Tylko się nie bój 4
Dodane przez Aquarius dnia Marca 16 2013 14:42:23


Przewrócił się na drugi bok i sięgnął do nocnej szafki, po dzwoniący już po raz kolejny telefon. Zerknął na wyświetlacz i odebrał.
-Taaa? - przywitał się grzecznie zachrypniętym głosem.
- Uwielbiam was słuchać, jak jesteście na kacu – odpowiedział mu niezwykle wesoły głos Grimmjowa.
Shuuhei mruknął tylko. Nie był w nastroju do żartów.
- Co chciałeś? – zapytał się tym samym tonem.
- Nelliel przyjechała do miasta, a ja dzisiaj mam wolne. Robimy powtórkę z wczoraj, też w "Destrukcji". Dzwoniłem już do Rangiku. Na pocieszenie mogę ci powiedzieć, że brzmiała nie lepiej od ciebie. Tia też już się zapisała. Spróbuj tylko powiedzieć nie, to ci nogi z piersi i serce z dupy wyrwę.
Przez chwilę trawił szybko przekazane informacje. Przetarł dłonią połowę twarzy, kląc w duchu na szwy. Tak naprawdę Shuuhei nie był pewien, czy chce iść do klubu i fundować sobie kolejny z rzędu poranek z kacem. Zwłaszcza, że miał robotę do zrobienia. Z drugiej jednak strony rzadko kiedy można była napić się z Nel, bo ta była w ciągłych rozjazdach. W końcu mruknął potwierdzająco.
- Doskonale. Do zo wieczorem – pożegnał się Grimmi i rozłączył.
Odrzucił telefon na bok. Teraz, jak już się obudził, nie mógł dalej tolerować skutków ubocznych picia alkoholu. Będzie musiał wstać, żeby czegoś się napić, może jeszcze znajdzie jakieś prochy przeciwbólowe.
Podniósł się ciężko. Przeczesał palcami włosy, w jednym miejscu były sklejone. Mgliście przypomniał sobie, że chyba Tia oblała go wódką z colą, ale dlaczego miałaby to robić, to już nie wiedział. Za to przypomniał sobie siwowłosego mężczyznę. Podkulił kolana, oparł na nich ramiona i schował twarz. Teraz to już mógł sobie pogratulować. Akcja "jak odstraszyć mężczyznę, z którym bardzo chciałbyś się bliżej zapoznać", przebiegła z pełnym sukcesem. Rangiku odciągnęła go wtedy w bardzo dobrym momencie. Na chwilę przed tym, jak Shuuhei miał ochotę mężczyznę złapać i pocałować. To by dopiero było żenujące. Pamiętał, jak mężczyzna spiął się pod jego dotykiem i jak zacisnął dłonie na trzymanej szklance. Ciekawe ile siły woli kosztowało go, żeby nie przywalić Shuuheiowi w twarz. Odetchnął głębiej. Przynajmniej miał kolejny powód, dla którego powinien pójść dzisiaj pić.
Do klubu przybył jako ostatni – byli nawet Toshiro i Momo, co było dość niecodziennym widokiem. Nie wiedział, kto użył swojego uroku osobistego, ale musiał użyć go całkiem sporo, by sprowadzić tę dwójkę. Pewnie i tak nie zostaną do późna. Jakkolwiek lubił Toshiro i w niektórych kwestiach nawet go podziwiał, to tak samo jak Grimmjow uważał, że młody geniusz, jest sztywny i nie umie się bawić.
Tym razem zajęli jeden ze stolików pod ścianą, skoro Grimmjow miał dzisiaj wolne. Na szczęścia dla Shuuheia prawdziwe opijanie się jeszcze nie zaczęło. Zamówił piwo i dołączył do towarzystwa.
- Gdzie zostawiłaś małą Nel? – zapytał turkusowowłosej dziewczyny, siedzącej obok Tii
- Orihime się nią zajmuje – odpowiedziała zagadnięta, robiąc miejsce dla chłopaka obok siebie. - Stęskniła się za nią bardziej niż jej własny ojciec – zerknęła w stronę siedzącego po drugiej stronie Grimmjow.
Tamten tylko prychnął.
- Będziesz mi to wypominać, za każdym razem, kiedy będziesz mnie widzieć? - warknął wkurzony. - Sama powiedziałaś, że nie chcesz, żebym miał z nią cokolwiek wspólnego.
