Dziejopis Ashan 5
Dodane przez Aquarius dnia Czerwca 23 2012 11:28:38
ROZDZIAŁ VI

„Wino”


Girlaen przemierzał korytarze Areny. Szukał Mistrza Omyego, aby oddać mu pożyczone wcześniej zwoje. Słońce wpadało przez wąskie okiennice rzucając snopy światła na posadzkę. Refleksy światła oślepiały za każdym razem, gdy niesione rulony znajdowały się w ich zasięgu.
Gdy dotarł do drzwi prowadzących ku głównemu holowi, usłyszawszy radosne krzyki i szalony tupot, dobiegające z akademiku mieszczącego się piętro wyżej. Mruknął z irytacji, gdyż był zmuszony przełożyć wszystkie zwoje pod jedno ramię, następnie wolną ręką otworzył wrota. W tym samym momencie do pomieszczenia wbiegli młodzi kandydaci na Tancerzy Ostrzy. Jeden po drugim zeskakiwali po stromych stopniach i już po chwili znikali za bramą Areny. Mistrz westchnął posępnie. Podążywszy za Elfami, które nie zauważyły go, wyszedł na dwór. Ku swojej uldze spotkał Omyego.
– Wielkie nieba! Szukałem cię pół dnia, przyjacielu!
– Ja ciebie również – odparł Girlaen.
– Musieliśmy się minąć – oświadczył Omyeg, przejmując swoją własność – kilkanaście zwojów. – Przydały się?
– Naturalnie – odparł Łowca. – Nie mogłem sobie przypomnieć kilku zaklęć ochronnych. Kiedy je wreszcie znalazłem, zacząłem przeglądać też inne. Doprawdy pasjonujący zbiór.
– Czyż nie? – Omyeg wypiął dumnie pierś. – Pomyśleć tylko, ile się natrudziłem podczas wyszukiwania co poniektórych...
– Jedno z nich widziałem kiedyś w Gildii Magii. – Strzepnął ramiona, by rozluźnić zdrętwiałe ręce.
– Być może, być może. – Postukał palcem w podbródek. – Mam kilka kopii stamtąd, ale nie pamiętam już, co jest czym. – Uśmiechnął się i nim powiedział coś jeszcze, Girlaen mu przerwał.
– Tak przy okazji. Czy grupa Mistrza Talanara zajmuje się już magią?
– Oczywiście – odparł. – Będzie już z trzy miesiące. – Ponownie potarł się po podbródku i spojrzał przenikliwym wzrokiem w oczy drugiego Mistrza.
– Czyli potrafią już przyjmować zaklęcia ochronne, tak? Czy udzieliłbyś informacji na temat jednego studenta? – dodał bez zastanowienia.
– Postaram się pomóc. – Poprawił trzymane zwoje. – Ale... może porozmawiamy w moim gabinecie?
– Oczywiście. Pomogę ci nieść. – Przejął kilka rulonów z inskrypcjami.
Przeszli w milczeniu do kwatery Omyego. W środku było stosunkowo jasno, mimo iż światło nie wpadało ostrymi promieniami przez okiennice. Na pierwszy rzut oka, pomieszczenie nie różniło się od pokoju Girlaena, okna, meble oraz rośliny były rozmieszczone i poustawiane w podobny sposób. Jednak pokój starszego Elfa przepełniony był stertami zwojów i ksiąg.
– Proszę, usiądź. – Omyeg wskazał zdobiony drewniany fotel, samemu zasiadając na swoim, za biurkiem. – O czym chciałeś rozmawiać? Może napijesz się wina?
– Chodzi mi o Wanana – odparł prawie natychmiast i dodał: – Chętnie skosztuję twoich wyrobów.
– Bracie! Powiadasz, że znów nasz uroczy Wanan zaprząta ci myśli? Doprawdy, aż mnie ciekawi... – gdy spoglądnął w oczy Girlaena i ujrzał w nich niezrozumienie, speszył się i czym prędzej zabrał za nalewanie słodkiego wina do wąskich kryształowych kielichów. – Mów, proszę. Mam nadzieję, że to nic niepokojącego?
– Przyznam, że trapi mnie ta sprawa. – Przyjął kielich i upił pierwszy łyk. Trunek sprawił przyjemne uczucie i lekkie ciepło. Słodycz maskowała prawdziwą moc nektaru. – Mistrzu, nie wiem jak ty to robisz, ale twoje wyroby są najlepsze. – Uniósł kielich i znów upił.
