Bliskość poza planem 6
Dodane przez Aquarius dnia Listopada 17 2012 13:06:08



Rozdział 6 – Na dzień dobry



Mężczyzna zwlókł się ciężko z fotela, przecierając dłońmi twarz. Mina Artura mówiła sama za siebie, i poczuł się wręcz zobowiązany, żeby go zaspokoić, porównując go od niechcenia z Mateuszem. Chłopak też wymagał od niego ciągłej atencji, nawet kiedy Piotr dosłownie padał na twarz. Najwyraźniej wszyscy widzieli w nim chodzącą maszynę.
Dogonił chłopaka w drzwiach sypialni, objął go od tyłu i przyciągnął do siebie. Pochylił się, łapiąc go za wąskie biodra i kilka razy uderzając kroczem o jego tyłek.
- Nie możesz się już doczekać, suczko? - mruknął, wsadzając mu ręce pod bluzkę. Z bardzo pedalskim dekoltem, jak zauważył już wcześniej.
Z ust Artura usłyszał krótki śmiech.
- Nie mogę, ale przedtem trochę ciebie rozluźnię – powiedział z uśmieszkiem, nadal trzymając się swojego planu, mimo że na dotyk mężczyzny wyraźnie zadrżał. Odsunął się jednak, złapał Piotra za rękę i wszedł do sypialni. Wskazał na łóżko, okryte niebieską narzutą. - Kładź się, trochę cię rozmasuję.
- Możesz pomasować mi fiuta - rzucił Piotr, rozbierając się sprawnie. Zdjął bokserki i położył się zupełnie nago na łóżku. Rozchylił zachęcająco swoje mocno umięśnione uda, prezentując mu penisa w półwzwodzie i przeciągając się na materacu jak bardzo duże, rozleniwione zwierzę. Łóżko zaskrzypiało ostrzegawczo.
Uśmiech nie schodził z ust Artura, kiedy patrzył na niego. No cóż, ciężko było zapanować nad tym facetem.
- Pomasuję z chęcią, ale teraz połóż się na brzuchu. - Mówiąc to, sam także pozbył się swoich ciuchów, dochodząc do wniosku, że bez nich będzie lepiej. Kiedy tak patrzył na Piotra od razu miał ochotę wziąć jego penisa do ust, poczuć jego władczą dłoń na głowie. W tym momencie przypomniał sobie parę tytułów filmów, gdzie właśnie mężczyzna taką rolę pełnił.
- Nie licz młody, że dam ci dupy - wyburczał, przewracając się jednak posłusznie na brzuch. Aż przymknął oczy, samemu nie wiedząc, czy bardziej chce mu się spać czy ruchać. Poczuł jak materac ugina się pod wchodzącym na niego Arturem.
- Sam się podkładasz – prychnął wesoło młodszy mężczyzna, wzdychając cicho, kiedy usiadł już na jego biodrach. Musiał przyznać, że taka pozycja także była przyjemna, zwłaszcza, że mógł patrzeć na umięśnione plecy Piotra. Zamruczał, sunąc dłońmi po jego karku oraz między łopatkami.
- Panuj nad językiem, bo ci go odgryzę - zagroził starszy mężczyzna. Nie lubił prezentować swojego tyłka, bo uważał, że jest za duży, mimo że nie można było na nim uświadczyć grama tłuszczu. Skrzywił się, kiedy Artur mocniej nacisnął na jego bark, nadwyrężony niedawno podczas pracy. To, że po tylu latach przydarzały mu się takie rzeczy wydawało mu się niewiarygodnym pechem.
- Tego jeszcze nie widziałem w twoim wykonaniu. - Artur, czując jak napięte są jego mięśnie spróbował je delikatnie rozmasować, naciskając raz mocniej, raz słabiej. Może nie był dyplomowanym masażystą, ale podobno robił to na tyle dobrze, że Anka i Kinga, gdy tylko mogły, z chęcią oddawały się w jego ręce.
- I nie chciałbyś widzieć - prychnął mężczyzna, prężąc pod nim plecy. Pobudzony penis przyjemnie wgniatał się między udo a pościel. Niech się chłopak pobawi, pomyślał, pozwalając mu się masować. - Na drugiej randce gotujesz i robisz masaże, na trzeciej będziesz tańczył w spódniczce z trawy? - zakpił, ocierając się o narzutę. Nie żeby brakowało mu cierpliwości, tą miał wytrenowaną jak mało kto.
- Hmm, to dla ciebie randka?
Mężczyzna zawiesił się trochę, słysząc pytanie. Nie chciał być zanadto zgryźliwy, ale aż cisnęło mu się na usta określenie, jakim Mateusz zwykle nazywał takie spotkania. Powstrzymał się jednak.
