Gdy muzyka w duszy gra 7
Dodane przez Aquarius dnia Stycznia 11 2014 08:24:56


***

Isao i Tomiji opowiadali mu właśnie o ich początku drogi do sławy, kiedy do pokoju wpadł Ueda. Jego twarz wyrażała tylko wściekłość. Siedzący obok Tomiji o coś zapytał, ale on usłyszał tylko, jak lider nakazuje mu podejście do niego. Nie wiedział, co się stało. Czyżby ciastka mu nie smakowały? Podszedł do niego. Te piękne oczy były takie zimne, że aż przeszedł go dreszcz niepokoju.
- Nie wiem, gdzie ty się wychowałeś, ale nie nauczyli cię, że nie dotyka się czyjejś własności bez pozwolenia, a tym bardziej, nie kradnie się jej?!
- Słu...słucham? - tu raczej nie chodziło o ciastka.
- Byłeś w moim pokoju. Nie wiem, co tam robiłeś, ale ukradłeś coś, co było dla mnie cenniejsze od złota!
- Keizo, o czym ty mówisz? – Ikeda zbliżył się do nich.
- Ten tu, Nowy, ukradł mi moją płytę! Nienawidzę, jak ktoś kradnie czyjąś własność. Oddaj ją natychmiast! I wylatujesz z zespołu!
Haruki poczuł, jak coś ciężkiego przygniata mu klatkę piersiową, a w gardle tworzy się trudna do przełknięcia gula. On miał coś ukraść? Dlaczego ten chłopak go o to oskarża? Dlaczego krzyczy na niego?
- Oddaj mi moją płytę!
- Ja nic nie ukradłem – jego głos był cichy i załamał się przed końcem ostatniego słowa.
- Byłeś w moim pokoju! Po co?! - złapał go za przód bluzki i przyciągnął do siebie tak, że ich oddechy połączyły się w jeden. – Mały złodziej!
- Ja... nie... - w jego oczach pojawiły się niechciane łzy. Chciał stąd uciec.
- Kei, zostaw go! - Isao odciągnął białowłosego od wyraźnie załamanego chłopaka.
- Nie jestem złodziejem – powiedział zanim wybiegł, ukrywając łzy.
W swoim pokoju, który pewnie niedługo straci, padł na łóżko i zwinął się w kłębek. Płakał. Jest tu drugi dzień i już płacze, tak prawdziwie po raz pierwszy w życiu. Bywał smutny, nie jeden raz poleciała mu łza, którą ścierał i uśmiechał się. Nawet w dzieciństwie, jak spadł z roweru i rozbił sobie kolano, trzymał się twardo, ale teraz nie umiał tego powstrzymać. Zwyczajnie ryczał. To bolało. Nikt go nigdy nie oskarżył o kradzież. Zawsze był uczciwy. Tylko tak mógł zajść daleko w życiu. Ciężka praca i uczciwość zostawały zawsze nagradzane, pomimo rzucanych pod nogi kłód. Myślał, że tu będzie mu dobrze. Chłopcy byli mili i polubił ich. Spełniało się jego marzenie, a teraz wracał do rzeczywistości. Wyleci z zespołu za coś, czego nie zrobił i z tytułem złodzieja. Tak kończy się bajka, w którą pozwolił sobie uwierzyć. Wtulił twarz w poduszkę, kiedy usłyszał otwieranie drzwi. Ktoś podszedł do łóżka i usiadł na nim. Ciepła ręka pogłaskała go po głowie. Odwrócił zapłakaną twarz. Obok siedział Isao. Jego oczy były smutne.
- Nic mu nie...
- Ciii. Wiem. Pewnie zostawił gdzieś płytę i wyładował nerwy na tobie. Ostatnio często mu się to zdarza. Nie wiem dlaczego jest w stosunku do ciebie taki, ale zmieni zdanie. Wierzę w to. Jest chłodny, ale można na nim polegać.
- On mnie nie lubi. Chciałbym, żeby było inaczej, ale nie liczę na to - pociągnął nosem.
- Potrzebujesz czegoś?
- Chcę zostać sam.
- Jak byś czegoś potrzebował, będę na dole.
Słyszał, że Isao jest taką opiekuńczą duszą zespołu i właśnie sam się o tym przekonał.

