G贸wniarz 3
Dodane przez Aquarius dnia Pa糳ziernika 09 2011 01:44:59
***

Kiedy Jasiek wybieg艂 z pokoju Gabriel ostro偶nie wychyli艂 si臋 spod ko艂dry i zacz膮艂 nas艂uchiwa膰. S艂ysza艂 oddalaj膮ce si臋 wrzaski kochanka, a to znaczy艂o, 偶e jeszcze nie z艂apa艂 tego g贸wniarza. Cholerny g贸wniarz! Gabriel a偶 zacisn膮艂 pie艣ci ze z艂o艣ci. Dlaczego musia艂 wle藕膰 do pokoju akurat w takim momencie?! To takie upokarzaj膮ce! Nagle us艂ysza艂, 偶e kto艣 otwiera drzwi do pokoju. Instynktownie naci膮gn膮艂 ko艂dr臋 na g艂ow臋 i nas艂uchiwa艂. Ten kto艣 z rozmachem zamkn膮艂 drzwi, a potem chyba przekr臋ci艂 klucz w zamku, bo do uszu Gabriela dobieg艂 jaki艣 dziwny i kr贸tki chrobot. Chwil臋 potem co艣 unios艂o ko艂dr臋 i kto艣 wsun膮艂 si臋 pod ni膮.
- Co si臋 tak chowasz? - us艂ysza艂 nagle. Odetchn膮艂 z ulg膮, to z pewno艣ci膮 by艂 Jasiek. - Chod藕 tu do mnie - wymrucza艂 Jasiek do ucha kochanka, a jego r臋ka w pewnym newralgicznym miejscu wyra藕nie m贸wi艂a o czym on teraz my艣li.
-Nie mam ochoty - burkn膮艂 Gabriel.
- No co ty - Jasiek zacz膮艂 przygryza膰 delikatnie ucho przyjaciela, jednocze艣nie g艂aszcz膮c go po wewn臋trznej stronie uda w okolicy pachwiny.
- Powiedzia艂em, 偶e nie mam ochoty - warkn膮艂 nieco g艂o艣niej Gabriel jednocze艣nie odpychaj膮c r臋k臋 kochanka.
- No co ty? - Jasiek przerwa艂 pieszczoty i zdziwiony spojrza艂 na rozm贸wc臋. - Jeszcze przed chwil膮 by艂e艣 napalony jak kotka w rui
- Nie ja by艂em napalony, tylko ty. Moje cia艂o tylko reagowa艂o na twoje pieszczoty. Poza tym nie jestem w nastroju.
- Ale dlaczego?
- A jak my艣lisz? - burkn膮艂 gniewnie Gabriel i spojrza艂 z ukosa na przyjaciela.
- Zabij臋 g贸wniarza - sykn膮艂 w艣ciekle Jasiek. - Ju偶 nam nie przeszkodzi, zamkn膮艂em drzwi na klucz.
- A ja w dalszym ci膮gu nie jestem w nastroju - burkn膮艂 Gabriel k艂ad膮c si臋 plecami do Ja艣ka.
- A je偶eli sprawi臋, 偶e znowu nabierzesz ochoty? - mrukn膮艂 zalotnie li偶膮c ucho Gabriela.
- Wiesz co? Wr贸c臋 jednak do akademika - powiedzia艂 Gabriel wstaj膮c z 艂贸偶ka.
- No co ty! - Jasiek z艂apa艂 go w p贸艂. - Nie id藕. Nie b臋d臋 ci臋 ju偶 dzisiaj obmacywa艂.
- Obiecujesz?
- Obiecuj臋.
- No dobrze - Gabriel po艂o偶y艂 si臋 z powrotem, znowu plecami do kochanka. Nagle poczu艂 obejmuj膮ce go r臋ce i co艣 twardego w okolicy po艣ladk贸w.
- Hej! Obieca艂e艣! - krzykn膮艂 oburzony.
- Przecie偶 nic nie robi臋, tylko ci臋 obejmuj臋.
- Nie? A to co艣 ko艂o mojej dupy, to co?
- Nic na to nie poradz臋, 偶e znowu mi stan膮艂. Ale obiecuj臋, 偶e nic ci nie zrobi臋. Chc臋 tylko tak spa膰.
- Zobaczymy - burkn膮艂 Gabriel, ale mimo ca艂ej nieufno艣ci do Ja艣ka nie zrobi艂 nic 偶eby uwolni膰 si臋 z jego u艣cisku.
Chwil臋 potem obaj spali.
Nast臋pnego dnia rano, kiedy siedzieli przy 艣niadaniu, Gabriel wci膮偶 mia艂 skwaszon膮 min臋.
- No i czego tak si臋 kryjesz, karaluchu - us艂ysza艂 nagle, kiedy siedzia艂 zamy艣lony nad kubkiem herbaty. Zdziwiony spojrza艂 na Ja艣ka i zobaczy艂, 偶e tamten nie patrzy si臋 na niego, tylko gdzie艣 nad jego prawym ramieniem. Odruchowo odwr贸ci艂 si臋 i zobaczy艂 zagl膮daj膮cego niepewnie do kuchni Micha艂a. I poczu艂 jak na sam jego widok ro艣nie mu ci艣nienie.
