Tsunehide 2
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 28 2012 22:22:17
Tsunehito rano obudził się i jęknął. W sypialni było za jasno! Czemu nie zasunął rolet? Do tego w głowie Hiroki urządził sobie popis swoich umiejętności walenia w gary, jak to boli. Zatkał uszy i jęczał.
- Spieprzaj, Hiroki, spieprzaaaaaj...
- Jaki znowu Hiroki - odpowiedział mu zaspany głos, sądząc z brzmienia, tłumiony przez poduszkę.
- Wali w gary w mojej gło... - zaaaraaaaz, czemu w jego łóżku jest mężczyzna? Czemu on jest nagi? BUDDO KOCHANY, CO SIĘ STAŁO?! Tsunehito poderwał się z łóżka przerażony i niemal od razu poczuł zawartość żołądka w gardle. Pobiegł do toalety, prosto w czułe objęcia porcelany. Hidezou natomiast przewrócił się na drugi bok i ponownie zapadł w sen.
Kiedy już zwrócił wszystko, zastanowił się chwilę. Po pierwsze ma kaca. Znaczy, że się urżnął. Po drugie, jest nagi. Po trzecie w jego łóżku śpi jakiś facet. Znaczy, że nie tylko dał się urżnąć, ale i zerżnąć. Cholera. Pomyślał, płucząc usta. Może chociaż sprawdzi, kim jest ta tajemnicza istota. Wrócił więc do łóżka, po drodze zasłaniając okna. Wciąż było za jasno.
Istota spała z twarzą w poduszce. Nie mógł go zobaczyć. Dźgnął go więc w ramię.
- Kto ty jesteś i czemu dałem ci dupy? - zapytał, nie bawiąc się w finezję.
Hidezou otworzył oczy i spojrzał na niego tępo, unosząc głowę. Tsune. W gaciach. Rozczochrany. Tego się nie widuje co rano.
- Co kurwa? Ja żadnej dupy nie dostałem... - oświadczył i opadł z powrotem na poduszkę.
- Hide? - basista był niesamowicie zdziwiony. że... Ale... Hide? Jak...? - Ale co się stało wczoraj?
- Och, nic niezwykłego. Błagałeś, żebym poszedł z tobą do łóżka. Ale mnie się to często zdarza.
- Często...? - basista nic nie rozumiał. - Błagałem?
- Yhm. Nie chciałeś mnie wypuścić - ciągnął Hide poważnym tonem.
Tsunehito otworzył szeroko oczy.
- Ale że... i ze mną? Ale ty przecież nie... Ale jak to?
- Coś taki spanikowany? Nie wziąłeś pigułki? Będę tatą?
- Wolałbym pamiętać nasz pierwszy raz... - 'naprawdę mu się oddałem? Ale tak na serio? Jak...?'
- Na litość bogów, Tsune - Hide spojrzał na niego. - Napierdoliłeś się jak szpadel i zasnąłeś. Musiałem cię utulić, bo chyba bałeś się spać sam.
Basista opadł na poduszkę. Ulżyło mu. Hide nadal nie wiedział, że Tsune na niego leci. To dobrze, bo chyba oberwałby za to w twarz.
- Już niedługo znajdziesz sobie nowego, przystojnego chłopaka i nie będziesz musiał spać ze mną - zażartował gitarzysta. Chociaż było nawet fajnie. Ciepło i bezpiecznie. Tsune był taki uroczy kiedy spał. I tak śmiesznie marszczył nosek. I nie rzucał się jak Hiroki.
Hide uświadomił sobie, o czym myśli i zalała go fala gorąca. Instynktownie podciągnął kołdrę wyżej.
- Kiedy ja nie chcę innego, przystojnego chłopaka - rzucił młodszy, niewiele myśląc. Patrzył w sufit.
- Teraz tak myślisz, bo ci smutno po rozstaniu. To minie.
Tsunehito spojrzał na niego ze złością. Jak on śmie?! Że smutno... PRZECIEŻ TEN ZWIĄZEK ROZPADŁ SIĘ WŁAŚNIE PRZEZ HIDE-ZOU! Bo go KOCHA, do jasnej cholery!
- Nic o tym nie wiesz - warknął. - Jesteś kompletnym idiotą, skoro nie widzisz, na jakim facecie mi zależy. Chłopaki już się ze mnie śmieją, że za tobą latam jak ostatni kretyn! - Tsunehito był wściekły. - Każdy mój związek rozpieprza się bo ty! - z każdym słowem uderzał przyjaciela w pierś.
Hide przyjmował ciosy obojętnie. Nie były zbyt mocne. Bardziej uderzyły go słowa. Ich znaczenie powoli do niego docierało. Nie...To przecież niemożliwe. Wpatrywał się w Tsune zdumiony. Basista natomiast wywrzaskiwał wszytko, co mu leżało na sercu, wszystkie uczucia dotyczące Hide, każdy ból, który przeżył z powodu tej miłości. Na koniec swojego wywodu łzy płynęły mu strumieniami po policzkach.
- Tsune...Ej, Tsune, nie płacz - wydusił wreszcie gitarzysta, obejmując go nieśmiało.
- Nienawidzę cię - szlochał Tsunehito. - Nienawidzę cię, bo tak bardzo cię kocham - wtulił się w niego mocno.
- Przepraszam... - bo właściwie co powinien teraz powiedzieć?
- Nie przepraszaj, ty dupku - Tsunehito znów uderzył Hide w pierś. Mimo płaczu, był zły. - Nie przepraszaj mnie za moją beznadziejną miłość!
