(nie) tylko przyjaciele 8
Dodane przez Aquarius dnia Wrze秐ia 29 2012 11:14:55
Radek otworzy艂 jedno oko. Drugie, wtulone w poduszk臋, jeszcze spa艂o. Sypialnia pogr膮偶ona by艂a w mroku, co oznacza艂o, 偶e jest jeszcze zbyt wcze艣nie, by wstawa膰. W 艂贸偶ku by艂o mu mi艂o i przyjemnie, a cia艂o 艣pi膮cego z nim m臋偶czyzny by艂o cudownie ciep艂e. Radek obejrza艂 si臋 przez rami臋, 偶eby zerkn膮膰 na kochanka. Miko艂aj spa艂 spokojnie, z praw膮 r臋k膮 przerzucon膮 przez jego tali臋, lew膮 wsun膮艂 pod swoj膮 poduszk臋. Wygl膮da艂 wyj膮tkowo spokojnie i niewinnie. Kto, widz膮c go teraz, pomy艣la艂by, 偶e jest takim demonem w 艂贸偶ku? Radek odwr贸ci艂 si臋 ostro偶nie, by go nie zbudzi膰. Przysun膮艂 si臋 nieco, a Miko艂aj instynktownie zacie艣ni艂 u艣cisk. Blondyn wyci膮gn膮艂 d艂o艅 spod ko艂dry i opuszkami palc贸w przejecha艂 po 偶uchwie kochanka, zatoczy艂 k贸艂eczko na policzku i pod膮偶y艂 dalej, docieraj膮c do 艂uku brwiowego, gdzie zatrzyma艂 si臋 na chwil臋. Tu偶 nad praw膮 brwi膮 znalaz艂 pod艂u偶n膮 blizn臋. Dotkn膮艂 jej, zdumiony, 偶e do tej pory nie zauwa偶y艂 tego ma艂ego szczeg贸艂u. Nagle zda艂 sobie spraw臋 z tego, 偶e w og贸le ma艂o wie o swoim partnerze. Nie zna jego ulubionego koloru, ani piosenki, nie ma poj臋cia co Miko艂aj lubi je艣膰, ani co robi kiedy nie jest z nim. Do tej pory po prostu go to nie interesowa艂o. B臋dzie musia艂 to jednak zmieni膰. Przejecha艂 palcem po grzbiecie jego nosa i dotar艂 wreszcie do ust. Tych samych, kt贸re tak cz臋sto ca艂owa艂, a kt贸rych samo wspomnienie prze艣ladowa艂o go codziennie. Nawet teraz czu艂 ich dotyk na swoim ciele i przyjemne dreszcze paradnym krokiem przesz艂y mu po plecach. Uni贸s艂 si臋 na 艂okciu i musn膮艂 wargami skro艅 kochanka.
- Nie r贸b tego - ostrzeg艂 Miko艂aj zaspanym g艂osem, na kt贸rego d藕wi臋k Radek a偶 podskoczy艂 zaskoczony.
- Draniu! Jak d艂ugo ju偶 nie 艣pisz? - spyta艂 ze 艣miechem. Da艂 si臋 zaskoczy膰, ale musia艂 przyzna膰, 偶e Miko艂aj mia艂 stalowe nerwy. 呕aden mi臋sie艅 nie drgn膮艂 na jego twarzy, kiedy Radek jej dotyka艂. Zwykle ludzie czuj膮c dotyk, nawet najdelikatniejszy, w jaki艣 spos贸b reaguj膮, a on niczym si臋 nie zdradzi艂.
- Jaki艣 czas - mrukn膮艂 sennie brunet. - Co zamierza艂e艣 zrobi膰?
- Nie wiem. Mo偶e to - szepn膮艂 Radek wprost do ucha kochanka i przejecha艂 j臋zykiem po ma艂偶owinie. Miko艂aj zadr偶a艂.
- O tak, to mi si臋 zdecydowanie podoba - u艣miechn膮艂 si臋, czuj膮c przyjemne dreszcze. Radek przygryz艂 delikatnie p艂atek ucha partnera, d艂oni膮 przejecha艂 po ods艂oni臋tym ramieniu, a stamt膮d wzd艂u偶 plec贸w, delikatnie drapi膮c sk贸r臋 paznokciami. Z satysfakcj膮 ws艂uchiwa艂 si臋 w ciche pomruki wzrastaj膮cego podniecenia m臋偶czyzny. Delikatnie wsun膮艂 j臋zyk do ucha kochanka, 艂askocz膮c jego wn臋trze. S艂ysza艂 jak Partner gwa艂townie wci膮ga powietrze.
