Gdy muzyka w duszy gra 8
Dodane przez Aquarius dnia Stycznia 18 2014 10:48:41


***

Założył słuchawki. Stał w pokoju przed mikrofonem za dźwiękoszczelną szybą, przez którą widział siedzących za konsolą realizatorów oraz Tomiji'ego z Keizo. Za nimi o ścianę oparty był ich menedżer.
-Posłuchaj – mówił Tomiji, który nacisnął odpowiedni przycisk, aby chłopak go usłyszał. – W słuchawkach będziesz słyszał muzykę. Nie stresuj się. Podejdź do tego, jak do dobrej zabawy. Wiesz, jak to zaśpiewać. Ćwiczyłeś i było idealnie. Teraz to powtórz. Zaczniemy, jak zobaczysz nad swoją głową czerwone światło.
Haruki skinął głową.
Zielonowłosy oparł się wygodnie o oparcie krzesła. Czuł przez moment zawroty głowy.
-Dobrze się czujesz?
-Tak, Kei. Nagranie – chciał zająć się realizacją tego projektu. Do czegoś się przynajmniej przyda.


Usłyszał w słuchawkach muzykę i zaczął śpiewać. Wiedział, że za pierwszym razem nagranie może nie wyjść i nikt go za to nie zabije. Niestety, w czasie pierwszego razu zaciął się i zdenerwował tym.
-Przepraszam.
-Nic nie szkodzi. Jeszcze raz – Tomiji uśmiechnął się do niego.
Ponownie zaczął śpiewać i udało się, ale tym razem głos zabrał Keizo.
-Jeszcze raz. Ma być perfekcyjnie. Nie rób amatorszczyzny. Pamiętasz, jak wczoraj to zaśpiewałeś?
-Tak.
-Powtórz to, tylko sto razy lepiej.
-Ok.
Przymknął oczy. Poczuł emocje targające jego sercem. Dał z siebie dwieście procent wszystkiego, na co było go stać. Śpiewał głośno, pewnie, wręcz doskonale. Gdy muzyka ucichła, otworzył oczy i napotkał te szare oczy, patrzące na niego z aprobatą. Potraktował to jako komplement.
Co prawda, musiał jeszcze ze dwa razy zaśpiewać tak samo, ale nie przeszkadzało mu to. Dla niego to była przyjemność.
-To wszystko, Haruki. Chodź do nas – głos Ikedy był cieplejszy niż głos lidera.
Zdjął słuchawki, odkładając je na swoje miejsce i wyszedł z dźwiękoszczelnego pomieszczenia.
-Posłuchaj – Ikeda posadził go na swoim krześle i włączył surowe nagranie. – Będzie potrzebne jeszcze sporo pracy, ale efekt, jaki daje twój głos, jest znakomity.
-To będzie hit – Natsuo poklepał go po plecach. – Fani cię pokochają. Przemyślałem sobie wszystko i wydamy płytę dzień po twoim występie w telewizji i internecie.
-Nie powiedziałeś mi o tym – Keizo się podniósł. – Miało być na odwrót.
-Tak będzie lepiej. Ludzie, gdy usłyszą, że chłopak umie śpiewać, kupią szybciej płytę. Poza tym, ja tu jestem menedżerem, więc decyzje, co do promocji, należą do mnie.
-Ale my musimy się na nie zgodzić. Jednak w tym punkcie przyznam ci rację – Ueda uśmiechnął się krzywo, ale bardziej pokazowo, bo w oczach były iskierki zadowolenia.
***
Po powrocie do domu cała trójka została napadnięta przez Seiki'ego, który był ciekaw, jak poszło nagranie.
-Niestety, coś się stało ze ścieżką dźwiękową, na której była perkusja – Keizo spojrzał mu w oczy z wielką powagą. – Dziś wieczorem musisz jechać do studia i ją nagrać.
Chłopakowi od razu zrzedła mina. Przecież dziś jest impreza.
-...Że jak? Dlaczego? Dziś? - prawie pisnął. – Gdzie Ogata? Musi mi zmienić termin. Nie może mi tego zrob... Ej, co jest? – spytał ich, widząc, że ledwie mogą powstrzymać się od śmiechu.
