Sadomaso
Dodane przez Aquarius dnia Czerwca 29 2011 17:34:28
Notka od Autorki:
Nie polecam tym wrażliwszym więc proszę nie mieć do mnie później pretensji.



-Słuchaj, to już tak dalej nie może być - odezwał się Terry w południe. Natychmiast znieruchomiałem w drzwiach kuchni, rzuciłem płochliwe spojrzenie zlewowi i wyjęczałem głosem męczennika ze średniowiecza.
-Ja wiem, ale się śpieszyłem rano i jakoś tak...chciałem teraz umyć, ale ty już je zrobiłeś...
-Nie mówię o naczyniach. - Głos Terry'ego trochę zadrżał i to sprawiło że przyjrzałem mu się uważniej. Już się nauczyłem kiedy nadchodzi zmiana. Zaczęło się to trzy miesiące temu. Planowałem już się rozstać z Terry'm gdy ten nagle się zmienił. Nie kształt czy coś, ale jego charakter, a nawet tonacja głosu uległy całkowitej przemianie. Rozdwojenie osobowości mówiąc fachowo. I wtedy poznałem Adama, drugą osobowość Terry'ego.
-To o co chodzi?- wszedłem już swobodnie do kuchni szczęśliwy, że omija mnie bura o lenistwo i bałaganiarstwo.
-O nas...przecież on...znaczy się ja...krzywdzę cię...
-Nie krzywdzisz mnie ani ty ani on. To moja decyzja by zostać.- stwierdziłem poważnie i twardo. Oczywiście wiedziałem o co chodzi. Terry był delikatny i romantyczny. Zawsze ostrożnie się ze mną kochał dbając o takie rzeczy jak oliwka i gra wstępna. Było to miłe i w ogóle, ale po pewnym czasie robiło się nudne. Adam był niemal jego przeciwieństwem. On się z mną nie kochał, on mnie pieprzył nie dbając o nic jedynie o swoją perwersyjną przyjemność. Terry teraz mówił o siniakach i zadrapaniach po nocy spędzonej z Adamem. Ślady już powoli znikały jako, że Adam nie pojawiał się już od tygodnia.
-Słuchaj...ty nie możesz...mogę cię naprawdę skrzywdzić...te obicia na twoich udach...- oh, obicia. Tak, one go przerażały. Kiedy jest się zbitym po udach i pośladkach z całej siły przez ogromnego faceta skórzanym pasem z ćwiekami to zostają ślady. Bolące i piekące, ale gdy je dostawałem nie wykrzyknąłem nawet jednego "nie".
-Daj spokój.
-Tom! Jestem poważny! Masz się wyprowadzić! Im szybciej tym lepiej...zanim będę miał kolejny at...atak! - urwał na chwilę i wrócił do swojej tyrady niczego nie zauważając. Adam próbuje się wydostać na zewnątrz.
-Terry...mi to nie przeszkadza...kocham cię...nie chcę być z dala od ciebie - małe kłamstwo nie boli, gdy wypływa z moich ust.
-Tom...nie możesz! Co jak ja się kiedyś obudzę koło twojego martwego i zmasakrowanego ciała niczego nie pamiętając? Wiesz co to będzie dla mnie? Nie mogę ci pozwolić. - Chwyciłem go za dłonie, za którymi chował twarz.
-Terry...nie jesteś sam. Jestem tu, bo chcę, a...on nigdy nie zrobił nic co by sprawiło, że obawiałbym się o swoje życie. On jest częścią ciebie. Kochasz mnie i on też, nawet jeśli okazuje to inaczej. A co zrobisz jak stąd zniknę i pojawi się Adam? Może pójdzie i kogoś rzeczywiście zabije...albo zgwałci. Sprzeda ci jakieś choróbsko...cii, jest w porządku.
-Obiecujesz, że nigdy nie...?
-Obiecuję. - Skłamałem mając przed oczami noc kiedy zemdlałem z braku powietrza, gdy zaczął mnie dusić. Nie mogłem mu jednak o tym powiedzieć. On by nie zrozumiał. Otóż, po pierwszej nocy z Adamem wpadłem w szok. Po raz pierwszy zostałem w taki sposób potraktowany. Ciągle pamiętam każdy szczegół...



