Gdy muzyka w duszy gra 21
Dodane przez Aquarius dnia Kwietnia 19 2014 09:31:20


***

Tomiji był zirytowany zachowaniem Keizo, jak i Harukiego. Co oni sobie wyobrażali, ciągle zabierając jego i Akiego na „dywanik”? Rozumiał ich troskę, ale wyraźnie przebijała przez to niezdrowa ciekawość Uedy. Co Keizo obchodził jego miniony wieczór i część nocy?
- Nie masz lepszej rozrywki? - zapytał go.
Białowłosy udał, że się zastanawia, po czym odpowiedział:
- Ty w ostatnim czasie jesteś moją ulubioną rozrywką – zaczął przeglądać płyty ułożone w regale. Nie były tak uporządkowane, jak jego, ale mógł pochwalić chociaż taki porządek.
- Mam zdać ci całą relację ze szczegółami? - stał pośrodku swojego pokoju i niecierpliwie stukał palcami stopy o podłoże. – Jak chcesz. O godzinie siedemnastej trzydzieści wziąłem gorący prysznic, po którym wyszorowałem zęby, wysuszyłem i ułożyłem włosy. Wybrałem ubranie...
- Stop – Kei podniósł ręce w górę. – Nie chcę takich szczegółów. Chodziło mi raczej o trochę późniejszy czas. Wróciłeś do domu około drugiej w nocy, to pozwala mi myśleć...
- Za dużo myślisz. Doskonale wiem, o co ci chodzi. Nie. Spałem. Z. Nim. - wypowiedział każde słowo osobno. – Po co ci takie wiadomości?
- Wiesz, Haru martwi się o kuzyna... - nagle bardzo zainteresował go sufit w pokoju.
- Keizo, ty mi tu nie kręć i nie zasłaniaj się Hamadą. Mów prawdę.
Ueda westchnął ciężko i po podejściu do niego położył mu ręce na ramionach. Poważnie wpatrzył w oczy.
- Tomi, jesteś moim przyjacielem. Odkryłeś w sobie coś nowego. Coś, czego nie znasz i chcę wiedzieć, jak sobie radzisz. Czy już przekroczyłeś ten próg, wiesz, który. To nie jest proste dla kogoś takiego, jak ty. Byłeś przekonany, że jesteś heteroseksualny, a tu zaszły zmiany.
Zielonowłosy odsunął się od niego zmieszany. Do tej pory sądził, że przyjaciel jest tylko ciekawy, ale mylił się. Zwyczajnie troszczył się o niego, co było też słychać w nucie jego głosu.
- Aki prawie mnie wczoraj zostawił, ale nie pozwoliłem mu na to – dodał szybko, widząc, że jego towarzysz chce coś powiedzieć. – Coś we mnie drgnęło, kiedy zrozumiałem, że mogę go stracić – zaczął nerwowo krążyć po pokoju. – Poczułem się tak, jakbym miał stracić coś ważnego. Dotarło do mnie, że go ranię i to, co tak naprawdę czuję. To, co zrobiłem, po prostu się stało. To, co wydarzyło się później, było małym szaleństwem, po prostu wydarzyło się szybko, naturalnie – widząc pytający wzrok Uedy, uśmiechnął się. – Najpierw go pocałowałem, ale takim prawdziwym pocałunkiem, a potem, ni stąd ni zowąd, poniosło nas i zaczęliśmy się pieścić.
- Pieścić tak trochę, czy pieścić tak, że wszystkie zmysły wariują?
- Bliżej tego drugiego. No dobra, Aki mnie zabije, jak się dowie, że ci powiedziałem, ale doszedł w mojej ręce, a ja razem z nim i podobało mi się to – wyznał na jednym wdechu. – On mnie nie brzydzi. Czuć go pod sobą, jego w mojej ręce... – powrócił myślami do tamtych chwil. – To dało mi tak wiele, że zrozumiałem, kim jestem. Kurde, przy żadnej dziewczynie nie reagowałem tak gwałtownie. Podnieciłem się w jednej chwili i nie musiałem się męczyć z „oklapłym przyjacielem”, który nie wyrywał się tak do żadnej dziewczyny. Na Akiego wręcz zareagował niezwykle szybko i ochoczo, kiedy moje obawy zniknęły – czuł, że policzki go pieką. – Kobiety musiały się męczyć, żebym... był w stanie... no, wiesz – zrobił nieokreślony gest dłonią w powietrzu. – Jestem gejem.
- Czyli mój przyjaciel naprawdę odkrył siebie.
- Odkryłem i dobrze mi z tym. Aki był kluczem do prawdy. Kluczem, którego kocham.
Keizo już miał coś powiedzieć, kiedy Seiji, bez pukania, zajrzał do pokoju.
- Wybaczcie wtargnięcie, ale, Kei, powinieneś wiedzieć, że przed bramą jest kobieta, która podaje się za mamę Harukiego.