- Żartuję, młody. Nie bierz wszystkiego co mówię na serio - odparł w końcu, wyciągając ręce nad głowę i przeciągając się jak kocur. Obrócił się na plecy, spychając z siebie młodszego mężczyznę dosyć gwałtownie. Zawisł nad nim jak drapieżnik i pociągnął mocno za nogę bardziej na środek łóżka, przy okazji rozkładając sobie jego uda. Nie zamierzał bawić się w delikatności, skoro został tu zaproszony w bardzo konkretnym celu.
- A kto powiedział, że biorę na poważnie? Nie rozumiem, po co gadasz taki rzeczy. - Artur uniósł lekko brwi, nieco zaskoczony zachowaniem Piotra, do końca nie będąc pewnym czy brać jego słowa na poważnie, czy traktować z przymrużeniem oka. No cóż, chyba nie powinien wątpić w jego siły, skoro zmęczony miał ochotę na seks. Ale to dobrze, przynajmniej nie będzie się czuł, jakby zmuszał go do tego. Odetchnął ciężko przez nos, czując znany żar w podbrzuszu, który z każdą, kolejną sekundą nasilał się, kiedy tak Artur wpatrywał się w mężczyznę nad sobą. Uniósł dłoń i chwycił go za kark, przyciągając do pocałunku.
- Bez spiny, suczko – mruknął Piotr, wcałowując się w jego wargi. Wymierzył sobie mentalnego kopniaka, przypominając sobie, że nie zabrał z domu prezerwatyw. Zsunął się z niego, dosyć niecierpliwie jak na siebie, i dobrał się do jego sutków, przy okazji szczypiąc zębami boki i biodra. - Dawaj ten żel - rzucił do Artur, odrywając się, na krótką chwilę od jego mlecznej skóry. Chciał go już mieć.

***


Obudził się około piątej rano, orientując się, że jest już jasno. Spojrzał na stojący nieopodal budzik, rejestrując godzinę. Przez cały ten czas chłopak nie poruszył się nawet, leżąc bezwładnie tak, jak zasnął. Taki ładny, pomyślał Piotr, patrząc na jego rozchylone usta i lekko drgające podczas snu powieki. Mocno piegowate policzki i nos były naprawdę urocze w mniemaniu mężczyzny. Wstał z łóżka, i skierował się do łazienki by nieco się obmyć. Pogrzebał trochę w szafkach, znajdując ręcznik i wycierając pobieżnie umytego penisa. W kuchni nalał sobie wody do szklanki i gapił się bezmyślnie przez okno wychodzące na osiedlowe chodniki, gdzie spacerowali niespiesznie pierwsi właściciele psów. Zaraz przypomniał sobie o zwierzaku Artura, odnajdując go wzrokiem na psiej leżance pod stołem. Sam nie wiedział, czy powinien teraz wyjść, nie budząc właściciela, czy zostać jeszcze i spróbować zasnąć. W sumie pracę zaczynał dopiero późnym popołudniem, więc nawet jeśli trochę by jeszcze pospał, to i tak zdążyłby zaliczyć jogging i zrobić sobie obiad. Z tą myślą wrócił do sypialni.
Artur podczas jego nieobecności przewrócił się na brzuch, eksponując szczupły, zgrabny tyłek i piegowate plecy. Piotr aż się zapatrzył, nie mogąc powstrzymać się, by nie pocałować go w pośladek. Skóra kochanka była gładka, pachniała spermą i mężczyzna zapragnął położyć się na nim, by poczuć to całym sobą. W zmiętej pościeli zauważył żel, kapiący na wybrudzoną narzutę. Niewiele myśląc chwycił go i pozwolił, żeby substancja spłynęła między rozchylone pośladki Artura, aż po przytulone do pościeli jądra. Rozmazał ją z cichym westchnieniem, bardzo delikatnie zaczynając penetrować go palcami. Chłopak był absolutnie rozluźniony i spał najwyraźniej jak zabity, nie reagując zupełnie. Piotr ośmielony tym, nasmarował również swojego penisa, cały aż wzdychając. Miał szczerą nadzieję, że kiedy Artur już się obudzi, zareaguje pozytywnie. Klęknął nad jego tyłkiem, zaczynając bardzo ostrożnie w niego wchodzić. Wsparł się na rękach po bokach jego pleców, składając na jego ramionach krótkie pocałunki. Chłopak jęknął, budząc się najwyraźniej, kiedy penis wsunął się w niego całkowicie. Piotr poczuł, jak zaciska się na nim pulsująco, zdezorientowany.
- Hmm... - Artur przez chwilę nie wiedział, co się dzieje, nadal zatopiony we śnie. Dopiero, gdy ruchy nabrały gwałtowniejszego tempa, a ciężar na plecach nasilił się, otworzył oczy i utwierdził się w przekonaniu, że Piotr właśnie go posuwa. Jednak zamiast oburzenia, które od razu się w nim zrodziło, z jego ust zaczęły wydobywać się krótkie, postępujące po sobie jęki, kiedy czuł głębokie pchnięcia, budzące w nim z każdą chwilą coraz większe podniecenie.