-Nabrałeś się. To za moją płytę.
-Tylko ją pożyczyłem. Wystraszyłeś mnie. Chciałeś, żebym dostał zawału? - aż odetchnął.
-To cię nie usprawiedliwia.
-Idę się położyć – oświadczył zielonowłosy, nie chcąc po raz kolejny słuchać ich wymiany zdań o płycie.
Keizo popatrzył za nim. Martwił się o przyjaciela. Wyraźnie widział, że ten nie czuł się dobrze. Pytał go o to, ale Tomiji powiedział, że to przez leki i gdy odpocznie, poczuje się lepiej.
-Wymyśliliśmy z Isao i Seiji'm, co damy na prezent twojemu kuzynowi – Seiki zwrócił się do Hamady. – Do tego chcemy kupić takiego olbrzymiego misia – pokazał ręką o jaką wielkość mu chodzi. - Teraz tylko trzeba jechać na zakupy.
-Na mnie nie licz – zastrzegł lider.
-Ciebie nie pytam, ty będziesz kierowcą. To już postanowione. Nie rób takiej miny – poklepał go po policzku. – Też musisz się w to zaangażować.
-Ty naprawdę aż prosisz się o lanie – strącił jego dłoń.
-Dzieci nie wolno bić. Isao, jedziemy! – krzyknął tak głośno, że w uszach obu chłopaków odezwał się dzwonek ostrzegający przed zbyt wysokimi decybelami. – Pojedziemy do największego centrum handlowego i musimy kupić tort. Isao nie umie piec.
-Ja mogę upiec tort – zaproponował Haruki. Keizo na to podniósł brew do góry. – Znam przepis na taki szybki. Będę tylko potrzebował kilku składników.
-To kupimy. Musimy tylko wziąć ciemne okulary i parę rzeczy, aby nas od razu nie rozpoznano - Nakada przyjrzał się Uedzie. – Tobie przyda się peruka. Mam jedną.
-Ruszycie tyłki, czy będziecie tak gadać do jutra? – Isao, który zjawił się przy nich, jak duch, założył świeżą koszulkę. – I tak nas rozpoznają. Seiji z nami nie jedzie, udekoruje salon.
***
Weszli do jednego ze sklepów spożywczych w centrum. Zbierali z półek, co tylko nadawało się do jedzenia. Haruki wziął tylko składniki na ciasto. Keizo chodził z rękoma w kieszeniach i krzywą miną. Kilka osób poprosiło ich o autografy, ale w większości mieli względny spokój. Czasem tylko piski dziewczyn odwracały ich uwagę od towarów na półkach. W końcu z dwoma pełnymi wózkami stanęli przy kasie. Kasjerka zarumieniła się na ich widok. Po zapłaceniu wyszli ze sklepu.
-Zanim pójdziemy po miśka, obowiązkowo musimy kupić alkohol – Seiki był podekscytowany.
-Tylko nie całe litry, jak ostatnio – marudził Ueda.
-Będzie na zapas. No, chodźcie do monopolowego.
-Najpierw zawieziemy to do wana – wskazał palcem stos rzeczy.
-To wy to zróbcie, a ja tymczasem skoczę do... Ał, ał, ał.
Keizo złapał starszego z bliźniaków za ucho.
-Najpierw obowiązek. Powiedziałem, że trzeba to wypakować do auta.
-To boli. Ał.
-Ma boleć – lubił tego chłopaka i dlatego na wiele mu pozwalał, ale denerwowało go to, że Seiki unikał wszystkich obowiązków.
-Hahaha. Ał, ał.
Haruki roześmiał się. Tych dwóch razem było nie do podrobienia.
-Keizo jest dla niego, jak starszy brat – wyjaśnił Akechi. – Bliźniacy mieli nieciekawe dzieciństwo, jeszcze gorszy nastoletni okres, a on wyprowadził ich z tamtego życia. Może kiedyś poznasz ich historię. Chodź, zawieziemy ten wózek, bo i nam lider pourywa uszy.
