(Nie) tylko przyjaciele 1
Dodane przez Aquarius dnia Sierpnia 11 2012 11:11:27
Noc była wyjątkowo duszna i głośna. Dwie ulice dalej, w miejskim parku odbywał się koncert rockowy. Mikołaj nie mógł zasnąć. Wina leżała po stronie wokalisty, który darł się jak opętany przez demona kot, aż szyby tańczyły w rytm jego pisków. Mógłby je, co prawda zamknąć, ale wtedy nie wytrzymałby temperatury w środku. W dodatku męczył go ból głowy, a każde uderzenie pałeczek w perkusję odczuwał jak uderzenie młota w skroniach. Zabiłby za chwilę ciszy. Piosenka skończyła się całkiem zgrabnym riffem. Tłum wiwatował, wykrzykując imię wokalisty. Nastała chwila ciszy. Niestety Mikołajowi nie dane było zaznać spokoju, gdyż zespół właśnie zapowiadał kolejną piosenkę. Mężczyzna zerknął na zegarek. W pół do pierwszej.
- Kurwa! - Zaklął szpetnie i wstał. Po ciemku poczłapał do kuchni. Musiał się czymś znieczulić zanim gość zacznie znowu wyć. Wyciągnął z lodówki zimne piwo. Chociaż nie był zwolennikiem picia o takich barbarzyńskich porach, to jednak sytuacja była wyjątkowa. Bez alkoholu nie wytrzyma tej nocy. Z rozkoszą upił łyk zimnego płynu. O tak, tego mu było trzeba. Humor od razu mu się poprawił. Kilkoma haustami opróżnił puszkę i sięgnął po drugą.
Popijając schłodzone piwko słuchał dźwięków dochodzących z ulicy. Wydawało mu się, że słyszy jakiś znajomy kawałek. Żeby to sprawdzić wyszedł na balkon. Miał rację, zespół grał właśnie "Kiss from a rose" Seal'a, choć nie mógł powiedzieć, że dobrze im to szło. Wokalista darł, jęczał i dyszał się jak panienka w trakcie orgazmu. Mikołaj pokręcił głową. Że też człowiek może aż tak popsuć coś naprawdę dobrego.
- Też nie możesz spać? - Usłyszał znajomy głos. Odwrócił się w kierunku, z którego dochodził. Z okna sąsiedniego mieszkania wyglądała rozczochrana czupryna jego sąsiada, Radka.
- Sukinsyn, drze się tak, że nie mogę zmrużyć oka - przyznał.
- Ja też - blondyn skinął głową.
- Wpadniesz na piwko? - Zaproponował Mikołaj podnosząc puszkę na wysokość wzroku sąsiada. Zawsze to we dwóch raźniej.
- Jeszcze pytasz! - Prychnął Radek i wspiął się na parapet.
- Jeśli spadniesz nie myśl, że będę zdrapywał twój tyłek z chodnika - uprzedził.
- Powiedz magiczne słowo to nie spadnę.
Mikołaj uśmiechnął się.
- Zimne piwo w mojej lodówce!
- Wystarczyłoby "zimne" - stwierdził blondyn - Albo "piwo". Rusz się.
Mikołaj posłusznie wycofał się do mieszkania, robiąc miejsce dla karkołomnych sztuczek sąsiada. Blondyn przytrzymał się gzymsu i jednym skokiem pokonał dzielącą okno jego mieszkania od balkonu sąsiada, metrową odległość. Wylądował zwinnie jak cyrkowiec, nie robiąc sobie przy tym krzywdy. Mikołaj klasnął w ręce, z uznaniem bijąc mu brawo. Jak długo żył, nigdy nie widział tak głupiego, niebezpiecznego i zarazem seksownego skoku. Widok prawie nagiego, zgrabnego ciała Radka w takiej sytuacji, sam w sobie był interesujący. Blondyn uśmiechnął się szeroko dumny z siebie, wyminął Mikołaja i wszedł do mieszkania. Bywał tu dość często, by czuć się jak u siebie.
Z sześciopakiem mocno schłodzonego piwa rozsiedli się na kanapie naprzeciw szeroko otwartych balkonowych drzwi. Popijając zimniutki złocisty płyn, wsłuchiwali się w dźwięki muzyki.
- Twoja panienka nie wścieknie się, że tak ją zostawiłeś? - Spytał Mikołaj przypominając sobie, że przyjaciel spotyka się ostatnio z jakąś ślicznotką.
