Gówniarz 17
Dodane przez Aquarius dnia Grudnia 17 2011 20:18:49
Kiedy rano Michał obudził się, budzik na nocnej szafce wskazywał dziewiątą. Spojrzał na Gabriela i uśmiechnął się. Student był taki czuły i troskliwy, że Michał w ogóle nie czuł żadnego bólu. Pogłaskał studenta delikatnie po głowie, a następnie pocałowało i lekko nim potrząsnął.
- Hej, pora wstawać.
- Myślisz? – wymruczał student nie otwierając oczu.
- Myślę. Już jest dziewiąta. Zaraz będę się drzeć, że mamy przyjść na śniadanie.
- No to chyba trzeba by już wstać – mruknął Gabriel i przeciągnął się.
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi i zanim Michał zdążył odezwać się, otworzyły się i do pokoju wszedł Jasiek.
- Może byś tak ruszył dupę na śniadanie? To, że jest sobota… - umilkł zobaczywszy, kto leży z Michałem w łóżku.
- Dobra, dobra, już idę – odparł Michał i wyciągnął rękę, by przyciągnąć wózek, lecz okazało się, iż stoi za daleko – hej, mógłbyś mi go przysunąć? – Niestety Jasiek nie reagował, wpatrując się ze zdumieniem w Gabriela.
Michał próbował się wychylić jeszcze mocniej i tylko ręce Gabriela uchroniły go przed wypadnięciem z łóżka.
- Uważaj, bo jeszcze sobie krzywdę zrobisz – wyszeptał mu wprost do ucha obejmując go mocno.
- Kiedy on jest za daleko.
- Pomogę ci – odparł Gabriel i nie zważając na fakt, iż jest kompletnie goły, wyszedł z łóżka i podprowadził wózek bliżej. Michał sprawnie przesiadł się na wózek i wyjechał z pokoju. Dopiero wtedy Jasiek odezwał się.
- Co ty tu robisz?
- Chyba widzisz – odparł Gabriel próbując się ubrać, co utrudniał mu fakt, że nie pamiętaj gdzie porozrzucał poszczególne części swojej garderoby. – Ubieram się.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi – syknął Jasiek łapiąc przyjaciela za ramię. – Wykorzystujesz kalekę.
- On nie jest kaleką. Staje mu jak każdemu innemu.
Słysząc tą odpowiedź Jasiek spoliczkował Gabriela.
- Co, zazdrosny jesteś? – spytał Gabriel łapiąc się za policzek. – Z tobą nie wyszło, więc z innym też ma nie wyjść?
- Wykorzystałeś go, wykorzystałeś fakt, że jest kaleką i nie może się przed tobą bronić. Tak bardzo mnie nienawidzisz, że aż mścisz się na Michale?
Gabriel roześmiał się drwiąco.
- Masz zbyt wysokie mniemanie o sobie. Przestałeś mnie obchodzić już dawno temu. Teraz liczy się dla mnie tylko Michał. Kocham go.
- I pewni myślisz, że on kocha ciebie? – spytał Jasiek kpiąco.
- Kocham go – dobiegło nagle od strony drzwi. Jasiek i Gabriel jak na komendę odwrócili się w tamtą stronę. – Zapomniałem gatek – powiedział Michał i wjechał do pokoju. Podjechał do komody i zabrał bieliznę, a kiedy był już przy drzwiach odwrócił się i dodał: - Jestem już dorosły i mogę sypiać z kim chcę i kiedy chcę, a ty nie będziesz mi mówił kogo mogę kochać, a kogo nie – i wyjechał z pokoju.
Gabriel szybko skończył ubieranie się i też opuścił pomieszczenie ignorując zupełnie zdumionego Jaśka.

Dni mijały w spokoju i szczęściu, niczym w jakiejś sielance, chociaż Michał nie byłby sobą, gdyby czegoś nie wymyślił. Ale za każdym razem, po kolejnym marudzeniu, Gabriel i tak mu wybaczał. Aż nadeszły ciepłe dni, a wraz z nimi w serce Gabriela wkradł się niepokój i obawa o przyszłość ich związku. Zaczęło się od tego, że Michał zaczął się wymigiwać od wspólnych spotkań, tłumacząc się koniecznością nauki. To jeszcze nie wzbudziło podejrzeń Gabriela, wszakże gówniarz był w maturalnej klasie. Jednak wymówki tej używał coraz częściej. Miarka przebrała się pewnego razu, gdy gówniarz powiedział, że ma zamiar cały czas siedzieć w domu i się uczyć. Gabriel postanowił zająć się swoimi sprawami. Tak się złożyło, iż załatwiając jedną ze spraw znalazł sie w pobliżu domu Michała. Pod wpływem impulsu postanowił wpaść do niego i zrobić mu przyjemność, kupując pudełko jego ulubionych litrowych lodów.
