Gówniarz 11
Dodane przez Aquarius dnia Listopada 04 2011 22:50:32
Gabriel obudził się po dwóch godzinach. Pierwszym co zobaczył po otwarciu oczu był ten gówniarz wcinający lody.
- Gabriel! – Michał ucieszył się jakby się przez miesiąc nie widzieli. – Wyspałeś się?
- Chyba tak – mruknął niepewnie.
- To świetnie! Co ty na to żebyśmy poszli trochę popływać? Przyjechaliśmy w końcu na Mazury, krainę jezior.
- Czemu nie… - stwierdził.
- Super! To zakładaj kąpielówki i idziemy.
- Mógłbyś się odwrócić?
- A po co? – zdziwił się. – Przecież widziałem cię już gołego.
Gabriel nic nie odpowiedział, tylko cały czas patrzył z wyczekiwaniem na Michała.
- No dobra – westchnął chłopak. – To ja pójdę do babci, żeby dała nam jakieś ręczniki.
Michał wyszedł, a Gabriel przedarł do stojącej pod ścianą walizki i wyciągnął kąpielówki. Właśnie kończył się przebierać, gdy do stodoły wpadł Michał.
- Gabriel, babcia mówiła, że jedna para musiała wcześniej wyjechać i zwolnił się pokój. Jeżeli chcemy to możemy się przenieść.
- A będzie ciepła woda?
- Oczywiście.
- To idziemy.
- Mięczak z ciebie.
- Nigdy nie mówiłem, ze jestem twardziel- odparł Gabriel. – Nie lubię się myć w zimnej wodzie, jeśli mam dostęp do ciepłej.
- A ja lubię – Michał uśmiechnął się. – Ale spoko, mimo, że jesteś mięczak i tak cię lubię.
Wzięli walizki i przeszli do domu. Babcia zaprowadziła ich do pokoju.
- Tu macie świeżą pościel, a tu ręczniki i jeden kąpielowy na ten wasz wypad nad jeziora.
- Dziękuję babciu – Michał uśmiechnął się.
Kobieta odwzajemniła uśmiech i wyszła.
- No to co, idziemy? Może uda nam się poderwać jakieś fajne laski
- Wiesz przecież, że nie lubię dziewczyn – powiedział Gabriel sprawdzając sprężyny jednego z łóżek.
- Ech wy faceci – westchnął Michał. – Czemu wy myślicie tylko o jednym? Przecież nie każę ci się z nimi od razu bzykać. Bawić można się na różne sposoby.
- Niby racja…
- No właśnie. Więc idziemy podrywać laski! – wykrzyknął Michał, złapał Gabriela pod ramię i wyciągnął z pokoju.
Po dziesięciu minutach spaceru doszli nad ogromne jezioro nad którym bawiło się mnóstwo ludzi, a ich głosy słychać było już z daleka.
- Na szczęście to jezioro jest na tyle płytkie, że większe łodzie osiadły by tu na mieliźnie – powiedział Michał – więc jedynymi środkami transportu są tu małe łódki wiosłowe i rowerki wodne. Mam nadzieję, ze znajdziemy jakieś fajne wolne miejsce.
Po chwili poszukiwania i ostrożnego stąpania miedzy rozłożonymi ręcznikami, kocami i innymi rzeczami, znaleźli niewielki skrawek porośnięty trawą, tuż pod drzewem.
- Super - ucieszył się Michał. – Idealne miejsce. Dziwne, że jeszcze nikt go nie zajął. Będzie w sam raz jak będziemy chcieli się ochłodzić, gdy słońce za bardzo nam głowy ogrzeje. To co, idziemy do wody? – zwrócił się do Gabriela jednocześnie ściągając koszulkę i zostając w samych bermudach.
Gabriel też rozebrał się do kąpielówek i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, gówniarz wrzasnął:
- Kto ostatni w wodzie, ten ciołek! – i już go nie było.
