej. I coraz bardziej się przed nim otwierał. Zin także zaczynał lubić jego towarzystwo. Dziwnie był siedzieć z klasowym łobuzem przy domowym posiłku kiedy deszcz zacinał w szyby. Chociaż teraz myślał, że ten łobuz to była tylko poza.
- Wiesz co? - odezwał się nagle Teru. - W sumie możemy się tutaj spotykać.
- Jeśli tak chcesz - zgodził się drugi chłopiec, wyraźnie zaskoczony.
- Tu jest wygodniej i możemy jeść i pić do woli, więc jeśli nie masz nic przeciwko...
- Nie mam - Zin uśmiechnął się promiennie.
Teru ucieszył się. W domu mógł być sobą.
Zin z chęcią do niego przychodził. Teru stopniowo stawał się dla niego bardziej przyjazny. Zaczął nawet rozmawiać z nim w szkole, a wcześniej pilnował, żeby nikt ich razem nie widział. Czasem nawet przysiadał się do niego w stołówce.
Sam Zin z zaskoczeniem odkrył, że lubi jego towarzystwo. Odrabiali razem lekcje, uczyli się, Teru pożyczył od niego kilka książek. Parę tygodni wcześniej nawet by o tym nie pomyślał.
- Cześć, Zin - przywitał go Teru, wyrywając z zamyślenia. Po papierosie z kolegami postanowił dołączyć do przyjaciela, by z nim zjeść drugie śniadanie. - Co robisz w weekend?
-Nic szczególnego. Pewnie bym się uczył albo czytał, a co?
- Moi rodzice wyjeżdżają i zabierają ze sobą mojego brata, masz ochotę wpaść?
- Jasne - odpowiedział chłopak. Rozciągnął usta w swoim uroczym uśmiechu.
Teru zagapił się na niego. Ten uśmiech sprawiał, ze miękły mu kolana.
- To... To fajnie. Zaraz po szkole, czy pojedziesz do domu po parę rzeczy?
- Mogę wziąć je ze sobą do szkoły - uśmiech poszerzył się.
Srebrnowłosy był zachwycony. W piątek po szkole poczekał na kolegę, po czym pojechali wspólnie do niego do domu. Tym razem Shiro przywitał się entuzjastycznie nie tylko z nim, ale i z Zinem. To był definitywnie dobry znak. Teru od dawna wiedział, że nie jest szczególnie zainteresowany dziewczynami, więc nie był przerażony swoimi uczuciami. Odkrył, że zależy mu na Zinie coraz bardziej, że zachwyca się jego urodą, jego charakterem, sposobem bycia. Zakochiwał się w nim i miał nadzieję, że jego przyjaciel odzwierciedlał uczucia.
- Czemu tak patrzysz? - zapytał Zin niepewnie. Coś w spojrzeniu przyjaciela go peszyło.
Teru zarumienił się i odwrócił się szybko.
- Nie, nic... Po prostu... Nie wiem, Shiro nigdy tak nie robił.
- Chyba mnie lubi - zaśmiał się Zin, kiedy pies zaczął lizać go po twarzy.
- Shiro, przestań - skarcił go od razu Teru. - On cię uwielbia.
- Mnie to nie przeszkadza - zapewnił drugi chłopak, głaszcząc psa po głowie.
- Nie wolno mu i on to wie..
- Shiro, wystarczy - Zin odsunął psa delikatnie. - Jest słodki – powiedział, uśmiechając się do Teru.
- Potrafi być groźny, uwierz.
- Jak każdy - Zin zajął się wypakowywaniem części rzeczy z torby.
- Hm... Zin? - zastanowił się Teru. - Gdzie chciałbyś spać?
- Zdam się na gospodarza - odparł chłopak.
- Hm... Możesz spać ze mną albo w pokoju gościnnym na drugim końcu domu. Znaczy u mnie w pokoju ze mną, rozłożę sobie futon, także w łóżku nie musisz...
- Zostanę z tobą, dziękuję - Zin znów się do niego uśmiechnął.
Ten człowiek próbuje go zabić - pomyślał Teru z westchnieniem. Ciągle się uśmiecha do niego i jego oczy tak ślicznie błyszczą i wygląda tak uroczo i... Jaki on śliczny...
Chwilę później Shiro zaczął domagać się jego uwagi. W pysku trzymał smycz i podskakiwał i machał ogonem. To chyba czas, by wyjść z ni na dłuższy spacer.
- Zin, chodź, idziemy do parku z Shiro.