- To co mam zrobić? - zapytał bezradnie.
- Pocałuj mnie - zażądał młodszy.- Pocałuj mnie pierwszy i ostatni raz, proszę. Obiecuję, że więcej się na ten temat nie odezwę, że... że nadal będę twoim przyjacielem i... proszę...
Gitarzysta oblał się szkarłatem.
- To nie w porządku...nie mogę.
- Bo co, bo nie jestem dziewczyną?
- To nie dlatego - oparł szczerze. - Nie chcę...nie wiem, skrzywdzić cię...
- Bardziej mnie już nie skrzywdzisz - warknął Tsunehito i wpił się ustami w usta Hide, który jęknął zaskoczony, ale go nie odepchnął. Zwyczajnie nie był w stanie. Pocałunek był gwałtowny i desperacki. Czuł jak Tsune zaciska kurczowo dłonie na jego ramionach. Młodszy chciał włożyć w ten pocałunek wszystkie uczucia. Całą miłość, cały żal, rozpacz i tęsknotę. A może tylko rozpaczy? Bo czy można tęsknić za czymś, czego się nigdy nie miało? Po chwili basista odsunął się równie gwałtownie, co do niego przylgnął. Usiadł na skraju łóżka, tyłem do Hide.
- Wyjdź...
- Tsune? - wyciągnął rękę, żeby dotknąć jego ramienia.
Młodszy z trudem się powstrzymywał od wybuchnięcia płaczem. Nie chciał robić kolejnej sceny.
Hidezou ubrał się, niepewny co powinien teraz powiedzieć albo zrobić.
- Tsune? - zagadnął znowu.
- Wyjdź... Proszę... - szepnął Tsunehito. - Wiem, że... że nigdy mnie nie pokochasz tak, jak ja ciebie. Daj mi czas na ogarnięcie się, obiecuję, że na próbie będzie tak, jak dawniej...
Wyszedł. Dopiero pod blokiem wściekł się na siebie. Tsune znowu płakał i to przez niego. Hide, kretynie.
Basista, kiedy tylko był pewien, że jest sam, skulił się na łóżku i wybuchnął niekontrolowanym płaczem. Jaki z niego idiota! NIGDY nie powinien się upić, nie powinien kazać Hide spać ze sobą, a tym bardziej nie powinien tracić nad sobą panowania! On go na pewno teraz znienawidzi, na pewno każe mu spieprzać z zespołu i z życia i co wtedy Tsune zrobi? Przecież tak go kocha... To wszystko jest takie bez sensu! Teraz nie będzie miał ani jego przyjaźni, ani miłości!
Poczuł, że sam sobie teraz nie poradzi. Zdecydowanie potrzebuje porozmawiać... Gdzie jest telefon... Och, jest. Tsunehito wiedział, że przerywa Cudowny Weekend Yoshiego i Taki i czuł się winny, ale...
- Yoshi? - zapytał, zapłakany, kiedy jego najlepszy przyjaciel odebrał. - Przyjedziesz do mnie?



Hidezou zapukał do drzwi mieszkania Hirokiego. Pewnie znienawidzi go za wyciąganie z łóżka w niedzielę przed południem. Nie wiedział jednak, do kogo innego miałby pójść. Nawet nie był w domu. Przyszedł tu gnany impulsem, potrzebą rozmowy. To co zaszło u Tsune wstrząsnęło nim, sam przed sobą musiał to przyznać. Niepewnie zapukał nieco głośniej.
- Czego? - Hiroki otworzył drzwi z rozmachem. Był prawie nagi, miał na sobie tylko bokserki, był zaspany i rozczochrany. Nie był zadowolony. - A, Hide, wejdź – jego twarz złagodniała. - Zrób kawę, ja się ogarnę.
- Jasne - odparł cicho. Spełnił prośbę, w kuchni Hiro orientował się jak we własnej.
Perkusista wziął szybki prysznic i ubrał się. Zastanawiał się, co sprowadziło młodszego do niego o tak niebotycznej porze w niedzielę. Był prawie pewien, że chodzi o Tsunehito. W końcu wczoraj mieli jeść razem obiad u basisty, więc...
- No co tam się dzieje, mały? - Hiroki usiadł przy stole w kuchni i upił łyk kawy. Idealna.
- No bo... - Hidezou rzucił mu rozpaczliwe spojrzenie. A potem historia poprzedniego wieczoru i ranka po prostu wylała się z niego. Wyrzucał z siebie słowa prędko, jak by to była jedyna szansa, żeby się zwierzyć. Drżące dłonie zaciskał na kubku z kawą, której praktycznie nie tknął.
- I co ja mam zrobić? - zapytał w końcu.
- A co byś chciał zrobić?
- Coś żeby Tsune nie był nieszczęśliwy - opowiedział szczerze.
- A czego chciałby Tsune? - Hiroki nie zamierzał mu powiedzieć. Hide musiał sam do tego dojść.
- Mnie - uśmiechnął się gitarzysta krzywo. - Ale przecież...
- Tak? Ale przecież co?
- No chyba nie ten adres. Lubię go, jest ładny i w ogóle, ale to przecież mój kumpel i...
- No i? Mów, Hide – starszy nalegał.
- Nie ten level uczucia, tak? - westchnął ciężko.
- Hide, co byś zrobił, gdyby Tsune był dziewczyną? Jak zmieniłyby się twoje uczucia co do niego? - Hirokiego czekała ciężka przeprawa. Młodszy widać nie chciał zaakceptować swojego homoseksualnego ja.