Co on sobie, kurwa, myśli, przeszło mu przez głowę, ale z każdą kolejną sekundą, zdawało się to być coraz mniej istotne, przy nasilających się falach rozkoszy zmuszających jego biodra do wierzgnięcia. Po plecach przeszedł mu przyjemny prąd, aż napiął mięśnie na to doznanie.
Tym razem ci daruję, pomyślał, podświadomie jednak zadowolony z takiego poranka. Każdy chyba życzył by sobie takiego budzenia, w asyście samego Harley'a. I kiedy doszedł, ze stłumionym przez pościel jękiem, oraz poczuł w sobie ciepłe nasienie mężczyzny, stwierdził, że trudno będzie mu zaprzestać spotkań z nim, kiedy wróci Krzysiek. Jeżeli oczywiście tak się stanie.
Zamknął oczy, zmęczony, czując na sobie jeszcze rozgrzane ciało Piotra. Kiedy ten się odsunął, nie chciało mu się ruszać, ani rozmawiać, poddał się więc przyjemnemu otępieniu i ciszy, przerywanej jedynie szelestem pościeli oraz oddechem mężczyzny. Przed ponownym zapadnięciem w sen zarejestrował jedynie ciepło drugiego ciała przy sobie oraz intensywny, męski zapach Piotra.

***


Sen, który jeszcze chwilę temu przyjemnie kołysał Wojtka, został gwałtownie przerwany przez podniesiony głos dobiegający zza ściany. Mężczyzna burknął coś po nosem, niezadowolony z tego faktu, oraz z tego, że już raczej nie zdoła ponownie przysnąć. Przetarł oczy i uniósł się na łokciach, wbijając wzrok w ścianę. Pewnie znowu Mateusz robi o coś awanturę Piotrowi. Swoją drogą współczuł mężczyźnie, że nieświadomie pełni rolę wychowawczą dla drugiego chłopaka. Tylko ciekawe o co poszło tym razem?
Podniósł się ze swojego łóżka i przeciągnął się, głęboko ziewając. Niby położył się na chwilę, jakoś złapany w środku dnia zmęczeniem. Chociaż mając na myśli siedemnastą, raczej nie można było tak nazwać tej części dnia. Zerknął na zegarek i ucieszył się, że przespał dobre półtorej godziny, a nie więcej. Drgnął, gdy głos Mateusza zabrzmiał wyraźniej przez ścianę, komunikując mu, że chłopak znowu ma o coś pretensje do starszego z aktorów. Ogólnie cały wczorajszy wieczór, kiedy Piotr zniknął na noc, Mateusz chodził zły i podenerwowany. Wojtek jakoś automatycznie próbował schodzić mu z drogi, nie wiedząc czy powinien się wtrącać, czy nie. Pewnie znowu chodziło o to, że Piotr wrócił dziś przed południem, najwidoczniej spotykając się z kimś. Wojtek nie mógł zrozumieć, czemu Mateuszowi to przeszkadzało, w końcu mężczyzna miał do tego pełne prawo, a z tego co zauważył, nie byli razem. Więc skąd powód do awantury?
Uniósł głowę, gdy usłyszał charakterystyczne trzaśnięcie wejściowych drzwi. Nie musiało to jednak znaczyć, że osoba wychodząca była zdenerwowana. Wojtek zdążył już zauważyć, że drzwi miały właśnie to do siebie, że niemiłosiernie zgrzytały i uderzały o framugę z wielkim hałasem. Westchnął i ponownie położył się na plecach, zakładając ręce za głowę. W sumie to czekał od paru dni na telefon od Andrzeja, który to zajmował się nowo przyjętymi do Uranosa aktorami. W tym tygodniu miało go czekać parę pierwszych działań na rzecz firmy, w tym sesja zdjęciowa i solówka w filmie, tylko nie znał konkretnych dat.