Później kupili olbrzymiego, brązowego misia. Aki będzie miał się do czego przytulać.


***
Tomiji obudził się wypoczęty. Wszystko przez te tabletki. Na szczęście brał je tylko rano. Wziął prysznic, umył zęby i założył czyste ciuchy. Zbiegł na dół. Przygotowania do przyjęcia kończyły się.
-Ładnie tu – pochwalił Seiji'ego.
-Powiedz mi, kiedy my ostatnio mieliśmy w urodziny tak kameralnie? - przywiązał niebieski balon nitką uwieszoną przy suficie do pozostałych. Stał na wysokiej, rozkładanej drabinie.
Zielonowłosy wiedział, że nie wszedłby tam nawet, gdyby mu dawali za to złoto. Miał lęk wysokości i nie wychodził nawet na balkon.
-Dawno temu? - odpowiedział pytaniem.
-No właśnie. Zazwyczaj na naszych urodzinach jest z tysiąc osób z branży. Seiki mówi, że wtedy można łatwo kogoś poderwać, ale ja bym wolał, żeby na moich urodzinach było tak, jak dziś.
-Ja chyba też – podrapał się po głowie. – Nie spadniesz?
-Spoko. Już skończyłem – zszedł z drabiny. – Słuchaj, jest taka sprawa. Musi ktoś pojechać po Akiego. Kei tego nie zrobi, Haruki kończy tort, mój brat nie ma prawa jazdy, a nie chcemy wysyłać kierowcy.
-Dobra, pojadę. Tylko powiedz, dokąd.
-Tu mam adres – wyciągnął z kieszeni kartkę i mu ją podał. – Wie, że ktoś po niego przyjedzie. A, i jeszcze jedno – podszedł do stołu. – Podpisz to.
-Co to? Zrzeczenie się swoich praw?
-Bardzo śmieszne. Proszę cię o autograf.
Tomiji westchnął i podpisał swoje zdjęcie.


***
Keizo stał oparty o ścianę i małymi łyczkami popijał z butelki wodę niegazowaną. Patrzył na Nowego, który kończył składać tort i właśnie go ozdabiał nutkami z kremu, dbając o najmniejszy szczegół. Na końcu umieścił siedemnaście świeczek. Kto by powiedział, że z niego taki piekarz.
-Pomożesz, czy będziesz tak stał? - wyrósł przed nim Isao, zasłaniając ciekawy widok.
-Sam sobie dajesz radę.
-Kto przebywa w kuchni, ten pomaga – podał mu nóż. – Pokrój, proszę, pomidory do sałatki. Seiki nabrał tyle alkoholu, że muszę przygotować porządne jedzenie, aby się wszyscy nie poupijali. Pomożesz?
-Z radością.
-Świetnie.
Odstawił wodę i zajął się przygotowanymi do krojenia pomidorami.
-Tylko pokrój je w drobną kostkę.
Co on najlepszego robił? Zajmował się kucharzeniem i po co? Po to, żeby móc obserwować Hamadę o zielonych oczach. Odpowiedział sam sobie. Przecież powiedział chłopakowi, że będzie to robił i słowa dotrzymuje.


***
Dawno nie piekł ciast, ale musiał przyznać, że tort mu wyszedł. Niedługo jego kuzyn powinien tu być, a on chciał jeszcze upiec ciastka. Te same, co zrobił dla lidera. Ciasto miał już przygotowane, tylko trzeba je było włożyć do pieca, co też zaraz wykonał. Spojrzał wtedy na lidera. Chłopak był skupiony na swoim zadaniu. Wydawał się taki spokojny. Zaraz przyszły mu do głowy obrazy, kiedy stali blisko siebie w jego pokoju. Ta delikatność... Potrząsnął głową, odsuwając od siebie takie myśli. Będzie lepiej, jak przygotuje polewę na ciastka.