***

- Oszalałeś?! Co w ciebie wstąpiło?! - Tomiji popchnął Uedę z całej siły. Ten zatoczył się w tył, ale ustał na nogach. – Masz dowody, że on wziął płytę?!
- Kto inny mógł to zrobić? Jak go nie było, rzeczy nie ginęły, chyba, że wpuszczaliście do domu jakieś firmy sprzątające i ktoś z nich był szczególnie zainteresowany sprzedażą naszych rzeczy, czy piosenek! I nie krzycz, nie wolno ci.
- To tobie nie wolno oskarżać kogoś bez dowodów. Skąd ci takie niedorzeczności przyszły do głowy? - ściszył głos.
- Był w moim pokoju. Przyłapałem go, jak z niego wychodził.
- A wiesz, po co tam był?
- Szukał czegoś? Na przykład mojej płyty?
- Sądzisz, że on mógłby coś ukraść? Od początku podszedłeś do niego, jak do wroga. Przyjrzyj mu się. Widziałeś jego twarz, oczy tak smutne, jakich od dawna nie spotkałem? Sprawiłeś mu ból. Nie rozumiem twojego postępowania.
- Nie ufam nowym i niech się uczy życia oraz tego, że kradzież nie popłaca.
- Co, kto, komu znów ukradł? - do pokoju wszedł Seiki.
- Kezio oskarża Haruki'ego o kradzież ukochanej płyty.
- Tej płyty? – Nakada podsunął pod nos Uedy pudełko z zaginionym krążkiem.
- Skąd to masz? – wyrwał mu ją z ręki.
- Pożyczyłem? - a jego mina była iście niewinna.
- Pożyczyłeś?! Pytałeś mnie, czy możesz to zrobić?
- Nie było cię. Telefon wyłączyłeś, a potrzebowałem jednej piosenki – na wszelki wypadek cofnął się o kilka kroków od lidera, aby nie oberwać od niego. Nie to, żeby chłopak go kiedykolwiek uderzył. Raczej to były żartobliwe kuksańce, ale teraz nie mógł ryzykować.
Tomiji założył ręce na piersi i wpatrzył się w przyjaciela z niemym pytaniem: Co teraz zrobisz z Harukim?
Keizo odwrócił od niego głowę i podszedł do Seiki'ego. Pomachał płytą przed jego oczami.
- Pierwszy i ostatni raz brałeś ją bez pozwolenia!
- Jednym z gitarzystów tytułowej piosenki był twój dziadek? Świetny był – zupełnie zignorował ostatnie słowa lidera.
- Tak, był – warknął. Prawie zetknął się z nim nosem.
- To już wam nie przeszkadzam.