Musiał przyznać, że bał się i stresował. Co innego było tych parę fotek oraz niewinny, amatorski filmik nakręcony wraz z Mirkiem, dzięki któremu został zauważony przez przedstawiciela Uranosa. Na początku myślał, że to żart ze strony kumpla, z którym wtedy się spotykał, ale szybko okazało się, że propozycja grania w bardziej konkretnych produkcjach jest jak najbardziej poważna. Pamiętał jaki był zawstydzony, ale i pobudzony myślą, że ktoś docenił jego walory. Nie żeby miał jakieś kompleksy odnośnie swego wyglądu, te bardziej dotyczyły jego charakteru, ale i tak musiał długo czytać wiadomość, aby w końcu w nią uwierzyć. Wtedy czuł jedynie podekscytowanie, a teraz, gdy emocje opadły, zaczął się na poważnie zastanawiać, czy da radę i czy w ogóle uda mu się cokolwiek zarobić. Nie miał jednak zamiaru się wycofywać, w końcu już zaszedł na tyle daleko, że nie było o tym mowy, a po drugie, co powiedziałby ciotce i wujkowi? Chyba spaliłby się ze wstydu, wracając z podkulonym ogonem do Ciechanowca. Zaraz zaczęłyby się plotki wśród znajomych z sąsiedztwa, których w takiej mieścinie uważa się wręcz za rodzinę. Co z tego, że nie łączyły go z nimi więzi krwi, po prostu pani Janka już zasłużyła na miano kuzynki, samym sprzedawaniem mleka i jajek jego ciotce, a pan Marek Wilk stał się rodzonym bratem wuja, bo zimą taniej dostarczał węgiel. Do tego grona trzeba było dodać jego żonę Jaśkę, ich czworo dzieci i całą masę innych mieszkańców, którzy zamieszkiwali ich ulicę, a których twarze wyryły się Wojtkowi w pamięci przez dziesięć lat mieszkania tam. Dlatego nie mógł wrócić, skoro już zostało powiedziane i rozgłoszone, że wyjechał do stolicy uczyć się oraz pracować. Cóż by to było, jakby wyszło jakiego to rodzaju robota. Nawet nie próbował o tym myśleć i wyobrażać sobie spustoszenia, jakie by ta informacja uczyniła w jego rodzinie. Dlatego musiał znaleźć dodatkową pracę, i to szybko.

Z tym postanowieniem podniósł się i wyszedł ze swojego pokoju, od razu kierując się w stronę kuchni, aby wstawić wodę na herbatę. Gdy stanął przy oknie, czekając aż woda się zagotuje, rozbrzmiała jego komórka. Modelem przypominała te stare Nokie, ważące dosyć sporo, ale Wojtek polubił ją, miała w sobie jakiś urok. Zwłaszcza duże klawisze, oraz ten jednobarwny kolor ekranu. Widząc, że dobija się do niego nikt inny, jak Andrzej, nieco się spiął. Ogarnął się jednak szybko i odebrał, przysuwając się jeszcze bliżej okna.
- Witam... - zaczął uprzejmie, mimo że mężczyzna po drugiej stronie, z którym miał możliwość widzieć się już na żywo, okazał mu dużo sympatii i raczej nie przejmował się formułkami. Odetchnął, kiedy Andrzej dość szybko, co było charakterystyczne dla niego, zaczął wykładać Wojtkowi plan na cały tydzień. - Tak, będę we środę na dziewiątą, oraz w piątek na czternastą – powtórzył, obejmując się ramieniem w pasie i nerwowo bębniąc palcem w bok. Zamilkł, słuchając kolejnych słów Andrzeja, który już weselej rzucał mu parę rad. Wojtek mimowolnie zaśmiał się.
- Dobrze, podpytam chłopaków o jakieś metody na stres przed sesją i filmem... - powiedział niepewnie, nie będąc jednak do końca pewnym, czy pytania związane z tym zdołają mu przejść przez gardło. Nie żeby temat seksu był mu nie znany i go peszył, lecz zawsze ciężko było mu go poruszać z kimś obcym, a jakby nie patrzeć, Piotr i Mateusz nie byli mu bliscy.
Podrapał się po tyle głowy, zagryzając dolną wargę, jeszcze chwilę wysłuchując wesołej gadaniny Andrzeja, który w końcu pożegnał się i zapewnił, że będzie czekać w środę na niego. Wojtek rozłączył się i schował telefon do kieszeni, nadal wpatrując się w okno, zastanawiając się, jak będą wyglądać jego pierwszy kroki w branży porno. Odwrócił się w końcu w stronę czajnika, który zaczął cicho popiskiwać. Zamarł jednak, widząc w drzwiach Mateusza. Trochę go zatkało, bo mimo że chłopak miał potargane włosy, to i tak prezentował się niesamowicie.
- Czyżbyś potrzebował mojej nieocenionej rady, drogi kolego? - spytał Mateusz, z szerokim uśmiechem, wpatrując się w niego figlarnie i zagradzając sobą wejście do maleńkiej kuchni. Może nie był mocno zbudowany, chociaż wcale nie chudy, ale za to bardzo wysoki, niemalże tak jak Piotr. Chłopak otworzył lodówkę, sięgając sobie po mleko w kartonie i upijając kilka głębokich łyków wprost z opakowania. Oblizał się, zadowolony, uśmiechając się niemal bez przerwy. Jego ładnie wykrojone, wydatne usta lśniły od mleka.
Wojtek przełknął ślinę, z niechęcią, odrywając od niego spojrzenie. Jakby nie patrzeć, Mateusz całym sobą kusił, przez co kojarzył mu się ze słodkim, zakazanym owocem. Sięgnął po swój kubek z szafki nad głową i wrzucił do niego saszetkę herbaty. Było okropna, ale Wojtek nie miał zamiaru kupować innej, droższej i niby lepszej.