- Nie wiem - Hide położył głowę na stole.
- Zmieniłyby się w ogóle? - perkusista głaskał młodszego po włosach.
- Może. Skąd mam wiedzieć? - jęknął, poirytowany.
- Hide-chan - westchnął Hiroki. - Ja ci nie mogę powiedzieć, co masz zrobić, ani tym bardziej co czujesz. Nie bój się przyznać do tego, co czujesz.
- Co ja czuję? - zastanowił się. - Nic takiego. Lubię go. Lubię z nim być. Lubię jak się śmieje i nawet jak mnie zaczepia. Mam wrażenie, że powinienem się nim opiekować, pozwalać mu się wypłakiwać i przyklejać mu plasterki jak się ofiara pokaleczy.
- Powinieneś, czy chcesz?
- Jakbym nie chciał, to bym tego nie robił.
- Czyli chcesz z nim być? Cały czas, pomagać mu, kochać, opiekować się?
- Yhm.
- Wiesz - Hiroki rozłożył się wygodnie na krześle. - Homoseksualizm wcale nie jest zły.
Gitarzysta spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami.
- Słyszałem nawet, że to całkiem przyjemne, wiesz. W końcu nasza Wiewióra omotała lidera wokół palca, poza tym pół naszego świata preferuje mężczyzn - Hiroki kontynuował swój wywód, mając nadzieję, że młodszy zrozumie drobną aluzję.
- Oni się akurat zawsze mieli ku sobie – odparł , czując, że pomija coś ważniejszego.
- No mieli się. Asagi bardzo się wzbraniał też przed tym związkiem. Długo miał problem z zaakceptowaniem tego - to nic, że Hiroki trochę naciąga. Ważne, żeby do Hide wreszcie dotarło, co czuje.
- Ale co to ma wspólnego...?
Jezu... Jaki on tępy... - Hiroki postanowił mu walnąć prosto między oczy... No dobra, nie. Może jednak łagodniej.
- Kiedy ja ostatnio lubiłem kogoś, lubiłem z nią być, lubiłem jak się śmiała i nawet jak mnie zaczepiała... - Hiroki świadomie powtarzał słowa Hide. - Kiedy miałem wrażenie, że powinienem się nią opiekować, pozwalać jej się wypłakiwać i przyklejać jej plasterki jak się pokaleczy, było dla mnie jasne, że się zakochałem - gitarzysta zakrztusił się własną śliną. - A skoro się zakochałem, to jasne dla mnie było, że chcę walczyć o nią i być z nią w związku, wiesz, zabierać na randki, kupować kwiaty i tak dalej - perkusista dokończył swoją wypowiedź.
- Ale przecież... kurwa - odpowiedział Hide, zmęczony i zrezygnowany.
- No Tsunehito do kurwy daleko - skomentował Hiroki.
A byłby niezły, odpowiedział jakiś głos w głowie Hide. Zarumienił się. Nie może myśleć o Tsune w taki sposób. Raz, że kumpel, a dwa, że to przecież takie delikatne stworzonko. Ale całował nieźle. Te miękkie wargi...
Hiroki obserwował uczucia, zmieniające się na twarzy przyjaciela. Zaskoczenie, rumieniec, złość, rozmarzenie... Może wreszcie do niego dotarło...?
- Hiro, przecież ja nigdy... - zaczął błagalnie.
- Hide – godzina dziewiąta rano... W niedzielę... Chciało mu się spać. Późno wrócił z randki. Hiroki naprawdę nie miał siły bawić się w subtelność. - Olej konwenanse. Co kogo obchodzi, czy jesteś czy nie jesteś gejem? To twoja sprawa. Weź się ogarnij z tym, Tsune nie będzie czekał wiecznie.



''Tsune nie będzie czekał wiecznie".
Słowa Hirokiego odbijały się nieprzyjemnym echem w głowie Hidezou Przewrócił się na plecy i utkwił wzrok w suficie. Czas leczy rany, a Tsune nigdy nie narzekał na brak adoratorów. Szybko znajdzie pocieszenie.
Hide w sumie nigdy nie przepadał za jego facetami. Miał wrażenie, że Tsunehito się przez nich oddala od paczki. Po próbie zaraz do domu, bo chłopak czeka. Na piwo nie pójdzie, bo chłopak zazdrosny. Palanci. I przeważnie byli dla niego niedobrzy. A Tsune wymagał delikatności i opieki i Hide zająłby się nim lepiej i w ogóle... Stop. Zaraz. Westchnął. A jeśli Hiro miał rację?
Ponownie przywołał w myślach pocałunek z basistą. Dotyk gorących warg, rozpaczliwą namiętność, zapach jego ciała...To nie było złe. Gdy zaskoczenie minęło było nawet... przyjemnie. A Tsune jest piękny. Ile razy przyłapał się na tym, że wlepia wzrok w jego uda eksponowane przez te bezwstydnie krótkie kiecki? Zawsze jakoś odrzucał te myśli... Usiadł na łóżku. Musi się przekonać. Jutro pójdzie do Tsune i chociaż z nim porozmawia.