- Bo nie wiem czy mog臋 wej艣膰 - b膮kn膮艂 niepewnie ch艂opak.
- Ja ju偶 si臋 nie gniewam - odpar艂 Jasiek.
- Super! - wrzasn膮艂 Micha艂 i przebywszy dziel膮c膮 ich odleg艂o艣膰 lotem b艂yskawicy, uwiesi艂 si臋 bratu na szyi.
- Uwa偶aj g贸wniarzu, bo si臋 poparz臋! - wrzasn膮艂 Jasiek pr贸buj膮c uchroni膰 si臋 przed oblaniem gor膮ca kaw膮, kt贸ra niebezpiecznie chlupota艂a w trzymanym przez niego kubku. - A poza tym, jakby艣 zapomnia艂, to jest tu jeszcze kto艣, kogo powiniene艣 przeprosi膰.
Micha艂 uwa偶nie popatrzy艂 na Gabriela. W nast臋pnej chwili kl臋cza艂 przed nim i z r臋kami z艂o偶onymi niczym do modlitwy b艂aga艂:
- Prosz臋 nie gniewaj si臋 na mnie! To nie by艂o specjalnie! Chocia偶 wygl膮da艂e艣 naprawd臋 seksownie, ja naprawd臋 nie chcia艂em was podgl膮da膰! Prosz臋! Prosz臋! Prosz臋! Prosz臋! - z ka偶dym kolejnym s艂owem jego g艂os stawa艂 si臋 coraz bardziej p艂aczliwy, a do oczu nap艂ywa艂o coraz wi臋cej 艂ez. Jednak Gabriel by艂 nieugi臋ty. Siedzia艂 i popija艂 kaw臋 z oboj臋tna min膮, jakby Micha艂 w og贸le nie by艂o w kuchni. - Oddam ci ca艂y m贸j zapas lod贸w, tylko prosz臋, nie gniewa si臋 ju偶 wi臋cej! - Micha艂 postanowi艂 wytoczy膰 najci臋偶sze dzia艂o.
- No prosz臋 - Jasiek a偶 gwizdn膮艂 ze zdumienia. - Chyba nie masz wyj艣cia i musisz mu wybaczy膰.
- A to niby dlaczego? - burkn膮艂 Gabriel popijaj膮c herbat臋 i ignoruj膮c zupe艂nie kl臋cz膮cego.
-Jeszcze nigdy nie s艂ysza艂em, 偶eby dobrowolnie zgodzi艂 si臋 odda膰 ca艂y zapas lod贸w, a jakby nie patrze膰, znam go ju偶 jaki艣 czas. Musi mu cholernie zale偶e膰.
- No nie wiem - mrukn膮艂 Gabriel i upiwszy kolejny 艂yk spojrza艂 w ko艅cu na Micha艂a.
Ten wci膮偶 kl臋cza艂 z r臋kami z艂o偶onymi jak do modlitwy i strasznie nieszcz臋艣liw膮 min膮. Gabrielowi w tym momencie przypomnia艂 si臋 plakat jednej z organizacji charytatywnych, kt贸ra postanowi艂a zebra膰 pieni膮dze na bezpa艅skie psy w jednym ze schronisk. A 偶eby bardziej trafi膰 do serc przysz艂ych darczy艅c贸w porozwieszali gdzie tylko mo偶na by艂o plakaty przedstawiaj膮ce szczeniaczka bli偶ej nieokre艣lonej rasy z komputerowo przerobion膮 nieszcz臋艣liw膮 min膮. W tej chwili Micha艂 przypomina艂 w艂a艣nie tego szczeniaczka. Gabriel pomy艣la艂, 偶e je偶eli teraz si臋 nie zgodzi to chyba ju偶 przez ca艂e 偶ycie b臋d膮 go prze艣ladowa膰 te nieszcz臋sne miny: szczeniaka z plakatu i tego cholernego g贸wniarza. Westchn膮艂 rozpaczliwie.
- Chyba nie mam wyboru - mrukn膮艂 w ko艅cu.
- Jeste艣 kochany! - Micha艂 momentalnie rzuci艂 si臋 Gabrielowi na szyj臋. - W ramach przeprosin zrobi臋 ci takie 艣niadanie, kt贸re zapami臋tasz na ca艂e 偶ycie!
- Ale ja ju偶 jad艂em 艣niadanie - b膮kn膮艂 Gabriel pr贸buj膮c uwolni膰 si臋 z u艣cisku.
- Wi臋c tak naprawd臋 nie chcesz mi przebaczy膰? - oczy Micha艂a znowu niebezpiecznie si臋 zaszkli艂y.
- No dobra - westchn膮艂 cierpi臋tniczo Gabriel - zjem to twoje 艣niadanie.
Micha艂 u艣miechn膮艂 si臋 od ucha do ucha i skoczy艂 przygotowa膰 obiecane 艣niadanie.
- Mo偶esz i艣膰 troch臋 wolniej?- mrukn膮艂 Gabriel, kiedy razem z Ja艣kiem szed艂 na uczelni臋.
- Czy偶by 艣niadanie by艂o za ci臋偶kie? - zachichota艂 tamten.