- Michała nie ma – powiedziała Monika, gdy otworzyła mu drzwi.
- Ale mówił, że będzie cały dzień się uczył do matury.
- Tak powiedział? To ciekawe, bo od kilku dni jego podręczniki leżą i porastają kurzem.
- Poważnie?
- Acha.
- Rozumiem – mruknął Gabriel. – W takim razie wpadnę kiedy indziej. Mogłabyś mu nie mówić nic, że byłem?
- Oczywiście.
- Dzięki – uśmiechnął się.
- Gabriel – odezwała się Monika kiedy już odchodził.
- Tak? – odwrócił się i spojrzał na nią pytająco.
- Czy wszystko między wami w porządku?
- Ależ oczywiście – uśmiechnął się szeroko. – Nie martw się.
Czy na pewno wszystko jest w porządku? Zastanawiał się Gabriel idąc w stronę akademika. Pod wpływem impulsu wyciągnął komórkę i wybrał numer Michała. Już miał się rozłączyć po długim oczekiwaniu, gdy usłyszał jego głos
-Słucham?
- To tylko ja
- Wiem, że ty - w głosie Michała słychać było radość – wyświetliłeś mi się.
- Co słychać? Jak idzie nauka?
- Spoko.
- Może ci pomóc?
- Dzięki, Ale nie trzeba. Jakoś daję sobie radę.
- A co byś powiedział na małą przerwę? Poszlibyśmy na lody?
- Wybacz, ale może innym razem. Mam jeszcze strasznie dużo do nauki.
- No dobrze, to nie będę przeszkadzał. Pa. Kocham cię – dodał ciepłym głosem.
- Ja ciebie też kocham. Pa.
Rozłączył się. A wiec jednak gówniarz okłamuje go. Tylko dlaczego? Najpierw Jasiek, teraz on. Czyżby jednak mieli to w genach? Dlaczego? Dlaczego Gabriel nie może zakochać się w jakimś normalnym facecie i żyć długo i szczęśliwie? Oczy zaszkliły mu się niebezpiecznie. Powstrzymał łzy ze względu na fakt, iż znajdował się na ulicy, jednak, kiedy dotarł do akademika, rzucił się na łóżko i dał upust swojemu żalowi.
- Hej, a ty co tak ryczysz jak baba? – nawet nie zauważył, kiedy jeden ze współlokatorów wrócił do pokoju.
- Nie twój interes – mruknął szybko ocierając łzy.
- Teoretycznie masz rację – odparł tamten siadając na łóżku – ale mieszkamy razem już drugi rok, węc chyba mogę chociaż trochę nazywać cię swoim kumplem?
Gabriel nic nie odpowiedział, tylko tępo patrzył się w okno.
- Jak chcesz – współlokator westchnął i wstając dodał: Jakbyś jednak zmienił zdanie, to wiesz gdzie mnie znaleźć,
- Michał chyba mnie zdradza - wybąkał wciąż patrząc się w okno.
- Jesteś pewien? - usiadł z powrotem.
Gabriel pokiwał twierdząco głową.
- Ostatnio unika mnie coraz częściej. Wymawia się nauką, a zamiast tego wymyka się gdzieś z domu.
- To jeszcze nie dowód, że cię zdradza.
- A niby dowód czego?
-Że ma przed tobą tajemnice. Chcesz sprawdzić czy cię zdradza, to go śledź. I albo złapiesz go na gorącym uczynku, albo dowiesz się co za tajemnice ma przed tobą. A tak w ogóle, to zachowujesz się jak dzieciak – mruknął wstając.
Gabriel stwierdził, że tamten ma rację, zachowuje się jak dzieciak. Ryczeć z powodu czegoś takiego? Faktycznie najpierw powinien sprawdzić co Michał przed nim ukrywa.
Przez kilka kolejnych dni Gabriel próbował nakryć Michała na kłamstwie, ale za każdym razem kiedy czatował pod domem Michała nic się nie działo, więc albo gówniarz faktycznie siedział w domu, albo wybywał z niego wcześniej, zanim Gabriel zdążył tam dotrzeć. Gabriel czuł, że jeszcze trochę i złapie jakieś przeziębienie wystając jak głupi w pobliżu domu Michała, jednak postanowił być twardy i wyjaśnić to w końcu. Jeżeli ma mieć znowu złamane serce, to niech nastąpi to jak najszybciej. W końcu jego cierpliwość została wynagrodzona. Któregoś dnia zobaczył jak pod furtkę podjeżdża jakiś samochód z którego wysiadł młody mężczyzna i wszedł do środka. Wyszedł chwilę potem pchając przed sobą wózek z Michałem. Zapakował go do środka i odjechali. Gabriel skrzywił się niezadowolony. Cholera, jak ma go śledzić?