Nel uśmiechnęła się.
- To był żarcik mój drogi, żarcik – wyjaśniła uspokajająco. - Pewnie nigdy nie dojrzejesz do ojcostwa i nawet tego od ciebie nie oczekuję.
Momo zachichotała, za co została od razu zgromiona wzrokiem przez niebieskowłosego, za co ten został zgromiony wzrokiem przez Toshiro. Przez chwilę niebiesko i białowlosy mierzyli się ponurym spojrzeniem. W końcu Grimmjow prychnął i wrócił do picia swojego piwa. Hisagi uśmiechnął się i pokręcił głową. Zgadzał się z Nelliel w zupełności. Grimmjow i wychowanie dziecka nie było najlepszym możliwym połączeniem. Za to Neliel i Orihime, jako dwie matki były jak najbardziej.
- Do kiedy w ogóle zostajesz? - zapytał.
- Jak dobrze pójdzie to pewnie do końca tygodnia, chociaż znając życie pewnie krócej. Tym razem zostawiam małą w mieście. A właśnie Grimmi – zwróciła się z powrotem do ojca swego dziecka. - We wtorek wybieramy się z Orihime odwiedzić Ichigo w ośrodku. Jedziesz z nami?
Niebieskowłosy odwrócił na chwilę wzrok, widać było jak na sekundę zaciska szczęki i pięści.
- We wtorek mamy próby zespołu – mruknął i kiwnął głową w stronę Shuuheia.
- Jak na moje nie ma sprawy – odpowiedział chłopak na nieme pytanie zielonowłosej - i tak nie wiem, czy sam bym się wyrobił, bo mają mi szwy zdejmować...
- Właśnie – wtrąciła się Neliel. - Miałam cię pytać, co się tak urządziło.
Machnął dłonią, ale opowiedział to, co pamiętał z całego wydarzenia. Pominął tylko wygląd wybawcy, tłumacząc się, że był w szoku i nie za bardzo zwrócił na to uwagę. Zaraz też zmienił temat, pytając się Nel o jakieś soczyste opowiastki z ostatniej delegacji.
Jak już każdy wypił po piwie, przerzucili się na cięższe paliwo. Po drugiej kolejce panie poszły tańczyć. Momo pociągnęła ze sobą, stawiającego opór Toshiro. Przy stole został Shuuhei, Kira i Grimmjow. Gdy ten ostatni rzucił uwagę na temat tyłka Neliel i Shuuhei spojrzał w tamtą stronę, zastygł. W stronę baru szedł jego siwowłosy wybawca. Mężczyzna spojrzał w jego kierunku i Shuuhei poczuł, jak nie wiedzieć czemu, się czerwieni. Odwrócił się szybko, spuszczając wzrok. Na szczęście Grimmjow był zbyt zajęty obserwowaniem kobiet na parkiecie, a Kira nawet jeżeli coś zauważył, to w żaden sposób nie skomentował, za to polał.
Po chwili dołączyły do nich Nelliel i Rangiku, które wypiły z nimi kolejkę i zaraz porwały Shuuheia i Grimmjowa do tańca. Kira był bardziej asertywny i został przy stole.
- Jest ten twój przystojniak z wczoraj – krzyknęła Rangiku do ucha Shuuheia w trakcie tańca.
- Wiem – mruknął, czując rumieniec wstydu na policzkach.
- Gapi ci się na tyłek – poinformowała go, oplatując jego szyję ramionami.
Popatrzył na nią, zmarszczył brwi, niedowierzając.
- Wczoraj też się gapił. Wtedy jak ci powiedziałam, żebyś był bardziej agresywny – zaśmiała się cicho. - On musi być gejem.
- Coś ty. Wczoraj był wściekły, jak z nim rozmawiałem...
- Jakby nie był gejem, to by ci po prostu dał po mordzie za takie wpychanie się w jego strefę intymną – uśmiechnęła się, widząc pełną nadzieji minę Shuuheia. Obróciła się, teraz tańczyła tyłem do niego. Odchyliła głowę. - Poza tym wygladał trochę, jak ci żonaci, którzy próbują ze mną rozmawiać, nie myśląc jednocześnie o moich cyckach.