Miko艂aj przez chwil臋 pozwala艂 mu bawi膰 si臋 swoim uchem, w ko艅cu jednak nie wytrzyma艂, chwyci艂 Radka w pasie i przewr贸ci艂 na 艂贸zko, przygniataj膮c swoim ci臋偶arem. Wpi艂 si臋 w jego usta, ca艂uj膮c nami臋tnie. Blondyn wpl贸t艂 palce w jego w艂osy, przyci膮gaj膮c g艂ow臋 partnera bli偶ej, zmuszaj膮c go tym samym do pog艂臋bienia poca艂unku. Mrukn膮艂 zadowolony, kiedy wreszcie dosta艂 czego chcia艂. Miko艂aj nie sprzeciwia艂 si臋, robi艂 dok艂adnie to czego oczekiwa艂 jego ksi膮偶臋, wiedzia艂 dok艂adnie na co Radek mia艂 ochot臋. Wsun膮艂 d艂o艅 pod jego koszulk臋 i b艂膮dzi艂 d艂oni膮 po g艂adkiej sk贸rze na brzuchu kochanka, delektuj膮c si臋 d藕wi臋kami wydobywaj膮cymi si臋 z jego ust. Zszed艂 z poca艂unkami ni偶ej, na szyj臋 blondyna. Radek j臋kn膮艂 g艂o艣no. By艂 tak podniecony, 偶e najmniejszy dotyk doprowadza艂 do szale艅stwa.
D藕wi臋k telefonu by艂 jak kube艂 zimnej wody dla nich obu. Zamarli na chwil臋.
- Zignoruj! - szepn膮艂 Radek dr偶膮cym z podniecenia g艂osem. Je艣li teraz pozwoli mu wyj艣膰 z 艂贸偶ka, czar pry艣nie. W my艣lach kl膮艂 dzwoni膮cego.
- Kto, do diab艂a, dzwoni o czwartej rano? - Miko艂aj r贸wnie偶 nie by艂 zadowolony. Mia艂 szczer膮 nadziej臋, 偶e ten kto dzwoni, ktokolwiek by to nie by艂, ud艂awi si臋 przy 艣niadaniu par贸wk膮.
- Oddzwoni膮, je艣li to co艣 wa偶nego - Radek u艣miechn膮艂 si臋 zach臋caj膮co, zmys艂owo pocieraj膮c udem o biodro Miko艂aja.
Telefon zadzwoni艂 jeszcze dwa razy tego ranka i umilk艂.

Radek sta艂 w przedpokoju z niewinn膮 mink膮, przest臋puj膮c z nogi na nog臋. Obserwowa艂 krz膮taj膮cego si臋 po mieszkaniu partnera. A raczej biegaj膮cego w t臋 i z powrotem Miko艂aja, w po艣piechu zbieraj膮cego swoje rzeczy.
- Przepraszam - powiedzia艂 blondyn przygryzaj膮c doln膮 warg臋.
- Niby za co? To nie twoja wina - odpar艂 Miko艂aj.
W艂a艣ciwie to by艂a wina Radka. Od niego si臋 w ko艅cu zacz臋艂o. Po tym jak zignorowali trzy telefony, zdecydowali si臋 te偶 zignorowa膰 budzik, przez co teraz Miko艂aj by艂 ju偶 sp贸藕niony do pracy. W locie z艂apa艂 kluczyki do auta i kurtk臋 i wybieg艂 z mieszkania trzaskaj膮c drzwiami. Radek westchn膮艂 cierpi臋tniczo. W tym ca艂ym po艣piechu partner zapomnia艂 da膰 mu buziaka na „do widzenia”. Zrobi艂 krok w stron臋 kuchni, kiedy nagle drzwi stan臋艂y otworem i w progu stan膮艂 Miko艂aj. Radek rozpromieni艂 si臋 i w u艂amku sekundy by艂 ju偶 przy nim. Pisn膮艂, kiedy kochanek porwa艂 go w ramiona i 偶arliwie poca艂owa艂. Z trudem oderwali si臋 od siebie.