- Co?! Ależ on nie ma matki. To znaczy, ma, ale go zostawiła.
- A teraz się pojawiła. Nie wyglądał za dobrze, jak mu przekazałem tą wiadomość.
- Gdzie on jest?
- Na dole, przy monitorach.
Ueda wybiegł z sypialni, a Tomi i Seiji skierowali się jego śladem.

***

Kobieta, którą widział na monitorze tuż przy wejściu do willi, była ubrana dość wyzywająco, jak na swój wiek. Odkąd pamiętał, ciocia zawsze nosiła skromne, kobiece ciuchy, a ta tutaj, choć niezwykle do niej podobna, nie ograniczyła się do prostoty. Bardziej ubrana była jak dama lekkich obyczajów niż zwykła kobieta. Pamiętał ją tylko ze zdjęć, gdyż obraz z życia już dawno się zatarł. Patrzył na osobę, która pozbyła się go, myśląc tylko o sobie. Na kogoś, kto był obcy. Dla niego matką była pani Kaima. Najukochańsza osoba na świecie. Poza, rzecz jasna, jego chłopakiem, który objął go od tyłu i pocałował z czułością w policzek.
- Muszę z nią porozmawiać – po dłuższym czasie w końcu wyartykułował pierwsze słowa.
- To na pewno twoja matka? - zapytał jego partner.
- Jest bardzo podobna do cioci i wygląda dokładnie tak samo, jak na zdjęciach z tym, że jest starsza. Kei, po co ona wróciła? – oparł się o niego, jakby szukając ochrony w jego ramionach. – Dlaczego chce mieszać w moim życiu? Nie ma do tego prawa. Nie ma prawa do niczego.
- Cii. Nie denerwuj się – mimo, że pragnął uspokoić Harukiego, to sam gotował się w środku ze złości, widząc, jakie reakcje wywołuje w jego chłopaku ta kobieta. Podświadomie wyczuwał strach, który zaczynał władać zielonookim. – Pójdę z tobą do niej. O ile mi pozwolisz.
- Naprawdę? – odwrócił się twarzą do niego.
- Jesteśmy parą, powinienem cię wspierać, prawda? - pocałował go w kącik ust. Nie obchodziło go, że mówi takie rzeczy przy świadkach. Przecież oni od dawna znali jego uczucia.
Aki, stojący niedaleko, zerknął na zielonowłosego i aż mu serce zadudniło w piersi, kiedy napotkał jego wzrok. Młody mężczyzna puścił mu oczko, na co on zareagował lekkim rumieńcem. Odwracając od niego uwagę, aby nawet uszy nie pokryły mu się czerwienią, wyjął komórkę.
- Zadzwonię do mamy. Zechce wiedzieć, że jej siostra wróciła.
Haruki nie oponował. Splatając ze swym mężczyzną palce, wyszedł z nim na zewnątrz. Trzy metry od bramy wziął głęboki oddech, a Keizo nacisnął pilota, którego zabrał z domu i otworzył przejście na drugą stronę ogrodzenia.
Z kobietą czekał Hideki, który był cały czas narażony na jej umizgi lub groźby o to, że jej nie wpuszcza do syna. Ogólnie mężczyzna, zawsze panujący nad sobą, teraz wyglądał, jakby miał jej przyłożyć z pięści. Widząc zbliżających się Blue, chciał odejść, ale Ueda nakazał gestem dłoni, by został.
Kobieta popatrzyła na chłopaków i uśmiechnęła się wymuszenie.
- Któryś z was jest moim synem? O, to ty, prawda? - wskazała palcem na Hamadę. – Widziałam cię w programie. Wszędzie bym cię poznała.
Keizo prychnął na te słowa. Objął ręką talię chłopaka, dając mu ponownie znak, że jest z nim, tym samym pokazując nieproszonemu gościowi, kim jest dla niego.
Kobieta zauważyła ten gest i skrzywiła się nieznacznie, ale zaraz przybrała dobrą minę.
- Synku, miło cię znów widzieć.
- Nie może mnie pani nazywać synem. Nawet nie mam pewności, że pani jest moją... mnie urodziła.
- Och, no tak – zaczęła szukać czegoś w torebce. – No gdzież to jest. O, mam! - wyjęła prostokątną kartkę i podała mu ją.
Keizo wyciągnął po zdjęcie rękę i razem z chłopakiem na nie spojrzeli. Fotografia przedstawiała pięcioletniego chłopca siedzącego na małym, żółtym krzesełku, a obok niego kucała młoda kobieta.
- To ty i ja. Poznajesz? Zrobiliśmy je u fotografa – mówiła.
- I co z tego? – Haruki popatrzył na nią. – Wyrzekła się mnie pani niedługo potem.
- Byłam młoda, głupia. Przygody miałam w głowie, zwiedzenie świata. Poznałam mężczyznę, który mi to obiecał i tak wyszło.