- Zamknij si臋, dobra? - warkn膮艂 Gabriel patrz膮c wilkiem na kochanka. - Dobrze wiesz, 偶e musia艂em zje艣膰 wszystko, 偶eby ten g贸wniarz da艂 mi spok贸j. Chocia偶 uwa偶am, 偶e omlet z czterech jajek z tyloma dodatkami, to lekka przesada. To b臋dzie cud jak nie nabawi臋 si臋 zgagi.
- Powiniene艣 by膰 zadowolony.
- Niby z czego? 呕e jeden gwa艂towniejszy ruch i zaraz wszystko wyrzygam? - skrzywi艂 si臋 Gabriel.
- Po pierwsze, g贸wniarz zrobi艂 ci 艣niadanie. Nigdy nikomu nie robi z w艂asnej woli. Po drugie, sypn膮艂 ci wszystkiego od serca, znaczy, 偶e ci臋 lubi. Po trzecie - wylicza艂 dalej Jasiek - jeste艣 pierwszym moim facetem o kt贸rego si臋 tak troszczy.
- Powa偶nie? - spojrza艂 nieufnie na przyjaciela.
- Aha - Jasiek pokiwa艂 twierdz膮co g艂ow膮. - Jak wiesz, troch臋 si臋 ich przewin臋艂o przez moje 艂贸偶ko. - Nie musisz mi o tym przypomina膰, pomy艣la艂 Gabriel, a serce zabi艂o mu podejrzanie mocno. - W najlepszym wypadku olewa艂 ich zupe艂nie, a jak kt贸ry艣 mu si臋 wybitnie nie podoba艂, to stara艂 si臋 mu uprzykrza膰 偶ycie. Jak we藕miesz jeszcze pod uwag臋, 偶e zazwyczaj mia艂 sojusznika w osobie Moniki, to momentami mieli przer膮bane. Ty jeste艣 w wybitnie komfortowej sytuacji. W艂a艣ciwie to jestem ciekaw dlaczego - Jasiek przystan膮艂 i zmarszczy艂 brwi patrz膮c uwa偶nie na Gabriela. - Mam wra偶enie, 偶e chyba powinienem by膰 zazdrosny.
- Nie patrz tak na mnie, dobra? - Gabriel skrzywi艂 si臋. - Nic mi臋dzy nami nie by艂o, no bo zreszt膮 kiedy? Znam go raptem drugi dzie艅.
- No racja - Jasiek roze艣mia艂 si臋 troch臋 g艂upkowato i ruszy艂 przed siebie.
Gabriel sta艂 jeszcze przez chwil臋 wpatruj膮c si臋 w plecy kochanka. Przez jedn膮 kr贸tk膮 sekund臋 czu艂 si臋 szcz臋艣liwy. Skoro Jasiek rozwa偶a艂 bycie zazdrosnym o w艂asnego brata, to mo偶e jednak mu chocia偶 troch臋 zale偶a艂o na nim? Chocia偶 z drugiej strony, gdyby mu faktycznie zale偶a艂o to udawa艂by zazdrosnego chocia偶 troch臋 d艂u偶ej... Gabriel westchn膮艂 ci臋偶ko i powoli powl贸k艂 si臋 w stron臋 uczelni.

***

Kiedy Jasiek z Gabrielem wyszli po sko艅czonym 艣niadaniu Micha艂 na spokojnie zrobi艂 sobie kanapki i kubek kakao. Brat mia艂 wyk艂ady od si贸dmej, Micha艂 zaczyna艂 od 贸smej, wiec m贸g艂 jeszcze chwil臋 posiedzie膰 i w spokoju podelektowa膰 si臋 艣niadaniem. Siedzia艂 wi臋c z ciel臋c膮 min膮 i bez po艣piechu prze偶uwa艂 kanapki.
- Cze艣膰 - us艂ysza艂 nagle i do kuchni wesz艂a jedna z bli藕niaczek. - Co na 艣niadanie?
- To co se sama zrobisz - odpar艂 nie spojrzawszy nawet na siostr臋.
- M臋ski szowinista. My艣lisz, 偶e kobiety s膮 tylko po to 偶eby sta膰 przy garach?
No tak, Jolka, pomy艣la艂 Micha艂 i wzi膮wszy ostatni膮 kanapk臋 w r臋k臋 szybko ewakuowa艂 si臋 z kuchni, zupe艂nie ignoruj膮c gl臋dzenie siostry.
Id膮c do szko艂y wszed艂 do pobliskiego spo偶ywczaka i kupi艂 pude艂ko litrowych lod贸w. Wyj膮艂 z plecaka 艂y偶eczk臋 i dalej id膮c wcina艂 loda. Kiedy dotar艂 na miejsce by艂o jeszcze p贸艂 godziny czasu. Usiad艂 pod 艣cian膮 naprzeciwko sali w kt贸rej mieli mie膰 pierwsze zaj臋cia i skupi艂 si臋 ca艂kowicie na lodach. Zanim nauczyciel przyszed艂 puste pude艂ko ju偶 dawno le偶a艂o w koszu na 艣mieci, a Micha艂 z niewinn膮 min膮 sta艂 pod drzwiami.