- Uch, ty… - mruknął Gabriel i rzucił się w pogoń.
Jak można się było spodziewać Michał pierwszy wpadł do wody i szybko zanurkował. Gabriel wszedł powoli i zanurzył się aż po szyję. Zamknął oczy i przez chwilę delektował się tym miłym uczuciem, zupełnie nie zwracając uwagi na kręcących się wokół niego turystów. Nagle poczuł jak ktoś wynurza się z wody niebezpiecznie blisko niego. Otworzył oczy i już chciał powiedzieć temu komuś coś do słuchu, gdy zobaczył wyszczerzoną gębę gówniarza.
- Ale fajnie, nie? – powiedział Michał odgarniając z twarzy mokre włosy. – Widzisz ile byś stracił gdybyś nie zgodził się przyjechać?
- Masz rację – Gabriel uśmiechnął się.
- No to teraz goń mnie! – krzyknął Michał i chlapnął wodą w twarz Gabriela. Zanim ten otrząsnął się i odzyskał ostrość widzenia, gówniarz już był prawie na środku jeziora. Stwierdził, ze nie ma sensu go gonić bo jest zbyt daleko. Postanowił więc popływać ignorując zupełnie gówniarza.
Nie wiedział ile czasu tak pływał, aż w końcu poczuł zmęczenie i postanowił wrócić na ręcznik. Kiedy do niego doszedł zobaczył siedzącego na nim Michała z pudełkiem litrowych lodów w rękach. Czy on chociaż na chwilę nie może przestać jeść tych lodów, pomyślał i usiadł na ręczniku.
- Pływanie wzmaga apetyt – mruknął chłopak jakby odgadł myśli Gabriela.
- To może poszlibyśmy coś zjeść?
- Czemu nie, tylko to skończę, dobrze?
- Jak ty to skończysz, to ja nie wiem czy będziesz miał jeszcze miejsce na coś innego – mruknął Gabriel patrząc na rozmówcę z powątpiewaniem.
- Spoko, mój żołądek jest jak guma, rozciągnie się tyle ile trzeba.
W końcu Michał skończył lody i poszli w stronę budek z jedzeniem. Michał wziął smażoną rybę z frytkami, a Gabriel kiełbaskę z grilla ze smażonymi ziemniakami i do tego piwo.
- To co teraz robimy? – spytał Gabriel, kiedy już skończyli posiłek.
- Podrywamy laski! – zawołał z entuzjazmem Michał. – Na razie nie możemy iść do wody, bo by nas żołądki ściągnęły na dno. Ale spoko, widziałem po drodze całkiem fajne laski grające w siatkówkę. Umiesz grać w siatkówkę?
- Chyba tak – bąknął Gabriel niepewnie. – Dawno nie grałem, nie wiem czy nie wyszedłem z wprawy.
- Spoko! – klepnął przyjaciela mocno w plecy, że aż ten się zachwiał. – To jest jak jazda na rowerze, tego się nie zapomina! Chodźmy! – złapał Gabriela za rękę i pociągnął za sobą.
- Cześć dziewczyny, możemy się przyłączyć? – wyszczerzył zęby do czterech dziewczyn grających w siatkówkę na zaimprowizowanym korcie składającym się z siatki zawieszonej na metalowych słupkach i różnych rzeczy osobistych wyznaczających granice boiska.
- A potraficie? – zapytała jedna z nich z zainteresowaniem.
- On – wskazał na Gabriela – potrafi, a ja nie mam bladego pojęcia.
Dziewczyny roześmiały się
- No to musimy to sprawdzić. Jestem Kaśka – wyciągnęła rękę w geście powitania.