- Podsłuchujesz? - spytał szybko, wesoło, bo w zasadzie nie wiedział, jak ma zareagować. Chyba wolałby już Piotra męczyć o rady niż Mateusza. Jakoś wydawało mu się, że starszy mężczyzna poważniej by do tego podszedł.
- Nadajesz jak stara przekupa, to się nie dziw, że coś tam słyszałem - odparł Mateusz kwaśno, widząc, że chłopak nie poświęca mu należytej uwagi. - Ta herbata to gówno - dodał, patrząc na opakowanie, które Wojtek wyjął z szafki. - Dam ci inną jak chcesz. No chyba, że to lubisz, to sorry - podniósł ręce w obronnym geście, opierając się o framugę drzwi. Zroszony wilgocią karton mleka ciągle trzymał w dłoni.
Twarz Wojtka poczerwieniała.
- Lubię... - mruknął z pewnością w głosie, nieco urażony, bo Mateusz właśnie wytknął mu, że nie stać go na nic lepszego. Wojtek wolał wydawać pieniądze na coś bardziej wartościowego niż jedzenie. Nie żeby się zagładzał, ale lubił zjeść raz, a porządnie, nie być nękany co parę godzin głodem. Odkaszlnął, zalewając sobie kubek wrzątkiem i uspokajając się wewnętrznie. Wszystkie negatywne emocje dość szybko potrafił w sobie uciszać, chociaż jak się okazywało z czasem, nie zawsze do końca. - To jakie masz złote rady? - spytał, nie chcąc zrażać do siebie współlokatora. Mimo wszystko nie lubił kłótni, nieporozumień, bo to go niepotrzebnie stresowało, a w obecnej chwili nie chciał przysparzać sobie dodatkowych kłopotów.
Mateusz bez słowa podniósł swoje mleko, otwierając je powolutku. Jego mina nie wyrażała już rozbawienia, wydawał się całkowicie poważny i skupiony. Przechylił opakowanie do swoich ust, upijając kilka łapczywych łyków, pozwalając by mleko spłynęło mu obficie po szyi, przez obojczyki, na opalony tors i brzuch, wsiąkając finalnie w materiał spodni. Roztarł je dłonią, wwiercając się w chłopaka spojrzeniem intensywnie niebieskich oczu. Był bardzo ciekawy jego reakcji, tym bardziej, że Wojtek wydawał się taki... nieśmiały.
Piwne oczy drugiego mężczyzny otworzyły się szeroko, a twarz nabrała jeszcze bardziej intensywnego koloru czerwieni. Kompletnie nie spodziewał się czegoś takiego ze strony chłopaka. Dobrze, że nie upił łyka herbaty, bo ta wraz z mlekiem mogłaby trafić na tors Mateusza, gdyby Wojtek ją wypluł w chwili zaskoczenia. Stał i patrzył się na jego ciało, nie mogąc się ruszyć. Co to miało być, do cholery?
Usta Mateusza wykrzywiły się, kiedy ten nieporadnie starał się powstrzymać śmiech, na niewiele jednak to się zdało, bowiem już po chwili ryknął radosnym rechotem, łapiąc się za brzuch. Mleko postawił na blacie, by go nie rozlać.
- Byś widział swoją minę! - zaśmiał się dziko, patrząc na jego czerwoną twarz cały rozradowany. - Przepraszam - rzucił, łapiąc go czystą ręką za ramię. - Musiałem sprawdzić, czy lecisz na facetów. Nie bierz tego do siebie - dodał, parskając krótko śmiechem. Odsunął się od niego, zdejmując mokre spodenki i zostając w samych bokserkach. Dobrze, że i tak były do prania.
Wojtek zagryzł od wewnątrz usta, czując się nieprzyjemnie, bo właśnie stał się obiektem głupiego żartu, jakby nie można było po prostu spytać.
- Spoko... – mruknął, siląc się na luźny ton, mimo, że w środku czuł się źle. Nawet zmusił się do uśmiechu, za co miał ochotę dać sobie medal. Napił się gorącej herbaty, próbując zalać jej wrzątkiem gorycz i złość. - Lepiej idź się wykąp – dodał, odwracając się do lodówki z zamiarem zrobienia sobie jakiejś małej kolacji. W końcu po to tu przyszedł.
- Hej, nie obrażaj się na mnie! - Mateusz wyczuł najwyraźniej jego kiepski nastrój. W jego szeroko otwartych oczach i rozchylonych ustach było coś chłopięcego. Nie rozumiał, co Wojtek mógł mieć mu za złe, przecież było całkiem zabawnie. Kiedy mężczyzna nic nie odpowiedział, Mateuszowi zrobiło się aż przykro. No tak, jego dobre intencje jak zawsze zostały źle odebrane. - Nie chciałem nic złego, Jezuuu – zawył, cały skwaszony. Starł z sutka kropelkę mleka uparcie tam zawieszoną. Jego ciemny tors poczerwieniał z emocji.