- Tak wyszło – kolejne prychnięcie Uedy.
- Mogę wejść? – zignorowała tego dziwnego chłopaka.
- Nie – po raz pierwszy Haruki miał tak stanowczy głos, że aż przeszywał zimnem.
- Ależ synku, własnej matki do domu nie wpuścisz?
- Mój chłopak i ja – odezwał się Keizo – nie tolerujemy niechcianych gości. Zjawia się pani po latach i traktuje go pani, jakby nic się nie stało. Nie liczył się dla pani przez piętnaście lat, a nawet wcześniej, mimo że nie porzuciła go pani po urodzeniu. Dlaczego nagle teraz wzbudził pani zainteresowanie? – spomiędzy warg białowłosego wypływał jad.
- Może zmądrzałam?
- A może chce pani pieniędzy? – syknął.
Haruki zrobił wielkie oczy. Tylko po to się pojawiła?
- To prawda? – zapytał. – Chcesz pieniędzy?
- A czego innego? – Keizo patrzył wrogo na kobietę. – Tylko to ją tutaj przyciągnęło. Zobaczyła program i dobra mamuśka wróciła. Wcześniej jakoś nie dawała znaku życia.
- Och, chłopcy – wyjęła z torebki lusterko i szminkę. – To brzmi tak, jakbym była okrutna i chciała wykorzystać swojego syna – mówiła, poprawiając makijaż, który zdaniem Keizo i tak był za mocny.
- A nie chcesz tego zrobić... ciociu? – za nimi pojawił się Aki. – Moja mama właśnie mi powiedziała parę rzeczy przez telefon. Zawsze lubiłaś pieniądze i wygodne życie. Teraz syn może ci to zapewnić. Co nie? Dowiedziałaś się, że twoje dziecko nie jest już biedne jak mysz kościelna i postanowiłaś się nim zaopiekować, albo jego pieniędzmi!
- A kimże ty jesteś, dzieciaku?
- Aki Kaima. Twój siostrzeniec.
- Aki? Widziałam cię ostatnio, jak siusiałeś jeszcze w pieluszki. To mamy spotkanie rodzinne.
Nastolatek odchrząknął zakłopotany wspomnieniem o siusianiu i peluszkach, gdyż obok stał jego chłopak.
- Mama zaprasza cię na popołudniowe spotkanie – ciągnął piwnooki. – Będzie czekać z herbatą. Macie sobie wiele do powiedzenia i ma nadzieję, że nie uciekniesz. A teraz wybacz, mój kuzyn i ja jesteśmy zajęci – wziął Harukiego za rękę.
- Poczekaj – Haru go powstrzymał. – Mam nadzieję, że będzie pani u mojej cioci. Mam wiele pytań. Hideki, proszę, odprowadź panią do jej auta albo na przystanek.
Zawrócili w stronę domu, słysząc jeszcze jakieś protesty, które ucichły, kiedy brama się zamknęła. Dopiero wtedy Harukiemu ugięły się nogi i byłby się przewrócił, gdyby Keizo go w porę nie złapał.
- Haru...
- Wszystko w porządku, Kei – zapewnił zaniepokojonego chłopaka, trzymając się jego ramienia. – Słabo mi – był tak roztrzęsiony, że cały dygotał.
Keizo wsunął mu rękę pod kolana, mocniej przytrzymując i wziął go na ręce. Haru oplótł ramionami jego szyję i wtulił w nią twarz. Zamknął oczy. Jakże się cieszył, że miał od dziś oparcie w tym chłopaku.
Ueda zaniósł go do salonu i w chwili, kiedy chciał usadzić swojego partnera na kanapie, ten jeszcze mocniej zacisnął ręce, prawie go dusząc. Siłą rzeczy sam usiadł, sadzając go sobie na kolanach.
- Haruki, na pewno chcesz się z nią spotkać? - zapytał.
Odpowiedziało mu mruczenie i przytaknięcie głową.
- Ale zobacz, co z tobą zrobiło to krótkie spotkanie – pogłaskał go po plecach.
- Nie byłem gotów. To tylko szok. Zaraz mi przejdzie. Przepraszam – chciał zsunąć się z jego kolan.
- Zostań – ścisnął go mocniej. – Na moich kolanach zawsze możesz siedzieć.
Przyjaciele obserwujący całą czułą scenę tylko westchnęli. Pierwszym, który zabrał głos, był Seiki.
- Wiedziałem, że oni razem to najpiękniejszy widok na świecie – powiedział. – Zrobię im coś do picia.
- Pomogę ci – Seiji poszedł za bratem.
Tomiji zastanowił się, czy jakby to on tam siedział z Akim na kolanach, to też by tak wyglądali.
- Pójdziesz ze mną na spacer? – szepnął do nastolatka.
- Z chęcią. Zostawmy ich samych.

***

Haruki uniósł głowę i pocałował delikatnie swojego chłopaka w kącik ust.
