Zaparz mi herbatę 11
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 07 2012 10:29:42
Tom drugi
Rozdział pierwszy - Burzliwa nagość



– Łukasz, jak tam twoja praca? – zagadnęła chłopaka Agnieszka zaraz po skończeniu zajęć. – Masz już?
– Nie – odparł. – Ale będę mieć – dodał prędko. – Jeśli tylko mogę znowu narysować to u ciebie…
– A, jasne! – Szatynka uśmiechnęła się szeroko, poprawiając kolorowe korale na swojej szyi. – Mnie nie będzie, ale wpadajcie! Bo rozumiem, że model się zgodził… – zawiesiła znacząco głos.
– Zgodził się. – Łukasz uśmiechnął się lekko, co było tylko odrobinę wymuszone. Sebastian to teraz jego chłopak. Łukasz nie miał pojęcia, jak się z tym wszystkim uporać. Jakby sam fakt, że są razem to było mało! Nie, musi jeszcze rysować swojego ledwo-co-chłopaka nago. A gdzie tu chwila na poukładanie własnych myśli?!
– Coś nie tak? – spostrzegła z niepokojem Agnieszka.
– Nie, skąd – zaprzeczył od razu Łukasz. – Będzie akt-cudo, obiecuję.

*


– Nie zgadzam się. Absolutnie. Nie. Ma. Mowy! – zarzekał się Sebastian. Na swoje nieszczęście czynił to bardzo poniewczasie, bo zarówno on jak i Łukasz byli już w mieszkaniu Agnieszki.
Miała ona w domu jeden specjalny pokój, z pomalowanymi ścianami, oklejonymi papierkami, poplamione odpryskami farby i wszystkim, co na nie spadło w trakcie artystycznych eksperymentów. Łukasz wiele by dał, żeby w przyszłości pozwolić sobie na takie jedno miejsce w całym domu poświęcony tylko jego rysunkom.
– Przecież wcześniej się zgodziłeś! – jęknął Łukasz, załamując ręce. Dla niego to również nie była zbyt komfortowa sytuacja. Jasne, nie on miał ściągać ubranie, jednak to on prosił, upominał, namawiał i Bóg wie co jeszcze. Można przyznać, że nawet z pewną chęcią i ciekawością zobaczyłby przyjaciela nago, jednak przede wszystkim było to krępujące. Dla ich obydwu.
Sebastian za to zrzuciłby z siebie ubranie bardzo chętnie, jednak zupełnie nie pasowało mu to w sytuacji, kiedy Łukasz zostawał w ciuchach.
– Ale to nie fair! – burknął ciemnowłosy, splatając ręce na piersiach.
– Ja też nie jestem przeszczęśliwy, ale mógłbyś pomóc! – prychnął Łukasz z irytacją.
– Nie jesteś…? – Sebastian znacząco zawiesił głos. Jakby jego duma została mocno ugodzona.
Łukasz momentalnie zaczął walczyć z nadchodzącym rumieńcem.
– Weź przestań! – skwitował wreszcie. – Dla mnie to też nie jest łatwe – mruknął. – A jak jeszcze będziesz rzucał podtekstami to już w ogóle nic z tego nie będzie.
Sebastian poczuł się zganiony niczym dziecko. Postąpił kilka kroków w przód i objął dłonią twarz swojego chłopaka.
– Przepraszam… – westchnął, przesuwając dłoń na szyję, a potem na kark bruneta. – Cała ta sytuacja jest po prostu… jednym wielkim podtekstem – uśmiechnął się łagodnie.
– Ale mi na tym zależy, Sebastian, no… – jęknął Łukasz bezsilnie. – Proszę, po prostu to załatwmy.
Brunet najpierw oparł głowę o ramię swojego chłopaka, po czym westchnął cierpiętniczo.
– Okej, dobra. Tylko dlatego, że to dla ciebie cholernie ważne – zaznaczył, kiwając palcem. Odsunął się od Łukasza i zaczął rozpinać swoją koszulkę. – Ja pierdolę, ja pierdolę, ja pierdolę – wymamrotał, rumieniąc się nagle.
– Nie mogę obiecać, że nie będę patrzył, ale mogę obiecać, że postaram się… Po prostu podejść do tego profesjonalnie – powiedział Łukasz, żeby choć trochę podnieść swojego chłopaka na duchu. Sam tymczasem zajął się rozkładaniem sztalug.
– Ach, cholera, to nawet nie chodzi o to, że się wstydzę – westchnął Sebastian, kiedy po odrzuceniu koszuli nadszedł czas do rozpięcia spodni. – Tylko nie podoba mi się kolejność.
– Kolejność czego? – zdziwił się Łukasz, nadal mocując się z drewnianą podpórką.
– Możesz sobie na mnie popatrzeć, proszę bardzo, ale hola! Najpierw powinien być porządny seks! – oburzył się. – Bo właściwie z jakiej racji ty masz mnie widzieć nago, a ja ciebie nie?
Seks w uszach chłopaka zabrzmiał nieco abstrakcyjnie, a jednak na tyle realnie, żeby się zarumienił.
– To naprawdę nie moja wina, że temat pracy jest taki, a nie inny – odparł, bo nie miał pojęcia, co jeszcze mógłby powiedzieć. Jednocześnie podniósł znad sztalugi wzrok i wtedy to zobaczył.
Nagie ciało Sebastiana było… Z pewnością odpowiednie do tego, by je narysować. Ani ogromnie wysportowane, ani też zaniedbane – po prostu normalne, z delikatnie zarysowanymi mięśniami, płaskim brzuchem i… I tego, co niżej, Łukasz nie zamierzał opisywać. Dość powiedzieć, że wygląd Sebastiana raz a dobrze wybił mu z głowy heteroseksualizm. Mógł mieć jeszcze nadzieję na bi, ale to pierwsze bez skrupułów mógł wyrzucić z swojej listy.