Gdy wszedł do mieszkania najpierw przywitała go cisza.
-Hej! Terry jesteś w domu? Musimy o czymś pogadać...- urwał widząc swojego partnera siedzącego po ciemku.
-Terry?- zapytał niepewnie zapalając światło w kuchni. Krzyknął przestraszony, gdy Terry niemal natychmiast pojawił się przy nim. Czuł jego gorący oddech na szyi. Wiedział, że coś było nie tak. Terry nigdy, ale to nigdy się tak nie zachowywał.
-Nie ma Terry'ego.
-Nie ma?
-Nie...jestem tylko ja.
-Kim jesteś?
-Adam - to powiedziawszy z całej siły władował mu pięść w brzuch. Tom zatoczył się do przedpokoju.
-Co...
-Zamknij się szmato. - warknął Adam i kopniakiem zmusił go do wejścia do kuchni. Następnie zanim zaszokowany Tom miał szansę cokolwiek zrobić poczuł żyłkę zaciskającą się na jego nadgarstkach. To bolało. Żyłka wbijała mu się i bał się. Bał się tego co się stało z tym spokojnym, zrównoważonym facetem.
-Terry...
-Powiedziałem, żebyś był cicho dziwko- nieprzyjemnym głosem stwierdził mężczyzna i popchnął go do tyłu tak mocno, że Tom wpadł na stół i róg wbił mu się w nerkę. Pisnął z bólu kuląc się cały.
-Oto kim jesteś. Dziwką, prawda?- kiedy przerażony i obolały Tom nic nie odpowiedział, mężczyzna powtórzył uderzył go z pięści w twarz- PRAWDA?
-T.tak - wyszeptał Tom czując coś gorącego w brzuchu oraz chłodny strumyk płynący mu po brodzie i szyi.
-Tak...- wyszeptał drugi mężczyzna i zanim Tom mógł cokolwiek o tym pomyśleć poczuł brutalne ręce ściągające mu spodnie oraz bokserki i z ciągle tymi ubraniami na nogach został pociągnięty za koszulę do pionu.
-Zajmij się mną- rozkazał mężczyzna wstając z podłogi i stojąc nad chłopakiem. Jego rozporek znajdował się na granicy oczu Toma. Tom nie mógł użyć dłoni, więc cały drżąc, czy to ze strachu, czy też nagłego zimna i szoku starał się odpiąć spodnie zębami. Dostał za to kolejną pięść. Duże dłonie, które zazwyczaj pieściły Toma w nocy teraz szybko ściągnęły swoje spodnie oraz bieliznę, a następnie pchnęły Toma w kierunku jego męskości. Czując łzy na policzku wziął go w usta starając się jak najszybciej go doprowadzić do szczytu, a następnie stąd uciec i już nigdy nie wrócić. Mężczyzna jęknął i chwyciwszy mocno Toma za czarne włosy, wepchnął mu się jeszcze głębiej do ust, tak że chłopak się zakrztusił i musiał przerwać by kaszleć. Zanim zdążył przestać kaszleć te brutalne ręce przemocą zmusiły go na czworaka i chwilę później czuł rozrywający ból. Gwałcił go. Nigdy go jeszcze tak nie bolało i chciał krzyczeć, ale duża dłoń na ustach mu na to nie pozwalała. Zaczął się krztusić łzami, zatkanym nosem i brakiem powietrza, gdy ręka się cofnęła i nagle penis uderzył go w prostatę. Jęknął czując się zagubiony. Mężczyzna uderzał już w jego prostatę cały czas, a ból mieszał się z przyjemnością i zaszokowany chłopak odkrył, że ma erekcję. Ta dłoń, która mu wcześniej nie pozwalała krzyczeć z bólu teraz chwyciła jego członek i boleśnie go wykręciła. Oszalały mężczyzna w końcu doszedł, a niedługo po nim i Tom, zagubiony w bólu połączonym z przyjemnością. Adam upadał koło niego na zimną podłogę i zasnął niemal natychmiast twardą dłonią trzymając Toma przy sobie. Ciężko mu się myślało i wkrótce również i jego zmorzył sen.
Rankiem Terry był z powrotem, przerażony tym co się stało. Tom był obolały jak jeszcze nigdy w życiu i uciekł z domu na cały dzień, gdy uświadomił sobie, że nie może się doczekać następnej nocy z Adamem. I tak jego upadający związek z Terry'm przekształcił się w ten przedziwny trójkąt, z którego Tom nie mógł i nie chciał się wydostać.


Terry westchnął cierpiętniczo, a ja pogratulowałem sobie w myślach. Nie byłem pewny co bym zrobił gdyby on jednak mnie zmusił do odejścia. Adam pewnie za kilka tygodni przestałby się pojawiać, gdyż nie byłoby nikogo, kto by podmienił lekarstwa. I Terry oraz lekarze by wygrali. Nie mogłem na to pozwolić. Nie kochałem Terry'ego. Natomiast Adam to było co innego. Gdybym tylko mógł to uwięziłbym Terry'ego by Adam mógł być ze mną cały czas. Była to tylko fantazja, gdyż doskonale zdawałem sobie sprawę, że nie dałbym rady całodobowo z Adamem. Był niczym kochanek, z którym mogłem spotykać się jedynie po kryjomu. Kochałem go jak nigdy nikogo przedtem. Nigdy wcześniej nie znałem nikogo takiego jak on. Sadystę. Czy można być ukrytym masochistą? Bo oto kim jestem. Masochistą. Razem jesteśmy idealną parą. Sadysta, który nie musi się powstrzymywać i masochista, który nie musi o nic błagać.
Wróciłem myślami z powrotem do kuchni, gdy usłyszałem chrapliwy oddech przy sobie. Spojrzałem w zimne oczy ukochanego czując nagłe podniecenie i mój członek uniósł się z zainteresowaniem, gdy pięść zmiażdżyła mi ucho. Jęknąłem słysząc wstęgę wyzwisk. Adam wrócił.