Park był pełen bawiących się dzieci jak na piątkowe popołudnie przystało. Pogoda była ładna przez co nie mieli ochoty szybko wracać do domu. Shiro zresztą uwielbiam był na dworze. Spacerowali alejkami rozmawiając o szkole i muzyce. Zin zauważył zmianę w zachowaniu Teru. Szedł i siadał bliżej, czasem przypadkiem ocierali się o siebie. Nie przeszkadzało mu to. Wręcz przeciwnie, uznał, że Teru wreszcie się do niego naprawdę przekonał.
Po dwóch godzinach spacerowania i zabawy w aportowanie, zdecydowali się wrócić do domu. Niebo zachmurzyło się i w ciągu kilku minut deszcz zaczął padać strumieniami. Teru pociągnął Zina do biegu. Do domu nie było daleko, zdążyli jednak porządnie zmoknąć. Wpadli do domu, dysząc ciężko. Młody gitarzysta zaczął chichotać jak opętany.
- Czemu ci tak wesoło? - zapytał Zin. Woda kapała mu z włosów.
- Jesteśmy cali mokrzy - wyjaśnił Teru. - I zobacz na niego, jak się cieszy - wskazał na psa, który merdał radośnie ogonem, a potem otrzepał się. Teru nawet nie zwrócił na to uwagi. Umilkł nagle, jak rażony prądem i zagapił się na Zina. Patrzył zachwycony na zarumienione od biegu policzki, rozchylone usta i oczy, spoglądające zza mokrych okularów. - Wyglądasz słodko... - wyrwało mu się.
Zin ściągnął zachlapane okulary i spojrzał na przyjaciela zaskoczony. Zaraz jednak prychnął z niezadowoleniem.
- Nie nabijaj się - wydął usta, obrażony.
- Nie nabijam się - mruknął Teru. Podał Zinowi ręcznik po czym sam zajął się wycieraniem Shiro. Nie powinien był tego mówić, cholera, nie mógł choć raz zapanować nad gębą?
Zin wytarł twarz i włosy.
- Pójdę się przebrać w coś suchego. Ty też powinieneś - dodał z troską.
Teru pokiwał głową w odpowiedzi, nie patrząc na niego. Dokładnie wytarł Shiro i odesłał go na legowisko, a następnie sam udał się do swojego pokoju. Chciał wziąć suche rzeczy i pójść pod prysznic. Widok, jaki zastał, sprawił, że stanął jak wryty w ziemię. Zin właśnie zdjął swój mundurek i stał w samych spodniach. Był szczupły, na brzuchu i ramionach wyraźnie odznaczały się mięśnie.
- O, Teru - odezwał się chłopak. - Powiesisz to, żeby wyschło? - zapytał nieśmiało, wskazując na koszulę i marynarkę.
- Ja... jasne... - Teru nie mógł oderwać wzroku od Zina.
- Coś nie tak? - zapytał tamten niepewnie. Spojrzenie Teru było jakieś dziwne. Jakby nieobecne ale całkowicie skupione na nim. Sprawiło, że chłopca przeszły ciarki.
- N-nie, nic, wszystko w porządku - wyrwał się z letargu gitarzysta. Zarumienił się wściekle, porwał jakieś suche ciuchy i zwiał do łazienki. Oparł się o drzwi, nie mogą pozbyć się widoku półnagiego Zina sprzed oczu. Buddo, on był po prostu boski... Teru jęknął cicho, osuwając się na podłogę. I co on miał teraz zrobić? Blondyn był nieziemsko seksowny. Teru wszedł pod prysznic, dając upust swojemu pożądaniu.
Wyszedł z łazienki kilkanaście minut później. Powiesił ciuchy Zina na suszarce, po czym poszukał go. Drugi chłopak, już przebrany w suche dżinsy i koszulkę siedział na podłodze w pokoju Teru. Shiro rozwalił się przy nim, żądny pieszczot.
- Hej. Jesteś głodny?
- Strasznie - Zin położył się na podłodze i spojrzał na przyjaciela.
Teru uśmiechnął się czule.
- Zaraz ci coś przyniosę.
Po kolacji Zin wziął szybki prysznic i przebrał się we flanelową piżamę. Teru zaproponował obejrzenie filmu. To co wybrał nie było zbyt angażujące dla umysłu także przez cały seans żartowali z fabuły. Siedzieli na bardzo blisko siebie. Stykali się ramionami, Teru czasem lekko go obejmował. Zin nie protestował. To było nawet miłe.
Następnym filmem, który postanowili obejrzeć, był jeden z nowszych horrorów. Teru był nim nieco znudzony. Miział delikatnie ramię Zina.