Po zapoznaniu się podzielili się tak, że Michał i Gabriel byli w jednej drużynie. Mecz trwał wyjątkowo krótko i skończył się przegraną drużyny chłopaków. Gabriel był wkurzony na Michała, że przez jego nieudolność stracił twarz przed dziewczynami, bo chociaż był gejem,to musiał przyznać iż te dziewczyny są nie tylko sympatyczne, ale i ładne i przyjemnie by było pokazać sie w ich towarzystwie. Niestety przez cały mecz Michał zachowywał się jak łamaga. Nie zdążał podbiec do piłki, psuł idealne podania, nawet zaserwować nie potrafił porządnie.
- Coś kiepsko gracie w tą siatkówkę – zakpiła jedna z dziewczyn z przeciwnej drużyny. – Wygranie z wami to pestka.
- Trafiło się ślepej kurze ziarno – mruknął Michał. – Drugi raz już byście nie wygrały.
- A chcesz się założyć?
Michał uśmiechnął się szeroko.
- A o co?
- Pozwolę ci wybrać – stwierdziła łaskawie dziewczyna.
- Więc zawodnicy z przegranej drużyny kupią po pudełku litrowych lodów dla każdego z zawodników wygranej drużyny, w sumie dziewięć litrów.
- Ty chyba siedziałeś zbyt długo na słońcu – mruknęła druga z dziewczyn.
- Dlaczego? – Michał popatrzył zdumiony na dziewczynę.
- Dziewięć litrów? Kto tyle zje?
- Nie rozumiem czym się przejmujesz, przecież to my wygramy, więc my będziemy musieli się tym martwić.
- Pomarzyć to ty se możesz – warknęła pierwsza dziewczyna. – To my wygramy.
- Znaczy, ze przyjmujesz warunki zakładu? – spytał chytrze gówniarz.
- A żebyś wiedział! – odparła wojowniczo dziewczyna.
- Moment, moment! A mnie nikt tu nie zapyta o zdanie? – odezwał się Gabriel. Wszyscy popatrzyli na niego zdziwieni, jakby widzieli go po raz pierwszy. – Chodź no tutaj – mruknął i odciągnął Michała na pewną odległość, tak żeby dziewczyny nie słyszały o czym rozmawiają.- Ciebie to chyba faktycznie pogrzało.
- Nie rozumiem czego się czepiasz – odparł zdziwiony.
- Ty myślisz, że ile ja mam kasy? Nie stać mnie żeby od tak wyrzucić pięć dych w błoto.
- A kto ci każe je wyrzucać? – zdziwił się jeszcze bardziej.
Gabriel westchnął rozpaczliwie.
- Czy ty jesteś faktycznie taki głupi? Czy myślisz, że po tym jak załatwiły nas cztery do jednego*, mamy jakiekolwiek szanse na wygraną?
- No i co z tego? – wzruszył ramionami. – To jeszcze nic nie znaczy. Może zdarzyć się dużo różnych rzeczny, na przykład nagle pojawi się tornado i zmiecie całą plażę, albo pojawią się ufoludki i porwą te dziewczyny żeby na nich eksperymentować, albo…
- Dobra, dobra - Gabriel przerwał monolog. – Rozumiem, co chcesz powiedzieć, ale mimo to nie zgadzam się.
- No to ja zapłacę za ciebie. Babcia i tak jest mi winna sporo lodów. Po prostu wezmę je od niej i po krzyku – wzruszył ramionami.
Gabriel tylko westchnął i spuścił głowę.
- Czyli co, mam rozumieć, że się zgadzasz? – zapytał Michał.
- Co bym nie powiedział, to i tak zrobisz po swojemu – mruknął zrezygnowany Gabriel.
- Super! – Michał uściskał Gabriela i podbiegł do dziewczyny z którą się zakładał. Uścisnęli sobie ręce na przypieczętowanie zakładu i rozpoczęła się gra.
Już przy pierwszym serwie Gabriel zdumiał się przemianą jaka zaszła w gówniarzu. Był praktycznie wszędzie, odbierał nawet najbardziej niemożliwe do odebrania piłki, uniemożliwiał przeciwnikom wykonanie bloku i serwował tak, że przeciwniczki miały często problemy z prawidłowym odebraniem piłki. Gabriel miał wrażenie, że gówniarz mógłby być spokojnie sam jeden na boisku, nie tylko przeciwko tym trzem, ale także przeciwko pełnej drużynie. W końcu mecz się skończył, tym razem druzgocącą wygraną drużyny chłopaków.