- Możesz zostać. Ja z tym panem porozmawiam w jego pokoju – Tomiji chwycił za rękę przyjaciela i zaciągnął go na piętro do pokoju białowłosego. Od dawna nie był taki wściekły, szczególnie na niego. Keizo za często dawał się ponieść emocjom. Czasami robił i mówił rzeczy, nie zastanawiając się, ile szkody mogą komuś wyrządzić. Słowa w ustach Uedy były jak obosieczna broń. Cięły, zadając rany, które często pozostawiały po sobie głębokie blizny. Nie chciał, żeby Hamada miał je i wiedział też, że wyleczyć je mógł sam szarooki.
- Co znowu?
- Masz przeprosić Haruki'ego – rzucił okiem na bałagan w pokoju.
- Nie patrz na mnie z tą swoją błagalną miną. Nie pasuje ci.
- To może mam ci wpieprzyć? - uniósł pięść – Nie będziesz musiał malować oczu, bo będziesz miał gotowe kolory wokół nich.
Keizo opadła szczęka. Jego przyjaciel chciał mu przyłożyć pierwszy raz w życiu.
- Jak masz tu serce – Tomi wyprostował palce i przyłożył mu dłoń w miejsce serca, które szybko biło – to zrobisz co trzeba. Jeżeli tu jest kawał lodu, to nie wiem, czy chcę kogoś takiego mieć za przyjaciela – opuścił rękę i odwrócił się. Niespiesznym krokiem opuścił pokój, zostawiając Uedę z natłokiem różnych myśli, które huczały mu w głowie. Kei wiedział, że postąpił źle, ale jak miał niby przeprosić Nowego? Nigdy nikogo nie przepraszał. Prędzej odgryzie sobie język niż przeprosi. Nie wystarczy, że nie wyrzuci chłopaka z zespołu?
Skrzywił się na bałagan, który zrobił i poukładał porozrzucane płyty alfabetycznie według wykonawców. Gdy skończył, podszedł do biurka, aby zamknąć w szufladzie bezcenne dla niego CD. Wtedy jego wzrok padł na talerz z czekoladowymi ciastkami o różnych kształtach i małą, zapisaną kartkę. Wziął ją do wolnej ręki. Zaczął czytać:
Liderze, dziękuję Ci z całego serca, że walczyłeś z menedżerem o to, abym nie musiał dziś śpiewać. Dziękuję też za pomoc przy ostatnim pytaniu tej reporterki. Następnym razem powiem to, co mi mówiłeś. Nie wiedziałem, jak Ci podziękować, ale domyśliłem się, że lubisz słodycze, więc upiekłem dla Ciebie ciastka. Mam nadzieję, że ich nie wyrzucisz. Spróbuj, są smaczne. Przepraszam, że tak piszę zamiast dać Ci je osobiście, ale czasem jest mi lepiej coś napisać niż powiedzieć. Do tego twoje zimne oczy nie ułatwiają mi tego. Wiem, że będziesz zły, że wszedłem na twoje... terytorium, lecz musiałem ciastka zostawić u Ciebie w pokoju, inaczej chłopcy by je zjedli. :) Jeszcze raz dziękuję i życzę smacznego. :)
Karuki