- Drżysz - zauważył po chwili.
-To na pewno nie ze strachu - odparł chłopak. - Ale może faktycznie.
- Zimno ci?
- Uhm, troszkę.
Teru bez słowa wstał i przyniósł puchaty koc. Okrył nim Zina i przytulił do siebie.
- Lepiej?
- O wiele - chłopak uśmiechnął się. Teraz było naprawdę przyjemnie. Ciepło i przytulnie, podczas gdy na zewnątrz wciąż lało.
Srebrnowłosy przytulił go mocniej, nie przestawał też delikatnie pieścić jego ramion. Zin zadrżał znowu, tym razem na pewno nie z zimna. Teru, wtulił twarz w jego szyję, wdychając zapach. Wciąż go pieścił, nie mógł się oprzeć.
- Teru...?
- Mm?
Zin nie wiedział co odpowiedzieć. Zachowanie przyjaciela zdecydowanie było dziwne. A z drugiej...jego dotyk wywoływał przyjemne dreszcze. Trochę zbyt przyjemne. Chłopiec nagle zarumienił się mocno i powiercił pod kocem. Teru pocałował go tuż przy uchu.
- Lubię cię... - zamruczał.
- N-naprawdę?
- Bardzo... - młody gitarzysta nie przestawał całować jego ucha i szyi.
Zin westchnął z przyjemności. To było tak dziwne...Ale Teru zdecydowanie wiedział co robi. Po chwili srebrnowłosy odwrócił lekko głowę przyjaciela do siebie i ucałował jego usta. Zin wstrzymał oddech w zdumieniu. Usta drugiego chłopca był takie delikatne, nigdy by się tego nie spodziewał...
Teru delikatnie kontynuował pocałunek, pieścił wargi blondyna nienachalnie. Ten wreszcie niepewnie uchylił wargi. Teru pogłębił pocałunek. Odwrócił chłopaka przodem do siebie, dłońmi pieścił jego plecy.
Zin zarzucił mu ramiona na szyję. Nie był pewien czemu to robi, ale to nie było złe... Niezdarnie próbował oddawać pocałunki.
Srebrnowłosy wyczuł lekkie zdenerwowanie blondyna. Westchnął mu w usta i przycisnął mocniej do siebie. Palcami pieścił linię jego kręgosłupa, językiem pieścił jego wargi. Zależało mu, żeby jego partner się rozluźnił. Jego ruchy były pewne i spokojne, nie naglące.
Zin poddał mu się zupełnie. Odwzajemnił jego mocny uścisk nie myśląc o tym, co robi. Srebrnowłosy był zachwycony rozwojem wypadków. Jego przyjaciel najwidoczniej również lubił chłopców, oddawał pocałunki z taką namiętnością... Robił to nieco nieporadnie, ale Teru wziął to za oznakę zdenerwowania. Rozumiał to, wciąż pamiętał swój pierwszy pocałunek z chłopcem.
Po kilku chwilach oderwał się od ust Zina i na powrót zaczął pieścić jego szyję, wsuwając dłonie pod górną część jego piżamy. Jego skóra była delikatna, a mięśnie brzucha twarde. Teru zapragnął nagle położyć go i całować całe jego ciało. Zin zadrżał pod jego dotykiem. To było dla niego zupełnie nowe, przez co wrażenia stawały się jeszcze silniejsze. Teru się na tym znał...Nagle zdał sobie sprawę, że przyjaciel pewnie zauważył jego brak doświadczenia. Zesztywniał w jego objęciach. Gitarzysta od razu się wycofał. Spojrzał na twarz Zina w poszukiwaniu odpowiedzi.
- Wszystko w porządku?
- Tak, czemu pytasz? - chłopiec zarumienił się i poprawił okulary w nerwowym geście.
- Spiąłeś się. I jesteś nerwowy. Przed chwilą było w porządku.
Zin spojrzał na niego bezradnie.
- Bo ja nie wiem, chyba nie potrafię - powiedział cicho.
- Czego, skarbie? - zapytał łagodnie Teru. Na powrót przytulił go i gładził jego plecy.
- Tego wszystkiego - wymamrotał Zin. Już i tak czuł się wyjątkowo głupio.
- Och, na pewno umiesz - uśmiechnął się Teru. - Wiesz, ja też kiedyś zaczynałem. Byłem kompletną katastrofą - roześmiał się. - I wtedy miałem kogoś, kto mi to pokazał. Teraz ja chcę pokazać to tobie...
- No dobrze...