- Dobrze, że jesteś – powiedział.
- Źle, że byłem taki głupi i zmarnowałem tyle czasu – nie przestawał gładzic jego pleców.
- Było, minęło. Ja chwilami dochodzę do wniosku, że tak miało być. Kiedy kochaliśmy się pierwszy raz, to nie czułem do ciebie miłości, ale podobałeś mi się, Kei – zdobył się na zwierzenia. – Wpadłeś mi w oko od razu. Nie zdawałem sobie z tego sprawy, bo nasze pierwsze spotkanie w czasie stłuczki nie było miłe i bardziej się ciebie przestraszyłem niż zauroczyłem, ale jak tylko się tutaj wprowadziłem... Hm. Pamiętasz tą muszkę, która wpadła mi do oka? Tak blisko mnie wtedy stałeś.
- Mhm. Wtedy odkryłem niesamowity kolor twoich oczu.
- W tamtej chwili już tak konkretnie mi się podobałeś. Muszki chciałem się pozbyć z oka, ale ciebie nie. Wpadłeś mi już na dobre – nie mówiłby mu tego wszystkiego, gdyby nie pewność co do uczuć białowłosego. – Kocham cię.
Keizo potarł nosem o jego nos.
- Ja ciebie też kocham – Kei zorientował się, że od chwili, kiedy Haru wziął go w łóżku, a było to przecież kilka godzin temu, chłopak stał się bardziej otwarty, jakby pewniejszy jego uczuć.
Haruki bardzo chciał słyszeć od niego te słowa. Rozumiał, że jego chłopak nie jest zbyt wylewny i raczej nie wyzna mu miłości w obecności innych, ale teraz, kiedy byli sami, chciał, by zapewniał go o swym oddaniu. Dzisiaj tego potrzebował. Potrzebował mieć, dzięki temu, siłę na rozmowę z matką.
- Na pewno chcesz się z nią spotkać? - zapytał po chwili milczenia Kei, jakby czytał w jego myślach.
- Muszę zadać jej kilka ważnych dla mnie pytań. Chciałbym w końcu dowiedzieć się, kim jest mój ojciec.
- Nie robisz sobie czasami nadziei, że wróciła tu dla ciebie? - zapytał Kei, oplatając go rękoma w pasie i uważnie obserwując twarz partnera.
- Nie przyznała, że wróciła tu, żeby wysępić ode mnie pieniądze.
- Ale to mówi samo przez siebie. Ty, plus zespół, co równa się sławie, a to z kolei wskazuje na wielkie pieniądze. Kochanie, miej to na uwadze. Całe życie się tobą nie interesowała, wiedziała, gdzie mieszkasz, mogła się z tobą spotkać, a tu nagle ot program, który ogląda pół kraju i powraca marnotrawna matka.
- Biorę to pod uwagę. Nie pozbawiaj mnie jednak nadziei.
- Nadzieja matką głupich.
- Ej.
- Przepraszam – Kei złożył całusa na jego szczęce. – Znam się na ludziach, nie liczę tu Shirigi, nie wyczułem, że jest gotów zdradzić, ale przeważnie się nie mylę. To widać gołym okiem, czego ona chce.
- To, co zrobił Shirigi, wyszło nam na dobre, przestaliśmy się kryć, a poza tym zrobił to dla swojej córeczki. Co z nią?
- Nie tłumacz go. Miał inne wyjście. Mała jest w dobrej klinice. Lekarze się nią zajęli i wszystko idzie ku dobremu.
- A on? - dopytywał Haruki.
-Pracuje w ochronie na terenie naszego producenta. I dobrze mu płacą. Niemniej, ja go nie chcę widzieć. Zawiódł zaufanie, którym go darzyłem – zacisnął szczękę w złości.
- No już, nie denerwuj się – pogłaskał go po policzku, a po chwili lekko pocałował. Przestawał się bać złego Keizo. Uczył się, czym go udobruchać.
- Wiesz, może podenerwuję się jeszcze trochę i dasz mi więcej słodkich pocałunków – zaproponował białowłosy.
- Chciałbyś.
- No pewnie. Nie daj się prosić. Tutaj jeszcze raz – wskazał na swoje usta.
Haruki roześmiał się i cmoknął go w czoło.
Tymczasem Seiki wniósł zimne cocktaile w wysokich szklankach, do których włożył kolorowe rurki.
- Przestańcie się miziać i napijcie się czegoś na ochłodzenie.
- Ty to zawsze to masz wyczucie czasu, żeby wchodzić gdzieś nie w porę – zawarczał Keizo.
- Warcz sobie, warcz. Od kiedy masz Haru, nie boimy się ciebie, złagodniałeś – postawił przed nim napój. – A jak chcesz się z nim migdalić, to zabierz go na górę.
- Mogę was zwolnić, ty pójdziesz na pierwszy ogień.