Brzuch… Łukasz tej części ciała swojego chłopaka poświęciłby całą odrębną pracę, gdyby tylko nadarzyła się taka okazja. I już mniejsza o podteksty seksualne – one koncentrowały się piętro niżej – chodziło raczej o estetykę. Bo, co tu dużo mówić, według Łukasza Sebastian miał po prostu perfekcyjny brzuch i chłopak szczerze wątpił, by kiedykolwiek zmienił swój osąd. Że płaski i że ogólnie ładny to jedno, ale ponadto jeszcze inna rzecz przykuwała uwagę Łukasza. Otóż całe podbrzusze, a nawet więcej, było pokryte warstwą delikatnych, ale ciemnych włosów. W gruncie rzeczy był to raczej puszek niż owłosienie z prawdziwego zdarzenia, jednak wyglądało na tak miękkie i przyjemne, że brunet od razu zapragnął go dotknąć.
Powstrzymał się, rzecz jasna, lecz ostatkiem sił.
– Gapisz się – syknął Sebastian, splatając ręce na piersiach, żeby je czymś zająć. Gdyby nie to, prawdopodobnie użyłby ich do zakrycia newralgicznych miejsc, ale to zmieniłoby tę scenę w jeszcze bardziej krępującą.
– Nieprawda – burknął szybko Łukasz, patrząc z powrotem na sztalugę. Za szybko.
– Bez komentarzy – warknął tylko Sebastian, wbijając spojrzenie w ścianę. Nie czuł się dobrze. Takie rzeczy jak nagość… To powinno się załatwiać w odpowiedniej, intymnej atmosferze. Z drugą osobą blisko. Z jej ciałem u boku.
– A te pozytywne mogą być? – Łukasz wreszcie zdecydował się znowu unieść wzrok. Momentalnie zauważył, że Sebastian najchętniej uciekłby czym prędzej, że nie podobała mu się ta sytuacja i że było to dla niego po prostu nieprzyjemne. Łukasz odczuł potrzebę zmiany tego stanu rzeczy. Nie chciał spiętego modela. Nie chciał spiętego Sebastiana. Chłopak wtedy chował się za wielkim, masywnym, a mimo to niewidzialnym murem – w swojej głowie. A Łukasz nie chciał tej bariery.
Sebastian nie odpowiadał, tylko stał tak jakby zamarzł w miejscu, z założonymi rękoma, a jednak nieco bardziej skulony w sobie. Łukasz zdecydował się odłożyć przygotowywane ołówki na bok i podejść do niego.
– Hej, Seba… – zaczął cicho, prawie szeptem, lekko obejmując dłonią szczękę bruneta, tak samo, jak ten przed chwilą objął jego. – Sebastian… – powtórzył, przesuwając wnętrze dłoni z brody na policzek. Pogładził go delikatnie, starając się uchwycić spojrzenie bruneta. – Głupku mój, nie masz się czego wstydzić. – Łukasz uśmiechnął się łagodnie, wypowiadając wszystko szczerym i spokojnym tonem. – Jesteś piękny – dodał, zaskakując samego siebie.
Sebastian speszył się, jednak tym razem zrobiło mu się miło. Nie miał pojęcia, co się odpowiada na takie oświadczenie, dlatego po prostu wziął się w garść i postanowił pomóc Łukaszowi w pracy.
– To… jak mam się ustawić? – zapytał niepewnie.
Łukasz też odetchnął z ulgą, że zeszli wreszcie na tematy bliższe jego pojmowaniu.
– Masz tu kanapę. Siadaj na niej, jedno ramię na oparciu, drugie połóż swobodnie wzdłuż ciała – poinstruował bruneta. Najpierw sam podszedł i usiadł, prezentując swoje wyobrażenie. – Trochę bokiem, stopy oprzyj mniej więcej tak – zaprezentował, nogi ustawiając tak, że jedna leżała na płasko, jakby chciał siąść po turecku, a druga pionowo, zgięta w kolanie, obydwie na kanapie.
– Ale wtedy wszystko będzie… – zaprotestował Sebastian niemrawo.
– Jasne, że będzie widać i jasne, że narysuję, a ty nie masz się co rumienić – odparł rezolutnie Łukasz, podchodząc ponownie do bruneta i ciągnąc go za ramię w kierunku kanapy. – Jestem przekonany, że wszyscy faceci, którzy kiedykolwiek zobaczą ten akt, będą się pienić z zazdrości. A jeśli jeszcze będą w towarzystwie swoich kobiet to już w ogóle będą mieć przesrane do końca życia, bo każda jeszcze wielokrotnie im wypomni „jesteś niezły, ale do tego chłopaka z rysunku to ci wiele brakuje”.
Sebastian zaśmiał się tylko.
– Jesteś niemożliwy – stwierdził, kręcąc głową, ale Łukasz widział, że osiągnął swój cel. Jego chłopak nie był już tak zestresowany.
– Jeszcze trochę bardziej bokiem – poinstruował go, kiedy Sebastian usadowił się w podanej pozycji na kanapie. – I nie próbuj zasłaniać się tam ręką! – dodał prędko. – Możesz ewentualnie ją położyć sobie na kolanie.
– Terrorysta. Powinieneś mi za to wszystko płacić – wytknął mu Sebastian.
– O to się trzeba było wykłócać wcześniej. – Łukasz uśmiechnął się przekornie. – Może byś coś ugrał. A teraz: nie ruszać się! – polecił stanowczo. – Zaczynam rysować!