***
Aki nie mógł usiedzieć na miejscu. Czekał niecierpliwie, aż ktoś po niego przyjedzie. Spakował do plecaka kosmetyki, bieliznę i jakąś koszulkę. Cały dzień ciągnął się dla niego, jak wieczność. Zdał historię na trójkę, ale tylko tyle kojarzył z pobytu w szkole. Podniecenie wieczorem zakończyło się uwagami o nieuważaniu na lekcjach i ignorowaniu nauczyciela. Nie przejmował się tym. Poprawi zachowanie później. Przyjaciółki w szkole nie było, więc nie musiał się jej spowiadać. Wszystko opowie jej jutro.
Jeszcze raz przejrzał się w lustrze. Jego misternie ułożona fryzura była idealna. Poprawił tylko jeden włos przy grzywce. Podskoczył, kiedy w głowie zadudnił mu nowy dzwonek do drzwi przypominający kościelne dzwony.
-Mamo, to pewnie do mnie, otworzę. I zmień dzwonek – podbiegł do drzwi. Był pewien, że za nimi zastanie kuzyna. Szczęka mu opadła, gdy ujrzał wyższego od siebie chłopaka w ciemnych okularach.
-Cześć. Jestem Tomiji – zdjął okulary.
-Hej – zagapił się na niego. - Poznaję. Wejdź. Tylko zabiorę swoje rzeczy i możemy jechać.
Kiedy zielonowłosy znalazł się w domu, rozejrzał się. Przedpokój był mały, ale bardzo przytulny. Mógł stwierdzić, że pomimo zwyczajnego wystroju, jakim były jakieś stare zdjęcia, makatki z różnymi napisami czy meble, aura domu miała atmosferę towarzyszącą życzliwej sobie rodzinie.
-To pan przyjechał po mojego syna? - pani Kaima ukłoniła się.
-Tak. Dzień dobry – przywitał się.
-Ładny kolor – wskazała na jego włosy. – Zawsze mi się podobał, ale nigdy nie odważyłam się tak radykalnie zmienić koloru moich. Napijesz się czegoś?
-Mamo, my już musimy jechać – Aki pojawił się z plecakiem na ramieniu.
-Och, szkoda. Pamiętaj, synku, żebyś był w domu przed trzynastą.
Zawstydził się tego przed swoim idolem. Przecież nie był już dzieckiem, a matka nadal go tak traktowała. Dobrze, że nie chciała dać mu całusa na do widzenia.
-Dobrze. Będę. Pa – szybko wyszedł, a za nim zrobił to Ikeda. - To twoje auto? - stanął obok samochodu.
-Tak, wsiadaj.
Chłopak rzucił plecak na tylne siedzenie, po czym usiadł obok wokalisty. O czym miał rozmawiać ze swoją gwiazdą? Z BlueRiver uwielbiał najbardziej jego i Seiji'ego.
-Jak ma się Haruki? - zagadał.
-Dziś nagrał piosenkę – zapalił silnik.
-To fajnie – nie wiedział, że będzie się tak denerwował – Nie mogę uwierzyć, że spędzę z wami wieczór i noc.
-Jesteś naszym wielkim fanem? - zerknął na niego.
-Ogólnie kocham muzykę. Nie wyobrażam sobie bez niej życia. Jestem fanem wielu zespołów, ale was najczęściej słuchałem – obserwował okolicę przez przednią szybę. Starał się nie patrzeć na chłopaka, bo się denerwował. Miał wrażenie, że w tej chwili zachowuje się, jak Haruki. – Kupiłem wszystkie wasze albumy.
- Na razie wydaliśmy dwa.
-Za mało.
-Niedługo zaczniemy pracę nad trzecim. Chodzisz do liceum?
Dalej rozmowa potoczyła się swobodnie, gdy rozmawiali o błahych sprawach, a Aki zrozumiał, że przy Tomiji'm może zachowywać się normalnie.


***
Seiki wpadł do kuchni i krzyknął:
-Przyjechali! Haruki, dawaj tort – ponownie zniknął.
-Jest gorszy niż dziecko – Keizo prychnął.
-Niech się cieszy. Haruki, poradzisz sobie? - Isao zdjął swój fartuch i zabrał miskę surówki.
-Tak.
-Ok – wyszedł z kuchni.