- Mi艂ego dnia - zd膮偶y艂 jeszcze powiedzie膰 blondyn, nim m臋偶czyzna ponownie znikn膮艂. Radek zamkn膮艂 za nim drzwi i opar艂 o nie czo艂o. U艣miechn膮艂 si臋 jak g艂upiec. Jak bardzo szcz臋艣liwy g艂upiec.
Do pracy poszed艂 w wy艣mienitym humorze. Ca艂y dzie艅 tryska艂 optymizmem, zara偶aj膮c innych u艣miechem. Nie m贸g艂 si臋 doczeka膰 powrotu do domu, do ciep艂ego 艂贸偶eczka i gor膮cego cia艂a kochanka. Zanim to si臋 jednak sta艂o, na Radka czeka艂o jeszcze kilka niespodzianek.
W艂a艣nie zbiera艂 si臋 do wyj艣cia, kiedy zadzwoni艂 telefon.
- Panie Wro艅ski - us艂ysza艂 g艂os portiera. - Kto艣 na pana czeka przed budynkiem.
- Dzi臋kuj臋, ju偶 schodz臋!
W po艣piechu ubra艂 si臋 i pozbiera艂 swoje rzeczy. Podekscytowany zbieg艂 na parter. Skin膮艂 g艂ow膮 portierowi, starszemu, nieco pos臋pnemu m臋偶czy藕nie i czym pr臋dzej wybieg艂 na zewn膮trz. Mia艂 nadziej臋 zobaczy膰 Miko艂aja, niestety mocno si臋 zawi贸d艂 i zdziwi艂. Przed bram膮 sta艂 stary, niemal antyczny Fiat 600. Ludzie przechodz膮cy ulic膮 ogl膮dali si臋 za nim, jakby by艂 eksponatem z muzeum. Radek roze艣mia艂 si臋.
- Na lito艣膰 bosk膮, co ty tutaj robisz w tym gracie? - spyta艂 opieraj膮cego si臋 o drzwi starszego m臋偶czyzn臋.
- Pami臋taj, 偶e obra偶aj膮c moje dzie艂o, obra偶asz mnie - odpar艂 starszy Wro艅ski z u艣miechem. U艣ciska艂 syna.
- Nie m贸w mi, 偶e przejecha艂e艣 nim ca艂e miasto. Co ty tu robisz? - spyta艂 podejrzliwie blondyn.
- Nie mog臋 ju偶 odwiedzi膰 w艂asnego syna? - oburzy艂 si臋 Wro艅ski.
- Odk膮d tu mieszkam przyjecha艂e艣 do mnie tylko dwa razy, nie licz膮c dzisiejszej wizyty! Pierwszy raz, kiedy Mateusz z艂ama艂 r臋k臋 w szkole i przywioz艂e艣 go do szpitala, a drugi raz, kiedy rzuci艂em studia. Z tego co mi wiadomo nie zrobi艂em ostatnio nic z艂ego, a je艣li 偶adne z twoich pozosta艂ych dzieci jest ca艂e i zdrowe, to czemu mog臋 zawdzi臋cza膰 t臋 wizyt臋?
Wro艅ski zamy艣li艂 si臋, pokiwa艂 g艂ow膮, po czym otworzy艂 drzwi od strony pasa偶era.
- Wskakuj, podwioz臋 ci臋 do domu - zaproponowa艂. Radek przewr贸ci艂 oczami.
- Rozumiem. Niezapowiedziana kontrola. Tylko si臋 nie zdziw, je艣li nie znajdziesz nic kompromituj膮cego.
- No wiesz! Chcia艂em tylko wpa艣膰 si臋 przywita膰!
- A przy okazji sprawdzi膰 czy Miko艂aj mnie nie zabi艂 i nie schowa艂 moich zw艂ok w szafie? Mog艂e艣 zadzwoni膰.
- Dzwoni艂em! Nikt nie odbiera艂.
- Pewnie dlatego, 偶e by艂a czwarta rano, tato! Spali艣my! - Radek wola艂 nie m贸wi膰 ojcu o okoliczno艣ciach temu towarzysz膮cych. Jakby nie by艂o, Wro艅ski by艂 ju偶 w wieku, w kt贸rym zbyt silne emocje mog艂y zaszkodzi膰 jego zdrowiu. Blondyn bez s艂owa wsiad艂 do auta. Z ojcem nie ma si臋 co k艂贸ci膰.