Poczuł się dziwnie, czytając te wszystkie słowa. Nie wiedział, co o tym sądzić. Chłopak upiekł dla niego ciastka, które kusiły wyglądem i zapachem. Odłożył kartkę i z wielką ostrożnością, jakby talerz słodkości miał rzucić się na niego, kiedy tylko zbliży rękę, wziął jedno w kształcie gwiazdy. Ugryzł kawałek. Wyczuł w smaku nutkę wanilii, a kawałki czekolady rozpływały mu się na języku. Przymknął oczy. W jego głowie pojawiły się wspomnienia, tak odległe, że czas powoli je zacierał, ale teraz zobaczył je ponownie z wszelkimi ostrymi krawędziami.
- Babciu, babciu – siedmioletni chłopczyk o czarnych, krótko obciętych włosach, wbiegł do kuchni, w której unosił się słodki zapach pieczonego ciasta. – Zobacz, co mi podarował dziadek – wyciągnął w stronę kobiety, która zajęta była robieniem czekoladowej polewy, akustyczną gitarę, przeznaczoną dla dzieci – Powiedział, że nauczy mnie grać. Jak będę się pilnie uczył, to w przyszłości chciałbym być sławny, tak jak on w młodości.
- Twój dziadek trochę przesadza z tą sławą, ale grał wspaniale – wyjęła blachę z pieca. Postawiła ją na drewnianej desce i wylała czekoladę na biały biszkopt.
- Dasz mi kawałek? - zapytał chłopiec.
- Jest za gorące, ale dam ci coś innego – pocałowała go w czoło, na co chłopczyk skrzywił się. – Nie rób takiej miny, mam coś jeszcze - otworzyła szafkę, wyjmując z niej metalową puszkę.
Chłopczyk wiedział, co w niej jest. Chwilę później wyjął z podanego pudełka dwa okrągłe ciastka. Uśmiechną się do babci.

