Spalone uczucia 1
Dodane przez Aquarius dnia Wrze秐ia 15 2012 12:42:00
Samantha Fox sz艂a szybkim krokiem przez jedn膮 z najbardziej ruchliwych ulic miasta Los Angeles. Pod jej stopami okutymi w glany szele艣ci艂y zbutwia艂e li艣cie spad艂e niedawno z drzew. By艂a wszak偶e jesie艅, ciep艂y dot膮d pa藕dziernik mia艂 si臋 ku ko艅cowi. Jeszcze troch臋 i da o osobie zna膰 zima, kt贸ra jednak w tej cz臋艣ci 艣wiata odznacza艂a si臋 艂agodno艣ci膮. Cho膰 zimno wtedy dokucza艂o, fakt.
Dziewczyna poprawi艂a wymykaj膮ce si臋 spod czapki kasztanowe loki i jeszcze bardziej przyspieszy艂a kroku. Nie chcia艂a si臋 sp贸藕ni膰. Zawsze by艂a punktualna do przesady, wiec i teraz nie mog艂o by膰 inaczej.
W tym tempie szybko dotar艂a do wysokiego bloku, w kt贸rym mieszka艂 Michael. Nie chcia艂a korzysta膰 z windy, wola艂a wspi膮膰 si臋 na si贸dme pi臋tro po schodach. Dysza艂a lekko, kiedy stan臋艂a pod drzwiami mieszkania swojego ch艂opaka. Nie przej臋艂a si臋 jednak tym; w ko艅cu czego si臋 nie robi dla utrzymania kondycji! Jednak偶e jej znajomi zawsze si臋 z tego 艣miali i m贸wili o dziewczynie „maniaczka”. W sumie to to okre艣lenie do niej pasowa艂o.
Michael otworzy艂 jej zanim jeszcze zd膮偶y艂a zapuka膰.
– Czatowa艂em przy drzwiach, moja panno punktualna – wyja艣ni艂 swoj膮 b艂yskawiczn膮 reakcj臋. Jego twarz roz艣wietli艂a si臋 w promiennym u艣miechu. Zerkn膮艂 szybko na zegarek. - Godzina czwarta zero zero, w sekundzie zerowej. Jeste艣 pora偶aj膮ca – za艣mia艂 si臋, zapraszaj膮c j膮 do 艣rodka.
– Lepsza punktualno艣膰 ni偶 jej brak. – Pacn臋艂a go lekko w rami臋, r贸wnie偶 si臋 艣miej膮c. Jego towarzystwo b艂yskawicznie poprawia艂o humor.
艢ci膮gn臋艂a kurtk臋 i powiesi艂a j膮 na wieszaku, zaraz potem zrobi艂a to samo z butami, zostawiaj膮c je r贸wno u艂o偶one przy 艣cianie. Dopiero po wykonaniu tych czynno艣ci rzuci艂a si臋 na szyje swojego ch艂opaka, przylegaj膮c do niego ca艂ym cia艂em. Poklepa艂 j膮 po plecach.
– T臋skni艂am za tob膮 – wyzna艂a.
– Nie widzieli艣my si臋 przecie偶 tylko dwa dni – za艣mia艂 si臋 ponownie. - Pu艣膰 mnie, p贸jd臋 zrobi膰 herbat臋.
– Ja ju偶 po jednym dniu, kiedy z tob膮 nie rozmawiam, zaczynam t臋skni膰 – wyszczerzy艂a z臋by w u艣miechu i posz艂a za nim do kuchni.
Na blacie obok p艂yty kuchennej i otwartych garnk贸w, z kt贸rych ulatywa艂 cudny zapach, le偶a艂 otwarty laptop.
– Moich rodzic贸w nie ma, poszli na jak膮艣 imprez臋, wi臋c b臋dziemy mieli spok贸j. – Michael wyj膮艂 z szafki dwa kubki i wstawi艂 wod臋. Samantha nie odpowiedzia艂a mu, lecz zaciekawiona podesz艂a do komputera. Facebook. No tak. Ciekawe tylko, ze otwarty na profilu jakiej艣 dziewczyny, brunetki... Kt贸ra nawet, zdaniem Sam, nie by艂a 艂adna. Przyjrza艂a si臋 uwa偶niej jej zdj臋ciu i poczu艂a, 偶e ogarnia j膮 zazdro艣膰, cho膰 zdawa艂a sobie spraw臋 z tego, 偶e to jest g艂upie.