Srebrnowłosy pocałował go krótko.
- Pójdziemy do łóżka? Tam jest zdecydowanie wygodniej.
Zin pokiwał głową, zawstydzony. Teru wyłączył telewizor i pociągnął Zina na łóżko. Położył go i pocałował. Przysiadł na jego biodrach, rozpinając górną część piżamy blondyna.
Chłopiec czuł się trochę nieswojo. Nigdy nie był z nikim aż tak blisko. A Teru wręcz pożerał go wzrokiem. Poruszył się niespokojnie, przy okazji ocierając się o ciało kochanka.
- Och... westchnął Teru. Pochylił się i pocałował chłopaka głęboko. Dłońmi przesuwał po jego piersi.
Zin westchnął w jego usta. Nie myśląc o tym co robi gładził go po udach i biodrach. Teru mruczał cicho, zsuwając swe usta na szyję kochanka. Pieścił go delikatnie, nieco przysysając skórę. Zin odsunął się mimowolnie.
- Hm...? Coś się stało?
- Nie. - Zin spojrzał w dół. - To tylko trochę dziwne. Przyjemne i bolesne jednocześnie.
- Przepraszam - rzekł Teru i pocałował rzeczone miejsce.
- Tak lepiej...
Srebrnowłosy mruknął cicho, nie przestając go pieścić. Całował jego szyję, zsunął się troszkę niżej, pieścił jego pierś, dłonią drażnił ostrożnie sutek. Blondyn zadrżał pod jego dotykiem. Był nieco zły na siebie za takie reakcje. Nie zdawał sobie sprawy, że jest aż tak wrażliwy. Teru natomiast był zachwycony. Uwielbiał sposób, w jaki Zin reagował. To było urocze i niezwykle podniecające. Postanowi sprawdzić, jak jego chłopak zareaguje na pieszczenie sutków językiem. Polizał go, a po chwili objął ustami. Chłopiec jęknął głośno, odruchowo zaciskając dłonie na piżamie kochanka. Wrażenie było niesamowite, niemal tak silne jak ostatnie spazmy przed orgazmem. Teru uśmiechnął się do siebie. Poruszył się na biodrach kochanka, ocierając o niego. Nie przestawał też pieścić jego sutków, zajmował się raz jednym, raz drugim. Dopiero po chwili zsunął się jeszcze niżej, przez jego brzuch aż do linii spodni. Ucałował czule jego brzuch i pociągnął za zbędną część garderoby. Zin zaprotestował nieśmiało i przytrzymał jego ręce.
- Dlaczego? - zapytał Teru.
Zin otworzył usta, ale nic nie powiedział. Ma mu się przyznać, że się wstydzi? Przecież to żałosne. Teru podniósł się i pocałował blondyna w usta i przyciemnił światło.
- Lepiej?
- Uhm...
Młody gitarzysta rozumiał Zina. Nie tak dawno sam przeżywał swój pierwszy raz, pamiętał, jak się wstydził. Jego kochanek był wyrozumiały, postanowił być taki sam dla blondyna. Po raz kolejny ucałował jego usta i wsunął palce pod gumkę jego spodni.
- Pozwolisz mi teraz? Proszę?
- Dobrze - opowiedział chłopak cicho. Zacisnął powieki.
- Spokojnie - szepnął Teru, zsunął jego spodnie, całując w usta. Po chwili zsunął się i oblizał jego penisa. Wziął czubek do ust i przyssał.
- Co robisz? - Zin gwałtownie otworzył oczy.
Srebrnowłosy w odpowiedzi wsunął jego penisa głębiej do ust, pieszcząc.
- To brudne - zaprotestował słabo opadając na posłanie. Mimo oporów było mu tak dobrze...
Teru nie przejął się jego słowami. Wciąż go pieścił, brał do ust, lizał i ssał. Starał się, jak mógł, by dać kochankowi jak najwięcej przyjemności.
Zin wił się z przyjemności. Przycisnął dłoń do ust chcąc stłumić jęki. Uchylił powieki i zerknął na Teru. Ten pieścił go z zapamiętaniem, rytmicznie poruszając głową.
- Teru - westchnął ostrzegawczo. Czuł, że za chwilę skończy.