*

Tsunehito uznał, że całą niedzielę może przepłakać Ruizie w rękaw i się podołować tą całą sytuacją z Hide. To było takie beznadziejne. Podobno nie ma nic gorszego niż zakochać się bez wzajemności. Gówno prawda. Nie ma nic gorszego dla geja, niż zakochać się w kumplu heteryku. I jeszcze wykrzyczeć mu to w twarz po wspólnym pijaństwie i spaniu w jednym łóżku. Dziś sobie pozwolił na załamanie. Jutro... Jutro za to musi być w szczytowej formie. Zero łez, zero smutnych min, zero doła, pełne skupienie, gra. Jakoś przeżyje, w końcu są dorośli, prawda? Potrafią żyć obok siebie... jako... współpracownicy? Tsunehito zawładnęła kolejna fala łez. Nie dość, że nigdy nie będzie miał Hide-partnera, to stracił go jako przyjaciela! Boże, jaki Tsune jest beznadziejny! Po kilku kolejnych godzinach, zmęczony płaczem, zasnął.

*

Hidezou wbił ręce w kieszenie. I co on mu niby powie? Chyba cię lubię, nie jestem pewny, sprawdzę? Jazda próbna dla związku? A może zatrzaśnie mu drzwi przed nosem. Oby nie. Poprawił futerał z gitarą na plecach i powlókł się dalej. Jego wzrok natrafił na witrynę kwiaciarni. W sumie...czemu nie. Mały prezent przynajmniej poprawi Tsune humor. Wszedł.
Momentalnie zatkało go od mieszaniny słodkich zapachów. Rozejrzał się niepewnie. Nie znał nazw nawet połowy tych badyli. Kwiatki dzielił na ładne oraz paskudne i śmierdzące. Zatrzymał się przy różach. Jaki banał. Nawet nie wie, jakie kwiaty Tsune lubi. I czy w ogóle.
- Dla dziewczyny?
Gitarzysta aż podskoczył. Odwrócił się gwałtownie do starszej, uśmiechniętej kwiaciarki.
- Tak. To znaczy nie. To znaczy...Sam nie wiem - przyznał, czując się jak kretyn. - Jest taki ktoś...kogo chyba lubię.
- Dopiero ma pan wyznać uczucia? - babinka uśmiechnęła się do niego.
- Tak mi się zdaje - odparł pewny, że się rumieni. - I chyba uzna róże za banalne - dodał szybko.
Staruszka uśmiechnęła się tajemniczo. Chwilę później Hide trzymał już bukiet czerwonych goździków.
- Jakie...ładne. I nie pachną tak mdło - wyraził zachwyt na swój sposób. Wręczył należność - Dzięki, babciu, reszty nie trzeba - dodał i popędził do Tsune już z nieco większą ochotą.

*

Wstał po pierwszym sygnale budzika. Nie naduszał milion razy przycisku 'drzemka', jak zwykle. Wziął prysznic. Ułożył włosy. Nałożył makijaż. Jezu, jego oczy wyglądały strasznie. Podpuchnięte i czerwone. To nic, krem chłodzący, podkład, później ciemne okulary. Ubrał się. Zrobił kawę i śniadanie. Miał jeszcze pół godziny do wyjścia, zdąży zjeść, wypić tą kawę i spakować bas. To zdumiewające, ile czasu człowiek zyskuje wstając punktualnie. Tsunehito zwykle się spóźniał, a dziś... hm... Przeżuwał kanapkę, nie czując jej smaku, ani tym bardziej głodu. Jadł, bo powinien, śniadanie, najważniejszy posiłek dnia. Tak, to zdecydowanie dobra myśl. Sytuacja z wczoraj – zapomnieć. Hide – zapomnieć, nie myśleć, nie płakać, koniec.
Zjedzone. Kubek pusty. Zmył szybko te kilka naczyń. W sumie... Bez sensu dla jednej osoby uruchamiać zmywarkę – myślał. Żeby zapełnić ją całą potrzebuję tygodnia, w końcu zaczyna mi brakować kubków, talerzy i sztućców. Lepiej zmywać ręcznie. O, nie starłem blatu – Tsune zrobił to. Zachowywał się trochę jak robot. Działać, funkcjonować, nie myśleć, automat. Jeszcze 10 minut do wyjścia. W porządku. W sumie... Po co jechać autobusem. Do studia ma 15 minut piechotą, akurat byłby na czas. Spakował bas do futerału. Włożył buty. Wrócił po okulary. Okej. Może iść.
Hidezou wziął głęboki oddech. Na klatce schodowej znowu spotkał sąsiadkę Tsunehito. Fajnie musiał wyglądać idąc z kwiatami do kumpla. Nieważne. Hiro kazał się nie przejmować. Nacisnął dzwonek.
Goście? O ósmej rano? To pewnie sąsiadka z góry, bułki mu przyniosła, czy chciała się podzielić innymi konfiturami. No cóż, zobaczmy. Tsunehito otworzył drzwi.
- Hide? - był naprawdę zaskoczony. Hide? Z kwiatami? Czy Tsune jeszcze śpi? A może ten ser był nieświeży?
- Cześć - gitarzysta uśmiechnął się niepewnie. - Hm...Dla ciebie - podsunął mu kwiatki.
- O... ojej... Śliczne - Tsune przyjął kwiaty i wpuścił gościa do domu. - Skąd wiedziałeś, że kocham goździki?
- Zgadywałem. Pasują ci do włosów - Hide zaśmiał się nerwowo.
- Wejdź - basista starał się odsunąć od siebie wszelkie myśli. Wsadzić kwiaty do wazonu, to jest najważniejsze. - Kawy? Herbaty? Proszę, usiądź - był trochę jak robot.
- Nie, dziękuję, nie trzeba.