– Michael? Co to za dziewczyna, mo偶esz mi powiedzie膰? – Jej glos zabrzmia艂 zaskakuj膮co nieprzyjemnie. Ostrzej nawet, ni偶 ona sama tego by chcia艂a. Ch艂opak wyczuwa艂 wisz膮c膮 w powietrzu awantur臋. Bo偶e, za jakie grzechy?!
Odwr贸ci艂 si臋 i rzuci艂 okiem na ekran. Christina Sanchez, jedna z jego utrzymywanych w tajemnicy przed Samanth膮 przyjaci贸艂ek, bowiem kasztanowow艂osa nie mog艂a znie艣膰 my艣li, 偶e jej ch艂opak przyja藕ni si臋 z jak膮kolwiek osob膮 p艂ci przeciwnej inn膮 ni偶 ona sama. Ka偶da, nawet niewinna! rozmowa z innymi dziewczynami ko艅czy艂a si臋 k艂贸tni膮 i fochami. Zreszt膮 Sam nie tylko o to by艂a zazdrosna. O jego koleg贸w tak偶e. Mia艂 ju偶 tego dosy膰, lecz ci膮gle jako艣 nie m贸g艂 z ni膮 zerwa膰. Nie potrafi艂, cho膰 nie czul si臋 dobrze w tym zwi膮zku. Nie chodzi艂o nawet o te awantury... Jaki艣 niesprecyzowany niepok贸j, kt贸ry odczuwa艂, gdy w pobli偶u by艂a Sam. Nie znaczy to, ze jej nie kocha艂! Kocha, ale czu艂, ze nie dzieje si臋 to tak, jak powinno. Kocha艂 j膮 bardziej jak siostr臋 ni偶 dziewczyn臋. Wiedzia艂, ze to mu przysporzy k艂opot贸w, wiec nie m贸wi艂 o tym nikomu. Nawet Alexandrowi, jego najlepszemu przyjacielowi, kt贸remu m贸g艂 si臋 zwierzy膰 ze wszystkiego, o Sam ju偶 nie wspominaj膮c.
– To? Nikt taki – odpar艂.
– Gdyby to by艂 nikt taki, nie mia艂by艣 jej w znajomych i otwartego teraz profilu. – Samantha zmru偶y艂a oczy, za艣 Martin westchn膮艂. Nic, tylko ta uci膮偶liwa zazdro艣膰! Jego dziewczyna stawa艂a si臋 w tym absolutn膮 mistrzyni膮. – Nic ci do tego, Sam, przecie偶 ja te偶 mam swoje 偶ycie. Ty przecie偶 przyja藕nisz si臋 z tyloma ch艂opakami, a ja z dziewczynami nie mog臋? Tak si臋 nie robi. To przecie偶 hipokryzja w najczystszej postaci… – B艂膮d. Jego s艂owa wywo艂a艂y iskr臋, dziewczyna wyra藕nie spurpurowia艂a.
– Ale ja to ja! Ja mog臋, bo... – urwa艂a.
– Bo...? – podchwyci艂. – Nie masz argument贸w. Sama widzisz. Nie mo偶esz mnie trzyma膰 pod kloszem, bo kiedy艣 ci uciekn臋.
– Ach tak?! – wykrzycza艂a. – 艢wietnie, po prostu 艣wietnie! Staram si臋 robi膰 dla ciebie wszystko, a ty... A ty... – Zacz臋艂a szlocha膰. Za艂o偶y艂a szybko buty i chwyci艂a kurtk臋, podczas gdy 艂zy ciek艂y strumieniami po jej policzkach.
– 艢wietnie! – wrzasn膮艂 za ni膮. Z艂o艣膰 buzowa艂a w jego 偶y艂ach. Wkurzy艂 si臋. I to jeszcze jak. – Zatem sama tego chcia艂a艣. Zrywam z tob膮, Samantho Fox!