Liderowi jakoś się nie spieszyło.
Hamada zapalił świeczki i odłożywszy zapalniczkę, sięgnął za siebie, aby rozwiązać paski od fartuszka.
-Na co czekasz?
-Chcę to z siebie zdjąć, ale nie mogę.
Białowłosy przewrócił oczami. Zbliżył się do chłopaka i przez chwilę patrzył, jak ten mocuje się z zaciśniętym węzłem. Wreszcie nie wytrzymał.
-Daj to – położył ręce na jego dłoniach, które cofnęły się, jakby zostały czymś oparzone. – Co ty byś beze mnie zrobił?
Znów nie wiedział, co miał powiedzieć. Do tego zachichotał, kiedy Keizo musnął mu skórę na talii.
-Z czego się śmiejesz?
-Łaskoczesz mnie.
Białowłosy podniósł brwi i rzucił okiem na miejsce, którego przypadkiem dotknął. Koszulka podniosła się tam do góry i odsłaniała mały kawałek nagiego ciała. Przyszedł mu do głowy głupi pomysł. Z pełną premedytacją wyciągnął palec i przesunął nim po skórze.
-Ej.
-Co znów?
-Nic. Sam to rozwiążę – poczuł, jak jego policzki zaczynają płonąć.
-Już to zrobiłem – cofnął się o krok.
Chłopak pospiesznie zdjął fartuch i wziął paterę z tortem. Wtedy zobaczył przed sobą przeszkodę.
-Otworzysz mi drzwi?
Miał ochotę powiedzieć, że nie jest jego służącym, ale ugryzł się od środka w policzek i wykonał prośbę Nowego.
-Wszystko przez te ciastka – przebiegło mu przez myśl.
Znaleźli się w salonie w tej samej chwili, w której Aki i Tomiji weszli do domu.


***
Kaima wysiadł z auta. Urzeczony miejscem, wszędzie się rozglądał. Mógłby tu zamieszkać.
-To naprawdę wasz dom?
-Tak – zielonowłosy z zaciekawieniem przyglądał się nastolatkowi. – Wejdźmy do środka.
Gdy weszli do salonu, Aki otworzył szeroko swoje piwne oczy na widok udekorowanego pokoju i chłopaków stojących w rzędzie, wśród których Haruki trzymał tort. Wszyscy zaśpiewali mu “Sto lat”.
-To dla mnie? – ich gest go poruszył. Nie spodziewał się, że Blue urządzą mu urodziny.
-Zdmuchnij świeczki – kuzyn przeszedł do części jadalnej i postawił ciasto na stole wśród innych smakołyków – coraz swobodniej się tu czuł.
-I wypowiedz życzenie – Seiki pojawił się obok piwnookiego.
Zastanowił się nad swoim życzeniem. Tego, czego chciał najpierw i najmocniej właśnie się spełnia, ale była jeszcze jedna rzecz, nad którą czasami myślał, gdy widział zakochane pary.
-Chciałbym się zakochać – pomyślał i zdmuchnął świeczki. – Dziękuję.
-Poczekaj, mamy coś dla ciebie – Seiji wziął siedzącego w fotelu misia-olbrzyma. – To od nas wszystkich. Zobacz, co trzyma w łapce.
Chłopak sięgnął po kopertę A4. Otworzył ją w napięciu. Okazało się, że w środku są ich zdjęcia, a do tego każde było podpisane. Był do nich dołączony karnet dla dwóch osób na wszystkie ich koncerty przez cały rok, gdziekolwiek by nie grali. Nie mógł w to uwierzyć. To najlepszy prezent, jaki dostał.
-Widzicie, podoba mu się. Aż zaniemówił - Seiki wyszczerzył się, gdyż to był jego pomysł, aby dać taki podarunek. Każdy fan marzy o takim czymś.
-Bardzo mi się podoba – zakłopotany i szczęśliwy schował wszystko do koperty i ponownie umieścił w łapce pluszaka.
Seiki otworzył szampana i rozlał go do kieliszków.
-Czyżby ktoś o nas zapomniał? – w pokoju rozległ się kobiecy głos.