Pamiętał ich smak, był taki sam, jak ten, który teraz czuł. Coś go w środku ścisnęło. Poczuł się źle.
- Mam serce, Tomi, wiesz o tym – popatrzył na słodycze i nie miał innego wyjścia, jak zrobić to, co musiał.

***
Siedział na parapecie przy otwartym na całą szerokość oknie. Już nie płakał, tylko nadal nie rozumiał, jak ktoś mógł go oskarżyć o coś takiego. Tych parę słów sprawiło mu cierpienie.
Pukanie do drzwi sprawiło, że odwrócił głowę w ich stronę.
- P...proszę.
Tego gościa się nie spodziewał. Białowłosy chłopak wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi.
- Czego chcesz? - zielonooki zdenerwował się.
Keizo stał sztywno, jak posąg. Powiedzenie tego jedynego słowa było niebywale trudne. Jednakże autor ciastek, które przypomniały mu piękne chwile z dzieciństwa, został przez niego niesłusznie oskarżony i powinien usłyszeć przeprosiny.
-O co chcesz mnie jeszcze oskarżyć? - ponownie wyjrzał przez okno. Delikatny wiatr muskał mu twarz.
Widział, że Nowy jest smutny i złością próbuje to ukryć. O dziwo, zły zapominał o swojej nieśmiałości. Przechylił głowę, przyglądając mu się.
- Możesz wyjść? Nie martw się, spakuję swoje rzeczy najszybciej, jak się da – usłyszał wymawiane prawie szeptem słowa.
- Przepraszam – udało mu się wykrztusić. – Zdenerwowałem się. Oczywiście, zostajesz w zespole. Dziękuję za ciastka, były... bardzo dobre – powiedział skruszony.
Słyszał jego słowa i nie wierzył. Ten chłopak o zimnych oczach go przeprosił? Jego bajka nadal mogła trwać? Gdy miał mu coś odpowiedzieć, poczuł pieczenie w lewym oku. Syknął.
- Co się stało? - zapytał lider.
- Coś mi wpadło. Chyba muszka. Okropnie piecze – chciał potrzeć oko dłonią, ale Keizo złapał go za nadgarstek.
- Co robisz, idioto?! Trzeba ją wyjąć. Pokaż mi to oko – ujął go pod brodę i podniósł mu twarz. Z lewego oka Haruki'ego wypłynęła łza. Ueda wyjął z kieszeni czystą chusteczkę i nachylił się blisko twarzy Nowego – Otwórz je.
Hamada zrobił to, o co prosił lider i pozwolił na ten drobny zabieg, który zamierzał chłopak wykonać. Ueda odsunął mu dolną powiekę, o dziwo, bardzo delikatnie, że nawet przez myśl mu przeszło, skąd ten złośnik ma taką delikatność w palcach.
- Jest. Zaraz ją wyjmę – rogiem chusteczki, z wprawą, wyjął owada z oka. – I po krzyku – wtedy spojrzał w imponującą, najpiękniejszą zieleń oczu, jaką kiedykolwiek widział. Nie zaślepiała go teraz złość czy chęć pośmiania się z chłopaka i dlatego po raz pierwszy mógł jasno stwierdzić, że mieć takie oczy to grzech. Do tego były otoczone czarną, gęstą obwódką długich rzęs. Uwielbiał takie u chłopaków. Dlaczego dopiero teraz je dostrzegł? Były w nich jeszcze ślady niedawnego płaczu. Płaczu, któremu on był winien.
Poczuł się nieswojo pod jego spojrzeniem, ale nie umiał odwrócić wzroku, czy też odsunąć się. To było odczucie niemal paraliżujące. Te piękne szare oczy były tak blisko niego. Szukał nuty ciepła w nich. Znalazł jedynie zdziwienie i jakieś nieme pytania.
Keizo odchrząknął.
- Idź przemyć oko i na następny raz uważaj na to, co ci do niego wpada. Jutro od rana pracujesz ze mną w studiu, później mamy sesję fotograficzną do nowego katalogu. Dziś o siedemnastej czekam na ciebie w naszym studiu. Musimy popracować nad piosenką. Nauczyłeś się jej?
- Tak – nie wiedział, co więcej dodać.
Keizo odwrócił się i idąc w stronę wyjścia, nagle zatrzymał się. Nie patrząc na chłopaka, zapytał:
- Upiekłbyś mi jeszcze te ciastka, kiedyś?
- S..słucham?
- Nieważne – co się z nim działo? Nagle poczuł się, jak mały chłopiec, który prosi o niemożliwą rzecz. – Zapomnij – syknął.
- Upiekę je – usłyszał za plecami. Skinął tylko głową i opuścił pokój pewnym krokiem.
Haruki uśmiechnął się do siebie zadowolony, że jego wypiek smakował białowłosemu. I ten poprosił o więcej. Może w ten sposób zbliży się do niego, a w szarych oczach ujrzy ciepło. Do tego będzie ciężko pracował, aby chłopak był zadowolony. Nie zapytał go, czy odnalazł swoją płytę, ale pewnie tak, skoro go przeprosił. Może też wybaczył liderowi za szybko, ale w ten sposób łatwiej mu będzie postawić kolejny krok do przodu.
Udał się do łazienki, gdzie przemył twarz, a później w zaciszu pokoju zaczął powtarzać tekst, który miał nagrać. Już nie mógł się doczekać wieczoru. Chyba polubił białowłosego. Nieświadomie przygryzł zębami kciuk, zagłębiając się w tekście piosenki.