Miało to sens. Poza tym wciąż nie mógł zapomnieć tego spojrzenia, którym obdarzył go mężczyzna, podczas ich pierwszej rozmowy.
Obrócili się w tańcu. Teraz Shuuhei patrzył w stronę baru. Spojrzał ponad ramieniem Rangiku i napotkał spojrzenie brązowych oczu obserwujących go intensywnie. Mężczyzna siedział ze szklanką whisky w dłoni. Chłopak chyba ośmielony alkoholem, który coraz bardziej czuł, nie odwrócił tym razem wzroku. Odwzajemnił spojrzenie nie mniej bezczelnie. Tym razem to siwowłosy poddał się pierwszy – spojrzał na bok, ale po chwili i tak Shuuhei czuł z powrotem na sobie ten wzrok.
Uśmiechnął się trochę jak mały chłopiec szykujący psikusa. Przesunął się na bok, żeby być bardziej widocznym od strony baru. Wiedział, jak bardzo potrafił działać na niektórych mężczyzn i jeżeli przypuszczenia Rangiku i jego własne były słuszne, to na jego wybawcę też to powinno zadziałać. Przymknął oczy i zaczął tańczyć dla tego mężczyzny. Chciał by na niego patrzył. Chciał, żeby go pożądał. Wyobrażał sobie to pełne głodu spojrzenie brązowych oczu przeźlizgujące się po jego ciele, rozbierające go z czarnej koszuli i dżinsów. Chciałby czuć silne dłonie na swoim ciele, przysuwające do drugiego ciała. Dłonie na jego biodrach. Usta na jego szyji. Przyspieszony oddech.
Spojrzał w stronę baru. Mężczyzna właśnie dopił resztę alkoholu i ruszył w stronę łazienki. Shuuhei uśmiechnął się przepraszająco do Rongiku, która tylko zaśmiała się, i ruszył za siwowłosym.
Hisagi czekał na swojego wybawcę oparty o ścianę w korytarzu prowadzącym do łazienki, z ramionami skrzyżowanymi na piersi, ze wzrokiem wbitym w buty. Podniósl wzrok, gdy tylko usłyszał dźwięk otwieranych drzwi.
Patrzyli na siebie przez dłuższą chwilę. W końcu Shuuhei wypuścił powietrze, które ledwo zdawał sobie sprawię, że wstrzymywał.
- Cześć – przywitał się i uśmiechnął się niepewnie. - Przyszedłeś – dodał, chociaż zdawał sobie sprawę z tego, jak głupio to brzmiało.
- Przyszedłem – potwierdził mężczyzna. Wzrok miał utkwiony w ścianie nad ramieniem Shuuheia.
- Ja... - zaczął chłopak.
- Jeżeli chcesz jeszcze raz mi podziękować – wciął się siwowłosy, unosząc dłoń, żeby go uciszyć. - To daruj sobie...
Shuuhei, ośmielony alkoholem i przed chwilą wysnutymi wnioskami Rangiku, zrobił dwa kroki do przodu. Teraz niemalże się dotykali. Czuł zapach perfum używanych przez mężczyznę – piżmo z cytryną. Wciągnął ten zapach głęboko.
- Ale ja chcę ci podziękować – szepnął i z lekkim wahaniem położył dłoń na umięśnionym torsie przed nim. - Powiedz mi...
Sekundę później stał przygnieciony piersią do ściany całym ciężarem rozgrzanego ciała mężczyzny za nim. Z jedną ręką wykręconą do tyłu, drugą przygwożdzoną do ściany, nad swoją głową. Odwrócił się najbardziej, jak się da. Czuł przyspieszony oddech na swojej szyji.
- Powiedzieć ci dzieciaku, jak chciałbym żebyś mi się odwdzięczył? - warknął mężczyzna zachrypniętym głosem prosto do jego ucha. - Jedyne o czym teraz myślę, to żeby cię zerżnąć właśnie tu i teraz...
Shuuhei czuł biodra napierające na jego pośladki i twardy kształt, który nie mógłby być portfelem.
- Nawet nie potrafisz sobie wyobrazić jak bardzo chciałbym cię po prostu wziąć. Ale jakbym to zrobił, to nawet nie zwróciłbym uwagi na to, czy ci się to podoba czy nie.