Wojtek zerknął na niego, zaskoczony tą zmianą. Sam dziwnie się poczuł, że tak zareagował na tą sytuację, ale z drugiej strony nie mógł ukryć, że zrobił mu tym przykrość. Obrócił się w jego stronę, zostawiając na blacie za sobą dwa serki topione wraz z chlebem.
- Nie do końca przemówił do mnie ten żart... - odezwał się po paru chwilach namysłu. Zatarł ręce i szybko schował je w kieszeni, nadal lekko zdenerwowany. - To może powiesz mi, jak u ciebie było z... pierwszą sesją i filmem? Może to mnie rozbawi – dodał, już nieco pogodniejszym głosem, patrząc na Mateusza niepewnie. - Chyba, że nie było to nic wesołego...
Mateusz rozjaśnił się jak słoneczko, opierając się wygodnie o blat, zupełnie nieprzejęty smugami mleka na ciele i tym, że był niemal nagi. Zawsze czuł się bardzo swobodnie bez ubrań.
- Było świetnie - powiedział chłopak z entuzjazmem, patrząc mu się bez skrępowania w oczy. - Co prawda miałem problem, żeby wziąć fiuta do gardła i się nie krztusić, ale Piotr mi pomógł się z tym oswoić. W ogóle, Piotr. - Mati rzucił spojrzenie sufitowi, wzdychając - cholerny mentor. Byłoby sto razy gorzej bez niego na początku.
Wojtek kiwał głową z każdym jego słowem, próbując nie zjechać spojrzeniem na jego tors, i tak nachalnie przypatrując się z bliska jego wargom. Spuścił wzrok, z lekkim uśmiechem. Mimo wszystko wolał, aby chłopak nadal wierzył w jego zainteresowanie kobietami niż mężczyznami. Nie żeby gdzieś z tyłu głowy nie myślał o seksie z Mateuszem, ale nie chciał złamać swojego przyrzeczenia, że poza pracą nie będzie oddawać się swoich kumplom z planu.
- Ale to na sesji... jest jeszcze jeden aktor? – spytał, zdziwiony wzmianką o obciąganiu, skoro wydawało mu się, że najpierw ma być sam fotografowany i jak nagrywany.
- Ach, o rany! Ty mówisz o zdjęciach! - zaśmiał się głupio, czerwieniejąc nieco na policzkach. Chłopak pyta go o zwykłe fotografie, a on jak idiota wyjeżdża mu z takimi tekstami! - Nie ma nikogo, jesteś tylko ty i fotograf, chociaż tak naprawdę ciągle ktoś się tam kręci, jest hałas, makijażystka ciągle podlatuje z fluidem jak pojebana, bo widzi na twoim nosie wyimaginowanego, jebanego, pryszcza... Ale to akurat się nie zmieni nigdy - dodał, poważniejąc. - Zawsze będzie kamera robiąca ci bezlitosny najazd na fiuta, koleś z parasolką oświetleniową przy samej, kurwa, dupie, sto uwag do tego jak stoisz, jak trzymasz kutasa… Piotr radził mi, że jak się stresuję, to żeby iść pobiegać od rana, zmęczyć się, że niby wtedy człowiek się uspokaja, organizm produkuje więcej testosteronu bla bla bla... Zresztą, dadzą ci tam gazetki przecież, albo pozwolą obejrzeć jakiś film przed, nie martw się, a jak coś zawsze jest viagra, albo zastrzyk. - Mateusz puścił do niego oko, uśmiechając się już zupełnie bez podtekstów, sympatycznie.
Wojtek zapisywał sobie wszystko w pamięci, z każdym słowem czując ucisk w żołądku. Na myśl, że gdy on będzie sobie obciągać, jakaś laska może nagle wpaść i zacząć pudrować mu nos, uśmiechnął się niepocieszony. Potarł dłonią kark.
- A o czym się powinno myśleć? - zadał kolejne pytanie, bojąc się spytać, czy to normalne, że na pierwszej sesji można się zestresować i wtedy konieczna będzie viagra. Jakby nie patrzeć był młody, w końcu miał zaledwie dwadzieścia dwa lata, więc jego organizm raczej nie powinien robić problemów. Ale jeśli stres weźmie górę i mu nie stanie?
- Kurde, Wojtek, no coś ty taki - Mateusz szturchnął go przyjacielsko w ramię. - Zamknij oczy i pomyśl o jakiejś fajnej dupie - chłopak oparł głowę na karku, odchylając się nieco w tył, wsparty dłońmi o kuchenny blat, zupełnie nieświadomie prężąc tors. - Wyobraź sobie coś miłego, jakieś powiedzmy, pocałunki, najlepiej kogoś, kogo już znasz, pomyśl, że pieprzycie się w jakiejś niesamowitej scenerii, coś podniecającego jak koszary albo bunkier - zaśmiał się krótko, oblizując usta. - Otwórz oczy i bądź tam, wyłącz się, nie myśl o wstydzie czy o pieniądzach, to się zupełnie nie liczy.