Łukasz pracował w skupieniu. Sebastian cieszył się jedynie, że tak ustawił głowę, że mógł go przez ten cały czas obserwować. Chłopak zerkał raz na swojego modela, raz znowu na pracę. Cały czas coś skrobał ołówkiem, zastanawiał się lub odmierzał proporcje. Sebastianowi za to piekielnie się nudziło, dlatego po jakimś czasie wymyślił sobie zabawę w „zagnij, co teraz rysuje Łukasz”. A dokładniej to którą część jego ciała.
Okazało się, że odgadnięcie nie było wcale takie trudne. Sebastian śledził miejsce, gdzie trafia w danym momencie wzrok jego chłopaka i potrafił mniej więcej określić, że, dajmy na to, właśnie nakreśla głowę albo tors. Zabawa ta przestała być jednak rozrywkowa w chwili, kiedy brunet zorientował się, że nadszedł czas na naszkicowanie… tych okolic.
Spojrzenie Łukasza stało się dla Sebastiana niemalże namacalne. Wzrok chłopaka prześlizgiwał się bacznie po jego kroczu, żeby zaraz potem powrócić do kartki papieru. Brunet nigdy wcześniej nie czuł się tak speszony, jak w tym momencie. Starał się hamować własne myśli, ale kurczę, ile można! Ta sytuacja była więcej niż podniecająca. Miał ochotę wstać, podejść do Łukasza, rozebrać go i posadzić na swoim miejscu, w dokładnie takiej pozycji. Też by sobie popatrzył, a co.
Brunet zamknął oczy, starając się odpędzić takie właśnie myśli. Jeszcze tylko brakowało, żeby jego organizm zbytnio się ożywił pod wpływem spojrzenia Łukasza. Może trzeba było wcześniej o tym pomyśleć i się zaspokoić przed, a nie się potem męczyć. No ale mądry Polak po szkodzie…
Wreszcie wzrok Łukasza przesunął się na inne rejony ciała Sebastiana, więc brunet odetchnął głęboko. Kiedy tylko to wszystko się skończy, będzie musiał iść prosto do siebie i… No cóż. Każdy ma swoje potrzeby. Byle tylko nie ujawniły się za prędko. Łukasz przecież jeszcze nie skończył całej pracy.