Zacz臋艂a si臋 lekcja, a konkretnie matematyka. Nauczyciel rozdawa艂 klas贸wki na g艂os wyczytuj膮c oceny.
- Jarocki! - w ko艅cu doszed艂 do Micha艂a. Ten wsta艂 i z bij膮cym sercem czeka艂 na ocen臋. - Dw贸ja!***
Ch艂opak z min膮 skaza艅ca podszed艂 do biurka nauczyciela i odebra艂 klas贸wk臋.
- Jarocki, jak tak dalej p贸jdzie to na koniec roku nie dostaniesz promocji do nast臋pnej klasy. Sam sp贸jrz - nauczyciel postuka艂 palcem w odpowiedni膮 rubryk臋 w dzienniku. - dwa, dwa, dwa plus, trzy, dwa. Jak ja mam ci z tego wyci膮gn膮膰 pozytywn膮 ocen臋? Mo偶e ty mi 艂askawie powiesz?
- Nie wiem - b膮kn膮艂 niewyra藕nie Micha艂 - mo偶e na pi臋kna oczy? - i popatrzy艂 z wyczekiwaniem na nauczyciela.
- Nie, kochany. Na pi臋kne oczy, to ty dosta艂e艣 tr贸j臋 na p贸艂rocze. Teraz jak nie poprawisz tych ocen to nie masz co marzy膰 o promocji do nast臋pnej klasy. Rozumiesz? - Micha艂 pokiwa艂 tylko g艂ow膮. - To dobrze. Ma艂ecki! - Nauczyciel nie zwraca艂 ju偶 uwagi na ch艂opaka wyczytuj膮c kolejne nazwiska.
Micha艂 powl贸k艂 si臋 do swojej 艂awki i ci臋偶ko usiad艂szy zas臋pi艂 si臋. Do ko艅ca dnia chodzi艂 zgaszony, jakby nieobecny.

***

By艂a dwudziesta druga kiedy Jasiek w ko艅cu wr贸ci艂 do domu. Po zaj臋ciach postanowili w kilku ch艂opa p贸j艣膰 na browarna, no i teraz Jasiek wraca艂 w stanie lekko wskazuj膮cym. Wszystkie 艣wiat艂a w domu by艂y pogaszone. Wszed艂 po cichu staraj膮c si臋 nie narobi膰 zbyt wiele ha艂asu. Powoli, podpieraj膮c si臋 o meble i 艣ciany dotar艂 do salonu i zapali艂 艣wiat艂o.
- Rany boskie! - wykrzykn膮艂 cofaj膮c si臋 par臋 krok贸w. - M贸g艂by艣 mnie tak nie straszy膰? - Niestety nie otrzyma艂 偶adnej odpowiedzi. - Hej, g贸wniarzu, czemu nic nie m贸wisz? I tak w og贸le, czemu siedzisz tu po ciemku? I gdzie s膮 wszyscy?
- Nie wiem - odpar艂 bezbarwnym g艂osem Micha艂.
Ch艂opak siedzia艂 na kanapie z podkulonymi kolanami i t臋po wpatrywa艂 si臋 w 艣cian臋 naprzeciwko. Starszemu z braci ciarki przesz艂y po plecach.
- Micha艂, co si臋 sta艂o? - zapyta艂 zaniepokojony.
Ch艂opak w ko艅cu spojrza艂 na brata, a wzrok mia艂 pusty, jakby w艂a艣nie zobaczy艂 co艣 strasznego. Ja艣kowi serce podesz艂o pod gard艂o, a ca艂y alkohol momentalnie z niego wyparowa艂.
- Micha艂... - wyszepta艂.
W tym momencie ch艂opak rozp艂aka艂 si臋 i rzuci艂 w stron臋 brata, wtulaj膮c si臋 w niego. Jasiek odruchowo obj膮艂 go.
- Jasiulek... - rozpocz膮艂 nieszcz臋艣liwym g艂osem Micha艂.
- Co si臋 sta艂o? - serce starszego z braci wali艂o coraz bardziej. Mia艂 wra偶enie, 偶e jeszcze chwila i rozsadzi je na kawa艂ki. Micha艂 nigdy tak do niego nie m贸wi艂, a wiec to musia艂o by膰 co艣 powa偶nego
- Bo ja nie zdam do nast臋pnej klasy!! - wyst臋ka艂 w ko艅cu Micha艂 mocz膮c koszul臋 brata.
- Tylko tyle?? - zdumia艂 si臋 Jasiek. - A ja my艣la艂em, 偶e mo偶e kto艣 mia艂 wypadek, albo co艣, a to tylko taka g艂upota.
- To nie jest g艂upota! - oburzy艂 si臋 Micha艂 odsuwaj膮c od brata. - To jest powa偶na sprawa!
- Na dobra, dobra, to jest powa偶na sprawa - powiedzia艂 uspokajaj膮co obejmuj膮c ponownie brata. - Powiedz dok艂adnie co i jak. - Poci膮gn膮艂 brata na kanap臋. - I nie rycz ju偶, na pewno uda nam si臋 co艣 z tym fantem zrobi膰.
Micha艂 przez chwil臋 siedzia艂 poci膮gaj膮c nosem, a偶 w ko艅cu uspokoi艂 si臋 troch臋.