- Skoro ju偶 tu jeste艣my, to mo偶e wpadniemy te偶 po Miko艂aja? - zaproponowa艂 Wro艅ski.
- Ko艅czy prac臋 za dwie godziny, poza tym ma auto - odpar艂 Radek. - Pojedziemy do nas, zjemy co艣 i tam na niego zaczekamy, zgoda?
- Do WAS? - Wro艅ski zmarszczy艂 brwi. - To znaczy, 偶e mieszkacie ju偶 razem?
- Powiedzmy, 偶e sp臋dzamy du偶o czasu u Miko艂aja.
A raczej w jego sypialni, pomy艣la艂 Radek, ale tego ju偶 ojcu nie powiedzia艂.
- Rozumiem - Wro艅ski pokiwa艂 g艂ow膮. Wola艂 o nic nie pyta膰. Im mniej wiedzia艂, tym lepiej dla jego i tak ju偶 lekko nadszarpni臋tych nerw贸w.
Wje偶d偶aj膮c na parking, Radek zauwa偶y艂 znajome auto, zaparkowane w miejscu gdzie zwykle sta艂 samoch贸d Miko艂aja. Nie przej膮艂 si臋 tym zbytnio, bo przecie偶 to miejsce nie by艂o zarezerwowane, a podobnych aut je藕dzi艂o po mie艣cie mn贸stwo. Kiedy szli w stron臋 bloku z klatki schodowej, kto艣 akurat wychodzi艂. M臋偶czyzna by艂 wysoki i niezwykle przystojny, ale na jego widok Radkowi zrzed艂a mina. Teraz ju偶 sobie przypomnia艂 gdzie wcze艣niej widzia艂 drogie, luksusowe auto, kt贸rym zachwyca艂 si臋 na d艂ugo po powrocie z urodzinowej imprezy szefa Miko艂aja. M臋偶czyzna przeszed艂 obok, nie zaszczycaj膮c 偶adnego z nich cho膰by spojrzeniem. Radek nawet je艣li zdziwi艂 si臋 jego widokiem, nie pokaza艂 tego po sobie. Jeszcze tego brakowa艂o, 偶eby ojciec si臋 czego艣 domy艣li艂. Zastanawia艂 si臋 tylko, co Adam robi艂 o tej porze w tej okolicy. Z tego co s艂ysza艂 od Miko艂aja, m臋偶czyzna mieszka艂 w wielkim domu gdzie艣 w centrum i raczej nie odwiedza艂 "biedniejszych" dzielnic.
Mia艂 bardzo z艂e przeczucia, kt贸re pog艂臋bia艂y si臋, kiedy wje偶d偶ali wind膮 na ich pi臋tro. Wro艅ski rozgl膮da艂 si臋 ciekawie po dobrze utrzymanej windzie oraz wyj膮tkowo czyt=stym jak na polskie standardy korytarzem.
- 艁adnie tu - stwierdzi艂 w ko艅cu, zerkaj膮c na syna.
- Nic si臋 nie zmieni艂o od twojej ostatniej wizyty.
- Wiem, zagada艂em tylko 偶eby艣 si臋 odezwa艂. Milczysz ju偶 od d艂u偶szej chwili. Co艣 si臋 sta艂o?
- Nie, po prostu sko艅czy艂y mi si臋 tematy - sk艂ama艂 Radek. Nie m贸g艂 pozby膰 si臋 g艂upiej my艣li, kt贸ra przysz艂a mu nagle do g艂owy. Mia艂 tylko nadziej臋, 偶e jego przeczucia si臋 nie sprawdz膮.