***

Sam nie wiedzia艂, co w niego wst膮pi艂o, ale nie 偶a艂owa艂 swojego czynu. Zdawa艂 sobie spraw臋 z tego, 偶e Samantha najprawdopodobniej b臋dzie pr贸bowa艂a to odkr臋ci膰, ale ju偶 jej nie da drugiej szansy. Nie po tylu awanturach, scenach zazdro艣ci i wkurzaniu si臋 o byle co! By艂 w tym zwi膮zku nieszcz臋艣liwy. Zdecydowanie bardziej wola艂 towarzystwo Alexandra ni偶 Samanthy. Ten pierwszy na niego nie krzycza艂 i nie mia艂 pretensji o takie drobiazgi. Rozumia艂 go, Michael m贸g艂 si臋 wi臋c wy偶ali膰 i powiedzie膰 mu o wszystkim.
Wyj膮艂 z kieszeni kom贸rk臋 i bawi艂 si臋 ni膮 nerwowo przez chwil臋, wahaj膮c si臋 nad wybraniem numeru przyjaciela. Chcia艂 z nim porozmawia膰, z drugiej jednak strony nie m贸g艂 si臋 mu narzuca膰. To by艂oby… niezr臋czne. Bardzo niezr臋czne. I tak przegadywa艂 z nim prawie ca艂y dzie艅…
Z k艂opotu wybawi艂 go d藕wi臋k nadchodz膮cej na komunikatorze wiadomo艣ci. Alexander do niego napisa艂. Mia艂 ch艂opak wyczucie.
Michael usiad艂 przy kuchennym stole i po艂o偶y艂 przed sob膮 laptopa, otwieraj膮c okno rozmowy.
– Co jest?
– Sk膮d wiesz, 偶e w og贸le co艣 jest?
– Bo potrafi臋 czyta膰 w my艣lach. ^^
– Zw艂aszcza w moich.
– Oczywi艣cie. Heeeej, rozchmurz si臋. Je艣li przejmujesz si臋 Samanth膮 – wiedz, 偶e nie warto. To wariatka, szczerze m贸wi膮c.
– Wiem o tym… Zerwa艂em z ni膮. Przed chwil膮.
– Dobrze zrobi艂e艣. Wybitnie dobrze. Nie zas艂ugiwa艂a… Kto艣, kto si臋 tylko awanturowa膰 umie, nie zas艂uguje nawet na szacunek.
– M贸wisz?
– Jasne. We藕 si臋 nie przejmuj. Lepiej mi powiedz, czy dasz si臋 wyci膮gn膮膰 na desk臋? Poka偶臋 ci now膮 sztuczk臋 :D
– No… Je艣li zniesiesz moje depresyjne towarzystwo, to czemu nie?
– Zaraz depresyjne… Po prostu ta dziewczyna ci臋 zdo艂owa艂a. Nie miej do siebie pretensji. Zatem za godzin臋 pod blokiem. B臋d臋 czeka艂. Teraz lec臋, bo zmywanie naczy艅 wzywa. Matka mnie zabije i zakopie w ogrodzie. CYA.
– Postaram si臋 by膰. Nara.



***


Zobaczy艂 przy szkolnych szafkach wysok膮, dobrze zbudowan膮 posta膰 o si臋gaj膮cych 偶uchwy br膮zowych w艂osach. Stalowoniebieskie oczy nie patrzy艂y na niego; ich w艂a艣ciciel wydawa艂 si臋 by膰 pogr膮偶ony w rozmowie ze szczup艂膮, rudow艂os膮 dziewczyn膮. Michael przygryz艂 wargi. Z tej pozycji bardzo dobrze widzia艂 rysuj膮ce si臋 pod materia艂em koszulki mi臋艣nie – efekt 膰wicze艅 i wieloletniej pracy nad sob膮. Po jakiej艣 sekundzie Alexander odwr贸ci艂 si臋, gdy偶 jego rozm贸wczyni odesz艂a, najwyra藕niej jednak nie zauwa偶y艂 swojego przyjaciela.
Michael z zaskoczeniem skonstatowa艂, 偶e podoba mu si臋 kszta艂t oczu szatyna, to w jaki spos贸b zaciska gniewnie usta. Uwielbia艂 jego w艂osy, jego sylwetk臋… Z zaskoczeniem skonstatowa艂, 偶e chcia艂by teraz do niego podej艣膰 i nie bacz膮c na wszystkich zgromadzonych na korytarzu uczni贸w, poca艂owa膰 w usta. Natychmiast si臋 zarumieni艂. Po艂o偶y艂 d艂o艅 na piersi, jakby chcia艂 uspokoi膰 wal膮ce o 偶ebra serce.
Co si臋 dzieje?
Czy偶by w艂a艣nie si臋… zakocha艂em w swoim najlepszym przyjacielu…?
No to wdepn膮艂em w kana艂.
Nie. B艂膮d. W si臋gaj膮ce czubka g艂owy bagno.
W dodatku 艣mierdz膮ce. Biedne ciuszki z H&M…