- Oszukaliście nas – warknęła dziewczyna, która wcześniej się odgrażała.
- A niby dlaczego? –zdumiał się Michał. – To ty założyłaś, że jesteśmy łamagi i byłaś pewna swojej wygranej. A teraz, skoro przegrałaś, to płać, tak jak się umawialiśmy. No chyba, że chcesz żebym rozpowiadał w koło, że rzucasz słowa na wiatr.
Dziewczyna tylko bezsilnie zacisnęła zęby i ruszyła w stronę najbliższego sklepu spożywczego.
- Jakbyś chciała jeszcze kiedyś zagrać to służę pomocą – powiedział Michał, kiedy już trzymał wygrane lody.
- Zapomnij – warknęła dziewczyna i odeszła bez pożegnania, a za nią jej koleżanki.
- Jakie miłe te dziewczyny – Michał uśmiechnął się – a zwłaszcza ta która z nami grała. Zgodziła się oddać nam swoją część wygranej.
- Jakby miała wybór – mruknął Gabriel. – Po tym jak zrobiłeś te ślepia zbitego psa, musiałaby chyba mieć serce z kamienia, żeby się nie zgodzić.
Michał zaśmiał się.
- To teraz chodźmy szybko do domu, schować je zanim całkiem się rozpuszczą.
- Ty to zrobiłeś specjalnie - stwierdził Gabriel, kiedy szybkim krokiem szli w stronę domu.
- Co takiego?
- Udawałeś, że nie umiesz grać.
- Wcale nie. Ja po prostu chciałem się pobawić. To nie moja wina, że ona wzięła i potraktowała to tak poważnie – mruknął Michał. – Jakby nie była taka uparta to byśmy mogli jeszcze trochę pograć i dobrze się bawić, a tak skończyło się jak skończyło.
Weszli do domu, szybko schowali lody do zamrażalnika i wrócili nad jezioro. Na szczęście ich ręcznik leżał tam gdzie go zostawili. Bawili się aż do zmroku nawiązując różne znajomości.
- Fajnie było dzisiaj, nie? – spytał Michał kiedy już po kolacji siedzieli w pokoju szykując się do snu.
- Masz rację – Gabriel uśmiechnął się.
- To kto idzie pierwszy pod prysznic, ty czy ja?
- Ja – Gabriel złapał ręcznik i ruszył w stronę drzwi bojąc się, że gówniarz wywinie mu jakiś numer, ale o dziwno Michał nawet nie ruszył się z miejsca.
Kiedy tylko Gabriel zniknął za drzwiami, Michał zszedł do kuchni, gdzie babcia siedziała i rozwiązywała jakieś krzyżówki, a dziadek czytał gazetę, kopcąc przy tym fajkę.
- Dziadku, a moja kolejka to jeszcze gdzieś jest?
- Hm – mruknął staruszek – powinna być na strychu, chyba, że babcia komuś oddała.
- Co niby miałam oddać?- zainteresowała się babcia podnosząc głowę znad krzyżówki.
- Tą moją kolejkę, co mi dziadek kupił jak pracował za granicą.
- A! Nie, nie wydałam nikomu, jest schowana gdzieś na strychu.
- To dobrze – Michał uśmiechnął się.
- A co ty kombinujesz znowu? – zainteresowała się kobieta.
- Nic takiego, po prostu mam ochotę się pobawić.
- A nie jesteś już czasem na to za duży?- popatrzyła z powątpiewaniem na wnuka.
- Faceci nigdy nie są za duzi na zabawę kolejką – uśmiechnął się od ucha do ucha i wyszedł z kuchni.