- Bo Ca艂ka powiedzia艂, 偶e jak nie poprawi臋 stopni to nie przepu艣ci mnie do nast臋pnej klasy - powiedzia艂 dr偶膮cym g艂osem.
- Jaka "Ca艂ka"? - zdumia艂 si臋 Jasiek.
- Nie "jaka", tylko "kto". M贸j nauczyciel z matematyki.
- Aha. Wi臋c masz a偶 tak kiepskie oceny z matematyki? - Micha艂 twierdz膮co pokiwa艂 g艂ow膮 - Wi臋c popro艣 kogo艣 偶eby ci pom贸g艂 i b臋dzie po k艂opocie.
- Kogo? - zapyta艂 偶a艂o艣nie.
- No, kt贸rego艣 z koleg贸w... - odpar艂 niepewnie Jasiek.
- Powiedzieli, 偶e nie maj膮 czasu - chlipn膮艂 Micha艂.
- No to mo偶e kt贸r膮艣 z kole偶anek...
- W 偶yciu! - zaperzy艂 si臋.
- Dlaczego? - zdziwi艂 si臋 Jasiek.
- Poprosi艂em jedn膮, to powiedzia艂a, 偶e mi pomo偶e, ale za to mam si臋 z ni膮 um贸wi膰 na randk臋! A ja nie chc臋! No bo dlaczego mam si臋 umawia膰 na randk臋 z dziewczyn膮, kt贸rej nawet nie lubi臋?! To znaczy nie to, 偶e co艣 do niej mam, ale po prostu traktuj臋 j膮 tylko jako kole偶ank臋, nie czuj臋 do niej nic specjalnego, tak samo jak wszystkie inne dziewczyny w klasie.! A poza tym zacznie si臋 umawianiem, a p贸藕niej b臋dzie mnie szanta偶owa艂a, 偶e nie pomo偶e mi jak jej nie poca艂uj臋, albo jeszcze co艣 gorszego! To jest paskudne! - skrzywi艂 si臋 tak paskudnie, 偶e a偶 wywo艂a艂 tym 艣miech Ja艣ka.
- A bli藕niaczki?
- Ka艣ka powiedzia艂a, 偶e nie ma czasu na nia艅czenie bachora, bo ma poumawiane randki do ko艅ca tygodnia, a Jolka wyskoczy艂a z jak膮艣 gadk膮 o m臋skim szowinizmie. Szczerze m贸wi膮c nawet jej dok艂adnie nie s艂ucha艂em. No i wysz艂o na to, 偶e zosta艂e艣 tylko ty. Pomo偶esz mi? - zrobi艂 nieszcz臋艣liw膮 min臋.
- Ja?! - przerazi艂 si臋 Jasiek, a Micha艂 pokiwa艂 twierdz膮co g艂ow膮. - Wiesz, ja nie jestem zbyt dobry z matematyki... - W tym momencie Micha艂 rozbecza艂 si臋. - Ej, no, nie becz - niezdarnie przyci膮gn膮艂 brata do siebie. - Mo偶e co艣 wymy艣limy.
- Ale co?
- Zaczekaj -mrukn膮艂 Jasiek i wyci膮gn膮艂 kom贸rk臋 z kieszeni. - S艂uchaj, mam do ciebie pro艣b臋 - powiedzia艂 do telefonu, kiedy ju偶 uzyska艂 po艂膮czenie. - M贸j brat potrzebuje pomocy z matematyki. M贸g艂by艣 go troch臋 poduczy膰? No we藕, nie przesadzaj, zd膮偶ysz si臋 nauczy膰 do sesji, a jak nie to we wrze艣niu b臋dziesz m贸g艂 jeszcze zdawa膰 poprawk臋, a g贸wniarz mo偶e nie przej艣膰 do nast臋pnej klasy. Poczekaj - zakry艂 telefon d艂oni膮 i zwr贸ci艂 si臋 do Micha艂a: - Ile masz czasu?
- Tydzie艅.
- Tydzie艅 - powiedzia艂 Jasiek do telefonu. - Ja wiem, 偶e ma艂o czasu, ale nic na to nie poradz臋. Najlepiej by by艂o jak by艣 przyszed艂 jutro. Jeste艣 kochany. To pa.
- Ty - Micha艂 spojrza艂 dziwnym wzrokiem na brata, a w jego oczach nie by艂o nawet 艣ladu po wcze艣niejszych 艂zach - co to by艂o?
- Jak to "co"? Poprosi艂em koleg臋, 偶eby ci臋 troch臋 pouczy艂.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi, to ostatnie. "Jeste艣 kochany. To pa". Czy偶by艣 zdradza艂 Gabriela?
Jasiek roze艣mia艂 si臋.
- G艂upoty gadasz i tyle.
- No to co to by艂o? - zapyta艂 nieust臋pliwie Micha艂. - Powiem wszystko Gabrielowi!
- No to powiedz, a teraz id藕 spa膰 - Jasiek ze 艣miechem poczochra艂 brata po g艂owie i wsta艂 z kanapy z zamiarem udania si臋 do w艂asnego pokoju.