***


Przez ca艂y dzie艅 wyra藕nie unika艂 Alexandra. Nie mia艂 zamiaru mu si臋 spowiada膰 ze swoich uczu膰, a siedzie膰 z nim rami臋 w rami臋 jak gdyby nigdy nic nie potrafi艂. Po prostu nie. A gdyby tak powiedzie膰 mu o wszystkim? Nie! Tego na pewno nie zrobi. Narazi si臋 na wy艣mianie i plotki ca艂ej szko艂y… Nie, to nale偶y zachowa膰 w tajemnicy.
Zatem b艂膮ka艂 si臋 samotnie po korytarzach szko艂y, ignoruj膮c wo艂anie przyjaciela i jego pro艣by, by si臋 do niego dosiad艂. Nie chcia艂. Nie umia艂. Nie potrafi艂. Ale te偶 i nie potrafi艂 sam siebie oszuka膰 – pragn膮艂 blisko艣ci Alexandra, jego ciep艂a, jego humoru… Temu nie m贸g艂 zaprzeczy膰. Nie mia艂 jednak zamiaru wystawia膰 si臋 na pokuszenie.
Teraz ju偶 wiedzia艂, dlaczego zwi膮zek z Samanth膮 nie nale偶a艂 do zbytnio udanych. Po prostu wola艂 swoj膮 p艂e膰…
Swoj膮 p艂e膰.
Jak to dziwnie brzmi.
Ale taka jest prawda.

***


Alexander jednak w ko艅cu go dopad艂. Przysiad艂 si臋 do niego na pomalowan膮 bia艂膮 farb膮 艂awk臋 na szkolnym boisku.
– Po pierwsze: co jest? – zacz膮艂 prosto z mostu. – Po drugie: co ci zrobi艂em takiego, 偶e zacz膮艂e艣 mnie nagle unika膰?
– Nic mi nie jest. – Michael nie patrzy艂 na niego, lecz gapi艂 si臋 w nieruchomy punkt przed sob膮. Nie chcia艂, 偶eby Alexander zobaczy艂 wypisane w jego oczach poczucie winy i si臋 wszystkiego domy艣li艂. – Nic mi nie zrobi艂e艣. Nie unikam ci臋.
– Jasne, jasne – prychn膮艂 brunet z b艂yskiem w oku. – Nie wykr臋cisz si臋 sianem, Michaelu McCarty.
– Alexander! Chod藕 zagra膰 w pi艂k臋! – krzykn臋li z oddali znajomi bruneta z dru偶yny pi艂karskiej.
– Ju偶 id臋! – odwrzasn膮艂 zbli偶aj膮cym si臋 kolegom i zwr贸ci艂 si臋 po chwili do milcz膮cego blondyna. – Tym razem ci si臋 upiek艂o – zmru偶y艂 oczy – ale nie my艣l, 偶e nast臋pnym razem ci popuszcz臋. Nie dam ci spokoju tak d艂ugo, dop贸ki si臋 z wszystkiego nie wyspowiadasz! – Pogrozi艂 mu 偶artobliwie palcem i pobieg艂 na mecz.

***


Nie m贸g艂 zasn膮膰. Le偶a艂 skulony pod ko艂dr膮, w ca艂kowitych ciemno艣ciach, maj膮c ci膮gle przed oczami posta膰 Alexandra. Wiedzia艂, 偶e to g艂upie, ale nie potrafi艂 go wyp臋dzi膰 ze swoich my艣li. Ta br膮zowa, g臋sta czupryna… Szczup艂a sylwetka… Niebieskie oczy, patrz膮ce na niego z kpin膮… Szatyn by艂 bardzo przystojny, to fakt. W ko艅cu lata艂a za nim 偶e艅ska po艂owa szko艂y.
Jeszcze niedawno my艣la艂e艣 o Sam w podobny spos贸b, idioto. Co sprawi艂o, 偶e tak szybko si臋 przerzuci艂e艣 na p艂e膰 przeciwn膮?
Sied藕 cicho, wstr臋tny g艂osie.
A mo偶e by艣 tak 艂askawie odpowiedzia艂 na pytanie? Ale i tak wiem swoje. Najprawdopodobniej k艂贸tnia z by艂膮 dziewczyn膮 u艣wiadomi艂a ci, 偶e nie jeste艣 stworzony dla kobiet.

