W objęciach anioła 1
Dodane przez Aquarius dnia Lipca 06 2011 23:23:49
Rozdział 1

1. TYLKO NIE ON


- Severusie, masz veritaserum?- podniesiony głos Albusa Dumbeldora poniósł się echem po domu na Grimmauld Place 12.
W Kwaterze Głównej Zakonu Feniksa, odbywało się nadzwyczajne zabranie. Tylko najważniejsi zakonnicy byli na nim obecni. Remus Lupin, Severus Snape, Artur Wasley, jego żona i najstarsi synowie, Lucjusz Malfoy, (szpieg zakonu, odkąd śmierciożercy zamordowali jego żonę) Alastor Moody, Nimfadora Tonks, Kingsley Shacklebolt, Minewra McGonagall, i oczywiście przywódca zakonu, Albus Dumbeledor.
Powodem tego spotkania była schwytana przez Zakonników, prawa ręka Voldemorta, najgroźniejsza śmierciożerczyni, i najbardziej poszukiwana morderczyni ostatnich lat- Bellatriks Lasangre.
Obecnie, skuta zaklęciami, nieprzytomna, siedziała na krześle w kuchni, otoczona przez wszystkich obecnych, nie miała żadnej możliwości ucieczki po przebudzeniu.
-Oczywiście mam Albusie- odezwał się Severus -"Wreszcie cię mamy Bella, i już moja w tym głowa, żebyś stąd nie wyszła żywa" - myślał mściwie, z morderczym błyskiem w oczach.
-A więc dowiedzmy się co ma nam do powiedzenia nasz gość-dyrektor podszedł do krzesła na którym siedziała kobieta, wycelował w nią różdżką- Enervate!
Czarne oczy Belli otworzyły się, po sekundzie już wiedziała, że ma kłopoty. Szarpnęła się, ale zaklęcia, które ją trzymały były zbyt mocne. Podniosła wzrok napotykając niebieskie oczy Dumbeldora, który uśmiechnął się do niej sztucznie.
-Witaj Bello, Witaj w naszych skromnych progach.
- Idź do diabła Dumbeldore- Warknęła i potoczyła wzrokiem po obecnych, zatrzymując się na dwóch osobach.- Mówiłam naszemu panu, że jesteś zdrajcą, Snape! Ale mi nie wierzył! Ale ty Lucjuszu!- warczała wściekle- Jak mogłeś? Zginiecie obaj w męczarniach! Zdrajcy!
-Możliwe Bello- odrzekł ze spokojem Blondyn- ale coś czuję, że Ty pierwsza pożegnasz się z tym światem...-tu uśmiechnął się paskudnie a inni na to zachichotali. Wtedy podszedł do niej Snape.
-A nawet na pewno- mówił zimno podchodząc do niej- ale najpierw powiesz nam to co chcemy wiedzieć- Syknął nachylając się nad nią.
-Nigdy! Nigdy nie zdradzę mojego Pana! Nigdy!- Krzyknęła z furią, a jej twarz wyrażała czysty obłęd.
-Powiesz, Bella- Syczał nad nią Snape - Bo właśnie na taką okazję jak ta, mam przygotowane, najsilniejsze Veritaserum jakie istnieje.
Kobieta zbladła nagle i zacisnęła usta w cienką linie.
-Severusie zaczynajmy.-Powiedział ze spokojem Albus.
Snape chwycił jej podbródek brutalnie z wyraźnym obrzydzeniem na twarzy. Otworzył jej usta i wlał parę kropel przezroczystego płynu do ust, po czym zmusił ją do przełknięcia. Odczekali chwilę. W pewnym momencie oczy Belli stały się puste a twarz zobojętniała, ona sama przestała się szarpać i teraz siedziała spokojnie na krześle. Wszyscy siedzieli wokół niej patrząc się centralnie w jej twarz, tylko Snape i Malfoy stali opierając się o ścianę naprzeciwko niej. Dyrektor zaczął przesłuchanie.
-Jak masz na imię?
-Bellatriks Laurencja Millaj Lasangre
-Ile masz lat?
-35.
-Komu służysz?
-Mojemu Panu, Mrocznemu Lordowi Voldemortowi.
-Dobrze, dowiedzmy się czegoś konkretnego.- Albus skinął na Remusa.
Ten zaczął szczegółowe przesłuchanie.
-Dlaczego twój Pan wysłał wszystkich śmierciożerców na poszukiwania jednej osoby, Harrego Pottera?
- Mój pan został ogarnięty obsesją na punkcie Harrego Pottera- jej głos był monotonny i bez barwny.
-Dlaczego nazywasz to obsesją?
-Ponieważ odwołał wszystkie misje. A wszystkim, którzy je wykonywali, nakazał aby znaleźli Harrego Pottera za wszelką cenę i jak najszybciej Mu go dostarczyli, nietkniętego.
Na twarzach niektórych obecnych pojawił się niepokój. Szczególnie był on Widoczny, o dziwo, w oczach Mistrza Eliksirów.