Isao wszędzie by go rozpoznał. Odstawił kieliszek i w szybkim tempie znalazł się przy swojej dziewczynie, wpijając się w jej usta. Stęsknił się.
Seiji spojrzał na towarzyszącą jej dziewczynę. Miała na sobie długą, szarą sukienkę przypominająca tunikę, a na nogach zwykłe japonki. Długie, czarne włosy układały się falami wokół owalnej twarzy. Była od niego starsza o trzy lata, ale nie przeszkadzało mu to. Prędzej jej, bo go nie zauważała.
Dziewczyna Isao przywitała się ze wszystkimi, kiedy już uwolniła swoje usta.
-Witajcie. Przywiozłam wam Hanae – wskazała koleżankę. – A za nami wlecze się moja siostra.
-Zaprosiłaś ją? - Isao skrzywił się. – Ona jest...
-Szurnięta? - podpowiedziała mu Mineko.
-Jasny gwint – w drzwiach pojawiła się Noriko. – Spóźniłyśmy się.
Dziewczyna obwieszona była kilogramami srebra, a na chudych nogach miała wąskie do kolan kolorowe legginsy, które, na całe szczęście dla Keizo, przysłaniały to, co niewątpliwie odsłoniłaby króciuteńka sukienka, gdyby dziewczyna się choć troszkę pochyliła.
-O, jedzonko. Jestem głodna, jak wilk – Noriko na bardzo wysokich szpilkach podbiegła do stołu. – Macie tu same specjały.
-Częstuj się – Seiki widział dziewczynę rok temu, ale lubił ją. Nadawali na tych samych falach. Najbardziej lubił jej włosy, które były bardzo podobne do jego oraz oczy, w których zawsze nosiła niebieskie szkła kontaktowe. Nienawidziła okularów i swoich czarnych oczu.
-A gdzie solenizant? - zapytała, gdy przełknęła garść chipsów.
-Właśnie, poznaj Aki'ego.
Brunetka podeszła do nastolatka i uścisnęła go.
-Wszystkiego najlepszego, młody. Kurcze, macie piwo?
***
Godzinę później dołączyła do nich Reiko i impreza zaczęła się rozkręcać. Seiki polewał wszystkim alkohol i opowiadał anegdoty z ich życia. Sam był coraz bardziej wstawiony, co nie podobało się Keizo.
Seiji włączył płytę z jakąś rockową muzyką, a Isao nie odlepiał rąk od swojej dziewczyny. Aki bawił się doskonale, zajadając się chipsami. Wdał się w interesująca rozmowę z Seiji'm, który tak samo, jak on, lubił samochody i podróże.
Haruki z początku czuł się trochę zagubiony, ale w końcu i on się rozluźnił w towarzystwie stylistki i Tomiji'ego.
Perkusista nalał bratu ostatni kieliszek i wgapił się w pustą butelkę.
-Siadać mi w kółeczku! - wręcz rozkazał.
-Głupolu, to zrobiło się już nudne – zaprotestował jego brat.
-Nieeee – Noriko pierwsza usiadła na dywanie. – To zawsze jest ekscytujące.
Poodsuwali na bok przeszkadzające im meble i rozsiedli się w kółku. Nawet Keizo usiadł z nadzieją, że trafi z pytaniem czy też zadaniem na Nowego.
-Tylko żadnych kuchennych zadań, bo zabiję – powiedział groźnie Isao.
-Zaraz wracam. Zapomniałem o czymś – Seiki podniósł się z podłogi. – Czekajcie na mnie.
-Zważywszy na to, że wypił z nas najwięcej, nieźle się trzyma – zauważyła Mineko.
Po minucie perkusista wrócił, stawiając obok siebie słoik z kartkami. W ręce przyniósł dodatkową. Wypisał na niej imię Noriko i wrzucił do naczynia.
-To dla urozmaicenia zabawy. Zamiast wybierać, co kto komu ma zrobić w wyzwaniach, będziemy losować tą osobę. To może ja zacznę. Uprzedzam, że nie planuję grzecznych pytań.