Zaczął się denerwować
Tsunehito zajął się kwiatami. Wstawił je do wazonu, postawił na komodzie.
- Podziw.
- No ładne są - wyszczerzył się. - Ja wybierałem w końcu - ogarnął włosy z czoła.
Basista parsknął.
- Piękne. Ale w mowie kwiatów czerwone goździki wyrażają podziw.
- Naprawdę? Ja się tam nie znam - przyznał z właściwą sobie prostotą.
Te kwiaty były takie piękne... I skutecznie poprawiły mu humor. Tsunehito zapomniał na chwilę o całym smutku, poczuł się rozczulony postawą Hide. Spontanicznie przytulił się do niego i pocałował w policzek.
- Dziękuję - szepnął.
- Nie ma za co - wydusił gitarzysta czując, że robi mu się gorąco. Nieśmiało objął przyjaciela.
Jak... przyjemnie... Te ramiona... I zapach...
- Odurzający... - wyrwało się basiście ciche westchnienie.
- Co mówisz?
Rany, jaki on kruchutki, pomyślał.
- Brałem prysznic przecież - wypalił.
Basista zachichotał tylko. Słodki, beznadziejnie głupi i najukochańszy na świecie. Jego nie da się nie kochać. Kochać... Ta myśl sprawiła, ze przypomniał sobie o wszystkim.
- Przepraszam, nie powinienem - westchnął i odsunął się.
- Nie szkodzi – odparł starszy, nie wiedząc co zrobić z rękoma.
- Więc... Czemu zawdzięczam tą wizytę?
- Tego. Chciałem pogadać.
Tsunehito westchnął cicho. Dorośli ludzie. Porozmawiają. Mogą to zrobić, bez stresu. To zwykła rozmowa.
- W porządku, usiądź, zrobię herbaty, zadzwonisz do Taki, że się spóźnimy? Zaraz wrócę - basista zdecydowanie potrzebował kilku minut dla siebie.
Hidezou pospiesznie naskrobał maila do lidera. A także do Hiro, z błaganiem ratunku.
'Bądź szczery. I bądź sobą. Tsune zrozumie. Będzie dobrze powodzenia' - dokładnie te słowa otrzymał w odpowiedzi.
- Łatwo ci mówić, draniu - wymruczał do wyświetlacza.
- Hmm? Kto taki? - akurat ten moment wybrał Tsunehito, by wrócić z herbatą i talerzem ciastek.
- Nikt taki - uśmiechnął się niepewnie.
- Więc o czym chciałeś porozmawiać? - nie ma sensu owijać w bawełnę. Im szybciej to załatwią, tym lepiej. Ostre, krótkie cięcie, bez znieczulenia.
- Przepraszam za tamto, to po pierwsze.
- Za co? - Tsunehito był szczerze zdziwiony, przecież Hide... To nie Hide powinien przepraszać.
- Nie powinienem się tak rzucać. Ale wiesz, zaskoczyłeś mnie.
- Przecież się nie rzucałeś...
- Mogłem się ogarnąć wtedy - przyznał.
- I co zrobić? Hide, przecież ja wiem, ze ty nie chcesz, że... że to nie ta liga i tak dalej, bo ty wolisz jednak coś, co ma prawdziwe cycki, a nie doczepiane w stroju scenicznym. Hide, ja to rozumiem i obiecuję, że ci się nie będę narzucał
- Ale nie było źle...Znaczy wiesz, ja ochłonąłem - rzekł cicho gitarzysta skubiąc materiał fotela. Mówienie o uczuciach jest do bani.
Tsunehito profilaktycznie milczał. Znał Hide, wiedział, że nie lubi mówić o uczuciach, ale kiedy już zacznie, po prostu lepiej go zostawić. Więc basista milczał. I czekał.
- Chybacięlubię - wypalił.
- Chyba mnie... Hm... Ja ciebie też. To chyba normalne, kumplujemy się - młodszy nie zrozumiał. Lub nie chciał zrozumieć
- Ale tak bardziej.
Serce Tsunehito podskoczyło mu do gardła. Wpatrywał się z niedowierzaniem w Hide. Tak bardziej... Znaczy, że...? Powiedz to, błagam.
- Tylko, że to tak nagle i w ogóle... - siorbnął herbaty nie wiedząc co dodać.
- Cze... czego oczekujesz... Jak.. Co byś chciał? - Tsunehito plątały się słowa, plątały się myśli. Zaciskał dłonie tak mocno, że zbielały mu knykcie.
- Sam nie wiem - uśmiechnął się blado gitarzysta.
- No ale być razem, nie być, zostawić? Powiedz, proszę
- To chyba za wcześnie - powiedział, ale tknięty nagłą chęcią wziął przyjaciela za rękę. Tsunehito odruchowo oparł się o niego i przytulił lekko.
- Rozumiem...
Hidezou otoczył go ramieniem. Uderzyło go, jak bardzo jest maleńki. Niby wiedział wcześniej, ale dopiero teraz, gdy byli tak blisko zdał sobie z tego w pełni sprawę. Wtulał się w niego tak ufnie, jak dziecko. Miał trochę zagubioną minę i wyraźnie był pogrążony we własnych myślach. Bawił się jego palcami, chyba nie do końca zdając sobie z tego sprawę.
Gitarzysta pogładził go lekko po włosach.
- Nie gniewaj się...