- Chrapie tak głośno, że boję się wejść do łóżka - zażartował i upił kolejny łyk. Kilka kropel wydostało się z kącika jego ust ściekając po brodzie skąd spadły na nagi tors, a tam łącząc się w pojedynczą kroplę powoli spłynęły w dół. Mikołaj z chęcią popatrzyłby jak daleko dotrze ta kropelka, a jeszcze chętniej zlizałby ją z tego miejsca. Z trudem oderwał wzrok od nagiego ciała towarzysza.
- To nie było zbyt miłe, stary - powiedział czując, że musi zająć myśli czymś bardziej neutralnym.
- Ona też nie była zbyt miła wyrzucając mnie z łóżka.
- Ach, o to chodzi! Nie pobzykałeś i dlatego jesteś taki drażliwy - zrozumiał Mikołaj. Blondyn uśmiechnął się szeroko. Jego towarzysz drgnął mimowolnie. Znał tylko jednego człowieka, który się tak uśmiechał. Niby słodko, a jednak złośliwie. Radek opanował to do perfekcji. Mikołaj zabiłby za każdy taki uśmiech, jeśli mógłby dostać go na własność. Zastanawiał się czy przyjaciel nadal by się uśmiechał, gdyby zaproponował mu seks. Jaką dostałby odpowiedź?
- Radek..- Zaczął, ale urwał w połowie. Z jednej strony chciał z nim zrobić tyle nieprzyzwoitych rzeczy, że nie wiedział czy starczy mu na to życia. Z drugiej - nie chciał tracić najlepszego kumpla.
- Hmm? Co?
Nie, jednak nie mógł tego zrobić. Mimo, że miał na niego chrapkę, nie chciał go do siebie zrazić.
- Nie wiesz, co to za zespół gra na koncercie? - Zapytał zamiast tego.
- A co, chcesz wstąpić do ich fan klubu?
- Wolałbym dostać głowę ich wokalisty na srebrnej tacy. Drze się jak gwałcony kot.Radek roześmiał się w głos.
- A ja myślę, że są coraz lepsi - stwierdził wesoło.
- A może to ty jesteś coraz bardziej pijany?
- Nie jestem pijany - zastrzegł Radek - Co najwyżej lekko wstawiony. Zresztą spójrz lepiej na siebie.
Mikołaj nie musiał tego robić. Wiedział, że się upił.
Dwa piwa później obaj zgodnie stwierdzili, że zespół ma jednak w sobie to coś. Porwali się nawet na zaśpiewanie wraz z nimi Kawałka "Careless whisper" George'a Michael'a, ale wkrótce okazało się, że żaden z nich nie zna słów. Skończyło się, więc na refrenie. Kiedy jednak dotarło do nich jak bardzo fałszują, zanieśli się pijackim śmiechem. Im głośniej darł się wokalista na scenie, tym głośniej śmieli się oni. Wreszcie skończyło się tym, że spadli na podłogę.
Pijacka wesołość wkrótce ich opuściła. Leżeli, więc zmęczeni na dywanie słuchając muzyki.
Wrzeszczącego rockowego wokalistę zastąpił inny zespół. Jakaś parka właśnie odśpiewywała swoją interpretację tej samej piosenki, tylko, że o wiele spokojniej i melodyjniej.
- Nawet nie wiem, kto to śpiewa - mruknął Radek.
- George Michael - odparł Mikołaj. Od dłuższej chwili wpatrywał się w profil przyjaciela. Podobała mu się jego twarz, głos i uśmiech. Podobało mu się jego ciało leżące tak blisko, że czuł bijący od niego żar. Gładka skóra opinająca mięśnie brzucha, unosząca się w równym oddechu klatka piersiowa i te seksownie skąpe bokserki, pod którymi odznaczała się pokaźnych rozmiarów wypukłość. Nie wiedział czy to pod wpływem alkoholu czy upału, a może zabójczej mieszanki obydwu, przysunął się bliżej niego. Czuł zapach jego skóry, a nawet mógłby przysiąc, że w ustach czuje jej posmak - lekko słonawy, ale nadal cudowny. Oszołomiony alkoholem, upałem i bliskością mężczyzny, Mikołaj musnął wargami jego policzek. Radek zadrżał mimowolnie, kiedy owionął go gorący oddech przyjaciela. Zaraz potem poczuł delikatny dotyk na policzku i kolejny na linii szczęki. Nie zareagował czekając, co będzie dalej. Jak na razie nie powstrzymywał Mikołaja. Może to alkohol i upał robiły swoje, a może przez zwykłą ciekawość, obrócił głowę w jego stronę, pozwalając mu kontynuować. Mikołaj zachęcony uległością przyjaciela obrócił się na bok i przylgnął całym ciałem do jego boku. Pocałował go delikatnie w usta. Prawą dłonią przesunął po jego brzuchu. Radek zadrżał pod tym dotykiem, co nie znaczy, że mu się nie podobało. Z jego ust wyrwało się ciche westchnienie. Mikołaj uśmiechnął się i pogłębił pocałunek. Zjechał dłonią niżej i wsunął palce pod gumkę bokserek. Próbował być jak najbardziej ostrożny i delikatny. Nie chciał mu zrobić krzywdy, ani do siebie zrazić.