-I tu cię lubię – zaklaskała Noriko. – To kręć.
Zakręcił butelką i ta wskazała na Isao.
-Pytanie czy wyzwanie?
-Pytanie.
-Masz ochotę kochać się z Mineko?
-Głupszego nie mogłeś wymyślić? Wiesz, ile jej nie widziałem. Tak.
Na samym początku zabawa miała wielu przeciwników, ale z czasem i z pytaniami, dość intymnymi, zyskała swoich zwolenników.
-Ok. Keizo – Noriko uśmiechnęła się podstępnie. – Pytanie...
-Wyzwanie – wolał nie ryzykować pytania.
-Dla ciebie coś łatwego, bo cię lubię.
-Tylko bez takich! - zaprotestowała Mineko.
-Daj całusa... – wylosowała kartkę – ...Hanae.
Normalnie to by wolał zapaść się pod ziemię lub zostać pokryty toną kamieni, niżby miał zbliżyć się w taki sposób do dziewczyny, ale teraz nie zamierzał przegrać. Szkoda, że nie wylosowała Hamady. Och, los bywa przekorny. Wstał i podszedł do dziewczyny. Szybki całus w umalowane usta i już po chwili był z powrotem na miejscu.
-Tylko tyle? - Noriko udała smutną.
-Miał być całus. To zobaczmy, kto teraz będzie zdany na mnie – zakręcił butelką, która wskazała Seiki'ego.
-Nawet nie pytaj. Pytanie.
-Jak dawno temu uprawiałeś seks?
-Przed galą. Jedna z dziewczyn pracujących przy oświetleniu. To tak dla zaspokojenia waszej ciekawości – powiedział z dumą. A co, niech wiedzą, że nie żyje, jak asceta. Kolejną osobą, którą wylosował los, jak chłopak to nazywał, był Tomiji. – Tomi, Tomi, Tomi – potarł dłonie o siebie, jakby przygotowywał się do naprawdę ciężkiej pracy – Pocałuj, ale tak naprawdę gorąco, z języczkiem... - tu zawiesił głos, aby wylosować osobę, którą będzie musiał chłopak pocałować. Najgorzej będzie, jak wybierze sam siebie, ale da radę. Wyciągnął kartkę i uśmiechnął się ciepło. – Los wybrał dla ciebie... Aki'ego.
Piwnooki drgnął, słysząc swoje imię. Przeniósł wzrok na zielonowłosego, który siedział obok niego. Ten chłopak miał go pocałować? To będzie jego pierwszy pocałunek. Zawsze myślał, że przeżyje go z dziewczyną. Prawdą było, że jakoś się do tego nie spieszył, ale miał czas.
-No, Tomiś, do dzieła – dziewczyny zaczęły klaskać dopingująco.
Tomi usiadł przodem do Aki'ego.
-Mogę? – zapytał, zbliżając swoją twarz do niego.
-To... tylko zadanie – głos mu zadrżał.
Wokalista położył mu rękę z tyłu głowy i patrząc w piwne oczy, dotknął wargami ciepłych ust Kaimy. Po raz pierwszy był tak blisko innego chłopaka.
-Nie całuj go, jakby był twoja matką! – krzyknęła Noriko.
Aki nic nie robił, tylko siedział sztywno, gdy usta mężczyzny mocniej naparły na jego, a język rozchylił mu wargi, lecz nie wsunął się do środka. Miał wrażenie, że Tomi czeka na zgodę. Co miał zrobić? Jak się zachować? Czuł się dziwnie. Nie było to obrzydliwe, a wręcz przeciwnie. Wargi chłopaka były miękkie i słodkie. Nawet nie myśląc o tym, nieśmiało i niezdarnie oddał pocałunek, przymknąwszy wcześniej oczy. Wtedy język wsunął się do wnętrza jego ust, a do uszu doleciał go gwizd którejś z dziewczyn. Podejrzewał, że należał do Noriko. Zaraz jednak zawirowało mu w głowie, zapomniał o dziewczynie i zrozumiał, że jest mu przyjemnie. To go przeraziło. Nie powinien czuć tego prądu przechodzącego przez kręgosłup, uścisku w podbrzuszu i... o nie... tylko nie to... Dobrze, że miał długą koszulkę, to nie będzie nic widać. Miał ochotę zarzucić mu ręce na szyję i przycisnąć się do niego. Powstrzymał się przed tym. Nie rozumiał, dlaczego tak mu się dzieje. To miał być zwyczajny, mechaniczny pocałunek, bez takich rewelacji ze strony jego ciała. Tomi nadal go całował i mimo, że to trwało tylko kilka sekund, były to bardzo ważne sekundy w jego życiu.