- I musiałbyś poszukać nowego perkusisty. Kto inny by z tobą wytrzymał? - odpyskował Seiki i klapnął na pobliski fotel.
Mogli sobie dogadywać na różne sposoby, a i tak każdy z nich wiedział, że kochają się braterską miłością.

***

Spacer w milczeniu, kiedy stopy zapadały się w miękką trawę, słońce ogrzewało ciała, a gdzieś nad nimi śpiewały ptaki, którym nie przeszkadzało życie w mieście, był jednym z tych rzeczy, o których śnił Aki. Iść we dwójkę blisko siebie, trzymać się za ręce, choć oni tego nie robili, dawało mu ułamek tego szczęścia, na jakie jeszcze do niedawna nie liczył. W przeszłości myślał, że będzie to robił z dziewczyną, ale bardzo podobało mu się tak, jak teraz jest. Kochał osobę, która dotrzymywała mu towarzystwa. I co z tego, że był to mężczyzna? Miłość nie patrzy na płeć i drugą połówkę chłopak można odnaleźć w innym chłopaku. Tak, jak on to zrobił.
- Pokażę ci miejsce, które połączyło Haru i Keizo – odezwał się Tomiji.
- Wiśniowy zagajnik?
- Wiesz o nim?
- Haruś coś tam wspomniał, ale nie był zbyt wylewny.
- To zrozumiałe – powiedział Tomi. – Tam kochali się pierwszy raz.
- Och, no tak – zarumienił się.
Skręcili w boczną ścieżkę, by po kilku krokach znaleźć się w gąszczu drzew. Ich owoce jeszcze były niedojrzałe, ale zapowiadały doskonały zbiór, z czego zapewne ucieszy się Isao, bo nie raz potrzebował wiśni do swoich potraw i przetworów. Drzewa nadal zasłaniały widok z zewnątrz, tak, jak robiły to od zawsze, od kiedy Blue kupili ten dom.
- Fajnie tu i chłodno – nastolatek oparł się o jedno z drzew. Jego kora otarła się o odsłonięte ramiona, gdyż miał na sobie koszulkę na ramiączkach.
- I nikt nikogo nie widzi – Tomi oparł się rękoma po obu bokach jego głowy. – W końcu mogę zrobić to, co chciałem od początku, kiedy cię dziś zobaczyłem – przybliżył się i musnął jego usta. – Tęskniłem – polizał dolną wargę chłopaka, jakby chcąc podelektować się jej smakiem.
Aki westchnął, słysząc to słowo i rozchylił usta, aby zaraz zakosztować tego, za czym tęsknił od chwili, kiedy Tomi opuścił jego dom. Ikeda był jego idolem, przyjacielem, chłopakiem, a w przyszłości stanie się kochankiem. Na tę myśl aż mu serce zadrżało z ekscytacji.
Pocałunek był gorący, powolny, długi, jednocześnie rozpalał, jak i łagodził zmysły. Wargi ocierały się o siebie na pozór spokojnie, ale można było wyczuć w ich ruchu narastające pragnienie. Aki jęknął w niezadowoleniu, kiedy Tomi z trudem zakończył taniec ich ust.
- Aki – przesunął palcem wskazującym od ramienia w stronę dłoni piwnookiego i z powrotem. – Wczoraj ja...
- Żałujesz? Nie mów mi, jeżeli tak jest – przerwał mu Kaima. – Dla mnie te chwile były cudowne. Nieważne, że wszystko stało się tak szybko, ale nie jestem dziewczyną, byś musiał czekać na coś więcej niż całus. Powiedz mi, co chcesz, ale nie to, że żałujesz.
- Cii. Uspokój się – pogłaskał go po głowie i zjechał dłonią na szyję. – Chciałem powiedzieć, że wczoraj było wspaniale. W życiu nie czułem się tak dobrze, będąc z kimś tak blisko. Wcześniej miałem tyle obaw, ale teraz wiem, że chciałbym to powtórzyć. Nie musisz się jednak zgadzać, lecz wiedz, że chcę być z tobą nie tylko dlatego.
- Tomi, czy ty chcesz mi powiedzieć, że mnie pragniesz? Poza moim sercem i duszą chcesz również moje ciało? - patrzył na niego szczęśliwy.
- Czyż nie okazałem ci tego wczoraj? - owiał mu ucho gorącym oddechem i przejechał językiem po małżowinie.
- Okazałeś, ale jeszcze wiele razy musisz mnie zapewnić, jak bardzo mnie chcesz – nastolatek zaczął z nim flirtować, a jego twarz pokryła się po raz kolejny czerwienią. – Chcę widzieć, jak na mnie reagujesz. I jeżeli jeszcze raz zrobisz to, co przed chwilą, to się podniecę.
- A tego teraz nie chcemy, bo musimy wrócić do domu – ich twarze dzieliły milimetry. – Co by było, jakby zobaczyli cię podnieconego? Tylko ja chcę cię widzieć takim pełnym pasji i pożądania.