Sebastian nie był pewien, ile tak jeszcze siedział, kiedy wreszcie usłyszał upragniony komunikat:
– Dobra, myślę, że skończyłem. – Łukasz wytarł ubabrane w graficie ręce w jakiś ręcznik leżący obok niego. – Możesz się rozluźnić.
Sebastian ani drgnął.
– Nie mogę – odparł z irytacją. – Zdrętwiałem, mięśnie mi zanikły, a poza tym chyba chodzi po mnie całe mrowisko – westchnął, lecz mimo to opadł na kanapę prawie bezwładnie.
Łukasz rozmasował sobie kark i przeciągnął się, ponieważ rysowanie bez przerwy przez tyle czasu też dało mu się we znaki. Kilka razy machnął rękami na boki, kilka razy do tyłu, jakby pływał stylem grzbietowym, a na koniec zrobił kilka skłonów.
– A ty co? – zdziwił się Sebastian, otwierając z lenistwa tylko jedno oko.
– Nie tylko ciebie wszystko boli – odparł, wracając do pozycji pionowej. Z krzesła obok zabrał koc i podszedł do nagiego bruneta, wyciągniętego na tapczanie. – Masz. – Łukasz rozłożył i zarzucił na Sebastiana miękkie przykrycie, po czym usiadł obok niego.
– Nie miałem pojęcia, że nic nierobienie jest takie męczące – wymamrotał chłopak sennie. – Jestem tak styrany, że oczy same mi się zamykają.
– Tylko mi tu nie zaśnij – przestrzegł go Łukasz. Nie mógł się jednak powstrzymać i wsunął swoją dłoń we włosy Sebastiana, delikatnie masując skórę głowy.
– Mhm… – Chłopak przymknął oczy i uśmiechnął się lekko. Takie niby nic, a sprawiało sporą przyjemność. Brunet podciągnął się trochę na tapczanie i położył policzek na udzie Łukasza jak na poduszce.
– Hej, co ty…? – zaczął zdumiony i zarazem skrępowany chłopak, ale Sebastian tylko oparł się o niego i zamknął oczy, więc nie skończył swojego protestu. Niemniej jednak na owym udzie pojawiły się przyjemne dreszcze, które przyprawiły Łukasza o rumieniec. Całe szczęście, że Sebastian się nie poruszał, inaczej skala speszenia musiałaby zostać natychmiast przedłużona o kilkadziesiąt jednostek.
– Dobra, wstawaj! Musimy się zbierać! – Chłopak nie wytrzymał i zabrał dłoń z włosów bruneta, a także nogę spod jego głowy. Chwycił go dłońmi za barki i silą podniósł do pozycji siedzącej.
– No kurwa, jesteś zły! – oburzył się Sebastian z naburmuszoną miną.
Nagle odwrócił się i przyciągnął zaskoczonego Łukasza do siebie. Pocałował go mocno i głęboko, choć dość krótko.
– I to się nazywa zadośćuczynienie – mruknął, uśmiechając się do siebie pod nosem. Sam Łukasz zdziwił go trochę, cmokając jego policzek przelotnie nim się odsunął.
– Skoro już czujesz, że sprawiedliwości stało się zadość, to proszę cię, wciągaj portki i już chodźmy, co? – zaproponował chłopak, rzucając Sebastianowi jego ubranie.
– Raz mówisz: „rozbieraj się!” raz mówisz: „ubieraj się!”. Ty już sam nie wiesz, czego chcesz, co? – zaśmiał się w odpowiedzi brunet, ale posłusznie wciągnął na siebie kolejno bieliznę, spodnie oraz koszulę jak na grzecznego, umęczonego modela przystało.
– Zaczynam podejrzewać – mruknął Łukasz po chwili namysłu. – Że na początku tylko robiłeś sobie jaja, a tak naprawdę jesteś ukrytym ekshibicjonistą – zaśmiał się, za co Sebastian wbił mu dwa palce wskazujące między żebra, gdzie miał największe łaskotki.
– Ja się tutaj dla ciebie poświęcam, a ty co?! – Brunet przyciągnął do siebie śmiejącego się Łukasza i objął do od tyłu z wahaniem.
Chłopak na moment jakby zamarzł. Obaj zamilkli, więc w pokoju słychać było tylko ich dwa nierówne oddechy. Dłonie Sebastiana spoczywały nieruchome na brzuchu Łukasza, a sam brunet stał w objęciach niepewnie – jakby nie wiedział, jak się w tej sytuacji zachować, co robić. Wreszcie rozluźnił się odrobinę i położył swoje dłonie na rękach Sebastiana, zaciskając je na sobie.
– Chcesz zobaczyć pracę? – zapytał po kilku długich i przyjemnych chwilach wtulania się w swojego chłopaka.
– No jasne! – Rozentuzjazmowany, niski głos był właśnie tym, co Łukasz chciał w tamtym momencie usłyszeć.


– Wyszedłem zajebiście – oznajmił Sebastian takim tonem, jakby gratulował sam sobie wielkiego sukcesu.
– Ejże! – pohamował go z oburzeniem Łukasz, podpierając gniewnie dłonie o biodra. – Ty masz się zachwycać moim kunsztem artystycznym, a nie swoją urodą!
– Właśnie! – Sebastian skierował na niego oskarżycielsko wskazujący palec i uderzył nim Łukasza w pierś. – Bo to ty powinieneś się zachwycać moją urodą! – stwierdził. – A skoro tego nie robisz, muszę sobie radzić sam. – Wzruszył ramionami, po czym dodał z zachwytem do samego siebie: – Sebastianie Grzechowiak, jesteś taki cudowny, że sam bym się w tobie zakochał, gdybym tobą nie był – wyznał sobie brunet.
– Zbieraj się, Narcyzie, bo inaczej się pogniewamy – zagroził Łukasz, składając sztalugi i zbierając swoje ołówki.
– Narcyzie?! Adonisie*, jeśli już!