Kiedy wk艂ada艂 klucz do zamka, zauwa偶y艂, 偶e drzwi s膮 otwarte. To znaczy艂o, 偶e Miko艂aj by艂 w domu. Radek wszed艂 do 艣rodka i zaprosi艂 ojca. Wro艅ski nie omieszka艂 rozejrze膰 si臋, oceniaj膮c wystr贸j mieszkania. Radek ruszy艂 dalej, w poszukiwaniu partnera. Znalaz艂 go w kuchni, siedz膮cego nad kubkiem kawy. M臋偶czyzna mia艂 na sobie dresowe spodnie i T-shirt. S艂ysz膮c czyje艣 kroki podni贸s艂 wzrok i u艣miechn膮艂 si臋 na widok blondyna. Zerwa艂 si臋 z krzes艂a, podszed艂 do niego i poca艂owa艂 bez s艂owa. Radek poczu艂 zapach myd艂a i szamponu. Czy偶by Miko艂aj bra艂 prysznic? Dziwne, ale wcze艣niej nie zdarza艂o mu si臋 k膮pa膰 w 艣rodku dnia, chyba 偶e wcze艣niej robili co艣 wyj膮tkowo nieprzyzwoitego.
- Jeste艣 dzisiaj wcze艣niej - zdziwi艂 si臋.
- Urwa艂em si臋 z pracy – wyja艣ni艂. - Nie cieszysz si臋?
- Ciesz臋 si臋 - Radek u艣miechn膮艂 si臋 nieszczerze, ale na nic innego nie m贸g艂 si臋 zdoby膰. By膰 mo偶e co艣 sobie po prostu wymy艣li艂, ale gdyby po艂膮czy膰 Adama opuszczaj膮cego ich budynek z mokrymi w艂osami Miko艂aja i 艣wie偶ym, czystym ubraniem, co by wysz艂o?
- Mamy go艣cia - powiedzia艂 Radek, odganiaj膮c niechciane my艣li.
- Go艣cia? - Teraz to Miko艂aj si臋 zdziwi艂.
- Nie藕le si臋 urz膮dzili艣cie, ch艂opcy - stwierdzi艂 Wro艅ski wchodz膮c do kuchni.
- Panie Wro艅ski! - Miko艂aj u艣miechn膮艂 si臋 i wyci膮gn膮艂 d艂o艅 na powitanie. Ojciec Radka u艣cisn膮艂 j膮 z wrednym u艣mieszkiem,
- Zdaje si臋, 偶e mia艂e艣 pracowa膰 do p贸藕na - rzuci艂 niby od niechcenia.
- Uda艂o mi si臋 wyrwa膰 wcze艣niej.
- Zawsze bierzesz prysznic w 艣rodku dnia? - spyta艂 podejrzliwie Wro艅ski.
-Zdarza si臋.
- Rozumiem - odpar艂 starszy m臋偶czyzna mierz膮c podejrzliwym spojrzeniem ch艂opaka swojego syna. Miko艂aj parskn膮艂 艣miechem.
- Chce pan sprawdzi膰 czy trzymam kochanka w szafie? - Wcale a wcale nie musia艂 zna膰 umiej臋tno艣ci czytania w my艣lach, by domy艣li膰 si臋 o co mo偶e chodzi膰 Wro艅skiemu. Dziwi艂o go tylko nag艂e milczenie Radka, kt贸ry wydawa艂 si臋 tak偶e nagle zaciekawiony zawarto艣ci膮 szaf w mieszkaniu. Czy偶by udzieli艂a mu si臋 obsesja ojca?
Wro艅ski zmru偶y艂 oczy i zmierzy艂 Miko艂aja uwa偶nym spojrzeniem.
- Czy musz臋 to robi膰? - spyta艂 w ko艅cu.
- Mo偶e pan, ale prosz臋 si臋 nie zdziwi膰, je艣li niczego pan nie znajdzie - odpar艂, odwr贸ci艂 si臋 do Radka i patrz膮c mu prosto w oczy, powa偶nym tonem powiedzia艂. - Nie zdradzam ci臋.
Blondyn skin膮艂 g艂ow膮.
- Wiem - odpowiedzia艂 po prostu. Jak m贸g艂by nie wierzy膰? Przecie偶 mu ufa艂. Miko艂aj by go nie zdradzi艂, to nie by艂o w jego stylu. Nie zrobi艂by mu tego, w ko艅cu 艂膮czy艂o ich co艣 wi臋cej ni偶 zwyk艂a przyja藕艅 czy zauroczenie i nawet je艣li nie by艂a to mi艂o艣膰, to z pewno艣ci膮 co艣 jej bliskiego. Tak przynajmniej uwa偶a艂.