***

Wokół nich kręcił się cały sztab ludzi odpowiedzialnych za sesję i ich wygląd. Keizo skrzywił się na to. Nie lubił tego, ale obowiązek takiej promocji doskonale rozumiał. On był już gotowy i tylko czekał niecierpliwie, aż pozostali się ubiorą.
- Haruki, załóż tę koszulę.
Ktoś powiedział do Nowego. Lider natychmiast przeniósł wzrok w tamtą stronę. Zdążył zobaczyć plecy nagiego od pasa w górę Hamady. Zarejestrował ładne ramiona oraz prosty, jak struna kręgosłup, zanim chłopak zasłonił je białą, jak śnieg koszulą. Wczoraj długo razem pracowali, zarówno sami, jak i z zespołem. Chłopak doskonale sobie radził. Dziś w studio nagrali muzykę, a nagranie głosu Haruki'ego zostało przeniesione na jutro. Obaj nie wspominali o głupim oskarżeniu o kradzież. Nie odrywając oczu od Haruki'ego, zdarzyło się coś, na co podniósł brew do góry. Czyżby mu się przywidziało? To była chwilka, zaledwie setna sekundy, ale wyraźnie zobaczył, jak wzrok zielonookiego prześlizguje się po pół nagim ciele Seiji'ego.
- Niemożliwe. Czyżby? Muszę to sprawdzić – poszedł w stronę fotografa i namówił go na kilka ciekawych zdjęć. Nieraz takie robili i wiedział, że mają wzięcie i nikt ich o nic nie posądzi, a raczej pomyśli, że dobrze się bawili.
- Ruszcie się, chłopcy. Nie mamy całego dnia – fotograf ponaglił ich, kiedy zakończył rozmowę z jednym z Blue. – Ueda i Hamada, stańcie obok siebie. Zrobię wam krótką serię.
Chłopcy ustawili się przed tłem imitującym zachmurzone niebo. Keizo cały ubrany na czarno, a Haruki na biało, tworzyli zamierzony kontrast, jak dobro i zło.
- Bliżej siebie. Najlepiej, Keizo, obejmij kolegę w pasie lewą ręką. Haruki, rozluźnij się.
Ueda wyciągnął rękę i przyciągnął do swego boku Nowego, na co ten otworzył szeroko oczy.
- Słuchaj, co mówi fotograf. Chyba nie jestem aż tak straszny?
Gdzieś w duchu bawiło go spięcie chłopaka, który nie wiedział, co zrobić z własnymi rękoma. Keizo chwycił jego lewą dłoń i położył sobie na piersi. Tym samym Haruki wtulił się bardziej w jego bok.
- Musimy się przytulać?
- Tak chce fotograf. Podobno fanki to lubią. Uśmiechnij się, Haruś.
Błysnął flesz, a dźwięk szybkiej migawki słychać było nawet wśród rozmów.
- Doskonale – fotograf był zadowolony.
- Mam jeszcze jedną propozycję – odezwał się głośno lider. – Te foty również powinny się spodobać.
Stanął bardzo blisko za zielonookim i położył mu dłonie na biodrach, uprzednio przesuwając, niby przypadkiem, jedną po brzuchu chłopaka. Świetnie się bawił mimo, że chciał tylko sprawdzić swoje, nikłe na razie, podejrzenia.
-Doskonale, Keizo – pochwalił fotograf. – Stań może w rozkroku i przysuń się do niego bliżej. Hamada, wysuń prawą nogę do przodu, a ręce cofnij do tyłu i ułóż dłonie na jego udach. Możesz się o niego oprzeć.
Haruki przełknął ślinę. Nie wiedział, po co im takie zdjęcia i z pewnością nie będzie się na nim opierał. Pozycja, w której stali i tak była bardzo intymna. Czuł za plecami gorąco bijące od drugiego chłopaka.
-Dlaczego się rumienisz? Masz ku temu powód? – szept przy uchu sprawił, że drgnął. Nie odpowiedział. Po pierwsze dlatego, że nie miał zamiaru, po drugie, nie wiedział, co by miał powiedzieć, a po trzecie, dołączyła do nich reszta chłopaków. Po kilku wspólnych zdjęciach w takiej pozycji mogli już wykonać swobodne pozy. Jednak Hamada nie umiał zapomnieć bliskości lidera i jego pytania. Ciągle był bardzo spięty. Musiał się wziąć w garść. Zachowywać normalnie. Nikt nie może wiedzieć, że jest gejem. Na pewno nie ten białowłosy, lodowaty drań.