Wszedł na strych i zapaliwszy światło rozejrzał się w koło. Kiedy tu był ostatnio miał pięć lat i wydawało mu się iż to pomieszczenie jest ogromne jak cały świat i jest pełne skarbów. Teraz po prostu był to tylko zwykły, zagracony strych. Było tu praktycznie wszystko, od mebli począwszy, a skończywszy na pudłach wypełnionych makulaturą. Na szczęście wszystko było w miarę poukładane, więc nie musiał specjalnie niczego przestawiać. No a poza tym gabaryty tego co szukał eliminowały niektóre pudła, więc mógł je spokojnie ominąć. W końcu natrafił na to co potrzebował: owinięta folią ciuchcia przerobiona tak żeby mogło na niej usiąść pięcioletnie dziecko i tory poukładane równo w czterech pudłach. Uśmiechnął się szeroko i powoli jeden po drugim zniósł wszystko na dół, do sieni. Potem wrócił na górę. Okazało się, że Gabriel zdążył już zasnąć. Po cichu poszedł się umyć, a gdy wrócił do pokoju, podszedł do łóżka Gabriela i odgarnął mu włosy z twarzy. I zobaczył delikatny uśmiech. Pod jego wpływem sam się uśmiechnął i pogłaskał Gabriela delikatnie po policzku. Położył się spać.
Następnego dnia Michał znowu zmusił Gabriela do pomocy przy zwierzętach, a kiedy już się uporali z nimi, zaciągnął go do domu i najpierw musieli wynieść do kuchni stół z salonu, a potem układali tory kolejki.
Gabriel był nieco zdziwiony rozmiarami tych torów, ale Michał szybko mu to wyjaśnił:
- To taka specjalna kolejka, inna od tych które można u nas kupić. Jak miałem cztery lata, to dziadek pracował za granicą. Marudziłem mu wtedy bez przerwy o prezenty. No to dziadek wymyślił, że kupi mi taką specjalną kolejkę, w której będę mógł siedzieć jak na normalnym rowerku. No i jak mi kupił to okazało się, że nie chciałem się bawić niczym innym, bo wagony są tak specjalnie zrobione, że można nimi przewozić różne rzeczy.
- Czyżby przypomniały ci się szczenięce lata i znowu postanowiłeś się nią pobawić? – zakpił Gabriel.
- Prawie –Michał uśmiechnął się. – Będzie potrzebna mi do dzisiejszego śniadania. Jakbyś zapomniał, to zakład z babcią się jeszcze nie skończył.
- Mam nadzieję, że tym razem nie masz zamiaru mnie w to wkręcać? – zapytał z niepokojem.
- Nie, ale potrzebuję, żebyś mi pomógł w przygotowaniach. Tyle chyba możesz, co?
- Tyle chyba mogę – pokiwał twierdząco głową i odetchnął z ulgą. Bał się tego, co ten gówniarz może wymyślić.
- Dobra. To ty układaj te tory w ten sposób – i narysował palcem na dywanie wyimaginowaną trasę.
- A ty co będziesz robił?
Michał nie odpowiedział, tylko zebrał wszystkie poduszki jakie znajdowały się w salonie i poukładał je na podłodze w sobie tylko znanym porządku. Popatrzył na nie krzywiąc się z niezadowolenia i wyszedł z salonu. Wrócił chwilę potem niosąc dodatkowe poduszki. Przez chwilę je układał, a kiedy już skończył, wziął się za montowanie zwrotnicy zasilanej bateriami i torów prowadzących z salonu do kuchni. Potem rozpakował ciuchcię i podłączył ja do gniazdka w kuchni, żeby podładować chociaż trochę akumulatorki. W tym momencie do kuchni weszła babcia. Widząc dodatkowy stół i ogromną zabawkę zaczęła marudzić, lecz szybko przestala po tym jak Michał poprzytulał się do niej niczym kot, mrucząc przy tym i robiąc słodkie miny.