- A 偶eby艣 wiedzia艂, 偶e powiem! - Krzykn膮艂 jeszcze Micha艂 za odchodz膮cym bratem i naburmuszony ruszy艂 do kuchni. - Co on sobie my艣li? - Burcza艂 grzebi膮c w lod贸wce. - Ma takiego fajnego faceta, a mizdrzy si臋 do jakiego艣 innego. - Wyci膮gn膮艂 z zamra偶alnika loda na patyku. Przed snem nie wskazane zbyt du偶o, pomy艣la艂 i poszed艂 w stron臋 swojego pokoju.
By艂a sz贸sta rano kiedy si臋 obudzi艂 i mimo i偶 przekr臋ca艂 si臋 z boku na bok, to sen nie chcia艂 ju偶 wr贸ci膰. Westchn膮艂 ci臋偶ko i zwl贸k艂 si臋 z 艂贸偶ka. Co on niby ma robi膰 o sz贸stej rano w sobot臋? Umy艂 si臋 bez po艣piechu i zszed艂 do kuchni. Zrobi艂 sobie kanapki na 艣niadanie i zabrawszy talerz przeszed艂 do salonu. W艂膮czy艂 telewizor. Przez chwil臋 skaka艂 po kana艂ach, a偶 w ko艅cu natrafi艂 na co艣, co go zainteresowa艂o.
W艂a艣nie sko艅czy艂 si臋 program gdy us艂ysza艂 dzwonek do drzwi. Zastanawiaj膮c si臋 kto to mo偶e by膰 o tak wczesnej porze, otworzy艂 drzwi.
- O, Gabriel - zdumia艂 si臋. - Jasiek pewnie jeszcze 艣pi. I chyba niepr臋dko wstanie, s膮dz膮c po tym jak wczoraj wieczorem 艣mierdzia艂 w贸dk膮. Wi臋c mo偶e lepiej przyjd藕 gdzie艣 tak w okolicy obiadu. Co ty na to?
- Ja nie do niego, tylko do ciebie - odpar艂 przybysz.
- Do mnie?? - zdumia艂 si臋 Micha艂.
- Jasiek prosi艂, 偶ebym pom贸g艂 ci z matematyk膮, bo podobno jeste艣 g艂膮b totalny.
- To on z tob膮 wczoraj rozmawia艂?
- Ze mn膮, a bo co?
- Nie, nic - odpar艂 szybko Micha艂. Ale z niego g艂upek. Pos膮dza膰 brata o zdrad臋... - A tak w og贸le nie jestem g艂膮b totalny - doda艂 z pretensj膮 w g艂osie.
- Nie? To dlaczego grozi ci kiblowanie? A tak w og贸le to mo偶e by艣 mnie w ko艅cu wpu艣ci艂? Chyba, 偶e nie chcesz tej pomocy?
- Chc臋! - odpar艂 ch艂opak troch臋 zbyt g艂o艣no i otworzy艂 szeroko drzwi wpuszczaj膮c przybysza do 艣rodka. - Tonie moja wina. Ja si臋 ucz臋. Po prostu matematyka mnie jako艣 nie lubi.
- A ja jestem 艢wi臋ty Miko艂aj - mrukn膮艂 Gabriel. - To gdzie masz pok贸j?
- Na g贸rze - odpar艂 odruchowo Micha艂, ale szybko si臋 zreflektowa艂 i zapyta艂: - a na co ci m贸j pok贸j?
- A co, chcesz si臋 tutaj uczy膰?
- Nie, nie! - przerazi艂 si臋 Micha艂.
- No to prowad藕.
- Ale ja mam nieposprz膮tane!
Gabriel westchn膮艂 ci臋偶ko.
- Zr贸b mi herbat臋. Zanim j膮 wypij臋 ty masz wszystko posprz膮ta膰, bo inaczej wyjd臋 i ju偶 tu nie wr贸c臋, a ty b臋dziesz musia艂 szuka膰 kogo艣 innego do pomocy.
- Dobrze! - Micha艂 skoczy艂 do kuchni.
Chwil臋 potem Gabriel siedzia艂 w salonie i popijaj膮c herbat臋 s艂ucha艂 odg艂osu tupotu n贸g po drewnianej pod艂odze. Chwil臋 potem dobieg艂 do jego uszu jaki艣 艂omot, potem nast臋pny i nast臋pny. Par臋 minut p贸藕niej znowu us艂ysza艂 tupot n贸g, tym razem coraz g艂o艣niejszy i w salonie pojawi艂 si臋 sapi膮cy Micha艂.
- Zd膮偶y艂em? - wysapa艂, w jego g艂osie s艂ycha膰 by艂o niepok贸j.
- Zd膮偶y艂e艣 - odpar艂 Gabriel uspokajaj膮co. Na widok miny jak膮 zrobi艂 ten g贸wniarz chcia艂o mu si臋 a偶 艣mia膰, ale jako艣 si臋 powstrzyma艂. - Jeszcze nawet nie wypi艂em herbaty do ko艅ca.
- No patrz, ale ze mnie b艂yskawica - Micha艂 roze艣mia艂 si臋. - Mo偶e od tej pory b臋dziesz m贸wi艂 do mnie "Flash"?****
- Pomarzy膰 to ty se mo偶esz - mrukn膮艂 Gabriel podnosz膮c si臋 z kanapy. - Idziemy.