*


Łukasz przyjrzał się swojemu rysunkowi. Cholera, podobał mu się. I bynajmniej nie chodziło o samozachwyt nad własnym artyzmem, lecz o modela. Sebastian był przystojny i to bardzo. Nie, żeby wcześniej Łukasz tego nie dostrzegł, po prostu nagle objawiło mu się przed oczami całe ciało chłopaka i brunet musiał przyznać, że dobrze trafił. Ba, trafił świetnie!
Dziewczęta musiały snuć plany samobójcze dowiedziawszy się, że Sebastian jest gejem. Cóż to była za strata genów!
Chłopak zaśmiał się pod nosem z własnych myśli, kręcąc przekornie głową. Utrzymując lekki uśmiech na swej twarzy, Łukasz wcisnął zielony przycisk na maszynie, do której włożył wspomniany akt. Zaraz później ksero wypluło trzy kopie rysunku Łukasza.
Brunet wiedział, że nie będzie to nawet w połowie tak ładne jak oryginał, jednak lepszy rydz niż nic, a on bynajmniej nie zamierzał wysłać tej pracy i o niej zapomnieć. Ten akt zdecydowanie musiał się znaleźć w jego pamiętniku – taka sytuacja nie może minąć nieuwieczniona!

*


– No i to jest porządna praca! – Agnieszka, jak podejrzewał Łukasz, podzielała jego entuzjazm związany z wykonaniem aktu. – Jak chcesz to potrafisz powalić człowieka na kolana! – pochwaliła go. – Jak dla mnie ta praca zasługuje na pierwsze miejsce, bez kitu, ale pamiętaj, że oceniają wszystkie cztery, a pierwsze dwie…
– Gorsze, co? – mruknął Łukasz niemrawo.
– Po prostu nie ma na nich twojego chłopaka – stwierdziła dyplomatycznie. Bruneta na moment zatkało.
– Skąd wiesz, że… ? – zająknął się, nagle gubiąc wszystkie myśli. Poczuł, że ogarnia do panika, a zimny pot wstępuje na jego kark.
Agnieszka spojrzała na niego jak na idiotę.
– No wiesz co? Bujać to my, a nie nas – parsknęła, wzruszając ramionami. – Żaden heteryk nie narysuje lepiej kolegi od koleżanki – zaśmiała się perliście, machając od niechcenia ręką. – Ale ty się nie przejmuj! Michał Anioł też był gejem, dam sobie rękę obciąć, jeśli nie, a jakoś to nie umniejsza wartości jego prac – dodała pocieszająco.
Łukasz nie był pewien, czy to podziałało. Znajdował się w, lekko mówiąc, szoku. Przecież on i Sebastian zostali parą dopiero niecały tydzień temu! To jest niemożliwe, żeby było cokolwiek widać… Zwłaszcza, że ona przecież wcale nie widziała ich nigdy razem!
Chłopak postanowił machnąć na to ręką. Agnieszka i tak nie wyglądała, jakby zamierzała komukolwiek powiedzieć, a poza tym… No, Łukasz by jej nie postawił za przykład najnormalniejszej osoby na świecie. Wyglądała jak malarka skrzyżowana z wróżką – obwieszona dużymi ozdobami, lubiła chodzić w ponczach, tunikach i wynajdowała sobie nietypowe fryzury. Może więc po prostu nietypowe osoby widzą więcej niż te przeciętne?
Łukasz miał gorącą nadzieję, że tak właśnie było.