Radek miał jednak nieco inne plany. Jedną ręką objął Mikołaja w pasie, drugą wplótł w jego włosy, przyciągając bliżej. Skoro już znaleźli się w tym położeniu, postanowił sprawdzić czy będzie mu się podobało całowanie z drugim mężczyzną. Dlatego też, zrobił coś, na co jego dziewczyna zwykle mu nie pozwalała i bez zbędnych ceregieli wsunął mu język do ust. Spotkał się z żywiołową odpowiedzią i już po chwili ich języki przeplatały się ze sobą w zmysłowym tańcu. Odrywali się od siebie tylko na chwilę by odetchnąć. Mikołaj z początku zdziwił się, że przyjaciel jest tak chętny, ale teraz porzucił już wszelkie wątpliwości. Oderwał się od ust Radka i zaczął obcałowywać jego szyję. Mężczyzna oddychał nierówno, a dźwięki wydobywające się z jego ust były więcej niż zadowalające. Mikołaj postanowił kontynuować. Schodził coraz niżej na przemian całując, liżąc i przygryzając gładką skórę kochanka.
Radek oprzytomniał dopiero, kiedy Mikołaj dotarł do jego pępka. Wytrzeźwiał w zaskakującym tempie jednej sekundy, zdając sobie sprawę z tego, że sprawy zaszły stanowczo za daleko. A przynajmniej dalej niż mógłby na to pozwolić.
- Mikołaj! - Odezwał się głośno. Przyjaciel nie zareagował zajęty lizaniem jego pępka - Mikołaj, przestań! - Dodał głośniej.
Mężczyzna wreszcie podniósł głowę. Blondyn oddychał nierówno, nie była to jednak reakcja wywołana przyjemnością. Radek patrzył na niego zupełnie przytomnym wzrokiem. Przytomnym i lekko przestraszonym. Mikołaj nie musiał być geniuszem, żeby zgadnąć, o co chodzi. Oderwał się od ciała przyjaciela, choć przyszło mu to z niejakim trudem, podniósł się do pozycji siedzącej. Radek po chwili zrobił to samo. Wciąż nie mógł uspokoić oddechu. Klął w myślach samego siebie, że pozwolił do tego dojść. Nie wiedział teraz jak spojrzeć Mikołajowi w oczy.
- Radek...- Odezwał się Mikołaj. Nie miał pojęcia, co powiedzieć w takiej chwili. Czuł, że spaprał sprawy i to bardzo.
- Nic się nie stało! - Przerwał mu przyjaciel - Po prostu się spiliśmy.
Jakaś część Mikołaja chciała zaprzeczyć. Krzyknąć, że to bzdura. Że obaj przecież do tego doprowadzili. Jednak czuł, że tak będzie lepiej. Rozejdą się, zapomną i będzie jak dawniej.
- Tak, spiliśmy się - przytaknął. Radek skinął głową nadal na niego nie patrząc - Jeśli chcesz, możesz zostać na noc. Udostępnię ci kanapę - uśmiechnął się ostrożnie. Blondyn nic nie powiedział, tylko ponownie skinął głową.
- W takim razie, dobranoc - Mikołaj wstał i ruszył do swojego pokoju. Chciał się schować pod łóżkiem i doczekać jakoś rana. Podejrzewał, że Radek czuł się podobnie. Ale przynajmniej rozwiązał kwestię: kochanek czy przyjaciel. Jakoś go to jednak wcale nie pocieszało.