Kiedy byli ju偶 w pokoju Micha艂a, Gabriel rozejrza艂 si臋 w ko艂o. To co zobaczy艂, troch臋 go rozczarowa艂o. Zwyczajny pok贸j. 艢ciany w b艂臋kitnym kolorze, p贸艂ki z ksi膮偶kami i jakimi艣 bibelotami, zwyk艂e 艂贸偶ko, po艣cielone, szafa, biurko, krzes艂o, na 艣cianie nad 艂贸偶kiem ogromny plakat z widokiem zachodz膮cego s艂o艅ca nad morzem. Gabriel wyobra偶a艂 sobie, ze zastanie tu jakie艣 dziwaczne rzeczy, wszak偶e po tym g贸wniarzu mo偶na by艂o spodziewa膰 si臋 wszystkiego, a okaza艂o si臋 i偶 jest to najzwyczajniejszy w 艣wiecie pok贸j. Micha艂 opacznie zinterpretowa艂 niepewn膮 min臋 Gabriela bo powiedzia艂:
- Wybacz ten ba艂agan, ale sprz膮tn膮艂em tylko po wierzchu. Jak bym mia艂 wi臋cej czasu to zrobi艂bym to o wiele lepiej.
Gabriel spojrza艂 zdziwiony na ch艂opaka. Je偶eli to jest ba艂agan, to ciekawe jak u niego wygl膮da porz膮dek, pomy艣la艂, a na g艂os powiedzia艂:
- Dobra, dawaj podr臋cznik i powiedz czego nie rozumiesz.
- Wszystkiego - mrukn膮艂 Micha艂 podaj膮c ksi膮偶k臋.
Gabriel przez chwil臋 studiowa艂 podr臋cznik.
- Ja nie rozumiem, jak mo偶na tego nie umie膰, przecie偶 to pro艣cizna.
- Mo偶e dla ciebie - burkn膮艂 Micha艂. - Dla mnie to czarna magia.
- Dobra - westchn膮艂 Gabriel - wyci膮gaj co艣 do pisania.
Ch艂opak wyci膮gn膮艂 z szuflady zeszyt i zacz臋艂a si臋 nauka.
- Ty jeste艣 g艂upszy ni偶 ustawa przewiduje - stwierdzi艂 Gabriel po godzinnej pr贸bie wt艂oczenia wiedzy do opornego umys艂u.
- Co ja na to poradz臋? - oczy Micha艂a zaszkli艂y si臋 niebezpiecznie. - Przecie偶 widzisz, 偶e si臋 staram - i wskaza艂 na zapisane kartki w zeszycie, mn贸stwo kartek.
- Dobra, zrobimy sobie przerw臋, a potem spr贸bujemy od nowa. Zr贸b mi kaw臋.
Micha艂 bez s艂owa wybieg艂 z pokoju. Wr贸ci艂 po dziesi臋ciu minutach z du偶ym kubkiem kawy i litrowym pude艂kiem lod贸w.
- Ciebie to jeszcze nie zmuli艂o od tych lod贸w? - spyta艂 Gabriel patrz膮c z dezaprobat膮 na zmniejszaj膮c膮 si臋 w zastraszaj膮cym tempie zawarto艣膰 pude艂ka.
- Nie. Bo ja jestem lodoman.
- Co?
- Lodoman, albo lodolik, sam nie wiem co lepsze. No wiesz, jest narko - man albo alkoho - lik, wi臋c ja jestem lodo - man albo lodo - lik.
- Aha - Gabriel pomy艣la艂, 偶e w艂a艣ciwie dziwne twory j臋zykowe w wykonaniu tego g贸wniarza nie powinny go ju偶 chyba w og贸le dziwi膰. - No dobra, wracamy do nauki - powiedzia艂, kiedy wypi艂 ju偶 wi臋kszo艣膰 kawy.
- Ale ja jeszcze nie sko艅czy艂em - j臋kn膮艂 Micha艂 pokazuj膮c pe艂ne do po艂owy pude艂ko lod贸w.
- Mo偶esz je艣膰 w mi臋dzyczasie - mrukn膮艂 Gabriel. - Ja nie mam tyle czasu, 偶eby czeka膰 a偶 sko艅czysz.
I zacz膮艂 t艂umaczy膰 wszystko od pocz膮tku, a Micha艂 ze skupion膮 min膮 i 艂y偶eczk膮 w臋druj膮c膮 chyba automatycznie od pude艂ka do jego ust, s艂ucha艂 co on m贸wi.
- Dobra, teraz spr贸buj zrobi膰 te zadania - Gabriel wskaza艂 palcem w podr臋czniku.
Micha艂 westchn膮艂 cierpi臋tniczo i zabra艂 si臋 za rozwi膮zywanie.
- Zrobi艂em! - wykrzykn膮艂 tryumfalnie, kiedy ju偶 sko艅czy艂.
- Poka偶 - Gabriel przez chwil臋 czyta艂 to, co ch艂opak napisa艂, a na koniec popatrzy艂 na niego z dziwnym wyrazem twarzy.
- Co jest? - zaniepokoi艂 si臋 Micha艂 - Ubrudzi艂em si臋 lodami?