Wojtek mimowolnie przesunął wzrokiem po jego piersi, ale w porę się opamiętał i obrócił się w stronę swojej kolacji. Jakoś tak przeszło mu przez myśl, że chętnie pofantazjował by właśnie o Mateuszu. Zapewne jego śliczna buźka miała już paru fanów. Ale dla Wojtka nie tędy droga, mógłby tylko przysporzyć sobie tym niepotrzebnych kłopotów. Będzie myślał o Mirku i jego tyłku. Swoją drogą kumpel obiecał się odezwać, ale jak na razie milczał jak zaklęty, przez kolejny tydzień.
- Żeby to było takie łatwe, jak się tyle osób patrzy - ukroił kawałek pomidora i wsunął sobie do ust, z niechęcią odkrywając, że ten w ogóle nie ma smaku. Cholerne, sztucznie hodowane warzywa. - Przy filmie ta sama taktyka?
- Przyzwyczaisz się, wierzę w ciebie - zaśmiał się Mateusz, wychylając się i kradnąc mu kawałek warzywa, który wsunął sobie do ust. - Będą ci robić ujęcia z każdej strony, każdą rozkładać tak nogi, żeby jak najlepiej było widać jak wsadzasz, zresztą znasz to pewnie z filmów. Plusem jest to, że dźwięk podkładają dopiero później, także nie musisz się martwić jakbyś zaczął sapać jak lokomotywa. Jesteś topem, co nie? - spytał, zaciekawiony.
- Tak – odpowiedział zgodnie z prawdą mężczyzna, nie przejmując się ukradzionym pomidorem. Żołądek ponownie mu się skręcił na wzmiankę o kamerach i ciągłym przerywaniu akcji. Kurczę, na filmach to jednak wyglądało inaczej. - A ten... to ile trwa nagrywanie takiej sceny? Bo filmiki solo to tak z dwadzieścia minut mają, niecałe.
- Spokojnie, Wojtek, nikt cię tam nie zje, to bardzo wyrozumiali ludzie, wbrew pozorom. - Mateusz uśmiechnął się przyjacielsko, rozglądając za czymś co dałoby się skonsumować. - Sceny zwykle kręci się po kawałku, przez kilka dni, czasem uda się nagrać całość od razu - powiedział, kradnąc mu kolejny kawałek pomidora z miną niewiniątka. Zacisnął na nim usta, wysysając sok z mięsistej tkanki. Potrafił być seksowny zupełnie mimowolnie. - Nie przejmuj się, szkoda nerwów - dodał uspokajającym tonem, popatrując na niego spod smolistych rzęs. W duchu kombinował jak zmusić mężczyznę do zrobienia sobie kolacji, ale żaden pomysł nie chciał zaświtać mu w głowie.
Nie musiał się nawet wysilać, bo Wojtek widząc, że kolejny plasterek pomidora znika w jego ustach, szybko spytał:
- Jesteś głodny?
- Trochę - zamruczał Mateusz, spuszczając głowę i uśmiechając się do swoich stóp. Przyjemnie mu się gadało, nie chciał się ruszać, a tym bardziej robić cokolwiek, co wymagałoby od niego wysiłku. Kiedy mężczyzna obrócił się do niego tyłem, najwyraźniej przyrządzając coś na stole, podszedł całkiem blisko i zajrzał mu przez ramię. W ich klaustrofobicznej niemal kuchni łatwo było zbudować atmosferę takiej intymności. Wskazał palcem jedną kromkę chleba nasmarowaną serkiem. - Mogę wziąć? - zapytał, niemalże przy uchu chłopaka.
Przez ciało Wojtka przeszedł przyjemny dreszcz, a na policzkach znowu wykwitł rumieniec. Miał ochotę schować twarz pod jakąś maską, pod czymkolwiek, bo wydawało mu się, że cały czas świeci jak latarnia, sygnalizując wzrost temperatury. Opamiętał się szybko, wzdychając głęboko.
- Tak, jasne, bierz – powiedział spokojnie, sięgając do chlebaka po świeży chleb. Jakoś tak wziął więcej, zakładając, że zanim będzie mu dane zjeść swoje kanapki, przedtem będzie musiał zrobić parę dla Mateusza. - Chcesz jeszcze? Bo się rozmyślę i zostaniesz z jedną – rzucił wesoło, próbując nie zwracać uwagę na stojącego tak blisko chopaka.