- Im możemy zaoszczędzić takiego widoku.
- Wyjedź ze mną na weekend, a pokażę ci, jak bardzo cię chcę – ich wargi ocierały się od siebie z każdym wypowiadanym słowem.
- Co tylko zechcesz, Tomi – ostatnie słowo przerodziło się w jęk, gdy wokalista zawładnął jego ustami.
Ikedzie pasowało niedoświadczenie chłopaka. I, och, jak on go chciał. Miałby ochotę zedrzeć z niego te ubrania i zaspokoić pragnienie. Pozbawić go tej niewinności, jaką emanował chłopak. A całkiem przyjemne było wiedzieć, że w przyszłości będzie jego pierwszym kochankiem. Wiedza, że jest dla Akiego pierwszą osobą, która go dotyka, całuje i dała mu wczoraj orgazm... dwa orgazmy, sprawiało, że wirowało mu w głowie. Odessał się od jego warg i uśmiechnął, widząc zamglony wzrok chłopaka.
- Silnie na ciebie działam, co? - o tak, chciałby się z nim kochać, ale nie w takiej scenerii. Marzyło mu się, by dać mu coś innego.
- Tak – Aki przygryzł dolną wargę.
- Porozmawiamy z twoimi rodzicami i ten weekend jest nasz.
- Nasz? A gdzie pojedziemy? I to ja wolę z nimi porozmawiać.
- Boisz się, że mnie znielubią za to, że chcę cię porwać?
- Może. To gdzie pojedziemy?
- Na pewną bezludną wyspę. Tylko tyle musisz wiedzieć.
- Bezludną? - dopytał Aki.
-Nie całkiem, ale nikt nam nie przeszkodzi w tym, co sam zechcesz. Ja nie zrobię nic, jeżeli ty nie powiesz “tak”.
- Ale ja już mówię tak, Tomi – objął go w pasie i przyciągnął do siebie. Nie uszło uwadze im obu, że byli podnieceni. – Kocham cię. I co ja na siebie włożę?
- Najlepiej nic – powiedział rozbawiony jego dziewczyńskimi myślami. – I ja ciebie też kocham. Lepiej stąd chodźmy, bo jeszcze chwila, a rzucę się na ciebie – zamruczał Tomi, dociskając swoje biodra do jego i odsunął się.
- Musimy? - Aki przeciągnął się. Miał długą koszulkę i jego wzwód nie był zbyt widoczny. Ostatnio często w takich chodził. Sięgały one do połowy jego ud.
- Kusisz.
- Naprawdę? - zerknął na krocze zielonowłosego. – Chyba najpierw musisz chwilę odetchnąć. Nie chcemy, by inni widzieli twój stan.
- Od wczoraj zdaję sobie sprawę, jak bardzo mnie rozpalasz, a takie przeciąganie się w twoim wykonaniu ocieka seksapilem... ok, odwróćmy myśli na całkiem inny tor – wokalista odetchną kilka razy głęboko. – Opowiedz mi o czymś obrzydliwym, to podziała na moje libido.
- Haha. Nie tylko na twoje. Opowiedzieć ci o sekcji żaby, którą robiliśmy na biologii jakiś miesiąc temu?
Tomi się skrzywił. To skutecznie pozbawi go wzwodu. Kiwnął tylko głową i usiadł na ławce. Przez głowę mu przeleciało, z wiedzą, jaką częściowo miał o Harukim i teraz o Akim, że to musi być u nich rodzinne, taka chęć na seks. Potrafią rozpalać w swoich partnerach ogień.

***

Haruki miał masę wątpliwości, czy dobrze zrobił, zabierając ze sobą Keizo do domu wujostwa. Chłopak zdecydowanie był przeciw jego matce nie chciał, by przeszkodził w rozmowie swoim wybuchowym charakterem. Z drugiej strony, był mu podporą, jakiej teraz potrzebował. Może dzięki temu zdobędzie się na zadanie pytań, które gnębiły go od zawsze? Bał się tego, co usłyszy, lecz poznanie, nawet bolesnej prawdy, było zdecydowanie lepsze od życia w niewiedzy.
Wraz z nimi do domu wrócił Aki, który po pozbyciu się butów na przedpokoju, krzyknął:
- Jesteśmy!
Jego matka, widać, że bardzo zdenerwowana, przyszła do nich.
- Ona już jest? - zapytał Haruki, nie przejmując się przywitaniem.
- Jest i mam ochotę ją rozszarpać. Nie poznaję jej, to całkiem inna osoba. Nie była ideałem, ale teraz jest pozbawiona jakiegokolwiek uczucia.
- Muszę sam się o tym przekonać.
- Haru ma nadzieję, że matka wróciła do niego z miłości – podpowiedział Aki.
- To nie tak... ja tylko... - urwał.