- Ty mnie czasem nie robisz w balona? - zapyta艂 podejrzliwie.
- Niby z czym? - ze zdumienia Micha艂 a偶 od艂o偶y艂 艂y偶eczk臋.
- T艂umaczy艂em ci wszystko tak samo jak przedtem, da艂em ci do rozwi膮zania te same przyk艂ady i rozwi膮za艂e艣 je bez problemu, chocia偶 przedtem nie by艂e艣 w stanie. Czego艣 tu nie rozumiem.
- Ale ja naprawd臋 tego nie rozumiem! - oczy Micha艂a znowu si臋 zaszkli艂y, a g艂os zacz膮艂 niebezpiecznie drga膰. - Nie wiem jak to zrobi艂em. To si臋 jako艣 samo tak...
Gabriel patrzy艂 na Micha艂a bez s艂owa, jakby si臋 nad czym艣 zastanawia艂. Ch艂opak wpatrywa艂 si臋 w niego z niepokojem. W pewnym momencie Gabriel zabra艂 lody i wyrzuci艂 przez okno.
- Ej! Co ty robisz?! - Micha艂 zerwa艂 si臋 i chcia艂 podbiec do okna, ale silne r臋ce Gabriela powstrzyma艂y go.
- Denerwowa艂y mnie - warkn膮艂 Gabriel. - Poza tym masz si臋 uczy膰. Chyba, ze chcesz zawali膰 rok?
- Nie chc臋.
- No to siadaj i r贸b. Teraz te zadania - postuka艂 palcem w ksi膮偶k臋.
Micha艂 wzi膮艂 si臋 za robienie zada艅.
- Nie potrafi臋 - wyj膮ka艂 p艂aczliwie.
- Dlaczego? Przecie偶 przed chwil膮 zrobi艂e艣 podobne zadania.
- Ale teraz mam zupe艂n膮 pustk臋 w g艂owie.
- Tak jak my艣la艂em - mrukn膮艂 Gabriel.
- Co? - zainteresowa艂 si臋 ch艂opak.
W tym momencie odezwa艂a si臋 kom贸rka Gabriela.
- S艂ucham? Cze艣膰. W艂a艣nie z nim siedz臋. To beznadziejny przypadek. Przyjd藕, to ci powiem.
- To by艂 Jasiek? - Spyta艂 Micha艂 kiedy ju偶 Gabriel sko艅czy艂 rozmawia膰.
- Tak.
- Co chcia艂?
- Zam贸wi膰 pizz臋 - odpar艂 sarkastycznie. - A jak my艣lisz?
- Ja tam nie wiem - wzruszy艂 ramionami.
W tym momencie do pokoju wszed艂 starszy brat. Podszed艂 do Gabriela i poca艂owawszy go w usta powiedzia艂:
- Witaj. Jak wam idzie?
- Wychodzi na to, 偶e on bez lod贸w nie potrafi normalnie my艣le膰 - westchn膮艂 Gabriel.
- To on w og贸le my艣li? - Jasiek postanowi艂 by膰 z艂o艣liwy.
- A chcesz w cymba艂!? - oburzy艂 si臋 Micha艂.
- Mo偶esz sprecyzowa膰? - Jasiek postanowi艂 zupe艂nie zignorowa膰 wrzaski m艂odszego brata.
Gabriel stre艣ci艂 mu wnioski do kt贸rych doszed艂.
- No patrzcie - Jasiek ze zdumieniem popatrzy艂 na brata. - A ja my艣la艂em, 偶e to kolejny jego wyg艂up. Wychodzi na to, 偶e zwoje ci si臋 za bardzo przegrzewaj膮 i trzeba je sch艂odzi膰, 偶eby艣 m贸g艂 normalnie my艣le膰.
- Bardzo zabawne - burkn膮艂 Micha艂 wykrzywiaj膮c si臋.
- Nie rozumiem czego si臋 w艣ciekasz. Wystarczy jak podczas nauki b臋dziesz wsuwa艂 te swoje lody i po krzyku.
- Jak jeste艣 taki m膮drala, to powiedz jak ja niby mam je艣膰 lody w czasie klas贸wki?!
- No faktycznie, to jest problem. Biedactwo - poklepa艂 brata po g艂owie z udawan膮 trosk膮 w g艂osie. - Wychodzi na to, 偶e jednak b臋dziesz zimowa艂.
- No wiesz... - Micha艂 rozbecza艂 si臋. - To ty zamiast mi pomaga膰, podtrzyma膰 na duchu, jeszcze mnie dobijasz!!
- Nie rycz! Doros艂y jeste艣! - mrukn膮艂 z niesmakiem Jasiek.
- Mam to gdzie艣! - wrzasn膮艂 Micha艂 i wybieg艂 z pokoju.



*** chocia偶 to raczej bez znaczenia, ale system edukacji w tym opowiadaniu oparty jest na starym systemie, czyli 8 klas podstaw贸wki i cztery liceum, a najgorsza ocen膮 jest dw贸jka, a nie jedynka
**** jeden z superbohater贸w marvelowskich komiks贸w. Jego "moc膮" jest szybko艣膰 r贸wna niemal pr臋dko艣ci 艣wiat艂a





CDN