- Spoko - wybełkotał z pełną buzią, nie zwracając uwagi na to, że upaprał sobie serem nos, kiedy pakował kanapkę do ust. Jadł z zapałem, niczym największe delicje. Mimo, że w jego domu rodzinnym żyło się dostatnio i nigdy nie brakowało mu prawdziwych przysmaków, chłopak lubił proste, normalne jedzenie, najlepiej jednak mu smakowało, kiedy nie musiał go robić sam. Uważał, że gotowanie odbiera ludziom apetyt, i trzymał się tego ściśle, unikając garów jak tylko mógł. - Dzięki, stary - położył mu gorącą dłoń na ramieniu, klepiąc lekko - że dokarmiasz kalekę. W zamian mogę ci pomóc ćwiczyć głębokie gardło - zakpił, odsuwając się i przeżuwając z zapałem resztę kanapki.
- Kalekę? - zainteresował się Wojtek, całkowicie ignorując wzmiankę o głębokim gardle. Wolał nie wyobrażać sobie niczego erotycznego z Mateuszem, nawet jeśli miał przed nim wyjść na totalnie niedoświadczonego. Ułożył kromki chleba równo na talerzu, tak żeby żadna się nie zsunęła, i zaczął je po kolei smarować masłem.
- Taa, taka ze mnie kaleka, żarcie mi kiepsko wychodzi. Jakbym miał psa, to też by tego pewnie nie ruszył - podrapał się po głowie, wychodząc z kuchni, oblizując palce i wycierając nos z resztek smarowidła. - Nie chcesz się przejść po okolicy? Piwo bym sobie przy okazji kupił, a samemu to mi się nudzi łażenie - spytał, zaglądając z powrotem do pomieszczenia i bez żenady poprawiając na sobie obcisłe bokserki. - Oczywiście najfajniej by było, jakbyś też się napił.
Wojtek zerknął na niego, przez chwilę zastanawiając się nad propozycją. W sumie chętnie zaczerpnął by nocnego powietrza, a odkąd sam przeszedł się nocą po mieście musiał przyznać, że ten widok jest bardzo poruszający. Kiwnął głową z uśmiechem, po czym wskazał palcem na wciąż brudny tors chłopaka.
- Ale najpierw się uporządkuj, bo aż wstyd wychodzić. Chyba, że cię już tu znają – powiedział, mając nadzieję, że jego wypowiedź nie zostanie źle odebrana. Wojtek zawsze wypowiadał się z zastanowieniem, aby nie palnąć jakiejś głupoty, ale nie zawsze dało się przewidzieć reakcję. Ugryzł kawałek kanapki i popił herbatą. Mateusz miał rację, była okropna.
- Ty szowinistyczna, męska świnio! - zawył chłopak, patrząc na niego z udawanym oburzeniem i robiąc minę i pozę przegiętej ciotki. - Piotruś by się nie wstydził swojej księżniczki - wydusił wysokim głosikiem, po czym prawie zakrztusił się śmiechem, aż zginając się w pół. Nie potrafił za długo być poważnym, to nie było dla niego naturalne. - Pij lepiej ten swój napar ze skarpet i spadamy, zanim nam monopolowy zamkną.
- Jasne... - wykrztusił Wojtek, totalnie nierozbawiony jego tekstami. Przez chwilę zaczął się zastanawiać jak Piotr to znosi. Trochę się czuł, jakby miał przed sobą piętnastolatka, a nie starszego chłopaka. W sumie nie wiedział, ile Mateusz miał lat, no ale nie raczej osiemnaście, chociaż na tyle wyglądał. Ale wszystko mogło być mylące. - A Piotr gdzie poszedł?
- Poszedł pewnie znowu do tego kolesia, co go w markecie podrywał, fan wielki podobno - przewrócił oczyma na wspomnienie tego, jak Piotr ostatnio odsuwał go od siebie. Mina zrzedła mu wyraźnie, podrapał się po głowie, całej w kręconych włosach. Czuł się… zagubiony, nie mając przy sobie starszego mężczyzny tak często, jak tego potrzebował.
- Ach... i o to się pokłóciliście? - spytał niepewnie Wojtek.
- Taa... Nieważne zresztą - powiedział szybko, wyraźnie zgaszony. Sam czasem żałował, że wszystkie uczucia widać było na jego twarzy bardzo czytelnie, nic nie umiał jednak na to poradzić, posiadając bardzo emocjonalną naturę. Nie żeby płakał, łzy były dla bab, jak sam twierdził. Skierował się do łazienki, obmył się szybko z mleka, po czym zarzucił na siebie pierwsze lepsze ciuchy, jak zwykle zresztą miał w zwyczaju, zgarnął portfel i ponownie zawitał do kuchni, gdzie Wojtek dojadał kanapki. Popatrzył na niego wyczekująco, bawiąc się kluczami. Tamten przełknął ostatni kęs, i szybko zmył po sobie talerz oraz kubek. Wyminął chłopaka w przejściu i zawitał jeszcze do swojego pokoju po jakąś kasę.
- To prowadź – powiedział, kiedy znalazł się z powrotem w przedpokoju.