Kobieta zgromiła swojego syna wzrokiem i zaprosiła ich do pokoju dziennego. Mama Harukiego siedziała na kanapie z wściekłą miną, ale zobaczywszy gości, przybrała na twarz maskę pod tytułem: „Jak miło znów cię widzieć, synku”.
Kei przywitał ją lodowatym spojrzeniem.
- Nie wiedziałam, że i ty tu przyjedziesz – powiedziała do niego obca im wszystkim kobieta.
- Kei jest moim chłopakiem. Poprosiłem go, by dotrzymał mi towarzystwa – odpowiedział za partnera zielonooki.
- Chłopakiem? - podeszła do nich mama Akiego. – Ależ ja się cieszę i gratuluję – uściskała siostrzeńca, po czym powtórzyła ten gest na zaskoczonym Uedzie. – Wiedziałam, że prędzej czy później będziecie razem. A powiedzcie, jak tam te przykre informacje o was? Skończyło się, czy nadal ludzie wypisują te brednie? - zapytała pani Kaima, kiedy usiadła w fotelu i zaprosiła ich gestem do tego samego. Zajęli miejsca na kanapie po przeciwnej stronie stołu niż była sofa, na której spoczywała mama Harukiego.
- Nadal nasi przeciwnicy mają z tego pożywkę, ale zdecydowana większość jest za nami, a po programie zdobyliśmy wiele głosów poparcia – poinformował Keizo.
- To cudownie, a jak jeszcze dowiedzą się, że jesteście w związku, to dadzą wam spokój – ucieszyła się ciocia. – A ty się nie krzyw – zwróciła się do siostry. - Masz wspaniałego syna. I co z tego, że jest gejem? Mój Aki też nim jest i życzę mu tylko szczęścia.
Aki zasłonił twarz dłońmi. Pięknie, jakby w pokoju były osoby niepoinformowane o jego orientacji, matka właśnie by to zrobiła. Swoją wredną ciocią się nie przejmował. – O, wybaczcie, nie dałam wam nic do picia, zaraz przyniosę soku albo kawy...
- Ciociu, nie zawracaj sobie tym głowy. Ja chcę tylko wiedzieć, dlaczego moja mama mnie zostawiła – popatrzył na kobietę, która za nic w świecie nie była zaskoczona tym pytaniem. – I dlaczego wróciłaś po piętnastu latach nieobecności?
- Widzę, że przechodzisz do sedna. Chciałam poznać swoje dziecko?
- Poznać? Mogłaś być ze mną i mnie znać. Dlaczego? - pytał chłodnym głosem, ale w środku drżał z bólu, niepokoju, ciekawości i masy wszelakich uczuć, które zrodziły się w tym momencie.
- Gdy miałeś pięć lat, poznałam bogatego mężczyznę. Uch, co to był za facet... ale do rzeczy. Chciałam z nim wyjechać, a ty mi w tym przeszkadzałeś. Ten człowiek dał mi to, o czym marzyłam. Trochę luksusu. Nie musiałam myśleć, skąd wziąć pieniądze na zapłacenie czynszu, rachunków. Mogłam zwiedzić z nim kawał świata. Pławić w bogactwie. Zażyć trochę przygody.
- Nie myślałaś o mnie? O tym, co czuje mały chłopczyk? - Haruki chwycił za dłoń swego chłopaka.
- Zostawiłam cię pod dobrą opieką, nie oddałam do sierocińca.
- Phi... - Kei już miał coś powiedzieć, ale Haru go ubiegł.
- A nie pomyślałaś, że będę potrzebował matki? Tym bardziej, że nie znam ojca. Może więc mi powiesz, kto nim jest?
Matka wygładziła swoją skórzaną spódnicę i spojrzała na niego.
- Nie wiem. Tamtej nocy byłam z kilkoma mężczyznami. Nawet nie znałam ich imion – mówiła bez wstydu. – Płacili mi, ja robiłam, co chcieli.
- Byłaś dziwką? - nie wierzył w to. Jego mama oddawała się za pieniądze obcym facetom? Mocniej ścisnął dłoń Keizo.
- Nie taką z ulicy. Po prostu czasem sobie dorabiałam. Zrozum, synku...
- Nie mów tak do mnie.
- Zrozum, Haruki, jestem chora... jestem seksoholiczką, muszę sypiać z mężczyznami, a szukałam takich, którzy mi zapłacą. W końcu znalazłam bogatego pana...
- Nie leczyłaś się? - pani Kaima była wstrząśnięta wiadomością.
- Po co? - popatrzyła na nią, jak na głupią. – Miałam wszystko to, co chciałam. Nie w smak mi był dzieciak, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, ale urodziłam. Byłam z nim przez pięć lat. Czego jeszcze chcecie? Po latach poznałam tego mężczyznę, który mnie zaakceptował z moją chorobą i wykorzystałam szansę, jaką mi dawał. Rok temu zmarł. Zostawił mi marne pieniądze, które się skończyły. Wiecie, markowe kosmetyki dużo kosztują. W oczy zaczęła mi zaglądać bieda.