Chłopak uniósł głowę tak, ze tylko czubek penisa miał w ustach. Pieścił go językiem. Zin nie mógł powstrzymywać się dłużej. Skończył gwałtownie w ustach kochanka. Teru połknął jego nasienie i odsunął się. Oparł czoło o jego biodro. Był wręcz boleśnie podniecony, jednak nie oczekiwał, że Zin mu się odwdzięczy. A już na pewno nie tym samym. Oddychał ciężko, zaciskając dłonie na biodrach kochanka. Zin leżał z zaciśniętymi powiekami, lekko oszołomiony. Wyciągnął jednak rękę i pogładził nieśmiało włosy Teru. Srebrnowłosy podniósł się i uśmiechnął. Położył się obok chłopaka i pocałował lekko jego usta, przytulając .Zin odwzajemnił uścisk. Gdy przysunął się bliżej poczuł, że Teru jest podniecony. Przycisnął się do niego mocniej niepewny co zrobić. Jego kochanek jęknął cicho, ocierając się. Nie mógł się powstrzymać. Nie prosił jednak o nic, nie chciał Zina zmuszać do niczego.
Blondyn dotknął go niepewnie przez materiał piżamy. Działał instynktownie z nadzieją, że będzie dobrze.
- Och... - jęknął Teru.
- I jak? - zapytał. Gładził go czubkami palców.
- Możesz trochę mocniej...
Zin pokiwał głową. Poczuł się nieco pewniej. Objął erekcję Teru dłonią i pieścił go przez materiał. Chłopiec wygiął się do niego, poruszał biodrami, wzdychając. Był tak bardzo podniecony...Blondyn pocałował go lekko w usta. Drżącymi rękoma zaczął go rozbierać. Teru zamruczał z przyjemności, pozwalając Zinowi na działanie.
Gdy był już nagi, blondyn zatrzymał się na chwilę przyglądając się jego ciału dokładnie. Było drobne, ale piękne. Teru zawstydził się lekko, nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś go obserwował tak intensywnym wzrokiem.
- Rumienisz się - Zin uśmiechnął się czule. - Miła odmiana.
- Wcale nie - zaprotestował Teru. To nie pasowało przecież do niego. Schował twarz w poduszce.
Zin był zaskoczony tą nagłą zmianą. Cmoknął Teru w łopatkę i przytulił się do jego pleców.
- To nic złego - szepnął. - Zawsze wiedziałem, że nie jesteś taki na jakiego pozujesz.
Teru westchnął tylko w odpowiedzi.
- Jesteś dobry - Zin pocałował go w ucho. - Delikatny - złożył kolejny pocałunek na jego szyi.
- Och... - Teru drżał z przyjemności.
Blondyn pogładził jego biodro i brzuch. Wreszcie zebrał się na odwagę i objął dłonią jego nabrzmiały członek. Jego dotyk był lekki, jakby bał się, że sprawi kochankowi ból. Jego partner zajęczał z przyjemności, zaciskając dłonie. Był naprawdę spragniony, ale Zin był tak ostrożny, tak delikatny, aż drażniący. Nie chciał go jednak popędzać.
Zachęcony jego reakcją Zin spróbował pieścić go intensywniej. Zacisnął dłoń nieco mocniej i przyspieszył.
- Och, tak, proszę, mocniej - jęknął Teru.
Kochanek spełnił prośbę. Przytulił się mocnej i pocałował Teru w szyję. Srebrnowłosy odchylił głowę, poddając się pieszczotom. Zin zaczął całować go mocniej, nieprzerwanie pieszcząc dłonią. Zapomniał się na chwilę i zaczął ssać delikatną skórę gitarzysty. Ten, zaskoczony, jęknął głośno a jego ciałem wstrząsnęły dreszcze orgazmu. Doszedł gwałtownie, plamiąc dłoń Zina. Kochanek przytulił go, czekając aż się uspokoi. Teru odwrócił się i przytulił mocno. Oddychał ciężko. Drugi chłopiec sięgnął po chusteczkę i wytarł dłoń. Uśmiechnął się do Teru zakłopotany. Ten oddał uśmiech, patrząc na niego rozmarzonymi oczami.
- Jesteś cudowny.
- Ty bardziej.
Teru tylko mruknął coś w rodzaju 'wcale nie', wtulając twarz w jego szyję. Wiedział, że zachowuje się jak kompletny mięczak i w porównaniu do tego, jaki jest na co dzień różnica jest gigantyczna, ale było mu wszystko jedno. Był z Zinem, właśnie osiągnął spełnienie i było absolutnie fantastycznie. Po prostu... Czego jeszcze można chcieć.
- Jesteś - upierał się Zin, naciągając na nich kołdrę. Wciąż był nieco oszołomiony. Tyle się wydarzyło tej nocy. Kiedy jednak przytulił się do kochanka ogarnął go spokój. Zasnął z uśmiechem na ustach.