*


– Doobra, to co tam u mojej ulubionej gejowskiej parki? – zapytała głośno Kinga, kiedy tylko Sebastian odebrał od niej telefon przez Skype’a.
Tego popołudnia wyjątkowo nie spędził wpatrując się maślanym wzrokiem w Łukasza, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że ten pojechał z rodzicami do babci. Gdyby nie to, na pewno znaleźliby jakiś powód, żeby się spotkać. Zawsze znajdowali.
– Chyba nie liczysz na pikantne szczegóły z naszego związku? – odparł Sebastian ironicznie.
– No własnej przyjaciółce nie powiesz, szujo wredna?! Jak tak można?! – oburzyła się blondynka, z tego wszystkiego odrzucając na plecy tą dłuższą połowę swoich włosów.
– Ano tak. Prywatne to prywatne. – Sebastian pokręcił przecząco głową, rozkładając ręce bezradnie. – Nie sądzę, by Łukaszowi się spodobało, jakbym zaczął wszystkim w koło opowiadać o jego wymiarach, zdolnościach i et cetera.
– Wymiarach? – Kinga ożywiła się znacząco. – To już znasz?! Ach, jednak geje to geje! Szybcy niczym błyskawica!
– Nie powiedziałem, że znam – sprostował burkliwie Sebastian, splatając ręce na piersiach. – Ale nawet jakbym znał, to bym ci nie powiedział ani słowa.
– Więc nie znasz? – Entuzjazm blondynki opadł znacząco. Machnęła ręką. – To na co ty czekasz człowieku? Na ślub? A może opuściliście kilka lekcji wychowania do życia w rodzinie i boicie się, że któryś zajdzie?
Życie Kindze uratował tylko fakt, że w rzeczywistości znajdowała się kilkaset kilometrów od Sebastiana.
– Jeszcze słowo i się rozłączam – warknął tylko. Dziewczyna wywróciła oczami.
– Niczego się po Mirku nie nauczyłeś? – ciągnęła dalej, nie zwracając uwagi na jego irytację. – Faceci już tacy są. Popieprzą, popieprzą i hej do przodu. Romantycy, jak ty, to gatunek zagrożony wyginięciem. Zastanów się przede wszystkim, na co ty liczysz, bo ja rozumiem, że Łukasz przystojny, Łukasz cudowny i ósmy cud świata razem z dziewiątym, ale pamiętaj, że jak przychodzi co do czego to zawsze się coś spierdoli. Seks, a zwłaszcza ten pierwszy raz, to rzecz która posłała w cholerę wiele naprawdę nieźle zapowiadających się związków.
– Och, więc mam go przelecieć jak najprędzej, żeby się przekonać, czy to nam niczego nie zniszczy? – zakpił Sebastian, czując krew gotującą się w jego żyłach. – Czy ty się słyszysz, kobieto?
– Nie, ja tylko mówię, żebyś się nie nakręcał na nie wiadomo co, bo czy związek daje jakieś nadzieje na przyszłość to naprawdę widać dopiero po tym pierwszym razie – wyjaśniła. – Sam pamiętasz, dlaczego rozstałeś się z Mirkiem!
– Mirka do tego nie mieszaj, do cholery! – warknął chłopak. Jak rzadko mu się to zdarzało, tak tym razem naprawdę zdenerwowało go gadanie Kingi. – To zupełnie inna sytuacja!
– Jasne, ale sam pomyśl, że może być tak: Łukasz jest z tobą i teraz to dla niego pięknie i fajnie, bo ma się z kim poobściskiwać i całować, ale może wcale nie być zainteresowany seksem. Dlaczego? – zapytała sama siebie, zanim Sebastian zdążył się odezwać. – A dlatego, że facet, uważający się na normalnego, który prześpi się z innym facetem – nawet gorzej! Będzie pasywny! – to skaza na całym pieprzonym heteroseksualnym życiorysie i koniec świata dla tego osobnika! Ale skąd ty możesz o tym wiedzieć? Nie miałeś wątpliwości, że jesteś gejem, dla ciebie to niemalże naturalne się do tego przyznawać! Ale musisz pamiętać, że nie wszystkim to tak łatwo przychodzi i Łukasz może z tobą być, ale jednocześnie może się wciąż łudzić, że to tylko przejściowa fascynacja. Tak! – dodała z naciskiem. – Może mieć wręcz na to nadzieję! Jesteś moim przyjacielem i kocham cię jak brata, ale zanim wpadniesz w swoje marzenia ostatniego żyjącego romantyka, użyj swojego ścisłego umysłu i pomyśl! Bo to może wcale nie być tak różowe, jak ci się wydaje, a Łukasz – nawet jeśli go lubię, muszę to powiedzieć – może cię jedynie wykorzystywać jako ostoję w swoim życiu, póki sobie jakiejś laski nie znajdzie! I tylko zaraz odpukam w niemalowane drewno, bo obym się w tym wszystkim myliła, bo sam wiesz, że życzę ci dobrze z całego serca – zadeklarowała szczerze. – Tylko naprawdę, uważaj z marzeniami – przestrzegła na koniec.
Sebastian nie odezwał się przez pierwszą chwilę. Nawet nie patrzył na ekran, na Kingę, tylko wędrował wzrokiem po biurku. Postukał palcami o blat.
– Muszę kończyć – stwierdził sucho.
Kinga przeczesała palcami włosy i westchnęła. Nie lubiła robić za tą złą, ale znała Sebastiana. Wiedziała, że czasami potrzebuje kopniaka od rzeczywistości, bo inaczej odleci w idealizm.