- I zobaczywszy w telewizji syna – zabrał głos Ueda – postanowiła pani wykorzystać jego dobre serce? Haru ma pieniądze. Haru mi je da?
- Jak możesz tak mówić? Nie znasz mnie - machnęła ręką, jak zawstydzona nastolatka.
- Wcześniej, po śmierci tego mężczyzny, jakoś nie raczyła pani wrócić.
- To prawda? - zapytał Haruki z jeszcze nikłą nadzieją, że kobieta zaprzeczy. – Wróciłaś dla pieniędzy?
- Masz mądrego... chłopaka – ostatnie słowo wymówiła z pogardą. – Coś mi się należy za pięć lat opieki nad tobą. Dałbyś matce trochę kasy – teraz jej głos nie przypominał słodkiej idiotki, był raczej ostry i zadawał ciosy, a każdy wbijał się w serce Hamady. – Jesteś w zespole, więc bieda ci w oczy nie zagląda.
- Jak możesz! To twój syn! - krzyknęła jej siostra.
- Nie obchodzi mnie to – pani Hamada założyła nogę na nogę.
Haru zabrakło oddechu, ale nie pokazał słabości przy tej kobiecie. Chciało mu się wyć. Keizo miał rację, a on, jak zawsze naiwny, wierzył w jej dobre intencje. Tak oto skończyło się pierwsze i ostatnie spotkanie po latach. Popatrzył na swego chłopaka, wpatrującego się w niego przez cały ten czas, a potem na matkę. Nie, ta kobieta nie była jego matką. Mama Akiego teraz tym bardziej zasługiwała na ten tytuł.
- Ja nie mam matki – powiedział. – Pani jest obcą kobietą. Nie chcę pani znać i więcej widzieć – wstał na chwiejnych nogach, ale zaraz Keizo go podtrzymał za łokieć. – Żegnam panią.
- Zostańcie – ciocia skupiła nienawistny wzrok na swej siostrze. – Jesteś kimś, kogo nie znam i nie chcę znać. Proszę o opuszczenie mojego domu.
- Sknery z was – podniosła się i wzięła swoją torebkę. – Miałam rację, że zostawiłam taką rodzinę i ciebie, Haru. Syn pedał... Nie bój się, nie chcę mieć nic wspólnego z kimś, kto pieprzy się z facetem.
Wtedy w Haru wezbrała złość.
- A moich pieniędzy chciałaś! Wynoś się z mojego życia raz na zawsze, kobieto! Wypieprzaj! Chcę spokoju, a ty go burzysz! Nie chciałaś mnie, więc nie wracaj, bo żadnych pieniędzy nie dostaniesz! Spieprzaj! Nie jesteś moją matką!
Aki aż podskoczył na jego głośny krzyk. Kuzyn czasami się denerwował, ale nie tak, jak teraz. Znał go jednak od zawsze i wiedział, że to wszytko podszyte jest ogromnym cierpieniem. Haruki właśnie stracił matkę. Nie tak, jak inni tracą, gdy rodzić umiera, ale inaczej. Zawód w jego oczach był doskonale widoczny, a wszelkie nadzieje rozsypały się w proch. Gdy jego matka odprowadziła swoją złą siostrę, Haruki wtulił się w Keizo i chlipnął głośno, zaciskając palce na jego koszulce. Aki przeczuwał, że tak się to skończy.
- Cii – Kei uspokajał swego partnera.
- Nienawidzę jej. Nienawidzę – popatrzył na niego zapłakanym wzrokiem. – Błagam, wracajmy do domu. Chcę się położyć.
- Możecie tu zostać. Twój pokój, Haru, jest cały czas wolny – zaproponowała ciocia. – Odpoczniesz, a jutro możecie wrócić do domu.
- Ale... - przełknął gulę w gardle.
- Kei może spać z tobą. Jak nie macie jutro pracy, to co wam szkodzi tu zostać? Nawet twoje piżamy są jeszcze w szafie. Jesteście tak samo zbudowani, więc twój chłopak może jedną założyć.
- No właśnie, zostańcie – ucieszył się Aki. – Mama zrobi pyszną kolację. Posiedzimy, porozmawiamy. Opuszczą nas nerwy. Co wy na to?
Haruki otarł łzy.
- Kei?
- Nie mam nic przeciw.
- Dobrze, ciociu, zostaniemy do jutra – ponownie objął białowłosego. Musi pokonać w sobie ból. Przecież i tak nigdy nie zależało mu na tej kobiecie, ale dowiedzenie się, że było się niechcianym dzieckiem i przeszkadzało rodzicowi, jeszcze przez jakiś czas będzie go męczyło. Chociaż był pewny, że u boku Keizo zapomni o wszystkim.