- Nie gniewam, przecież nie mam o co - odpowiedział młodszy. Było mu bardzo przyjemnie z Hide, szkoda, że nie może być tak zawsze... Podniósł głowę, patrzył gitarzyście w oczy, a następnie, kierowany odruchem, pocałował go lekko w usta.
Hidezou wstrzymał oddech, zaskoczony. Na wpół świadomie przytulił basistę mocniej i nieśmiało oddał pocałunek. Tsunehito westchnął w jego usta i kontynuował delikatną pieszczotę ust. Bał się jednocześnie, że Hide go odrzuci, odepchnie go od siebie i wyjdzie, ale... Jego usta były takie miękkie, a ramiona tak silne... Nie mógł się powstrzymać. Gitarzysta przyciągnął go delikatnie do siebie, tak, że siedział mu teraz na kolanach. Nie przerywał pocałunku, gładząc go lekko po plecach
- Och - westchnął Tsune. Przylgnął do mężczyzny i pogłębił pocałunek. Obejmował go za szyję, drugą rękę wplótł w jego rozpuszczone dziś włosy. Gitarzysta zadrżał lekko, gdy basista dotknął jego karku. Rozchylił dla niego wargi nie myśląc już zupełnie o tym co robi. Młodszy pieścił, wsuwając język w usta. Och, tak... Tak dobrze... Westchnął w myślach. Nie był w stanie myśleć o konsekwencjach tego, co się dzieje, o tym, że spóźniają się na próbę. Ważne były JEGO usta, JEGO bliskość, och!
- Tsune - jęknął gitarzysta łapiąc wreszcie oddech.
- Tak? - westchnął czerwonowłosy w odpowiedzi, zarumieniony. Nie odsuwał się, wciąż do niego przylegał, obejmował za szyję. Jedyną różnicą było to, że oparł się czołem o jego czoło.
- Próba... - przypomniał słabym głosem. Zaschło mu w ustach.
- Nie, proszę... - wyrwało się Tsune. Było mu tak dobrze, nie chciał tego przerywać!
Gitarzysta westchnął. Też nie spieszyło mu się do wypuszczenia przyjaciela z objęć. Było dziwnie, ale dobrze.
- Zostańmy tu - poprosił młodszy. - Nie chcę... - 'rozstawać się z tobą, opuszczać twoich ramion, proszę, jak mnie puścisz teraz, to odejdziesz...' - dokończył w myślach, nie mógł powiedzieć tego na głos.
- D-dobrze.
Nie mógł mu odmówić, gdy patrzył tak błagalnie. Tsunehito wtulił się w niego, oplatając niczym bluszcz. Przylgnął, jakby przyciągany magnesem. Było mu dobrze, nawet, jeśli był napalony i chciał się kochać już i teraz, nawet, jeśli było to niemożliwe, nie chciał o tym myśleć. Było mu dobrze. To jest ważne.
Hidezou przełknął ślinę. Tsune był niebezpiecznie blisko. Taki zmysłowy i gorący... Jęknął cicho. Basista poruszył się lekko, poczuł coś uwierającego go w udo. Czy.. er... ale...
- Hide? - młodszy wsunął między nich rękę.
Gitarzysta poczerwieniał gwałtownie, zaciskając dłonie na koszulce przyjaciela. Ten uśmiechnął się lekko i pocałował go.
- Mogę ci pomóc? - zapytał w sumie retorycznie. Masował jego krocze.
Hide jęknął, zamykając oczy. Tsune nie potrzebował nic więcej. Jego palce przez chwilę zatańczyły przy guzikach gitarzysty i już całował go po torsie. Hidezou poddał mu się zupełnie. Obserwował jego poczynania zamglonym wzrokiem. Miał wrażenie, że śni. Dobiegł go sygnał jego komórki ale zignorował go. Jego przyjaciel był właśnie w trakcie dopieszczania jego sutków, dłonią zaś masował jego krocze.
- Tsune...
- Mm? - zamruczał młodszy pytająco, kontynuując wędrówkę ustami wzdłuż ciała Hide. Po chwili rozpiął jego spodnie i wydobył penisa. Oczy aż mu się zaświeciły.
- Duży...
- Dzięki - wydusił Hidezou nieco skrępowany.
Tsunehito pocałował czubek penisa, po czym oblizał. Mmm... Marzył o tym od tak dawna! Nawet, jeśli nie będzie mu dane poczuć go w sobie, cieszył się, że może go dotykać, może go wziąć w usta i pieścić. Gitarzysta miał wrażenie, że prąd przepłynął przez jego ciało. To było niesamowicie przyjemne, ale przecież nie mógł go tak wykorzystać...
- Nie musisz - zaprotestował słabo.
- Ale chcę. - młodszy uciął krótko i pochłonął jego penisa. Pieścił go najlepiej, jak umiał.
Hide zasłonił usta dłonią by stłumić swoje jęki. Wił się, tracąc kontrolę nad ciałem. Basista ssał jego penisa, lizał, całował, robił wszystko, co było możliwe. W pewnym momencie wsunął język pod napletek i poruszał nim.
- Tsune! - jęknął głośno.
W odpowiedzi młodszy wsunął sobie penisa do gardła. Powoli i ostrożnie, potem zaczął mruczeć, wysunął go, po czy powtórzył czynność kilkakrotnie.
- Tsune - jęknął ostrzegawczo, nim doszedł w ustach kochanka. Ten przełknął wszystko i oblizał się. Ucałował go w biodro i spojrzał na niego.
- Przepraszam, nie zdążyłem... - tłumaczył się gitarzysta zawstydzony.