*


Łukasz na cotygodniowym obiedzie u babci Łucji w domu zupełnie nie mógł się na niczym skupić. Patrzył się jedynie na to zbiorowisko ludzi zwane jego rodziną i ciągle zastanawiał się co by to było, gdyby wiedzieli. Że ma kogoś. Że ten ktoś to chłopak. Że jest gejem. Że ten związek sprawia mu taką radość, jakiej wcześniej doświadczył jedynie pokonując kolejne szczeble konkursu… O którym zresztą nikt w rodzinie również nie wiedział.
Czy to byłoby takie złe? Teraz śmieją się, żartują razem z nim. Odrzuciliby go, gdyby wiedzieli? Cóż, jeśli nie to i tak z pewnością patrzyliby nieco inaczej. A ponownie: czy to byłoby takie złe? Każdy z jego kuzynów był z czegoś znany w rodzinie. Oskar z radykalnych zmian poglądów i subkultur, do jakich należał. Dominik ze zmieniania dziewczyn jak rękawiczki. Przemek… Przemek cały był specyficzny, ponieważ nie dość, że najstarszy z całej czwórki, to jeszcze z wyglądem miejskiego dresiarza. Głowa zgolona na jeża, luźny ubiór i skrzywiony nos tak kłóciły się z jego charakterem, że to aż niewyobrażalne. Nie ma to jak mieć w rodzinie skinodresa z zacięciem kabaretowym.
A Łukasz? No właśnie. Jasne, babcie, ciotki i kuzynostwo wiedzieli, że „trochę, coś tam” rysuje. Nawet w salonie dziadek wywiesił w ramkach kilka całkiem niezłych jego prac, którymi się szczycił przed sąsiadami, jednak… To było trochę jak głaskanie dziecka po główce. „Tak, śliczny rysuneczek, powieszę go na lodówce, dobrze?”
Chłopak uświadomił sobie, że czuł się jak niewidzialny. Niby był, a go nie dostrzegano. Z pewnością znalazłoby się mnóstwo innych sposobów na wyróżnienie w rodzinie niż homoseksualizm, jednak Łukasz doszedł do wniosku, że mogło być gorzej. Wreszcie odnalazł kawałek siebie. Z pewnością wolałby, żeby rodzina nie postrzegała go poprzez seksualność, jednak to go w jakiś sposób definiowało. Skoro nie mogą mówić: „To jest Łukasz, w przyszłości będzie najlepszym rysownikiem na świecie” niech mówią: „To jest Łukasz, jest gejem i jego chłopak to naprawdę spoko gość”. Od biedy przecież lepszy rydz, niż nic.
– Hej, Łuki, to jak tam z tą dziewczyną? – zapytał Dominik, kiedy wyszli z domu, żeby rozruszać kości po sytym obiedzie.
– Oo, właśnie kuzynku! Opowiadaj! – Oskar od razu odzyskał błysk w oczach, który stracił przy trzecim kotlecie nałożonym przez babcię na talerz. Bo należy powiedzieć, że babcia Łucja należała do tych kobiet, które uważają, że znają pojemność żołądka każdego człowieka o niebo lepiej, niż on sam.
– Co…? – Łukasz zmarszczył brwi na ułamek sekundy, lecz zaraz przypomniał sobie o małym kłamstewku sprzedanym kuzynom jakiś czas wcześniej. Musiał szybko wybrnąć z sytuacji. – Właściwie to nic takiego, naprawdę. – Starał się brzmieć szczerze, ale jak można tak brzmieć, skoro nawet się nie wie, o kim się mówi? Ale dobra, poradzi sobie!
– Ma kogoś? – zapytał ze współczuciem Dominik.
Łukasz podziękował wszelkim bóstwom za kuzynostwo, które samo sobie wymyśla kłamstwa.
– Niestety – przyznał. – Ale uwierzcie, nie jestem zakochany czy coś. Po prostu musieliśmy o czymś wtedy pogadać, ustalić coś – wyjaśnił. Mówił tak szczerze, że nabrałby samego siebie. Będzie musiał się podzielić tą dumą z Sebastianem.
– Och, no dobra. – Dominik objął Łukasza współczująco ramieniem. – Ale jakbyś potrzebował porady, to wiesz gdzie się zwrócić, prawda?
– Jasne – odparł Łukasz.
Z pewnością nie do Dominika.

*


Pierwszy tydzień lipca zaczął się szybko i skończył jeszcze prędzej. A koniec pierwszego tygodnia lipca dla Łukasza oznaczał tylko jedno – wyniki. Ledwie przyszły, a Łukasz zorientował się, że już stoi przed domem swojego chłopaka.
Sebastian, jak się okazało, już na niego czekał. Szeroki uśmiech na twarzy przybysza powiedział mu, że przynosi on raczej dobre wieści.
– Jak ci posz…? – zaczął, ale Łukasz nie zamierzał pozwolić mu skończyć. Rzucił się na niego od razu, kiedy Sebastian uchylił drzwi.
– Udało mi się!!! – wykrzyknął niczym dziecko, które otrzymało wymarzonego pluszaka.
– Wygrałeś? – Sebastian uśmiechnął się szeroko, przytulając chłopaka do siebie.
– Co? Nie bądź głupi! – parsknął Łukasz, odsuwając się kawałek. – Mam ósme miejsce. Ósme! – powtórzył radośniej. – Jestem w pierwszej dziesiątce! – Chłopak ponownie objął Sebastiana mocno.
Brunet objął go za szyję z szerokim uśmiechem.
– To świetnie – stwierdził. Właściwie nie miał pojęcia, czy to faktycznie dobrze, czy jednak nie, ale skoro Łukasz się cieszył, to jemu nie trzeba było żadnego więcej potwierdzenia. Był szczęśliwy.
– Nie świetnie! To zaje-kurwa-biście cudownie! – Łukasz przyciągnął bruneta do pocałunku. Rozpierała go pozytywna energia. – Jestem cholernym bogiem! Niech świat padnie przede mną na kolana! – zaśmiał się.
– Skoro tak prosisz…
– Ty, bez podtekstów! – zaznaczył szybko Łukasz.
Sebastian w odpowiedzi roześmiał się wesoło. Lubił widzieć swojego chłopaka w takim dobrym nastroju.