- Co z twoim samochodem? - zapyta艂, przypominaj膮c sobie, 偶e na miejscu, kt贸re zwykle zajmowa艂o auto Miko艂aja, dzi艣 sta艂 samoch贸d Adama.
- Postanowi艂 sobie odpocz膮膰. Odholowali go do serwisu.
- Aha. Rozumiem. Ale nie st贸jmy tak! Tato, siadaj. Napijesz si臋 czego艣? - Radek usadzi艂 ojca przy kuchennym stole, pozostawiaj膮c go w r臋kach Miko艂aja. M臋偶czy藕ni niemal od razu wpadli w temat motoryzacji, usterek i naprawy aut, zapominaj膮c o wcze艣niejszych podejrzeniach. Radek zerka艂 na nich przez rami臋 parz膮c herbat臋. Zaj臋ci rozmow膮 nie zauwa偶yli ani jego szerokiego u艣miechu, ani pojawienia si臋 blondyna przy stole z trzema kubkami aromatycznego p艂ynu. Radek wykorzysta艂 okazj臋 i w milczeniu przygl膮da艂 si臋 rozgrywaj膮cej si臋 przed jego oczami scenie. Dwaj m臋偶czy藕ni, kt贸rych naprawd臋 kocha艂: ojciec, kt贸ry przez ca艂e jego dotychczasowe 偶ycie by艂 dla syna wzorem do na艣ladowania i Miko艂aj - kochanek, przyjaciel, cz艂owiek, kt贸ry przewr贸ci艂 jego 艣wiat do g贸ry nogami. Gdyby to by艂o mo偶liwe, Radek z pewno艣ci膮 zatrzyma艂by t臋 chwil臋 na zawsze.

Wro艅ski po偶egna艂 si臋 z nimi p贸藕nym wieczorem. Miko艂aj i Radek odprowadzili go do auta i zaczekali a偶 ojciec zniknie im z zasi臋gu wzroku. Dopiero wtedy wr贸cili do mieszkania.
- Pytaj! - powiedzia艂 Miko艂aj zamykaj膮c za nimi drzwi. Radek powiesi艂 kurtk臋 na wieszaku i ze zdziwion膮 min膮 spojrza艂 na partnera.
- O co?
- Ju偶 ty wiesz o co! Widzia艂em twoj膮 min臋. Pytaj!
- Nie chc臋 o nic pyta膰 - Radek obr贸ci艂 si臋 na pi臋cie i ruszy艂 w g艂膮b mieszkania.
- Czy to znaczy, 偶e nie chcesz o niczym wiedzie膰? - Pytanie Miko艂aja zatrzyma艂o go w p贸艂 kroku. Radek zagryz艂 warg臋. Oczywi艣cie, 偶e chcia艂 wiedzie膰! Kto by nie chcia艂 na jego miejscu?! Najwy偶ej okaza艂o by si臋, 偶e mia艂 racj臋. Albo, 偶e si臋 myli艂. W obu wypadkach wyszed艂by na strasznego zazdro艣nika, pokazuj膮c jak ma艂o ufa partnerowi. Ale odk膮d zobaczy艂 Adama przed budynkiem, nie m贸g艂 pozby膰 si臋 wci膮偶 powracaj膮cych, jak偶e niechcianych my艣li. Milcza艂 d艂ugo, niezdecydowany, w ko艅cu jednak si臋 odezwa艂.
- Widzia艂em Adama przed wej艣ciem.
- Spodziewa艂em si臋 tego - przyzna艂 Miko艂aj. - Pozw贸l, 偶e spytam wprost: czy jest co艣 co ci臋 gn臋bi? Co艣 zwi膮zanego z jego dzisiejsz膮 wizyt膮?
Radek odwr贸ci艂 si臋 twarz膮 do partnera.
- Co tu robi艂? Dlaczego akurat teraz i dlaczego z tob膮, i co si臋 sta艂o, 偶e wr贸ci艂e艣 dzi艣 wcze艣niej?
- Akurat si臋 napatoczy艂, kiedy odholowywali m贸j samoch贸d i zaproponowa艂 podwiezienie. Wr贸ci艂em wcze艣niej, bo m贸j szef si臋 rozchorowa艂, wi臋c pomy艣la艂em, 偶e g艂upio by by艂o nie skorzysta膰 z takiej okazji. Kto wie, mo偶e druga taka si臋 ju偶 nie zdarzy? Mia艂em nadziej臋, 偶e si臋 ucieszysz. Ca艂y czas m贸wisz, 偶e za du偶o pracuj臋.