Spróbował się wyrwać z żelaznego uścisku i kiedy zdał sobie sprawę z tego, że ledwo może się poruszyć, zaczął się bać. Ten człowiek, gdyby chciał naprawdę mógłby zrobić z nim co chce. Było to przerażające. Przerażające i w jakiś pokręcony sposób podniecające. To było chore.
- Nie uprawiałem seksu od dobrych kilku lat. Nie powstrzymałbym się nawet, gdyby cię bolało. Po prostu bym cię wziął. Chcesz, żebym wyładował na tobie cała swoją frutrację? Tak byś chciał mi się odwdzięczyć dzieciaku? Właśnie tak?
Pokręcił szybko głową, na tyle na ile pozwalała mu jego pozycja. W kolejnej sekundzie został obrócony i uwolniony. Stał oparty o ścianę, a o ścianę naprzeciwko opierał się jego wybawca. Między nimi przeszła jakaś dziewczyna i zniknęła w drzwiach łazienki. Shuuhei stał, nie mogąc podnieść wzroku. Oddychał ciężko.
- Przepraszam – szepnął Shuuhei, chowając drżące dłonie do kieszeni spodni.
Mężczyzna prychnął gniewnie, ale zaraz westchnął zmęczony.
- Z nas dwóch to ja powinienem przepraszać – odezwał się mężczyzna również szeptem i przetarł dłońmi twarz. - To nie tak powinno wyglądać.
Shuuhei podniósł w końcu spojrzenie, otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale nie za bardzo wiedział co.
- Powinieneś wrócić do znajomych – odezwał się po dłuższej chwili ciszy mężczyzna. - Jeszcze pomyślą, że coś cię wciągnęło w tym kiblu.
- Ale... - zaczął chłopak.
- Po prostu idź – przerwał mu. - Zapomnij o tym wszystkim, ok? - nie czekając na odpowiedź ruszył w stronę sali.
Shuuhei stał jeszcze przez chwilę. Zapomnieć? Miał tak po prostu zapomnieć? Niedoczekanie. Tym razem przyszła kolej, żeby to Hisagi był wściekły. Walnął pięścią w ścianę i ruszył za swoim wybawcą.
Złapał go tuż po wyjściu z klubu. Przeciął mu drogę.
- Zapomnieć? - odezwał się pierwszy zanim mężczyzna mógł w jakikolwiek sposób zareagować. - Mam zapomnieć? - mówił pewnie, patrząc prosto w brązowe oczy. Chyba tylko dzięki alkoholowi potrafił zachować spokój. - Mam na policzku tatuaż, który codziennie przypomina mi właśnie o tobie. Teraz będę miał jeszcze bliznę na drugim. Nie mogę i nie chcę zachowywać się tak, jakby nic się nie wydarzyło. Mam wobec ciebie dług wdzięczności. Daj mi go spłacić – doko ńczył błagalnym tonem.
Mężczyzna stał przed nim z rękami w kieszeniach spodni. Przygladał mu się dłuższą chwilę.
- Słuchaj dzieciaku – odezwał się w końcu zmęczonym głosem. - Naprawdę nie przestraszyło cię to, co zrobiłem ci przed chwilą? - zapytał i zaraz westchnął, gdy Hisagi pokręcił głową przecząco. - I co teraz? Czego chcesz? Żebym zaciągnął cię w jakąś ciemną uliczkę – machnął dłonią w stronę ciemnego zaułka. - I wziął zapłatę? Za kogo ty mnie masz dzieciaku?
- Za kogoś, kto dwukrotnie uratował mi życie – odpowiedział niezrażony. - I wątpie, żeby zapłata w ciemnej uliczce była czymś, co którykolwiek z nas, chciałby dać albo otrzymać. Myślę, że znajdą się inne sposoby na odwdzięczenie się. Po prostu daj mi szansę. A zacząć możemy od lepszego początku. - Wyciągnął dłoń przed siebie. - Nie jestem dzieciakiem. Hisagi Shuuhei, chociaż domyślam się, że doskonale o tym wiesz.
Po krótkiej chwili wahania mężczyzna chwycił wyciągniętą dłoń w silny, pewny uścisk.
- Muguruma Kensei.
- Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało. Miło cię poznać Kensei.
Uśmiechnęli się obaj.