-Dokładnie od kiedy twój pan się tak zachowuje ?
-Dokładnie od połowy lipca tego roku. Czyli od półtora tygodnia.
-Co stało się półtora tygodnia temu?
-Mój pan wnik...- wtedy kobieta zaczęła się opierać. Snape podszedł szybko do niej i wlał jej dużo większą ilość eliksiru do ust, po czym wrócił na swoje miejsce.
-Co stało się półtora tygodnia temu?- zapytał głośniej Lupin. To wszystko coraz bardziej mu się nie podobało, zresztą, reszcie również.
-Mój pan poświęcił ogromną ilość mocy, na to, aby wniknąć w umysł Harrego Pottera. Udało mu się przedrzeć przez osłony chłopaka, po wielu próbach, wcześniej nie mógł się przebić. Jego obsesja zaczęła się dopiero po tym jak wyszedł z umysłu Pottera.
Snape wyraźnie zadrżał, "jak Harry musiał cierpieć, co musiał przejść za nim Czarny Pan przedarł się przez jego osłony? Uczyłem go Oklumencji całą szóstą klasę. Miał, jak się okazało później, niesamowity dar do tej dziedziny magii. Ale Na Merlina! Czarny Pan wykorzystał do tego tyle mocy!"
-Co stało się później?- wszyscy po ostatniej wypowiedzi byli wyraźnie wstrząśnięci.
-Mój pan najpierw stracił przytomność, przez utratę sił. Był nieprzytomny dwa dni. Kiedy się obudził wysłał sowami rozkazy do wszystkich swoich sług i nakazał porzucenie wszystkich wykonywanych zadań, po czym rozkazał żeby poświęcili czas i swą moc, na odnalezienie Harrego Pottera. Zastrzegł jednak, że jeżeli chłopak odniesie jakiekolwiek szkody na zdrowiu, psychice a przede wszystkim na ciele, ten, który do tego dopuści, zapłaci mu osobiście swym życiem.
Jeżeli wcześniej, wszyscy obecni byli zaniepokojeni, to w tym momencie na ich twarzach malowało się czyste przerażenie. Voldemort nigdy się tak nie zachowywał. Chciał zabić Harryego, owszem. Ale nigdy nie przejmował się tym w jakim stanie chłopak do niego trafi, on zastrzegł sobie tylko to, że ostatecznie to On chce zabić Harryego Pottera. A tu nie pozwolił go nikomu skrzywdzić, jakby...jakby...
-Moody, Tonks, Bill, Charlie, Kingsley. W tym momencie, udajcie się na Privet Drive 4 i przyprowadźcie Harrego.
Albus był również, wyraźnie zaniepokojony. Wszyscy, których wymienił dyrektor wstali i w pośpiechu wyszli z kuchni.
-Co robił twój Pan później?- kontynuował przesłuchanie Remus po tym jak dostał znak od Albusa.
-Zachowywał się jak szaleniec, obłąkany. Ciągle mówił tylko o tym, że musi dostać Anioła, że musi go mieć, i tak ciągle.
-Kogo, Twój Pan nazywa Aniołem- Zapytał lekko drżącym głosem Remus, choć wszyscy przeczuwali jaka będzie odpowiedź.
-Mój Pan, nazywa Aniołem, Harrego Pottera- Napięcie unoszące się w powietrzu, jeszcze bardziej się zwiększyło.
" Co to wszystko znaczy? Co ten Jaszczur znowu wymyślił?"- Myślał wzburzony Snape.
-Dlaczego twój Pan nazywa Harrego Pottera Aniołem?- głos Lupina był słaby i teraz już drżał wyraźnie.
-Mój Pan nazywa Harrego Pottera Aniołem , ponieważ jego zdaniem, Harry Potter wygląda jak Anioł.
-Co twój Pan miał na myśli mówiąc: mieć Anioła?- teraz Remus drżał już na całym ciele.
- Ciągle mówił o posiadaniu na własność Anioła. posiadaniu pod każdym względem.
- Co znaczy: Posiadaniu pod każdym względem- Musiał wstać, ponieważ tak się trząsł. Wszyscy byli wyraźnie zszokowani. A odpowiedź, która padła z ust Belli sprawiła że krew im zamarzła a twarze zbladły niesamowicie.
-Mój Pan został opętany pragnieniem, posiadania Harrego Pottera. Mój Pan pragnie, pożąda - ciała Harrego Pottera.
-Mój boże...nie...- szepnął niemal niedosłyszalnie, blady jak śmierć Remus.
Wtedy Dumbeldore zerwał się na nogi jak rażony piorunem i krzyknął:
-Minewro! Molly! Zostańcie z nią! Reszta na Privet Drive! Już!- i wybiegł z kuchni a za nim reszta.
Jeszcze tylko Severus rzucił przez ramię, mijając je:
-Jeżeli zacznie kombinować- Zabić!