– Dziękuję, na stare lata trzeba umilać sobie życie. Ale wróćmy do tematu, interesuje cię Wanan... dlaczego?
– Interesuje mnie... – wino miało niezwykłą siłę, a jego smak i aromat prowokowały do kolejnych łyków, których Girlaen sobie nie odmówił. – Wanan.
– Bracie, odpowiedz mi, czy nie uważasz, iż Wanan jest fascynujący? – zapytał na pozór niepewnie.
– Czy jest fascynujący? – powtórzył z zastanowieniem. Odstawił kielich na biurko i wyprostował się. W mgnieniu oka stał się poważny, a w jego oczach zagościł typowy dlań smutek.
Omyeg westchnął zawiedziony. Chciał wyciągnąć kilka informacji z Elfa, przeliczył się jednak, gdyż jedno z najmocniejszych win nie zdołało odwieść Girlaena jasnych myśli.
– Wanan jest dla mnie ważny. – Zaczął powoli Łowca. – Tak jak każdy leśny brat i siostra. Jednak on, on jako jedyny zachowuje się inaczej. – Westchnął głęboko i przeczesał długie brązowe włosy. Upił drobny łyk wina i rzekł: – Martwi mnie jego zdrowie. Niedawno zemdlał, prawie że w mych ramionach. Pojmujesz?
– Zemdlał? – zdziwił się starszy spiczastouchy. – A to dopiero... – szepnął z lekkim uśmiechem, jednak wino zadziałało. Wstał z fotela i zaczął przechadzać się po pomieszczeniu. – Lecz nadal nie pojmuję, skąd twoje strapienie, przecież nic się chyba nie wydarzyło złego, prawda? Wanan, jak dziś widziałem, miewa się bardzo dobrze.
– W tym rzecz – odparł od razu Mściciel. – Właśnie w tym rzecz. Sądzę, że Wanana trawi pewna choroba i szukał kogoś do zwierzeń. Z nieznanych mi względów, wybrał mnie... – zamilkł raptownie, gdyż nagle zrozumiał sens wypowiadanych słów. – Na miłościwą Sylannę! Wanan od tak dawna mnie obserwował! Czy to możliwe? Czy on szukał powiernika od czasów przed Wojną Szarego Sojuszu? Tak długo żył w niepewności? Nie, na pewno ma już kogoś, komu mógłby się zwierzyć... Chociaż, kiedy rozmawialiśmy, zdawał się być taki zgorączkowany, jakby pierwszy raz dzielił się tą tajemnicą. Czyżbym był tak ślepy przez te wszystkie lata? Jak mogłem nie dostrzec jego intencji? I nakrzyczałem na niego!
– Girlaenie? Wszystko w porządku? – Omyek położył dłoń na ramieniu przygnębionego Łowcy i potrząsnął lekko, aż ten się ocknął.
– Tak? – rozejrzał się pospiesznie. – Oh, przepraszam, mówiłeś coś?
– Nie, ale ty mówiłeś i przerwałeś w pół słowa. – Wrócił na swoje miejsce i chwycił za kielich.
– Jak myślisz, dlaczego Wanan wybrał mnie na powiernika? – zapytał od razu, nie wiedząc jak bardzo jest pod wpływem alkoholu.
– To proste – oznajmił starszy Mistrz, z zadowoleniem przyglądając się Girlaenowi. – Jest w tobie coś, co go bardzo interesuje.
– Mianowicie? Jestem tylko jednym z Mścicieli, mógł wybrać każdego.
– Ale w tobie jest coś więcej. Nie chodzi tu wyłącznie o honor. Wanan wie, że może tobie bezpiecznie zaufać, a poza tym... – umilkł, gdyż zauważył, że Girlaen przestał go słuchać. Skarcił się w myślach za to, iż wybrał tak mocny trunek.
Młodszy Mistrz przetarł oczy i rozsiadł się wygodniej w fotelu. Wpatrzony w sufit wyglądał, jakby przebywał w innym świecie. Jego myśli krążyły wokół niesfornego Elfa o potarganych włosach. Wanan miał problem z sercem, i on musiał coś z tym zrobić. Dodać mu otuchy, czasem stworzyć sposobność do rozmowy, żeby chłopak nie musiał męczyć się swym losem w samotności.