- Ćśś... - uciszył go młodszy, wsunął się na jego kolana i pocałował lekko. - W porządku.
Hide oparł głowę o jego ramię starając się uspokoić oddech. Nie był pewny, co powinien powiedzieć czy zrobić. Tsunehito przytulał go i gładził po włosach. Był podniecony. Boleśnie podniecony. Ale nie mógł poprosić Hide, żeby go zaspokoił, to by było... niewłaściwe. Z drugiej strony jednak.. W końcu się zgodził na seks, tak?
- Hm... Hide? - zapytał niepewnie. - Chciałbyś się może... kochać? Ze mną?
Wiedział, że on musi pokierować gitarzystą. Może przed kamerami i większością ludzi udawał macho, jednak tak naprawdę był dość nieśmiały. Z całą pewnością nie wiedział teraz, jak się zachować, więc to Tsunehito musiał utrzymywać kontrolę. Dlatego właśnie zadał mu pytanie. Wyrażało jego pragnienie, a jednocześnie do niczego nie zobowiązywało. Hidezou miał wybór. A Tsunehito zaakceptuje każdą decyzję.
Gitarzysta zarumienił się mimo woli. Po tych pierwszych pocałunkach i pieszczotach nagle zapragnął więcej. Tsune widocznie uzależniał.
- A mogę? To w porządku? - zapytał, podnosząc wzrok. Nie chciał go skrzywdzić.
Co do tego, czy to w porządku, Tsune miał wątpliwości. W końcu nie byli razem, a Hide jest zupełnym nowicjuszem i może nie powinien zabierać mu cnoty, ale... To Hidezou, tak? Najseksowniejszy facet na ziemi.
- Tak, Hide - basista pocałował kochanka. - Możesz, jeśli chcesz, możesz.
Hidezou podniósł go ostrożnie i zaniósł do łóżka. Układając go w pościeli zdał sobie sprawę, że przecież nie wie, czego Tsune od niego oczekuje. Nie miał pojęcia jak to wygląda między dwoma mężczyznami. Jak nic go wyśmieje, pomyślał z miejsca tracąc pewność siebie.
- Rozbierz mnie - zaproponował młodszy. - I siebie. A później... Ogólna zasada jest ta sama, kochanie – uśmiechnął się delikatnie.
Hide uśmiechnął się do niego nerwowo i szybko, acz dość niezdarnie wyswobodził z ubrań, pozostając jedynie w bieliźnie. Drżącymi rękami zaczął rozbierać kochanka. Z koszulką poszło łatwo, bój stoczył z guzikiem od spodni. Kiedy już sobie z nim poradził, Tsune uniósł biodra, pomagając zsunąć spodnie razem z bielizną. Jego oczom ukazał się stojący dumnie penis. Gitarzysta westchnął cicho, podziwiając drobne i piękne ciało kochanka. Nieśmiało pogładził płaski brzuch, zachwycony delikatnością jego skóry.
- Mmm... - zamruczał młodszy. Nareszcie mógł poczuć dłonie Hide na sobie, drżał w oczekiwaniu na dalszy rozwój wypadków.
Hide zaś ostrożnie badał jego ciało. Ośmielony dotknął go wargami. Wodził nimi po brzuchu i piersi by wreszcie złożyć wilgotny pocałunek na jego szyi. Został za to nagrodzony głośnym jękiem, Tsunehito przytulił się, odchylając jednocześnie głowę. Hide wtulił się ochoczo, chłonąc ciepło jego ciała. Młodszy pieścił delikatnie jego plecy. Oplótł jego biodra nogami i ocierał się lekko. Gitarzysta naśladował jego ruchy, całując jego usta. Czuł, jak znów narasta w nim pożądanie.
- Och... - jęknął Tsunehito. - Pragnę Cię...
- Pokaż mi jak - poprosił cicho.
Młodszy sięgnął po żel, po czym wylał nieco na palce kochanka.
- Rozciągnij mnie... do trzech palców, później... później po prostu mnie weź... Proszę...
Hidezou przełknął ślinę i niepewnie dotknął jego wejścia. Starał się opanować drżenie rąk. Pieścił go lekko po czym ostrożnie wsunął palec do środka. Tsunehito zareagował głośnym i przeciągłym jękiem. Wygiął się w jego stronę. Tak dobrze... Och!
Hide wciągnął powietrze czując jak Tsune zaciska się na jego palcu. Jeśli był tak ciasny wokół jednego tylko palca, to jakie to będzie uczucie, gdy w niego wejdzie? Krew zapłonęła mu na samą myśl. Ostrożne wprowadził drugi palec.
- Tak, tak, tak! - wykrzyczał Tsunehito. Seks ogólnie był bardzo przyjemny, a z osobą, którą się naprawdę kocha... To nabiera całkiem nowego wymiaru. Już nie mógł się doczekać, aż Hide go weźmie. Widząc jego rozmiar.... och, tak, tak! Basista wił się pod jego dotykiem.
Zachęcony jego reakcją Hidezou delikatnie wysunął palce i włożył je z powrotem. Powtórzył to kilka razy, nieświadomy, jak bardzo drażni kochanka.
- Więcej, Hide, błagam, więcej! - krzyczał młodszy, och, jak przyjemnie! Czuł, że mógłby dojść tylko od tego.
Gitarzysta wyswobodził się z bielizny. Czuł, że sam nie wytrzyma długo. Tsunehito sięgnął natomiast po prezerwatywę, po czym nałożył ją na penisa kochanka. Następnie wylał na niego trochę żalu i dokładnie rozsmarował, pieszcząc.