- Prysznic?
- Zanim przyjecha艂 kto艣 z serwisu, razem ze znajomym z pracy uznali艣my, 偶e sprawdzimy co jest nie tak. Nie odkryli艣my niczego co daliby艣my rad臋 sami naprawi膰, ale za to ubabrali艣my si臋 po 艂okcie. Potem przyjecha艂 go艣膰 z lawet膮, przylaz艂 Adam, reszt臋 ju偶 znasz. Pozw贸l jeszcze, 偶e powiem: Adam nie jest w moim typie, wi臋c nawet gdyby by艂 ostatnim facetem na ziemi, nigdy, ale to nigdy nie uprawia艂bym z nim seksu, niewa偶ne ja bardzo bym mia艂 ochot臋 - podkre艣li艂 Miko艂aj. Radek zamy艣li艂 si臋 na chwil臋, po czym skin膮艂 g艂ow膮.
- Dobrze - powiedzia艂.
- Na pewno?
- Tak. Sko艅czmy t臋 rozmow臋.
- M贸j ty ma艂y, cholerny zazdro艣niku - u艣miechn膮艂 si臋 Miko艂aj.
- No i widzisz?! Dlatego w艂a艣nie nie chcia艂em w og贸le o nic pyta膰! - wybuchn膮艂 Radek. - Wiedzia艂em, po prostu wiedzia艂em, 偶e tak si臋 to sko艅czy! Co z tego, 偶e jestem zazdrosny?! Jestem i koniec! Chyba mog臋, nie? - Umilk艂 na chwil臋 wpatruj膮c si臋 w u艣miechni臋tego od ucha do ucha partnera. - Powiedzia艂e艣 to specjalnie, co?
Miko艂aj parskn膮艂 艣miechem.
- G艂upek! - wrzasn膮艂 Radek zdenerwowany, obr贸ci艂 si臋 na pi臋cie i ruszy艂 do sypialni. Miko艂aj wiedzia艂, 偶e przegi膮艂. Nigdy nie widzia艂 kochanka tak zdenerwowanego, wiedzia艂 jednak, 偶e w tym momencie i tak nic nie wsk贸ra, nawet je艣li za nim p贸jdzie. Radek musia艂 si臋 uspokoi膰, a obecno艣膰 Miko艂aja teraz dzia艂a艂a by mu tylko na nerwy. 呕eby nie pogorszy膰 swojej sytuacji, postanowi艂 cierpliwie czeka膰. Rzuci艂 si臋 wi臋c na kanap臋 z pilotem w r臋ku i w pozycji p贸艂 le偶膮cej, skaka艂 po kana艂ach.
Radek d艂ugo kaza艂 na siebie czeka膰. Miko艂aj zerkn膮艂 za zegarek. Partner siedzia艂 w sypialni ju偶 od godziny i chyba nie zamierza艂 wychodzi膰. Mo偶e zasn膮艂? I kiedy Miko艂aj mia艂 ju偶 si臋 ruszy膰 i p贸j艣膰 zobaczy膰 co z nim, drzwi pokoju stan臋艂y otworem. Radek bez s艂owa podszed艂 do kanapy i spojrza艂 wymownie na kochanka. Miko艂aj u艣miechn膮艂 si臋 i przesun膮艂 nieco, by zrobi膰 mu miejsce obok siebie. Blondyn przytuli艂 si臋 do jego boku i w milczeniu zerka艂 na ekran telewizora. Kochanek obj膮艂 go i poca艂owa艂 w czubek g艂owy. Radek by艂 a偶 za bardzo przewidywalny.
- Wiesz, 偶e jeste艣 cudowny? - spyta艂 Miko艂aj.
- Wiem - odpar艂 Radek.
- I skromny - sarkn膮艂 partner.
- Zamknij si臋! Nadal jestem obra偶ony!
- Ju偶 milcz臋.
W tej chwili Miko艂aj nie po raz pierwszy pomy艣la艂, 偶e jego 偶ycie by艂oby bardzo nudne gdyby zabrak艂o w nim Radka.