W końcu Gabriel skończył układanie torów. Wtedy Michał wziął się za przygotowanie śniadania.
Godzinę później turyści zeszli na śniadanie i stanęli zaskoczeni widząc jedynie porozkładane na podłodze kolorowe poduszki i dziwne, tory ułożone w ogromną elipsę z ogonkiem ginącym za drzwiami. Stali tak zdezorientowani nie wiedząc co robić, gdy nagle usłyszeli jakiś dziwny gwizd, otworzyły się drzwi i wjechała kolejka. Na ciuchci siedział okrakiem Michał ze śmieszną mała czapką kolejarza na głowie, z kolanami prawie pod brodą i lejkiem uwieszonym na sznurku na szyi. W pewnym momencie podniósł lejek do ust i naśladując odgłos kolejowych megafonów powiedział:
- Pociąg osobowy „Pyszne śniadanko” ze stacji Kuchnia Babci Jadzi do stacji Salon Centralny wjechał właśnie na tor przy peronie pierwszym. Prosimy zajmować miejsca.
Skończywszy zapowiedź skoncentrował się na prowadzeniu ciuchci po ułożonych w elipsę torach. Turyści niepewnie zajęli miejsca na kolorowych poduszkach. Wtedy Michał, znowu udając dworcowy megafon, powiedział:
- Uwaga pasażerowie, dla państwa wygody w pierwszym wagonie zebrano całą zastawę stołową, w drugim gorące napoje, takiej jak kawa i herbata oraz napoje zimne: mleko i soki, w trzecim i czwartym wagonie cała reszta. Życzymy smacznego i dziękujemy za skorzystanie z naszych linii kolejowych.
Potem cierpliwie krążył w kółko czekając aż turyści wezmą sobie śniadanie. A turyści, na początku zdezorientowani, zaczęli się śmiać i wzajemnie przekrzykując próbowali najpierw wziąć talerze i sztućce, a potem nałożyć jedzenie, a ponieważ naczynia w których wszystko było przygotowane, były nieprzeźroczyste i nie miały żadnych naklejek, oraz tory były ułożone na tak dużym obszarze, że zanim jedna osoba zdążyła zajrzeć do wszystkich naczyń, to kolejka już odjeżdżała, więc mieli z tym mały problem. Żeby więc nie tracić czasu wszyscy zaczęli się nawzajem informować co w którym naczyniu jest i pomagać w ewentualnym nałożeniu dania na talerz. Kiedy już wszyscy mieli dania na talerzach, kolejka bez słowa wyjechała do kuchni. A tam Gabriel siedział przy stole i śmiał się.
- No, babcia, kupuj lody – mruknął Michał zsiadając z ciuchci. – Za te męczarnie należy mi się jakiś gratis. Chyba już jestem za duży na tą kolejkę, kolana i plecy mnie strasznie bolą.
- Skąd ty żeś wytrzasnął tą czapkę? – zapytał Gabriel.
- Tą? – zainteresował się Michał zdejmując niewielką czapeczkę z głowy. – Była w komplecie. Ty wiesz z jaką dumą ją wtedy nosiłem? Mówiłem wszystkim w koło, że wyglądam jak prawdziwy kolejarz.
- Teraz wyglądałeś przekomicznie.
Michał roześmiał się.
- I właśnie o to chodziło.
Kiedy turyści skończyli śniadanie Michał, przy pomocy Gabriela rozmontował tory i doprowadził salon do poprzedniego wyglądu, zataszczył kolejkę z powrotem na strych i poszli znowu na cały dzień nad jezioro.




* Mecz toczy się aż jedna z drużyn wygra 3 sety (tak więc gra się co najwyżej 5 setów). Piąty, decydujący set rozgrywany jest obecnie jako tie-break (do 15 punktów). Drużyna wygrywa set, jeśli zdobędzie co najmniej 25 punktów i ma co najmniej 2 punkty przewagi nad przeciwnikiem.



CDN