Haruki nie wierzył. Ten chłopak właśnie namiętnie całował się z jego kuzynem. Najbardziej zaskoczyło go to, że Aki oddał pocałunek. Sam cieszył się, że nie został wylosowany w zabawie i mógł spokojnie siedzieć. Ta cała sprawa była dla niego dość wstydliwa, bo tak czy owak, to są dwaj całujący się faceci. Poczuł, że się rumieni.
Ten rumieniec wychwycił Keizo, na którego twarzy wykwitł triumfalny uśmieszek.
-Rumienisz się, patrząc na nich – myślał. – Podoba ci się to? Lubisz dwóch mężczyzn, jak są tak blisko? - przeniósł wzrok na Tomiji'ego, który zakończył pocałunek.
Odsunął się od chłopaka powoli i uśmiechnął się, widząc go czerwonego i zakłopotanego. Nie wiedział, co by miał mu powiedzieć, więc usiadł przodem do kółka i zakręcił butelką.
Aki nie umiał uspokoić wywołanej burzy w sobie. Musiał stąd wyjść. Na szczęście wiedział, gdzie jest łazienka i gdy wstawał, nikt tego nie zauważył.
W pomieszczeniu przemył twarz zimną wodą i spojrzał na siebie w lustrze. Usta miał nabrzmiałe. Dotknął ich palcami. Ten chłopak je całował. Na samą myśl aż serce uderzyło w piersi mocniej, a podniecenie wzrosło.
-Cholera. Muszę się uspokoić. Co się ze mną dzieje? To chłopak i ja też jestem chłopakiem... Czyżbym... był... gejem?
Oparł się o ścianę, po czym zsunął się po niej i usiadł na kafelkach. Jego życie wywracało się do góry nogami.
-Nie mogę być gejem... Nie chcę... - miał ochotę zapłakać.
-Aki, dobrze się czujesz? – usłyszał głos kuzyna.
-Tak. Jestem tylko zmęczony. Pójdę chyba spać, już późno.
-To chodź, zaprowadzę cię do mojego pokoju.
-Ok.
Wyszedł z łazienki i teatralnie ziewnął. Jejku, nie chciał go okłamywać, ale co miał mu powiedzieć? Hej, Haruki, właśnie odkryłem, że prawdopodobnie jestem gejem.
-Marnie wyglądasz.
-Wcześnie wstałem.
Kuzyn zaprowadził go do swego pokoju. Tam czekał na niego prezent i jego rzeczy. Obok łóżka leżał rozłożony materac.
-Możesz spać w łóżku, a ja...
-Nie. Lubię spać na materacu. To ja się położę.
-Dobrze. Ja jeszcze zejdę na dół. Pomogę Seiji'emu posprzątać. Inni już poszli do siebie. Dobranoc.
-Dobranoc.
Został sam i podszedł do maskotki. Wyjął kopertę z jego łapki i usiadł na materacu. Z koperty wyciągnął zdjęcia. Na jednym zatrzymał wzrok.
-Tomiji Ikeda – szepnął.
Położył się głową na poduszce, wgapiając się w zdjęcie. Chłopak był naprawdę ładny. Już wcześniej zwrócił na to uwagę. On i Ueda bardzo wyróżniali się w zespole, ale to Tomi coraz częściej przyciągał jego uwagę.
-Nie – odrzucił zdjęcie. - Nie jestem gejem.
Z tą myślą zasnął, a przed oczami, gdy ulatywał w krainę snów, miał twarz zielonowłosego.