- Tsune – wydyszał starszy. - Bo skończę zanim zaczniemy.
Na to basista zabrał rękę i pocałował Hide. Położył się i oparł nogi na jego ramionach.
- Tak będzie łatwiej - wytłumaczył.
Hidezou pogładził go po udzie i wszedł w niego ostrożnie. Jęknął czując ciepło jego ciała.
Tsunehito krzyknął. Tak! Tak! Nareszcie! Och! Nie mógł nawet złożyć składnej myśli. Tak dobrze!
Gitarzysta ułożył nogi kochanka wokół swoich bioder. Poruszał się ostrożnie, wtulając w niego mocno, co młodszy odwzajemniał. Przytulał się, jakby Hide był ostatnim punktem łączącym go ze światem. Każdy ruch okraszony był jękami, czuł, że dojście nie zajmie mu wiele czasu. Było mu zbyt przyjemnie, męskość jego przyjaciela rytmicznie wbijała się w niego z mocą, wznosząc go na wyżyny przyjemności. Kiedy Hidezou trafił w jego prostatę, nie wytrzymał. Wygiął się w łuk z przyjemności i doszedł z krzykiem na ustach.
Hidezou poczuł wilgotne ciepło na brzuchu. Jęknął z rozkoszy czując jak kochanek zaciska się wokół niego. Wtulił twarz w jego szyję i sam osiągnął szczyt. Zastygł bez ruchu wtulony w Tsune. Ten jęknął jeszcze z przyjemności, po czym opadł bez sił. Tak intensywny orgazm odebrał mu na moment świadomość
- Tsune - westchnął Hidezou - Ej, Tsune, nie umieraj - dźgnął go niepewnie pod żebro.
- Ał... - jęknął młodszy. - Czego mnie bijesz...
- Przepraszam - mruknął i ułożył się obok. - Hm, Tsune? Dasz mi chusteczkę? - spytał zawstydzony.
- W drugiej szufladzie, obok ciebie - odpowiedział Tsunehito automatycznie. Wciąż leżał z rozłożonymi nogami, patrzył w sufit. Nie miał siły. Zupełnie nie miał siły. Cały stres i zdenerwowanie ostatnich dni uszły z niego wraz ze spermą, pozostawiając zupełną pustkę. Nie mógł nawet złożyć sensownej myśli na temat tego, co się właśnie stało.
Hidezou ogarnął się pospiesznie. No pięknie. Zaliczył kumpla. I w dodatku było fantastycznie. Tylko co on ma teraz zrobić? Tsune pewnie go teraz nienawidzi. Napisałby do Hirokiego, ale telefon został gdzieś w salonie.
Basista poczuł wilgoć w oczach. Zaczęło do niego dochodzić, co zrobił, jaki był zachłanny.. Nie powinien nigdy... Hide go na pewno zostawi. Ubierze się i wyjdzie. Tsune zostanie sam. Znów. Bo wszystko spieprzył już do końca. Boże, dlaczego jest taką ofiarą? To niesprawiedliwe... Dlaczego wszyscy mogą być szczęśliwi, tylko nie on? Pociągnął nosem.
- Mały - zaczął Hidezou bezradnie. - Nie płacz, przepraszam - wyjąkał i przytulił go niepewnie.
- No bo - załkał Tsunehito. - No bo ja cię kocham... A ty sobie pójdziesz... i będę saaaaam! - ostatnie słowo zmieniło się w zupełny płacz.
- Nigdzie nie idę - uspokoił go gitarzysta i pogładził czule po głowie.
Młodszy się wtulił w niego mocno. Nie chciał go nigdy puszczać.
- A co z... z nami?
- No nie wiem. Ślub i dzieci? - zażartował w swoim stylu.
Tsunehito aż dostał czkawki z szoku. Serio? Ale naprawdę?
- Chcesz... hik... być ze mną i moim chło... hik... pakiem i spać ze mną i w o... hik... góle ze mną?
- Jeśli zechcesz mnie prostaka, królewno.
- Nie jesteś... I chcę - roześmiał się przez łzy basista.
Hidezou scałował łzy z jego policzków. Nim się obejrzał znów całował jego wargi. Delikatnie popchnął go z powrotem na posłanie, czemu młodszy się nie opierał. Oplótł nogami kochanka w pasie, dłonią pieścił kark.
- Panowie, z Tsune już chyba lepiej - dobiegł ich znajomy głos.
Hidezou odwrócił się gwałtownie.
- Puka się! - zawołał oburzony.
- Właśnie widzę - odparł Ruiza, śmiejąc się od ucha do ucha.
- Zasłońcie się, błagam... - mruknął Asagi, zasłaniając teatralnie oczy. Są razem, durnie, tyle czasu chodzili koło siebie, jakby wcześniej nie mogli się zejść.
Hiroki natomiast śmał się szczerze.
- Nareszcie, głąbie - cieszył się. Może wreszcie ględzenie o Tsune się skończy. Albo dopiero zacznie.
- Wypad stąd! - wrzasnął zarumieniony basista, naciągając na nich kołdrę.
Ruiza posłał mu całusa.
- Ubierzcie się, gołąbki. Idziemy na obiad, żeby uczcić wasze zejście. Wy stawiacie - dodał i zamknął wreszcie drzwi.
- Durnie - burknął Hide. Zaraz jednak uśmiechnął się i wtulił w Tsune. Niech sobie czekają.