*


– Chwila, czekaj. Wyjaśnij mi to jeszcze raz, od początku – poprosił Sebastian, kiedy Łukasz wykładał mu co, jak i gdzie się z jego pracami stanie i co on sam z tego wszystkiego będzie miał.
– No bo w Poznaniu jest jakaś galeria sztuki, nie pamiętam nazwy, w której zostaną wywieszone prace pierwszej dziesiątki autorów. Czyli moje też – zaznaczył z uśmiechem. – I będą tam sobie przez jakiś czas wisieć. A niektóre mogą nawet zostać na dłużej, ale to już nie zależy od jury konkursu, tylko od samej galerii. W zależności od tego, które prace im tam będą pasować, jest możliwość, że będą chcieli niektórych użyć do jakiś swoich cyklicznych wystaw, co już nie zależy od konkursu – dodał z uśmiechem. – Ale nieważne, bo póki co są pilniejsze rzeczy. – Łukasz wziął głęboki oddech, napawając się oczekiwaniem Sebastiana.
– No gadaj wreszcie! – ponaglił do chłopak.
– Nagrody pieniężne są przewidziane tylko dla pierwszych trzech miejsc, ale za to cała dziesiątka ma wykupiony trzydniowy pobyt w hotelu niedaleko galerii, żeby sobie wszystko obejrzeć no i będzie też uroczyste rozdanie tych nagród pieniężnych i… No cała gala będzie i w ogóle… – wymamrotał z lekkim zakłopotaniem, chociaż Sebastian widział, że tak naprawdę chłopak był z siebie dumny. I on też był z niego dumny.
– Gratulacje! – ucieszył się serdecznie brunet. – To kiedy zamierzasz pochwalić się rodzicom?
– Znaczy… no właśnie… bo… – zająknął się Łukasz, uciekając spojrzeniem w bok.
– Łuki, co jest? – Sebastian przechylił się, żeby złapać spojrzenie swojego chłopaka.
– Bo są wykupione pokoje dwuosobowe i wejściówki na galę też są z osobą towarzyszącą i chciałbym, żebyś ze mną tam pojechał – wyrzucił z siebie na jednym tchu.
Sebastiana na moment zatkało. Ale tylko i wyłącznie na moment, ponieważ chwilę później uśmiechnął się ciepło.
– I po co ten stres? – westchnął radośnie. – Oczywiście, że z tobą pojadę. Z wielką przyjemnością – odparł, chwytając dłoń Łukasza. – Tylko gdzie dokładnie i kiedy?
Chłopak nagle odzyskał całą energię i uśmiechnął się szeroko.
– Odpalaj kompa, wszystko ci pokażę! – zarządził rezolutnie.

*


Do wyjazdu dzieliły ich trzy tygodnie. Mama Sebastiana zgodziła się bez większych przeszkód, kiedy tylko przedstawili jej dokładny plan wyjazdu, zakwaterowania, komunikacji, którą zamierzają dotrzeć na miejsce oraz wszystkich innych rzeczy, o które tylko zapytała.
Sprawa z rodzicami Łukasza przedstawiała się o tyle trudniej, że nie znali Sebastiana tak, jak Dorota znała Łukasza oraz nie mieli pojęcia o wadze konkursu, w którym Łukasz wziął udział. Te wszystkie czynniki sprawiły, że prośba wyjazdu do Poznania z kolegą została przyjęta z etykietką „podejrzane”. Na szczęście hotel wymagał potwierdzenia jedynie tydzień naprzód, więc chłopak miał jeszcze dwa tygodnie, żeby rodziców przekonać, z czego to skrzętnie skorzystał.
Nie obyło się bez pomocy Sebastiana, z którym Łukasz siedział i wymyślał listę „za” i „przeciw”, ważył i dopracowywał argumenty oraz radził, w jaki sposób najlepiej je przedstawić.
Urszulę zaskoczyła determinacja syna, który bynajmniej nie zamierzał odpuścić po pierwszym „nie ma mowy” oraz wykorzystał wszystkie swoje oratorskie zdolności, żeby przekonać ją, iż tych „za” jest o wiele więcej, a te „przeciw” są zupełnie nieistotne.
Jej matczyne serce niebawem zmiękło pod wpływem próśb i błagań Łukasza i chłopak po wielu trudach usłyszał upragnioną zgodę.


Dzięki temu nie pozostawało mu już nic innego niż oczekiwanie na wyjazd, na którym po raz pierwszy będą ze sobą zupełnie sami.
– Nie mogę się doczekać – stwierdził radośnie Sebastian.
Łukasz za to znajdował w sobie bardziej ambiwalentne uczucia. Z jednej strony niepokoił się, że Sebastian może chcieć czegoś, na co on wcale nie był gotowy, a z drugiej… po prostu się cieszył. Nie będzie musiał się martwić, że ktoś nieodpowiedni zobaczy ich razem, a potem wyciągnie z tego wnioski i przekaże te informacje komuś z jego rodziny.
Odległość dzieląca Szczecin i Poznań dawała pewną… wolność.



* postać mitologii greckiej, w starożytności podmiot czci boskiej i kultu religijnego, piękny młodzieniec, ulubieniec Afrodyty