Po powrocie do akademika zrobił przegląd wszystkich znajomych z samochodem i stwierdził, że tylko Marian będzie mógł mu pożyczyć swego zdezelowanego malucha na kilka dni. Na szczęście nie przeliczył się i następnego dnia siedział pod domem Michała w samochodzie. Plusem tego był fakt iż samochód miał działające ogrzewanie, więc widmo grypy albo innego paskudztwa odeszło w siną dal. Tym razem mu się poszczęściło i jeszcze tego samego dnia zobaczył ten sam samochód i tego samego chłopaka. Tym razem ruszył za nimi. Na szczęście warunki pogodowe były znakomite, a na drogach względnie mały ruch, wiec nie miał problemu ze śledzeniem ich. W pewnym momencie wyjechali poza granice Warszawy, wjeżdżając do Wołomina. Zatrzymali się przed jakimś domem, wysiedli i weszli do środka. Gabriel zatrzymał malucha w pewnej odległości. Wysiadł i podszedł bliżej. Jakby ktoś pytał, to on tędy tylko przechodził. Obejrzał sobie dom uważnie, nie wyróżniał się niczym szczególnym. Z wyjątkiem ogromnej tablicy wiszącej na płocie. „Rehabilitacja, masaże lecznicze i relaksacyjne”. Już miał odejść zastanawiając się co dalej, gdy nagle drzwi otworzyły się i wyjrzała z nich jakaś niemłoda już kobieta.
- Pan na masaż? – zapytała.
Zdziwiony Gabriel rozejrzał się w koło, ale nikogo nie było, więc pytanie najwyraźniej było skierowane do niego.
- Tak… - odparł niepewnie zastanawiając się co on właściwie robi.
- W takim razie proszę do środka, nie ma sensu tak marznąć.
Posłusznie wszedł i zobaczył przestronne pomieszczenie pomalowane na biało, w którym siedziało kilka osób.
- Na którą godzinę był pan zapisany? – spytała kobieta podchodząc do stojącego rogu biurka.
- Ja właściwie nie byłem zapisany – bąknął niepewnie. – Usłyszałem o ty miejscu i miałem nadzieję, że może uda mi się jakoś tak od razu… Nie wiedziałem, że trzeba się zapisywać. – kłamał dalej zastanawiając się co z tego wyniknie i modląc się żeby to się nie wydało.
- Trzeba było najpierw zadzwonić – burknęła kobieta. – Może się okazać, że na darmo pan przyjechał.
- Nie miałem telefonu. Jedna znajoma mi tylko wytłumaczyła jak dojechać – brnął dalej w kłamstwo, przez cały czas modląc się, żeby nie wyszło na wierzch. – Mówiła, że kiedyś się tu masowała i bardzo jej to pomogło.
- Na następny raz proszę zadzwonić – kobieta podała Gabrielowi wizytówkę. – A dzisiaj, jeżeli ma pan czas, to może pan usiąść i poczekać. Może ktoś odwoła wizytę. Czasami tak się zdarza.
- To ja poczekam – odparł i usiadł na pierwszym wolnym krzesełku.
- A pan to z czym przyjechał? – zagadnęła go pulchna kobieta siedząca obok.
- Coś mnie w krzyżu łupie – bąknął niepewnie.
- A to świetnie pan trafił – kobieta wyraźnie się ożywiła. – Mój mąż, panie świeć nad jego duszą, też miał problemy z kręgosłupem. Konowały od siedmiu boleści nie potrafiły mu pomóc. Już myśleliśmy, że do końca życia będzie skazany na łóżko, gdy znajoma powiedział nam o tym miejscu. Stwierdziliśmy, że nie ma nic do stracenia. Wprawdzie każą sobie słono płacić, ale postawili mojego Stasiulka na nogi. No i teraz ja tu przyjeżdżam, b ostatnio też coś mi zaczęło strzykać w plecach.
Gabriel przez chwilę potakiwał głową udając, ze słucha, a gdy kobieta odwróciła się do sąsiadki z drugiej strony, skorzystał z okazji i pod pretekstem wzięcia wody z dystrybutora przeszedł na drugi koniec pomieszczenia. A potem, pod pretekstem oglądania rozwieszonych na ścianach plakatów, zaczął się powoli przechadzać. Wszedł do niewielkiego korytarzyka w którym widać było sześć drzwi oznaczonych kolejnymi numerami. W pewnym momencie jedne z nich się otworzyły i na korytarz wyszła młoda dziewczyna z jakimś segregatorem pod pachą. Na szczęście nie domknęła drzwi do końca i wciąż udający zainteresowanie plakatami Gabriel mógł usłyszeć co się dzieje w środku.