Nienawidzi艂 tej ironii w g艂osie swojego sumienia. Jego s艂owa, cho膰 s艂yszane tylko w my艣lach, bole艣nie wbija艂y si臋 w sk贸r臋.
I teraz zwr贸ci艂e艣 uwag臋 na Alexandra… Ale najwyra藕niej b臋dziesz musia艂 ca艂e to uczucie zachowa膰 w tajemnicy. Chyba nie chcesz, by wy艣mia艂a ci臋 ca艂a szko艂a?
Jakbym nie wiedzia艂! Zamknij si臋 wreszcie!
Co zamierzasz zrobi膰 z tym fantem? Wiecznie b臋dziesz to t艂umi艂 w sobie?
Nie… Tak! Nie! TAK! Nie mam innego wyj艣cia!
Jaki艣 ty sfrustrowany… Spokojnie, nikt ci臋 nie goni. A ju偶 na pewno nie ja.
To co mam zrobi膰 twoim zdaniem?
Powiedzie膰 Alexandrowi o wszystkim.
A co, je艣li to jedynie dziecinne zabujanie si臋? Je艣li to nie jest prawdziwe uczucie?
Wtedy powiniene艣 go sobie wybi膰 z g艂owy.
Sk膮d mam wiedzie膰, co czuj臋?
Te dwa uczucia faktycznie s膮 ci臋偶kie do odr贸偶nienia. Jednak jest jedna rzecz… Zauroczenie dosy膰 szybko mija. Mi艂o艣膰 nie. Zatem chyba jednak najlepszym wyj艣ciem b臋dzie przeczekanie. To najlepsze, co mo偶esz zrobi膰 w obecnej sytuacji.
Tak… Chyba… Chyba masz racj臋.
Ja zawsze mam racj臋, braciszku. A teraz przygotuj sobie lepiej jakie艣 k艂amstwo na temat twojego unikania Alexandra, gdy偶 on z pewno艣ci膮 ciebie o to porz膮dnie wym臋czy.


***


Faktycznie, Alexander usi艂owa艂 wyci膮gn膮膰 z przyjaciela pow贸d, dla kt贸rego ten go unika艂. Jednak Michael zbywa艂 go p贸艂s艂贸wkami, wyjawiwszy mu tylko cz臋艣膰 prawdy, a mianowicie rozstanie z Samanth膮. Nie pomog艂y nawet szanta偶e emocjonalne, blondyn milcza艂 jak zakl臋ty. Wreszcie szatyn postanowi艂 da膰 mu spok贸j i poczeka膰, a偶 sam powie – o ile w og贸le si臋 na to zdob臋dzie. Na razie jednak udawa艂, 偶e nic si臋 nie sta艂o, cho膰 jednak czu艂 si臋 mocno zaniepokojony. Dotychczas Michael m贸wi艂 mu o wszystkim. Dlaczego wi臋c teraz co艣 ukrywa? A 偶e ukrywa – to by艂o pewne. W ko艅cu nikt nikogo nie unika bez wyra藕nego powodu. A wi臋c co si臋 sta艂o?

***


Michael mia艂 wra偶enie, 偶e Alexander nieodmiennie przy艂apuje go na rzucanych w jego stron臋 ukradkowych spojrzeniach. Usilnie pr贸bowa艂 powstrzymywa膰 wyst臋puj膮ce na twarz rumie艅ce, gdy gwa艂townie odwraca艂 g艂ow臋. Wydawa艂o mu si臋, 偶e s艂yszy szepty dziewcz膮t na korytarzu, plotki odno艣nie jego odmiennej orientacji. Zatyka艂 wi臋c sobie uszy palcami, 偶eby tego nie s艂ysze膰, i zawsze przyspiesza艂 kroku, chc膮c znikn膮膰 ze strefy ra偶enia. Zaczyna艂 popada膰 w paranoj臋. W istocie nie rozmawiano o nim, zwyczajnym, szarym uczniu tej szko艂y. Nikt w zasadzie nie zwraca艂 na niego uwagi. No, mo偶e poza jedn膮 osob膮.
Alexandrem.
Ten natychmiast zauwa偶y艂 drastycznie zmienione zachowanie przyjaciela, jego sta艂y wr臋cz niepok贸j, wzmagaj膮ce si臋 napi臋cie i rozbiegany wzrok. Ponownie stara艂 si臋 wyci膮gn膮膰 z niego co艣 wi臋cej, lecz pr贸by przynios艂y podobne rezultaty, jak wcze艣niej, czyli 偶adne.
Pr贸bowa艂 nawet wypyta膰 o to studiuj膮cego w college’u brata Michaela, lecz ten nie umia艂 mu niczego wyja艣ni膰.
Wygl膮da艂o na to, 偶e ch艂opak zaczyna si臋 zamyka膰 w sobie.