***

Po skończonej sesji, kiedy zbierali się do domu, Tomiji odciągnął na bok przyjaciela.
-O co ci chodziło z tymi zdjęciami? Obejmowałeś Hamadę, jak kochanka. Jest nowy, widziałeś, jaki był zakłopotany.
-Kiedy tak obejmowałem się z tobą, czy innymi, żaden z was nie czerwienił się, a on tak.
-No i?
-Podejrzewam, że lubi co samo, co ja – mrugnął do niego.
Tomiji chwilę pomyślał nad jego słowami, zanim dotarło do niego, co usłyszał.
-Nie masz pewności. Jest nieśmiały, jak miał reagować?
-Nie mam pewności, ale miałem fajną zabawę – postanowił nie mówić mu o tym, jak Nowy patrzył na ciało młodszego z bliźniaków. Jego gey radar zawodził, ale oczy nigdy się nie myliły. Nieraz widział, jak niektórzy mężczyźni patrzą na innych, w tym na niego, i zawsze po tym wiedział, jaką mają orientację. Zainteresowanie i głód w oczach były czymś, czego nie można było nie zauważyć. Dlatego on zawsze starał się nie patrzeć w taki sposób.
***
Seiji w samochodzie przeglądał ich stronę z pełnym zadowoleniem stwierdzając, że Haruki nie został przyjęty przez fanów źle. Mogłoby być lepiej, ale nie ufali temu, czy chłopak umie śpiewać.
-Znaczy, że nam nie ufają – Seiki ugryzł duże, czerwone jabłko. – Pszecież nie wżielibyśmy do źeszpołu kogosz, kto nicz nie umie.
-Najpierw przełknij, później mów - Keizo nie lubił, jak ktoś mówił z pełną buzią.
-Powiedziałem...
-Zrozumiałem.
-To co się ciskasz?
Ueda miał ochotę odwrócić się i trzasnąć chłopaka. Jednak pokręcił tylko głową i przymknął oczy.
-Ej, może jutro zrobimy imprezkę?! - wykrzyknął po paru minutach ciszy Seiki.
-W klubie? - spytał milczący dotąd Isao.
-W domu. Jutro przyjeżdża twoja dziewczyna. Napisz do niej, żeby zaprosiła tą swoją koleżankę, co ostatnio. Seiji'emu się podobała – spojrzał na brata sugestywnie.
-Od razu podobała, była fajna i ładna.
-Toż mówię, że ci się podobała.
Seiji zsunął się niżej z fotela. Udawał, że to nie o nim mowa. Tak, dziewczyna mu się podobała, ale braciszek nie musiał tego rozgłaszać. Poza tym, ona nie zwracała na niego uwagi.
-Mogę zaprosić kuzyna? - zapytał Haruki. – W sobotę ma urodziny i to byłby dla niego idealny prezent.
-Urodziny? Tym bardziej go zaproś. Zrobimy mu niespodziankę. Może nawet przenocować.
Zadowolony, że propozycja z imprezą nie spotkała się ze sprzeciwem, a do tego nabrała charakteru przyjęcia urodzinowego, rozsiadł się wygodnie i dokończył jeść jabłko. Po głowie mu chodził pomysł rzucenia ogryzkiem na lidera, ale jeszcze jakiś czas postanowił pożyć.

***

Aki siedział nad książkami i z nudów zasypiał. Co miał poradzić na to, że nienawidził się uczyć? Do tego musiał poprawić ostatni test chociaż na trójkę. Po co komu znać te wszystkie daty? Co go obchodziło, w którym roku zakończyła się wojna chińsko-japońska? Wybawienie od trudnych zagadnień z historii przyszło w formie sms'a. Szybko go odczytał, a wyraz tryumfu wstąpił na jego twarz.
-Tak, tak, tak – odtańczył taniec radości i w podskokach zbiegł na dół. – Mamo!
Kobieta wyszła z kuchni. Wzięła sobie dziś wolne, żeby móc przygotować przyjęcie urodzinowe dla syna.
-Słychać cię w całym domu.
-Mamuś, mamuniu, mamusieńko kochana.
-Czego chcesz? Dałam ci już kieszonkowe.
-Haruki do mnie napisał i zaprosił mnie do nich. Pozwól mi iść. Błagam. Nie musisz mi dawać prezentu. Ten będzie najlepszy. Pozwól mi też zostać tam na noc.
Kobieta westchnęła. Jak mogła się nie zgodzić, widząc tak szczęśliwego syna? Poza tym wiedziała, że jej siostrzeniec zaopiekuje się nim. Aki był jeszcze takim dzieciakiem.
-Na sobotę zaprosiłeś kolegów i masz być w domu przed trzynastą. Nie zrobię sama wszystkiego. I popraw jutro historię.
-Jeee! - rzucił się matce na szyję. Zobaczy się z Haruki'm i całym zespołem. Spędzi z nimi kilkanaście godzin. To więcej niż marzył. Nagle mina mu zrzedła, kiedy wracał do swego pokoju. Jak on wytrzyma do jutrzejszego wieczora? Do tego nauka, ale miał dobrą motywację do niej, więc czym prędzej zabrał się za nielubiany, a może bardziej nierozumiany przedmiot. Chciał, aby to już było jutro.