- No dalej, jeszcze kawałek – zachęcał jakiś młody męski głos. – Na pewno dasz radę!
- No pewnie, że dam – na dźwięk tego głosu serce Gabriela zabiło szybciej, a kubek z wodą o mało nie wypadł z ręki.
Dopił wodę, wyrzucił kubek do śmieci i ostrożnie przysunął się bliżej.
- No dalej. Jeszcze kawałek. Niemowlak lepiej chodzi od ciebie – podjudzał glos.
- Zabieraj te łapy, sam sobie dam radę – głos Michała był wyraźnie zmęczony i poirytowany.
Gabriel nie mógł już wytrzymać ciekawości i, nie zważając na konsekwencje, ostrożnie otworzył drzwi. I zdumiał się. Pod ogromnym oknem zobaczył podwójną barierkę, taką jak czasami można było zobaczyć w filmach o szpitalach i uwieszonego na niej Michała. Niestety jego obecność została szybko odkryta.
- Gabriel? Co ty tu robisz? – Michał był tak zdumiony, że aż ręce się pod nim ugięły i runął na podłogę.
- Uważaj! – przerażony Gabriel podbiegł i objął go – Nic ci się nie stało? Jesteś cały?
- Przepraszam, ale nie powinien pan tu wchodzić. Trwa zabieg – odezwał się młody mężczyzna stojący w pobliżu.
- W porządku Karol, to mój chłopak – odezwał się Michał. – I chyba potrzebuje trochę wyjaśnień.
- Trochę? – powiedział Gabriel z pretensją w głosie. – Całkiem sporo. Ja myślałem, że mnie zdradzasz, a ty…
- No dobra, macie dziesięć minut. Tyle ile zostało jeszcze z twojej dzisiejszej wizyty – powiedział chłopak i wyszedł.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? – zapytał Gabriel z pretensją w głosie. – Ty wiesz jak bardzo mnie to zabolało?
- Przepraszam – bąknął Michał zwieszając głowę – ale chciałem ci zrobić niespodziankę. Poza tym już nie mogłem się doczekać kiedy znowu będę mógł chodzić. Bo wiesz, któregoś razu, gdy się obudziłem, okazało się, że mogę ruszyć palcem u nogi. Tak się strasznie ucieszyłem, bo lekarze powiedzieli, że już nigdy nie będę chodził. Ale nie chciałem ci nic mówić, bo powiedziano mi, że to jeszcze nic nie oznacza, że może wróci mi częściowa sprawność, ale nic poza tym. A ja nie chciałem tylko częściowo, chciałem wszystko, bo ja jestem strasznie zachłanny. I nie chciałem żeby było ci przykro, gdyby się okazało, że nic z tego nie wyjdzie.
- Ale z ciebie głuptas – mruknął Gabriel i przytulił Michała. – Przecież wiesz, że cię kocham bez względu na to czy chodzisz, czy nie.
- Ja wiem, ale…
- Cii, nic już nie mów. Doskonale wiem co ci chodzi po głowie i jeżeli tak bardzo tego chcesz, to ci pomogę. Będziemy ćwiczyć razem. Co ty na to?
- Naprawdę? – w głosie Michała słychać było radość.
- Oczywiście – Gabriel uśmiechnął się i pocałował Michała w czoło.
W tym momencie do gabinetu wszedł chłopak, który wcześniej ćwiczył z Michałem, dając im do zrozumienia iż ich czas już minął.
- To co, może to uczcimy? Pójdziemy jutro po szkole na lody? – spytał Gabriel kiedy już siedzieli u Michała w pokoju.
- Jutro nie mogę – odparł gówniarz, a serce Gabriela na moment zatrzymało się. – Mam masaż. Ale po masażu możemy iść.
- Oczywiście – Gabriel uśmiechnął się. – Poczekam na ciebie i pójdziemy po masażu.

Pół roku później, po intensywnych ćwiczeniach z Gabrielem, masażach i rehabilitacji na basenie, Michał znowu mógł chodzić. Wprawdzie robił to jeszcze z wysiłkiem i musiał podpierać się laską, ale robił ogromne postępy, więc odzyskanie całkowitej sprawności było tylko kwestią czasu.
Od tamtego czasu nie było już żadnych niedomówień między Gabrielem i Michałem, a ich uczucie kwitło i nawet wybryki i dziwaczne pomysły Michała nie były w stanie go załamać.


KONIEC




Żeby było jasne: nie zamierzam pisać Gówniarza2!